Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

emptyline   Big Milk Straciatella
23 września 2018 21:43
Sivrite, bez przesady. 🙂 A kłody w lesie nigdy nie skakałaś np? 🙂
http://ogloszenia.re-volta.pl/poszukujemy-chetnych-do-darmowej-jazdy-konnej/o/134067/

Niepokoi mnie tekst: Zapraszamy wszystkich którzy nie boją się szybkości. Ale może to tylko ja mam lęki😉


Tutaj dziewczyna informuje o cenie, ale nie jest to cena siodła.
http://ogloszenia.re-volta.pl/euroriding-jade/o/127710/
Cyśka, Gaga, rozumiem, mea culpa. Może to moje spaczenie po całych dwóch Hubertusach w moim życiu, na których połowa ludzi nie była w stanie nawet swoich koni zatrzymać, a co dopiero skakać jakieś stałe przeszkody. 😀 Ale pewnie gdzieś tam bywają Huberusy jakoś sensownie zorganizowane. 🙂

http://ogloszenia.re-volta.pl/poszukujemy-chetnych-do-darmowej-jazdy-konnej/o/134067/

Niepokoi mnie tekst: Zapraszamy wszystkich którzy nie boją się szybkości. Ale może to tylko ja mam lęki😉


To jest przecież ogłoszenie stajni wyścigowej... Nic w tym dziwnego, wiele osób wymięka przy prędkości 40-50 km/h. Lepiej to od razu napisać, niż potem ratować na środku pola kogoś, kto spanikował.
SivriteTo normalne, że jeździ się takie konie za darmo, albo za wikt i opierunek?
Rudziczek
Nie. Mozesz tez pracowac po 16h dziennie za 1800zł w jednej bardziej znanej stajni wyscigowej. W nagrode bedziesz miala 3 dni wolnego w miesiacu... .
SivriteTo normalne, że jeździ się takie konie za darmo, albo za wikt i opierunek?

Rudziczek
Nie. Mozesz tez pracowac po 16h dziennie za 1800zł w jednej bardziej znanej stajni wyscigowej. W nagrode bedziesz miala 3 dni wolnego w miesiacu... .


Za darmo na wyścigach jeżdżą tzw. amatorzy, czyli osoby początkujące bądź średnie, to przecież normalne. Tak naprawdę na torze wiele osób się w ogóle uczy jeździć konno od zera, bo nie trzeba płacić, wiem, że dla niektórych to niewyobrażalne, bo na torze nie da się "nauczyć" jeździć. Zaczyna się na kółku przed stajnią, tylko kłusując konie, zazwyczaj do kogoś, kto pojedzie na nim na tor. Potem zaczyna się jeździć na tor, ale na najgrzeczniejszych w całej stajni i takich, które nie ważne jak polecą, a będzie dobrze. Bardzo często konie dostają osoby naprawdę niewiele umiejące, bo to zawsze jeden koń mniej dla pracownika. Ktoś się czegoś nauczy, a koń zrobi swoją dawkę treningu.

Wysokość pensji na Służewcu to właśnie insza inszość. Ale jest ona porównywalna z tym, ile się płaci też przy innych koniach... Tyle, że to jest Warszawa, utrzymanie droższe, a płacą tak, że bez dodatkowych prowadzeń koni na wyścigi (płatnych dodatkowo) lub rzadkich, ale jednak dosiadów na wyścigi nie da się wyżyć.
Kiedyś się tak jeździło na Służewcu, ale odkąd są prywatne stajnie to pewnie każda ma własne zasady
Kiedyś się tak jeździło na Służewcu, ale odkąd są prywatne stajnie to pewnie każda ma własne zasady


