Gender

AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
08 stycznia 2014 11:10
Wg wszystkich wokół dżender to zachęcanie dzieci do homoseksualizmu i innych zboczeń, które ma doprowadzić do upadku społeczeństwa. I przebieranie chłopców w różowe sukienki. Jako matka chłopca nie wiem, czy już nie zacząć go przyzwyczajać, żeby potem w przedszkolu nie zaznał szoku 😉
Osobiście- jestem bardzo za wyrównaniem szans i liczę na to, że uda mi się wychować syna w duchu gender, który nie będzie homoseksualistą  😉
Pandurska
A faktem jest, ze w De w dokumentach urzedowych (DO ?) wprowadzono (lub jest to w trakcie zaawansowanych prac legisl.) "trzecia" plec xy ?
bardzo ciekawy filmik norweskiego komika - poważny - na temat badań nad gender w Norwegii 😉


Dementek   ,,On zmienił mnie..."
08 stycznia 2014 11:39
Mnie mama nie zmuszała do zabawy lalkami (jedyną lalkę Barbie topiłam w wannie, wyrywałam jej ręce, nogi i głowę  😂 ) i nie zabraniała mi bawić się samochodzikami czy klockami Lego (uwielbiałam je). Nosiłam sukienki i spodnie, łaziłam po drzewach, nakładałam łańcuchy w rowerach dzieciaków z ,,mojej" ulicy, szyłam, kopałam ,,stawy" (dziura w piachu, do której wsadzało się worek po nawozach, wlewało wodę i moczyło nogi), budowałam szałasy itp., itd.
Jakoś nie zmieniłam w ten sposób płci  😉
Według mnie ideologia gender jest śmieszna. To tak samo jak tołkowanie dzieciom omawiającym książkę ,,O krasnoludkach i sierotce Marysi", że Konopnicka była lesbijką i uwiodła młodego chłopaka  🤣
Dziewczyny, a to nie chodzi bardziej o to, co w "byciu kobietą" lub "byciu mężczyzną" wynika z rzeczywistego bycia nimi - fizjologicznie, hormonalnie, umysłowo - a co jest uwarunkowane kulturowo? O to, że pewne kwestie są podyktowane czystą biologią i te są niezmienne, a inne wynikają z uwarunkowania kulturą i miejscem, w jakim nas wychowano? Przynajmniej ja to tak rozumiem. Przecież w różnych krajach i kulturach od kobiet i mężczyzn oczekuje się czegoś innego, a już na przestrzeni czasów te oczekiwania zmieniały się także w jednym i tym samym miejscu. Inna ma być np. kobieta w Polsce i nie wiem, Bułgarii na przykład, a także inna miała być rola społeczna mężczyzny w XIX wieku, a inna jest dzisiaj.
Ujęte w ten sposób, przestaje być "szatańską ideologią promującą homoseksualizm", a zaczyna mieć całkiem blisko do socjologii, psychologii, etnografii itp. I chyba może być ciekawe...

Swoją drogą - dołączam do grona "niedziewczęcych dziewczynek". Zawsze uwielbiałam bawić się żołnierzykami, odgrywać wojny i ataki, kochałam budowanie zamków z klocków lego i bawiłam się rycerzykami, zwiedzałam z kolegami okoliczne zrujnowane domy i opuszczone miejsca, a najbardziej nienawidziłam bawić się z dziewczynkami, bo one były taaaakie nudne - tylko w dom, w sklep, w dom, w sklep... Oessu.
Ale nie interesują mnie samochody, komputery, żadne kwestie techniczne. Z drugiej strony nie interesuje mnie też gotowanie, pielęgnowanie ogródka i rozmowy o modzie.  😁
Moon   #kulistyzajebisty
08 stycznia 2014 11:52
Dementek, amen ;-)
Ja też się lalkami nie bawiłam, a jak bawiłam to tylko takimi, które mogły siąść okrakiem na konia 🤣 ;-)
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
08 stycznia 2014 12:19
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93595.msg1973034#msg1973034 date=1389181935]
Dziewczyny, a to nie chodzi bardziej o to, co w "byciu kobietą" lub "byciu mężczyzną" wynika z rzeczywistego bycia nimi - fizjologicznie, hormonalnie, umysłowo - a co jest uwarunkowane kulturowo? O to, że pewne kwestie są podyktowane czystą biologią i te są niezmienne, a inne wynikają z uwarunkowania kulturą i miejscem, w jakim nas wychowano?
[/quote]
Bingo 😉

