Czemu siejecie takie głupoty? Weźcie się lepiej do roboty! Konia nie wolno kupować, toć mustanga dzikiego, koniecznie ogiera karego, trzeba znaleźć i upolować! Zarzuć linę, wsiądź na grzbiet tak ujeździsz go dziś wnet. Potem żyjcie na wolności, po co wam tak drogie włości? Konie całkiem są za darmo, trza się tylko rozstać z mamą, być najlepszym właścicielem, żyć "naturalsowo" z swoim przyjacielem. Będziecie już zawsze razem hasać, mustanga swego na łąkach wypasać. Gdy ktoś konia w boksie trzymać woli, to tego konia to bardzo boli. Gdy jeszcze siodła, ogłowia używa, to on na tym koniu się wyżywa! Wystarczy już tych głupot, wypijcie sobie lepiej chłodny kompot. 😉
Bzdury piszecie niesłychane Toć koń je tylko trawę! Trawa jest za darmo, to będzie zwierzę żarło. Wodę nozdrzem wykryje, Kopytem wykopie i wypije. Koń to samowystarczalne zwierzę I w słowa wasze nie wierzę! Nie czekają was żadne wydatki, Nie musicie doić matki!
Tylko moderator wywala gały: "Chyba im zaszkodziły upały!" Rzeknie słowo mądre, światłe Podjąć decyzję będzie łatwiej. Konia mieć czy nie? W tym wieku najlepiej w śnie.
Zazdościcie tym co mają konie. Wiadomo, konia postawi się na balkonie. Nikt nie odmówi mu kwiatków, A czasem zje resztki z obiadku. Jak zamiast ziemniaków dasz zupy, Koń nie będzie robił kupy. Wiatr go wyczesze, a deszcz wymyje, I koń jakoś przeżyje.
Koń mieszkania nie potrzebuje - Jak jednorożec po tęczy galopuje. Wlaściwości tez ma niebywałe Kupy i siku nie robi wcale. Tylko ze koń tak idealny To nawet w simsach nie jest realny.
No co ty mówisz? Naskarżę mamie! Chcesz mi tu wmówić że tv kłamie? Konie są takie jak widać w filmie. Czyste, niewinne, mądre, przymilne. A dziki mustang? A czarny książę? A Pielgrzym? Co, nie czytacie książek?
Pielgrzym akurat to jest przykład średni. Ten koń się zrobił... no, powiedzmy... wredny. Gdy nie masz szczęścia mieszkać w Ameryce, trudno sensownie za ten problem chwycić. Polska za mała. Zanim się rozpędzisz, już na granicy wraz z transportem będziesz no i co dalej? Problemów masz potąd... Nie, nie polecam. Koń to tylko kłopot.
Luna się bajek naoglądała Będzie na forum się wymądrzała. Naprawdę nie jest tak kolorowo Choćbyś pomalowala się na różowo. Trzeba mieć konia za co utrzymać Bo może na balkonie nie wytrzymać. Zapewnić stajnię, łąki, jedzenie Nie ma tu miejsca na marudzenie. Czasem kowala, czasem badania, I dobrej paszy w ramach śniadania. To wszystko kasę kosztuje Tylko patrzeć aż rodzic się zbuntuje. Płacić za zwierzę przestanie Ciekawe co wtedy z koniem się stanie...
Po co czytać regulaminy. W kuniarke sie pobawimy. Mod będzie miał robotę Farbowanie zostawi na potem. Wszak siwych włosów jej przybędzie Od zaglądania do wątków wszędzie.
Jak na konia nam nie starczy Bo w portfelu pustka tańczy W pomoc idą internety Bo gra Howrse ma zalety
W pewnym stopniu jest darmowa, Tyle koni! Aż boli głowa! Do wyboru jednorożce Pegaz, fryz i nawet w ośle Też odnaleźć można frajdę Bo hodować można snadnie Każdą rasę co się wyśni I to jeszcze z pomocą bliźnich
Zawsze mówiłam, wierzyłam święcie, W życiu zabija ludzi nadęcie. Regulaminy, przepisy, prawa, Lepiej to rzucić w kąt - i zabawa!
