Forum towarzyskie »

"Nie ogarniam jak..."

tunrida,

po pierwsze - osoba nie dostanie 20 postów "trzymaj się". Większość postów to będzie "dobre rady", a spora część to będzie "nie przesadzaj, nie narzekaj". Przecież to wszyscy wiemy. Ledwo co była taka sytuacja w "zdołowanych".

po drugie - na bazie pozytywnej informacji można napisać tak samo dużo, tak samo dobrze toczyć dyskusję jak na bazie negatywów. Można pytać o szczegóły, czy o przyszłość w danym kontekście, można podzielić się własnym doświadczeniem w temacie, itp, itd. Jest multum możliwości.



Ale widzisz facella cały ten wpis tunridy tylko potwierdza to co napisałam wcześniej.
Narzekanie - fuj, cieszenie się - fuj (vel zaśmiecanie 😉 ). Nie ma co pisać, żeby było dobrze.

Czyli wracamy do tego, że nie chcemy słuchać, że wolimy zdecydowanie ograniczać się w budowaniu relacji.

 
Nie wiem o co ci chodzi.  😀iabeł: W wątku o zdołowanych prowadziłam sobie, to co ty wszak tak często prowadzisz w wątkach i co co walczysz- dyskusję luźną, rozważania, czysto teoretyczne - wszak to forum dyskusyjne, prawda? Rozważania prowadziłam na temat. I do tego miało to na celu być może poprawić w przeszłości funkcjonowanie wielu osób. Więc nie wiem, czemu akurat TY się czepiasz.
infantil, nie o to mi chodzi, że masz nie oceniać. Oczywiście, że oceniaj. Ja tylko pisze ze to konkurs, co oznacza, że nie pracował nad tym sztab różnych specjalistów, jak w kampanii.

Co do cieszenia się, to ja też wolę pod tym względem fb, na którym można dodac lajka czy reakcje, bo jak ktoś się czymś fajnym chwali to nie wiem co powiedzieć oprócz - fajnie, super, lubię to 😉 zależy jeszcze kto i o czym pisze.
Nie czepiam się. Nie rozliczam konkretnie Ciebie. Piszę o ogólnej tendencji.
"Czyli wracamy do tego, że nie chcemy słuchać, że wolimy zdecydowanie ograniczać się w budowaniu relacji."

Słuchać i czytać ...ja chętnie ale budować z Tobą Ascaia nie będę. (dotyczy to wszystkich osób na forum).
Na to potrzeba czasu i energii. Tych dwóch rzeczy notorycznie mi brakuje bo mam milion rzeczy fajnych i niefajnych do roboty. Mam konia, starą matkę, dwójkę przyjaciół i dziesiątkę sprawdzonych znajomych. Mam fotografię. Mam książk,i które kocham. Mam wymagającą pracę. Wyobrażasz sobie, że będę budowała relacje na forach ?
Może jakbyś była z mojego miasta... jakiś spacer z aparatem w łapie, dyskusja w knajpce (chociaż wolę w domu) na ciekawe tematy. Być może gdyby nam było ze sobą po drodze coś fajnego mogłoby się narodzić. Być może.
Lubię obserwować wpisy osób do których pałam sympatią bo podoba mi się co piszą i jak piszą. Lubie zerknąć jak dyskutują, jak reagują na niekomfortowe dla nich sytuacje. Ciekawi mnue to, interesuje. Ale do angażowania się i budowania relacji to jeszcze daleka droga.
Najfajniejsze netowe znajomości powstały kiedy wyjeżdżałam na fotograficzne plenery. Skrzyknięci przez internet stawaliśmy twarzą w twarz i wtedy rodzily się prawdziwe sympatie. Mam grupkę ludzi, których serdecznie polubiłam. Te znajomosci utrzymują się od wielu lat.
Nie oczekuj, że będę skakała z radości, że coś Ci się udalo. Tak samo jak nie podskoczę z radości, że Ci się życie pochrzaniło .  😁
Masz rację w jednym..po drugiej stronie klawiatury są żywi ludzie jednak ja...jestem tylko obserwatorem i nie nam ani czasu ani chęci na wiecej.

