Forum towarzyskie »

Bezsilność wobec bestialstwa, ludzkiej głupoty i złego prawa.

Opowiem Wam historię, która mi się dzisiaj przydarzyła.

Około 20 idę w stronę centrum jedną z głównych ulic w moim mieście. Po drugiej stronie ulicy widzę jakąś kobietę 30/40 lat, za którą biegnie jakiś psiak. Myślałam na początku, że się do niej przyplątał, bo ona się ciągle odwracała i go odganiała, machała rękoma itd. Zauważyłam jednak, że to szczeniak, wyraźnie do niej przywiązany. Zaniepokoiło mnie to, zwolniłam. Kobieta przeszła na drugą stronę ulicy do jakiegoś faceta, który na nią czekał. Minęłam ich. Usłyszałam za chwilę trąbienia samochodów - pies przebiegł przez ulicę, żeby się do nich dostać i dogonił ich. Stanęłam, odwróciłam się i postanowiłam poobserwować całą sytuację. Piesek biegał sobie na około tych ludzi, ten facet podniósł jakiś kamień z ziemi [bardzo duży, wielkości jego głowy], zbliżył się do psa i.. rzucił mu w głowę tym kamieniem! po czym go podniósł. Ja w tym momencie zareagowałam, podbiegłam do faceta [wciąż trzymającego w ręku kamień..] i pytam co robi, mówię, że tak nie wolno, poza tym widać przecież że to jego pies. On na to, że "ale on nie rozumie, że my go nie chcemy", myślałam, że się tam przewrócę z wrażenia, ale facet zaczął się robić coraz bardziej niemiły. Postanowiłam więc pobiec za wyjącym z bólu, uciekającym szczeniakiem. Dogoniłam go po chwili, nic poważnego mu się nie stało.
Zawiadomiłam policję, czekałam na nich około dwadzieścia minut. Siedziałam na trawniku, bawiłam się z psiakiem i rozmawiałam przez telefon. Nagle, znikąd pojawia się ta kobieta, wyrywa mi psa z ręki i baardzo szybko idzie. Więc ja za nią, mówiąc że nie może teraz iść, że widziałam jak pan, z którym była, rzucił w psa kamieniem, i że czekamy na radiowóz.. który właśnie nas mijał! Machnęłam im, żeby zauważyli, że to ja interweniowałam i pośpieszyłam za kobietą. Radiowóz się zatrzymał, ale za moment pojechał dalej przed siebie..* Kobieta zaczęła na mnie bluzgać, podważając oczywiście to co się stało. Szłam za nią kawałek, weszła do jakiegoś budyneczku i się w nim zamknęła, pies z nią.
Zadzwoniłam ponownie na nr alarmowy, prosząc, aby policjanci jednak do mnie dotarli. Czekałam kolejne 15 minut. Przyjechali, spisali zeznania, wzięli moje dane i nawet nie chcieli, żebym ich zaprowadziła do tego budynku, gdzie oni weszli [nie zapamiętałam adresu, a do policjantów wyszłam z powrotem na tą główną drogę]. Powiedzieli, że "no niewiele można zrobić, szkoda psa".
Bardzo mi przykro. Przykro mi bo mogłam pomyśleć i nagrać całe zajście telefonem, mogłam pomyśleć i zrobić zdjęcie szczeniakowi jak go głaskałam, mogłam się rozglądać i dostrzec szybciej, że ta kobieta wraca, mogłam, mogłam, mogłam..
Jest mi cholernie przykro, bo nie pomogłam psu. Skoro facet nie zawahał się  tak zachować na dworze, to co może mu zrobić za ścianami mieszkania.
Jest mi również przykro, że nikt z przechodniów nie zareagował, że jak policja przyjechała, to miałam tłum cichych fanów podsłuchujących uważnie o czym tam mówię, a nikt mi nie pomógł.
Z drugiej strony jestem wściekła na tych prostaków! Jak można tak bestialsko się zachować, jak można skrzywdzić niewinnego psiaka, jak można być tak nieodpowiedzialnym i nierozsądnym, jak tak można?!


