Forum konie »

jabłka na pastwisku i inne owoce

horse_art, ale konie ewoluowały m.in przez działalność człowieka - tj dobór odpowiednich koni do hodowli. I tu ewolucja postępuje znacznie szybciej, niż w naturze - rozmnaża się bowiem osobniki o określonych cechach, nie - jak w naturze - najsilniejsze czy najzdrowsze 😉
To w ramach akcji " pomoc cierpiącym w milczeniu", zamiast u wujka pod chmurką, z trawą po pas, koń ma być na wygryzionym wybiegu jakiegoś ośrodka, nocując w boksie, ale z kolesiami z własnego gatunku. I będzie się "cieszył w milczeniu" wtedy.
Hm.....
a ja zauważyłam, że konie "szczęśliwsze" są, odkąd podzieliłam je na kwatery po 2-3 sztuki. nie ma "uciśnionych", wiecznie ostatnich do wodopoju. nikt się nie kopie, jest spokój i sielanka 😜

siana nie ograniczam, mają stały dostęp. w tym sezonie chcemy ustawić wiatę na każdej kwaterze
_Gaga, tak - o tym pisalam. ale to nie dobór pod kątem "życia samotnie" - tylko na mozliwości fizyczne. z nturą to nic wspólnego nie ma. tzn ma... w naturze tez najsilniejsze (ale i najmądrzejsze) przezywaly i geny przekazywały. ale nasza hodowlana ewolucja stawia jednak na coś innego (na rosłe i piękne wg nas, szybkie, skoczne - stawiamy my, natura stworzyla i tworzy male "prymitywne" i cechach waznych dla przezycia, a nie sportu). i nie ma opcji - żeby stadne potrzeby wykorzenić... (bez szkody dla psychiki)

Tania, tak.
jedzenie to nie wszystko.
i jak porównujemy tak do ludzi - lepiej z przyjaciólmi niz samotnie w złotej celi. dlatego więzienia (szczególnie izolatki) sa karą, a nie nagrodą - jako odseparowanie od ludzi.

i ty nie ma czarne - białe. może być na nie wygryzionym pastwisku z kolegami, moze być w pieknym sadzie z choc z 1 koniem... nie musi być w zatęchłej komórce albo sam na łące - jest wiele opcji pomiedzy....
Met - wlasnie - male grupki, nie mają potrzeby walczyć (natura! czyli jednak nowoczesne nie sa skoro mają te realcje? czyli wazne sa jednak?) - a towarzystwo jest - to i kazdy zadowolony.

nie stać kogoś na trzymanie pod domem 2? a jakiś jest przymus trzymania w ogóle?

a... nie wiem czy w tym czy innym wątku. pamietacie sprawe amelki? teraz ta dziewczynka ma 2 kucyka (albo i tego samego?). kucyk znów sam, jak pobył z końmi przez chwile - teraz sam szaleje.
no ciekawe dlaczego? ze szczęścia?
horse_art, napisałam to w odpowiedzi na post unawen, która twierdzi, że dopiero konie przeprowadzone spod domu do większej stajni zaczęły być końmi

mało tego! codziennie koleżanka mi mówi, jak fantastycznie zmieniły się jej kobyłki od momentu postawienia u nas. w otwartych boksach. ale we dwie. pozostałe konie (25 sztuk) mają mniej lub bardziej, ale przez ogrodzenie
jej, to ta dyskusja powinna mieć tytuł "czy koń jest zwierzęciem stadnym? " bo widzę, że te podstawowe potrzeby końskie też są już... bagatelizowane?

mój M. opowiedział mi kiedyś anegdotkę:

Spotyka się dwóch rolników. Jeden mówi:
- Wiesz co, kolejny koń mi zdechł!
- O, a co się stało?
- A, bo już prawie go odzwyczaiłem od jedzenia siana. Zdechł, a jeszcze jeden dzien i by się przyzwyczaił!
będę się upierać - w dużym stadzie nie upilnujesz

jeśli konie nie schodzą na noc do boksów, to już w ogóle bardzo kiepsko

duże stado = duża powierzchnia

inaczej też kiepsko
Po prostu uważam, że temat "czy koń może stać z krową" przemienił się w batalię "Ty musisz kupić drugiego konia, bo od tego zależy jego życie".
Sorry, wiele konich stoi jako "jedynaki". I zapewne były by "szczęśliwsze" z innym koniem. Ale były by też szczęśliwsze na hektarach pastwisk, nie znając kiełzna, siodła ani worka na plecach.
A może należałoby zadać pytanie założycielce tematu gdzie jej koń będzie stał po tym przejściowym okresie u wujka? Tyle, że to już wykroczy po za temat wątku.
Met, No właśnie ja miałam dwa konie i jeden z nich był uciśniony, więc problem uciśnienia to nie problem wielkości stada, tylko rozdzielenia dwóch osobników, które w naturze by w jednym stadzie nie przebywały. No i kontakt przez płot też bardzo dużo daje, niby stada 2-3 konie, ale tak naprawdę masz stado 25 koni 😉
A moje były dwa- dwa i w okolicy nic więcej.
Co do upilnowania to naprawdę zależy od stada. Bo w tej chwili w stadzie mojej Luny jest 8 koni i wszystkie chodzą zgodnie, w nocy śpią zadek przy zadku pod ciasną wiatką. Przepychanki bywają ale nie widzę problemu uciśnienia żadnego z koni.

JARA, Ale nikt nie napisał jeszcze, że ona MUSI koniecznie kupić konia drugiego. Ale może nie wie, że koń szczęśliwszy jest z innym osobnikiem danego gatunku? I my jej to po prostu uświadamiamy. A jeśli to nie ma dla niej znaczenia to i tak będzie stał z krową. Ale może ma znaczenie?
unawen, zgadzam się w 100% :kwiatek:
też mam 6 sztuk, które się uwielbiają wzajemnie (te najsłabsze). wiele obserwacji poczyniłam, odkąd zajmuję się końmi. można by było książkę napisać. taką "od kuchni", praktyka dla opornych. może kiedyś się skuszę 😜
Met, jasne - mam podobne spostrzeżenie co do stad i relacji, szczególnie u "bid" - a takich ci przecież nie brakuje 😉

JARA, a czemu ty znów to samo? nie może byc koń pod siodłem, ale w dobrych warunkach i z towarzystwem?
jak pracuje to musi być w złych i sam? albo użytkowanie albo samotne łąki?
dobrze, że jednak najczęsciej ludzie wybierają środek...

wybierajac srodek transportu, czy sprzęt do rekreacji/sportu/terapii z mózgiem - niestety musimy inaczej go traktować niż sprzęty z silnikiem... choć minimum potrzeb zapewniać. a towarzystwo tym minimum jest.


JARA, Ale nikt nie napisał jeszcze, że ona MUSI koniecznie kupić konia drugiego. Ale może nie wie, że koń szczęśliwszy jest z innym osobnikiem danego gatunku? I my jej to po prostu uświadamiamy. A jeśli to nie ma dla niej znaczenia to i tak będzie stał z krową. Ale może ma znaczenie?


6 post w tym wątku.
JARA Haha, no pięknie, szach i mat 😉 Masz rację. Trzeba było uważniej czytać  🤬 W takim razie chyba powinnam wrócić do mówienia za siebie- JA absolutnie nie uważam, że ktokolwiek MUSI trzymać konia w stadzie co najmniej 6 konnym, albo z innym koniem. Ale jeśli chce zapewnić mu więcej komfortu to może.