Tylko wiecie, że to nie jest kampania? Tylko konkurs? I dlatego busch, Twoje założenie, że jak ktoś tworzy kampanię to powinien coś wiedzieć, jest błędne. Bo to nie kampania.


Jak dla mnie tylko konkursem to przestaje być w momencie, kiedy ostatecznym celem jest rozwieszenie tego na mieście. Za joemonsterem:

Co roku, firma ta wykorzystuje swoje możliwości dotarcia do mieszczuchów i szykuje konkurs dla pomysłowych grafików. Tematyka ma zazwyczaj dotyczyć ważnych, wartych nagłośnienia spraw społecznych i kulturowych. Zwycięskie prace pojawiają się potem na miejscach reklamowych w całym kraju stając się miłą odskocznią od afiszów promujących odkurzacze z opcją trzepania dywanów, kiełbasy za 50% ceny czy błyszczących na przystankach MPK, zdjęć samochodów, na które nigdy, typowego użytkownika transportu miejskiego stać nie będzie.

Gdyby to był tylko konkurs i prace były przedstawiane tylko w tym kontekście, to ok. Ale w momencie gdy agencja AMS organizująca konkurs zaczyna to rozklejać po mieście jako "warta nagłośnienia sprawa społeczna i kulturowa", to dla mnie staje się to kampanią społeczną. A z wpisu infantil początkującego ten temat wynika, że ŻYJ/ŻRYJ właśnie w przestrzeń miejską dotarło.

Ok.
Przyjmuję Twoje wyjaśnienia.
Masz pomysł jak taka kampania społeczna mogłaby czy powinna wyglądać, żeby nikogo nie skrzywdzić.
Czy Twoim zdaniem jest to możliwe?
Jak dotrzeć do ludzi celnie i sugestywnie.
Bosacka swego czasu miała caly cykl programów o zdrowym żywieniu.
Ostrzegała, uczyła, pokazywała haczyki producentów. Może forma tych programów nie powalała ale było tam wiele przydatnych informacji. Sama znam dwie rodziny, które pod wpływem programów Bosackiej zmieniły diametralnie podejście do jedzenia, gotowania i zakupów. Mam też świadomość, że wiele osób wypiera problem i nie mówię tu o osobach otylych ale o takich które żywią się byle czym. Problemy zdrowotne wyjdą za jakiś czas.
Jak trafić do ludzi. Przyznam, że ja nie mam pojęcia.
Temat dla mnie o tyle ważny, że w bliskiej rodzinie mam parę z dwójką dzieci (6 i 3 lata) i cała czwórka w tym naluchy na problemy z nadwagą. Patrzę na nich i płakać mi się chce, że nie widzą problemu.
Jak dotrzeć ???

Ps. Piszesz o kampanii dotyczącej depresji. Ale różnica jest taka, że dotyczy to pewnej grupy osób chorych i ich rodziny.
W przypadku jedzenia dotyczy to każdego z nas bez względu na wiek, wagę, wykształcenie czy kilogramy.
Źle jedzą przedstawicieke wszystkich grup społecznych.
Śmieciowe jedzenie to problem każdego z nas. Nawet tych, którzy chcą jadać mądrze.


Konkretnego pomysłu nie mam jak by to ubrać ale uważam że co do zasady lepsze społecznie byłoby podkreślanie pozytywnych aspektów zdrowego odżywiania, typu "zobacz jak pięknie/smakowicie może wyglądać zdrowy posiłek" albo "zdrowa dieta to inwestycja w siebie", "miej więcej energii na robienie tego, co kochasz", "zdrowe jedzenie to tanie jedzenie". Ogólnie bardziej skupić się na wsparciu i na pozytywnych emocjach, a mniej na zawstydzaniu, obwinianiu, karaniu itd.

W ogóle szkoda, że przy takich społecznych sprawach trochę brak podejścia naukowego. Dlaczego nie widać wpływu kognitywistyki na kampanie społeczne? Nikt tego nie bada czy ktoś to bada, ale do świata agencji reklamowych i działalności non-profit wiedza nie przenika?