Nie, to się nie zmieniło, jestem na bieżąco. W dodatku co masz na myśli mówiąc o "prywatnych" stajniach? Jest tylko kilku trenerów, którzy trenują wyłącznie swoje konie i chyba żaden z nich nie trzyma koni na Służewcu. Po to sobie właśnie zrobili licencje, żeby móc trenować "u siebie". Nadal ogromna większość koni, to są konie właścicieli, trenowane u Służewieckich trenerów, ich metodami. Nadal przychodzisz i jeździsz "u trenera", a nie "dla właściciela konia, na którym siedzisz". To, jakiego danego dnia dostaniesz konia zależy tylko od trenera etc. Wyścigi naprawdę niewiele się zmieniły przez ostatnie kilkadziesiąt lat. :P Teraz "stara gwardia" powoli odchodzi, więc może niedługo coś się zmieni, ale na razie to jest to samo, co było.
Zawsze wiedziałam, że wyścigi to inna bajka, ale nie wiedziałam, że aż tak. To co napisała Sivrite brzmi jak zły sen i przepis na groźny wypadek i traumę do końca życia- tak dla jeźdźca jak i dla konia. Nie dziwi mnie to, że takie rzeczy przechodziły 20 lat temu. Sama jako dzieciak robiłam różne rzeczy z pełnym błogosławieństwem trenerki i właściciela stajni. Jednak w czasach, gdzie ludzie potrafią z byle pierdołą iść do sądu i szarpać odszkodowanie- dla mnie niewyobrażalne.
Zawsze wiedziałam, że wyścigi to inna bajka, ale nie wiedziałam, że aż tak. To co napisała Sivrite brzmi jak zły sen i przepis na groźny wypadek i traumę do końca życia- tak dla jeźdźca jak i dla konia. Nie dziwi mnie to, że takie rzeczy przechodziły 20 lat temu. Sama jako dzieciak robiłam różne rzeczy z pełnym błogosławieństwem trenerki i właściciela stajni. Jednak w czasach, gdzie ludzie potrafią z byle pierdołą iść do sądu i szarpać odszkodowanie- dla mnie niewyobrażalne.

Ale jaka trauma dla konia? Że ktoś inny na nim kilkanaście kółek pokłusuje przed stajnią? Że ktoś inny wyjedzie na tor, włoży ręce w szyję i przepatataja jedno okrążenie? Tylko mocno pierdzielnięci trenerzy dają początkującym niegrzeczne konie i w tych czasach już szybko tracą amatorów, idą do stajni obok. Bez przesady, nie trzeba ogromnych umiejętności, żeby przekentrować na grzecznym koniu 1800 metrów, jakoś się musi taka osoba przecież nauczyć.
Taki plus, że bardziej się rzeczywiście dba o ubezpieczenie ostatnio.
Nie wyobrażam sobie po prostu jak można dać konia bez nadzoru osobie, która nie jest w stanie pogalopować kilku kółek w półsiadzie. Trauma dla konia może być wtedy, kiedy taki zielony jak szczypiorek jeździec wpadnie na jakiś świetny pomysł, albo nie będzie mógł dostosować się do nagłego "zdarzenia". Miałam do czynienia tylko z kilkoma końmi po torach, ale wszystkie miały silny odruch ucieczki na nagłe dźwięki, ruch itp.
Nie wyobrażam sobie po prostu jak można dać konia bez nadzoru osobie, która nie jest w stanie pogalopować kilku kółek w półsiadzie. Trauma dla konia może być wtedy, kiedy taki zielony jak szczypiorek jeździec wpadnie na jakiś świetny pomysł, albo nie będzie mógł dostosować się do nagłego "zdarzenia". Miałam do czynienia tylko z kilkoma końmi po torach, ale wszystkie miały silny odruch ucieczki na nagłe dźwięki, ruch itp.


