Bardzo ciekawy wątek. 😀 Aż mi się na wspomnienia zebrało, w związku z arabami i folblutami.
W szkółce jeździeckiej Sopockiego Ludowego Klubu Jeździeckiego, w której jeździłam jako dziecko, było 5 siwych, przenajczystszej krwi arabów, Epuzer, Dym, Ataman, Delft i Fiord. Dwa gniade angloaraby, Ale Fajna i D... nie mogę sobie przypomnieć imienia. Trzy kare folblucice, Pestka, Darolga i Peseta... Wtedy nie było czegoś takiego jak s.p. Jeździło się na koniach bardzo rasowych, z paleniami i wszystkie były cudowne. To one nas uczyły. Instruktorzy mówili tylko: Spadłaś? Wsiadaj! 😁
Na zawsze w mej pamięci będzie kara [s]folblucica[/s] wlkpl Dyplomacja, z pierwszej pracy po kursie instruktorskim pod Olsztynem, rok około 2003. Jej imię mówiło o niej wszystko. Ten koń całą swoją osobą jakby mówił: "Witaj, co mogę dla Ciebie zrobić? Zagalopować? Ależ proszę uprzejmie." Można było wsadzić na nią dziecko nic-nie-umiejące i powiedzieć "Gaaa-lop!" I galopowała wolniutkim, miarowym patatajem, dopóty, dopóki nie dało jej się znać, że ma przejść do kłusa. Skarb. Profesor. Padła na kolkę w wieku lat dwudziestuparu.
Skarogniady folblut Wergiliusz. Pięć lat temu prowadziłam szkółkę na kilku swoich i kilku nieswoich koniach, w Łężycach. Osobowość podobna do wyżej wymienionej Dyplomacji. Pracuje w tej szkółce do dziś. Z przyjemnością, mimo że wiekiem jest powyżej dwudziestki. A i ponieść potafi do dziś.... 💘 😁
O "moich" rajdowych arabach (oo i shagya) mogłabym książkę napisać. Zgranie do tego stopnia, że mogłam kierować myślami, jedną ręką jedząc kanapkę , a drugą kręcąc film. Przykład:
W związku z powyższym nasunęła mi się taka refleksja: Araby, angloaraby i folbluty mają coś takiego jak OSOBOWOŚĆ.
Nie mam takich skojarzeń z innymi końmi, z którymi pracowałam i pracuję.
Araby pokarmowo zdają mi się odporne, ale mój to taki wybredny że czasem już nie mam pomysłu. Jak je to musze stać przy drzwiach żeby zjadł chociaż 3/4 , bo najchętniej to ugryzl by dwa razy i cześć (a chętni na jego żarcie są 😀iabeł: ) Proludzkie tak, ale tylko do tych którzy na ich uwagę zasluza 😉 Mój często idzie jako czołowy, bo co najwyżej robi hyyyy. . I idzie dalej ;p I nie można gasić ich pomysłowości. Bo to takie twórcze bestie, że szkoda nie wykorzystać. A taka najnowsza uwaga : praca na wysokiej energii, ale niskiej presji i zwierz aż kwitnie. Dla mnie idealne zestawienie dla tego charakteru
A co powiecie o układzie oddechowym i alergiach ? Bo spotkałam się z opinią ze araby są bardziej narażone na takie rzeczy. I w sumie w poprzedniej stajni z 9 arabami to kolka żadna a jadły różne rzeczy ale za to 3 kaszlace wiecznie.
horse_art, ale cudowny opis 🤣 🤣 🤣 Dlatego za arabami nie przepadam, bo one chyba mają swojego dilera 🙂 Są często w euforii. A kto miał do czynienia z euforią (objawem chorobowym) wie, że nie ma nic bardziej męczącego. Bywa też przerażająca. Ta radosna przerzutność uwagi i oderwanie od rzeczywistości, brr. Julie, jeździłam na Atamanie i Epuzerze 😀 A ułożone folbluty są właśnie takie: dostojne, bardzo rytmiczne, ekonomizujące energię. Chyba, że coś w stykach strzeli 🤣 Inna rzecz, że rasa rasą - a imię imieniem 😁 To jest czad, jak często imię prze-trafnie opisuje konia. Alien jest alien, Hardy jest hardy itd. No czysty przesąd, ale strzeż mnie losie przed Psotnikami, Luzerami, Diablo itd.
pfuu pfuuu araby odporne na kolki, narowy typu tkanie czy łykanie(chyba, że człowiek naprawdę chce do tego doprowadzić...) I są odporne na weta hihihi- oj mamy z tym mega problem. Większość arabów nie ufa też "obcym", zwłaszcza w nowej stajni zauważyłam jak C traktuje kogoś nowego- nawet kępy jedzenia nie wzięła. Pasze wykorzystują bardzo dobrze, aż za dobrze czasami.