I drugie co mnie zastanawia - kampanie zawstydzające/obwiniające są nie ok wg mnie (przykładem ŻYJ/ŻRYJ) Ale co z kampaniami informującymi? Np. była taka głośna kampania zdaje się w Ameryce, której celem było przekazanie konkretnego komunikatu - otyłość zwiększa ryzyko raka.  Oczywiście wizualne nawiązanie do papierosów się pojawiło. Dla mnie osobiście to trochę inna kategoria i chyba jestem bardziej za. Ale nie wiem czy to jest skuteczne i czy to jest dobry przekaz dla osób z zaburzeniami odżywiania. Na pewno ta kampania wywołała kontrowersje, tylko nie wiem ile w tym było ruchu "healthy at every size" (dla mnie absurdalnego w swoich założeniach, bo otyłość nie jest i nigdy nie będzie zdrowa), a na ile głosów rozsądku ludzi znających się lepiej na rzeczy. No bo fakt korelacji między otyłością, a rakiem jest niezaprzeczalny - więc trochę społecznie niedobrze to ukrywać. Ale czy taki komunikat działa? Z drugiej strony - czy jakikolwiek komunikat zadziała?

Moim zdaniem bardziej zadziała coś co wstrząśnie człowiekiem, niż powtarzane wielokrotnie ukladne treści, na które stajemy się ślepi i głusi. ( Na papierosach napisy " palenie powoduje raka" są niewidoczne dla ludzi. Ale obrzydliwe obrazki na niektórych zadziałały)
Tunrida... racja.
Jako były  palacz potwierdzam. Nie znosiłam tych obrazków.
Nie znosiłam czytania czegokolwiek o szkodliwości palenia. Wręcz zmuszałam się do czytania.
Te obrazki ryły mi mózg, wkurzały a jednocześnie miałam absolutne przekonanie, że to czarne pluca to nie fikcja.
Że moje też tak wyglądają.

Ja nawet nie wiem o jakich plakatach rozmawiacie bo u mnie takich nie ma a nie chce mi się googlać. Ale same wyrazy przytaczane "żryj, żyj" powodują, że ... czuję jakiś dyskomfort, który mi daje znać, że "fakt, nie wolno żreć jak świnia". same te 2 słowa. Tylko.
Ja nawet nie wiem o jakich plakatach rozmawiacie bo u mnie takich nie ma a nie chce mi się googlać. Ale same wyrazy przytaczane "żryj, żyj" powodują, że ... czuję jakiś dyskomfort, który mi daje znać, że "fakt, nie wolno żreć jak świnia". same te 2 słowa. Tylko.

Na tym plakatach nic innego nie ma. Czerwony napis na szarym tle - "ŻRYJ" z przekreślonym R. Zobaczyliśmy taki z chłopakiem 3 dni temu i do niego nie dotarło, o co chodzi w tej kampanii, zanim mu nie wytłumaczyłam. Jakoś nie ogarnął. Według mnie po prostu mocna kampania, doszukiwanie się, kogo do obraża lub zasmuca jest moim zdaniem nadinterpretacją... Szczególnie, że według mnie przekaz odnosi się nie tylko do ilości, ale też do jakości.
O wow.... mocne.
Odechciało mi się żreć już na samo wyobrażenie. Wszystko zależy od wrażliwości ludzkiej. I tyle.