*Okazało się później, że ten pierwszy radiowóz to był jakiś inny, nie ten, który docelowo był wezwany do mojej interwencji. Czyli super, biegnę za jakąś kobietą, macham do radiowozu, a policjanci po chwili stwierdzają, że mogą sobie olać całą sprawę i jadą dalej. Jak mam się czuć bezpiecznie na ulicy, skoro nawet policja nie reaguje na dziwne zachowania ludzi?
shit, potrafię sobie wyobrazić, co czujesz.

nie mam pojęcia co zrobić, przychodzą mi wyłącznie do głowy absurdalne pomysły- obserwować okolice i zrobić zdjęcie lub po prostu przechwycić psa. okleić okolice jakimiś hasłami lub plakatami o zaginionym psie...
może macie jakieś napalone dzieciaki z okolicy które chcą pomóc i mogą obserwować dom... jeśli jeszcze jest poco obserwować
😤

znam podobne historie, ale opisywanie ich jest ponad moje siły...  😕
Znając mnie to ja bym tego psa zabrała do domu zamiast czekać (potem dopiero bym sie zaczeła zastanawiać co dalej...). Heh. Smutne to wszystko i troche beznadziejne.
Mój facet miał taką sytuację, idąc do pracy minął go jadący samochód a za nim jakby jakiś doczepiony worek, ale przyjrzał się bardziej a tam pies przywiązany! Biegł za tym autem aż sie ludzie zatrzymają a Ci nic, dopiero jak się zatrzymał na światłach to powiedział im o psie - zapomnieli o nim. O dziwo zwierze żyło ale łapy miało w strasznym stanie....  😵
Rewir- Najgorsze jest to że w Polsce takich bidnych zwierzaków w potrzebie jest dziesiątki. Brakuje mi w Polsce czegoś w rodzaju, policji od zwierząt którzy interweniują natychmiast, i zaostrzonego prawa przeciw takiemu bestialstwu. Może kiedyś doczekam się Polski w której zacznie się karać takich ludzi... Ostatnio opisywaliśmy sprawę w gazecie jak myśliwy zastrzelił psa który wracał z właścicielem ze spaceru w lesie, byli 50m od domu. Policja umorzyła śledztwo, ponieważ (myśliwy) to jakiś znajomy i udowodnił w cudowny sposób że pies stwarzał zagrożenie. Żeby było śmieszniej pies miał 14 miesięcy i był mieszanką labradora..
No.. strasznie mi źle z tym wszystkim. Nie wiem co mogę zrobić. Policja powiedziała, że przekieruje sprawę do straży miejskiej, więc jutro chyba się do nich przejdę. Mam nadzieję, że coś zadziałają.


