Forum konie »

Cofanie - co i jak / po co

Nie, no oczywiście, że nie wyklucza konia rozluźnionego - wręcz przeciwnie! Po prostu nie służy osiąganiu rozluźnienia - są do tego lepiej "dedykowane" ćwiczenia. Owszem, często używa się cofania do "przewalczenia" konia - dlaczego - tu już było "pisane". I może powstać wrażenie rozluźnienia - bo koń "odpuszcza". Osobiście uważam takie użycie cofania za... niestosowne? Ale wiele osób nie ma nic przeciw temu. Ja w ogóle z cofaniem uważam bardzo - bo odrabianie konia cofającego samochcąc - to koszmar. Więc wolę wprowadzać cofanie dopiero u już dość dobrze ujeżdżonych koni - przy czym ważniejsze jest dla mnie to, co dzieje się po cofaniu. Oczywiście każdy wierzchowiec powinien nauczyć się cofania na polecenie (inna sprawa to jakość tego cofania), bo wychodzę z założenia, że "matką" jazdy konnej jest poruszanie się w terenie, a w terenie różne rzeczy mogą się pojawić.
ano właśnie 😉 a wyglądało to tak, jakby jedno krzyczało przeciw drugiemu

i o ile są ćwiczenia genialne na rozluźnienie i głównie do tego stosowane, do tego znacznie lepiej w tym celu się sprawdzające, tak cofanie też w tej sprawie się może przysłużyć i z umiarem i w odpowiedni sposób stosowane nie dość że nie spowoduje niechcianych napięć to i rozluźnienie grzbietu, giętkość i ogólnie przepuszczalność poprawi, stopniowo rozciągnie grzbiet i poprawi jego pracę

ale nic na siłę, nic w celu łamania zwierzaka, to wszystkim powinno być oczywiste
Że giętkość i przepuszczalność poprawi - jakby tu... przepuszczalność - oczywiście - po to jest  🏇 Co do giętkości: lepiej giętkość na woltach wypracować i wykorzystać przy cofaniu, niż cofanie używać do wyrobienia giętkości. Zazwyczaj konie, które ósemkę jeżdżą jak masełko - z cofaniem kłopotu nie mają  🙂, natomiast zdarzają się "cofacze" na których wyjechanie wolty to nieporozumienie.
Jestem przeciwna wsadzaniu do jednego worka pojęć wszystkiego: i rozluźnienia i giętkości i przepuszczalności... Owszem, w końcu wszystko naraz potrzebne - ale kolejność wyrabiania i wzajemne logiczne powiązania - nie mogą być przypadkowe. W przeciwnym wypadku można dojść do bzdur kompletnych, np. twierdzeń, że koń będzie rozluźniony! dopiero wtedy, gdy będzie przepuszczalny.
halo, jasne, dlatego napisałam że są inne znacznie lepsze do osiągnięcia tego celu ale może się przysłużyć i dorzucić małą cegiełkę od siebie do tego co budujemy jazdą 😉 niby się zgadzasz a mimo to dorzucasz jakieś ALE 😉

ps. nie sądzę bym wrzuciła do jednego worka stwierdzeniem, że cofanie wpływa pozytywnie na przepuszczalność, rozluźnienie,giętkość
nie jest to w żaden sposób ułożenie piramidy treningowej czy wskazywanie, że w tym samym czasie pracować należy nad wszystkimi - bo oczywiste jest że na wszystko jest pora