Aż widzę temat "Czy lubisz konie" W geście rozpaczy rozkładam dłonie. Śpi moderacja, czy ze zdziwienia doznała szoku, łez, i omdlenia?
W końcu, już siląc wszystkie neurony, Gdy mózg odmówił pracy zdziwiony, Uznać musiałam, że dla przykrywki Dali namiastkę wolnej rozrywki 😉
Pielgrzym, to długa opowieść. Zamierza ona nam dowieść Brutalność świata koniarzy, a koń o kowbojach marzy. Chory był, biedny, stargany, w szoku, Na widok małej dostał amoku. Wy byście zaraz uśpili, i nowy. Facet poganiał konia - koń zdrowy.
Lecz tutaj przykład w usta się ciśnie Black Beauty, ogier słodki jak wiśnie. Cudny, troskliwy był niczym tata. Nie potrzebował słowa ni bata. Mama uczyła go lojalności. Wiedziała że tak mu będzie prościej. Lecz podli ludzie, dzicy, z kołchozu, W końcu zaprzęgli konia do wozu.
O zgrozo! Słodki mój Boże w niebie! Ten koń zarabiać musiał na siebie!
Wnet, wybawiony kiedyś nad ranem. Teraz samotny, lecz ze swym panem!
Luno przestań snuć bajki i marzenia, Black Beauty i Pielgrzym to wyobrażenia. Ja będąc dzieckiem, już dawno, przed laty, Z wielkim wsparciem mojego taty.
Śniłam o koniach, ogonach i grzywach, galopach przez łąki, pola, mieściwa. Być jak wiatr w polu i nurt w górskim strumyku, przemierzać świat na dziarskim kucyku.
Były to tylko moje wyobrażenia, bo los płata figle - zabrał marzenia. 15 lat bez koni, jak o wodzie i chlebie, Myślałam, że konie zobaczę już tylko w niebie.
Rok temu w zime, poznałam Rosek Co w drodzę na Ślęzę przez ciemny lasek Snuła historie, gawędy i pieśni o koniach, rajdach, zdjęciach wśród wiśni.
I dzięki niej wraz z początkiem wiosny, Na siwym koniu ku niebu wznosiłam okrzyki radości. Kolor tej sierści zmieniał się z czasem, by koniec końców zająć się karym grubasem.
Teraz ja mogę pisać o galopach, łąkach i wielkich podbojach, bo marzę już tylko o dzielnych kowbojach.
Jeszcze rok temu, w zamierzchłych czasach, Gdy dzierżawiłam pieknego rudasa. Byłaś tu zawsze i w stajni, na łąkach, Sama, samotna, bez derki i w bąkach.
Nikt Cię nie kochał, nikt nie rozpieszczał Na piedestale nikt nie umieszczał. Los jest pokrętny, zawiłe drogi maluje na niebie I chyba tak chciał – trafiłam na Ciebie.
I rzekłabym „Izzi koniu mój, ty jesteś jak..” Po zagraniczym ojcu i matce nieznanej Ty jesteś mym koniem ukochanym.
I troszkę kary, za bardzo gruby, Razem przechodzimy przez wszystkie trudy. Ty jesteś mój kary konik bujany, Brykając chciałabyś zrzucić mnie w zboża łany.
Jesteś jak ja – wróbelek pękaty Ni baletnica, ni ruch akrobaty Twój duży brzuszek zna grawitacja, Nie mogę spaść – taka sytuacja.
Dziś cukier, chleb, owoców kosze, Kobiece humory na co dzień znoszę. I kiedy nogą grzebiesz w betonie, Szczurzysz się i pląsach po hipodromie.