No ale jak tak można? Opisujecie tutaj całkiem podobne historie. Co czuje człowiek, który się tak zachowuje? Nie ma sumienia, wyobraźni, poczucia odpowiedzialności? Nie mieści mi się to w głowie, serio.
Rewir  :kwiatek: bo wiem, co czujesz
W lecie byłam świadkiem, jak kierowca autobusu mpk potrącił psa, po czym podjechał na przystanek, wypuścił ludzi i pojechał dalej. Miałam ochotę go udusić, jaja mu urwać, oczy wydłubać, tyłek skopać, nogi połamać i jeszcze długo mogłabym tak wymieniać. Oczywiście ciężko było zawołać jakąkolwiek służbę, bo było to poza granicami miasta, więc Straż Miejska nie przyjedzie, a Policja pewnie by mnie wyśmiała. Ale z racji, że od razu z przystanku podbiegłam do tego psa, inni też się zainteresowali, okazało się, że ktoś zna właściciela i po niego zadzwonił, ktoś podał psu wodę - miał przetrąconą tylną łapę, wlókł ją po ziemi, widać było, że cierpiał, bo jak go głaskałam to szalał i co chwilę mnie łapał zębami za ciuchy czy za dłoń.
Ja uważam, i zawsze tak będę uważała że ktoś kto który potrafi zabić zwierzę, okaleczyć je, będzie umiał to zrobić również względem drugiego człowieka. Ludzie którzy tak robią są pozbawieni ludzkich uczuć. Powinno się ich leczyć i karać.
Przyjaciel ostatnio opowiadał mi, że jego kolega widząc kota goniącego wiewiórke wziął butelke szklaną i tego kota nią zaszlachtował (tak sie pisze?). Jakbym tam była to bym kolesia rozniosła  🙄
Mnie najbardziej poraża jak krzywdę np. bezpańskiemu psu robi "dobry", "dbający" właściciel jego domowego pieska  😲
Pamiętam jak kiedyś byłam u mojej koleżanki i ona miała już dość dużego szczeniaka owczarka niemieckiego. Gdy wychodziłyśmy się przejść podczas zamykania bramy bies się prześliznął bo zobaczył drugiego psa. Pobiegł do niego my za w pęd za nim wołając go. Piesek był na smyczy. As stanął jakiś metr przed nim i zaczął skakać "do zabawy" nie zdążyłyśmy dobiec aby go chwycić a faced wziął kamienie i zaczął w niego rzucać  😲 Szybko podbiegłyśmy, zaczęłyśmy się z nim awanturować, że tak nie wolno, to szczeniak, nic nie chciał zrobić i zaraz byśmy go wzięły a on na nas naskoczył co z nas za gówniary, że psa mieć nie powinnyśmy, że mogło się coś stać itd.  🤔wirek:  W końcu przeprosiłyśmy i poniosłyśmy Asa do domu bo? Krwawił.  🤔
Nienawidzę takich ludzi.
Jeszcze odnośnie tych "potrąceń" to uważam, że każdy normalny człowiek powinien się chodź zatrzymać i wziąć zwierze z drogi. Chodź tyle 😵
ludzka głupota i miłosierdzie boskie nie mają granic...
już parę razy miałam w domu przybłędy z powybijanymi zębami itp. nie widzę środków zaradczych, bo w prawo szczerze wątpię.
Nie pozostaje Nam nic tylko reagować i zgłaszać odpowiednim władzom. Na ewentualny brak ich stanowczych działań-składać skargi.
Każda instytucja publiczna ma obowiązek odpowiedzieć na taką skargę, uzasadniając odpowiedź. Brak reagowania ludzi na niedostateczne zaangażowanie władz sprawia, że funkcjonariusze zasłaniają się "niską szkodliwością czynu".
jest srodek zaradczy. Obowiazkowa rejestracja kazdego psa, bez wzgledu na to, czy rasowy czy nie, podatek od kazdego szczeniaka (tak jak z rejestracja, bez wzgledu na rase czy jej brak), konsekwentne egzekwowanie placenia podatku (Urzad Skarbowy jest w tym dobry), duze kary za posiadanie psa bez papierow. Wtedy skonczy sie rozmnazanie na potege, skonczy sie bezkarnosc wlascicieli porzucajacych psy, ludzi nieopowiedzialnych, puszczajacych psy luzem, bez kontroli itp.
Niedobrze, że dałaś się zbyć policji. Nie wiem ile masz lat, może olali Cię z racji wieku. Gdy zaczyna się interwencję z policją, to najlepiej rzucać paragrafem, nawet nieprawdziwym, oni się na przepisach nie znają  😁 ale wtedy polezą i sprawdzą. Trzeba było do oporu cisnąć, bo pies prawdopodobnie dostał przez to, co zrobiłaś łopatą przez łeb, żeby nie było dowodów. Bo gdy ewentualnie następnym razem zjawi się policja, to padnie zdanie - pies? jaki pies? tu nie było żadnego psa  🙄
jest srodek zaradczy. Obowiazkowa rejestracja kazdego psa, bez wzgledu na to, czy rasowy czy nie, podatek od kazdego szczeniaka (tak jak z rejestracja, bez wzgledu na rase czy jej brak), konsekwentne egzekwowanie placenia podatku (Urzad Skarbowy jest w tym dobry), duze kary za posiadanie psa bez papierow. Wtedy skonczy sie rozmnazanie na potege, skonczy sie bezkarnosc wlascicieli porzucajacych psy, ludzi nieopowiedzialnych, puszczajacych psy luzem, bez kontroli itp.
ja bym dodał jeszcze zezwolenia na posiadanie psa, którego numer byłby tatuowany na przedramieniu właściciela psa, tak aby każdy kontrolujący miał łatwość sprawdzenia legalności wyprowadzonego na spacer psa. zezwolenie by było wydawane po odbyciu specjalistycznego kursu zakończonego egzaminem przed państwową komisją.
smutne to co napisała rewir, niestety takie sytuacje w naszym kraju są bardzo częste  😤 😕

powinno być tak jak mówi wrotki
pokemon, 17. Niestety nie znam się na tyle, żeby rzucać paragrafami. Powiedziałam im tylko, że przecież znęcanie się nad zwierzętami jest karalne. Walczyłam tam z nimi, nie dałam się tak łatwo zbyć, ale jednak moje walki na nic się zdały.



