Nie ogarniam dawania zwierząt na prezent. FB znajomych, moich znajomych zalany jest świątecznymi zdjęciami z małymi uroczymi pieskami... Okropne dla mnie 🙁
Przeczytalam... dla mnie ten sposob "tanca" nie ma nic wspolnego z tekstem. Ja tego nie kupuje po prostu, no nie ogarniam i tyle. Dla mnie takie... rzucanie sie to nie taniec. Chyba nie musze na sile udawac, ze rozumiem niektore dzisiejsze aspekty pop kultury i "sztuki"? 😉
Znow ja 😉
Nie ogarniam, jak mozna przebrac dziecko na srodku restauracji 😲 nie dociera to do mnie...
CzarownicaSa ja ogólnie nie ogarniam niektórych matek, przebieranie dzieci na środku miejsc publicznych, ganiające gołe dzieci po plażach, matki nakłaniające potomków do oddawania potrzeb fizjologicznych w wodzie... "Przecież to tylko dziecko"
Karino1998, wierz mi, rzeczy nie zawsze są takie, jakimi je widzimy... Musiałabyś zobaczyć mnie, jak ostatnio próbuję wysikać mojego 2,5 latka na stacji benzynowej, która była już nieczynna i brak wc, przy -10 stopniach (zaordynował, że musi natychmiast!). Obsługa jeszcze była w budynku i chyba powoli zastanawiali się, czy chcę go zamrozić, czy utopić w zbiornikach z paliwem. Poszłam na tyły (był już zmrok, wybrałam miejsce najbardziej neutralne, piaseczek, w pobliżu krzaczków, na linii światła padającego ze stacji), rozpięłam rzeczy i kurtka podjechała mu pod brodę a nogi blokowałam moimi nogami (żeby przechylić go lekko w przód), a że średnio współpracował, to spodnie z całością zjechały mu prawie całkiem, w związku z czym w 80% był goły jak go pan Bóg stworzył. Oczywiście siku nie chciało lecieć i po minucie stwierdziłam, że jednak wolę mieć dziecko zasikane w aucie, niż dziecko z zapaleniem płuc. Dlatego nie warto oceniać - czasami dziwnie wyglądająca sytuacja nie wynika z bezczelności, czy braku norm. Czasami to po prostu zły wybór, albo nieogar w nowej sytuacji i niewiedza, jak z niej wybrnać 😉 p.s.: Wytrzymał aż do domu (15 minut)
Poszłam na tyły (był już zmrok, wybrałam miejsce najbardziej neutralne, piaseczek, w pobliżu krzaczków, na linii światła padającego ze stacji)
I tu jest haczyk. Ty poszłaś w jakieś ustronne miejsce i pół świata nie musiała oglądać gołego tyłka Twojego dziecka. Mnie też zadziwia wysadzanie dziecka na zasadzie "kury" - gdzie stanie, tam sika. Albo i lepiej. Przykładowa sytuacja: korek na ruchliwej drodze. Przy ulicy stacja benzynowa, ale i chodnik, parking itd. Gdzie Pani posadziła dziecko na nocniku? Od strony ulicy, przed zaparkowanym samochodem. Pasażerowie kilku wlekących się na tym odcinku aut mogło sobie popodziwiać sikającą dziewczynkę. A można było chociażby pomiędzy samochodami... Albo dzieci wysadzane pod drzewko przy chodniku.
W sumie czasem przestaję się dziwić, że niektórzy faceci bez krępacji leją pod mur.
A sikanie dzieci w morzu, jeziorze jest normalne... Tylko słyszę: "mamo, mamo chce siusiu", "to idź sobie ukucnij do wody i zrób". 😵 Od razu odechciewa mi się plażowania...
