"Nie ogarniam jak..."

Dodofon ale w sumie to ogarnięty chłopak! Powinnaś być dumna! W d. go mieli w opiekunowie, to poszedł do domu, co będzie siedział i się nudził, do domu nie dał rady się dostać, to poszedł w piękne okoliczności przyrody (i się nie utopił), a potem grzecznie wrócił do domu na kolację🙂
Nie zazdroszczę....ale jednak przeGość 😉
Tia... i bądź tu mądry... Na pytanie czy zrobiłby to jeszcze raz stwierdził ze oczywiście ale wziąłby wodę i jedzenie bo był głodny...
A czy zwieje jeszcze raz - nie wie.
Zyskał miano: Fugitivus...

Najlepsze ze następnego dnia był bogaterem szkoły wsród dzieci - gratulowały mu... Nawet gimnazjaliści mówili: szacun...
I jak tu wychowywać... Od 25 lat nikt nie zwiał z tej szkoły ...
Dodofon, ile ten Twój dzieć ma teraz lat?
9 skończy
Odważny!
A.kajca   Immortality, victory and fame
01 czerwca 2016 20:55
A.kacja często to obserwuję, nawet mój kot jest tego świetnym przykładem, że dziecka nie tyka, a ludzi nie lubi. Za to mój koń, akurat ma w drugą stronę i dziecka nie lubi😉
A rozwinęłabyś na czym polega nie lubienie ludzi i nie tykanie dziecka przez kota?
Mimo wszystko nie ogarniam i uważam za skrajną głupotę wiarę w bzdurną teorię jakoby koń miał nie zrobić krzywdy dziecku albowiem magicznym sposobem rozumie, że to dziecko. A wszelkie sytuacje, jakże chętnie przytaczane przez rodziców szachujących tą "mundrością", kiedy koń nie zrobił krzywdy dziecku, którego działanie mogło wywołać gwałtowną reakcję zwierzęcia uznaję nie za argumenty potwierdzające prawdziwość tej teori-fix tylko za zwykłe szczęście głupiego.
nika77, a ja widziałam niejednego kota / psa / konia który ewidentnie dzieci nie lubił - podejrzewam zbytnią ruchliwość i zbyt wysokie tony porozumiewania się. Jeden ze znanych mi kotów nieraz zaatakował dziecko. Dorosłych nie bardzo - dzieci bez ostrzeżenia większego zazwyczaj (powiedzmy bez typowego prychania,  pokazywania pazurów itp)
Nie wiem jak z lubieniem dzieci, ale przecież zwierzęta potrafią ewidentnie NIE lubić dzieci. Mój stary pudel wszystkim dawał się głaskać a od dzieci wiał i nawet potrafił wydawać z siebie coś przypominającego warczenie jak się któreś zbliżało. Może więc możliwe, że lubić też potrafią 🙂
[quote author=nika77 link=topic=95120.msg2551072#msg2551072 date=1464792434]
A.kacja często to obserwuję, nawet mój kot jest tego świetnym przykładem, że dziecka nie tyka, a ludzi nie lubi. Za to mój koń, akurat ma w drugą stronę i dziecka nie lubi😉