I mimo to nie jesteś złym koniem Ten strach w szlachetnej główce kiedyś poskromię. I mimo strachu jesteś dziś dzielna, W terenach nigdy nie jestes bierna.
Przez gęsty las, mijając upiory I bardzo byś chciała i bardzo się boisz A w wodzie to jesteś jak konik morski Idąc przez krzaki zrywasz gałązki.
Ty nie jesteś koń, Ty jestes nurek Galopem zdobywasz każdy pagórek. I chociaż róznie nam razem bywa Niech naszej przygody nikt nie przerywa.
Dziewczyny, proszę! Tutaj są dzieci. Pomyślcie chwilę, co wy pleciecie. O ptaszkach, jeszcze o pszczółkach może... Widzisz i nie grzmisz, o dobry Boże! (humory klaczy trzeba zrozumieć - każda kobieta winna to umieć, powody przecież są takie same, przecież my także humorki mamy).
Brak przycisku 'lubie to' Kraja serce me na sto Dobrze jest w tym dniu zlym Pelnym nudy, troche mdlym Czytac wiersze na re-volcie Bo od tego serce rosnie Buzia sama sie usmiecha Kazdy w domu sie juz brecha!
Gdy jeszcze niosłam pod pachą misia, Furman zajeżdżał z węglem, pan Zdzisiu. Mawiał, jak w filmie, że koniom trzeba -bardzo je lubił- suchego chleba. Babcia, co z końmi się wychowała, Z wojen szlachetnym galopowała, O zwierzę każde się zatroszczyła, Wodę w wiaderkach mu przynosiła. Koń - szorstkie chrapy i bystry w oku, Ani pod siodło, ani do skoków. A ojciec z okna wydzierał buzię, "Ten koń cię kopnie, on cię ugryzie, Na śmierć zabije, koniec zabawy" Gdy podawałam koszyczek trawy. "To niebezpieczne, więc marsz do domu!" Koń nigdy nic nie zrobił nikomu. Tak się zaczęło marzenie życia, - Konia i siodło mam do zdobycia. Cóż by obejrzeć tu będąc dzieckiem? Głupie pytanie! Zawody jeździeckie. Każdy zawodnik - niby ja sama. Nie wierzy ojciec, rozpacza mama. "Żadne jeździectwo! To strata kasy. Ja ciebie w góry wyślę na wczasy." Tak pojechałam z kolonią w góry. Wilgoć, mgła, zimno i wiatr ponury. Moje wspomnienie? Dwie rude szkapki, Lecz nie dręczyłam tematem już matki. Plan życia taki: zdaję maturę, Wyjeżdżam na wieś, kupuję kury. Blisko stadniny, lub kupię konie. Będę tam żyła jak król w koronie. Aż tu narada na pół rodziny "Co na szesnaste chcesz urodziny?" "Złoto? Wakacje? Skuter? Mamona?" A na co mi to? Chcę tylko konia... "Córciu, majątek! Wypłata cała. Gdzie tego konia będziesz trzymała?" Aż lekarz wydał wyrok surowy, "Konie? A może byki i krowy?! Jasne, jeździectwo. Brzmi bardzo dumnie. Jeden upadek i kończysz w trumnie." Minął rok, dwa, i dziesięć jak z bata. Mordercza praca, niska wypłata. Ledwo rachunki, i strach przy tyłku. - Nie, nie za taką ilość wysiłku. Cud? Boska wola? Opatrzność w trosce? Nagle znalazłam się tu, na wiosce. A tutaj kury, konie i krowy. Lecz trzeba mieć i rozsądek zdrowy. Rok, potem dwa, aż w końcu trzeci, A słońce nadal nigdzie nie świeci. Dosyć już tego! Koniec po prostu! Spełnię marzenie lub skaczę z mostu. Mąż wszedł do domu i się uśmiecha. "Wiem o czym marzysz, twój koń przyjechał. Co było później, kto się ciekawi? Trzeba na inny post coś zostawić.
