kuć czy nie kuć?

Ja od jakiegoś czasu próbuję przekonać właściciela konia do rozkucia.. 4 latek, jedno kopyto papuciowate wymaga częstszej korekty. Ale "kowal" aktualnie powiększa kopyto podkową  😵 tyły bose i bardzo w porządku.
Chyba udało mi się lekko zobrazować temat pytając właściciela czy jak kupi sobie za duże buty to czy urośnie mu stopa  😁
Ale to mentalność tej stajni. Od razu w podkowy, cztery najlepiej. A kopystka? Umyć kopyto? Po co  😉
No ja właśnie mam problem, bo nie wiem jak dyskutować z zaleceniem doświadczonego kowala  😉
Mogę powiedzieć "nie i wuj", ale bez żadnego uzasadnienia. Mi osobiście się bardziej podobał jego ruch w podkowach, wydawał się dużo bardziej poprawny.

Koń do kochania, ale wierzę w niego i siebie, że dojdziemy do jakiegoś sensowniejszego poziomu za parę lat. On i tak, jak mówisz, jeszcze dorasta i rozpakowuje się 🙂

Mówię, pozostaje mi walnąć głową o posadzkę  😁

Meise, ja mojego 4 latka podkułam i póki będzie mój - będzie kuty jeśli trzeba (chyba, że kowal zaleci inaczej). Lepiej chodzi w podkowach, lepsze są kopyta w podkowach. Trening skokowy dla młodziaka czyli żadnych wagonów. Pogadaj z kowalem, że kuć nie chcesz docelowo... ewebntualnie skonsultuj z innym kowalem. Mnie trochę minęło zanim znalazłam takiego, który zna się na rzeczy, umie wszystko wytłumaczyć i potrafi indywidualnie prowadzić kopyta każdego konia.

Nie wiem czy nie zaszedł tutaj skrót myślowy...... bo żeby kopyto się poszerzyło, to ono musi być odpowiednio strugane = odpowiednio pracować... ale żeby było odpowiednio strugane, to musi narastać, a czasem jest tak, że kopyto ściera się szybciej niż rośnie. Albo np. zaczyna pękać, obłupywać się. Nie wiem czy powinnam się wypowiadać, bo mnie zaraz pewnie zakrzyczycie, że to się na pewno da zrobić struganiem etc, itp, itd, podkowy to zło.... ale, no, u mnie się sprawdziło.
Zależy po czym koń chodzi "na co dzień" (czy na padokach jest miękko/mokro/sucho/twardo.... czy łazi po betonie w drodze na padoki [niektórym to robi różnicę], czy w terenie napotka jakiś kamień.... jaki piach jest na ujeżdżalni...). Można dawać suplementy, biotyny, etc, ale żeby one zadziałały, to musi minąć trochę czasu. Nie demonizowałabym tak tego kucia przez dobrego kowala.
Jeśli koń ma skakać, okułabym na sezon, na zime rozkuła.
Jeśli ma być to praca ujezdzeniowa to bym nie kuła, chyba, że na zawody.
Meise, nie no, ze milosc to rozumiem 😉

Jakby to moj kon byl to bym go na pewno teraz nie kula. Tylko zainwestowala w ogarnietego strugacza/kowala zeby sensownie prowadzil te kopyta tak, zeby kon na boso tez chodzil wydajnie, obszernie, luzno etc. bez maskowania tego podkowami. Bo dla normalnego, zdrowego, mlodego konia poprawny wzorzec ruchu bez podkow to powinien by standard, jak nie to cos nie gra. A poszerzanie tylu kopyta ponoc w podkowach tez da sie zrobic, ale na boso zwyczajnie latwiej. No i tak prozaicznie - zima idzie, na jakiestam halowe podskoki do 100-110cm to haceli nie trzeba, a podkowy to tylko problem - bo slisko na lodzie, urwa sie w blocie, sniegiem nabija. I kon z reguly tyle ma z padokowania zima :/ 

Jak potrzeba, to okuc na sezon otwarty i potem rozkuc na zime.

