,,uciekający" koń
nerd
28 listopada 2013 20:32
Mój koń bardzo często w wyniku spłoszenia zaczyna uciekać. Podczas jazdy jeszcze jestem w stanie to ,,przeżyć", bo jestem w stanie szybko go zatrzymać. Problem pojawia się, gdy prowadzę go w ręku lub go lonżuję. Kilka razy zdarzyło się, że mnie przewrócił lub podczas lonży (nawet na wypięciu) zaczynał tak uciekać, że nie miałam szans go w żaden sposób utrzymać.
W jaki sposób mogę go chociaż trochę od tego oduczyć? Wiem, że konie reagują instynktownie, rozumiem to, jednak jestem niemal pewna, że on w pewnych sytuacjach ,,przesadza", bo pod np. trenerem nigdy nie robi nic ,,złego".
Właściwie to powinnaś napisać w odpowiednim wątku (niesubordynacje przykładowo) a nie w nowym,ale zapytam czy robi to bo się płoszy,czy dlatego że przez długi czas mu na to pozwalałaś i teraz wie,że to sposób na ucieczkę od pracy?
Jeśli to druga opcja,zalecam kurację batem niestety,bo takie zachowanie ''nie chce mi się i nie będę'' jest niedopuszczalne.A wnioskuję, po tym co piszesz- że pod trenerem takich rzeczy nie robi, że spłoszenie to pretekst.
Koniczka Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 listopada 2013 20:47
Taaak nie ma to jak zbić konia bo się boi. Znam takie typy - wypłochy mniej się płoszą jak jeździec potrafi je lepiej na sobie skupić i wyłapać napięcia i je zredukować. Dlatego mniej się boi pod trenerem. Trener powinien nauczyć Cię radzić sobie z takim zachowaniem. Ale najważniejsze na konia się nie denerwować, bo karząc go za lęk, tylko ten lęk spotęgujemy. Wypłoch zawsze zostanie wypłochem, kwestia tylko tego jak Ty się nauczysz sobie z tym radzić.
Koniczka, nie chodzi mi o to,aby tłuc konia który się boi. Absolutnie nie- dlatego pytam,czy faktycznie się boi, czy jest jakiś powód (nie wiem,traktor,motylek,cokolwiek) aby to robił, czy odjeżdża w siną dal na lonży i potem jest koniec roboty,bo gdzieś odleciał- a ponieważ konie uczą się bardzo szybko,co zrobić by się nie narobić- czy zaczął to traktować jako ucieczkę od pracy,czy faktycznie się boi.
Też mam nieco płochliwego konia, u mnie pomogło (z siodła) chodzenie wokół ''krwiożerczej'' rzeczy tak długo i codziennie,aż przestała gryźć. Jednak z płochliwcami jest tak,że nie wszystko wyeliminujesz 😉
nerd
28 listopada 2013 20:57
myślę, że jest to kwestia tego, że kilka razy mu na to pozwoliłam i teraz wystarczy że sobie ,,pomyśli", że nie mam nad nim kontroli i już robi jakiś numer. i jest często tak, że pięć razy przejdzie obok rogu, w którym są stojaki itp. bez wzdrygnięcia, a za szóstym się ze mną zabierze.
Koniczka Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 listopada 2013 21:00
Nie spotkałam jeszcze konia, który by udawał strach, koń raczej na tyle mądry nie jest, żeby cokolwiek udawać... Tylko czasem nasz mózg nie ogarnia tego jak idiotycznej rzeczy koń może się bać i jak długo to może trwać. I tego, że jak coś nie jest straszne z lewej, to niekoniecznie oznacza, że nie zabija z prawej. Że przy 10 przejechaniu w tym samym miejscu, nic się nie zmienia, a koń nagle zwiewa, bo czegoś się dopatrzył. Z mojego doświadczenia z wypłochami to podstawą jest nie wciskanie konia na siłę gdzie sie boi, raczej powoli dojeżdżanie po kawałku. Poza tym zająć drania robotą, to nie będzie szukał zajęcia w otoczeniu. I pilnowanie posłuszeństwa na pomoce, bo wtedy jest szansa szybko wyłapać po spłoszeniu. Ale to wszystko jest bardzo trudne (a najtrudniejsze to zachowanie zimnej krwi) i wymaga sporego wyczucia, żeby konia nie zakleszczyć w pomocach (włącza się klaustrofobia i większa panika), a przy tym prowadzić tak, żeby nigdzie nie zwiał.
nerd
28 listopada 2013 21:02
a jak poradzić sobie z tym, gdy go lonżuję lub prowadzę? z tym jest większy problem...