i prawda jest taka, że chyba nie ma żadnego elementu, który wpływałby tylko i wyłącznie na przepuszczalność albo rozluźnienie konia(czy cokolwiek innego), nie ma tak i tyle, wszystko się zazębia, każdy element chcąc nie chcąc wpływa mniej lub bardziej na inne elementy i szufladkowanie czy też wrzucanie do worów totalnie jest tu nie na miejscu - raczej pamięć o piramidzie treningowej i kolejności elementów nad którmi się pracuje, które są nad którymi nadrzędne, a to nie o tym chyba był wątek? 😉 jak pamiętam to wątek był o cofaniu i o tym po co je się wplata w trening i na co wpływa - więc tym bardziej na miejscu jest moja wypowiedź - IMO
a jeśli koń w pewnym okresie treningu pozytywnie reaguje na cofnięcie w sensie rozluźnienia? choćby drobnego? dlaczego nie mamy tego wykorzystać? aby potem przerabiać "ćwiczenia dedykowane" przy których załóżmy jest jeszcze opór i zaczyna nam sztywnieć? Taka sytuacja może się zdarzyć, może patrzmy i szukajmy ćwiczeń które nam dają postęp, a nie zamykajmy się w schematach?
No jasne, że każdy przypadek jest indywidualny. Uważam jednak, że ogromna większość koni na cofanie nie zareaguje rozluźnieniem, oj nie  😁
a to na pewno ...
Opowiadając na pierwszy post
Ja robię cofania na dwa sposoby - jedno z odciążeniem kręgosłupa konia (coś jak w książkach Sally Swift)- tyle, że w trakcie oddaję wodzę - koń rozciąga cały kręgosłup (główka idzie zazwyczaj do przodu w dół). Automatycznie po maksymalnym rozciągnięciu koń może mieć kłopot z zrobieniem woielu kroków - dlatego stosuję zależnie od potrzeb, kontrluję rozciągnięcie górnej linii. Po zakończeniu- przed ruszeniem zbieram wodze by więcej ciężaru było na zadzie.
Drugi sposób bardziej klasyczny - przy czym od początku bardzo zależy mi na uniesieniu się łopatek w stosunku do zadu. Wykorzystuję to np. do poprawy zaangażowania zadu i docelowo poprawy półparady( wg Karen Rohlf  np. ćwiczenie  -    ruch na przód  ->  cofanie bez stój pomiędzy, a z cofania interesuje mnie tylko pierwsza chwila gdy koń uniesie łopatki i z tej pozycji bez zatrzymania pomiędzy  -> ruch na przód np. zakłusowanie możliwie z utrzymaniem kilku taktów lekkości łopatek/zaangażowania zadu. Po pewnym czasie mogę się bawić dodawaniem ilości kroków w cofaniu , czy odciążaniem łopatek/ poprawą zaangazowania zadu np. w trakcie kłusa ).

Nim moją ujeździłam nauczyłam ją z ziemi na ogłowiu/ na halterku/ na dotyk na różnych partiach ciała oraz bez dotyku- cofania  na komendy głosowe i/lub na lekkie uniesienie rąk z wodzami ( ale pilnując by nie cofnąć łapek). Dzięki temu już przy pierwszych wsiadaniach klacz potrafiła się  ładnie cofać.

Co do koni samo-cofających. Widziałam dwa typy tych koni :
-jeden typ samo-cofaczy wynikał z obaw konia, strachu (zazwyczaj u koni prawo pół kulowych) i braku zaufania do człowieka. Przy tych koniach najpierw warto  pracować nad nad zaufaniem, a problem z czasem sam znika.
- drugi typ to najczęściej konie bardzo dominujące (zazwyczaj lewopółkulowe) które gdzieś w toku szkolenia wyczaiły, że cofania można użyć jak innych metod buntu (brykania itp).  Np. gdy koń w odpowiedzi na pomoce wierzgnie, czy wykona inny zaskakuący bunt jak cofanie i nie dostanie błyskawicznie niewygody w ramach skarania - uczy się to wykorzystywać. Tu z jednej strony problem jest mentalny (dlaczego koń nie chce współpracować, jak zapewnić mu komfort i przyjemność- 'by chciał'😉, a z drugiej czysto techniczny.  Najskuteczniejszym może się okazać "uprzykrzenie" cofania w momęcie wystąpienia takiego buntu- np. poprzez zwiększone wymaganie cofania i jego przedłużenie. Cofanie na dłuższą metę  jest dla konia nie wygodne- nie da się cofac bez końca, więc chyba każdy buntownik spasuje. Jak po drodze taki koń wlezie zadem na ogrodzenie / przeszkodę to jeszcze lepiej zacznie kojarzyć nieprzyjemność z tą formą buntu. Jak na razie działało na każdego cofo-buntownika jakiego widziałam. No i warto zastanowić się jak uprzyjemnić koniowi pracę, by nie szukał innych opcji na buntu.

