kuć czy nie kuć?

Wątpię, by przyklejanie łatki fanatyków zwolennikom takiej czy innej metody mogło uczynić cokolwiek dobrego popularyzacji bosokopytnych metod.
Wiwiana zniechecilam sie i nie chcialam sie dowiadywac niczego nowego w tym temacie dzieki fanatykom metody strasser, ktorzy na kazdym kroku zakrzykiwali mnie "nie ma dobrego kucia, jest tylko zle!!!!"  do dialogu i zdobywania wiedzy zachecila mnie branka i dea.
Może tak, moze nie, ale zaczyna mnie to już denerować.
Chciałabym,żeby ktoś zadał sobie troche trudu i dowiedział sie czegoś o prawdziwych strasserowcach , bo podgryzanie tej metody na sucho jest wręcz żenujące.
Jak się zna z praktyki i teori to można ganić, a nie pisać co ślina na język przyniesie.

Przepraszam za ton, ale co wejde to tylko czytam strasser to strasser tamto - wszystko beee.
dea   primum non nocere
10 listopada 2009 13:53
Genialny klimat się zrobił, nie powiem...  🤔

Tylko nie rozumiem po co!!
Wchodzący na wątki kopytne mają chyba UWAGA wszyscy ("strasserowcy", "rameyowcy", "larsowcy", "samoukowcy" i "podkowowcy" też!!) podobny cel, zdrowe kopyta koni, nie widzę powodu, dla którego mamy się tu (czy gdziekolwiek indziej) gryźć i wykrzykiwać, że moja racja jest mojsza niż twojsza albo zliczać wystąpienia nazwisk w postach  😲 Nie lepiej jest dzielić się wiedzą i dyskutować bez ataków?? O kopytach, nie o personach??
Dyskusja jest możliwa tylko przy otwartych umysłach , bez tkwienia w tylko jednym słusznym nurcie.

A niestety akurat Ty propagujesz taki model..
Przenosisz teksty i wnioski z amerykańskich dyskusji na forach.
Mam wrażenie, że jakiekolwiek wątpliwości i samodzielne myślenie w temacie kopyt, jest natychmiast odrzucane przez Ciebie.
A reprezentujesz na tym forum  pozycję lidera w tych tematach - reszta przyklaskuje lub milczy.

Ja nie lubię powtarzanych cudzych opinii bez przyjrzenia się im -  tylko wątpliwości budzą dyskusję, umożliwiają zważenie argumentów stron.

A tu tego nie ma.
Za to padają kategoryczne stwierdzenia typu : kopyta pękają poprzez błoto.
To pytam: znasz  osobiście chociaż jeden taki  przypadek  , gdzie na 100 % możesz uznać błoto za przyczynę pękania?

I takich dogmatów niestety piszesz całkiem sporo , a w takim przypadku zupełnie nie ma o czym dyskutować, bo nie rozwiewasz wątpliwości tylko upierasz się przy cudzych słowach.

Pomocy też nie widzę , wolę zdrowy rozsądek , który nawet jak błądzi, to wyciąga wnioski.
dea   primum non nocere
12 listopada 2009 09:44
Gdzie ja napisałam, że kopyta pękają przez błoto?..  🤔

Napisałam tylko, że to moze być jeden z czynników do rozważenia przy leczeniu pęknięć, które nie poddają się innym metodom (podobnie jak ta nieszczęsna czapka przy zapaleniu zatok) - tak samo jak zapalenie zatok nie robi się od braku czapki, tylko od infekcji - po prostu mając już to zapalenie trzeba bardziej na siebie uważać.

