Forum towarzyskie »

Jak ogarnąć finanse?

też bym się najchętniej pozbyła elektrycznego, ale współlokatorzy fukają jak tylko zaczynam temat 😉
coż, ich wybór, niech płacą 😁
ikarina nie wiem jak to jest dokładnie z tym, więc jako pewnik nie piszę, ale podobno gaz nie jest już dużo tańszy od prądu i to wiele taniej nie wychodzi. Woda w czajniku elektrycznym gotuje się chwilę, na gazie trochę dłużej, więc podobno wychodzi porównywalnie, ale pewności nie mam, to nie moje obserwacje. Ja nie mam czajnika elektrycznego, ale u nas gazu nie ma, mamy gaz z butli, który wychodzi bardzo tanio, więc nie było by sensu używać elektrycznego. Chociaż nie, mam ekspress do kawy, bo uwielbiam kawę. Ale wypiję tylko taką z ekspresu bez fusów 😉 Czyli to pewnie tak jakbym miała czajnik elektryczny.
o tak, czajnik elektryczny to pożeracz prądu... Ale ma jedną, najważniejszą zaletę - woda się gotuje w 2 min, co jest bardzo przydatne głównie rano, gdy niektórzy bez kawki przed pracą nie wyobrażają sobie dalszego dnia   🙂

A czajnik tradycyjny może i tańszy w rachunkach, ale niestety trzeba trochę poczekać na wrzątek...

dopisuję:

pamirowa
różnica właśnie w kosztach jest  😉 dlatego przerzuciliśmy się na czajnik z gwizdkiem.

Choć u nas właśnie i tak się to równoważy bo mama pije kawę tylko z ekspresu, i nie byle jakiego na kapsułki, tylko z prawdziwych ziaren kawy...
No i trochę to prądu ciągnie.
pamirowa, ja tylko piszę z naszego doświadczenia - czajnik na gaz wyszedł nam ogólnie dużo taniej, niż elektryczny, butla na gaz do piecyka wychodziła dużo taniej, niż rachunki za ogrzewanie

Ja kupiłam sobie kuchenkę turystyczną na gaz (naboje) (jeden palnik) bo w wynajmowanym mieszkaniu jest tylko kuchnia elektryczna, na której kompletnie nie potrafię gotować. Znajoma zrobiła podobnie z tych samych powodów  to, że podobno jest tak taniej. Wariatki  🤔wirek: 🤣
To ja w taki razie oszczędzam na tipsach - bo ich sobie nie robię 😁
kolebka dobrze prawi, konsupcjonizm sprawia, że wydaje nam się że do funkcjonowania potrzeba nam pierdyliarda rzeczy, a tak naprawdę to co jest nam faktycznie potrzebne a w co daliśmy się wmanipulować? Po lekturze KR na przykład mam wrażenie, że niektórym lepiej by było także bez własnego konia 🤔
o co chodzi z tą lekturą KR, bo nie kminie..
minerwa, ogólnie o takie wrażenie (w KR) pt. "koń jako super dostawca cierpień"  😜

Jak już mam potężny dół, to poprawiam sobie humor liczeniem ile nie wydałam  😁 To coś jak zarobić więcej, bo się biegło za taksówką a nie za tramwajem  🤣
Nie tracić pieniędzy bez sensu - to jedno. Ale skutecznie zarabiać (mimo różnorakich przeszkód) - drugie. Trochę mnie przeraża, że nie tylko ja tak mam - że jest masa czynników, które na amen blokują. Poparzony np. dmucha na zimne, choć nowa sytuacja może być zupełnie inna. A człowiek w coś mocno zaangażowany - potrafi brnąć do zupełnego wyczerpania, wbrew wszelkim radom rozsądku.
Zawsze miałam kłopoty decyzyjne - masa czasu na to, żeby podjąć Najlepszą decyzję a raczej - Na pewno nie złą  🙁 A lepiej podejmować szybkie decyzje - i szybko zawracać, jeśli błędna.
Sztuka "ewaluacji" własnych dokonań na bieżąco bardzo się przydaje. W drobiazgach i po całości. Nie bardzo wiem, czemu to takie trudne - strasznie trudne 🤔
Halo -> bo jedni sie zafiksuja na teorii, a tu trzeba praktyke czynic 🙂