Koniczka Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 listopada 2013 21:05
To już jest kwestia wychowania konia i nauczenia szacunku do człowieka. Zapewne należałoby zmienić dość całościowo podejście do obsługi tego konia, przez internet nie idzie tego zrobić. A co trener na to?
nerd
28 listopada 2013 21:08
starać się zatrzymać absolutnie za każdym razem, szarpnąć, a gdy na lonży koń odwraca się do mnie przodem i zaczyna się ,,odsadzać" i się cofać, poluźnić linkę.
Nie spotkałam jeszcze konia, który by udawał strach,
A ja spotkałam. Koń który się niczego nie boi, byłam z nim na rajdzie to tir pół metra od nas jechał i nic, generalnie jest moja od lat 3 więc wiem, że nic jej (poza wodą) nie straszne, a udawane płoszenie miała w małym "palcu". Załapała, że konie się płoszą od np auta itp i zaczęła wykorzystywać ten fakt do "płoszenia się" z brykaniem. Zawsze gdy było coś strasznego lub gdy ktoś zaczynał wymagać była akcja. Totalnie przemyślana i z premedytacją. Po pół roku pracy potrafiłam już wyczuć że zamierza się "spłoszyć". I znam ją jak własną kieszeń z całą pewnością mogę w dniu dzisiejszym stwierdzić że było to płoszenie się z premedytacją, "bo dzieci spadają". A muszę przyznać że z boku i na początku z grzbietu naprawdę było bardzo autentyczne.
W tej chwili jest moja i od jakiś 2 lat ponad ani razu tego PODE MNĄ nie zrobiła. Bo dziewczyna ode mnie dzierżawiła i po 2 msc załapała, że działa. Więc jednak są takie cwane konie.
Nie wiem czy to dobry pomysł, ale spróbuj lonżować go w lonżowniku, jeżeli nie masz, to można zrobić z taśmy i kijków, konie raczej to respektują. W lonżowniku nie ma szansy ucieczki i tam możesz na spokojnie z nim pracować. Mówię to z własnego doświadczenia, moją kobyłę, ktoś kto miał przede mną skutecznie zniechęcił do lonżowania, nie było na nią siły, odsadzała się z taka siłą ze utrzymanie jej było niemożliwe, z reszta odsadzanie to nie jedno co robiła. Lonżownik załatwił sprawę, odsadzać się nie ma gdzie, najwyżej sobie bryknie, wyciszyła się i praca jest całkiem inna. Może u ciebie zda to egzamin.
Bronze "Born to chase and flee.."
28 listopada 2013 22:09
Nerd - a nie sądzisz, że koń nie ma krzty zaufania do Twojej osoby ? Myslę,że to nie kon stanowi źródło problemu, ale twoje zachowanie wobec konia prowokuje okreslone sytuacje. Trener przeciez nie ma magicznego guziczka a koń jest przy nim spokojny i zrównowazony 😉. I tutaj zaczyna sie praca da ciebie ale nad soba nie koniem. Powodzenia
Na_biegunach "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 listopada 2013 22:18
Są takie mądre konie, są. Z wymigiwania się od roboty niektóre konie uczyniły sztukę 😉 Znałam klacz, która potrafiła kuleć idąc na jazdę. Jak ją odprowadzali do boksu to problem znikał. Zwrot w stroną placu - znowu utyka. W końcu 'wpadła', pomyliła na która nogę była kulawa 😁
Jak Zoriczkowa pisze, po pewnej ilości czasu spędzonego z koniem i obserwacji nauczysz się wyczuwać jego reakcje. Podstawa to nie dać się koniowi robić w konia i nie popadać we frustrację -najtrudniejsza rzecz przy koniach. Grunt, że widzisz że musisz popracować, żeby koń również przy tobie był spokojniejszy.
Masz możliwość pozwiedzać straszne miejsca z koniem luzem? Np. wypuścić go na kilka godzin na ujeżdżalni, żeby sobie obwąchał wszelkie straszne kąty?