Kopyta pierwotnie pękają przez brak balansu - tu się chyba wszyscy zgadzają? - ale mogą się pojawić komplikacje - podobnie jak zapalenie zatok po zaniedbanej grypie. Powikłania są grzybiczne, poznaje się je po kruszącej się ścianie (wykruszać to się ma prawo podeszwa, ściana powinna być twarda i elastyczna) i po tym, że pęknięcie nie chce zrosnąć mimo poprawnego werkowania.  No i jeszcze czasem po czarnym "cieniu", jeśli pęknięcie jest na jasnym kopycie. Czy ja teraz cytuję na oślep z książki? Nie, opisuję przypadek Brytanii. Nie mogłam pojąć, czemu jedno z pęknięć nie chce zrosnąć, pozostałe zrosły i zdążyłam o nich zapomnieć. Poczytałam, te beznadziejne, żeby nie rzec g..niane, nie odnoszące się do polskiej rzeczywistości amerykańskie fora... ktoś napisał tam o grzybicznej infekcji ściany i o tym jak ją rozpoznać (proszkowanie się ściany w rejonie pęknięcia). Nie Ramey to powiedział. Ale fakt, Amerykanin jakiś, nie wiem kto nawet  😲  człowiek bez nazwiska, taki jak ja, tyle że na drugim końcu świata. I wiesz co? Posłuchałam go. Wzięłam drucianą szczotkę. Przejechałam Brytanii parę razy po tym pęknięciu. Całkiem pokaźny kawałek wewnętrznej części ściany się wykruszył, zostawiając dziurę. Skoro diagnozę już miałam, poszukałam na tej beznadziejnej, hamerykańskiej liście sposobu na to. Radzili nalewkę z jakiegoś porosta (Usnea) - nie miałam warunków, żeby ją zrobić (zresztą w tę metodę umiarkowanie wierzyłam 😉), więc nie sprawdziłam, czy by zadziałało - ale nie wykluczam, ze to jest skuteczne. Radzili też dwutlenek chloru, sprzedawany u nich pod nazwą Oxine. U nas też jest sprzedawany, pod nazwą ARMEX. 3 moczenia tego kopyta w odstępie tygodnia, 2 werkowania. Po niezrastającym pęknięciu został mały śladek. Kolejne werkowanie odeśle go w niepamięć.

Grzybica MIAŁA znaczenie. Akurat w tym przypadku wystarczyło zdezynfekowanie tego miejsca. Zresztą błota nie mamy aż tyle, żeby uniemożliwiło leczenie. Ale gdyby to nie wystarczyło, sprawdziłabym czy osuszenie koniowi środowiska nie pomoże.

Zaiste, ograniczona jestem i winna zamkniętości umysłu, że jeśli nie działa to, co robię, chcę sprawdzać wszystko, co wydaje mi się rozsądne  🤔

Zaiste, w jednym tkwię nurcie, tyle że akurat dwutlenku chloru Ramey nie radził i o grzybicy ściany za wiele się nie rozwodził (o ile w ogóle).

Ty za to otwarta jesteś. Strasser, Strasser i może jeszcze Strasser? I masz sposób na kazde kopyto - gratuluję, bo ja nie. I pewna jesteś, ze żadnemu koniowi na tej ziemi błoto nie szkodzi i żadnemu cukier nie wywoła ochwatu. Gratuluje pewności - po raz wtóry, ja jej nie mam.
I jeszcze przyatakować innych dla przykładu. Zachęcasz do "swojego nurtu", nie ma co.

BTW. Powtórzę pipdziesiąty raz - nie uważam, że poprawnie zastosowane metody dr Strasser są złe. Uważam, że są dobre i pomagają wielu koniom. Nie wiem dlaczego robisz ze mnie wroga Strasser, budujesz barykadę i stawiasz się po jej przeciwnej stronie.
EOT from me.
Jak chcesz się wkręcać, to chociaż przenieś się do bardziej pasującego wątku, co już raz sugerowałam. Tytuł tego brzmi: "kuć czy nie kuć".
Dyskusja jest możliwa tylko przy otwartych umysłach , bez tkwienia w tylko jednym słusznym nurcie.
Mam wrażenie, że jakiekolwiek wątpliwości i samodzielne myślenie w temacie kopyt, jest natychmiast odrzucane przez Ciebie.
A reprezentujesz na tym forum  pozycję lidera w tych tematach - reszta przyklaskuje lub milczy.
Ja nie lubię powtarzanych cudzych opinii bez przyjrzenia się im -  tylko wątpliwości budzą dyskusję, umożliwiają zważenie argumentów stron.
A tu tego nie ma.
Za to padają kategoryczne stwierdzenia typu : kopyta pękają poprzez błoto.
To pytam: znasz  osobiście chociaż jeden taki  przypadek  , gdzie na 100 % możesz uznać błoto za przyczynę pękania?