A żeby dolać oliwy do ognia powiem nawet, że wydaje mi się, że moja klacz chyba byłaby szczęśliwsza w stadzie ze spokojną krową niż z była z klaczą, która ją ciągle prześladowała. Ale nie sprawdziłam tej teorii jeszcze 😉
no pewnie, ze się da 😉 przezyje.... tu rozważania wyższego rzedu.

moze je rodziel - rozłąka dobrze tej agresywnej może zrobić.
mamy taką starą klaczkę - niby towarzystwo ma w nosie.
chodizła tylko z 1 koniem - slepym. slepy się bardzo do niej klei, a ją to irytuje. chowa się przed nim, nie reaguje na wołania itd.
jak to "stada" wprowadziliśmy jeszcze 1 klacz - ślepy się z nią dogadał. teraz to stara była biernie odrzucona i lgnęła do nich. dostała nauczke? klacz zabrano, one zaczęły się dogadywać.
ale... jak poszły do dużego stada - stara jest mega zadowolona, chowa się przed nim znów, a on jest nieszczęśliwy.... (co widac np po tym że tka, wrzody to objaw radości i szczęścia nie jest...)
dlaczego to jest takie... czarne albo białe?

wydaje mi się, że moja klacz chyba byłaby szczęśliwsza w stadzie ze spokojną krową niż z była z klaczą, która ją ciągle prześladowała.

ale szczęśliwsza byłaby z innym, układnym koniem, prawda?

Dlaczego wybierać pomiędzy "złe" a "gorsze" ?  czy nie można koniowi zapewnić DOPASOWANEGO towarzysza?

konie, które stoją samotnie mają się cieszyć, bo mogłyby stać uwiązane w oborze. Zaraz uznamy te uwiązane w oborze za szczęściarzy, bo w końcu gdzieś są takie, co nie dość, że uwiązane to jeszcze bez jedzenia. A później i te uznamy za prawdziwie "pod szczęśliwą gwiazdą urodzone", bo niektóre to na haku kończą.

koza, krowa, owca to nie koń. ma inne zachowania stadne. Inne odruchy. Inne "hierarchie". To nie jest dobry wybór na stałego towarzysza. Dobry wybór to dopasowany temperamentem koń  do towarzystwa. Albo w rzadkich przypadkach - koń "za płotem", jak nasz odruchy stadne ma mizerne. Wydawało mi się, że jesteśmy grupą MIŁOŚNIKÓW koni. Pewnie, służą nam do "pracy", ale w większej części - jako pupile i chcemy zapewnić im optymalne warunki.

JARA,  przepraszam, ale nie mogę się z Tobą zgodzić, mimo całej sympatii. "siedzisz w psach" mocno, prawda? czy gdyby ktoś karmił psa samymi ziemniakami albo karmą z biedronki to też powiedziałabyś, że wszystko jest super i pieseł ma się cieszyć,  bo są bezdomniaki, które nawet kartofla nie widzą? czy jednak nalegałabyś (w całej swojej znajomości psich potrzeb) na karmę lepszą, bardziej dopasowaną składem do optimum żywieniowego?

nie równajmy w dół, bo to błędne koło.
[quote author=horse_art link=topic=95190.msg2112755#msg2112755 date=1402059695]
_Gaga, tak - o tym pisalam. ale to nie dobór pod kątem "życia samotnie" - tylko na mozliwości fizyczne. z nturą to nic wspólnego nie ma. tzn ma... w naturze tez najsilniejsze (ale i najmądrzejsze) przezywaly i geny przekazywały. ale nasza hodowlana ewolucja stawia jednak na coś innego (na rosłe i piękne wg nas, szybkie, skoczne - stawiamy my, natura stworzyla i tworzy male "prymitywne" i cechach waznych dla przezycia, a nie sportu). i nie ma opcji - żeby stadne potrzeby wykorzenić... (bez szkody dla psychiki)

[/quote]