Stosunek do nieznanych ludzi potwierdzam. U mojej jest to coś w stylu "nie znam cię, nie widzę cię, nie istniejesz". Po zmianie stajni zaczęła zwracać uwagę na obsługę i właścicielki pozostałych koni gdzieś po tygodniu, rzadziej bywających ignoruje cały czas. Bardzo nie lubi być dotykana przez obce osoby - jak czasem ktoś chce ją pogłaskać w mojej obecności i ja się akurat zgodzę, to ma minę w stylu "no skoro muszę, ale robię to tylko dlatego, że chcesz". Kiedyś był u mnie znajomy, chciał ją zobaczyć, poszliśmy z nią na spacer - byliśmy z godzinę, po powrocie sam zauważył, że jest to absolutnie niesamowite, jak idealnie ignorowała jego obecność.
Inna rzecz, że rasa rasą - a imię imieniem 😁 To jest czad, jak często imię prze-trafnie opisuje konia. Alien jest alien, Hardy jest hardy itd. No czysty przesąd, ale strzeż mnie losie przed Psotnikami, Luzerami, Diablo itd.
czyli jak mamy w imieniu "Luckyfarm" to mogę grubą traktować jak taką... czterolistną koniczynkę 😉 ?
Ja za to od kiedy mam ardena... sama obaliłam wiele wiele mitów dotyczących koni zimnokrwistych. są kompletnie inne niż sądziłam!
Faktycznie! Pochrzaniło mi się. 😵 Pewnie dlatego, że była bardzo podobna do tych trzech karych z Sopotu. Tylko trochę za duża na fongluta. 😉
Jeszcze. Bardzo miło wspominam Fan Beja ze Stajni w Bronkowie. Nie pamiętam czy xx, czy jeden x, czy małopolak, ale w rodowododzie miał prawie same iksy. W wieku ponad dwudziestu lat potrafił ponosić. 😁 Generalnie, wszystkie oo i xx które znałam łączy długowieczność i żelazne zdrowie. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek coś im dolegało.
Fan bej był po Elsingu oo. Kiedyś własności SO Bogusłwice. Dali go nam do Szwadronu. Potem zakupił go Przemek, który na nim w Szwadronie jeździł. Mały konik o genialnej technice skoku. Bardzo mi było przykro gdy dowiedziałam się, że został wykastrowany.
dobrze halo mowi - ta euforyczna przeczulica psycho-ruchowa, jest wspaiała, ale bardzo męcząca jesli chce się ją odbierać i analizować jak u innego konia. bo "normalny" koń jesli jest tak pobudzony i reaguje - trzeba zachowac czujnośc... - na takim "pewnym" (mlodziaki pomijam, choć to tez inna bajka niz oo) stany pobudzenia sa co jakiś czas i wtedy faktyczie my tez musimy być czujni - bo one coś ZNACZĄ. OO ma taki stan non-stop. a mysli lataja jak uszy - jak kulki w grzechotce w łapkach podjaranego dziecka.... i nimi sie przejmowac nei warto - tzn nie bac się, przyjmować powierzchownie, na ludzie, bo to ze nagle patrzy te swoje gały wybałusza i uszy latają jak wiatromierz w wichurę - nie znaczy, że się spłoszy.... i jak się człowiek do tego przyzwyczai - to jedzie na spokojnym, wyluzowanym, pewnym, ale świetnie reagującym wierzchowcu, na którym wszystko można (zrobić, wjechać...), a nie jak mu się wstępnie wydawało na definicji adhd z nerwicą, zesp kompulsujno-obsesyjnym, omami i to lecącym na połączeniu lsd z amfetaminą... 😉 także po krótkim czasie zostałayśmy z oo bohaterkami filmu - bo inny koń by psychicznie nie wytrzymał zdjec..
