Sprawy sercowe...

kot, podobno ostatnio dosyć łatwo
Nie wiem juz czy dobrze napisalam czy zle, zakrecilam sie  😂
Pauli, "napisalabym" z kolei razem 😀
Pauli, dzięki wielkie🙂😉) ale mi miło🙂 ja cały czas wierzę w to że gdzieś tam jest🙂 chociaż nie ukrywam, trochę mi już tęskno do bycia w związku... 1,5 roku sama - dobrze mi zrobiło, ale tak fajnie by było z kimś!

kot, super wieści! gratulacje🙂😉) tym że to drugie zaręczyny absolutnie się nie przejmuj! ten moment zawsze jest wyjątkowy🙂 (ja z moim exem zaręczałam się dwa razy:P a teraz po rozwodzie, więc jeśli będą kolejne to trzecie... i wiem że będą magiczne i niepowtarzalne🙂 tym bardziej że te następne chciałabym przeżyć z właśnie - miłością mojego życia😉)

halo, zależy! od diecezji, od podanych powodów... mojemu kuzynowi we wrześniu minie 5 lat odkąd zaczęło się postępowanie, nadal nie mają decyzji od pierwszej diecezji (tarnowskiej akurat), a ponoć zawsze po pierwszej opinii papiery idą do drugiej diecezji i jeśli ona potwierdzi werdykt pierwszej to tyle, a jak nie, to idzie to do trzeciej żeby było przewagą 2:1. Mój ex chyba rok temu złożył papiery - nie dostałam jeszcze żadnego pisma żeby to chociaż przeczytali. Ale różnie bywa!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
30 lipca 2015 05:33
kot, gratulacje! Wspaniale!
Ja też po drugim ślubie i powiem ci - emocje tak samo duże, plus nieco więcej luzu wiedząc, z czym to się je 😉
kot gratulacje!
Breva jak Ci pisany, to Cię nie minie  🙂
Ja właśnie policzyłam, że jestem sama dwa lata i osiem miesięcy i nie dość, że nie przestałam doceniać plusów takiego stanu, to wręcz jakby doceniam je coraz bardziej. Ale powiem Wam, że patrząc na siebie z "wtedy" i "teraz", stwierdzam, że przeszłam naprawdę sporą przemianę, zarówno pod względem pewności siebie, świadomości bycia sobą, jak i zwyczajnie wyglądu, fryzury, stylu ubierania się itp. No i w efekcie... mimo nieszukania nikogo to fajne, jak się faceci oglądają  😉
mam pytanko odnośnie tych rozwodow - i co, ze jak Kosciol unieważni slub to można brac kolejny kościelny? Zawsze myslalam, ze można tylko jeden kościelny wziąć...  😉
Po unieważnieniu można- bo to tak jakby go nie było...
Znajoma w 3 lata dostała rozwód kościelny mimo, że miała już dziecko małe z tego małżeństwa i była w ciąży z kolejnym...

To i ja Wam pokażę fotkę z naszych pierwszych wspólnych wakacji 😀

[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/v/t1.0-9/11755116_1164857806874325_4521514768728345031_n.jpg?oh=0b575842fcea2aed5525388e7839b335&oe=560E725E[/img]

Jest dobrze  😍
Z tego, co kiedyś czytałam, to jest tak, że kościoła nie interesują dzieci, ciąże, zdrady itp., lecz skupia się na udowodnieniu, że małżeństwa niejako od chwili zawarcia nie było, ponieważ jedna strona nie była gotowa świadomie podjąć obowiązków małżeńskich.
Tak formalnie rzecz ujmując to nie ma ROZWODU kościelnego, jest UNIEWAŻNIENIE małżeństwa. Czyli stwierdza się, że w kontekście religijnym sakrament nie połączył ludzi, bo... bo ktoś coś ukrywał, bo się było zmuszonym, itd. Przysięga nie ma "mocy" przysięgi, bo składałeś ją w nieświadomości faktów.

[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2398900#msg2398900 date=1438233956]
Ja właśnie policzyłam, że jestem sama dwa lata i osiem miesięcy...
[/quote]
Ha, ha, mnie tu i tak nikt nie przebije. 😉 Jestem sama... chyba łatwiej napisać, że mój jedyny "związek" trwał 4 miesiące. Więc w tej kategorii zgarniam I miejsce. 😉
Ascaia przykro mi, ale mam koleżankę, która Cię przebija, bo jej jedyny związek trwał dwa miesiące  😉
Kiedyś czytałam artykuł o tym unieważnianiu małżeństw przez kościół, z którego wynikało, że czasami potrafi to być mocno naciągane. Jedna kobieta wspominała, że na wniosek jej byłego męża unieważniono ich ślub kościelny, podając za przyczynę jej niezdolność do wejścia w relacje małżeńskie z powodu... zbyt silnej więzi z matką. Czego dowodem było np. to, że matka pomagała organizować ślub i wesele albo że po awanturach z mężem zdarzało jej się u tej matki spać. Tymi kryteriami idąc, to należałoby 4/5 ślubów kościelnych unieważnić, bo matki pomagały w ich organizacji  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 lipca 2015 08:26
Murat-Gazon, pff. Znajoma nigdy w żadnym związku nie była. A garbata, ani pryszczata nie jest :P
Pff mam też taką samą znajomą, lat 25, zero związków na koncie. A niczego sobie  😁
Oj tam, koleżanka (jeszcze w jakim wieku jest? 😉 ). Tutaj na forum mam palmę pierwszeństwa i już! 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 lipca 2015 08:33
ej, jakby się tak zastanowić, to w sumie więcej niż jedna mam 🙂
Koleżanka taka pod 40 już obecnie  😉
Tak się zastanawiam, czy znam kogoś, kto nigdy nie był w związku... Chyba nie. Przypadki wielu związków i wszystkich nieudanych owszem, kojarzę.
Swoją drogą jak silnie wdrukowane są pewne kalki, skoro znana mi osoba, mająca niby świadomość, z czego wynika problem, próbująca sobie z nim radzić pod opieką psychologa, cały czas od lat ładuje się w tak samo bezsensowne znajomości.
No dobra, wiekowo mnie przebija. 😉 Ale nie tak duża różnica.
Za to te 4 miesiące to znacząco w cudzysłowie, bo to było w I klasie liceum - tzw. chodzenie z chłopakiem, więc wiecie... Dalej jestem w ścisłej czołówce.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 lipca 2015 08:58
Ja bym się tak nie przechwalała kto krócej tylko zastanowiła co jest  nie tak 😉
Zastanawiałam się jak to delikatnie napisać... 😉
A co mi szkodzi 😉