To tak jak jedna kolezanka podchodzi i mruczy, placze, ze nie ma czasu (i ochoty) osiodlac konia moze by ktos za nia go osiodlal. Ok mozliwie, ze byla zmeczona, nie miala sily tego zrobic. Pomruczala tak stojac i gadajac 30min.
Moje podejscie do tej sprawy (tak jak do zycia jest proste):
a) jesli faktycznie nie mam czasu, to nie stoje 30min i nie placze, ze go nie mam
b) jesli mi sie spieszy, to ide siodlam i juz
c) jesli nie mam sily jezdzic to nie jezdze
(to wszystko jesli mnie nie stac na zaplacenie komus kto osiodla albo pojezdzi)

Niestety nie mam gazu, tylko kuchenke na prad (wolalabym z wielu wzgledow gotowac na gazie) wiec musze z tym zyc 🤣 z czajnikiem elektrycznym tez. Pijemy malo herbaty (tyle co ja w zimie i goscie czasem) wiec w sumie czajnik chodzi malo.

Edit. Jeszcze do koni, bo po to ten watek 🙂
- Dawniej kupowalam ogotwy mesh. Szybko obczailam, ze o wiele ekonomicznie, sprytnie itd. jest miec jedno musli (jako nagrode po jezdzie, na smaka) albo otreby i sobie robic z siemieniem lnianym kupionym na targu (kolezanka kupuje, bo ma po drodze i mieli mi w termomiksie, bo ja nie posiadam)
- Jeszcze mi sie przypomnialo 🤣 na wiosne i w lecie skoszona trawe (z trawnika) susze i przerzucam, a pozniej zabieram do stajni i mam sieczke, darmowa  😀
mój trik - pozbyc się złych nawyków i nauczyc się właściwych. Wiem, że to banalnie zabrzmi, ale wiele osób ma nawyk zostawienia zapalonego światła w pokojach, w których nikogo akurat nie ma, odkręcania ogrzewania na full i chodzenia po domu w podkoszulku, jedzenia słodyczy/picia napojów, które nie są nam potrzebne itp. My przykładowo mieliśmy 4-pokojowe mieszkanie i w zimę ogrzewaliśmy tylko 2 pokoje, z dwóch nie korzystaliśmy, więc stały zimne, kuchnia sama się nagrzewała w czasie gotowania, a łazienkę ogrzewaliśmy krótko przed samą kąpielą. Nikt nie cierpiał, a na ogrzewaniu oszczędziliśmy sporo. Do tego pozbyliśmy się grzejników elektrycznych i zamiast tego wypozażyliśmy się w piecyki na butlę gazową

1. Lubię ciepło w domu i chodzenie w domu w 3 swetrach moim zdaniem jest bez sensu. W tzw chudym roku rzeczywiście oszczędziłam na ogrzaniu mieszkania jakieś 300 zł, na leki przeziębieniowe w tym okresie wydałam sumę podaobną - jeśli nie wyższą...
2. Słodycze - kwestia gustu... jedni piją, inni palą , jeszcze inni wcinają słodycze. Tu również kwestia wyborów - bo jesli an słodycze wydaję miesięcznie jakieś 30 zł to w sumie dlaczego mam sobie nie robić czasami takiej przyjemności?
3. Nie ogrzane 2 pokoje łapią wilgoć i mogą zacząć pleśnieć... nie zdecydowałabym się na to nigdy. Nawet kilia lat temu w zimie, gdy pół roku nie mieszkałam u siebie - mieszkanie było ogrzane (do 16 st), aby nie było wilgoci.
4. Piecyki na butle śmierdzą i są niebezpieczne... Po całym dniu siedzenia przy takim piecyku (praca, kilka lat temu) zawsze bolała mnie głowa. Nie wyobrażam sobie przy tym spać  🤔

Nie piszę tego jako krytyki - bo każdy ma prawo do swoich wyborów. Jednak ja zawsze staram się znaleźć kompromis pomiędzy oszczędnością a komfortem życia. Uważam, że po to zapierniczam aby mieć z życia trochę przyjemności. Skoro odmawiam sobie np. wakacji na Malediwach, to chociaż zjem czasem białą czkoladę, w domu będę mieć ciepło i przyjemnie, a poranną kawę zrobię w 2 min  😀
U mnie finanse bardzo się poprawiły, kiedy zaczęłam czerpać korzyści z... pobytu w stajni.
Czasem komuś pomogę z koniem - wyprowadzę, pojeżdżę, i jakieś grosze wpadną. Innym razem robię zdjęcia koniom na sprzedaż i też coś z tego mam. Albo poprowadzę trening osobie, która ma własnego konia, dobrze jeździ i chciałaby nauczyć się jakiegoś elementu ujeżdżeniowego.