ale czy, ze robią to wszystko dla człowieka "z miłości" do tego to już nie wiem... oo raczej bo wlasie im wszystko co nowe i trudne sprawia frajde...
koniki tez często zrobią wszystko -ale tylko dlatego żeby się od nich odwalić (delikatniejsze słowo nie pasuje) ;]
a takie (rozych ras) ze wykonują dla swietego spokoju, sa takie, ze ze strachu, inne bo wiedza, ze muszą i sie nie odpusci, inne bo chcą, inne bo chcą zrobić to dla człowieka... i jeszcze czesc robi, a czesc probuje, ale albbo strach albo ograniczeia sa za duze... np mój mlp (ojciec nie młp raczej - ale geerlanie cechy ma mlop po matce). - on chce, ale czasem mu nie wychodzi - bo nie umie, nei rozumie (mały rozumek...) ale chce... i az wpada w histerie i telepawke - nagle już nic nei rozumie - nawet reakcji które dziś robił perfekt...staje i telepie głowa. serce wali, oddech plytki, przyspieszony, czasem zimy pot..... taki bezradny - bo zadnej złosliwosci w tym nie ma. chce, ale nie moze i nie radzi sobie z tym. taka niemoc,załamanie. trzeba uspokoić, odwrócić uwage i nie wymagać... a tak jest czesto jak te araby (a moze i jest stale tylko ja już nie zauważam 😉 ) - on jest stale pobudzony (ale tak jak oo wlasnie)...chyba, ze śpi - bo jak śpi to armaty go nie budzą ;] i zrobi wszystko co jest w stanie, czesto strachów prawdziwych niezauwaza - bo uwage odwróci jakas pierdoła....
uważam, ze to takie pobudzenie jakie opisujemy na przykłądzie arabów - bo u nich to się najmocniej wyraża (także przez ich budowę) to cecha bardzo myślących koni... (wiec i moze byc w kazdej rasie, jak i w kazdej moze byc taki "a mi tam laska..."😉 - i to wspaniałą sprawa, bo można to doskonale wykorzystać. podobo kaskaderskie konia to wlasie takie pobudliwe, bo te spokojne nie dają rady...
to może i ja dopisze moje spostrzeżenia i opinie 🙂 XO ( nie małopolak ) - zgadzam sie z Bronze 🙂 Najlepsze konie jakie miałam pod tyłkiem to były XXOO, szybkie w reakcjach, kontaktowe,inteligentne, zdrowe i miały ta iskrę w oku, która sprawia,że człowiek wpada jak śliwka w kompot. małopolak - tutaj zgodze sie z halo 🙂 super konie , dopóki ktoś nie zafunduje im traumy , wdrukuje sie w pamieć na wieki , ale poza tym konie ,,niezmordowane, i z żelaznym zdrowiem kuce ( te nie uszlachetnione ) jak horse_art pisze 🙂 odporne i niewymagające, mądre , czytaj inteligentne , nie zamykaj go w stajni , wypuść na pole z byle chwastami i weta nie będziesz wołać przez całe jego życie 🙂 fryzy nie wiem jak z charakterem i użytkowaniem ( mam styczność z 4 szt ) , kopyta nie sztorcowe ale w typie kopyt koni zimnokrwistych co może być mylnie brane za sztorce , problem z rzepkami u dwóch młodych , u dwóch starszych nie ma ( młode spokrewnione ojcem więc nie wiem czy to nie jest powód a nie wiek ) napewno nie kupiłabym nigdy - mix małopolski/śląski , znam 3 szt , oj strasznie problematyczne i z charakteru i ze zdrowia .
O, jaki przyjemny wątek, weszłam przypadkiem i zostałam, żeby czytać.