Proszę, nie mylcie całego zagadnienia "gender" z transseksualnością, bo się mają jak piernik do wiatraka. Tu chodzi o to, CO nam dana kultura narzuca z tytułu bycia kobietą/mężczyzną, NIE czy się czujemy kimś w nieodpowiednim/nieodpowiednim ciele albo czy łażenie po drzewach zamiast zabawy lalkami zrobi z nas chłopca. Chodzi o to, że społeczeństwo narzuca nam konkretną tożsamość z tytułu płci, nie licząc się z tym, że być może jesteśmy po prostu inni.

Dobrym przykładem jest metroseksualność - w Polsce wciąż widziana jako " 🤔 " bo facetowi nie wypada przesadnie dbać o swój wygląd, bo "cośtam" i jest zaraz wyzywany od pedałów, itd.
Albo jeśli kobieta NIE chce mieć dzieci.  Bo nie i już, bo nie lubi, bo nie chce, nie jest zainteresowana. I się zaczyna - egoistka, ma coś nie tak pod kopułą, niedojrzała gówniara w ciele dorosłej kobiety, etc.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
08 stycznia 2014 12:29
BAARDZO ciekawy wywiad z Barbarą Limanowską, która na temacie gender zęby niemal zjadła. Polecam.
To, co robi obecnie polski Kościół jest jego gwoździem do trumny. Chyba osiągnęli już mistrzostwo w procesie samozniszczenia  🤔wirek:

Mam nadzieję, że link wyświetla się w całości rówinież bez opłacania Piano:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,15184397,Barbara_Limanowska_tlumaczy_co_to_jest_gender.html
W ogóle te role społeczne zaczynają się bardzo wcześnie i właściwie nie ma od nich ucieczki - taka trochę gombrowiczowska sytuacja. Takie dwie sytuacje spotykane chyba na co dzień.
Mały chłopiec, kilkuletni, przewraca się i rozbija sobie kolano, boli, więc płacze. Najpewniej znajdzie się w otoczeniu ktoś, kto powie "co ty dziewczynka jesteś, żeby płakać?" - w takim czy innym tonie, ale taki będzie sens.
Mała dziewczynka wraca z podwórka brudna, z dziurami na kolanach i siniakami na rękach, bo bawiła się z kolegami w policjantów i złodziei albo cokolwiek w tym stylu. Zapewne ktoś prędzej czy później powie "zachowuj się w końcu jak na dziewczynkę przystało". Zresztą, jakoś nie wydaje mi się, żeby określenie "chłopaczara" nabrało pozytywnego wydźwięku. Za mojego dzieciństwa go nie miało.

Kwestia chcenia czy niechcenia dzieci jest moim zdaniem trochę trudniejsza. Bo tu się splata rola społeczna, według której kobieta ma być przede wszystkim matką, z naturalnym biologicznym powołaniem kobiety do bycia matką. Tak więc to chyba jedna z niewielu ról społecznych, które są podyktowane czystą biologią. Nie można nie zgodzić się na to, że biologiczną istotą bycia samicą jest wydawanie na świat potomstwa - ale już zgoda na pełnienie tej roli to inna sprawa. A najwięcej szkody robi moim zdaniem postawa wielu osób sugerujących wręcz, że nieposiadanie dzieci czyni z kobiety - niepełnowartościowego człowieka. Bo paradoksalnie akurat odrzucenie tej roli społecznej przez jakiś tam niewielki w końcu odsetek kobiet - moim zdaniem - nie przynosi społeczeństwu żadnej szkody.
Przeczytałam podlinkowany wywiad. I mam taką wątpliwość. Owszem, warto wyszukiwać miejsca, gdzie "słaba płeć" jest dyskryminowana.
Jednak, czy przy okazji nie znikną przywileje? No, takie typu wkładanie walizki na półkę w pociągu? Przepuszczanie w drzwiach? Zmiana koła?
I druga, poważniejsza wątpliwość: jak to się wszystko ma do wielowiekowych tradycji np. religijnych? Muzułmanie dęba staną całkiem.  🙁
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
08 stycznia 2014 12:42
Mnie mama nie zmuszała do zabawy lalkami (jedyną lalkę Barbie topiłam w wannie, wyrywałam jej ręce, nogi i głowę  😂 ) i nie zabraniała mi bawić się samochodzikami czy klockami Lego (uwielbiałam je). Nosiłam sukienki i spodnie, łaziłam po drzewach, nakładałam łańcuchy w rowerach dzieciaków z ,,mojej" ulicy, szyłam, kopałam ,,stawy" (dziura w piachu, do której wsadzało się worek po nawozach, wlewało wodę i moczyło nogi), budowałam szałasy itp., itd.
Jakoś nie zmieniłam w ten sposób płci  😉
Według mnie ideologia gender jest śmieszna. To tak samo jak tołkowanie dzieciom omawiającym książkę ,,O krasnoludkach i sierotce Marysi", że Konopnicka była lesbijką i uwiodła młodego chłopaka  🤣