Koń "po torach", a "na torze" to są dwie zupełnie inne sprawy i nie ma co tych koni porównywać. One na torze nie mają bardzo wielu strachów, które mają potem w stajni pensjonatowej.
To oczywiste, że szczypiorek się nie dostosuje do sytuacji stresowych, ale co, w rekreacji takich nie ma? To w ogóle nikogo nie sadzajmy. Łatwiej jest się nauczyć wyścigowego półsiadu na torze niż na kółku przed stajnią. A jeśli koń jest grzeczny lub wręcz leniwy, to nie wykorzysta tego, że ma nowicjusza na plecach. Daje się najgrzeczniejsze i najpewniejsze konie, które, nawet jeśli osoba nie będzie w stanie ich zatrzymać, nie zrobią nic innego oprócz biegnięcia trochę szybciej niż założono. Przy koniach zawsze się coś może stać, bez względu na staż jazdy. Ci ludzie od lat jeżdżą i żyją.
Rudziczek nie wiem z jakimi końmi po torach miałaś do czynienia ? Owszem czterolatki po jednym sezonie na torach , a potem wycofane, są płochliwe i zestresowane , ale mało znam koni o bardziej zrównoważonym charakterze jak konie po kilku letnim stażu wyścigowym . Uwierz te konie podczas kariery mają do czynienia z taką ilością stresu ,że w rekreacji mało co je może wyprowadzić z równowagi . Osobiście przez wiele lat jeździłem na pokazy , do filmów i rekonstrukcji historycznych gdzie chaty się paliły , a artyleria strzelała jak na wojnie właśnie na koniu  po torach .  🏇
no nie wiem, w jednej stajni jakies pare naście lat temu był koń po torach (nie czterolatek) i był tylko dla zaawansowanych jezdzcow, bo wsiadac trzeba bylo szybko bo juz sie gotował, do tego bał się własnego cienia, strasznie impulsywny był
Nawet dawniej nie puszczało się nikogo całkiem samego, jechało się z dżokejem lub którymś ze starszych etatowych jeźdźców. Zawsze był ustalony przez trenera dystans i tempo i żadnemu z amatorów nie przyszłyby nawet do głowy żadne własne eksperymenty - koniom owszem, przychodziły  😀. A strachliwe konie mogą się trafić zawsze
blackstones jeden na kilkadziesiąt na pewno będzie taki jak mówisz,a patrząc na ilość koni,która jest 'po torach' to takich wariatów się trochę nazbiera. Jednak mimo wszystko więcej będzie tych opanowanych. Sama mam kobyłę po dużych torach,biegała w wielu krajach,również gonitwy płotowe,przebiegła kilka sezonów. Jest oazą spokoju. Przez 2 lata naszej współpracy NIC nie było w stanie jej przestraszyć czy wyprowadzić z równowagi. W szkółce, w której lata temu zaczynałam jeździć również mieliśmy folblutkę po torach, również oaza spokoju,dla początkujących.
Nawet dawniej nie puszczało się nikogo całkiem samego, jechało się z dżokejem lub którymś ze starszych etatowych jeźdźców. Zawsze był ustalony przez trenera dystans i tempo i żadnemu z amatorów nie przyszłyby nawet do głowy żadne własne eksperymenty - koniom owszem, przychodziły  😀. A strachliwe konie mogą się trafić zawsze


Przecież nigdzie nie pisałam, że amatorów wsadza się samopas i puszcza na tor, zawsze jadą z dżokejem lub pracownikiem. I amatorzy dostają takie same dyspozycje treningowe, jak pracownicy, po prostu trenerzy liczą się z tym, że zostaną spełnione lepiej lub gorzej. :P Żaden amator nie eksperymentuje na koniach, skąd ten pomysł? Po pierwszym lub drugim takim pomyśle wyleciałby ze stajni.

Folbluty są impulsywne tak samo jak araby. W mojej opinii nie chodzi o tor, tylko o ich charakter i pożądaną energiczność. Mój koń po torach jest jednym z niewielu, który nie przestraszy się roweru, ciągnika, wywrotki czy samochodu. Przestraszy się za to kupy piachu, no bo tego to nie grali. 😀 Jak mówię, boją się tego, czego nie poznały po prostu. Koń rekreacyjny przyprowadzony na tor też mógłby dostać pierdzielca.
Ale to już chyba offtop, zaraz nas moderacja pogoni. 😀
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
25 września 2018 11:26
Sivrite, az mi wspomnienia wrocily jak mi przyszlo do glowy nascie lat temu pobyc sobie 'amatorka'. U top trenerki. Jakby mi zyczliwi koledzy nie dali instrukcji przed wjazdem na tor, to nie wiedzialabym w ogole co to jest mostek i ze moja 'mega krotka' dlugosc strzemion jest kilometr zs dluga... Od poczatku dostawalam  np konia, na ktorym na tor jechalo sie na dwoch nogach i bokiem...
Zapal mi opadl calkowicie jak po jednodniowej nieobecnosci nastepnego dnia zobsczylam liste swoich przejazdzek... Nie wiedzialam czy smiac sie czy plakac czy uciekac od razu ;-)