Daihla, Bronze - miałam okazję (i przyjemność) poznać kilkadziesiąt fryzów i nie przypominam sobie żadnych sztorcowych kopyt ani problemów z rzepkami. Natomiast gruda i problemy skórne - najczęściej grzybki różne różniste, nawracające łupieże należą do najczęstszych wpisów w "chorobowych" wątkach na fryzim forum. Ale znowu nie aż tak częstymi jak głoszą podania ludowe. A skoro już odpisałam odnośnie "mojej" rasy to wcinając się pomiędzy arabiarzy i oo/xo:
W obiegowej opinii fryzy są słabowite, wrażliwe i bardzo chorowite, wręcz rozsypują się jak domki z kart przy byle okazji. I znowu - moje doświadczenia są wręcz przeciwne, pod względem zdrowotnym konie jak konie, wiele zależy od konkretnego osobnika i warunków chowu, znam egzemplarze pancerne, które nie chorują praktycznie w ogóle i nie są to przypadki odosobnione. Moja kobyłka przez dwanaście lat swego życia miała co następuje: katar - słownie raz, ropnia w kopycie (z którym to ropniem zresztą do mnie przyjechała) i raz, jako jedna z ostatnich zaraziła się grzybicą od zagrzybionego capa, który zawitał w stajni i załatwił równo kilkadziesiąt koni, w większości trakenów. A, i raz wykonała wstęp do kolki, zaraz po wyźrebieniu - zostało to szybko wyłapane i zażegnane. I skoro już skrupulatnie wyliczam - zdarzały się problemy z gnijącą strzałką. Natomiast kowale i strugacze bardzo chwalili jakość rogu. A nad kopytami mojego fryziego młodziaka fachowcy cmokają z uznaniem, że tak bliskie ideału jak tylko się da - wszystko, od kształtu po jakość rogu i strzałki. Ale też i młody od maleńkości jest w ciągłym ruchu, większość czasu spędza pod chmurką i stanowi dobry przykład jak to jest ważne dla rozwoju źrebaka.
Krąży też mit, że fryzy nie galopują. Te, na których jeździłam i obserwowałam w akcji nie miały z tym najmniejszych problemów. Z jakością galopu bywa już różnie. Moja kobyłka ma akurat galop bajeczny, mięciutki i "samoprzylepny", z kolei jej serdeczna koleżanka stajenna ma genialny kłus, ale w galopie czuję się na niej tak, jakbym dosiadała entuzjastycznej maszyny do szycia.
Słyszałam opinie, że z racji energicznych wysokich chodów z nadgarstka fryzy rozwalają jeźdźcom kręgosłupy. Mogę powiedzieć tyle, że moi znajomi fryziarze nie narzekają. Mój osobisty kręgosłup ma się całkiem dobrze, choć przebieg ma spory a i nie najmłodszy już jest. 🙂
Natomiast opinie o charakterze fryzów są dość zbieżne - powtarzają się określenia "misiowaty", "przyjacielski", "chętny do współpracy". Mnie bardzo ujęło właśnie to dobroduszne przyjacielskie zainteresowanie człowiekiem. Do tego dochodzi inteligencja (czasami nawet nieco mecząca - fryzy bardzo chętnie pracują, ale też i szybko nużą się monotonią, trzeba im umiejętnie urozmaicać trening) i opanowanie. Te konie, choć dynamiczne, raczej nie są płochliwe - mam za sobą wiele samotnych terenów, najbardziej spektakularne spłoszenie się w wykonaniu mojej klaczy polegało na nagłym obrocie o 180 stopni. Najczęściej zaniepokojone fryzy fukają i wykonują zabawne przytupy w miejscu.
O żesz, ale epistołę z rozpędu strzeliłam 😲 - jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę. A, właśnie, ważna rzecz - podstawą moich opinii są fryzy-fryzy, konie z dobrymi rodowodami, z dobrych hodowli, wpisane do holenderskich ksiąg. Absolutnie nie mówię o czarnych kudłatych wyrobach fryzopodobnych, które zalewają nasz rynek w ilościach zatrważających - i tak w ramach ciekawostki: w ubiegłym sezonie kryły w Polsce dwa ogiery z licencją, stb z wyższej półki, wydzierżawiony na sezon z Holandii i vb. Pierwszy pokrył 19 klaczy, drugi, nie wiem dokładnie ile, ale też coś około "naście". Działał również ogier bez licencji, ale bardzo dobrej klasy - pokrył 14. Może da się doliczyć do tego ze dwa dobre ogiery bez licencji (pisząc "licencja" mam na myśli holenderską oczywiście), wyniki mają podobne, a może i niższe. W tym samym czasie na licencji PZHK, dawanej od ręki, ogiery fryzyjskie, często niestety mierne (bo to w większości odpady hodowlane, które Holendrzy wypychali od siebie, nie widząc dla nich zastosowania) wyprodukowały 300 sztuk potomstwa - i to są tego rzędu proporcje od lat. A potem się dziwimy, że opinia o zdrowiu i walorach użytkowych fryzów jest jaka jest...
