U mnie cala rodzina to sowy. Nawet moja mama chodzi spać koło 24😲0-1😲0. Zawsze było to trochę kłopotliwe jak jechaliśmy w odwiedziny do ciotki na Mazury. Tam wszyscy kładą się o 21, łącznie z kuzynkami (chyba, że szłyśmy na imprezę). Czasem jak wieczorem chciałyśmy obejrzeć razem film to nie szło, bo o 22 dziewczyny padały jak kawki. Za to o 6 rano ruch w mieszkaniu jak na Marszałkowskiej. Nam się udawało poleżeć do 8 - wszyscy się śmiali, że my takie śpiochy...
Ja np. nie ogarniam mojego teścia, który w niedzielę wstaje koło 5 i ogląda tv, albo dziadka, który codziennie wstaje o 5/6 i idzie majsterkować w warsztacie.
Może to też wynika z tego, że starsi ludzie najczęściej cierpią na bezsenność. Moja babcia zawsze jak u niej jestem budzi mnie przed 8 na śniadanie. Oczywiście cały stół już zdążyła zastawić, nagotować milion rzeczy a wcześniej już króliki, kury, psy pokarmiła i zrobiła wszystko co miała do zrobienia.
U mnie w domu same Skowronki - mama nawet w weekend wstaje o 5 i jedzie na zakupy, dziadkowie wstają kolo 7, a ja często nastawiam budzik na 9😲0 czy 9:30 bo śpię do oporu 😁 godziny typu 6 czy 7 to środek nocy, ciężko mi się wstaje i bardzo długo się budzę... wszystko mnie irytuje i wszyscy wiedzą, że nie można ze mną rozmawiać 8)
Nie potrafię spać dłużej jak do 6. Codziennie budzę się o 4.45 dokładnie 15 minut przed budzikiem. Czuję się wtedy dobrze i rześko i mogę robić wszystko. Jak mi się od wielkiego dzwonu zdarzy pospać do 9 to jestem nie do życia do końca dnia i dla siebie i dla innych ludzi i najchętniej bym spała wtedy cały dzień. A jestem typem samotnika, ale wole ranki, na ulicach pusto i cicho i to jest to co lubie.
godziny typu 6 czy 7 to środek nocy, ciężko mi się wstaje i bardzo długo się budzę... wszystko mnie irytuje i wszyscy wiedzą, że nie można ze mną rozmawiać 8)
:emota200609316: :emota200609316: mam dokładnie to samo. I nie jestem w stanie się przyzwyczaić do takiego wstawania, przez kilka lat miałam do szkoły na 7.30, a w weekendy też wstawałam po 6, bo do stajni. Nie przyzwyczaiłam się i chodziłam całe tygodnie tak okropnie poirytowana, dopóki sobie chociaż dwóch dni do 9 nie pospałam...
heh a ja to dopiero jestem miks, z natury sowa bo nieraz mimo całego dnia luźnego potrafię nic sensownego nie zrobic, nie jestem w stanie się skupić, a tak po 20/21 'dzień' się zaczyna i można się zabrać do jakiejś sensownej pracy umysłowej🙂 Uwielbiam siedzieć po nocach, jak w ciągu dnia wiem, że mam godzinę czy dwie bo potem coś trzeba zrobić to od razu mnie to zniechęca, a w nocy, w nocy nic nie czeka w kolejce jest spokój i duużo czasu do rana 😁. To sprawia, że od razu efektywniej myślę.
I gdybym mogła to pewnie bym spała długo, ale właśnie z drugiej strony szkoda mi połowy dnia na spanie więc nie pamiętam kiedy nie nastawiałam budzika w związku z tym chodzenie spać po 2 i wstawanie po 6 jest średnią kombinacją 🤔wirek:, no ale cóż zrobić jak zajęcia nie chcą być o innej godzinie niż 8. Ale ostatnio bardzo dobrze mi się sprawdza nowy system, a mianowicie chodzę spać po swojemu czyli późno, wstaję jak trzeba czyli wcześnie, ale potem w ciągu dnia na godzinkę lub dwie idę spać, dzięki czemu kolejnej nocy znowu mogę posiedzieć dłużej🙂 I ciśnienie też mam z natury niskie więc może rzeczywiście coś w tym jest.
ja jestem połączeniem sowy i rannego ptaszka 😁 najlepiej uczy mi się po 22. Ok 2-3 muszę iść spać. Jeśli jest taka konieczność to mogę wstać o 4 rano i siąść do książek. Natomiast w wakacje regularnie wstaję o 4.30-5,bo do 8 objeżdżę sobie ze dwa-trzy konie zanim będzie upał (no i dodatkowo nie wyrobiłabym się ze wszystkimi popołudniu/wieczorem). A spać chodzę normalnie ok północy. wstać o 4 rano i siąść do książek. Natomiast w wakacje regularnie wstaję o 4.30-5 bo do 8 objeżdżę sobie ze dwa-trzy konie zanim będzie upał (no i dodatkowo nie wyrobiłabym się ze wszystkimi popołudniu/wieczorem). A spać chodzę normalnie ok północy.