Ps. Apropo inwencji wlasnej zdazylo mi sie zrobic dwa okrazenia zamiast planowego jednego, bo ni hu hu nie udalo mi sie zatrzymac ;-)
Koń po torach nie nadaje się dla początkującej rekreacji i potrzebuję kogoś kto umiejętnie przestawi go z trybu wyścig , do trybu już nie musisz biec na złamanie karku ,jestem z ciebie zadowolony nawet jak się cały dzień snujemy stępem . Jest to trochę zabawy , ale to całkiem przyjemna i wdzięczna dająca szybkie efekty praca . Oczywiście jak to w życiu znajdą się i tacy co konia zepsują . Mam w tej chwili klacz po sześcioletniej karierze na torach całej Europy , uwielbiam ją , moja koleżanka,  która pracuję na co dzień w stadzie ogierów też ją uwielbia , ale jak przyszła panienka , która podobno właśnie ukończyła kurs instruktora w PZJ , to kobyła odmówiła z nią współpracy po trzydziestu metrach i jednym drągu na ziemi . Po mojej interwencji koń dał się namówić  dać dziewczynie drugą szanse . Było trochę lepiej , ale daleko do ideału .  Po jeździe młoda pani instruktor stwierdziła ,że nigdy nie siedziała na  koniu tak czułym na dosiad , więc nie dziwie się ,że przy dzisiejszych niemieckich formach szkolenia typy tu go wypnę , a tam pchnę go ostrogą  ludzie boją się xx .  😕

Proszę bez wulgaryzmów.
To była odpowiedź na obawy rudziczek
Sivrite, az mi wspomnienia wrocily jak mi przyszlo do glowy nascie lat temu pobyc sobie 'amatorka'. U top trenerki. Jakby mi zyczliwi koledzy nie dali instrukcji przed wjazdem na tor, to nie wiedzialabym w ogole co to jest mostek i ze moja 'mega krotka' dlugosc strzemion jest kilometr zs dluga... Od poczatku dostawalam  np konia, na ktorym na tor jechalo sie na dwoch nogach i bokiem...
Zapal mi opadl calkowicie jak po jednodniowej nieobecnosci nastepnego dnia zobsczylam liste swoich przejazdzek... Nie wiedzialam czy smiac sie czy plakac czy uciekac od razu ;-)

Ps. Apropo inwencji wlasnej zdazylo mi sie zrobic dwa okrazenia zamiast planowego jednego, bo ni hu hu nie udalo mi sie zatrzymac ;-)


Dokładnie, niestety dwa koła dla początkującego to nie jest rzadkość. 😀 Ale odpowiedź była jedna na takie zachowanie - spierdzielać. Jak mówiłam, trenerzy z takimi pomysłami zawsze się znajdą na torze, a amatorów przyjmuje się z otwartymi ramionami i wielu trenerów naprawdę stara się, żeby przejażdżki były przyjemne i edukujące. To niestety jak z trafieniem dobrego instruktora - po prostu musisz wiedzieć, że da się trafić lepiej. 😀
Ja jak zaczynałam na torze, to też słyszałam "a daj jej, najwyżej pojedzie dwa koła!". Ale to były konie, które oprócz tego były pewniakami.
Ja też uczyłam się jeździć na torach, tyle że we Wrocku.
2 koła nie zrobiłam nigdy, ale nie planowany galop na prostej to i owszem , szczególnie jak ktoś z niej przejażdżki mijał.
Konie były tam  jak wszędzie, bywały miśki  które szły prosto do rekreacji jak nie biegały zbyt dobrze, bywały i walnięte.
Raczej te Konie nie bały się niczego , bo w dzień wyścigowy masz w okolicy toru wszystko od aut, po dzieci , balony i dmuchane zamki.
Z wsiadaniem po torze problem może być o tyle , że one są  wsiadanie z podrzucenia jeźdźca, raczej nie po  strzemieniu, więc takiego delikwentna trza tego nauczyć.
Jak jeździłam wyścigi to na każdego konia wskakiwałam sama z ziemi , dziś bez krzesełka nie dam rady 😂
Ja też uczyłam się jeździć na torach, tyle że we Wrocku.
2 koła nie zrobiłam nigdy, ale nie planowany galop na prostej to i owszem , szczególnie jak ktoś z niej przejażdżki mijał.
Konie były tam  jak wszędzie, bywały miśki  które szły prosto do rekreacji jak nie biegały zbyt dobrze, bywały i walnięte.
Raczej te Konie nie bały się niczego , bo w dzień wyścigowy masz w okolicy toru wszystko od aut, po dzieci , balony i dmuchane zamki.
Z wsiadaniem po torze problem może być o tyle , że one są  wsiadanie z podrzucenia jeźdźca, raczej nie po  strzemieniu, więc takiego delikwentna trza tego nauczyć.
Jak jeździłam wyścigi to na każdego konia wskakiwałam sama z ziemi , dziś bez krzesełka nie dam rady 😂