Skoro mowa o lgnięciu do ludzi, to ja wrzucam porównawczo 3 fotki - na wątku terenowym zwrócono mi uwagę,że konik "słucha" 🤣, faktycznie "radary" na większości zdjęć są skierowane do człowieka, nieważne,że z tyłu siedzi i przeszkadza, grunt,że jest :-) Takie te araby ludziolubne 😉 Mzimu - bardzo fajny i ciekawy post.
Bronze - dziękuję. Przy okazji sprostowanie - napisałam z rozpędu o sezonie [kryć] ubiegłym, ale chodziło mi o ten rok, jakoś tak odruchowo myślę o nim jako o już zakończonym, bo było niedawno spotkanie podsumowujące, ale rok się przecież jeszcze nie skończył.
Jeśli chodzi o araby, to sentyment mam wielki, moim pierwszym nauczycielem był arab, anioł dla dzieci, Drax the Destroyer dla facetów co lubili siłowe rozwiązania. Bardzo lubię tę arabską iskrę, to, że araby tak często są fanami ludzi i to, że za niesamowitym okiem kryje się wyraźnie wyczuwalna złożona końska osobowość. Araby, na których jeździłam w długie tereny były dzielne, nie do zdarcia kondycyjnie, mało płochliwe i bardzo do przodu, ale w takim pozytywnym, niemęczącym sensie. Jako dziewczynka marzyłam o własnym arabie. Jednak z chwilą gdy zobaczyłam mego pierwszego fryza, a już szczególnie kiedy wsiadłam - znalazłam moje miejsce na ziemi i przepadłam z kretesem. Ale tak jak napisałam, sentyment do arabów został, na tyle silny, że jak zobaczyłam ogłoszenie Wojenki o dzierżawie to miałam impuls: "wsiadam w samochód i z miejsca jadę obgadać szczegóły!" 🙂
Ja za to od kiedy mam ardena... sama obaliłam wiele wiele mitów dotyczących koni zimnokrwistych. są kompletnie inne niż sądziłam!
Opowiedz coś o nich, bo faktycznie zimonkrwiste to mają stereotyp "miśków". Ostatnio byłam z takim w terenie.. boże jak to umie brykać, a wydawaloby ie, że ciezko mu nawet biec 😉
Natomiast uważam, że są to idealne konie do rekreacji.
Moja Ruda (wlkp x han) była koniem, który łatwo sie pobudzał ale i długo uspokajał. Natomiast moja Ardenka nie jest taka, że ma wszystko gdzieś. Reaguje. "Fufa". Ale jeśli się przestraszy i np podbiegnie dwa kroki to uspokaja się od razu. Nie ma długotrwałego napufania i ognia.
Zimniaki... myślą "chłodniej". nie działają tak impulsywnie. a jeśli zadziałają - nie ma takiej reakcji jak u choleryka, który nabuzowany jest długo, one szybko dochodzą do "siebie".
Poza tym, nie powiedziałabym, żeby były mało inteligentne. Jody nauczyła się prawie z marszu nowej zupełnie komendy. nauczyłam ją trzymać nisko głowę gdy manewruję przy grzywie, żeby nie unosić rąk. Ruda nie załapała tego wcale 😉
Poza tym są bardzo kontaktowe, towarzyskie. Gruba nadstawia się do miziania i przekomicznie pokazuje "o tak, tuuuuu mnie drapaj!". Dobrze wychowane- bardzo to pokazują, szanują czlowieka. Przykładowo - Gruba nie przepada za kąpielami. ale w lato trzymałam ją na uwiązie i oblewałam wodą. nie ruszyła się, nie tańcowała, nie cudowała. ale gdy tylko odpięłam uwiąz - piruet na jednej nodze i koń na drugim końcu pastwiska bryka popierdując radośnie. Dopóki była w trybie "człowiek" to szanowała mnie w pełni, dopiero okazała charakterek jak weszła w tryb "wolność".