Jeszcze edit. Tak sobie myślę. Gdyby były plakaty " jeśli marudzisz że pracujesz za dużo- jesteś pierdzielonym leniem" to by mnie to nie ruszało za bardzo.  Bo mnie się to NIE DOTYCZY. Przykro trochę by mi się zrobiło, że autor plakatu mnie nie rozumie, mojej sytuacji i że nie bierze pod uwagę że są ludzie jak ja. Ale nie ruszało by mnie to. Bo mnie to nie dotyczy. Bo mój problem jest odwrotny. To tak a propos tych osób z anoreksją.
Wczoraj rozmawiałam o tym z moim chłopakiem jak wracaliśmy do domu. I dla mnie i dla niego ta kampania jest takim dobrym triggerem, że halo jemy bardzo źle i trzeba się nad tym zastanowić. Trochę mnie bawi, że ludzie się nad tym tak oburzają jak sobie pomyślę, ile razy chciało mi się zwrócić obiad po plakatach antyaborcyjnych  😁 Jak ktoś już tu zauważył- teraz wszystko wszystkich oburza, obraża, uraża itp. Nie ogarniam tego  😉
To, że jest dyskusja o tej kampanii tutaj = znaczy, że doskonale TRAFIA i jest w PUNKT. Pobudza do myślenia, bulwersuje, drąży, obraża. Ale pobudza do zastanowienia i jak widać dyskusji. Czyli trafili.

Jest takie przysłowie "uderz w stół - to nożyce się odezwą" - jeśli kampania obraża grubych - to znaczy, że MAJĄ problem.

Jak ktoś jest gruby i szczęsliwy to nie zwróci na nią uwagi, bo nie odbierze tego - że jest to skierowane do niego.

Mnie nie obraża, nie bulwersuje.

Są dziesiątki obraźliwych kampanii np. wszystko "z gołą babą" - typu dachy z babą, rury z babą itd albo kobieta piorąca, sprzatająca, gotująca - uprzedmiotowujące np. kobiety i przypisujące jej jedną rolę a takiego larum nie ma.

A ja tylko wrócę do tego małego odzewu na sukcesy. To chyba zależy od wątku. Ten mambowy to taka zbieranina, nie ma jednej narracji tam/ punktu stycznego. Za to jak chwałę się w wątku górskim lub odchudzaniowym swoim progresem biegowym, to zawsze dziewczyny mi gratulują i wspierają.
To raczej mozna sprowadzic do bardzo prostej zasady bycia aktywnym, rozpoznawalnym i lubianym forumowiczem, niektorym sie pogratuluje i sukcesu w ladnym wyczyszczeniu konia :P zreszta na tym mniej wiecej KR polega. Nie zeby to bylo cos zlego, to tylko internety w koncu.

Są dziesiątki obraźliwych kampanii np. wszystko "z gołą babą" - typu dachy z babą, rury z babą itd albo kobieta piorąca, sprzatająca, gotująca - uprzedmiotowujące np. kobiety i przypisujące jej jedną rolę a takiego larum nie ma.


Moge mowic tylko za siebie ofkors, ale to "wszystko z baba" i ten obrazek standardowej kury domowej z reklamy srodka na zaparcie mnie irytuje/bulwersuje/zwal jak zwal. I nie ogarniam, jak bardzo takie beznadziejne, patronizujace podejscie do kobiet jest w Polsce powszechne i akceptowane. Mialam pare tygodni temu watpliwa przyjemnosc zalatwiac sprawe w banku w PL, zostalam na dzien dobry uraczona tym sucharem o trzech zwierzetach, ktorych kazda baba potrzebuje (no wiecie, jelen co za wszystko zaplaci, boki bola od zrywania 🤣 ). No i oczywiscie idac cos zalatwiac w towarzystwie mezczyzny trzeba sie liczyc z tym, ze on automatycznie jest osoba, z ktora sie rozmawia. Wycieczki do polskiego mechanika bywaja w tej kwestii bardzo pouczajace 🙄
Oczywiście, że ludzie nie znoszą obrazków na paczkach fajek, ale nie sprawiło to, że przestali palić i spadła ilość sprzedawanych fajek. Wzrosła ilość sprzedawanych "kejsów" na papierosy. 😉