Właśnie, może pies miał chipa, właścicielka gdzieś podlukała, że ja tam z nim ciągle jestem i oprzytomniała, przestraszyła się , że ją namierzą jak zidentyfikują psa?
Trafiłaś na debili, trzeba było dzwonić przy nich jeszcze raz na policję i do oporu - to tak na przyszłość dla wszystkich innych.
Ja dopięłam, że u mnie w mieście sterylizacje bezpańskich psów i kotów są wykonywane na koszt miasta i uważam to za wielki sukces.
Każdy, kto przygarnie psa z ulicy ma sterylkę gratis. Często także pierwsze szczepienia.

U nas powinno się coś zrobić z wieśniakami. Serio. To jest bezkarny pomiot rozmnażający, który "żywemu nie przepuści" zazwyczaj, bo nie szczeka  😵
Ja powiem szczerze, że nie mam pomysłu. Każda interwencja kończy się łopatą przez łeb, a dalej na zasadzie - wszyscy widzieli, ale nikt nie powie  😤
U nas na wsi to ze zwierzętami ludzie robia okropne rzeczy .
To nie ludzie a tępe chamy bo inaczej tego nie można określić.


Babka trzymała 2 ogiery w tragicznych warunkach które ciagle jej uciekały i biegały po wsi , atakowąły nasze konie , biegały po ulicach miedzy samochodami. Zgłaszałam to na policje ( za kazdym razem jak wyszły !) , do straży miejskiej , szukałam tez pomocy u vivy bo konie były naprawde zaniedbane , pisałam na volcie o tym nawet i NIC.
Babka pozbyła sie problemu i sprzedała je na mięso bo juz jej sie znudziły wieczne odwiedziny policji , straży miejskiej  bo ja ani razu nie odpusciłam.
Przyznam ze Panowie którzy przyjezdzali na interwencje chcieli pomóc ale weterynarz powiatowy miał to głeboko a co oni mieli zrobić skoro nasze prawo w stosunku do zwierzat  bardzo mało jest w stanie zrobić.


Jade do stajni i widze ze przy drodze idzie pies a w sumie to słania sie na nogach , jest tak chudy ze z samochodu widze wszystkie kosci. Zatrzymałam się , zawołałam psa   rozciełam mu sznur który wżynał się w skóre. Zadzwoniłam po straż miejska , oni do weta który przyjechał i zabrał psa. To było miłe bo Panowie którzy przyjechali ze straży faktycznie zareagowlai na krzywde zwierzecia . Wet przyjechał z pojemnikiem jedzenia odrazu , zapakował psa i zabrał do siebie.

Ale u nas to jakas masakra. Nie raz jadąc w teren na koniu widziałam pozabijane psy w lesie. Ostatnio widziałam owczarka z roztrzaskaną głową , dwa jakies duze kundle z podcietymi gardłami  😲 i to nawet nie zakopane tylko położone w lesie.
A! Poruszyłaś ważny temat - weterynaria urzędowa! To, jacy tam ludzie pracują, to jest tragedia. I nie zrobią nic.
W Ekspresie Reporterów oglądałam o nielegalnych schroniskach, gdzie psy zżerały się nawzajem z głodu, a babka otumanione jedynie ketaminą zwierzęta także zakopywała żywcem w ziemi, tam była inspekcja weterynaryjna i nic nie zobaczyła  😵 wszystko było idealnie  😵
Ze Strażą Miejską też mi się bardzo fajnie współpracuje.
no cos Ty  😲
sama bym tą babe żywcem zakopała  🤔
Wrotki, chcialabym sie mylic, ale cos ironia czuc z twojej odpowiedzi. Ja nie proponuje rzeczy dziwnych ani nowych. Oczywiste jest dla nas, ze samochody musza miec nie tylko rejestracje, ale tez badania techniczne i obowiazkowo OC. Z tym nikt nie dyskutuje.
Zeby moc wyciagac konsekwencje od wlascieli psow, czy za ich okrucienstwo dla wlasnych zwierzat, czy tez szkody zrobione przez ich zwierzeta innym ludziom czy innym zwierzetom trzeba zidentyfikowac zwierze, a potem i jego wlasciela.
Jezeli piszesz serio o egzaminie na posiadacza psa/kota/konia/kanarka itp, to byloby moze i jakies rozwiazanie, ale smierdzi juz panstwem policyjnym, moze lepiej zostac posrodku.
Pokemon widziałam ten raportaż... zasnąć po tym nie mogłam. Olgadając nie mogłam opanować łez. A najgorsze ,że ona się ciągle przenosi a nic z tym szczególnego nie zrobili... Przynajmniej do czasu raportażu.

