POTRZEBUJĄCE POMOCY

o matko  😕 mam nadzieje, że konie szybko dojdą do siebie, a tego kut**a porządnie ukarają
jest jakiś numer konta ?
tak jest podany w treści ale przekopiuje jeszcze raz

"Prosimy Państwa o wsparcie w tym leczeniu lub o kontakt w sprawie adopcji tych koni. Uruchomiono specjalne konto na które można wpłacać środki na ratowanie 6 koni:
Pogotowie dla Zwierząt
Pl. Pocztowy 4/6, 64-980 Trzcianka
tel. 726 379 979
Nr konta: 98 8951 0009 5500 7807 2000 0060 - z dopiskiem: Ratunek dla koni"
efeemeryda   no fate but what we make.
24 maja 2013 09:07
klacz niestety nie przeżyła...  😕
W "hodowli koni" Folwark Wierzchaczewo jest 2-letni ogierek KWPN po Placido z matki po Wellington, ktorego właścicielka chce w dniu jutrzejszym (03.06) oddać handlarzowi w cenie mięsa, gdyż ogierek ma nieleczoną kontuzję sprzed 2 m-cy i kuleje... Koń uszkodził sobie nogę na padoku, nie wiadomo co sobie zrobił, bo nie było robione usg, wiadomo natomiast, że rtg był czysty, więc kości są całe... Został mu założony opatrunek i na tym leczenie się skończyło, koń został puszczony na padok... Obecnie właścicielka chce go sprzedać za 1600 zł, próbowaliśmy z nią rozmawiać, żeby zaczekała z tydzień, bo wtedy będziemy mieć pieniądze, ale ona czekać nie zamierza, bo jutro będzie handlarz...

Szczerze mówiąc, piszę to dosyć beznadziejnie, bo czasu niestety nie ma... ale może ktoś się znajdzie, kto jakimś cudem pomoże, żeby ten młodziak nie poszedł na mięso... 🙁

filmik z lonży ogierka w dniu wczorajszym:


edit: sprawa jest już podobno nieaktualna...

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 czerwca 2013 21:17
Monika5573, może napisz sprostowanie, bo na fb właścicielka konia, z którą nawet nie rozmawiałaś, napisała jasno, że jest to stek kłamstw.
Akurat tak się składa, że z nią rozmawiałam osobiście. Jak również mam print screeny rozmów jakie przeprowadziła z moimi koleżankami, ktore chciały go kupić... Więc nie jest to wszystko wyssane z palca. Niemniej cieszy mnie fakt, że zrezygnowała ze sprzedaży tego konia 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 czerwca 2013 23:09
Na fb pisałaś, że właścicielka rozmawiała z Twoją koleżanką... Plotkę i oskarżenie łatwo jest rzucić...
Z moją koleżanką rozmawiała o kupnie tego konia. Ale ja rownież do niej dzwoniłam i rozmawiałam z nią, bo miałam po tego konia jechać - chciałam pomóc koleżance. Wiem, że łatwo - dlatego nie pisałabym tego posta gdybym nie otrzymała osobiście informacji, że koń ma coś z noga, a jutro idzie do handlarza za 1600 zł. Ech, szkoda mi było konia, żeby nie poszedł do handlarza, bo pewnie trafiłby na mięso, a teraz się musze tłumaczyć... kolejna nauczka od życia, żeby siedzieć cicho i odpuścić, bo to i tak nic nie da. Chociaż w tym wypadku może i dało, może ona go jednak nie sprzeda...
pozdrawiam wszystkich i wycofuję się z tematu.