I takich dogmatów niestety piszesz całkiem sporo , a w takim przypadku zupełnie nie ma o czym dyskutować, bo nie rozwiewasz wątpliwości tylko upierasz się przy cudzych słowach.

Pomocy też nie widzę , wolę zdrowy rozsądek , który nawet jak błądzi, to wyciąga wnioski.

co do otwartego umyslu- jakos nie zostalam przez dea zjechana w z wiazku z ty, ze mam konia podkutego (o zgrozo!!!) na 4. a zdazylo mi sie to w kontakcie ze strasserowcami. dowiedzialam sie, ze przez to moj kon zdechnie.
dea nie napisala nigdzie, ze kopyta pekaja od blota, zacznij czytac ze zrozumieniem.
co do pomocy, to dzieki dea moja kopytowa wiedza, bardzo sie powiekszyla, mysle, ze nie tylko moja, mam poczucie, ze moge liczyc na pomoc w kwestii rozwiazywania kopytowych problemow, bez zakrzykiwania i jedynych slusznych racji ("nie ma dobrego kucia!!! jest tylko zle!!!!!). ilu osobom na tym forum guli pomoglas swoja rozlegla wiedza i doswiadczeniem (a nie dziwnymi teoriami, ktorych, mam nadzieje, nikt nie bedzie wprowadzal w zycie).
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2009 11:23
akurat ten i pokrewne wątki raczej nie są jakoś kłótniogenne. Ludzie starają się rzeczywiście dzielić swoją wiedzą bez jakiegoś specjalnego obwoływania wszem i wobec jedynych praw objawionych.
  sprawdziłabym czy osuszenie koniowi środowiska nie pomoże.


Też kilkakrotnie pisałaś o osuszeniu środowiska koniowi.

Zdajesz sobie sprawę, z czym wiąże się osuszenie?
Co będzie, jeśli następny rok będzie bardzo suchy?

Będziesz gorączkowo nawilżać ?

Nie wierzę, że ktos trzyma konie  w bagnie przez cały rok dzień i noc.
Przeważnie stoją od zmierzchu  w stajni, gdzie o suchość łatwiej zadbać  , a w jesienne pluchy dzień krótszy.

Nawet na błotnisty wybiegu koń znajdzie sobie kawałek suchego i nie będzie stał uparcie w błocie.




Ty za to otwarta jesteś. Strasser, Strasser i może jeszcze Strasser? I masz sposób na kazde kopyto - gratuluję, bo ja nie. I pewna jesteś, ze żadnemu koniowi na tej ziemi błoto nie szkodzi i żadnemu cukier nie wywoła ochwatu. Gratuluje pewności - po raz wtóry, ja jej nie mam.
I jeszcze przyatakować innych dla przykładu. Zachęcasz do "swojego nurtu", nie ma co.



Znowu przypinasz etykietki, mimo, że wcześniej oburzałas się na to.

Ani ze mnie straserowiec, ani inny wyznawca.
Po pierwsze jestem laikiem, czego nie kryję, po drugie mam zbyt wiele wątpliwości, żeby być fanatykiem i mieć własny "nurt" 😲




Jak chcesz się wkręcać, to chociaż przenieś się do bardziej pasującego wątku, co już raz sugerowałam. Tytuł tego brzmi: "kuć czy nie kuć".


Wkręcać- ciekawe co oznacza to słowo  🤔
To wątek tylko dla mądrych i  wtajemniczonych?

Jeśli chcesz porządkować wątek, to zacznij od siebie i przejrzyj ile postów nie na temat w nim napisałaś.

Dopiero bierz się za innych.
Wszystko co piszę i tak dotyczy kopyt .