Poszłam na tyły (był już zmrok, wybrałam miejsce najbardziej neutralne, piaseczek, w pobliżu krzaczków, na linii światła padającego ze stacji
Ale właśnie kenna wybrałaś ustronne miejsce. I to ogarniam, jak najbardziej, mam dwie siostry. Mi chodzi o takie sytuacje, jakie Dworcika i Sonkowa przytoczyły 😉
Też nie ogarniam publicznego nieskrępowanego wysadzania dzieci. Nie zapomnę widoku z lata – wejście do metra, godziny szczytu popołudniowego, trójkątny trawniczek o powierzchni jakiegoś metra kwadratowego, po obu jego stronach chodniki, chodnikami płynie istne morze ludzi, na trawniczku centralnie i spokojnie młoda elegancka matka wysadza – tak na oko – trzy-czteroletnią dziewczynkę. Gołe plecy, wypięte pośladki i kupa w doborowym towarzystwie kilkudziesięciu przypadkowych przechodniów, którzy mijają ich z obu stron. A 5 metrów w bok duży trawnik, krzaczorki, rozłożyste drzewo - można się odseparować, wystarczyło zejść z chodnika i zrobić parę kroków, skoro do toalety w metrze było (metrów 30) za daleko. Ale po co...
I przy okazji, wielokrotnie była już o tym mowa, ale ja też muszę „nie ogarnąć” i z siebie wylać, bo mnie wścieklizna roznosi (po entym czyszczeniu butów dziecka) – no więc totalnie nie ogarniam tego, że ludność nie sprząta po swoich psach. Totalnie. Nie ogarniam dlaczego straż miejska ni policja nie są w stanie załatwić tematu jedną skoordynowaną akcją i paroma pokazówkami z wlepianiem mandatów – zaraz poszłoby po psiarzach, że „łapią” – bo nic tak nie działa na motywację jak wizja straty kasy. Nie ogarniam dlaczego programowo po swoich psach nie sprzątają ludzie starsi (przez ostatnie lata widziałam jedną, słownie jedną starszą panią, która sprzątnęła), dlaczego rzadziej schylają się po kupy właściciele kundelków i dlaczego, z obserwacji wnioskując, jakieś 80 % właścicieli dużych i bardzo dużych psów (rasowych czy nie – tu akurat obojętnie) nie sprząta po nich w ogóle, tylko oddala się pospiesznie. Nie ogarniam sąsiada, który udaje, że sprząta po swoich psach - za dnia, gdy jest dobrze widziany, wieczorem i w nocy już nie , bo jest pusto i nikt nie patrzy. Nie ogarniam, że właścicielom psów nie przeszkadza, że ich czworonogi sikają na ławki i zaparkowane samochody(nagminny widok). Ot, widoczek niedawny – facet lat trzydzieści parę, drogi świetnie skrojony płaszcz, buty na glanc, czupryna elegancko ostrzyżona, na smyczy owczarek jakbyniemiecki długowłosy. Pies podchodzi do najbliższego samochodu (jakiś nieduży, suzuki małe czy coś) zadziera nogę i leeeeejeee po całości, tak od lusterka po maskę, rozbryzg idzie na szybę. Pan stoi obok, czeka cierpliwie, patrząc w dal. Pies leje i leje, bo wieki nie wyprowadzany, wreszcie się wyrobił, ruszają wzdłuż rzędu aut i przy każdym błotniku przystanek, tym razem krótszy i sik, sik, sik. I luzik. Idą dalej, Władcy i Dawcy Moczu. Nie. Ogarniam.
Nie ogarniam jak można we własnym domu 20 zł zgubić 😵 Przekopałam cały dom. Wyjęłam 3 godziny wcześniej na biurko 70 zł, bo kurier ma przyjechać ze żwirkiem dla kotów. Żadnych gości nie miałam przez cały dzień, nie wychodziłam po wyjęciu kasy na biurko, więc nie miał kto ukraść. 50 zł leżało nadal, a 2 dychy wcięło 😵 I do teraz nie znalazłam, dobrze, że udało mi się z zakamarków 16 zł wygrzebać, bo 66 zł musiałam kurierowi zapłacić 😵 I do teraz nie ma tych 2 dych, nawet kocią kuwetę przekopałam, ale moje koty nie wynoszą mi kasy nigdzie. Może jakieś pomysły gdzie szukać? 🤣
Też nie ogarniam i tych co wysadzają dzieci gdzie popadnie jak i w restauracji kobietę co przebierała kupę.... 🤔wirek: Nie kapuję matki-blogerki co w wiadomościach ją broniła i zaczęła najeżdżać na "nie dzieciatych" sorry, ale mi dzieciatej też to przeszkadza!
Nie ogarniam też psiarzy :/ szlag mnie trafia normalnie.