JARA, kiedyś słyszałam opinię, że te napisy i obrazki nie mają na celu zniechęcić do palenia palaczy (bo jak to na palaczy działa - albo po prostu nie działa - to chyba dobrze wiemy 😉 ). Ponoć ma zniechęcać głównie młodzież do rozpoczynania swojej przygody z nikotyną. Czy spełnia swoją rolę - nie wiem, trzeba by młodziezy zapytać 😀
A ja właśnie czytalam, że spadła ilość sprzedawanych paczek papierosów. Niestety teraz nie jestem w stanie przytoczyć źródła (jeśli ktoś takowe ma, będę wdzięczna). Kwestia też czy to na pewno zasługa obrazków a nie zwiększonej świadomości w społeczeństwie oraz coraz większego zainteresowania zdrowym trybem życia.
I fakt, obrazki miały zapobiec rozpoczęciu nałogu a nie powstrzymać osoby palące 😉

Edit: znalazłam póki co tyle https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1198615,palenie-papierosow-w-polsce-statystyki.html
Na mnie działają te obrazki na fajkach. Palę tylko okazjonalnie i w sklepie proszę o fajki z ładnym obrazkiem (np. goły pan impotent).
Milla, no to pozostaje się cieszyć. Chyba nawet najdrastyczniejsze zdjęcie czy napis nie mają szans z nałogiem, ale być może osoby niepalące podejmą dzięki temu refleksję - i to byłoby super.

Meise, w sklepie, w którym czasem kupuję pan mnie zawsze pyta jaki chcę obrazek. Za pierwszym razem nie wiedziałam o co mu chodzi, jak na moje zamówienie odpowiedział: impotent czy krwawy uśmiech? 😀 Swoją drogą to trzeba by w końcu kiedyś rzucić...
Ja właśnie rzuciłam palenie regularne już jakiś czas temu  🙂
Jak jest impreza/wyjazd to nie potrafię sobie odmówić, bo po prostu lubię palić. Lubię proces wychodzenia na fajkę z przyjaciółmi, czy poranną fajkę do kawy na wyjeździe 🙂
Na szczęście kompletnie mnie nie ciągnie do palenia w domu.
Na imprezach też często palimy kręciochy, wydaje mi się, że są lepsze niż te kupne i człowiek nawet tak nie śmierdzi po nich 🙂

Nagi pan jest najlepszy, zdecydowanie mój ulubiony obrazek. Reszta srogo zniechęca. I ja w sumie popieram tą kampanię.
Ja też ją popieram. Obecnie już tylko popalam, zdarza mi się nie palić dni/tygodnie. Ale jakoś zawsze to wraca jak bumerang, czasem się po prostu 'chce'. Zwłaszcza w sytuacjach towarzyskich, integracja przy papierosie ma - niestety - swój urok.
Averis, chyba tutaj działa zasada małej grupy. Bliższe relacje, wręcz takie osobiste, a nie tylko "internetowe".


Co do kampanii
Zastanawia mnie swoisty paradoks. (nadal traktując forum jako lustro społeczeństwa)
Z jednej strony mamy w tej chwili na tapecie temat "mowy nienawiści" - wszyscy zgadzają się z tym, że trzeba zacząć z tym walczyć, zapobiegać. A z drugiej okazuje się, że większość opowiada się za tym, że kampania społeczna ma być "ostra". Że może, a nawet wręcz powinna "bulwersować, drążyć, obrażać".
Ascaia, nie no, bardzo lubię dziewczyny, ale u mnie to wciąż relacje i internetowe. Dla mnie to nie są to bliskie i osobiste relacje 😉 Takie mam z przyjaciółmi.
Ascaia, ale jest różnica między szokowaniem a nienawiścią. Czy obrazki na fajkach to mowa nienawiści? Poza tym ważny jest też cel. Może nie zawsze cel uświęca środki, ale jeśli idzie o zdrowie, życie, można sobie pozwolić na trochę więcej, w mojej opinii można się wówczas posługiwać bardziej dosadnymi narzędziami. Mowa nienawiści ma na celu wyłącznie obrażanie kogoś, sianie fermentu.
Averis, ok, rozumiem. A tak patrząc na słowo relacja przez cudzysłów to czy dziewczyny z wątku wspinaczkowego nie są Ci "bliższe" niż inni forumowicze? W sensie - większego znania się, większej współ-identyfikacji? Nie jesteście "grupą"? (w sumie kilkuosobową chyba tylko?)