A rozwinęłabyś na czym polega nie lubienie ludzi i nie tykanie dziecka przez kota?
Mimo wszystko nie ogarniam i uważam za skrajną głupotę wiarę w bzdurną teorię jakoby koń miał nie zrobić krzywdy dziecku albowiem magicznym sposobem rozumie, że to dziecko. A wszelkie sytuacje, jakże chętnie przytaczane przez rodziców szachujących tą "mundrością", kiedy koń nie zrobił krzywdy dziecku, którego działanie mogło wywołać gwałtowną reakcję zwierzęcia uznaję nie za argumenty potwierdzające prawdziwość tej teori-fix tylko za zwykłe szczęście głupiego.
[/quote]
A.kacja często to obserwuję, nawet mój kot jest tego świetnym przykładem, że dziecka nie tyka, a ludzi nie lubi. Za to mój koń, akurat ma w drugą stronę i dziecka nie lubi😉
A rozwinęłabyś na czym polega nie lubienie ludzi i nie tykanie dziecka przez kota?
Mimo wszystko nie ogarniam i uważam za skrajną głupotę wiarę w bzdurną teorię jakoby koń miał nie zrobić krzywdy dziecku albowiem magicznym sposobem rozumie, że to dziecko. A wszelkie sytuacje, jakże chętnie przytaczane przez rodziców szachujących tą "mundrością", kiedy koń nie zrobił krzywdy dziecku, którego działanie mogło wywołać gwałtowną reakcję zwierzęcia uznaję nie za argumenty potwierdzające prawdziwość tej teori-fix tylko za zwykłe szczęście głupiego.
[/quote]
to oznacza, że kot ludzi podchodzących zbyt blisko, zdradzających chęć bliższego z nim kontaktu, traktuje łapą z wystawionymi pazurami i ucieczką. Do płaczącego dziecka przybiega i sprawdza co się dzieje, NIGDY nie zrobiła mu krzywdy, nigdy nie potraktowała pazurami. Nie wiem, czy syn jest głupim szczęśliwcem, ale to fakt. W zasadzie uważam tę teorię za naiwną, ale jednak czasem obserwuję zachowania zwierząt względem dzieci, które nie mają innego uzasadnienia niż właśnie takie, że uznają je za dziecko. Obserwowałam to też u psów, znoszących z anielską cierpliwością męczące je dzieci, tych samych psach, które potrafiły jasno wytyczyć granice kontaktu dorosłym
Na koniach nie sprawdzałam. Faktem jest jednak, że mój koń kuli uszy na widok mojego syna, odwraca się zadem i nie ma przyjacielskich zamiarów.

p.s. wszystkich z galopującą wyobraźnią pragnę uspokoić, dziecko konia widuje pod moją opieką, na bezpieczną odległość boks-korytarz