Pracowałam kiedyś w restauracji w centrum miasta, duża sala, piec do pizzy, stoliki jakby dookoła tego pieca ale tak że każdy każdego widział. Był listopad, wc było na zewnątrz na korytarzu i tam była ta maszynka (blat czy jak to się tam mówi) do przebierania dzieciaków (łazienka ogrzewana). Była para z małym dzieckiem (takie małe, że nie chodziło to nie wiem ile mogło mieć) które darło się w niebogłosy na maksa. Ok. nie fajnie, bo ludzie przychodzą zjeść i pogadać ale luz. I w pewnym momencie ja się patrze, a babka ciach dziecko na stół (na którym się JE) rozbiera je z kupy...Cała sala w momencie przepełniona była 'zapaszkiem'. Podszedł kierownik i mówi pani (przewijanie było grubszą sprawą, bo dziecko chyba miało biegunke czy coś) że w toalecie ma blat do tego itd. a ona że jest bezczelny bo ona nie będzie chodziła przez korytarz do WC. I tak przebrała dziecko z tej kupy, część osób wyszła bo nie była w stanie jeść. Knajpe wietrzyliśmy, a pani jeszcze bezczelnie zostawiła tą kupę i pieluchę na krześle i poszła... I też były argumenty o dyskryminacji matek i w ogóle jak to ludzie mało otwarci. Że napiszę w gazecie jak to chamsko ją potraktowali. A ja się pytam jak ona potraktowała inne osoby, które tam jadły?
Sprzątania po psach też nie ogarniam, mieszkając w mieście i na osiedlu trzeba się z tym liczyć, że mając psa mamy taki właśnie problem w postaci sprzątania po nim kup. Ludzie się później dziwią, że w Krakowie trutki podrzucają. Ja się trochę nie dziwię. Mało kto sprząta, zasrane klatki i trawniki. Sama mam psa, w mieście (mieszkam na zadupiu 😉) jak jestem to idzie w kagańcu, na smyczy i za nim sprzątam. A nie rozumiem argumentów 'psiarzy' no bo to naturalne, on sprzątać nie będzie. Wypuści szybko psa niech się załatwi i udaje, że nie jego. Mam wiele znajomych mieszkających na osiedlach. Wkurzają się. Np są tacy co psy spuszczają, a że piesek lubi się załatwiać w ogródku u znajomego (płotek 20cm) no to już peszek...
Czemu za granicą w każdym parku mogę rozłożyć koc, zasiąść zjeść lunch bez obawy, że siedzę na gównie psa albo że jakiś właśnie 20cm ode mnie nie będzie go robił. I bez dzieci z gołymi tyłkami. A i tam jest pełno psów i dzieci. I kompletnie nic nikomu nie przeszkadza, bo nikt nie syfi i nie zachowuje się bezczelnie. Jak oni to robią to ja nie wiem 😀iabeł:
Najgorsze są śnieżne zimy. Piesek zrobi kupkę, kupka roztopi śnieg, kupki nie widać, nikt się nie przyczepi. A wiosną cały chodnik, bo już nie trawnik w minach. Też zauważyłam, że im większy pies, tym mniej po nim sprzątających. A ja wychodzę z psami różnej rasy i nie ważne, czy jamnik, czy amstaff czy mastiff Tybetański-sprzątałam i sprzątam. Woreczki śniadaniowe dużo nie kosztują, a ja ich właśnie używam do zbierania, w zależności od psa mniejsze lub większe, ręka do woreczka, wywijam, zawiązuję i gotowe.
Miałam kiedyś sprytne urządzenie zrobione z wysuwanego kija i koszyczka na którym zakładało się woreczek i służyło do wyłapywania kup jeszcze w locie, niestety pies nie był zachwycony z faktu że w momencie skupienia coś mu się pod tyłek wsuwa, pies się naprodukuje a w efekcie na ziemi nic nie leży i zaczął zaciskać poślady jak widział ustrojstwo w ruchu 😁
Wiecie co, ja się jakoś nigdy nie brzydziłam kupy swojego psa. Krowiej się nie brzydzę, nawet lubię sprzątać w oborze, końska to wiadomo 😂 Sprzątam po swoim psie, nie wychodzę na dwór bez woreczka, ale zawsze kiedy to robię mam wyrzuty sumienia, względem planety. Kupa by się w moment rozłożyła w ziemi, a w worku na wysypisku? Hmm nie każde woreczki są biodegradowalne, wiele ludzi używa zwykłych worków, u mnie na osiedlu nawet takich siatek na zakupy używają starsze panie. Czy może teraz każde worki plastikowe muszą się szybko rozkładać? Zawsze jak idę tą kupę wyrzucić to mi się przykro robi, bo wyobrażam sobie jak jedzie śmieciarką i ląduje na ogromnej kupie śmieci, która mogłaby być mniejsza. Chyba nie powinno się psów w miastach trzymać, śmiałe stwierdzenie, ale tak by było zdaje się lepiej dla ludzi, środowiska i samych psów.