Witam Wszystkich!!!
Pragnę sprostować kłamliwe oskarżenia! Koń nie trafił do handlarza, ma się dobrze! Poszło na policję doniesienie o próbie wyłudzenia! Otórz osoba w/w chciała wyłudzić  konia ode mnie za darmo, wziąć dwulatka  na próbę ( a cóż można próbowac z surowym dwulatkiem??? ), a nagle zadzwoniła kolejna osoba, niby  właścicielka stajni, koleżanka, tylko żadna z pań nie miała nawet złotówki na tego konia ( mam screeny z wulgarnych rozmów i wyzwisk )  Był umówiony weterynarz ( klinika Dr Przewoźnego ) lecz cóż, zainteresowana osoba nie wykonała nawet jednego telefonu, że nie dojedzie na badania konia. Ale za to znalazła czas na obsmarowanie mnie w internecie, co nie pozostawiłam bezkarnie. Tak, wszyscy mieli tego konia kupić, ale jakoś nikt NIE DOJECHAŁ!!! NIKT KONIA NA OCZY NIE WIDZIAŁ!!!!!!!
Nie zgodziłam się na oddanie konia za darmo, gdyż od koleżanki słyszłam, że Pani Monika znęca się nad swoimi końmi, katując je wielogodzinnymi treningami, a konie zanidbane stoją w gnoju...
Za udział w dyskusji kupcom bez złotówki w kieszeni szczerze dziękuję- te panie tak sie przejęły losem konia, że napisały tyle bezsensownych postów, lecz nie wpadły do stajni nawet konia zobaczyć, czy też odmówić weta, cóż,  prawdziwe miłośniczki DARMOWYCH koni, które tylko klepać w klawiaturę mogą, bez żadnych konkretów, czy dowodów.
beraiter, ja tam zauważyłam żenujący (i agresywny - jak i tu) poziom wypowiedzi właścicielki stajni ... + koleżanek mających tez nieźle na sumieniu...
Dla mnie bardzo żenujące jest czytanie steku kłamstw od postronnych ( bo nagle zrobiło się kilka pan zainteresowanych kupnem/przęjęciem darmowym konia ) które umówiły sie ze mną w stajni na oglądanie konia, oraz na badanie weterynaryjne... Czekałam, lecz zabrakło czasu na odmówienie wizyty, a z internetu dowiaduje się, że koń na rzeź ma trafić!  A chodzi z innymi po padoku i NADAL Żyje! Panie wzięły się za zemstę, gdy odmówiłam oddania konia za darmo....   Żadna z wielce szanownych miłośniczek koni nie odwiedziła mnie w stajni, ani nawet nie zadzwoniła... Do dziś nie interesują sie losem biednego konia ( choć nadal żyje i ma się ok ) ..  Skoro tak przejęły się losem konia, czemu go nie kupiły  ( dwulatka, zaszczepionego, odrobaczonego, z paszportem świeżo po werkowaniu ) w cenie stanówki jego ojcem? Może chciały zbiórkę zronić by ktoś im pieniądze na zakup konia dał ? Jakie to polskie...
horse_art- masz może jakąś życiową radę, jak odkręcić kłamliwe oskarżenia nieznajomych osób? Jak Ty byś postąpiła w takiej sytuacji? Gdyby Ciebie oskarżano i publicznie szerzono nieprawdę posługując się Twoim imieniem i nazwiskiem, odnosząc się do Twojego sposobu zarabiania na życie? Pytam o konkrety... Z góry dzięki za odpowiedź...
beraiter, ale rozumiesz, że jeśli w odpowiedzi na oskarżenia o rażące zaniedbania, znęcanie wręcz i postępowanie uznawane za naganne czyta się agresywne odpowiedzi, do tego obrońcą jest osoba znana z fatalnego (delikatnie mówiąc) sposobu utrzymania, treningu.... to osobom nieznającym osobiście tematu-was (np mi) może się "nasunąć" że jakaś prawda w tym jest...
lepiej na spokojnie wyjasniac takie rzeczy, będzie wiarygodniej. przecież wiemy, że naciągacze rzucający oskarżeniami się zdarzają...
horse_art, czyli jak Ty zachowałabyś się, gdyby ktoś kłamliwie ( nie znając Cię, nie widząc na oczy ani Ciebie ani Twojej pracy ) opluwałby Cię?
Nie chcę Cię w żaden sposób urazić, pytam...
rozumiem twoje emocje. brzydzę się takim postępowaniem - i niestety takie znam (czesc osob tu nawet kojarzy zapewne kto i co i dlaczego- takze policją sie skończyło). ale taka nerwowa reakcja, nawet na pomówienia - to nie jest dobre wyjscie. można rzeczowo i na spokojnie - będzie wiarygodniej i bez miejsca na domysły. w końcu nieznane są obie strony.
i nie edytuj całych postów i ich znaczenia - bo odp tracą sens.... i jest to wbrew regulaminowi 😉
horse_art, wyedytowany post to był cytat z pierwszej wypowiedzi beraiter. pewnie pomyłkowo wysłany 🙂
Bardzo przepraszam za edycję i posta który "wpadł" z kosmosu, piszę z telefonu, edytyję, gdyż jak skleję post, doczytam, to brakuje mu sensu... To mój pierwszy i ostatni dotykowy telefon, także przykro mi za moje błędy...
Dla zainteresowanych wklejam wypowiedź osoby, która mnie oczerniła ( której nie znam ), ale wcześniej była już ona posądzona o....
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,46.13680.html
Jeszcze raz przepraszam za bałagan i proszę moderatora o pomoc w usunięciu niechcianego posta...  :kwiatek:
Met, inne tez 😉 ale to juz nie na temat. siedze przy komputerze akurat, szybko odp, przed edycją -faktycznei poprawiającą sens. (ale beraiter - pisz "edit" jak coś dodajesz)
zglaszający potrzebę zamilkł, wiec temat zakończony, kon żyje, moze chudy ale chodzi jednak (nogi ma cale), kiełbasą nie został.
bereiter, jesli to kłamstwa - musisz się uodpornić, i zimne oświadczenia pisać nauczyć. takie rzeczy się zdarzają w takich branżach...
Cóż... Koń jest po leczeniu antybiotykami, środkami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi, po kontuzji w dwa dni zostało pół konia... Nie miał  apetytu, zabiegi zmiany opatrunków znosił dobrze, stał grzecznie... Taraz po korekcji zębów bardzo się poprawił, życie mu wróciło, wygłupia się z równieśnikami, a nawet... daje im popalić, hihi...
Jego leczenie do dziś kosztowało wraz ze zdjęciami RTG....... ponad 800zł... Weterynarz, opatrunki i antybiotyki, oczywiście mojej pracy nie liczę...
edit - literówka
edit 2
Znalazłam też wypowiedź moniki-
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,46.msg1449153.html#msg1449153
Nie   zyczy sobie ujawniania nieprawdziwych info na jej temat, to dlaczego dokładnie to samo robi?
Rozumiem, iż krytykując unnych, krytykujemy siebie samych?
odgrzebuję :kwiatek:jeżdżąc w terenie (okolice Bielska-Białej) od wielu lat widuję na łączce wałach. Pogrubiony, gospodarski gniady, rżący wesoło do klaczy. Czasem zamieniałam  z właścicielem parę słów - gniady miał u niego dożywocie. Ostatnio zatrzymała mnie żona właściciela, życie pokierowało inaczej. Teraz ona opiekuje się wałachem ale już nie daje rady obowiązkom. Pytał mnie gdzie można zapewnić dalszy godny byt 24 latkowi i ile to kosztuje. Teraz jest dobrze, trawa na pastwisku więc koń spędza dużo czasu na zewnątrz, dostaje siano, śrutę ale ..widziałam w jej oczach lęk. Obiecałam staruszce, że popytam.
Beraiter - dwulatek po korekcji zębów?
Megane, odpowiedź post sprzed roku...??
Oooo... Faktycznie  🙇
vissenna   Turecki niewolnik
06 czerwca 2014 09:49
To może ja wrzucę prośbę o pomoc dla tej kobyłki:
https://www.facebook.com/events/1486452614920338/?fref=ts