Na mojego też prosiłam o podrzucanie przez pierwsze kilka tygodni. 😀 Jak udało mi się samej wsiąść ze stołka, to było oblewanie, jakby właśnie się piaffów nauczył. 😀 Kompletnie tego nie ogarniał.
A widzisz, mój na przykład bardzo źle znosi hałas i nagłośnienie, właśnie po torach. Bardzo stresował się wyścigami. Jak tylko nie dostał obiadu i nie poszedł na przejażdżkę, to do wyjścia z boksu stał i się telepał. I jak usłyszał potem nagłośnienie już w stajni pensjonatowej, to dostał paniki. Ale jak mówię, wszystko, co mu się opatrzyło na Służewcu zapamiętał.
Sivrite, bo jak piszę są konie i konie.  Bywały konie co biegały sezon i były tłuste jak prosiaki, w d...ie miały bieganie całkiem, nie były przejęte niczym, a były takie co nie jadły po jednym wyścigu już, chude, caplujące itp.

Dlatego wyścigi były niezłą selekcją.

Były konie, kótre wygrywały 4 rzędowe wyścigi i nadal idąc do maszyny startowej po prostu spały, odpalały wrotki na sam wyścig i po wygranej znów szły jak konie szkółkowe na oprowadzankę, dodatkowo były zdrowe.
Jednak większość takich koni była sprzedawana do sportu za granicę, bo zazwyczaj jeszcze skakały.
Mam namyśli XO w tym przypadku oczywiście nie xx czy oo.


Sivrite, bo jak piszę są konie i konie.  Bywały konie co biegały sezon i były tłuste jak prosiaki, w d...ie miały bieganie całkiem, nie były przejęte niczym, a były takie co nie jadły po jednym wyścigu już, chude, caplujące itp.

Dlatego wyścigi były niezłą selekcją.

Były konie, kótre wygrywały 4 rzędowe wyścigi i nadal idąc do maszyny startowej po prostu spały, odpalały wrotki na sam wyścig i po wygranej znów szły jak konie szkółkowe na oprowadzankę, dodatkowo były zdrowe.
Jednak większość takich koni była sprzedawana do sportu za granicę, bo zazwyczaj jeszcze skakały.
Mam namyśli XO w tym przypadku oczywiście nie xx czy oo.