Btw IMO zawsze tak czy siak warto porobic fotki i wrzucic do kopytowego do oceny, sporo ogarnietych ludzi tam siedzi 🙂

Sankaritarina, tja, tylko te szybciej scierajace sie niz rosnace kopyta to jakies przypadki jedne na tysiac? dziesiec cz sto tysiecy? i z reguly musi byc do kompletu duzo pracy na mocno sciernym podlozu. Z jeden taki przypadek kojarze z r-v, z zycia zadnego. Za to wiekszosc okutych koni ma klasyczne "dzwonki" z flarami na calym obwodzie, wzglednie wsporami na podeszwie. Oblupujace sie z dlugosci sciany sa duzo zdrowsze niz hodowanie przerosnietych, oderwanych scian w podkowach.  Jak estetyke razi, to mozna objechac tarnikiem, to nie jest rocket science 😉 A jak peka, to z reguly cos jest nie tak ze zbalansowaniem kopyt - i tu remedium nie sa podkowy same w sobie, tylko przede wszystkim dobre struganie, czy na boso czy pod podkowe.

Az sie zastanawiam btw, kiedy ostatni raz kutego konia widzialam, u nas na Zachodzie :P kucie rekre tuptkow (tak do C liczac) raczej uchodzi za oznake marnego zdrowia tychze. I sie ludzie raczej chwala w ogloszeniach, ze kon nigdy nie kuty. Jako ciekawostka kulturowa 😉
Jeśli koń ma skakać, okułabym na sezon, na zime rozkuła.
Jeśli ma być to praca ujezdzeniowa to bym nie kuła, chyba, że na zawody.



A w zimie się nie skacze? Rozkuwanie na zimę może prowadzić do wyłamywania brzegów kopyt od dziur po gwoździach. Koń może też bardziej macać, więc jeśli ma być w treningu okrągły rok to ja bym nie rozkuwała.
Skaczą, ale nie na trawie.
Poza tym odejrzewam, ze 5 letni koń nie będzie chodził konkursów na poziomie GP, że podkowy będą mu niezbędne.
Jeśli okute kopyto nie ma flar to ściana po gwoździach się nie wyłamie, nawet jakby łaził po kamieniach, tak samo dotyczy to kopyt rozkutych.
Jeśli po wieloletnim kuciu, wyhodowania pięknych jak patelnia, płaskich kopyt z flarami, doszło do opuszczenia kości kopytowej to też bym kuła, bo inaczej nie dadza rady chodzić.
Mój koń nie miał flar a kopyta łamały się na grudzie, jak raz zdecydowałam się rozkuć go na zimę. A puszki miał idealne. Jeśli koń ma być w stałym treningu to jest po prostu ryzykowne rozkuwanie na zimę. Łatwiej się podbić na nierównym zamarzniętym podłożu, szczególnie gdy podeszwa wydelikacona. W końcu rozkułam mojego konia dopiero gdy zdecydowałam się już nie kuć go nigdy.
Meise, ja mojego 4 latka podkułam i póki będzie mój - będzie kuty jeśli trzeba (chyba, że kowal zaleci inaczej). Lepiej chodzi w podkowach, lepsze są kopyta w podkowach. Trening skokowy dla młodziaka czyli żadnych wagonów. Pogadaj z kowalem, że kuć nie chcesz docelowo... ewebntualnie skonsultuj z innym kowalem. Mnie trochę minęło zanim znalazłam takiego, który zna się na rzeczy, umie wszystko wytłumaczyć i potrafi indywidualnie prowadzić kopyta każdego konia.