Sam fakt, ze cofanie bywa formą kary, wyklucza ten element z ćwiczeń rozluźniających .
Raczej nikt w ramach kary nie stosuje przyjemności ( =rozluźnienie) 🙂
Po zakończeniu- przed ruszeniem zbieram wodze by więcej ciężaru było na zadzie.
(...)
Jak po drodze taki koń wlezie zadem na ogrodzenie / przeszkodę to jeszcze lepiej zacznie kojarzyć nieprzyjemność z tą formą buntu.


🙁 W sumie taka pouczająca wypowiedź, a te dwa zdania...  😤
a) to wodzami w stój! przenosi się ciężar na zad  🤔
b) uhm... o ile koń i jeździec przeżyją.
guli, tak samo jak niektórzy stosują do karania za uwieszanie się na rękach piłowanie wędzidłem , no comment... wszystko da się zrobić w taki sposób by było karą i w żaden sposób nie było kojarzone z przyjemnością
jeszcze co do tego rozluźnienia - może z tym podstawieniem przesadziłam, ale uważam, że zaangażowanie zadu jest niezbędne przy 'treningowym' rozluźnieniu. Najbardziej koń będzie rozluźniony gdy damy mu spokój i zostawimy na łąkach - to też jakiś rodzaj rozluźnienia, chociaż treningowo w niczym nam się nie przyda. Podobnie z rozluźnieniem pod jeźdźcem bez zaangażowanego zadu; oglądając takie konie ma się wrażenie, że zaraz zanurkują w grunt  😉

Gniade zostało nauczone prostego, spokojnego cofania jeszcze przed pierwszym wsiadaniem. Z siodła poprosiłam ją o to jednak dopiero ponad pół roku po pierwszej jeździe. Po prostu dałam sygnały, wspomogłam się bacikiem naciskającym na 'przód' łopatki i cofnęła - jeden krok - bez napięć i stresu.
A takie pytanie techniczne: ćwiczenie zatrzyamnie-cofnięcie-zatrzymanie.
Koń w stój ma stać równo na 4 nogach, czyli takie jest załóżmy pierwsz zatrzymanie. Potem nastepuje cofnięcie. I czy to zatrzymanie po cofnięciu również jest wymagane jako równe na 4 nogach? Mam na myśli głównie wykonanie tego na czworoboku.
[quote author=Dorotheah link=topic=9312.msg336446#msg336446 date=1253105387]
Po zakończeniu- przed ruszeniem zbieram wodze by więcej ciężaru było na zadzie.
(...)
Jak po drodze taki koń wlezie zadem na ogrodzenie / przeszkodę to jeszcze lepiej zacznie kojarzyć nieprzyjemność z tą formą buntu.


🙁 W sumie taka pouczająca wypowiedź, a te dwa zdania...  😤
a) to wodzami w stój! przenosi się ciężar na zad  🤔
b) uhm... o ile koń i jeździec przeżyją.
[/quote]

Halo
a) nie chodzi o przenoszenie "wodzami w stój ciężaru na zad" w sposób chamski. Raczej jest to subtelny balans kłody nad ziemią na sygnały -wodze zbieram bardzo deikatnie na-ile-koń-da, zmieniam dosiad przy tym prosząc konia o przeniesienie cięzaru (- a nie ściągając konia za ryja   🤔 nie ) 🙄  Generalnie bawimy się tym tylko na tyle na ile koń mi pozwoli z lekkością. Zakończenie tego stania (z lepszym zrównoważeniem konia) ćwiczymy od pewnego  czasu - przy pomcy tego drugiego wariantu zatrzymania.
b) zapomniałam że to re-volta  😉 i zdałam się na zdrowy rozsądek czytelnika. Ale wyraźnie oddzieliłam upraszczając dwa typy koni co jest mega istotne. Koń który nie cofa z paniki, a z dominacji kiedyś wjechałam w bandę (po wyczuciu przeszkody koń zatrzymał spokojnie), sporo podobnych akcji widziałam - konie dominujące nie są głupie, krzywdy raczej nie dadzą sobie tak łatwo zrobić - i gdy wyczują zadem przeszkodę zazwyczaj same zakańczają cofanie, zatrzymując się, lub idąc na przód/w bok.
Jeśli ktoś by to zrobił z koniem panikującym mogło by się skończyć z wypadkiem.
A generalnie najlepsze wielkie pole jest.