Jest niespotykanie... delikatna. Gdy ją drapię a ona np podgryza powietrze to kłapie zębami jakby przeżuwała metal. aż strach na ten dźwięk na człowieka spada. Natomiast jak skubie ramię - mizioli, jakby całowała 😉
Kiedyś Ruda mnie staranowała. Konie chodziły wolnowybiegowo, przed stajnią był pastuch. stałam pomiędzy koniem a boksem, za koniem był pastuch. Pies "dostał" prądem i pisnął a Ruda wystrzeliła. Wprost na mnie - przygniatając mnie do drzwi boksu. Gruba natomiast - nie działa "na oślep". Nawet spłoszenie to nie jest amok, a takie... "full control". ma kontakt z rzeczywistością.
Fenomenalnie wykorzystuje paszę. je dużo. Ale też nie ruszy byle czego. Rozrzuciłam na łące siano, zmokło trochę i już go nie ruszy. Nie jest to taki wszystkożerny odkurzacz jak się o nich mówi.
Potrafi pobudzona poszaleć. Ale np Ruda pogoniona faktycznie biegała, szalała i nawet potem wzięta - ciągle była pobudzona, nafufana. Natomiast Gruba pogoniona- pobiega, pobawi się, pobryka, ale w sekundę jest gotowa do np przywiązania i godziny stania spokojnie na uwiązie i całe napufanie mija.
TheWunia, mogę również krótko opowiedzieć o mojej zimnokrwistej Zorzy która odeszła w marcu tego roku. 😕 Z wyglądu owszem, wyglądała przeuroczo, taka słodka miśka. Ale charakterek to miała, za to ją kochałam. 😉 Była wyjątkowo ciekawska, energiczna. Szybko się nudziła, trzeba było mieć oczy dookoła głowy z powodu jej różnych pomysłów. Próbowała dominować, jednak Ja jej na to nie pozwalałam. Po solidnej pracy wychowawczej tolerowała w pełni Mnie i mojego Tatę, ludzi którzy byli z nią na co dzień. Ufała tylko nam, nikomu innemu.
mam taką jeszcze fotkę na której widać trochę "rozmiar" chrapek Grubej, które są prawie dwukrotnie większe niż u "gorącego" konia.
Generalnie jestem zakochana w zimniuchach. W tym, że wcale nie są "tłukami" jak często jest mówione. przestawiam ją prawie palcem, reaguje bardzo szybko na sygnały w obsłudze, nie ma takiego stereotypowego "wolnego myślenia". Reaguje jak normalny, zwykły koń. jedynie - szybciej się wycisza.
Tak odnosnie fryzow - wprawdzie nie spotkalam wielu (raptem...9), ale u zadnego nie zauwazylam sztorcowych kopyt. Za to wieksza tendencje do lapania skornych przypadlosci (gruda, grzyb, lupiez...) - tak. Niestety, u niektorych klus byl koszmarny i naprawde nie zdziwilabym sie gdyby czyjs kregoslup oberwal po dlugotrwalej jezdzie na tych egzemplarzach... . Ale nie wszystkie z tych fryzow mialy tak potwornego klusa. Co do niecheci galopowania - odnioslam wrazenie, ze gdyby mialy wybor, wolalyby klusowac. Jednakze nie wiem na ile ta niechec do galopu + niewygoda w klusie jest kwestia osobnicza, a na ile niewycwiczeniem, niewytrenowaniem etc. Natomiast wlasciwie wszystkie z tych fryzow mialy bardzo dobry charakter - tzn taki "poruszam sie czasem jak slon w skladzie porcelany, ale poslucham ciebie i pojde wszedzie gdzie chcesz i jak dlugo chcesz". Krnabrnosci i kombinatorstwa nie zauwazylam (nawet u mlodych). Jednak jakos ciagle nie umiem jednoznacznie powiedziec czy chcialabym fryza.