Ty mnie JARA i tak nie lubisz, więc co Ci zależy. 🙂

Dlaczego od razu coś ma być nie tak. Niektórzy po prostu nie odczuwają potrzeby wchodzenia w relacje akurat tego rodzaju, inni nie spotkali "tego jedynego/tej jedynej". Różne są powody i nie zawsze oznaczają, że ktoś jest "nie teges".
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 lipca 2015 09:30
A niedawno ktoś pisał, że jak dorosły mężczyzna jest względnie ładny, ma pracę/ dobrze zarabia itp. a jest sam to trzeba uważać, bo coś jest z nim pewnie nie tak 😉
Aby nie mylicie wątków..? Moderator się napracuje, przenosząc...

Dowiedziałem się dzisiaj, że moje szczęście jest o mnie zazdrosne. Dziwne. Ale w sumie... miłe!
Nie no, sprawy sercowe, wszystko sie zgadza. To ze ktoś nie jest "aktywny" związkowo to nie znaczy że nie ka rozterek.
Wlasciwie Ascaia pierwsze pytanie - czy w ogole chciałabyś wejść z kims w bliższą relacje? Jeśli tak, to co stoi na przeszkodzie? Nie wierze, że nie wzbudzasz zainteresowania płci przeciwnej, więc masz większy wybór i ułatwione zadanie :P
A moim zdaniem JARA słusznie pisze.
Sama byłam długo samotna, miałam relacje jakieś tam - trudno nazywać to jednak związkami. Potem z rozgoryczenia chyba, zostałam singielką. Zatwardziałą, ale pewną siebie - bardzo towarzyską. Relacje były nadal, ino stały się jeszcze bardziej płytkie niż wcześniej.

Aż w końcu faktycznie włączyłam myślenie i zaczęłam się zastanawiać co ZE MNĄ jest nie tak.
Nie jestem miss kurortu, ale uważam, że jestem dość atrakcyjna, mam poczucie humoru, ludzie mnie z reguły lubią, jestem niezależna finansowo, raczej inteligentna  😉 - więc o co kurczę chodzi?? Bo po x-samotnych latach już wiedziałam, że problem leży we mnie, a nie we wszystkich wokół.

I odkryłam. Zajęło mi to przynajmniej rok, żeby się zmienić, ale raz że zaczęło "coś" się kręcić, a dwa że finalnie znalazłam swojego faceta. I jestem ostatnio bardzo szczęśliwa 🙂
Nie no, sprawy sercowe, wszystko sie zgadza. To ze ktoś nie jest "aktywny" związkowo to nie znaczy że nie ka rozterek.


Chodziło mi o to, że jest inny wątek, wyłącznie rozterkom singli na temat singlostwa poświęcony.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 lipca 2015 10:02
A mamy pisać na dwa watki? Pół wypowiedzi tutaj, pół tam?

Nie da się rozmawiać o sprawach sercowych bez poruszania kwestii singielstwa, nawet takiego z wyboru. To jest dość luźny watek i poruszane tutaj tematy są od sasa do lasa 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
30 lipca 2015 10:06
amnestria, i jak doszłaś do tego co jest nie tak?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 lipca 2015 10:11

Ty mnie JARA i tak nie lubisz, więc co Ci zależy. 🙂




Akurat się bardzo mylisz, ale jesli wolisz tkwić w błędzie .. 😉
JARA, serio, serio? 🙂
To nie będę tkwić w błędzie.

Ale wiecie... nie chce mi się autoanalizy pisać. Jest lato, słońce, fajnie jest 😉
Biorąc na logikę coś jest ze mną nie tak. No i co? No i trudno.
Pewnie, że człowiek się zmienia całe życie, ale zasadniczo... osobowość, temperament, charakter ma się jaki się ma. Mam przestać być sobą? Mam nauczyć się być kimś innym, żeby się bardziej "zunifikować" i się przypodobać ogółowi? Hierarchię wartości też mam już ustaloną, społecznie i zawodowo użyteczna jestem. Itp, itd. 😉
A że poza tym mam pecha, to potwierdzone. I to nie są moje słowa, ale ludzi, którzy mnie dobrze znają.
🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się