Jest nas sporo, mimo takich zabaw, dalej jestem 100% kobietą.  😁  Do niczego mnie nie zmuszano, mogłam bawić się czym chciałam.  Tak samo nosić sukienki czy spodnie. 🙂  Wystarczy mieć normalnych rodziców i dobrze poukładane w głowie.  Nikt mnie nie uczył nienawiści do innych środowisk, np do gejów i lesbijek".  Każdemu należy się szacunek.



Dobrym przykładem jest metroseksualność - w Polsce wciąż widziana jako " 🤔 " bo facetowi nie wypada przesadnie dbać o swój wygląd, bo "cośtam" i jest zaraz wyzywany od pedałów, itd.
Albo jeśli kobieta NIE chce mieć dzieci.  Bo nie i już, bo nie lubi, bo nie chce, nie jest zainteresowana. I się zaczyna - egoistka, ma coś nie tak pod kopułą, niedojrzała gówniara w ciele dorosłej kobiety, etc.


Narzucanie tych norm społeczny strasznie mnie irytuje. (nie jestem feministką  🤣 ).
Często słyszę, że niechęć do posiadania dzieci jest złe i chore, niepatriotyczna - bo kto ci będzie pracował na emeryturę, tak też słyszałam teksty. 

Z drugiej strony, nie wiem np. gdybym miała synka to średnio bym chciała, aby ktoś zmuszał mi dzieciaka do ubierania się w sukienki.  Oczywiście znajdą się jednostki wśród dzieci, którym to nie będzie pasowało.  I co wtedy?
W każdej teorii są jakieś plusy i minusy, ale czasami mam wrażenie, że pewne środowiska najzwyczajniej przeginają.   Chodzi mi feministki i z drugiej strony kościół.
Wydaję się, że u samych podstaw gender nie jest złe... zaczyna robić się zabawnie, jak ktoś nadużywa tego pojęcia.  😉
No dla mnie Murat-Gazon trafiasz w sedno tego, o co w gender chodzi.
Dementek z kolei prezentuje dość dobrze, o co chodzi w tym, co ludziom się wydaje a propos gender 😉 a co ledwo dotyka tematu. I takie właśnie przekonania ewoluują w to rzekome nawoływanie do homoseksualizmu. Dementek, może jednak warto byłoby się w temacie dokształcić, zanim wyrobisz sobie opinie o "śmiesznej ideologii", która wcale nie jest ideologią??
Taniu powiem Ci szczerze, że ja też nie wiedziałam o co chodzi i również chciałam założyć ten wątek.
Wydawało mi się, że to jest tak jak chyba każdy, który coś usłyszał w TV, że to dobrowolne wybieranie płci.  A tu się okazuje, że to po prostu teoria mówiąca o stereotypach płci (chyba dobrze zrozumiałam?) i po części z nimi walcząca. Wywiad w linku podany przez Lotnaa  dał fajny przykład z Orlikami.Jak  dla mnie żadne zagrożenie to jest 🙂


Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 stycznia 2014 12:55
Tania, nie można mieć wszystkiego.
Od wielu wieków w dość sporej części świata istnieje tradycja obrzezania kobiet. Uważasz, że powinno się ją kultywować?
Chuda, nie jest tak z wierzchu (zagrożeniem). Ale w islamie to chyba role kobiet i mężczyzn są inne? Może Kujka się pojawi i wyjaśni?
I takie zrównanie, może w muzułmanach wzbudzić gniew. Naruszyć ich prawa? Tak się obawiam.
Ja już schodzę ze swej góry, zatem nie bardzo mnie to rusza. Ale to zmieni obraz świata jaki znamy.
Strzyga, nie uważam, że obrzezanie kobiet należy kultywować, ale też nie uważam, że mam prawo się w to mieszać.
No taki paradoks. Nie można wołać o wolność jednocześnie tej wolności komuś odmawiając.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 stycznia 2014 13:00
Tania, rozumiem, że więźniowie polityczni, obozy pracy, dzieci porywane i sprzedawane... nie mamy się prawa do tego mieszać?
Tania, rozumiem, że więźniowie polityczni, obozy pracy, dzieci porywane i sprzedawane... nie mamy się prawa do tego mieszać?

Nie wiem skąd wyciągasz tak daleko idące wnioski. Nie przypisuj mi, tego czego nie napisałam.
Ja wiem, że potrzebny w tej dyskusji "sparing partner", ale nie przesadzaj. Na tym poziomie demagogii nie umiem rozmawiać.
Jeżeli będziemy głębiej w tą teorie wchodzić to wiadomo, że jakieś zagrożenie jest.  Bez tego wielkiego halo nie było czymś nadzwyczajnym. Po prostu teoria mówiąca o roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie i starająca się zapewnić równe szanse dla obu płci.

W czasach PRLu, rodzice mi opowiadali że dziecku dawali to co mieli i nie było dla nich problemem, że chłopiec nosi różowy sweter, a dziewczynka bawi się samochodem i się bije. Nikt nie robił wielkiego hałasu, że ktoś zostanie gejem czy lesbijką. Może właśnie poprawa warunków życia spowodowała, że głębiej się zastanawiamy czy różowy kolor jest dla faceta i czy nie zrobi z niego geja 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 stycznia 2014 13:05
Tania, no to gdzie dla Ciebie przebiega granica "niemieszania się"?
Bez przesady, jak świat światem nigdy jeszcze żaden chłopiec nie został gejem, bo się pobawił lalką, ani dziewczynka lesbijką, bo jeździła po podłodze samochodzikiem. A jasnoróżowe męskie koszule lub białe w różowe paseczki były kiedyś uważane za całkiem eleganckie do garniturów.

W temacie tego, co powiedzą na to muzułmanie. Ciekawą rzecz powiedziała mi kiedyś moja ciotka, która już lat naście mieszka w krajach arabskich (Katar, Oman). Otóż tamtejsze arabskie kobiety wcale nie chcą, żeby ktoś na siłę zrównywał ich prawa z mężczyznami - bo prawa nie są równe, ale dzięki temu one mają przywileje, a mężczyźni mają wobec nich obowiązki. Im się ten stan rzeczy podoba. Patologie oczywiście jakieś bywają, ale gdzie nie bywają? Tyle że akurat te kraje są tymi "bardziej cywilizowanymi" ponoć w świecie arabskim i na pewno gdzie indziej wygląda to inaczej.

Co zaś się tyczy położenia walizki na półkę i przepuszczenia w drzwiach. A dlaczego równość płci miałaby zwalniać z grzeczności? Moim zdaniem oba te przykłady to po prostu dobre wychowanie, a gender wcale z tym nie walczy. Tak samo równość płci nie sprawi, że nie ustąpię w tramwaju miejsca starszemu panu. Bo on jest mężczyzną, a ja kobietą? No i co z tego? On jest starszy i słaby, ja młodsza i zdrowa. Jeśli w wagonie jest mała, drobna kobietka z ciężką walizą i chłop jak byk, to grzeczność wymaga, by jej pomógł - gdyby tam weszła kobieta-zapaśniczka podnosząca jedną ręką 50 kg, to tak samo powinna to zrobić, nie ma żadnej różnicy. W ogólnych zarysach to jest cała filozofia, jaką w tym widzę.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=93595.msg1973125#msg1973125 date=1389186848]