Wydaje mi się, że nie masz racji. Osobom, które trzymają kury w przydomowych kurnikach znany jest fakt, że tzw. towarówki, brojlery nieczęsto kwoczą. Zatraciły instynkt macierzyński. Przez wiele pokoleń jajka były w masowej produkcji wylęgane w inkubatorach. A przecież selekcja nie była prowadzona pod kątem utraty tego instynktu. Miłośnicy rybek akwariowych znają przepiękną pielęgniczkę Ramireza. Jako pielęgnica, powinna opiekować się ikrą i potomstwem lecz zwykle tego nie robi. Przez lata rybka była rozmnażana w specjalistycznych firmach w ten sposób, że świeżo zapłodniona ikra była zabierana rodzicom i wylęg następował w izolacji. Jak tę samą rybkę sprowadzić z Ameryki Południowej, bardzo pieczołowicie opiekuje się ikrą i potomstwem.

"Technicznie" taką utratę instynktów można wytłumaczyć w sposób następujący. Instynkt stadny, czy macierzyński, to cechy ilościowe, które ewolucja wykształciła stopniowo, z kolejnymi pokoleniami "siła" tej cechy ulegała wzmocnieniu aż osiągnęła poziom np. dzikich przodków konia domowego. Ten instynkt nie u wszystkich osobników jest na identycznym poziomie a jego siła zależy od nagromadzenia w DNA danego osobnika genów, zwiększających ten instynkt i/lub liczby powtórzeń tych genów (gen to przecież sekwencja kwasów nukleinowych, która bywa powtarzana wielokrotnie na skutek błędów w replikacji). Te geny stale "odpływają" z populacji, na skutek zjawiska "crossing over" podczas podziału mitotycznego, poprzedzającego powstanie gamet (głównie) oraz mutacji (znacznie rzadziej). Taki "crssing over" nie wybiera miejsca podziału chromosomu, może on nastąpić "w środku" danego genu.

Wyżej opisany "odpływ" jest w naturze równoważony eliminacją osobników o ekstremalnie słabym instynkcie stadnym, czy macierzyńskim. Każdy może sobie łatwo wyobrazić, na czym polega taka eliminacja.
czarteros ale utrzymywanie koni pojedynczo bez kontaktu z innymi końmi to nie jest praktyka hodowlana. Konie, które nowi właściciele trzymają w odosobnieniu bo mają swoją stajnie i nie chcą 2 konia wcześniej najprawdopodobniej miały kontakt z przedstawicielami swojego gatunku, funkcjonowały w stadzie. Ponadto nikt nie prowadzi selekcji koni na te z większym czy mniejszym instynktem stadnym rozmnażając tylko te drugie, stado co prawda wygląda zupełnie inaczej niż u koni dzikich ale funkcjonuje. Końmi przecież rządzi instynkt i póki co nie został wyeliminowany w takim stopniu jak u psów. Przy czym u psów jest o tyle łatwiej że psy tworzyły stada rodzinne zbliżone do naszych rodzin dlatego psu łatwiej się odnaleźć wśród ludzi a końskie stada to zasadniczo haremy.
Ponadto nikt nie prowadzi selekcji koni na te z większym czy mniejszym instynktem stadnym rozmnażając tylko te drugie,


Sugeruję, abyś uważnie przeczytała to, co napisałem. Mimo, że nikt nie prowadzi selekcji na tę cechę, to instynkty, nie podtrzymywane przez dobór naturalny stopniowo zanikają.