Koń obecnie zabrany właścicielowi, stoi w stajni koleżanki. Zagłodzona, z takim stanem kopyt, że aż dziw, że stoi. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam... A miała w takim stanie wóz ciągnąć...  😵
ganasz, smutna historia 🙁, życie nie zawsze toczy się, jak tego planowaliśmy. Mam nadzieję, że znajdzie się jakieś wyjście... może można wprost napisać do Vivy, że sytuacja jest taka i taka, koń potrzebuje pomocy, ale szuka jej też sam właściciel. Jeśli nie wezmą konia do siebie, może będą potrafili inaczej pomóc.
Potrzebuję rady. Pierwszy raz dotyka mnie oszustwo w sprawie koni.

Półtora miesiąca temu w stajni, z którą jestem związana pojawił się człowiek szukający kuca "do ogródka". Nasze stado jest już starsze, więc pomyśleliśmy, że może to zrządzenie losu by zapewnić którejś z klaczy emeryturę. Sprzedana została 20-letnia Modelina (oczywiście kuc feliński). Kwoty dokładnej nie znam, ale było rozważane coś ok. 1 - 1,5 tys zł. Nawet był plan, że facet może wróci za jakiś czas po drugą "babcię".
Dzisiaj znaleźliśmy Modelinę w ogłoszeniach na olx - http://olx.pl/oferta/kon-huculski-CID103-ID7yqDn.html#076ddb8bfb
Jest sprzedawana jako 12-letni kuc huculski (zwróćcie uwagę na wyraźne palenie KF na lewym zadnim udzie). Nie wiem czy to jest osoba, która konia kupowała od nas. Jutro chcę to sprawdzić u dyrektora. Koleżanki miały możliwość pojechać tam jeszcze dziś jako osoby zainteresowane kupnem (nie mówiły, że konia znają). Pan utrzymał wersję, że to 12-letni w pełni gotowy do pracy koń. Paszport "się zgubił". Opowiadał o tym jak to u niego dawała źrebaki, itd. Ponoć zwozi nią teraz drewno z lasu. Oczywiście padły słowa o rzeźni - kobyła miała tam trafić, ale sprawdził, że jest źrebna, więc chce ją sprzedać do ludzi.