Dużo mi też dało wyprzedanie sprzętu na allegro - ok, miałam sentyment do tych rzeczy, ale po sprzedaży Muskata... leżały, bo nie pasowały na Lilkę czy po prostu przestały mi odpowiadać.

A poza tym, to takie pierdółki: spacerkiem do stajni zamiast kupować bilet na autobus, książki z biblioteki, nie z księgarni, muzyki też nie muszę mieć na oryginalnych płytach... Ograniczyłam słodycze, mówiąc sobie, że tak jest zdrowiej  🤣 I od razu lepiej.
Oczywiście, nie przechodźmy w skrajnośc - z tym nieodkręcaniem grzejników na full chodziło mi o to, że miałam paru znajomych, co ciągle krzyczeli, że pieniędzy nie ma, że takie, a takie rachunki im przyszły... a potem przychodziłam do ich domu i człowiek najchętniej by zdjął wszystkie ubrania, bo sauna totalna 🤣 Nie mówię, aby chodzic w 3 swetrach, jednak czasami dobrze się zastanowic. Nie musimy przecież w zimę chodzic po domu w bikini 😉

Co do butli - nigdy nie majstrowaliśmy przy niej sami - zawsze, jak gaz się skończył, wołaliśmy fachowca, który ją wymienił i który zawsze spojrzał, czy wszystko jest na swoim miejscu. Owszem, wiedzieliśmy, że z gazem nie ma żartów, więc zachowywaliśmy sporą ostrożnośc. W naszym przypadku elektrycznośc nie była na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo (mieszkaliśmy w starym budownictwie). Nasza koleżanka mieszkała w podobnej kamienicy, co nasza i niestety przeżyła pożar - właśnie przez instalację elektryczną. Oczywiście, nie piszę tego, żeby powiedziec, że wszystkim od razu spali się chałupa, bo mają grzejnik elektryczny 🤣 Wrzuciłam po prostu taki przykład, dla porównania.

I uważam, że _Gaga, słusznie mówi, że czasami trzeba się "rozpieścic", że jeżeli nie stac nas na luksusy, to przynajmniej zjedzmy ulubionego loda, czy coś 😉 Ja po prostu podaję przykład, co warto zrobic, jak nas nagle "przyciśnie". Nie mówimy tutaj, że trzeba NA ZAWSZE zrezygnowac z pewnych rzeczy - gdybyśmy całe życie spędzili, słuchając rad z tego wątku, skończylibyśmy, jak Scrooge - stare, zgorzkniałe pierniki, co oszczędzają na wszystkim i w sumie nie cieszą się z życia.
Przykładowo - ktoś napisał, że można tanio przeżyc na daniach mącznych. Albo na plackach ziemniaczanych. Nie mówimy, że przez CAŁE życie będziemy jeśc potrawy "śmieciowe", ale na przykład można raz, czy dwa razy w tygodniu machnąc ręką i zjeśc coś taniego, albo z resztek 😉 Ja na przykład, jak miałam kryzys finansowy przez tydzień jadłam mrożoną pizzę, albo zupki chińskie - nie umarłam od tego, a jak tylko wpłynęła większa gotówka, to szybko wynagradzałam sobie, kupując coś zdrowego i pożywnego.
Pamiętajmy, mamy tylko jedno życie, czasami dobrze jest raz na ruski rok machnąc ręką i zrobic coś dla siebie (o ile nie wprowadzi nas to w jakieś poważniejsze problemy)
Zmniejszanie wydatków przy jednoczesnym topnieniu dochodów to w sumie droga jednokierunkowa. I ślepa.
Prowadzi do ściany. Tu zgadzam się z Davą, że trzeba jakimś cudem się szarpnąć i zwiększać przychód. Wiem, że trudno lub niemożliwe.
Ale to jedyna droga.
ja się odniosę do punktu 3 Gagi[quote author=_Gaga link=topic=93669.msg1984845#msg1984845 date=1390200354]