Pouczająca wypowiedz? Bardziej miałam na celu opisanie jak to u nas wygląda (szczególnie w części pierwszej postu), bo szczerze ja sie dopiero uczę jeździć i bardziej liczyłam na podpowiedzi,  komentarze techniczne.  :kwiatek:  Generalnie np. mam wielką wątpliwość co do tego mojego pierwszego zatrzymania (z rozciągnięciem górnej linii- tymczasem koninka je preferuje).

----
A ktoś tutaj pisał o dosiadzie odciążającym przy cofaniu.  Mogę prosić o rozwinięcie jak ten dosiad wygląda?
Repka na czworoboku nie masz nigdy sekwencji zatrzymanie-cofanie-zatrzymanie. Zawsze z cofania ma być ruch do przodu.
Dorotheah OK. Nadal tego "przeniesienia ciężaru" z nieruchomym! zadem nie mogę sobie zwizualizować  🤔 To jak? Przodem się nieco cofa  🤔 Buja się do tyłu  🤔 Przysiada na zadzie  🤔 Szybciej zrozumiałabym, gdyby napisała stworzeniu warunków do odciążeniu przodu przy ruszaniu  🤔

Nt. cofania z inicjatywy konia to ja mam lekkie schizy. Bo kiedyś uwierzyłam A. Orłosiowi, że najlepiej cofać na ścianę czy coś w tym stylu. I pewna klacz xx chciała rozprasować mnie i siebie  😤 I nie było to w panice. I nie była specjalnie dominująca (choć jako jedyna matka w stadzie i xx miała takie tendencje). I w sumie chętnie współpracująca. Owszem, dosyć nieufna (bardzo delikatna, ostrożna wobec ludzi z okazji opieki nad niedawno odstawionym źrebakiem, taka "czujna"😉. W przeszłości prawdopodobnie udawało jej się w ten sposób unikać udziału w wyścigach. Obawiam się, że istnieją "mieszane" typy reakcji.

Busch Nie mam pojęcia, co rozumiesz przez "zaangażowanie zadu". Ja rozumiem obniżenie linii grzbietu i przesunięcie zadnich nóg w stronę środka ciężkości. I dopracowujemy się tego dochodząc do zebrania (przykład: piaff Totilasa). W poprzedniej, nieprzetłumaczonej wersji przepisów uj., było ładnie i prosto napisane: koń nie jest kotem. Koniowi młodemu, surowemu i każdemu koniowi na początku jazdy - zupełnie wystarczy zwykły wydajny ruch do przodu. Po prostu zad ma aktywnie pracować.
Jestem ogromnym zwolennikiem Piramidy (ach, ileż rzeczy ułatwia  :tanczacalinka🙂 i nie mam wątpliwości: od rozluźnienia dochodzi się do zebrania a nie - od zebrania - do rozluźnienia.
. Najbardziej koń będzie rozluźniony gdy damy mu spokój i zostawimy na łąkach - to też jakiś rodzaj rozluźnienia, chociaż treningowo w niczym nam się nie przyda. Podobnie z rozluźnieniem pod jeźdźcem bez zaangażowanego zadu; oglądając takie konie ma się wrażenie, że zaraz zanurkują w grunt  😉



Koń przeważnie jest rozluźniony na łąkach- chyba, ze motolotniarz nagle znurkuje, żeby im się przyjrzeć 🤣
Wtedy zbierają się do ucieczki.
Wtedy jedne , z dobrymi mięśniami mocno wkraczają tylnymi nogami, a ze słabszymi mięśniami słabiej, lub odpychają się tylko nogami.
Ale obydwa rodzaje są zebrane- jak potrafią.