W temacie tego, co powiedzą na to muzułmanie. Ciekawą rzecz powiedziała mi kiedyś moja ciotka, która już lat naście mieszka w krajach arabskich (Katar, Oman). Otóż tamtejsze arabskie kobiety wcale nie chcą, żeby ktoś na siłę zrównywał ich prawa z mężczyznami - bo prawa nie są równe, ale dzięki temu one mają przywileje, a mężczyźni mają wobec nich obowiązki. Im się ten stan rzeczy podoba. Patologie oczywiście jakieś bywają, ale gdzie nie bywają? Tyle że akurat te kraje są tymi "bardziej cywilizowanymi" ponoć w świecie arabskim i na pewno gdzie indziej wygląda to inaczej.

[/quote]

Dokładnie. To co dla nas wpisuje się w ramy powszechnie należącej się wszystkim 'wolności' dla nich może mieć zupełnie inne znaczenie, całkowicie obce a wręcz niepodlegające żadnym rozważaniom.
Mam kilka koleżanek z Arabii Saudyjskiej (w większości) i one nie rozumieją norm panujących w naszym społeczeństwie, nie czują ani potrzeby konfrontacji ani ciągłego tłumaczenia nam, Europejkom, tego jak to u nich funkcjonuje, bo zarówno te różnice przerastają nas jaki i vice versa. Dla nich sprawa jest jasna i klarowna: że ojciec wysyła córki na zagraniczne studia by te mogły zdobyć jak najlepsze wykształcenie uprzednio dokonując za nie wyboru w kwestii przyszłego męża- tak się przecież dzieje od zawsze i dla nich jest to ok. Bo mają wszystko, o co poproszą i, wbrew pozorom, przebiega to wszystko w atmosferze szacunku do siebie nawzajem.
Nie wychodzą, nie imprezują, mają zakaz spoufalania się z mężczyznami w każdym tego słowa znaczeniu ale one również tego wcale nie pragną.
Można by rzecz, że nie wiedzą co tracą spędzając całe życie pod czujnym okiem ojca ale... odnoszę wrażenie, że są na swój sposób szczęśliwe. 

Każdy gatunek poddany presji środowiska (a KAŻDY jest takiej presji poddany...) ma do wyboru dwie możliwe reakcje. Albo zmienia samego siebie, przystosowując się do środowiska - albo próbuje, w taki czy inny sposób, zmieniać środowisko (ta druga strategia WCALE nie ogranicza się do ludzi i bobrów! przede wszystkim gros roślin, a także bardzo wiele mikroorganizmów ZMIENIA swoje otoczenie - choćby wpływając na skład gleby dzięki zrzucaniu liści, itp.).

W przypadku ludzi przystosowaniu środowiska do ludzkich potrzeb służy technika. Natomiast przystosowaniu człowieka do wymogów środowiska - kultura. Rozumiana całościowo, bo tu nie chodzi o reguły zachowania się przy stole, ale o to głównie, jak człowiek samego siebie i świat postrzega, jakie ze swoich (nieskończonych!) potrzeb uważa za godne realizacji, a jakie za naganne - itd.

Rozwój techniki w ostatnich 200 latach sprawia, że ludziom coraz mniej potrzeba kultury - bo w coraz większym stopniu otaczające ich środowisko jest z góry tak zaprojektowane, aby uprzedzać wręcz ich życzenia.

A przynajmniej - ludziom WYDAJE SIĘ, że kultura jest im coraz to mniej potrzebna. Nie czują presji wynikającej z bezpośredniego zagrożenia (pamiętacie jak "za komuny" kwitło u nas życie rodzinne i towarzyskie? Bo ludzie ludziom byli potrzebni...).

W dodatku - rozwój techniki stwarza ZŁUDZENIE, iż podobnymi, operacyjno - zadaniowymi metodami można zapanować nie tylko nad środowiskiem zewnętrznym, ale też i nad zachowaniem innych ludzi. Że da się zaspokoić KAŻDĄ potrzebę, niezależnie od tego jak wymyślną. Że nie ma rzeczy nie poddających się zbadaniu i manipulacji.