3. Nie ogrzane 2 pokoje łapią wilgoć i mogą zacząć pleśnieć... nie zdecydowałabym się na to nigdy. Nawet kilia lat temu w zimie, gdy pół roku nie mieszkałam u siebie - mieszkanie było ogrzane (do 16 st), aby nie było wilgoci.



moi dziadkowie z racji tego, że mają duży dom, dzieci się wyprowadziły, mają jeden pokój wolny.
I... świetnie służy jako spiżarka.
Owoce, warzywa, i wszystkie inne produkty potrzebujące zimna (sałatki jeszcze mi przychodzą na myśl) stoją w tym właśnie pokoju.
Co prawda w lato jest tam cieplej, ale też szalenie się nie nagrzewa - pokój jest od strony zachodu ( ❓ - taa geografia moją dobrą stroną nigdy nie była, czasem mam problem ze znalezieniem się na dużym obszarze  🤣 - chodzi mi o to, że przez okno nie świeci tam słońce...)

W pokoju tym po prostu jest zakręcony grzejnik, nie mam pojęcia ile jest tam stopni. Ale pokój w takim stanie jest od bardzo, bardzo dawna i nie ma wilgoci ani pleśni.

Ale na prawdę, polecam to rozwiązanie. Jak ktoś ma jakiś pokoik, przykładowo zamiast kupować większej lodówki, niech przeniesie się tam.  😉


edit: ooo matko, dopiero teraz widzę, że znowu nieudolnie wstawiłam cytat...
Ale nie zmieniam nic, bo całkiem zepsuję...  🤔
Mi się zdarza, że pod koniec pieniędzy jest jeszcze strasznie dużo miesiąca  😉
a tak całkiem serio - w trudniejszych miesiącach (bo wypadł jakiś drogaśny wet, czy coś w ten deseń) - wcinam... jajka
Te z Netto są tanie i smaczne i zdrowe (chyba)  😉 a do pracy śniadanie pt. jajko na twardo - kosztuje niewiele, na pewno mniej niż szynka ;-)

Z oszczędności: nie korzystam z bufetu w pracy, nie jadam fast foodów częściej niz raz w miesiącu (jak już nie mam innej opcji a jestem głodna), chemię domową staram się kupować w promocjach , opakowaniach zbiorczych, większych itp. przeliczając zawsze cenę za 1 kg/ l. Podobnie witaminy czy pasze dla koni - większe opakowania są tańsze za kg. Kupując nowy sprzęt jeździecki staram się sprzedać stary (o ile nie jest nieprzyzwoicie zużyty). Ubrania, sprzęt jeździecki, itp. kupuję raczej z górnej półki - jednorazowo większy wydatek, ale długoletnie użytkowanie zdecydowanie to kompensuje. Veredusy, czy derki Jarpola mają po kilka - kilkanaście lat i nijak wymienić ich nie mogę, bo nie są zniszczone ;-) Jeśli mogę - wymieniam się w stajni. Ostatnio: stara komórka (koleżanka akurat taką chciała, ja jej nie potrzebuję) na wielką plastikową skrzynię na 2 zimowe derki - itd itp. Dorabiam oczywiście na treningach (zimą niestety sporo mniej - mam raptem 2 jeźdźców po 1 raz w tyg) , na zawodach, etc. Jeden z moich koni jest w pół-dzierżawie. Szukam dzierżawców na resztę, ale ciężko niestety 🙁 szczególnie zimą (pomimo hali). W domu na prawdę ciepło mam tylko w sypialni i łazience, przy czym w łazience nie ma podzielników ciepła. Pozostałe pokoje są ciepłe, ale nie bardzo ciepłe, bo i tak z nich nie korzystam. Moją "ksiażeczką oszczędnościową" jest kasa zapomogowo - pożyczkowa w pracy. Co miesiac odkładam jakieś tam grosze. Dotychczas wyciagałam oszczędnosci np. przy kupnie owsa po żniwach, aktulanie - od kiedy stoję w pensjonacie - nei wyciągam, niech sobie leży na "w razie W" (TFU TFU).