Ja tez nie rozumiem przebierania/wysadzania dzieci gdzie popadnie. I co z tego ze to dziecko. Taki argument do mnie nie przemawia. A co dziecko to kosmita??? Robi bezzapachowa kupe i w magiczny sposob znikaja mu genitalia.
Jakos widok dziecka z gola dupa mi przeszkadza. Swoje to ja sobie moge ogladac. Cudze no sorry nie.
Mnie zawsze zastanawia, czy te dzieci nie będą potem tego pamiętać i mieć np. jakiejś traumy. Te malutkie nie, ale już 3-4 latek chyba może teoretycznie. Wysadzających w miejscach publicznych widziałam już mnóstwo i bardziej mnie to niesmaczy, niż dziwi, ale pewnego dnia przeżyłam spore zdziwienie widząc kobietę karmiącą dziecko piersią w kościele, w czasie mszy. Siedziała w ławce, pomiędzy innymi osobami...
Ja nie pamiętam zupełnie nic z okresu 3-5 lat, poza urywkiem snu (a to i tak już bardzo, bardzo mętnie), pociętą przeze mnie spódnicą i tym, jak wsadziłam bratu drut w oko 😁
Też nie ogarniam publicznego nieskrępowanego wysadzania dzieci. Nie zapomnę widoku z lata – wejście do metra, godziny szczytu popołudniowego, trójkątny trawniczek o powierzchni jakiegoś metra kwadratowego, po obu jego stronach chodniki, chodnikami płynie istne morze ludzi, na trawniczku centralnie i spokojnie młoda elegancka matka wysadza – tak na oko – trzy-czteroletnią dziewczynkę. Gołe plecy, wypięte pośladki i kupa w doborowym towarzystwie kilkudziesięciu przypadkowych przechodniów, którzy mijają ich z obu stron. A 5 metrów w bok duży trawnik, krzaczorki, rozłożyste drzewo - można się odseparować, wystarczyło zejść z chodnika i zrobić parę kroków, skoro do toalety w metrze było (metrów 30) za daleko. Ale po co...
I przy okazji, wielokrotnie była już o tym mowa, ale ja też muszę „nie ogarnąć” i z siebie wylać, bo mnie wścieklizna roznosi (po entym czyszczeniu butów dziecka) – no więc totalnie nie ogarniam tego, że ludność nie sprząta po swoich psach. Totalnie. Nie ogarniam dlaczego straż miejska ni policja nie są w stanie załatwić tematu jedną skoordynowaną akcją i paroma pokazówkami z wlepianiem mandatów – zaraz poszłoby po psiarzach, że „łapią” – bo nic tak nie działa na motywację jak wizja straty kasy. Nie ogarniam dlaczego programowo po swoich psach nie sprzątają ludzie starsi (przez ostatnie lata widziałam jedną, słownie jedną starszą panią, która sprzątnęła), dlaczego rzadziej schylają się po kupy właściciele kundelków i dlaczego, z obserwacji wnioskując, jakieś 80 % właścicieli dużych i bardzo dużych psów (rasowych czy nie – tu akurat obojętnie) nie sprząta po nich w ogóle, tylko oddala się pospiesznie. Nie ogarniam sąsiada, który udaje, że sprząta po swoich psach - za dnia, gdy jest dobrze widziany, wieczorem i w nocy już nie , bo jest pusto i nikt nie patrzy. Nie ogarniam, że właścicielom psów nie przeszkadza, że ich czworonogi sikają na ławki i zaparkowane samochody(nagminny widok). Ot, widoczek niedawny – facet lat trzydzieści parę, drogi świetnie skrojony płaszcz, buty na glanc, czupryna elegancko ostrzyżona, na smyczy owczarek jakbyniemiecki długowłosy. Pies podchodzi do najbliższego samochodu (jakiś nieduży, suzuki małe czy coś) zadziera nogę i leeeeejeee po całości, tak od lusterka po maskę, rozbryzg idzie na szybę. Pan stoi obok, czeka cierpliwie, patrząc w dal. Pies leje i leje, bo wieki nie wyprowadzany, wreszcie się wyrobił, ruszają wzdłuż rzędu aut i przy każdym błotniku przystanek, tym razem krótszy i sik, sik, sik. I luzik. Idą dalej, Władcy i Dawcy Moczu. Nie. Ogarniam.