Jest to złudzenie, albowiem wszystko wskazuje na to, że od tak daleko idącego opanowania systemów tej klasy złożoności dzieli nas CO NAJMNIEJ bariera informacyjna, opisana przez Stanisława Lema jako "bomba megabitowa": prędzej utoniemy w powodzi mądrości, nad którymi nikt już nie będzie panował, nim uda się nam stworzyć funkcjonalny, techniczny surogat kultury...

Ale w tej sferze złudzeń nie da się oddzielić od faktów doświadczalnych, boż ludzie i tak postępują wedle tak, co im się wydaje, a nie wedle tego jak jest "naprawdę" - czyż nie..?

W rezultacie mnożą się ideologie oraz "pseudo - ideologie" (tj. takie "ideologie", które stroją się w piórka "naukowego obiektywizmu"😉, których wspólnym mianownikiem jest podważenie nie tylko bezalternatywnego charakteru tej lub owej kultury konkretnej (złudzenie bezalternatywności jakiejkolwiek kultury upadło ostatecznie w czasie II wojny światowej...) - ale potrzeby JAKIEJŚ kultury w ogóle.

"Gender" to jedna z takich właśnie "pseudo-ideologii". Pod pozorem "badania" ról płci, traktowanych jako "konstrukt kulturowy" - w istocie podważa potrzebę istnienia jakichkolwiek zdefiniowanych kulturowo ról płciowych. Prowadząc do "stanu a-kulturalnego" w tej materii.

Stanu który, nota bene, nigdy w dziejach naszego gatunku nie istniał - klacze zachowują się inaczej niż ogiery i podobnie ludzie odziedziczyli podział ról społecznych wedle płci po swoich przed-ludzkich, zwierzęcych przodkach - różnie tylko, w różnych kulturach, owe role ozdabiając i przetwarzając.

Gender ściga utopię - podobnie jak marksizm ścigał utopię "społeczeństwa bezklasowego, bez własności prywatnej" (spróbujcie wytłumaczyć swoim koniom, że od tej pory wszystkie żłoby są wspólne...).
jkobus- i ja tak to zjawisko postrzegam.
I biorąc ten prosty przykład z walizką w pociągu, jestem pewna, że pojawi się pan, który zgryźliwie mruknie: chciałyście równości to się męczcie oraz pani, która na oferowaną pomoc, fuknie: pan narusza moje prawa dyskryminując mnie przez wyręczanie mnie w dzwiganiu walizy. Znajdą się tacy, którzy uznają, że gender zwalnia ich z dobrego wychowania.
Świat się zmieni, nie oszukujmy się. I taki jest cel.
Taniu, ale świat się zmienia, odkąd istnieje. Nawet jak nas jeszcze na nim nie było, już się zmieniał. To proces ciągły, nie powstrzymamy go, choćbyśmy chcieli.
Pytanie tylko, czy kierunek zmian jest dobry i dokąd one prowadzą. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że gdzieś tak od XIX wieku nie jest już dobry i nic dobrego w dłuższej perspektywie nie przyniesie. W sumie ja się z tym zgadzam. Ale nie zmienia to faktu, że nie każda zmiana jest automatycznie zmianą złą. Niektóre zmiany są dobre. Człowiek powinien przyjmować dobre zmiany i odrzucać złe - na tym polega według mnie sens cywilizacji i tu kryje się motor realnego postępu. Bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego prowadzi donikąd, ale bezkrytyczne odrzucanie wszystkiego uwstecznia.

Pan, o którym napisałaś, byłby niewychowanym burakiem, a pani byłaby śmieszna w swoim zaperzeniu. Żadne z nich nie zrozumiałoby, o co w tym wszystkim chodzi. Ale nie należy odrzucać czegoś, co ma swoje plusy, nawet jeśli osoby tego nierozumiejące będą się wyśmiewać i natrząsać.