Wałaszek dobry do przytulania, Klacz humorami wciąż się zasłania, Ogiera trzeba! I mieć na względzie, Przez życie poniesie w najdzikszym pędzie.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=97957.msg2396017#msg2396017 date=1437647794] Dziewczyny, proszę! Tutaj są dzieci. Pomyślcie chwilę, co wy pleciecie. O ptaszkach, jeszcze o pszczółkach może... Widzisz i nie grzmisz, o dobry Boże! [/quote]
Skąd się biorą dzieci? Sekret to zaiste wielki Tego nie powinny wiedzieć Nasze niewinne bąbelki Dlatego nie dla nich ogiery i dzikie pędy A tylko przytulaste wałaszki i klaczusie I ubieranie ich w słodkie szmatusie
To dotyczyło żartów o ptakach 🙂 Ja do ogierów - chwackich junaków - nic nie mam przecież. Marzyłam sama, że mi takiego kupi kiedyś mama. Cóż, nie kupiła. Miała wiedzy dość, by wiedzieć, że koń dziecka nieźle dałby w kość.
Dzieckiem już będąc chciałam kucyka. Komuna była - więc brak konika co na biegunach porwałby w świat dziecięcych marzeń, bajań i prawd we znaki dawał się mym rodzicom. Aż w końcu by uśmiech dać smutnym licom Tata zabrał raz do stadniny. Cóż to były za urodziny! Najlepsze w życiu - koni aż tyle, Że oderwać się nie da choć odrobinę. I tak się zaczęło - czy deszcz czy słota, Czy bardzo ładna czy brzydka pogoda, Ze stajni wyciągnąć się mnie nie dało. Na "stare" lata też tak zostało! Kolejny już koń w karierze mojej, Wyśniony jeszcze w dziecięcej głowie, Kary i piękny ten fryz wspaniały Rośnie i rosnąć będzie rok cały. Aż w końcu razem odjedziemy w czas radości, smutków, sukcesów i nas. Nas - jako para, jako zgrany ład. I razem z Phoenixem zdobędziemy świat.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=97957.msg2396121#msg2396121 date=1437655050] To dotyczyło żartów o ptakach 🙂 Ja do ogierów - chwackich junaków - nic nie mam przecież. Marzyłam sama, że mi takiego kupi kiedyś mama. Cóż, nie kupiła. Miała wiedzy dość, by wiedzieć, że koń dziecka nieźle dałby w kość. [/quote]
Mama skrzydła córce podcięła Więc pozostały ptaki-nieloty Ale pierwsze koty za płoty Czas ogierów nadejdzie Tych, co poniosą przez życie w obłędnym pędzie
Będąc dzieciakiem chciałam konika coby w galopie po łąkach fikał co wygrałby ze mną każdą L klasę żrąc samą trawę miał świetną masę i, o ironio, miał końskie zdrowie świetne przysłowie - prawdę Ci powie kliniki, leczenie i, nie daj bóg, L-4? nie dla mnie stęp w ręku i inne bajery ja wolę być mistrzem okolic i świata konika przecież utrzyma mi tata mama dorzuci groszy troszeczkę gdy upatrzę sobie nową dereczkę trener? a co to? zbędna przecież sprawa do jazdy samodzielnej nabyłam już prawa
a gdy dorosłam, spojrzałam z boku jak życie weryfikuje wszystko po trochu jak zamiast zawodów i nowych czapraków ogarnia nas smutek z w portfelu braków jak każda złotówka na paszę wydana zamienia się w kupę każdego rana i trener patrzy, oczom nie wierzy jak marny jeździec z okserem się mierzy
dziekuje niebiosom, mamusi i tacie że nie dostałam konika na starcie 3 latka z nerwicą, karego ogiera na samą myśl strach we mnie wzbiera na samym końcu czas na ankietę zanim modzik zarządzi pikietę nie chce konika za żadne grzechy więcej z tego płaczu niż szczerej uciechy