Mnie dea osobiście baaardzo pomogła, a dokładniej to mojemu koniowi i nie koniecznie na forum, bezinteresownie, bo komu by się chciało pisać długie wiadomości, opisywać zdjęcia skoro go to nie dotyczy? Na pewno nie wiele osób. Chylę czoła przej nią, jej wiedzą i umiejętnościami. Pewnie jeszcze nie jednemu koniowi pomoże. 😀
Mnie dea osobiście baaardzo pomogła, 


To nie wątek o dea, czy guli .

Nigdzie nie kwestionowałam wiedzy, czy umiejętności  dea  🙄
dea   primum non nocere
12 listopada 2009 12:21
🚫

[url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1384.msg377651.html#msg377651]Odpisałam.[/url]

---------------------

EDIT: wracając do tytułowego tematu, ja nadal nie jestem przekonana, że kucie to samo zło i tylko zło. Na pewno łatwiej kuciem duuużo popsuć, jeśli ktoś jest miernym rzemieślnikiem, na pewno długotrwałe kucie nie pozostaje bez negatywnego wpływu na kopyto i cały organizm - na pewno często nie jest potrzebne i przez to bez sensu nadużywane. Mam jednak jakieś wewnętrzene przekonanie, że tymczasowe fachowe okucie jako metoda leczenia kopyt może się sprawdzić... Do obejrzenia case study w tym temacie 🙂
Finn's story (po angielsku, ale są też zdjęcia)
Miłej lektury 🙂 Ciekawam Waszych wrażeń 🙂
Przepraszam z góry ze oddzywm się w tym watku z pytaniem ale nie chciałam zakładac nowego..
mam pytanie czy nie wiecie może gdzie mogę dostać wkłądki ortopedyczne klinowe lub kątowe o grubości 6mm (podnoszące piętki) u mnie w sklepach nigdzie nie ma i narazie nie będzie a są mi pilnie potrzebne .
proszę o pomoc i przepraszam za  🚫 🤬 🤬
kassik- ja Ci tego nie powiem, bo nie wiem. Nie wiem też po co Ci one, ale proszę zastanów się dobrze zanim przybijesz je do kopyta. Ja to kiedyś zrobiłam w dobrej wierze, myśląc, że w ten sposób pomagam swojemu koniowi i wpędziłam go w bardzo poważny problem. Polecił mi to wet, którego uważałam za wielki autorytet, a potem dowiedziałam się, ze z tej metody już się wychodzi. Napisz może coś więcej o tym do czego Ci one.
Czy mogę wrzucić tu fotki kopyt by dowiedzieć się nieco więcej o ich kształcie itp?
Jako że jest tu parę naprawde dosciadczonych osób(wnioskuje z postów) do nich głównie kieruję pytanie.
Mój koń był kuty przez rok i ponownie jest bosy teraz. Chciałam sie również dowiedzieć czy za płaska podeszwa może predysponować do "macania" czy podbicia? czy można ją skorygować?
oraz ostatnie juz pytanie, czy jako laik moge wybrać sie na kurs werkowania i wyniesc z niego wiedzę potrzebną do werkowania własnego konia?
Jak tak to kiedy organizowany bedzie i jaki?
😉
dziękuję🙂
teska mój koń miał nakostniaka przez którego kulał i dostał zapalenia ścięgien . Był wet  - bardzo dobry  - zrobił mu wypalanie i dał taki preparat do wcierania na te ściągna miał on powiększyć zapalenie aby sie później zagoiło. Kazał mi podkuć konia na wkładki podnoszące piętki bo mój koń ma źle skątowane kopyta przednie co powiedział mi tez kowal ale przy ostatnim kuciu nie mógł  odpowiednio skatowac bo koń ma mały przyrost kopyta. I wkładki mi się potrzebne po to by koń miał dobrze skątowane kopyto a z tego co sie dowiedziałam od weta i kowala są potrzebne na parę kuć aby doprowadzic kopyto do normalnego skątowania. Mój ma za mały kat kopyta co źle wpływa na ściągna