Gender rozumiany jako sztuczne ujednolicanie płci, zacieranie granic i tworzenie "unipłci" jest zły, jest sprzeczny z naturą. Ale gender rozumiany jako popieranie naturalnych różnic między płciami przy jednoczesnym analizowaniu istniejących ról społecznych i podpowiadaniu, co w nich jest krzywdzące dla obu płci - jest dobry. Walka z przemocą domową, ochrona praw dzieci, starania o zrównanie zarobków kobiet i mężczyzn, kładzenie nacisku na rolę ojca w życiu dziecka, odejście od podziału obowiązków domowych typu "kobieta - wszystko, mężczyzna - nic" - to są dobre rzeczy i należy je wspierać. Tu nie chodzi moim zdaniem o walkę z rolami społecznymi jako takimi, bo z tym się nie da walczyć - każdy ma jakąś rolę, a tak naprawdę wiele naraz, i tego nie da się zmienić, bo każda sekunda naszego życia to jest pełnienie jakiejś roli - od momentu, gdy tylko w naszym umyśle pojawia się świadomość "ja jestem".

Murat-Gazon- zgadzam się z każdym Twoim słowem. Trudno z tym dyskutować. Opakowanie jest bardzo atrakcyjne.
Co zawiera "paczka" ? Tego nie wiem. Ja już żyłam w ustroju powszechnej szczęśliwości . I teraz jakoś nie ufam.
Co zawiera "paczka" ? Tego nie wiem. Ja już żyłam w ustroju powszechnej szczęśliwości . I teraz jakoś nie ufam.

Myślę, że akurat to bardzo dobrze rozumiem. Z "ustroju powszechnej szczęśliwości" pamiętam niewiele, dzieckiem byłam, ale za to wychowano mnie w domu, gdzie tenże ustrój i wszystko, co się z nim wiąże, było i jest głęboko znienawidzone jako w gruntu wrogie sensowi ludzkiej cywilizacji i kultury. Też tym przesiąkłam i tak samo myślę, więc jak słyszę dziś cud-teorie mówiące o tym, że "wszyscy są równi", to zaraz włącza mi się czerwona lampka i napis z tyłu głowy "...ale niektórzy są równiejsi". I nasuwa się wtedy pytanie, jacy "równiejsi" za tym stoją i jaki jest realny cel.
Ale uważam też, że po to mamy zdolność samodzielnego i logicznego myślenia, aby z niej korzystać. Nie warto zamykać się w nieufności, bo można stracić. Od nieufności lepsza jest ostrożność.
Ja się nie zamykam. M.in stąd ta rozmowa. Tylko zdolność logicznego myślenia, bez możliwości wyboru, lekko frustruje.
Skąd, drogie Panie wiecie, że coś jest "krzywdzące", albo "nie-krzywdzące"..? Da się to obiektywnie stwierdzić, przy pomocy jakkolwiek rozumianej metody naukowej..?

Bzdura! Jeśli coś próbuje zmieniać świat, zamiast go tylko opisywać (biorąc a rebours słynny aforyzm Marksa...) to NIE JEST i NIE MOŻE BYĆ nauką.

Wszelkie wartościowanie pochodzi z kultury, a nie z nauki (czy z szeroko rozumianej "techniki"😉. Tak więc - JEŚLI "gender" wartościuje, to znaczy, że usiłuje zburzyć kulturę istniejącą i stworzyć nową. Nie jest zatem i nie może być nauką - w jakimkolwiek sensie tego słowa. Po co zatem takową udaje..?

Już sam ten fakt jest niezmiernie wręcz podejrzany... Marks też swoją utopię nazwał socjalizmem naukowym...
jkobus, brawo! Brawo! Brawo! Siedzę przed monitorem i fizycznie klaszczę. Dokładnie tak jest jak piszesz. Nie tylko tego zjawiska to dotyczy.
Gender ma sens tylko jako poznanie zjawisk i zależności, nie jako próba tworzenia "świata szczęśliwości".
Trochę jak różnica między etyką a moralnością. [Ponieważ czasy takie, że te różnice w mediach, a pewnie i edukacji  ulegają (celowemu?) zatarciu to przypomnę, że rozważania etyczne prowadzi się na wydziałach filozofii a moralne - we własnym sumieniu].
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się