Jak radzicie postępować, żeby nie zaszkodzić Modelinie? Czy taka próba sprzedania konia bez paszportu, zaniżając wiek kwalifikuje się do zgłoszenia na policję? Moja myśl to odkupienie klaczy w takiej cenie za jaką wyszła od nas ze stajni. Tylko jak rozmawiać, żeby mieć szanse na korzystne załatwienie sprawy?

Gdyby sprzedawał ją uczciwie, jako emerytkę to by mnie to nie ruszyło. No trudno, wypuściliśmy konia w świat. Ale ponieważ wiek konia jest drastycznie zaniżony to boję się o jej dalsze losy. Tym bardziej, że konia 20-letnie jako 12-latka może kupić tylko laik czyli osoba, która nie zapewni Modzi warunków odpowiednich do jej kondycji.
Sytuacja jest (jak każda taka) bardzo trudna. Wszyscy wiemy, że kupienie konia to jedno, to pikuś przy temacie dalszego utrzymania. A ja już mam na głowie 4 ogony (w tym babcię-emerytkę i dwa młodziaki do sprzedaży). Jestem kompletnie rozbita, czuję się jak pod ścianą przed rozstrzelaniem. Ale jak mam zapomnieć o tym ogłoszeniu, jak pominąć to, że klaczy może stać się krzywda kiedy spędziła u nas 16 lat?
Modelina pracowała w hipoterapii, jeszcze dwa lata temu była rekreacyjnie jeżdżona. Jest w dobrej kondycji jak na swoje lata - siadł jej nieco grzbiet i przednie pęciny. Mogłaby jeszcze posłużyć do oprowadzanek dla malych dzieci, ale regularna praca pod siodłem czy w zaprzęgu to chyba już nie dla niej.

A może nie ingerować? Może niech ją sprzeda, a kontaktować się z przyszłym właścicielem? Czy to jakoś można monitorować np. we współpracy z policją? Strażą dla zwierząt? Może akurat trafiłaby do dobrego domu i miałaby tę emeryturę?
Bardzo proszę o rady, bo mi trudno myśleć zupełnie na chłodno.

PS. Czy tutaj mamy wątek dla poszukujących koni do towarzystwa? Czy mam szukać w ogłoszeniach? Przepraszam za banalne pytanie, ale stres wygrywa.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
12 listopada 2014 02:34
Ja bym zgłosiła, to próba oszustwa no i szkoda mi Modeliny.
Ja bym odkupila konia , utatgowala niska cenę ze wzgledu na brak paszportu po czym zgłosiła sprawę odpowiednim władzą
Ascaia, przydałaby sięporada prawnika - może podlinkuj tam swój post
Sprawa ewidentnie karna - podchodząca pod zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dotyczącego zarówno wyłudzenia, jak i znęcania się nad zwierzętami...
aż się wierzyc nie chce... Ascaia,  szczerze współczuję sytuacji 🙁
Ascaia, mamy konia od tego ****! Kupiliśmy go w marcu. Historyjka rzewna, zbiera na wesele córki, bla bla, taki zżyty z konikiem, razem po drewno do lasu jeżdżą, ale pieniądze potrzebne itd. Paszport dał nam, ale wszędzie nn, rasa wpisana konik polski, a na pierwszej stronie gdzie jest nazwa długopisem wpisane FIORD. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt że po tygodniu zaczął kaszleć i od tamtej pory już fortuna na weterynarzy wydana. Oczywiście u niego był zdrowy, tyle lat, ani kaszelku...

A co do Modeliny - dla mnie sprawa na policje - klacz ma palenia, napewno gdzieś macie ją w księgach wpisaną, więc raczej udowodnić, że nie jest 12-letnim "koniem huculskim" nie trudno.

Ale mi ciśnienie podniosło!


edit: konsultowaliśmy się ze znajomym, który odradził jednak zgłaszanie na policje. Radził załatwiać to przez Związek Hodowców, z tymże też ostrożnie, bo mąci gość z tymi paszportami, więc może mieć jakieś plecy konkretne.
Nie chcę tu się zagłębiać w szczegóły, jakbyś chciała to podam Ci nr telefonu na pw.
Ale to nie jest ten człowiek, któremu sprzedaliście konia? Zrozumiałam, że nie.
Cenę możecie zbić, bo po zębach mu "udowodnicie" że koń nie jest w tym wieku, pokażecie palenia , a jednocześnie udokumentujecie, że hucuł nie może być tarantem.
Ja bym zagrała z gościem w otwarte karty. Zależy jak by zareagował to nawet i bym wzięła zdjecia kobyłki, jak była u Was jeszcze.
Policja to nie. Ale sołtys, ksiądz, czy tam kto we wsi ważny jeszcze jest...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się