mam nadzieje ze odbrze to opisałam🙂
kassik- problem u Twojego konia jest na pewno inny niż u mojego, ale uważaj z tym. Mój po niespełna trzech regularnych kuciach  dorobił się ochwatu mechanicznego. Nie wiem jak wyglądają kopyta Twojego konia, ale wydaje mi się rzeczą niemożliwą, by w ten sposób poprawić skątowanie kopyta. Wet, który mi zalecił to korekcyjne kucie też tak to tłumaczył, a piętki mojego konia dalej rosły sobie na długość, a nie na wysokość i nic się nie zmieniło.
Nie wiem, może moja wiedza jest jeszcze zbyt mała, żeby wyrażać takie opinie, ale wydaje mi się,że poprawnie skątowane kopyto można uzyskać tylko poprzez częste korekcje.
My na zimę bosso  💃
teska dzieki bardzo za ostrzeżenie 🙂 jeszczer się doinformuję co i jak z tymi wkładkami🙂
ewuś tak dzieki😀😀
dea   primum non nocere
02 grudnia 2009 09:07
Ja też widziałam takiego jednego 😉 co to mu po kuciu na wkładki piętki "poległy" totalnie (a za tym lecą trzeszczki i ścięgna). Teraz przy bosym werkowaniu kopytka powooooliiii wstają. Ciebie kassik też zapraszam do lektury wątku o naturalnym struganiu (link powyżej), być może zmienisz pogląd.
Ogólnie przychylam się do opinii, że mało prawdopodobne jest podniesienie piętek wkładkami, to raczej zaszkodzi. Już bardziej wierzę w rozszerzenie kopyta poprawnym kuciem. Za to wstające piętki przy poprawnym bosym werkowaniu tj. cofanie piętek (mimo że są niskie!!), odciążanie ściany przedkątnej (kowale tego generalnie nie robią, nie wiem dlaczego) i skracanie pazura (ale nie cięcie od spodu) - widziałam już osobiście na kilku przykładach.

Z nieco innej beczki - mam nadzieję, że konia z uszkodzonym ścięgnem nie unieruchamiasz do rehabilitacji...? Powodzenia w leczeniu!
Już bardziej wierzę w rozszerzenie kopyta poprawnym kuciem.

😀  🏇 ale branka moze potwierdzuc- widziala na zywo  😉
Poszerzanie kopyta poprawnym kuciem też widziałam🙂
dea   primum non nocere
02 grudnia 2009 14:05
anula_un - trzeba się tylko upewnić, że rozróżniamy rozszerzenie od rozciągnięcia 😉 Bo w to, że da się zwiększyć rozmiar odcisku kopyta dużo mniej osób wątpi, niż w faktyczne poszerzenie...
Ktoś z bezhalowców kuje na zimę? Jak długo, z jakimi efektami czytaj czy to przydatne przy grudzie, lodzie- chodzi mi głównie o możliwośc wyjazdu w teren przy parszywym podłożu.
Gillian   four letter word
02 grudnia 2009 19:16
ja bezhalowiec, Kudłaty podkuty. Wkładki przeciwśniegowe i dobre hacele - nie ma przeszkód w jeździe.
[quote author=dea link=topic=209.msg393555#msg393555 date=1259744876]
Już bardziej wierzę w rozszerzenie kopyta poprawnym kuciem.

😀  🏇 ale branka moze potwierdzuc- widziala na zywo  😉
[/quote]

No to prawda, kopyta Herszta bardzo przyzwoite i widać po podkowach, że szersze jak były. Choć flarę mają(ale mało który koń jej nie ma, nawet nasze strugane czasem mają 😉 ).

Co do wkładek ortopedycznych - mój koń miał wiele lat prpblemy z nakostniakami na kości rysikowej, więc ten sam problem, dobry(teoretycznie) wet zalecał kucie na wkładki. Nie doprowadziło to do niczego sensownego poza zawężeniem kopyt, gniciem strzałek i problemami z motoryką(ruch od piętki itp). Strugam teraz rok i odpukać, problemów z nakostniakami od tego czasu nie miałam. Jak będe miec to pierwsze co zrobię to prześwietlenie, a nie będe znowu tego wypalać i kuć, bo to tylko takie błędne koło co nie rozwiązuje przyczyny problemu.
Gillian, rozkuwasz potem na wiosnę, jakaś zmiana w kopytach po zimie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się