RANY KOTA! Gdzie ja napisałam, że wierzę w tę teorię, napisałam, że owszem znam, słyszałam i że wiara ludzi może brać się z tego co sama obserwuję, a co może być czystym zbiegiem okoliczności. BA! nawet podałam przykład przeczący tej teorii.......
A.kajca   Immortality, victory and fame
01 czerwca 2016 21:36
epk, pod pierwszym zdaniem podpisuję się obiema rękami! I zwykle właśnie gdy tłumaczę, że zwierze (pies, kot, koń) się denerwuje na dziecko/boi się dziecka, które w interakcji z nim piszczy, krzyczy i wykonuje mnóstwo nagłych gwałtownych ruchów, pojawia się stwierdzenie o ogólnym sensie "może się denerwować/bać ale dziecku nic nie zrobi bo wie, że to dziecko". Dil łif it! Nie twierdzę, broń borze, że wszystkie dzieci dostają szajby przy zwierzęciu- opisuję zbiorczo konkretne przypadki kiedy natrafiałam na takich rodziców i takie dzieci a w rolę zwierzęcia wcielały się kilkakrotnie moje koty, kilkakrotnie konie (moje i nie moje) i parę razy psy (raz mój, raz znajomego i dwa razy mojego pracodawcy), raz też uświadczyła moja koza.
nika77 a próbowałaś z innymi dziećmi? Bo mam wrażenie, że kot akceptuje twojego syna tak jak ciebie- chyba, że ciebie też traktuje pazurami. 
RANY KOTA! Gdzie ja napisałam, że wierzę w tę teorię, napisałam, że owszem znam, słyszałam i że wiara ludzi może brać się z tego co sama obserwuję, a co może być czystym zbiegiem okoliczności. BA! nawet podałam przykład przeczący tej teorii.......
a więc zwracam honor. Przepraszam za kategoryczny ton ale jestem uczulona na tą konkretną mądrość ludową.
A ja nie uważam tego za bzdurną mądrość ludową, bo znam wiele przykładów gdy zwierzę reaguje zupełnie inaczej na dziecko i na dorosłego. Pewnie, że nie każde zwierzę ale i ... nie każdy człowiek. Ale nadmiaru zaufania nie popieram  - jednak zwierzę to zwierzę, i ma swoje odruchy które w dowolnym momencie mogą wziąć górę.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 czerwca 2016 05:54
Ja myślę, że działa to tak samo jak i brak sympatii do dzieci. Jedne zwierzęta dzieci uwielbiają, inne niekoniecznie. Ot, cała tajemnica. Jednak w psi instynkt zdecydowanie wierzę. Kiedy byłam w ciąży nasz poprzedni bernardyn nie odstępował mnie na krok. Ani przed, ani po ciąży nie robił tego w ten sposób. Naprawdę miałam wrażenie, że chce mnie chronić przed całym możliwym złem jakie był w stanie ogarnąć jego psi umysł. Być może to sprawa hormonów, które odbierał w taki, a nie inny sposób ale było w tym coś wyjątkowego.
A.kajca   Immortality, victory and fame
02 czerwca 2016 06:41
Kurczak, Luna_s20,  teoria, o której mówię jest o tyle absurdalnie niebezpieczna, że wierzący w jej prawdziwość ludzie odnoszą ją nie do swoich zwierząt a właśnie do zupełnie sobie obcych. Przytoczę jedną z sytuacji, by precyzyjniej zobrazować postawę, której nie ogarniam. W którymś wątku opisywałam już przypadek, kiedy obcy ludzie weszli mi na posesję i usiłowali posadzić swoje dziecko na kilkumiesięcznego źrebaka stojącego przy matce na pastwisku. Tym razem to samo pastwisko, ta sama klacz i ten sam źrebak tylko nieco młodszy, bo miał wtedy niecały miesiąc: sąsiad krzyczy mi przez płot żebym poszła zobaczyć na pastwisko za stodołę bo ktoś mi konie zaczepia. Biegnę więc i co widzę na miejscu? O ogrodzenie oparty dziadziuś z wąsem i ćmikiem w zębach zaśmiewa się do rozpuku obserwując jak jego około 6-letni wnuk dosłownie goni źrebię WOKÓŁ klaczy (najwyraźniej usiłując je pogłaskać), która stoi już naprężona z wysoko zadartą głową i stulonymi uszami błyskając białkami na obijające jej się o boki dziecko. Serce podeszło mi do gardła, krzyknęłam, biegnę do nich, dziecko się zatrzymało