PS. Znowu wychodzą różnice językowe. Chyba bardziej ogólnie, szerzej rozumiem / używam słowa "relacja".


vanille, ok.
Ja to czuję inaczej. Dla mnie to zbieżne tematy. Przy czym mam na myślę tę kampanię o jedzeniu, od której się zaczęła dyskusja.
Obrazek nowotworu nie obraża - to jasne. 😉
Ascaia, no właśnie nie jest to takie jasne. Może Ciebie nie obraża, nie czujesz wobec tego oporu, bo Ciebie nie dotyczy? Myślę, że wszyscy niepalacze popierają tą akcję, ale może są palacze, którzy nie czują się dobrze z tym, że są dorośli, świadomi zagrożenia, wydają swoje pieniądze na papierosy a w zamian wali im się w twarz czymś takim i zmusza do noszenia tego w torebce (wszak sporo osób jak wyżej wspomniała JARA ma 'futerały' na paczki)? Jeśli coś nas nie dotyczy to nie mamy z tym problemu. Być może ja nie mam obecnie problemu z żarciem, dlatego ta akcja mi się podoba i nie czuję się zaszokowana i obrażona, a jedynie podziwiam zręczną grę słów?

EDIT: I jeszcze taka refleksja. Dużo trudniej jest powziąć decyzję o zmianach w momencie dla nas dobrym. Póki jesteśmy zdrowi to jemy, pijemy, palimy i hasła pod tytułem 'palenie szkodzi zdrowiu', 'otyłość sprzyja cukrzycy' spływają po nas jak po kaczce. Katalizatorem zmian jest zwykle sytuacja, w której coś nam grozi, w której tracimy komfort i poczucie bezpieczeństwa. Niejednego już widziałam palacza, który po 40latach nałogu rzucał papierosy w jeden dzień, bo usłyszał, że ma raka. Coś, co nie udawało mi się przez tyle dekad nagle zrobił w jeden dzień. Wszystko jest kwestią obudzenia w ludziach odpowiedniej motywacji. A to wymaga zwykle wylania komuś kubła zimnej wody na głowę lub chociaż solidnego szturchnięcia. Dla mnie ta akcja własnie 'szturcha' i jeśli ktoś przez moment chociaż się zastanowi, czy może przypadkiem nie ma problemu z 'żarciem' i że może warto coś z tym zrobić, to było warto użyć nawet tak niemiłych narzędzi. Lepsze to niż muskać kogoś po oczach hasłami 'nie pal bo to szkodzi', 'nie jedz cukru bo to niezdrowe', a potem musieć mu powiedzieć, że przykro mi, ale ma pan/i nieuleczalną chorobę
vanille, znowu idzie o znaczenie słów.
Zdjęcie nowotworu nie obraża.
Zdjęcie nowotworu może bulwersować, szokować, wywoływać obrzydzenie, itd
Ale co jest złego w słowie 'żryj'? Ja sama tego słowa dość często używam w swoim kontekście, każdy chyba czasem powie 'ale się nażarłam'. Chodzi o to, że jest potoczne, brzydkie? Czy gdyby było 'Nie siedź nocą w lodówce i nie objadaj się kompulsywnie' to osobom z ED byłoby łatwiej to przyjąć? Myślę, że nie, bo chodzi o to, że takie hasła uświadamiają im problem, z którym się borykają, przywołują złe wspomnienia, złe skojarzenia. Być może się mylę ale wydaje mi się, że jakichkolwiek słów by nie użyć, które poruszają problem objadania się, osoby mające z tym kłopot poczułyby ukłucie w żołądku.
vanille, piszę od siebie (ED nie mam).
Dla mnie słowo "żryj" jest brzydkie, wulgarne. Nie lubię takich słów. Rażą mnie. Powiem "ale się najadłam".
I w moim odczuciu to, że tego typu słowa wchodzą do użycia codziennego, są używane "lekko" ma znaczenie dla języka ogólnie, więc i dla tonu wypowiedzi. Na więcej sobie pozwalamy. A to wszystko napędza mowę nienawiści.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się