Nie wiem czy nie zaszedł tutaj skrót myślowy...... bo żeby kopyto się poszerzyło, to ono musi być odpowiednio strugane = odpowiednio pracować... ale żeby było odpowiednio strugane, to musi narastać, a czasem jest tak, że kopyto ściera się szybciej niż rośnie. Albo np. zaczyna pękać, obłupywać się. Nie wiem czy powinnam się wypowiadać, bo mnie zaraz pewnie zakrzyczycie, że to się na pewno da zrobić struganiem etc, itp, itd, podkowy to zło.... ale, no, u mnie się sprawdziło.
Zależy po czym koń chodzi "na co dzień" (czy na padokach jest miękko/mokro/sucho/twardo.... czy łazi po betonie w drodze na padoki [niektórym to robi różnicę], czy w terenie napotka jakiś kamień.... jaki piach jest na ujeżdżalni...). Można dawać suplementy, biotyny, etc, ale żeby one zadziałały, to musi minąć trochę czasu. Nie demonizowałabym tak tego kucia przez dobrego kowala.


No właśnie mi się wydaje, że on ma dobre kopyta, pastwiskowany od dziecka, ma mocne suche nogi i na moje laickie oko dobre kopyta, tylko drobne. Ale i koń jest nieduży, natomiast mocno przypakowany. Teraz został wycięty, więc pewnie schudnie. No nic, koń nie jest jeszcze u mnie.

Po postach widzę, że wciąż są dwa obozy i dalej mam mętlik w głowie. Koń był podkuty od zajazdki, sam się rozkuł na padoku i teraz jest niepodkuty (może już z drugi mc). Kowal ma być pod koniec tego mca i chce go znowu podkuć. Na przód tylko. Nie mam zielonego pojęcia czy mam zaprotestować, czy dać go podkuć. Czytałam już wątki o naturalnej pielęgnacji kopyt, przetrzepałam również ten wątek od samego początku i widzę, że każdy, absolutnie każdy ma jakąś swoją teorię  😜

Niech będzie podkuty na zimę i sezon letni, a w przyszłym roku zobaczę jak to się wszystko ułoży. Znam osobiście parę koni kutych całe życie, nogi zdrowe, kopyta zdrowe, a mają już po 20 lat. I dalej są w treningu.
dea   primum non nocere
23 października 2019 12:11
Nie lepiej spróbować najpierw boso, skoro już bosy jest, i okuć jeśli poczujesz, że Ci czegoś brakuje? Tym bardziej, że zima w podkowach jest upierdliwa, kule ze śniegu, poślizg na lodzie, wkręcanie haceli itp.
Do podków łatwiej wrócić, niż do bosego 😉
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
23 października 2019 12:15
Meisie a tak w sumie to do czego Ci te podkowy są potrzebne? Koń młody więc o wymagania wysokiego sportu nie chodzi. Sama napisałaś że trzeszczki budzą zastrzeżenia, a w takim przypadku zdrowy i dobrze funkcjonujący tył kopyta (tam są struktury amortyzujące) to podstawa! Jeśli wet sugeruje poszerzenie kopyta, to może chodziło właśnie o rozbudowę tyłu? To się da zrobić, ale bez podków o wiele łatwiej i szybciej.
dea, zembria, mam takie właśnie przemyślenia, jak Wy tu piszecie. Mi są te podkowy w ogóle do szczęście niepotrzebne, kowal twierdzi inaczej. I jak ja mam się z człowiekiem kłócić jak nie mam wiedzy i argumentów? Koń na papierze jeszcze mój nie jest  🙄 😉

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
23 października 2019 12:28
Ale ma być, po co robić nowe dziury w kopytach, skoro potem Ci podkowy nie będą potrzebne? Pogadaj może z obecnym właścicielem.
Sankaritarina, tja, tylko te szybciej scierajace sie niz rosnace kopyta to jakies przypadki jedne na tysiac? dziesiec cz sto tysiecy?


Nie, te szybciej ścierające się niż rosnące kopyta to uroki treningu na zadbanym kwarcowym podłożu (czyli mokrym i ubitym). U nas 2 miesiące po zmianie stajni (i zmianie podłoża treningowego) linia biała przestała być biała, a kowal rozkładał ręce, bo nie było z czego ciąć. Koń zaczął macać mimo, że ma zdrowe trzeszczki, zero problemów strzałkowych i nigdy nie był podbity. Po podkuciu na przód jego motoryka ruchu się diametralnie zmieniła na plus.