W szczególności, ponieważ w warunkach hodowlanych osobniki o wyjątkowo niskim instynkcie (cecha jest ilościowa) nie są eleminowane przez dobór naturalny, to u koni hodowlanych może istnieć znaczne zróżnicowanie ze względu na tę cechę.
Koń może chodzić w sadzie, ale najlepiej, żeby chodził w nim przed owocowaniem drzew, a to dlatego, że zaobserwowałam, że na początku koń zjada wszystkie jabłka: pierwsze niedojrzałe i zgniłe, potem tylko dojrzałe, a potem ogranicza ich ilość w diecie, bo się po prostu nimi przejada. Jak będzie puszczony prędzej, to przyzwyczai się do owoców i nie opcha się nimi tak, jakby to zrobił, gdyby wpuszczono go do sadu z mnóstwem opadłych jabłek- pewnie przypłaciłby to zdrowiem, a tak to ma czas do przyzwyczajenia organizmu.
Jeśli koń ma urozmaiconą dietę (w sensie, że może pojeść i chwastów, i ziół, i kory/gałązek/liści drzew) to i przyzwyczai się do owoców. Mój koń jednego roku pożerał czarną porzeczkę, innego agrest i odrobinę wiśni (owoców było mało, bo i drzewka były małe), kolejnego śliwki- za każdym razem również jabłka. Jedynym zaobserwowanym skutkiem ubocznym były widoczne nasiona jabłek w odchodach. I raz koń był bardzo wesoły- biegał po sadku slalomem między drzewami, brykał, popiardywał i częściej niż zwykle rżał (może koń się jabłkami upił).

Co do chodzenia z krowami- jak zwierzęta się dogadają, to powinno nie być problemu. Mój (jeszcze wtedy ogier) był raz puszczony z jałówkami, w których sąsiedztwie stał w stodole- ganiał je, zwłaszcza uwziął się na jedną i przez to musiał chodzić na oddzielnym pastwisku. W ostatnie lato przed sprzedażą przez przypadek został na pastwisku, gdy były przeganiane krowy- zero reakcji po obu stronach. Koń stał razem z krowami, widać było, że go oblizały po grzbiecie. Jedna krowa patrzyła na mnie z pod byka, gdy zabierałam im konia  🤣
Ale lepiej, jak koń ma towarzystwo drugiego konia, choćby kuca- temu nie zaprzeczę.
czarteros, twoje założenia są błędne, porównanie nie trafione....

kura nie rodzi się bezpośrednio z matki i nie jest (tzn nie musi) karmiona i wychowywana przez matkę (ale jak pobierać pokam trzeba jej pokazac...), dzieki temu instynkty macierzyńskie może utracić - także przez dziedziczenie, ale... jeśli na drodze dziedziczenia cos ma się na stałe zmienić (tak waznego)- pokoleń musi byc wiele. nowe kurze pokolenie ejst co jakieś 30 tygodni - końskie co 2lata? - więc idzie wolniej. nie ma też selekcji pod tym kątem. do tego- zachowania macierzyńskie są takze z obserwacji -jesli kura nei była wychowywana, nei wie jak to robić. koni jeszcze się poza kalczą nie produkuje. ani nie selekcjonuje do hodowli pod katem braku instunktu stadnego czy tym bardziej macierzyńskiego! dobre matki sa cenione bo dobrze wychowują młode, a głównym kryteriami jest pasowanie do założonego wzorca (użytkowego najczęściej).

... kury które od pokoleń były hodowane w fermach-wylęgarniach, gdy trafią w normalne warunki to składają jajka, wysiadują i opiekują sie młodymi (widzę to na co dzień). twój przykład wiec musi być z fermy - wiec wyjasnienie - choć prawidłowe "genetycznie" - tu nie występuje (w pełni)

instynkt macierzyński nie u wszystkich klaczy (jak i tych kwok czy kobiet) jest taki sam, u części jest b. silny, u niektórych - wręcz go brak. - więc to inna sprawa niż potrzeba kontaktu z przedstawicielai swojego gatunku, który jest zawsze (może z wyjątkami potwierdzającymi regułę - a i brak możliwości zbadania w naszych warunkach - osamotnienia z woli konia, a nie jego opiekuna)