i patrzy na mnie, błyskawicznie je pochwyciłam i odciągnęłam pod płot do dziadziusia, który nie bardzo rozumiał o co ten cały raban, wszak wnuczuś tylko bawił się z konikiem. Tłumaczę więc, że to teren prywatny, koniki prywatne i nie wolno sobie ot tak wchodzić, poza tym klacz była już bliska zaatakowania dziecka w obronie swojego źrebaka- tutaj dziadzio parska dobrodusznym śmiechem i pouczającym tonem rzecze: "Dziewczyno, żaden koń dziecku krzywdy nie zrobi", pytam skąd taki pomysł i otrzymuję odpowiedź zwykle tłumaczącą pochodzenie tego typu mundrości: "dziadek miał konia, później ojciec to się na koniach znam!". Nie ogarniam... jakbym miała opisać wszystkie sytuacje to bym nadrukowała elaborat na kilka stron A4...
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 czerwca 2016 07:17
A.kajca, historie o dzieciach smacznie śpiących w nogach narowistych ogierów słyszał chyba każdy. Ludzie są głupi, nie mają wyobraźni ale na to nic nie poradzisz. Myślę jednak, że na forum ciężko byłoby znaleźć kogoś tak skrajnie nieodpowiedzialnego.
A.kacja, ja nie wiem, czy to pocieszające, ale... Wystawa psów. Mam psy w granicach 40-50 kg. Kiedyś je hodowałam, więc i po wystawach włóczyłam się często. Jako że psy DUŻE, a ludzie BEZMYŚLNI "o piesio, piesio" i JEB psu na szyję taki trzylatek, a mamusia w skowronkach  😲 Przecież wystawowe, nie? To na pewno nie gryzie, nie sra i w ogóle... W każdym razie ponieważ ludzie mnie męczyli, a zwłaszcza męczyli moje suczydła, kupiłam klatkę. Normalną, metalową klatkę kennelową, w której suki miały swój AZYL, gdzie nikt im po łapach nie deptał, nie tarmosił, nie obskakiwał. Klatka najczęściej była otwarta, albo zasunięta na skobelek. Wielkość klatki - mały domek 😉 Stosownie dla dwóch potworów 🙂 W każdym razie kiedyś ONIEMIAŁAM, jak odwróciłam się po kawę, wracam... a w klatce z dwiema moimi sukami wbitymi w róg z wyrazem oczu "weź to COŚ!" siedzi upiorny kilkulatek. Jakoś między dwa a trzy i wpycha w fafle patyk. Przygląda się temu babunia, a jakże! Pytam, czy ona wie co robi i co to dziecko robi w psiej klatce, z patyczkiem, który każdy normalny pies miałby prawo odrąbać razem z paluszkami. Pani wytrzeszcza oczy i rzuca, że my (hodowcy) tu od tego JESTEŚMY i to chyba NORMALNE, że dziecko chce się pobawić PIESKAMI  😵 Przysięgam, że odebrałam te kilka lat temu solenną lekcję. Ludzie są debilami. Nie wszyscy. Ale jest ich wystarczająco wielu, żeby się bać tego, do czego są zdolni.
A.kajca   Immortality, victory and fame
02 czerwca 2016 07:45
jujkasek, ohohoho! O zabawie pieskami/kotkami też zdarzyło mi się słyszeć... normalnie gul mi skacze na samo wspomnienie. A babie mogłaś kazać te psy kupić- zapewne mina by jej zrzedła na wiadomość ile takie zabaweczki dla wnusia kosztują...
Kilka tygodni temu, w jednej z warszawskich stajni, wyprowadzałam konia. Stajnia ta ma bardzo wąski korytarz i boksy po obu jego stronach; wąski czyli ok. 1,5 metra, koniem się nie zawróci, nie minie się z drugim, nie ma siły. Jestem w połowie długości korytarza, i w tym momencie rusza w naszą stronę pani z dzieckiem, na oko 2-letnim, w spacerówce. Ja zdrętwiałam i zatrzymałam się z koniem czekając aż ona się wycofa i puści mnie, bo ja już nie mam się gdzie z koniem podziać, a pani na luzie dochodzi do mnie i mija mnie i konia, dosłownie przeciskając się obok nas z wózkiem... Moja wyobraźnia nie pozwoliłaby mi na taki luz...
jujkasek, ohohoho! O zabawie pieskami/kotkami też zdarzyło mi się słyszeć... normalnie gul mi skacze na samo wspomnienie. A babie mogłaś kazać te psy kupić- zapewne mina by jej zrzedła na wiadomość ile takie zabaweczki dla wnusia kosztują...