To nie jest tak, że bose kopyto będzie zdrowe tylko dlatego, że jest bose - ono ma swoje wymagania, bardzo wygórowane. Jak ktoś tych warunków nie ma, a od konia czegoś jednak chce, to niestety, trzeba kuć.
Kowal to jest margines tych działań, najważniejszy jest jednak ruch.
Jak ktoś trzyma konia w stajni z infrastrukturą treningową, gdzie konie są padokowane po 6h (albo wcale) i resztę czasu poza karuzelą i treningiem spędzają w boksie, to to się nie ma prawa udać.

Kucie powinno być kwestią potrzeby, nie przekonań.
Meise, mnie to jednak zadziwia - o co ty się masz kłócić? Ja nie pojmuję. Kiedy koń ma być podkuty i kiedy masz za niego zapłacić? Jeśli płacisz / podpisujesz umowę wcześniej to po protu mówisz - proszę go nie kuć i tyle. Jak nie będzie twój (brak umowy) to nie rozmawiasz tylko akceptujesz to co robi właściciel. A potem będziesz decydować u siebie.
Niech zrobią jak chcą, koń się goi po kastracji, jak uważają razem z kowalem za słuszne podkucie go, to nie będę się w to wtrącać. Ja umowę podpisuję po zupełnym wygojeniu konia (czyli jakoś początkiem listopada).

A kłócić powinno być w "", bardziej o dyskutowanie mi chodziło, bo dlaczego miałabym się kłócić, raczej wszystko jest do dogadania. Napisałam tutaj, bo chcę zrozumieć korzyści płynące z bosych kopyt i tych podkutych.

Nie mam jeszcze żadnego "swojego" kowala, któremu mogłabym zaufać i to przedyskutować, jeżeli chodzi o trenerów (nagle mam ich kilku) to też każdy ma inne zdanie. I bądź tu człowieku mądry.
Meise, a jak kowal argumenuje tę konieczność kucia młodego konia?
Nie rozmawiałam z nim osobiście niestety, on kawał drogi dojeżdża. Poproszę o telefon do niego i pogadam z nim 🙂
Kucie powinno być kwestią potrzeby, nie przekonań.

Tylko nie każdy potrafi tę potrzebę ocenić, a kowalom nie zawsze można ufać.  Kiedyś zapytałam koleżankę stajenną dlaczego okuła konia. Powiedziała, że kowal powiedział, że musi być kuty, bo ona jeździ w teren. Jeździła może dwa razy w tygodniu, do lasu, po miękkim. 

Potem zapytałam tego kowala, jaka była potrzeba okucia jej konia. Opowiedź była tak pokrętna i bez konkretów, że widać było, że wcisnął jej ciemnotę, może po prostu chciał złowić klientkę więcej płacącą. Dla mnie przypadek opisywany przez Meise jest podobny. „a oni chcą mi go na drogę podkuć” – on tę drogę pokona maszerowaniem dziesiątek kilometrów po twardym?

Myślałam, że argument o rozszerzaniu kopyta poprzez kucie już przeszedł do historii, bo wiedza kopytna na tyle się upowszechniła, że takich głupot ludzie już nie kupują. Meise, rozmiar kopyta jest zależny od rozmiaru kości kopytowej, a ona nie rośnie w nieskończoność. Jak już urośnie to dalej nie rośnie, jak kopyta są małe, dalej będą małe.  Lepsze małe zwarte niż duże z flarą. Chyba że rozszerzanie to poszerzanie strzałki. Ale tego nie robi się podkową.

Nie wiem, czy kojarzycie, w jakimś wątku jedna użytkowniczka wstawiła zdjęcie, jak wg niej wygląda kopyto idealne i że ona by chciała doprowadzić kopyta swojego konia do takiego stanu. Kopyto z flarami prawie od samej koronki, od samego patrzenia zęby bolały. To a propos podstawowej wiedzy właścicieli koni na temat kopyt. 