strzemionko aby mieć spiżarnię - trzeba mieć domek... nie każdy w domku mieszka.
Ojciec też ma jedno nieogrzane nieocieplone północne pomieszczenie - dobudowany wiatrołap. Zimno tam jak w psiarni i... niestety wilgotno. Trzeba w miarę często wietrzyć , bo inaczej grzyb murowany  🙁
Poza tym w taką zimę jak w tym roku (przynajmniej w zach-pom) takie pomieszczenie nie sprawdzi się jako "lodówka". U nas dopiero od dziś temperatury są poniżej zera - wcześniej były ponad 10 st - czyli w dobudówce było z 15 st pewnie, za ciepło na lodówkę  😉
oj Gaga uwierz, w tym pokoju dziadków nie wytrzymałabyś dłużej niż 10 min.

Mimo plusowej temperatury za oknem jest tam na prawdę chłodno (przynajmniej dla spożywki  😉)

To jest dom murowany, bez ocieplenia styropianowego.
Strzemionko,i jak to sie ma do gagi?
Strzemionko,i jak to sie ma do gagi?



nie za bardzo rozumiem?
tak właśnie myślałam,że nie zrozumiesz.
Gaga mieszka w bloku to raz a dwa że pewnie nie kupuje ziemniaków workami a dla kilku plastrów sera który zmieści się w lodówce nie będzie narażała pokoju na grzyba
I nadal nie rozumiem tonu Twojej wypowiedzi.

Pisałam 2 posty dalej, bez żadnych złośliwości w stronę Gagi, po prostu podkreśliłam, że pokój idealnie nadaje się za lodówkę.

Co nie znaczy, że ma ona sprzedać lub wyrzucić swoją lodówkę, zamieszkać w korytarzu a w swojej sypialni zrobić pokój-spiżarnię.



W kameinicy ;-)  i mam spiżarkę bo kamienica poniemiecka  😉 Taki "schowek" w ścianie kuchni (spory) z dziurami na zewnatrz - rzeczywiście jest tam chłodno na tyle, że mogłabym trzymać worki ziemniaków, sera żółtego raczej nie...
Ale u ojca w domu (domu nie mieszkaniu) jak pisałam nie specjalnie sprawdza się spiżarka - odciążająca lodówkę. Przybudówka mimo wszystko za ciepła...

Wiecie może jak nauczyć ojca oszczędności? Jestem u niego codziennie (jest samotny, mama nie żyje). I codziennie w domu gra i wieża (sama mu kupiłam  🤔wirek🙂 i telewizor, w domu palą się światła (sporo więcej, niż trzeba), przed domem też  🙁 Potrafiagrać 2 telewizory, wieża + włączony laptop  😵
Ja łażę i wyłączam wszystko, ale jestem tam ok 18 dopiero... Ojciec "musi koniecznie" mieć 2 lodówki i nie umiem mu przetłumaczyć, że to nie ma sensu, a jeśli będzie wiecej dziczyzny (jego kuzyn poluje), to ja wezmę do siebie...
_Gaga, myślę, że to... psychologia. tata "jest samotny". dlatego pragnie ruchu, światła, czegoś... takie złudzenie, że nie jest sam. im więcej rzeczy gra tym większe złudzenie "życia" w mieszkaniu. a pozapalane wszędzie światła sugerują krzątanie drugiej osoby. jak moja mama zmarła to też w każdym pokoju coś u mnie grało, zapalałam światła. kwestia przyzwyczajenia, bo ona siedziała w kuchni i tam coś grało, więc takie, nie wiem...złudzenie?
wiem, że to głupio i niezrozumiale brzmi. i nawet nie mogę tego ująć dobrze. ale ludzie samotni chcą zastąpić gwar rodzinny gwarem... urządzeń i świateł.


nie grzanie to... żadna ekonomia. jeszcze w bloku to może, ale w domku-nie. chłod z zimnego pomieszczenia ucieka pod drzwiami i przez ściany do innych pomieszczeń, więc potrzeba więcej energii, żeby je ogrzać. nasz dom jedną zimę stał nieogrzewany i mamy popękane ściany, farba odłazi w wielu miejscach... a to w miarę nowy dom, nie wiem czy ma 10 lat.
Isabelle fakt, ja tak do tego nie podeszłam...
To przestaję się czepiać taty w takim razie - niech sobie włącza te telewizory i radia i światła , skoro potrzebuje  😡 ...
dobre samopoczucie taty jest dla mnie zdecydowanie ważniejsze niż kasa  🙂
W takim razie widac, że bardzo dużo zależy od tego, W CZYM mieszkamy 😀