Ja juz nawet nie skomentuje tej sprawy sprzed kilku miesięcy z wioski niedaleko mnie. Facet chciał sie pozbyć psa. A niechciał mu nic zrobic. To kupił pijakowi piwo żeby "coś z nim zrobił".  👿

Im bardziej poznaje ludzi tym bardziej kocham zwierzęta... tak moje motto ostatniego czasu 🙂
Oczywiste jest dla nas, ze samochody musza miec nie tylko rejestracje, ale tez badania techniczne i obowiazkowo OC. Z tym nikt nie dyskutuje.


Dlaczego oczywiste? Dlaczego uważasz, że nikt z tym nie dyskutuje?

Bo ja np. mam całe to badanie techniczne za bzdurny pretekst do wyciągania ludziom 100 złotych co roku z kieszeni, który niczemu dokładnie nie służy.

Podobnie wcale nie uważam, że czemuś, poza wyciąganiem od ludzi pieniędzy służy OC. Gdyby nie było obowiązkowe - ci, którzy by go nie wykupili wiedząc, że za szkody zapłacą z własnej kieszeni, jeździliby ostrożniej albo wcale (jakie to ekologiczne rozwiązanie! Od razu mniej spalin, zużytego paliwa, korków...). Firmy oferujące taki produkt musiałby między sobą trochę zażarciej konkurować niż teraz i pewnie byłoby tańsze dla tych, którzy chcieliby je jednak wykupić. A w razie czego: trudno, kto nie ma a wypadek spowoduje, płacić musi i g... kogokolwiek obchodzi, skąd na to kasę weźmie!

Jeśli zaskakuje Cię taki tryb myślenia, to powinnaś się być może zastanowić: używanie wielkich kwantyfikatorów takich jak "nikt", "wszyscy", "zawsze" w odniesieniu do tez co najmniej kontrowersyjnych, a przyjmowanych powszechnie tylko przez umysłowe lenistwo i zasiedziałość nie tak wcale dawnej, bo i 50 lat jeszcze nie mającej tradycji - dobrze o samodzielności myślenia nie świadczy...

W kwestiach w tym wątku poruszanych:
- zgadzam się z pokemon, że urzędowa weterynaria to dość często odpady z uczelni weterynaryjnych, najgorsi którym jeszcze się udało zdobyć dyplom. Dobry weterynarz ma zwykle tyle praktyki, że mu dwóch rąk, dwóch nóg i czterech kół samochodu do obrobienia tego nie starcza - i na państwowym pracować nie musi. W tej sytuacji trudno oczekiwać od ludzi niedouczonych, bez praktycznej znajomości większości zagadnień które nominalnie powinni rozwiązywać, żeby w czymś pomogli. Zaszkodzić i owszem, pewnie potrafią... Co rzecz jasna w żadnym razie nie obejmuje wszystkich ludzi pracujących w tych instytucjach, bo i tam na pewno trafiają się tacy z powołaniem!
- kwestia stosunku ludzi do zwierząt była na tym forum wałkowana wiele razy i na wszelkie możliwe sposoby. Ja w dalszym ciągu twierdzę, że żadne dodatkowe regulacje prawne nie są tu konieczne - bo już i te, które istnieją, są bardzo restrykcyjne, a czy to co pomoga? Nic nie pomaga. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest "praca od podstaw". Ludzie najpierw powinni się wzbogacić. W czym akurat wystarczy przestać im przeszkadzać. Np. mnożeniem bzdurnych przepisów i wynikających z nich opłat! Może nawet odważyć się na zniesienie choć części istniejących..? Nie, to zbyt śmiała myśl! Wszak "wszyscy" wiedzą, że musi być tak, jak jest i nie może być inaczej! W każdym razie, jak już ludzie będą zamożniejsi, dostatniejsi, bogatsi, to i zwierzętom się poprawi. No i oczywiście trzeba informować, uświadamiać i pokazywać na przykładach jak można o Braci Mniejszych dbać, wielkich nakładów nie ponosząc, a im komfort życia, sobie zaś bezpieczeństwo i wydajność produkcji zwierzęcej (a tak! szczęśliwe świnie szybciej rosną!) poprawiając...
Bo ja np. mam całe to badanie techniczne za bzdurny pretekst do wyciągania ludziom 100 złotych co roku z kieszeni, który niczemu dokładnie nie służy.
Gdyby problem dotyczył tylko posiadającego pojazd, jego bezpieczeństwa, zdrowia i życia, oczywiście, nie ma sprawy. niech sobie jeździ dowolnym gruchotem, z urywającymi sie kołami, niesprawnymi hamulcami i urywającą się przyczepą. Jednak jako współużytkownik drogi wolałabym jednak, aby stan techniczny pojazdów był sprawdzany. Czy we wszystkich stacjach robione jest to rzetelnie, to inna sprawa.