Meise, jesli nie zamierzasz startowac w sezonie halowym i kucie nie jest potrzebne pod tym kątem, to nie lepiej zobaczyc jak kon sobie radzi bez podkow? Jak bedzie macal albo sie podbijal to zawsze mozesz okuc. Mysle tylko o tym, ze chyba w tym wieku suoer intensywnie pracowal nie bedzie, a idzie zima, mlode, glupie, bedzie broic na padoku, w podkowach bedzie sie slizgal jak na lyzwach, a po co ci kontuzja na dzień dobry.
[quote author=kokosnuss link=topic=209.msg2893658#msg2893658 date=1571811915]
Sankaritarina, tja, tylko te szybciej scierajace sie niz rosnace kopyta to jakies przypadki jedne na tysiac? dziesiec cz sto tysiecy?


Nie, te szybciej ścierające się niż rosnące kopyta to uroki treningu na zadbanym kwarcowym podłożu (czyli mokrym i ubitym). U nas 2 miesiące po zmianie stajni (i zmianie podłoża treningowego) linia biała przestała być biała, a kowal rozkładał ręce, bo nie było z czego ciąć. Koń zaczął macać mimo, że ma zdrowe trzeszczki, zero problemów strzałkowych i nigdy nie był podbity. Po podkuciu na przód jego motoryka ruchu się diametralnie zmieniła na plus.

To nie jest tak, że bose kopyto będzie zdrowe tylko dlatego, że jest bose - ono ma swoje wymagania, bardzo wygórowane. Jak ktoś tych warunków nie ma, a od konia czegoś jednak chce, to niestety, trzeba kuć.
Kowal to jest margines tych działań, najważniejszy jest jednak ruch.
Jak ktoś trzyma konia w stajni z infrastrukturą treningową, gdzie konie są padokowane po 6h (albo wcale) i resztę czasu poza karuzelą i treningiem spędzają w boksie, to to się nie ma prawa udać.

Kucie powinno być kwestią potrzeby, nie przekonań.
[/quote]
O to, to, to, właśnie, właśnie. Podpisuję się obiema rękami.

Zadbane kwarcowe podłoża - ale i różne inne podłoża typu: wykostkowane ścieżki/drogi pod stajniami, którymi ten koń przechodzi dziennie na halę/plac/padok/albo wręcz spaceruje na zawodach, bo czasami po prostu nie ma gdzie albo trzeba dylać na kawałek łąki.... drogą wykostkowaną. W niektórych stajniach, by pojechać w teren, masz wybór: przejść się parę metrów asfaltem albo wleźć komuś na pole - wybór jest chyba jasny...
Czasem niektóre drogi w lesie są wysypane kamieniami (takimi czerwonymi...?) - jeździłam kiedyś na koniu, któremu przeszkadzało tych parę metrów, a chodził w tereny codziennie, czasem dwa razy dziennie na spacerek z kursantami. Dopiero po podkuciu, nie macał, szedł pewnie. Jasne, że można byłoby się dokopywać powodów wśród warunków bytowych, ale nie był to mój koń, więc na ile mogłam, na tyle chciałam mu ułatwić życie.
Też jeszcze podczas skoków, czasem konie bezpieczniej lądują w podkowach (na piasku, oczywiście), czują się pewniej - jest różnica.
dea   primum non nocere
23 października 2019 21:40
Można by się też dokopywać w sposobie strugania. Czasami zostaje koniowi za mało kopyta po zebraniu, to nie dziw, że mu przeszkadza kostka albo kamienista droga. Codzienny trening na kwarcu - OK, wierzę (nie miałam okazji zobaczyć, żaden z moich podopiecznych nie ma takiego podłoża), ale przejście kawałka po bruku, asfalcie to nie jest powód, żeby zdrowego, młodego konia kuć.
dea, Chodzi mi o wszystko razem - kwarc plus wszystkie inne kwestie tylko "dokładające" do sprawy.
[quote author=karolina_ link=topic=209.msg2893858#msg2893858 date=1571860076]
Meise, jesli nie zamierzasz startowac w sezonie halowym i kucie nie jest potrzebne pod tym kątem, to nie lepiej zobaczyc jak kon sobie radzi bez podkow? Jak bedzie macal albo sie podbijal to zawsze mozesz okuc. Mysle tylko o tym, ze chyba w tym wieku suoer intensywnie pracowal nie bedzie, a idzie zima, mlode, glupie, bedzie broic na padoku, w podkowach bedzie sie slizgal jak na lyzwach, a po co ci kontuzja na dzień dobry.
[/quote]