W treningu rozluźnienie , to sposób, który proponuje P.Morsztyn w wątku o klinice .
To przerwy z rzuconymi wodzami.
Właśnie rzuconymi, a nie długimi - koń wtedy rozluźnia się , wyciąga szyję , idzie wreszcie swoim tempem.
Naturalnie niska pozycja konia  to szyja prosta , luźna z głową wcale nie w pionie i spokojne wkraczanie nogami, na ile mu wygodnie.
To ten rodzaj skłonu , o którym pisałam wcześniej- luźny, bez napinania mięśni.
Każda inna pozycja konia jest wymuszana w czasie treningu - tak jak człowiek sam wymusza na sobie ćwiczenia budujące mięśnie.
Ale to wymuszanie musi być robione z głową dostosowane do aktualnych możliwości konia , bo inaczej koń spina się w obronie.
Ja nie znam się na ujeżdżeniu, ale piramida , o ktorej pisze Halo jest logiczna, pod warunkiem, że pamięta się, że jej podstawa może trwać bardzo długo , to nie jest sprawa miesiąca , czy  nawet kilku.
Dlatego cofanie(pod jeźdźcem) , które nie jest rozluźnieniem nie powinno być stosowane zbyt wcześnie , ani być bardzo intensywne w sensie wymagań co do postawy.
Już koń z silnymi mięśniami ćwiczenie to potrafi wykonać bez oznak silnego napięcia  z usztywnieniem szyi.
Mam wrażenie , że często koń cofa "od przodu" blokując szyję, mało pracując właśnie grzbietem - coś jak lokomotywa pchająca 😉.
Tak przynajmniej było w naszym przypadku na początku.

Rozpisałam się - uff 😀

Co do dosiadu odciążającego zad  przy cofaniu- ja też o tym pisałam.
Jak to wygląda?

Na początku z przerysowaniem ruchu - dociążenie krocza, więc "ogonek" ponad siodło.
Najpierw napięte równe  wodze  i łydki do tyłu.

Sygnał dla konia- będzie trzeba zaangażować  grzbiet , zad i iść nie do przodu , bo napięte wodze , tylko do tyłu.
Teraz już te sygnały są subtelniejsze , z tym, że każdy krok jest sygnalizowany uciskiem łydek.

Problem mam w tym, że po zaprzestaniu cofania , natychmiast chce ruszać do przodu- taka niecierpliwosc w tym jest.
Ale jak pisałam wielokrotnie , ten koń miał ogromne problemy z grzbietem , więc ja zawsze ułatwiam mu zadania odciążając go, nawet jeśli przechodzimy przez drąg leżąc na ziemi.
Jeśli nie zrobię tego, to zawsze puknie  tylnymi nogami.
Po prostu zad ma aktywnie pracować.
Nie wiem, o ci Ci teraz chodzi, skoro właśnie o tym przed chwilą pisałam.
Zad mimo wszystko powinien być aktywny /zaangażowany/ zawsze, czyli jest tutaj w pewnym stopniu też naprężenie sprężyny, prawda? I chyba nie potrzebujemy piafu, by tego od konia chcieć- jak dla mnie w kłusie podjezdka też zad powinien być zaangażowany, w sensie pracujący, w sensie jakieś siły są sprężane.
A Ty się z tym zgadzasz, ale się nie zgadzasz?
Busch Przykro mi, ale zaangażowanie zadu jest składową zebrania. Kwestia słów, ale i pojęć pod nimi się ukrywających. Zad aktywny nie znaczy - zaangażowany. Aktywny zad mogą i powinny mieć konie także luzem. Zebranie - występuje tylko pod jeźdźcem (choć pewnie jego źródło wywodzi się z tego, o czym guli pisała). Polecam przeczytanie Przepisów Ujeżdżenia - wiele rzeczy rozjaśniają. Podobnym nieporozumieniem jest używanie słowa "impuls" do ruchu konia młodego czy przy luźnej wodzy. Poprawnie impuls jest energią w pełni kontrolowaną! (czyli akceptacja kontaktu konieczna) i występuje tam, gdzie występuje faza lotu - czyli np. w stępie - nie. Słowa umożliwiają ludziom porozumiewanie się (jeśli się je podobnie rozumie) - lub wywołują spory. Dlatego stale walczy się o "ujednolicenie terminologii". Bo inaczej - w żaden sposób dogadać się nie można, gdy nie wiadomo o czym mowa. Taki znany przykład: zebranie utożsamiane ze zganaszowaniem  🙁
"Zbieraniu" konia na stój i ledwie się w siodle znajdziemy - mówię stanowcze NIE! A cofanie jako ćwiczenie włączam na jeździe w  fazie pracy (i nie na początku fazy pracy), właśnie w celu uzyskania zebrania, i tylko u koni, u których pracujemy już nad rozwojem siły "nośnej". "Wstęp do cofania", naukę, można wprowadzić nieco wcześniej - zawsze na dobrze przygotowanym koniu (rozluźnionym i ustawionym na pomocach) - ale z minimalnymi wymaganiami (ot, byle "cuś" zareagował).
Halo. Kurka koń stojąc nogami w miejscu  może albo być ciężki na przodzie,  albo mieć więcej ciężaru na zadzie. Nie wiem jak lepiej mam to opisać. Koń  unosi szyjkę u nasady- odciąża łopatki (automatycznie przez to delikatnie obniża zad ). I w takim momencie ruszam. Czyli chyba "chodzi o stworzenie warunków do odciążenia przodu przy ruszaniu" jak to określasz.