po 2.: rozmawiamy tu o instynkcie stadnym, a nie macierzyńskim.
kury - które dałeś jako porównanie, także mają instynkt stadny i nie są w żadnym (przynajmniej mi znanym) sposobie hodowli czy chowu nigdy pozbawione kontaktu z innymi kurami - pisklaki od razu po wykluciu są w grupie - czy w systemie przydomowym (w warunkach wolnowybiegowych, kury siedzące na jajkach i młode wychowujące) czy w fermach przemysłowych - gdzie są matek i stada doroslych pozbawione, ale sa w grupie rówieśniczej.
dowiedziono, że kury pozbawione kontaktu z innymi kurami niosą się, rosną słabiej, padają (szczególnie gdy pokarm nie jest dostarczany, nie są chronione - w stadzie, czy z matką pisklaki są przez nią uczone jak unikać zagrożeń i co i jak jeść, + obserwacja innych)
jeśli nawet ptasim móżdżkom nie odbieramy tego czego im trzeba - to bardziej rozwiniętym umysłowo koniom raczej też nie powinniśmy?

a brojler to w ogóle jest dziwny miks (bo ich się nei rozmnaża - to nie jest rasa, tylko typ - typ miesny- brojler jest miksem 2 ras (różnych), zyje 5 tygodni -nieśność kury mają po 20 paru czy 30 tyg...)- ktory przez tempo wzrostu, paszę, sposób chowu nie ma chyba zadnych zachowań - jest całkiem odmóżdżonym gigantycznym pisklakiem... 🙁
więc tu już w ogóle twój przykład jest z czapki.

twoje porównanie zatem nie ma tu zastosowania.
bo a. w temacie jakie podjęliśmy nie chodzi o instynkt macierzyński, a potrzebę (jako zapewnienie dobrostanu, a nei przeżycia) towarzystwa (inst. stadny)
b. kury są chowane w stadach - więc to co chcesz udowodnić (myląc z macierzyńskim)- przełożyć na konie, ze mogą być same -nie ma w hodowli kur miejsca
horse_art,

zapewniam Cię, że nie mylę instynktu macierzyńskiego z instynktem stadnym  🙂. Chciałem podać przykład instynktu, który zanika mimo, że nie prowadzi się selekcji pod kątem zaniku tego instynktu. Wydawało mi się, że wśród koniarzy jest stosunkowo sporo osób, które mają do czynienia z kurami (przy domu) i że ten fakt będzie im znany. Ja kur nie hoduję, ale czytuję forum woliera. Tam jest pełno takich przydomowych hodowców kur i oni właśnie o tym piszą i tam nikt tego faktu nie kwestionuje.

Nie napisałem też nigdzie, że ta utrata instynktu zachodzi bardzo szybko.

Jeśli kwestionujesz fakt, że instynkt nie podtrzymywany przez dobór naturalny lub selekcję zanika, to... kwestionuj  😉.

[quote author=Biczowa link=topic=95190.msg2113458#msg2113458 date=1402156229]
Ponadto nikt nie prowadzi selekcji koni na te z większym czy mniejszym instynktem stadnym rozmnażając tylko te drugie,


Sugeruję, abyś uważnie przeczytała to, co napisałem. Mimo, że nikt nie prowadzi selekcji na tę cechę, to instynkty, nie podtrzymywane przez dobór naturalny stopniowo zanikają.

W szczególności, ponieważ w warunkach hodowlanych osobniki o wyjątkowo niskim instynkcie (cecha jest ilościowa) nie są eleminowane przez dobór naturalny, to u koni hodowlanych może istnieć znaczne zróżnicowanie ze względu na tę cechę.
[/quote]

Przeczytałam bardzo dokładnie i uwzględniłam to w mojej wypowiedzi:
"Końmi przecież rządzi instynkt i póki co nie został wyeliminowany" Całość mojej odpowiedzi odnosiła się do przykładów rybek i kur (nieco nietrafionych ale ciężko o trafione przykłady w tym temacie) no i przedewszystkim do teraźniejszości a nie przyszłości 🙂.
Do czasu w którym u koni instynkt stadny zaniknie, minie jeszcze trochę czasu, natomiast obecnie koń powinien przebywać z innymi końmi.
Można też założyć że skoro nie selekcjonuje się koni pod względem instynktu stadnego ilość koni ze słabym instynktem będzie się równoważyć z tymi u których ten instynkt jest bardzo silny, obie te cechy są przecież skrajne (jest to możliwe?). Ale kłócić się ani dyskutować o tym nie będę, z genetyki umiem podstawy a to dużo za mało żebym się mogła wypowiedzieć na temat dziedziczenia.
No dobrze 🤣 A co powiecie na to  😂 kucyk Tu właścicielka trzyma kucyka  z psami. Konkretnie z dogami. Jak przejrzeć galerię, to kucor wcale nie wygląda na przybitego psychicznie  😁 😁
horse_art,