Wiem, nic się nie zmieniło w tej kwestii. Nadal drugim najlepszym koniem w stajni, w której pracuje moja siostra jest największy misiek i najprzyjemniejsza przejażdżka dnia. Za to ten najlepszy zakręcony jak ruski świder, więc żadne tendencje w tym wypadku nie istnieją. :P
Niestety wyścigi są w pensjonatach i w rekreacji demonizowane od bardzo dawna i naprawdę ciężko ludzi przekonać, że to koń jak koń - czasem lepszy, czasem gorszy. Co najmniej kilkanaście razy spotkałam się z podejściem "z torów, znaczy że szurnięty" od ludzi, którzy w życiu na koniu po torach nie siedzieli... Ciężko byłoby to wyplenić z rekreacyjnej mentalności.
Dobra, kończę swój offtop, zanim dostanę ostrzeżenie. 😀
Tak czytam i aż nie wierzę 😀 Musiałam trafić na zupełnie durnowatego trenera w takim razie. Ja Służewiec wspominam jako najgorszy koszmar. Dostawałam jakieś wariaty co się na drzewa próbowały wspinać (autentyk).Mój pierwszy tor pojechałam na arabku który też pierwszy raz biegł. Pamiętam jak dziś bo nie dość, ze wszystko było skute lodem i na tor nie dojechałam tylko się doślizgałam to jeszcze w 2/3 toru zaliczyłam glebę (seria baranów). 🏇 Zaraz potem byłam świadkiem wypadku na młodym xx gdzie koń się na jeźdźca przewalił.
Po tym jakże niemiłym wydarzeniu stwierdziłam, że jestem za cienka w uszach i podziękuję.
Tak czytam i aż nie wierzę 😀 Musiałam trafić na zupełnie durnowatego trenera w takim razie. Ja Służewiec wspominam jako najgorszy koszmar. Dostawałam jakieś wariaty co się na drzewa próbowały wspinać (autentyk).Mój pierwszy tor pojechałam na arabku który też pierwszy raz biegł. Pamiętam jak dziś bo nie dość, ze wszystko było skute lodem i na tor nie dojechałam tylko się doślizgałam to jeszcze w 2/3 toru zaliczyłam glebę (seria baranów). 🏇 Zaraz potem byłam świadkiem wypadku na młodym xx gdzie koń się na jeźdźca przewalił.
Po tym jakże niemiłym wydarzeniu stwierdziłam, że jestem za cienka w uszach i podziękuję.


Mogłabyś podać nazwisko tego trenera? Który początkującą amatorkę wysyła pierwszy raz na tor na koniu, który też go nigdy nie widział? Bo rozumiem, że przyszłaś jako amatorka, a nie pracownik?
Klopsik, pewnie jak wszędzie, są ludzi i ludzie.
Nie znam żadnego trenera który by tak zrobił  🙄

P.S. Jak już trochę jeżdziłam to owszem robiło się takie kawały kiedyś, że np. bierz tego na tor i skróć sobie strzemiona,  a koń nigdy nie galopował po torze  😁 taki mi żarcik kiedyś koledzy zrobili, po tym jak mnie nie było 2 tygodnie w stajni  😀 Spadłam po 300 metrach wystrzelona jak z procy  😂 śmiechu było dużo  😜
Klopsik, pewnie jak wszędzie, są ludzi i ludzie.
Nie znam żadnego trenera który by tak zrobił  🙄

P.S. Jak już trochę jeżdziłam to owszem robiło się takie kawały kiedyś, że np. bierz tego na tor i skróć sobie strzemiona,  a koń nigdy nie galopował po torze  😁 taki mi żarcik kiedyś koledzy zrobili, po tym jak mnie nie było 2 tygodnie w stajni  😀 Spadłam po 300 metrach wystrzelona jak z procy  😂 śmiechu było dużo  😜


Widzisz, ale już Cię znali, długo jeździłaś, nie zniechęciło Cię to. :P Nie ma bata, ktoś musi pojechać na tym koniu ten pierwszy raz, sam nie pobiegnie. Ale teraz większość trenerów naprawdę DBA o to, żeby amatorzy się nie zniechęcili. Mnie trener na początku pytał po 2-3 razy, czy fajnie mi się jechało i czy grzeczny. 😀
Słyszałem ,że kiedyś w stadninie koni Jaroszówka weryfikacja praktykantów z pierwszego roku techniku hodowli koni , wyglądała w ten sposób , że dostawało się uwiąz i trzeba było przyprowadzić z odległej o kilkanaście kilometrów stacji PKP XX wracającego koleją po sezonie  wyścigowym do stadniny . Jedni wracali wierzchem na oklep , a inni kilka dni szukali konia po okolicy . Nie wiem ile w tym prawdy , może ktoś z revoltowiczów  potwierdzi lub zdementuje ? 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się