[quote author=jkobus link=topic=21354.msg558454#msg558454 date=1271573479]
Podobnie wcale nie uważam, że czemuś, poza wyciąganiem od ludzi pieniędzy służy OC. Gdyby nie było obowiązkowe - ci, którzy by go nie wykupili wiedząc, że za szkody zapłacą z własnej kieszeni, jeździliby ostrożniej albo wcale (jakie to ekologiczne rozwiązanie! Od razu mniej spalin, zużytego paliwa, korków...).
Ty tak całkiem poważnie, poważnie? Wiesz jaka jest ściągalność długów od niepracujących pijaczków? I ile czasu może trwać? W obecnym układzie, gdy ktos spowoduje wypadek i uszkodzi mi samochód mam szansę na naprawę, nie na mój koszt, w rozsądnym terminie. Proponowane przez ciebie rozwiązanie znaczy, że musiałabym założyc najpierw swoją kasę, potem się włóczyć po sądach i mieć nadzieję, że sprawca nie jest cwaniaczkiem, ktory np. przepisze wszystko na żonę, albo pracującym w szarej strefie i ogicjalnie nic nie mającym. jasne, podniosłoby bezpieczeństwo, bo każdy by musiał uważać, by podejrzany gruchot, z niewypłacalnym właścicielem go przypadkiem nie stuknął. Pewnie, ruch byłby mniejszy, bo strach byłby wyjeżdzać na drogi. I dyskutujemy o zasadności istnienia OC, a nie jego wysokości i braku możliwości czasowego wyrejestrowania samochodu gdy jest nieużywany.

[quote author=jkobus link=topic=21354.msg558454#msg558454 date=1271573479]W każdym razie, jak już ludzie będą zamożniejsi, dostatniejsi, bogatsi, to i zwierzętom się poprawi.

Bardzo, bardzo śmiała teza. Jakieś dowody na poparcie?
W niewielu stacjach stan techniczny pojazdów badany jest rzetelnie. Na ogół nie jest badany w ogóle. Wszystkie natomiast, bardzo rzetelnie kasują za przystawienie pieczątki. Dlatego jest to wyłącznie kosztowna fikcja, która Twojego cennego bezpieczeństwa na drodze w żaden sposób nie poprawia...

(Tak na marginesie - to już jest  🚫 w  🚫 : niby dlaczego bezpieczeństwo ma być dla nas wartością naczelną? Potrafi ktoś to uzasadnić..? Wcale nie wydaje mi się to takie oczywiste...)

Ściągalność należności można poprawić radykalnie oddając osobę dłużnika do dyspozycji wierzyciela: żeby odpracował, co jest winien. W dowolny sposób...

Bezdomne pijaczki chyba się samochodami nie rozbijają?

A bogactwo znakomicie wpływa na moralność, współczucie dla bliźnich i dla zwierząt też. Co jest chyba oczywiste.
jkobus, jak zauwazyl moj przedmowca, nie jestesmy na drodze sami, dlatego chcialabym, zeby badania techniczne byly nie tylko przymusowe, ale i rzetelne, a oszustwa i podbijanie dokumentow na lewo karane dotkliwie. W Polsce znaczny procent aut to samochody nie tylko uzywane ale i rozbite, takie, ktore w bogatszych krajach uznano za niezdatne do uzytku. Tu sa kupone przez ludzi nie majacych pieniedzy i chetnie oszczedzajacych nie tylko na badaniu technicznym swoich wrakow, ale tez na ubezpieczeniu, a ze sa to na ogol dodatkowo kierowcy w przedziale 20-30 lat, stwarzaja na drodze wieksze zagrozenie niz sredniozamozny obywatel w wieku srednim z dwojka dzieci i w dwuletnim, nierozbitym samochodzie.