Jeśli kwestionujesz fakt, że instynkt nie podtrzymywany przez dobór naturalny lub selekcję zanika, to... kwestionuj  😉.

nie. to trawda.
ale to co przytaczasz do częsci genetycznej jako obrazowanie nie ma miejsca!

*kury nie moga trafic instynktu stadnego przez warunki chowu - bo sa hodowane w stadach
*kury nie zatracają także macierzyńskiego - bo inaczej nikt z przydomowych by sie pisklat nie doczekał kupując kurczaki z ferm- a kupują (przez nasz punk przechodzi nascie czy dziesiąt tys. rocznie i trafia do przydomówek - nie bylo doniesień, ze na gnieździe nei siadają itd.... przykłąd "ciekawostka z forum" nie jest wiarygodnym faktem żeby oceniać całą populację. ludzie (np z miasta - bo jak te "z ferm"😉 też nie mają macierzyńskiego w ogóle? bo się zdarzają takie przypadki?
przypadki braku (poza fermami gdzie nie ma do tego warunkowi wzorców) - zdarzaja się tak rzadko, może i rzadziej niż u koni czy u ludzi (proporcjonalnie- biorąc pod uwagę ilość rodzących/niosących). błąd w założeniu, zle odczytany, niewiarygodny materiał badawczy. na podstawie przypadków nie można ocenić całej populacji
*koni nie selekcjonuje się (doboru naturalnego u koni "domowych" brak - wiec to tez przykład w płot) pod kątem braku instynktu stadnego czy macierzyńskiego - nikt nie hoduje koni pod tym kątem! inne cechy są eliminowane/ powiększane - zatem - po co to zjawisko opisujesz? co maja do siebie te opisy? nic wspólnego...nie występują powsechnie w obu populacjach, ani hodowla nie jest tak prowadzona

Hamer - ciekawe czy noge do sikania podnosi  😂 naturalne to to to nie jest (drapieżnik z posiłkiem) - ale....jak widać można się przyzwyczaić. czy byłoby mu lepeij z innym kucem? może... ale innej opcji pewnie nie zna i lubi co ma 😉
znajomego zimniok też bardo przyjaźnił się, bawił itd z bykiem. ale jak miał możliwość - wybierał konia... a i byk go lubił i sedzał więksozść czasu - choć miał swoje stado

edit😀opis bo sie wysłało przed skończeniem

edit2:
* nie są znane,  opisane przypadki braku instunktu stadnego u koni udomowionych( bo o takich rozmawiamy).
to, że jakieś się neidogaduja w stadzie, stoja obok itd - raczej jest dowodem na jego istnienie...
konie które z woli i przymusu ludzi są osobno (i żyją) także na to dowodem nie są - bo to nie instynkt (jego brak)konia, a działanie człowieka

opisywanie-wyjasninianie, potwierdzanie, więc nawet genetycznie (i tez nei do końca-za dużo wlasnej interpretacji) zjawiska, które nie występuje /nie jest zbadane, także jest błedem badacza. tak samo jak przykłady - także nei pasujące/błednie zinterpretowane
Napisałem pierwszego posta w tym wątku, aby uzmysłowić ew. czytelnikom, że koń, przebywający z krową w sadzie, wcale nie musi tak bardzo cierpieć.