Akacja, nie byłoby kwoty, za które sprzedałabym te dwie sztuki. Do dziś je mam. Staruszki, ale jakie mają MÓZGI! Ja w ogóle byłam okropna przy wydawaniu szczeniaków. Wystarczyło, że mi coś nie pasowało... wietrzyłam, że paniusia zechce "bawić się pieniem". Rozmowę przeważnie zaczynałam od chorób w rasie i kłopotów z tak dużymi psami 😉 Między innymi dlatego przestałam hodować psy.

A co do ludzi... do dziś zdarza mi się dziecku stanowczo powiedzieć "zostaw kota! Po kiego do niego idziesz, widzisz, że wbił się w kąt i NIE CHCE twojego towarzystwa". Normalni rodzice popierają. Reszta nie przychodzi więcej  🤣
A.kajca   Immortality, victory and fame
02 czerwca 2016 08:12
jujkasek, domyślam się, że nie sprzedałabyś psów ale to żadna przeszkoda by nastraszyć bezczelną babę, że teraz musi kupić te psy np. za 8 000 za szt xD
jujkasek, domyślam się, że nie sprzedałabyś psów ale to żadna przeszkoda by nastraszyć bezczelną babę, że teraz musi kupić te psy np. za 8 000 za szt xD


Oooo! No patrz... nie złapałam aluzji 😉 Święta prawda! Towar macany należy do macanta 😀 A ja próbowałam tłumaczyć, że dzieć mógł stracić kończynę...

Mnie to poraża. Słyszeliście o dziadku i babci, co to kupili tzw. jabłuszka pod tyłek w zimę i wjechali z dziećmi na Kasprowy? I pozwolili zjeżdżać... Dwójka dzieci zjechała w przepaść. Czasem bycie idiotą kończy się naprwdę tragicznie  🙁
Około tematu. Nie ogarniam głaskania obcych psów. Idę z psem na smyczy, a ludzie lecą z łapami głaskać  🤔 No jak tak można? Obce zwierzę, cudzą własność? A jak mówię won z łapami to są święcie oburzeni - JAK TO? Przecież piesek się cieszy bo merda ogonem to WOLNO. Pomijam względy wychowawcze bo mam staffika i walczę, żeby nie skakała i nie zaczepiała obcych. Co już się nam udaje, ale jak ktoś leci z łapami to jak ona ma nie dawać buziaków? Przecież kocha wszystkich człowieków  😜

A wiecie kto mnie najczęściej pyta czy może pogłaskać? Dzieci.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 czerwca 2016 08:39
katq, na Mazowszu, w Poświętnem co roku organizowana jest ogromna wystawa rolnicza. Przy okazji imprezy odbywa się też Mazowiecka Wystawa Klaczy Hodowlanych. To co tam się dzieje, to naprawdę istny koszmar. Zwiedzający z dziećmi, wózkami, psami, kobiety w ciąży pchają się koniecznie do stajni i biegają pomiędzy końmi, które są wyprowadzane/wprowadzane do stajni, koło zaprzęgów itd., a że ludzi naprawdę ogrom, obce miejsce, muzyka itd., to konie są pobudzone. Naprawdę jestem w szoku, że jeszcze nie doszło do tragedii, ale byłam świadkiem kiedy było już o krok od niej, kiedy spłoszona zimnioczka wyrwała się prowadzącemu, a tuż obok niej pałętał się kilkuletni chłopiec. Matka o mało nie dostała zawału.
Co roku wystawcy proszą, aby nie wchodzić do stajni. W którymś roku zastawialiśmy nawet barierkami wejścia i przyczepialiśmy karteczki o zakazie wstępu i co? I nic. Ludzie odsuwali barierki i dalej robili co chcą. Przez chwilę nawet ochroniarz stał przy stajni, ale i on nic nie wskórał. Najfajniejsze są te osoby, które upominane robią jeszcze awantury, bo oni przyszli koniki pooglądać i nie będą czekać, aż dana rasa wejdzie na płytę, oni chcą JUŻ.
Lady Lawenda   I'm trying to stay sober but I end up drunk...
02 czerwca 2016 08:42
A.kajca, historie o dzieciach smacznie śpiących w nogach narowistych ogierów słyszał chyba każdy.


Noo, Katarzyna Wielka tak ponoc sypiała, ale czy smacznie? Raczej aktywnie, tak jakby...  😁
[quote author=Kurczak link=topic=95120.msg2551297#msg2551297 date=1464848230]
A.kajca, historie o dzieciach smacznie śpiących w nogach narowistych ogierów słyszał chyba każdy.