Ogolnie sie zgadzam, ale nie ogarniam jak duzy musialby byc pies zeby naszczac na szybe i lusterka, nawet w malym aucie. Musialby chyba miec z 160 w klebie...
Ogolnie sie zgadzam, ale nie ogarniam jak duzy musialby byc pies zeby naszczac na szybe i lusterka, nawet w malym aucie. Musialby chyba miec z 160 w klebie...
i bardziej mnie to niesmaczy, niż dziwi, ale pewnego dnia przeżyłam spore zdziwienie widząc kobietę karmiącą dziecko piersią w kościele, w czasie mszy. Siedziała w ławce, pomiędzy innymi osobami...
Matko toż to pewnie jakaś bezbożnica, tak w kościele, wśród wiernych ? 😲 Pewnie zupełnie tak jak ta, co i nie raz tak wisiała w samym centrum, wstyd
Brawo demon 🙂 🏇 rece mi opadly po przeczytaniu czego dopuscilA sie ta kobieta... No ale ja zostalam wyproszona z lawki w muzeum do kibelka Przez ochrone niedawno 😎
Liliana.Ishi przykro mi :kwiatek: Panu niedouczonemu matka karmiąca przeszkadzała, a u siebie w kantorku na zapleczu pewnie pielęgnował ściany wyklejone lalami z CKM-u 🤔wirek:
tet - bo taki rozbryzg poszedł 🙂. Psu się tak chciało i pod takim ciśnieniem, że wytrzymał do najbliższego samochodu zaparkowanego pod samą klatką schodową i lał i lał i lał. Widziałam efekta, bo przechodziłam obok, chwilkę po tym jak facet się oddalił (chciałam uraczyć komentarzem, ale nie zdążyłam). Samochód bardzo mały i niski i jak słowo daję były bryzgi i krople na szybie tuż nad wycieraczkami i strumyczki spływające z brzegu na masce. A po błotniku, oponie i na ziemi pod nimi - istne jezioro. Miszczostwo, a raczej szczostwo świata normalnie. Pozostałe samochody miały już tylko pieczątki na błotnikach.
demon, nie uwierzysz, ale zrobiłam dokładnie to, co Ty - weszłam w google, wyszukałam kilka Madonn z dzieciątkiem przy piersi i chciałam wstawić, pokazać, ale... zrezygnowałam, skasowałam posta. W sumie fajnie, że na Was to zawsze można liczyć 😀
Hehe, tez mnie rozbawil tekst o karmiacej w kosciele. Bezboznica jedna, w kosciele i wsrod ludzi karmic! 😀
Ja za to nie ogarniam takiej oto stuacji: moje dwie kolezanki, para lesbijek zyjacych razem i wychowujaca syna jednej z nich. Przed swietami przebraly tego chopaka (lat8) w sukienke, ustawily w dziewczynskiej pozie, strzelily fotke i wstawily na FB. Komentarze: o jaka fajna corcie macie i takie tam. Tzn chodzi mi o to, ze to dzieciak, ktory nie rozumie jak upublicznianie glupich zdjec moze miec wplyw na zycie. Bo jak ktos swoje wlasne wstawia to jego sprawa jest oczywiscie. Dziewczyny na codzien robia dobra robote w kwestii przyzwyczajania otoczenia do pary homo z dzieckiem, a tu takie cos 🤔
Demon, dziekuje za Madonny :kwiatek: Rozumiem, ze przewijanie publiczne, kiedy jest opcja zrobienia tego dyskretniej to przegiecie. Ale mam ochote powiedziec "odwalcie sie od karmiacych matek". Jak sie nie podobaja karmiace cycki to popatrzcie w druga strone, na bank traficie na ladniejsze, niekarmiace.