Może jesteś wampirem, który nie musi spać 😁 no i krew... medycyna... Zdemaskowałam Cię 😁! Podziwiam 🙇! Najchętniej chodziłabym spać o 1 i wstawała o 13, ale niestety życie jest brutalne i nie pozwala spać ani 12-tu godzin ani sobie spokojnie pospać do 'nastej' (11/12/13) godziny... 😁
Znaczy się o tym, o jakich porach dnia i nocy nam "staje"? Ciekawy temat. A wracając do tematu, jestem sową przymusowo będącą skowronkiem. Czekam na dzień, w którym to mi będzie ciężko zwlec mojego dziecia z łóżka rano... ("Rano" - pojęcie względne. Kiedyś znaczyło to dla mnie 12.00-13.00, dziś 6.00-7.00) Marzenia...
Julie Ty w ogole jestes ewenementem, ja bym nie dala rady. Ale Twoj facet pracuje, ja nie ogarniam czemu tylko ja mam wstawac skoro zadne z nas chwilowo nie pracuje :/
Ja tam nigdy się nie wysypiam, spać mogę aż siłą się nie zwlekę, albo jak muszę do toalety. Staram się wstawać tak o 11, ale np. w te wakacje niemal codziennie kładłam się spać o 22, a wstawałam 0 14/15 >.<
Ja mam problemy ze snem, bardzo często zasypiam po 1 w nocy a o 6 muszę wstać do szkoły. Wtedy najzwyczajniej w świecie zasypiam na lekcjach, na niektórych bardzo tego nie chcę i bezwiednie przysypiam notując 🤔wirek: Na innych mogę spać do woli więc po prostu się kładę na ławce i odsypiam. Później wracam do domu i jestem w stanie zasnąć z laptopem na kolanach. A w nocy powtórka, zasypiam o 1, a nawet jak uda mi się zasnąć wcześniej to np. budzę się w środku nocy z obawy, że zaraz zadzwoni budzik. Tj, śpię zestresowana, że się nie wyśpię. - tego nie ogarniam, nie ogarniam co się dzieje z moim snem. A weekendowo śpię do 12,13, bo po prostu tak się budzę. I to nie jest kwestia lenistwa, o które oskarżają mnie domownicy. Ja po prostu muszę odespać rozwalony tydzień.
To ja na problemy z zasypianiem polecam filmiki na youtube z ASMR 😉 Właściwie sam dźwięk wystarczy. Biorę słuchawki w uszy, odpalam i po max 10 min już mnie nie ma. A często się męczę z zasypianiem 😉
Ja właśnie dzisiaj przez sen wyłączyłam 3 budziki i pospałam pół godziny dłużej 😂 😂 Obudziłam się sama i chyba to mnie najbardziej zdziwiło.
infantil, kiedyś miałam podobne problemy ze snem, potrafiłam 4 godziny przewracać się w łóżku i nie mogłam zasnąć. Skończyłam gimnazjum, zmieniłam szkołę i przeszło jak ręką odjął. Teraz kładę się do łóżka, nie ważne, czy o 21, czy o 1 i prawie od razu zasypiam. Pomyśl, czy nie masz jakichś podświadomych stresów związanych ze środowiskiem, szkołą, obowiązkami itd. Polecam też mocno się zmęczyć przynajmniej 2 razy w tygodniu 😉
Ale ja nie mam problemów z zasypianiem jako takim. Nie mam problemu leżenia w łóżku i gapienia się w sufit. Tylko nie jestem śpiąca wcześniej niż o 24,1. Po prostu normalnie funkcjonuję wieczorem i kładę się dopiero o tej godzinie. A moja szkoła to ostatnia rzecz, która mogłaby mnie stresować 😁
Tez dolacze do grona sow :P nie wyobrazam sobie w wolny dzien wstawac wczesniej niz o 10/11. Moj organizm nie funkcjonuje za dobrze wczesniej, chyba, ze jestem juz nastawiona, ze wstaje o 8-9, bo musze i koniec. Potem jesli mam jakis luzniejszy dzien to czesto przechodze w tryb 'uspiony' 😁 wylaczam sie kompletnie. Nie zasne wczesniej niz o 1-2. Teraz czeka mnie tydzien codziennego wstawania przed 6 i nie wiem jak ja sie przestawie. 😉
CzarownicaSa, no ale co za problem? Nie wstawaj, każ jemu i już. Przecież to też jego dziecko, pff. Ja bym nie tolerowała takiego układu ani dnia dłużej na twoim miejscu.
CzarownicaSa, wręcz przeciwnie. Chociaż większość tutaj to sowy, to mimo wszystko wstajemy do pracy, szkoły, ogarniać stajnie czy cokolwiek innego. Człowiek dorosły, zwłaszcza mający dzieci, musi schować czasem swoje 'widzimisie' w kieszeń. Zupełnie nie rozumiem, czemu WASZE wspólne dziecko to tylko TWÓJ obowiązek.