Noo, Katarzyna Wielka tak ponoc sypiała, ale czy smacznie? Raczej aktywnie, tak jakby...  😁
[/quote]

Lady... oplułam monitor kawą! Sprzątasz! 😉 😁
tulipan, haha mam to samo 😉. Swoją szosą teraz mam też już duuużo lepiej, bo jest duży i czarny a wiadomo, że jak duży i czarny to zły i gryzie haha. Więc się większość ludzi odstosunkowała już, nawet jak Nero się cieszy. Ale i tak najgorsze są paniusie z serii "o jejku jejku jaki słodki piesełek" na co Nero oczywiście reaguje żywiołową miłością - no ale wtedy już nie jest tak fajnie bo próbuje skakać i wyrywać się ze smyczy. I proszę, żeby go nie zaczepiać, nie gadać, nie wołać - bo faktycznie jak mam nauczyć olewania ludzi ale nieeeeeeee.... z drugiej części chodnika niunia taka paniusia do pieska codziennie - bo ona tak kocha pieski...wrrrr....
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 czerwca 2016 08:49
Też nie ogarniam puszczania dzieci samopas do zwierząt(no ale ja wyznaję zasadę, że dzieciom i zwierzętom się z góry nie ufa 😉 I nie ważne, jak bardzo kochane zwierzę i jak długo je znamy- to dalej jest zwierzę). Ale ja mam podobny problem- moja córa z uporem maniaka wyciąga łapy do każdego psa jakiego widzi 😵 I to do tego stopnia, że widząc psa biorę ją na drugą stronę- a ona i tak próbuje. Tłumaczę, mówię, nie pozwalam i nic się nie zmienia. Obawiam się, że mogłoby jej przejść dopiero, jakby ją jakiś capnął... a tego bym nie chciała 🤔
epka no ja mam mega problem bo Sigi jest małą pierdą i jak ktoś nie pomyli jej ze szczeniakiem Pitbulla to niunia  🤣 Czekam aż w końcu urośnie jej głowa i dobije z masą - podobno to ten moment kiedy przejdzie z kategorii słodkiego pieska do pieska, którego na leży omijać szerokim łukiem  😉
Lady Lawenda   I'm trying to stay sober but I end up drunk...
02 czerwca 2016 08:52
Lady... oplułam monitor kawą! Sprzątasz! 😉 😁


Bo zaraz jak "lady" to tylko do sprzątania. Foch  😁

[quote=epk]
bo jest duży i czarny a wiadomo, że jak duży i czarny to zły i gryzie haha.
[/quote]

Mike Tyson tak robił...

[quote=CzarownicaSa]
Też nie ogarniam puszczania dzieci samopas do zwierząt. Ale ja mam podobny problem (...)
[/quote]

Mogę Ci załatwić elektro-obrożę, jakbyś chciała  😀iabeł:
Lady, ej tam... mogę posprzątać. A Ty będziesz do mnie gadać. Ostatnio brak mi takiego doładowania akumulatorów śmiechowych 😉

No ja się przyznam, że posunęłam się do perwersji. Głośno komunikowałam "proszę uważać, pies ma ciężki przypadek grzybicy". Działało. Zawsze  😜

tulipan, mój sąsiad zawsze ma któreś astowate. Teraz jakoś przerwa, ale po podwórku pałętał się już ast, bull i pit. Wszystkie trzy miały do mnie jakąś dziwną słabość. Ja nie wiem... pachnę suką, czy co?  😁 Wszystkie chadzały bez smyczy, wszystkie na mój widok rwały dzikim galopem. A ja... no cóż. Średnio pewnie się czułam. Ast to był perwers, bo przysysał mi się wielgachnym jęzorem do stopy. Nie było to fajne. Prosiłam - weź te psy trzymaj, bo niezbyt pewnie się czuję. Ale gdzie tam... "Przecież one cię kochają"  👀
epk,
nika77 a próbowałaś z innymi dziećmi? Bo mam wrażenie, że kot akceptuje twojego syna tak jak ciebie- chyba, że ciebie też traktuje pazurami. 


bywa dla mnie niemiła i kategoryczna oraz dochodzi do łapoczynów 😉
Inne dzieci mają taryfę ulgową podobnie jak mój syn, nie szuka z nimi kontaktu (z synem tak), ale daje się głaskać, pazurów nie używa. Jak się ją obserwuje, to można uznać, że traktuje dzieci ulgowo.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się