O, i to jest dobra argumentacja, taka która trafia do mojej laickiej łepetyny 🙂

Aktualnie będzie stał w stajni, której okolica jest wykostkowana, nieco dalej jest żwir. Ale czy koniowi naprawdę to może robić jakiś problem?
Chyba go zostawię bez podków, na zimę to faktycznie niepotrzebne. Teraz jak już jaja ucięte będzie miał w końcu okazję wychodzić z innymi końmi i nie wiadomo co za szaleństwa i pomysły mu przyjdą do głowy.

Podobno on lepiej i pewniej skacze w podkowach, ale kurde, on naprawdę mało co chodził bez. Musi się oswoić z bosymi kopytami.
dea   primum non nocere
23 października 2019 22:17
Meise znajdź ogarniętą osobę do strugania. Jeśli konia będzie prowadził kowal, który chce kuć, to koń w krótkim czasie będzie musiał być kuty. Wystarczy trochę podbierać z podeszwy za każdym razem (a ładnie wygląda zrobione kopytko, takie czyste i równe, z miseczką). Jeśli nie ma szalonego przyrostu, to nie wyrobi, będzie macał, skracał. Podkowy pomogą  😎

Tak tylko mówię, że to też istotne i naprawdę nie marginalne. Kowal czy strugacz niewiele może pomóc kopytom, ale może sporo zaszkodzić...
Pogadam z właścicielami stajni gdzie ma stać. Oni tam mają naprawdę top fury skokowe, więc ufam, że ktoś ogarnięty przyjeżdża.
Ja też tak trochę myślę, że kowal może chcieć kuć, bo kasy zawsze więcej wpadnie  🤔
Meise, - ja podpowiem jeszcze tak - wiesz, że podkowy to też często ochraniacze i/lub kalosze dodatkowo? Bierzesz pod uwagę, że dużo łatwiej o nabicie nakostniaka na padoku u konia kutego?

Mój koń większość życia był bosy i sobie radził. Na kwarcu też. Jakieś 2 lata temu musiał zostać podkuty na przód ze względu na zwyrodnienia (taki lajf w pewnym wieku). Rok temu postawili u nas nową halę, z nowym podłożem i niestety dostał komplet na 4, bo tak sobie wyjechał tyły, że były różowe, a podkowę średnio było jak ukształtować i przybić... dodam, że dostał dwójki na pierwsze kucie, a to ślązak i kopytka z natury ma odpowiednie do postury 😉 Obecnie wchodzi w czwórki. Kopyto nie było sztucznie powiększane, tylko odrosło. Także kwarc kwarcowi też nierówny i nawet solidne kopyto potrafi się jednak zetrzeć.
Koń rusza się dużo lepiej podkuty, ale no, on nie ma zdrowego układu ruchu, ma swoje lata i jest księciuniem delikatesowym. Przez to, że lepiej się rusza i pewniej czuje, to lepiej też pracuje, chętniej używa zadu, przód ma lżejszy, obszerniej kroczy.
Z minusów - pancerz musi być. Jak wcześniej nosił ochraniacze mocno proforma, tak teraz rzeczywiście są potrzebne - podkowa mu ciut wystaje za kopyto (w tej wersji czuje się najlepiej), są to minimetry, które decydują o tym, że się stuka. I obija po koronkach w stępie 🙄
Z punktu widzenia wygody i finansów wolałam go bosego. Z punktu widzenia treningu i obecnego zdrowia chodzi w podkowach, a ja mu wypominam, że sobie tyle na buty nie daje 🤣
Jeśli kowal radzi coś dla kasy - zmień. Ze mną zarówno poprzedni i obecny rozmawiali o podkowach i byli raczej zdania "bez potrzeby nie kuć". Jak zaczęłam skakać coś tam, to chciałam kuć właśnie i usłyszałam "po co? tu się nic nie dzieje, ja Ci dam znać jak będzie trzeba". Obecny zawsze pyta jak koń chodzi, ogląda to kopyto, kombinuje, oglądał zdjęcia i po nich decydował jak kształtować i kuć.
Rzeczywiście, kota można dostać od sprzecznych wizji.
To dołożę i swoją, zarówno czerpiąc z aktualnych tu wpisów jak i z doświadczeń.