Na t. cofania z inicjatywy konia. Widziałam właśnie sporo folblutów wycofywanych na maksa, gdy któryś po drodze trafiał w bandę/ogrodzenie- wszystkie ruszały do przodu (choć wydawało się, że może zakończyć się to wypadkiem, ale reakcja była zaskakująco spokojna, zakończona zazwyczaj przemyśleniem przez konia). Tyle, że jak pisałam, z bandą absolutnie nie zrobiłabym tego z większością prawopółkulowców - bo mogłoby być to dla nich traumatyczne, czasem obniżające mocno zaufanie do jeźdźca. Najlepiej cofać buntownika na ogromnym pustym polu - by sam się zmęczył. Często u samo-cofaczy problem pojawia się też na lonży, więc można w razie wystąpienia buntu cofać konia dłużej niż by chciał - uprzykrzajając bunt ( bez obawiania się o żywot własny ). A jak koń lepiej wyszkolony- można konsekwentnie odsyłać zad, lub przód (zależnie od potrzeb) przerywając ruch.
Możliwe, że ta klacz o której piszesz, była już dużo bardziej zepsuta/wycwaniona w kwestii cofania niż konie jakie widziałam/pracowałam, że później zaczęto nad tym pracować. Coś wymysleliście by ją oduczyć tego?

halotroche off topowo ale w takim razie jaka jest odpowiednia kolejnosc przepuszczalnosc rozulznienie gietkosc ❓ mam na mzsli te zaleznosci o ktorych pisalas
halo, zdaje się że wiem o jakie przeniesienie ciężaru na zad chodzi Dorotheah, dokładniej chodzi o to, co robi z młodymi końmi m.innymi Philippe Karl i z ziemi i w ręku - wodza wyżej wywołuje przeniesienie ciężaru na zad a w dalszym etapie cofnięcie, co przy dalszej pracy daje bezproblemowe porozumienie się z koniem i lekkie uniesienie ręki ku górze - takie minimalne - pomaga zrozumieć dla konia że trzeba tutaj bardziej się na ten zadek przestawić

to samo robią ludzie wystawiający czy to psy czy konie arabskie - przestawiają ciężar do przodu i w tył - czasami wielokrotnie - właśnie w stój! by uzyskać jak najlepszą postawę
ładnie to widać na tym filmie



szczególnie wyraźnie widać to na drugim koniu - kasztanie, po prezętacji stępa, przy ponownym ustawianiu

i o ile całkowicie masz rację halo co do rozumianego przez większość zbierania koni wodzą,przenoszenia ciężaru na zad, tak w tym  wypadku chodzi o coś ciut innego - o ile rzeczywiście dobrze zrozumiałam 😉
Cofanie - żeby poprawić posłuszeństwo, lepiej zaangażować zad z grzbietem. Cofam od zamkniętej ręki (ale nie działającej  do tyłu!)  i zmiany położenia łydek do tyłu (przesunięcie w tył wzdłuż boku konia)

