http://donacja.sum.edu.pl/co Wy na to?
ja ostatnio się nad tym zastanawiałam. Oczywistym dla mnie jest że po mojej śmierci chcę się jeszcze na coś przydać. Wcześniej myślałam o przeszczepach, wiadomo, jest miliony osób czekających na serce, nerki, nawet rogówki i inne "drobne" rzeczy.
Ale jak dowiedziałam się o możliwości oddania swojego ciała po to, by ktoś inny mógł się na nim uczyć, by przydało się przyszłym lekarzom, zmieniłam zdanie.
Nie ma ciał, zmieniło się prawo, osoby NN nie mogą być już przekazywane uczelniom, szpitalom, do celów naukowych i dydaktycznych.
A ja coraz bardziej CHCĘ być zanurzona kilka lat w formalinie, by inni mogli się ze mnie uczyć - z mojego serca, nerki, mózgu.
Wiadomo to, lepsze niż nauka z atlasu. Nikt nie chciałby być krojony podczas operacji przez osobę, która mało widziała "żywe" ciało.
Mój mąż się nie zgadza, moja mama pewnie też się nie zgodzi ( spisuje się notarialnie akt donacji, i musi być na to zgoda dwóch osób )
Jeszcze nie umieram więc nie pali się 😉 można ich jeszcze przekonać, ale powiedzcie, czy nie zwariowałam?
Jak myślę że to właśnie mogłoby się stać z moim ciałem po śmierci to wiem, że CHCĘ.