Za to swietnie mi sie czyta wasze wpisy na temat arabow. 🙂 Moja to wprawdzie polarabka i dalej nie wiem ile czego skad odziedziczyla, (podjezdzimy - zobaczymy 😉 ), ale na pewno jest taka bardzo "nastawiona" na czlowieka i bardzo-bardzo spostrzegawcza... Wrobelka w krzakach zauwaza z daleka. (przepraszam za brak polskich znakow)
isabelle ale ma zad 🤣 Wczoraj na hubertusie była półzimnokrwista klacz. No konik złoto, nie dość, że przepiekna to taka grzeczna 🙂 A to ważna cecha że sie szybko wycisza, bo mój jak sie nafucha to bardzo długo gdzieś te nerwy w nim siedzą
znajoma jeździ na fryzie, bo jak to określiła - zarabia rękoma (jest stomatologiem) i nie może ryzykować upadku. a fryzy są nie dość, że karne, łatwe, to niepłochliwe (nie panikujące). i patrząc po tych które spotkałam, lub z opowieści posiadaczy - faktycznie...zimne reakcje zimnioka + jezdność dobrego gorącego... i oczywiście świetny charakter pozbawiony agresji, uległość
Nie ma reguł. Mam klacz zimnokrwista, jest to kon bardzo do przodu. Jak widzi prosta rwie sie do galopu a przytrzymywana capluje. Jest zaprzeczeniem konia zimnokrwistego. Moja wetka mowi , ze to jest folblut w skorze ziemniaka. I potrafi poniesc i brykac i no coz nadaje się tylko w doswiadczonego jezdzcy. Natomiast mam klacz pogrubiana 5 cudny i kochsny kon .Posluszny , nieplochliwy moge spokojne posadzic na nią male dziecko. Co do Fryzow , moja fryzia jest bardzo karna .nie bryka jedynie czasem jak cos ja sploszy bryknie. Bardzo spokojny kon
sądzę, że dużo zależy od tego JAKI fryz. czy z porządnej hodowli i z porządnym papierem czy "fryz". tak samo zapewne w arabach, zk, małopolakach itp. są konie dobre i konie złe.
bo miałam okazję siedzieć chwilę na fryzie, niby papierowo dobrym. było to najgorsze 7 minut w siodle w moim życiu. koń nie dość, że tępy, mało inteligentny, to jeszcze pobudliwy. z jednej strony zero reakcji na człowieka a z drugiej fiziowanie. kompletny autyzm.
Dodatkowo przy kowalu dokładnie to samo. nigdy nie spotkałam konia, który daje nogi ale nie mozna ich podnieść i można walić w staw ręką a koń ma to w poważaniu i zachowuje się jakby nic nie zauważył. z jednej strony kręcioł, tancerz i taki "fufacz" a z drugiej kompletnie jakby otępiały.
oba fryzy były takie same. okropne.
Natomiast poznalam fryzy od renomowanego hodowcy i faktycznie - fajne zwierzaki. natomiast nie są to absolutnie zimniaki temperamentem! nawet na przeglądzie bylo to widać. owszem, nie było wariactwa i dziczy kudłatej jak na małopolakach, było widać, że we fryzy włożono dużo więcej pracy, ale też nijak nie były to takie zimnokrwiste charaktery. stanowczo było im bliżej do temperamentu konia gorącokrwistego niż do temperamentu zimnioka!
będąc na kilku przeglądach rasowych - porównałabym fryzy do ślązaków. najbardziej zbliżone zachowanie miała młodzież śląska i fryzyjska i w oseskach i w starszych klasach. małopolaki stanowczo bardziej szalały, zimnioki za to mniej dokazujące, bardziej hmmm... zrównoważone? mniej elektryczne.
inna sprawa, że fryz nie ma mieć zimnokrwistego temperamentu. ma być bardziej żywiołowy. szybciej odpowiadający na bodźce, bo to bardziej je warunkuje jako dobry materiał do jazdy wierzchem.
natomiast z ciekawostek powiem, że niby zimniok a pierwsze co gruba zrobila to... pogonienie kucyka. Przegoniła dziada ze dwa razy galopem (biedny, przerażony był jak taka kupa mięsa go goniła galopem z wyciągniętymi zębami...) i przybiegła do mnie luźniutkim kłusem wyraźnie dumna z siebie 😉 była to pierwsza klacz której mój mały nie obskakiwał z pisiorem na wierzchu 😉
Mam w stajni fryzkę ze źrebakiem, mogę powiedzieć że konie (te dwa bo więcej nie znam) bardzo inteligentne, pewne siebie ale wymagające pod względem pielęgnacji strasznie, niedawno walczyliśmy z grudą, teraz walczyliśmy z grzybicą. Czy wszystkie fryzy mają tak strasznie gęstą sierść?