incognito - ja bym powiedziała: rozluźnienie, giętkość, przepuszczalność
Dorotheah Niestety, ona akurat sama się oduczyła  😤 gdy wycofała na trybunkę i zrobiła salto w tył  🤔wirek: Gdzieś już to opisywałam, i cofanie po kole, i "wychodzenie" z takiego cofania... w jakimś "narowowym" wątku? Mnie nikt nie przekona, że cofanie na stały obiekt jest dobre. Skuteczne - pewnie w 95% przypadków - tak. Zostaje te kilka procent  😕 Zgadza się, że na otwartej przestrzeni to inna bajka. Absolutnej większości koni chęć do cofania odchodzi, gdy się je do cofania zmusza. Ale to też nie jest żelazna reguła  🙁 Jak na razie... najlepiej się sprawdzało postraszenie brzozową miotłą  😀iabeł:

k_cian Całego filmu nie obejrzałam. To co widziałam: koń przy "przenoszeniu ciężaru" - rusza się! - przestawia nogi. Nadal przeniesienia ciężaru w bezruchu! (a takowy jest wymagany w ujeżdżeniu) - nie wyobrażam sobie. Tak - może stanąć bardziej na przodzie i bardziej na tyle, ale to zależy od tego, jak się zatrzyma. OK już sobie wyobraziłam (teoretycznie).
Niechcący strasznie trudny temat się robi  😕 Bo konia na sygnał można nauczyć wielu rzeczy. Także uginania stawów skokowych i obniżania zadu (aż do Lewady). Ale szczerze mówiąc nigdy czegoś takiego nie widziałam (bez poruszenia tylnych kopyt, bez poruszania także przednich). Pod jeźdźcem nie widziałam, bo z pracy z ziemi są filmiki.
Są różne metody treningu, różne szkoły. Osobiście staram się syganlizację ograniczać do minimum. Bardziej bazować na równowadze i równoważeniu, na odruchach mięśni. Dla mnie to odróżnia ujeżdżenie od tresury: czy jest to tworzenie harmonii pary, czy jest to reakcja na bodziec, która ma być taka sama - czy jest jeździec, czy go nie ma, czy ten jeździec jeździ dobrze czy źle... Ale oc. zdania są różne.

incognito Już kilka razy było: 1. Rytm, tempo, rozluźnienie. 2. Giętkość. 3. Akceptacja kontaktu i kiełzna. 4. Impuls. 5. Wyprostowanie. 6. Zebranie i wyniosła postawa (elevation) 7. Artyzm (przepuszczalność i samoniesienie).
I, guli,skoro "Piramida" to podstawy najważniejsze, najszersze, najwięcej czasu zajmujące - aż do szczytu  🙂
[quote author=k_cian link=topic=9312.msg337344#msg337344 date=1253208580]
halo, zdaje się że wiem o jakie przeniesienie ciężaru na zad chodzi Dorotheah, dokładniej chodzi o to, co robi z młodymi końmi m.innymi Philippe Karl i z ziemi i w ręku - wodza wyżej wywołuje przeniesienie ciężaru na zad a w dalszym etapie cofnięcie, co przy dalszej pracy daje bezproblemowe porozumienie się z koniem i lekkie uniesienie ręki ku górze - takie minimalne - pomaga zrozumieć dla konia że trzeba tutaj bardziej się na ten zadek przestawić
[/quote]

Tak, tak! Tak czytam ten wątek i dalej nie rozumiałam, o co chodzi, a jak to napisałaś, to zajarzyłam, że właśnie tego mnie uczyli  🙇