Zachęcam do zapoznania się z podstawami zasad dziedziczenia. Moim zdaniem, bez tego nie ma mowy o sensownej dyskusji ani o ewolucji, ani o selekcji, ani o instynktach (a przynajmniej ja się nie czuję na siłach w niej uczestniczyć).

Ja już zatem dziękuję za uwagę w tej dyskusji i pozdrawiam wszystkich dyskutantów.
Genetyka genetyką, można założyć że instynkt stadny to po prostu potrzeba przebywania w grupie, jest cechą ilościową i z powodu braku selekcji naturalnej z czasem zaniknie.
Oczywiste jest że koń, który stoi z krową nie będzie cierpiał, bo jakiś kontakt nawiąże i z drugim zwierzęciem zawsze będzie bezpieczniej ale gdyby miał możliwość wybrał by towarzystwo koni. Jako że powinnam się uczyć do sesji 😉 cały czas mi to zaprząta głowę (wszystko lepsze od nauki :hihi🙂. Może potrzeba przebywania z przedstawicielami własnego gatunku to nie tylko instynkt stadny a po prostu poczucie przynależności do gatunku na zasadzie ciągnie swój do swego.
Dobrym przykładem są ludzie, jesteśmy zwierzętami społecznymi, tworzymy rodziny, mamy potrzebę przebywania wśród ludzi, większą lub mniejszą ale mamy. W historii zdarzały się dzikie dzieci wychowane przez zwierzęta, dziewczynka wychowana przez psy, chłopiec wychowany przez kury czy jakieś dziecko wychowane przez wilki, te dzieci utożsamiły się ze zwierzętami i mimo prób przywrócenia ich społeczeństwu nigdy się nie zaklimatyzowały, zawsze lepiej czuły się w otoczeniu tego konkretnego gatunku przy którym dorastały. Czy źrebak wychowany  przez inne zwierzę wciąż będzie się czuł koniem? Uważam że choć koń jest w stanie funkcjonować normalnie sam, czy w towarzystwie kozy,owcy, krowy a nawet psa, lepiej będzie się czuł kiedy będzie mógł obcować z drugim koniem, dbamy o zdrowie naszych koni, ich komfort, dopasowanie sprzętu, wizyty kowala, wydajemy kupę kasy na żywienie, leczenie a bardzo często zapomina się że mimo 100 czapraków za kupę kasy, wypasionego sprzętu, podłoża z piaskiem kwarcowym itd. koń potrzebuje po prostu konia.
A tak na marginesie nie przejmowałabym się jabłkami jeżeli koń ma stać krótko. Zagrodzić, tam gdzie są późne odmiany. Jabłka nie będą spadać do jesieni. Więc spoko, koń tam może chodzić.
A tak na marginesie nie przejmowałabym się jabłkami jeżeli koń ma stać krótko. Zagrodzić, tam gdzie są późne odmiany. Jabłka nie będą spadać do jesieni. Więc spoko, koń tam może chodzić.


ale przecież dla konia to nie problem podnieść głowę i zerwać takie jabłko, dwa czy 10 😉

skoro obgryzają liście, to i owoce a takie niedojrzałe to jeszcze gorzej chyba.

ale przecież dla konia to nie problem podnieść głowę i zerwać takie jabłko, dwa czy 10 😉

skoro obgryzają liście, to i owoce a takie niedojrzałe to jeszcze gorzej chyba.


Jeżeli na tym wybiegu będzie dużo pysznej trawy to koń raczej nie ruszy drzew - znaczy liści, kory. Gorzej jak trawka sie skonczy. A jabłka - cóż... co za dużo to nie zdrowo - ryzykowne.

Co do trzymania konia samego - ja jestem przeciw, ale są konie które to znoszą (nie wnikam czy są szczęśliwe - pewnie nie) a są konie które porostu nie będą stały same i koniec i żadne psy, kozy czy inne zwierzaki sprawy nie załatwią - ja mam taki przypadek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się