Mam też w stajni 2 araby, jednego znam od kilku lat drugi stoi w stajni od miesiąca i faktycznie, jak człowieka nie znają to człowiek dla nich nie istnieje, jest jak ta mucha co brzęczy gdzieś z boku, upierdliwa ale w gruncie rzeczy bez znaczenia no chyba że ma jedzenie wtedy podejdzie zmusi się żeby spojrzeć. Te moje stajenne araby to są też chyba najbezpieczniejsze konie w stajni, krynice spokoju i opanowania, do ludzi złote konie ale są przykładem na to że rozmiar nie ma znaczenia. Do koni dość charakterne bestie i bardzo dominujące.
Natomiast zimnokrwiste z obserwacji wydają się być bardziej stateczne, nie lubią się bezsensownie wysilać, wiedzą co chcą i jak to osiągnąć a masa im to ułatwia one po prostu bardzo często nie widzą przeszkód, biorą je taranem, dosłownie i w przenośni 😁
Biczowa - co do sierści to raczej rzecz osobniczej kondycji. Moja nie odróżnia się na plus ani na minus od innych koni, młodziak i jego grupa też jeszcze nie porośli jakoś spektakularnie. Piszesz, że i grzyb i gruda szaleją, więc może aż taka sierść jest świadectwem gorszego stanu ogólnego tej klaczy i źrebaka.
Natomiast w kwestii erupcji fryzich temperamentów na tegorocznym przeglądzie we Wiączyniu, o którym wspominała Isabelle to pamiętajmy, że występowały tam młode konie, jak to się ładnie ujmuje "granatem od pastwiska oderwane". Jeśli ktoś chce sobie ocenić fryzi temperament - taki jaki powinien być - to najlepiej zerknąć sobie na czempionat ogierów w Leeuwarden, gdzie nie ma nawet cienia tych wyskoków jakie rok w rok widujemy u nas. 🙂 Rok w rok ZHKFwP trąbi o przygotowaniu koni do przeglądu, na stronie wisi regulamin, informowani są też ludzie na bieżąco i rok w rok na ringu pojawiają się dwu-, trzy- i czteroletnie surówki, których całym życiem dotychczasowym była leniwa wędrówka boks-pastwisko. Po czym je ktoś wsadził do przyczepy, przywiózł w jakieś straszne miejsce i każe im tam biegać. Co więcej dla wielu z nich (od trzeciego roku wzwyż) to są początki zaznajamiania się z kiełznem - stąd te rozdziawione paszcze, asekuracyjne machanie głowami i języki przekładane nad wędzidłem - bo nikomu nie przychodzi do głowy, żeby z odpowiednim zapasem poćwiczyć z tymi młodymi końmi bieganie w ręku, oswoić je z wędzidłową prezenterką i w ogóle pomóc im się ogarnąć. Tudzież po prostu je wychować. 😉 Na apele sędziów i rozpaczliwe prośby handlera, który każdorazowo wchodząc na ring zastanawia się czy i tym razem ujdzie z życiem, zarząd naszego fryziego związku przymierza się do zorganizowania szkolenia na temat jak przygotować konia do przeglądu, jakby co będą informacje z wyprzedzeniem - tylko obawy są tradycyjne: przyjdzie pięć osób na krzyż, a na najbliższym przeglądzie i tak znowu pojawi się ogier w kantarze na sznurku ("Oj, no bo on taki misio kochany jest, po co wędzidło. Jaki regulamin? Że co?"😉
Co do charakteru fryzów mogę się nad nim rozpływać godzinami. Pomijając niejaką Wściekłą Wiesławę (serdeczne ukłony) nie spotkałam się nigdy z agresją ze strony fryza, z kombinowaniem czy złośliwością. Zauważyłam też, że w stadach mieszanych ras fryzy natychmiast się wzajemnie wyłapują i trzymają się razem, nieco na uboczu. W dwóch stajniach, w których byłam mówiło się na stado, że są konie i są fryzy.
Ja pamietam ze kiedyś jak młodsza byłam taką starą radę usłyszałam że jak żrebak się urodził z 4-3 białymi kopytami to ze do niczego sie nadawać nie będzie ( w sensie do ciężkiej pracy? sportu) i że albo odstrzelić trzeba albo na mięso.