edit: czemu nie ma takiego emotikona jak "facepalm"??
A ma ktoś jakiś filmik (link?), na którym koń pod jeźdźcem "przenosi ciężar na zad" w stój, bez poruszania kopyt? Chętnie zobaczę.
halo, ano temat i dość trudny i do tego wcale nie jednoznaczny! wszystko bowiem jak już wspomniałam można zrobić tak by nie było dla zwierzaka katorgą a przyjemnością i vice versa
a w przypadku poruszania nóg rzecz w tym, jak bardzo przeniesie koń ciężar, jak nauczę się kroić filmy to pokroję film philippe karla i wrzucę, zobaczysz 🙂
nie wiem dlaczego uważasz,że balansowanie przód-tył w stój jest niemożliwe - stojąc w miejscu nie umiesz balansować z paluszków na piętę bez odrywania stóp? dlaczego koń ma tego nie potrafić? 😉 w którymś momencie takiego balansowania wystarczy że środek ciężkości przesuniesz bardziej do tyłu i będziesz miała naturalną koleją rzeczy cofanie! i wcale nie trzeba tu ani siebie ani konia gnębić psychicznie czy tym bardziej fizycznie

edit: pokroiłam 😉 wrzuciłam, ale dziwacznie mi go jakoś zwęziło...gorzej zdecydowanie widać ale co zrobić, ważne że jest 😉  łącznie z komentarzem, polecam obejrzenie w całości jego filmów szkoleniowych, pouczające
i przypominam że koń uczony był każdego elementu z ziemi zanim wsiadł jeździec, oraz że z czasem stopniowo zakres działania pomocy się zmniejsza - czyli stopniowo wystarcza coraz to mniejszy gest by koń rozumiał o co go prosimy

http://s299.photobucket.com/albums/mm281/k_cianowa/?action=view&current=balansphilippekarl.flv
śledzę sobie dyskusję, nie wypowiadam się z racji bycia laikiem, ale.... jakoś z deczka mi się ten filmik nie podoba. Człek nabiera i oddaje wodze, wygląda jakby działał tylko nimi, a rzeczą poprzedzającą to przeniesienie ciężaru jest... zadarcie głowy przez konia, co się jednoznacznie wiążę z "wklęśnięciem" kręgosłupa "nie w tę stronę". Podobny efekt da się zauważyć w rekreacji, jak któryś mądry wpadnie na to, że cofa się od wodzy albo instruktorki każą cofnąć nie tłumacząc na czym polega cofanie - dzieciaki nabierały i oddawały wodze [fakt, 5 razy silniej] konie zadzierały głowy i robiły coś podobnego co koń na filmie z tym "przeniesieniem ciężaru na zad" i w efekcie w końcu - cofały z zadartymi głowami i wcale nie "od zadu".
Sankarita jest to wyrwany z kontekstu kawałek filmu dotyczący pracy z młodym koniem skupiony i pokazujący pracę nad daną rzeczą - nie nauką cofania
powiedz mi szczerze, oglądałaś tylko czy próbowałaś może coś jeszcze zrozumieć dlaczego i po co to robi prócz oglądania? głowa na tym a nie innym poziomie jest utrzymywana celowo to raz,dwa nie na skutek obronnej reakcji konia i po trzecie, co istotniejsze nie przez wsteczne ciągnięcie wodzy co sugerujesz

swoją drogą młode psy uczy się siadać także przez uniesienie smaczka nad głową i wstecz, pies przenosi ciężar ciała, owszem, zadziera do tego głowę i w końcu siada - koń by zaczął się cofać
spróbuj przeczytać ze zrozumieniem to co było napisane wcześniej to może zrozumiesz co i dlaczego było robione

a i Tobie i sobie życzę takiego wyczucia, wiedzy, doświadczenia, dosiadu i świadomości co i po co robi się na koniu jak ma ten jak to określiłaś "człek" 😉 no cóż.. mi szacunek dla tego pana nie pozwoliłby na określanie go mianem "człek", może jestem dziwna

ale w wolnej chwili sobie poczytaj o tym człeku, dowiesz się czy jeździ siłowo ręką łamiąc konie  🤣
http://www.philippe-karl.com/

. Cofam od zamkniętej ręki (ale nie działającej  do tyłu!)  i zmiany położenia łydek do tyłu (przesunięcie w tył wzdłuż boku konia)
 


No właśnie- może sygnałem jest przesunięcie łydki , a nie samo jej inne położenie? 👀

Znalazłam swoje z początków- jak pisałam mocno przerysowane sygnały.
Ale koń stara się 🙂



Można określić, jak ten koń cofa?
Ciekawa jestem jak to wygląda z zewnątrz 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się