Dlaczego bezpieczenstwo jest wartoscia naczelna? Od praw przyrody zaczynajac podstawowe instynkty, w ktore wyposazane sa organizmy zywe kieruja sie zasada, chronic swoje zycie i przekazac zycie dalej.
Prawo ekonomiczne, mowi, ze straty ponoszone na usuwanie skutkow wypadkow drogowych,  w tym na leczenie i wyplacanie odszkodowan i rent dla ofiar wypadkow sa ogromne, a co wiecej naklady na ta czesc zycia sie nie zwracaja. Wartosci w zlotowkach nie chce mi sie szukac, az tak bardzo nie zalezy mi na przekonaniu cie.

System samodzielnego wymierzania sprawiedliwosci jai proponujesz sprawdzal sie na dzikim zachodzie, ale i on ewoluowal w postac amerykanskich ubezpieczen. 
chcialabym, zeby badania techniczne byly nie tylko przymusowe, ale i rzetelne, a oszustwa i podbijanie dokumentow na lewo karane dotkliwie.

A ja bym chciał, żeby wszyscy byli piękni, młodzi i bogaci. Obie te zachcianki są jednakowo nierealne. Z tym, że z mojej nic złego dla nikogo nie wynika, a z Twojej: owszem, wynika bezproduktywna strata stu złotych...

Jak wiele razy na tym forum pisałem: od dobrych chęci jeszcze nikomu nic dobrego nie przyszło. Złego natomiast - a i owszem, bardzo wiele! Dotyczy to także zwierząt.

Jeśli więc chcecie pomagać bitym zwierzętom - cudzym zwierzętom, co podkreślam - to usiądźcie i poczekajcie, aż wam ta zdrożna chęć przejdzie. Będzie to bardzo realna pomoc. O wiele realniejsza niż fatygowanie bez sensu policji...

Generalnie, dość często najskuteczniejszą strategią działania jest niedziałanie: http://boskawola.blogspot.com/2010/04/niedziaanie.html
Jkobus, to mam tylko mala prosbe. Oznaczaj swoj samochod, siebie i swoje konie aby w razie wypadku na drodze nie udzielano wam pomocy, pomoc zawsze moze sie przydac temu kto jej chce, nawet jezeli bedzie to sprawca wypadku w swoim niesprawnym, nieubezpieczonym zlomie. A tobie zycze wtedy szybkiego powrotu do zdrowia, majatku i wiecej szczescia niz rozumu.
A gdyby jednak ktos chcial pomoc tobie lub twoim zwierzetom, ofiarom ludzkiej nieodpowiedzianosci i glupoty, podsun krzeslo, niech usiadzie i poczeka az mu chec minie.
Co do weterynarii urzędowej (żeby od tematu samochodowego wrócić do właściwego) to faktem jest, że w większości pracują tam ludzie z małym zainteresowaniem swoją pracą, małą wiedzą i czymś w stylu - nie ruszaj gówna, bo będziesz miał więcej pracy. Ale, jeżeli ten sam urzędnik wyruszy z krucjatą na jakiegoś rolnika posiadającego punkt kopulacyjny i koni sztuk 3 np, to chowajcie się po kątach, bo Bardzo Ważny Inspektor, który konia widział ostatnio w cyrku, sprawdza, czy konie mają dobrze. W 90% przypadków wg takiego urzędnika jest źle. Ten sam urzędnik wysłany do sprawdzenia warunków, gdzie jest coś nie tak, to w 90 % przypadków napisze, że warunki są idealne, wszystkie konie to różowe jednorożce, które z wdzięczności dla właściciela srają złotem. A właściciel należy do ZHK, więc co my od niego chcemy!
Pracowałam w inspekcji rok, gdy świeżo otworzyłam gabinet, no cóż - na początku ludzie raczej nie walą drzwiami i oknami  😁 Kontrolowałam punkty kopulacyjne, wielu z tych ludzi się dziwiło, że w ogóle do konia podeszłam i nie dość, że go dotknęłam, to jeszcze się nie bałam.

Co do przepisów u nas w Polsce - to fakt, że mamy je w sumie całkiem ok, tylko problem jest jeden - nie są egzekwowane przez policję i przez sądy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się