Otóż: Jeżeli od konia Coś Chcemy - to Trzeba kuć, chyba że kopyta potrzebują rehabilitacji.

Co to znaczy "Coś"? Ano - coś ponad optymalny, więcej niż spacerowy wysiłek, wysiłek skoncentrowany w czasie.
Przypomnę że 100 cm dla młodziaka to dla niego maksymalne obciążenie. Wyszkolony 13 latek metrówki to sobie może skakać bosy.
Zasada jest taka: czegoś żądamy = zapewniamy wsparcie, wyposażamy wierzchowca.
A dobre kucie to coś tak ważnego jak dopasowane siodło, albo bardziej.
Przy ujeżdżeniu - cokolwiek powyżej L. Znowu - 13 latek chodzący P może biegać boso.
Konie, które mają długotrwałe, nie "punktowe" obciążenia, gdy nie ma wymogu intensywności, wysiłki raczej tlenowe - mogą się stopniowo przystosować i biegać boso nawet po kamieniach.
Nie wierzchowce, nie zaprzęgowe - nie powinny być kute, chyba że ortopedycznie.

Czym grozi Nie kucie konia? Szczególnie - młodego? Ano tym, że w kluczowym okresie koń wyrabia sobie taki a nie inny wzorzec ruchu.
Nie ma tej pewności pt. "kuty na 4 nogi". I potem podkowy mogą dodać + n do ruchu, ale najpewniej już zło się wydarzyło.
Zło z punktu widzenia jeźdźca (bo koniowi to ojtam, byle nie bolało).
Po prostu koń nie będzie z siebie dawał 100%, jeśli za 100% przyjmiemy ruch (i możliwości) w podkowach.
A tu naprawdę niewiele trzeba, żeby sobie konia zmarnować (jako wierzchowca).
Ze 3 razy bolesne lądowanie po okserku - i już koń robi się "czujny" na okserki.
Jasne, że koń wrażliwy, ale to wrażliwe są najcenniejsze jako wierzchowce.
I wrażliwy, odczuwając dyskomfort, którego jako kuty by nie miał - uczy się także nie odpowiadać ochoczo na pomoce, skoro za wysiłek i posłuszeństwo jest "karany" bólem.
I trudno od niego wymagać, by trzymał rytm, tempo, obszerność, wyniosłość, pewność, równowagę, luz, gdy wchodzi nagle na śliskie kamienie.
Niewiele rzeczy tak sprzyja "wygaszaniu" pożądanych reakcji jak bose kopyta.
Z kolei oszczędny ruch po płaskim w zestawieniu z wymaganiami efektowności - może prowadzić z czasem do zwyrodnień.
Bo podkowa (której nie ma) nie pomaga w uzyskaniu pełnej siły odbicia od ziemi.
Po prostu podkowy pomagają w ekspresji ruchu, i są niezbędne, ilekroć potrzebna jest ekspresja.
"Człapak" i "tuptak" podków nie potrzebuje.
Nie od dziś wiadomo, że "bez kopyt nie ma konia".
Jeśli tylko podkowy zmieniają ruch na plus, my tego plusa potrzebujemy (oczekujemy od konia), a Można kuć - to kuć się powinno.
Ochoczy i pewny ruch konia jest budulcem jego dalszych losów.
Niestety, nie zawsze Można kuć konie. I to nie w takim sensie, że ups, podków nie ma do czego przybić/w tydzień odpadły już 3.
Jeśli kopyta nie są fajne i potrzebują rehabilitacji - potrzebne jest m.in. częste struganie. Kucie to uniemożliwia.
Kucie uniemożliwia płynne zmiany i adaptację kopyt.
Ale rehabilitując kopyta zdecydowanie należy ująć koniowi obciążeń (nie licząc komfortowego, optymalnego ruchu) i ogólnie postępować jak przy rehabilitacji.
No i jest ten zonk, że niewielu jest kowali, którzy tak potrafią kuć, by nie psuć kopyt.
Czyli w sumie to tak powinno wyglądać, że młody koń ma super-hiper bose kopyta, a ledwie zajeżdżony - dostaje podkowy i jest stale Dobrze kuty.
A gdyby zaczęło się coś złego dziać - podkowy out i leczymy.
I po co rozkuwać na zimę? (gdy kopyta si) Przecież to spora strata czasu w rozwoju ruchowym konia.
A można wkręcić mini hacele na lód (takie widie 2 mm) i w ogóle ich przez zimę nie wykręcać.
Podkowy z takimi hacelami i wkładkami sprawią, że koń na padoku będzie się bezpiecznie ruszał w najróżniejszych warunkach, a jego bosi koledzy - nie.