Isabelle, jakieś rady odnośnie obniżenia rachunków, mieszkając w domu jednorodzinnym?
Ja przećwiczyłam opcję ograniczania grzania, kiedy wychodzę. Nic to nie dało. Przeciwnie. Po powrocie, żeby nagrzać to piec jechał bez końca.
Marzłam. A gaz znikał. Lepiej jak jest ciepło a piec tylko dogrzewa.
W domku:
- zewnetrzne rolety spuszczone, gdy w ciagu dnia nikogo nie ma
- zmiana betonowego wlazu szamba na taki, ktory mozna spokojnie podniesc celem oprozniania pelnego zbiornika
Cóż, ja w ten sposób żyłam spooorą częśc swojego życia. 😀 Ale faktycznie - mieszkaliśmy w starej kamienicy, układ pokoi był bardzo specyficzny, pomijając krzywe ściany i nieszczelne okna/drzwi 🤣

Przy nieszczelnych drzwiach polecam ręczniki - włożyc między drzwi a futrynę, w ogóle nie przepuszczają ciepła/zimna 🤣
Przy nieszczelnych oknach i drzwiach polecam wymianę na szczelne
Wydatek jednorazowy, a oszczędność na ogrzewaniu ogromna  😉
_Gaga, a jak szanse na wynajem całego Twojego mieszkania? Sprawdzałaś czy to by się nie opłacało? 100m dla 1 osoby faktycznie średnio się opłaca. Jakie masz ogrzewanie?
Ja w mieszkaniu mam piec gazowy a do niego regulator temperatury. Jak ja tam mieszkałam to ustawione było że kiedy jestem poza domem temperatura na 18st, potem kiedy wracałam było już 22st, a po 22 kiedy szłam spać do rana 18 i na 2 h rano znów 22. Zawsze to oszczędność i komfort dla mnie. W weekendy było cały dzień 22, bo wtedy wychodziłam o różnych porach.
Oprócz tego rachunki za ogrzewanie spadły o 30% po wymianie okien i starych żeliwnych kaloryferów na aluminiowe. Ale same remonty pochłonęły sporo kasy i zwrócą się po ok 8-10 latach.

My mamy żarówki energooszczędne tam gdzie palimy światło ciągle (sień, kuchnia, pokój) i jak wieczorem je  zapalamy to gasimy dopiero idąc spać. Natomiast tam gdzie zapala się na chwilę i nie co chwilę są zwykłe (WC).
Wody zużywamy mało. My + konie i inne zwierzęta za ostatni miesiąc 11,88zł.

Z czajnika elektrycznego zrezygnowaliśmy ok rok temu. Jakoś różnicy na rachunkach za prąd nie widzę. Ważne, żeby czy na gazie czy  czajniku el nie gotować więcej wody niż potrzeba. Jak chcę zdobić 2 herbaty to nie leję pełnego czajnika. Żeby zagotować wodę w garnku użyć przykrywki. Oszczędza się czas i gaz.

Ubrań niemal nie kupuję. Nie chodzę po galeriach, nie kupuję przypadkowo. Jeśli czegoś potrzebuję nowa kurtka, buty to staram się kupować lepszej jakości. Zwłaszcza buty. Jak kupiłam raz buty sportowe na bazarze to po 3 tygodniach się zaczęły sypać. A jak kupię na wyprzedaży markowe buty to mam je na 3-4 lata. Fakt, że dbam o buty. Pantofle Ryłki klasyczne mam od matury. Przetańczona niejedna dyskoteka (w czasach studenckich), nie jedna impreza rodzinna. Obleciane połowę spotkań firmowych w tych butach. I nadal wyglądają idealnie. Wymieniałam tylko ze 4 razy fleki.

Sprzęt AGD czy RTV kupuję z dopłatą do gwarancji. Zamiast za 2 mam na 5 lat. Oszczędność na tym właśnie boleśnie odczuł mój tata. TV popsuł się po 3 latach. Mechanik powiedział, że część do wymiany koszt ok. 50% wartości TV. Ojciec zrezygnował, kupił nowy. A za dodatkowe 10% wartości TV nie musiałby się martwić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się