Czyli - 5-latka, który ma dobre kopyta nie kułabym tylko wtedy, gdybym planowała przez zimę +- włóczyć się a nie trenować.
A jeśli złe - to trzeba poprawić kopyta, najpewniej boso (plus wiele innych warunków) ale nie wymagać.

Zło to wymagania na 105% (w stosunku do wieku i stopnia treningu) gdy koń nie ma 105% możliwości.
Bardzo łatwo złapać się w tę pułapkę 🙁.

Są jeszcze buty, ale w realu nie znam nikogo trenującego i startującego, kto byłby długotrwale zadowolony z butów.
Podobno są takie osoby, ale nie znam.
Wyżej skakać w butach strach, na czworobok w butach nie można.

Na pewno są konie, które mogą startować boso, i byłby to te konie, którym podkowy nic nie dodają do ruchu, niczego nie ułatwiają.
Czyli, jeśli podkowa nie zmienia komfortu konia na plus.

Bo wydaje mi się, że na temat bosości w pewnym momencie "osiągnął się" stan absurdu analogiczny do:
trudno dobrać dopasowane, komfortowe dla konia siodło  = powinniśmy jeździć na oklep.
No i zapomniałam, że dla konia najlepiej, żeby jeźdźca nie miewał, za to regularnie zwiewał przed wilkami 😉

No, czyli jak zwykle - musimy sobie rozważyć, czego oczekujemy versus zdrowie konia. Żeby możliwie być fair.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
24 października 2019 06:29

Aktualnie będzie stał w stajni, której okolica jest wykostkowana, nieco dalej jest żwir. Ale czy koniowi naprawdę to może robić jakiś problem?

Nie powinno o ile kopyta będą zdrowe i nie rżnięte za mocno. My mamy we wsi położone płyty betonowe, jedziemy nimi z 2-3 km w zależności którą stroną wyjeżdżamy w teren, jeździmy tak 2-3 razy w tygodniu, do tego z 2 razy w tygodniu chodzę z nimi na spacery i też tymi płytami idę, nie zauważyłam jakiegoś nadmiernego ścierania od tego więc myślę, że kilkadziesiąt metrów kostką codziennie też nie wywoła takiego efektu.
Moja szkapa w terenie, gdzie mamy spory kawałek wysypany kamolami, to idzie ostrożniej, ale z kolei przed stajnią są kocie łby i po tym jakoś nic mu nie przeszkadza zaiwaniać kłusem z/na pastwisko :P Odkąd bosy jeszcze nigdy mi się nie podbił, a nawet nie był jakoś perfekcyjnie strugany, teraz to wręcz coraz gorzej, a mimo to jest spokój (ofc kowala zmieniłam).
Zima w podkowach to też koszmar, bo wiecznie obcasy śniegowe, a wkładki za wiele nie dawały.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się