Co do lonżownika z taśm mam mieszane doświadczenia - większość koni respektuje, ale są i takie które sobie wychodzą =='
Wolę mieć konia na lonży niż na uwięzie - jak się dobrze zaprę odchylając z ugiętymi nogami i zanim się obróci tyłem, to mało co mnie wywiezie. Tylko ja duża baba jestem.
halo
28 listopada 2013 22:31
nerd, a lonża do wędzidła przypięta? Bo może zwyczajnie trzeba konia przez jakiś czas Zawsze prowadzać na wędzidle, np. wpinanym ad hock w kantar? (taki pomysł starego koniarza - nie mój). Bo najpierw trzeba przerwać narów - uciekanie gdzie pieprz rośnie jest narowem, potem myśleć nad poprawnym szkoleniem.
ElaPe Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2013 22:32
Jeśli pod trenerem jest grzeczny to ty robisz coś co prowokuje konia do "płoszenia się" i ucieczek. Najlepiej będzie jak ten trener cię poinstruuje co masz robić a czego nie robić.
Być może podświadomie boisz się takich reakcji konia a on to wyczuwa. Trzeba być zdecydowanym, nie dać się wyrwać koniowi, a jak już to nastąpi to złapać, przyprowadzić i dalej kontynuować pracę. Wszelkie próby wyrywania się dusić w zarodku, np lonżując w ograniczonej strefie
lussi
29 listopada 2013 01:04
Nie spotkałam jeszcze konia, który by udawał strach, koń raczej na tyle mądry nie jest, żeby cokolwiek udawać...
Mam "przyjemność" pracować z takim gówniarzem. Nie boi się niemal niczego, chodził w bryczce, wszystko fajnie pięknie. Mała, rozpieszczona bestia. Jak na lonży nie działa atakowanie, bo zawsze dostaje agresję za agresję, to usiłuje uciekać zauważając gałąź, obok której 15min temu chodził luzem. Próby wyjścia za bramę to ataki "paniki" - ewidentnie udawanej. Na placu mogę w niego rzucać butelką, balonami, piłkami, ale za bramą momentalnie dęby, wyrywanie, wpadanie na mnie i wyrywanie rąk. Tylko z nim łatwiej.. to kuc. On kiedy faktycznie się boi to go zamurowuje w pozycji "jestem mniejszy osiem razy i mnie nie widać", a następnie szybciutko omija stracha łukiem, ale nigdy nie ucieka, a konsekwentnie choćby pięćset razy wraca w to miejsce z własnej albo i nie woli. Nie odpuszczaj cwaniakowi, stanowczo. Ktoś tu rządzić musi 🙂
maluda
29 listopada 2013 15:59
I ja znam osobiście konia, który ukazuje strach, gdy ma chęć do domu wrócić bądź jeźdźca się pozbyć i niestety jest to sztuczka, którą dobrze opanował.
Ala_WR
29 listopada 2013 16:46
Koń który często płoszy się w znanym dla siebie miejscu takim jak lonżownik czy ujeżdżalnia to nie koń strachliwy ale koń mający w głębokim poważaniu człowieka. Koń to cwana bestia która szybko łapie co by tu zrobić aby się nie narobić. Owszem, może się raz na jakiś czas coś zdarzyć takiego że koń się rzeczywiście przestraszy, ale jeżeli takie zachowanie jest często to zazwyczaj nie jest spowodowane strachem ale chęcią przerwania pracy, a jeżeli jeszcze się w rzeczywistości przerywa lub kończy pracę w efekcie takiego zachowania to zwierzakowi udało się nauczyć człowieka jaka ma być reakcja człowieka w razie "spłoszenia" i koń będzie to wykorzystywał.
TRATATA Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
29 listopada 2013 16:51
Mi czasem kobył zwiewa przy lonżowaniu w prawo (wyczaiła, że w tą stronę łatwo się wyszarpnąć z ręki). Po pierwsze polecam lonżowanie na ogrodzonym placu, po drugie lonżę trzymam w sposób niemożliwy do wyrwania - od pyska idzie do ręki, potem za mną (pod tyłkiem) i końcówka znów do ręki (można złapać dwoma rękoma) tak żeby w krytycznym momencie w razie czego puścić (broń Boże nie zawijać lonży na dłoni czy wkładać dłoń w ta pętle na końcu). Najważniejsze to rękawiczki na dłoniach i buty, które się nie ślizgają, gdy koń naciąga lonżę to wystarczy tak jakby na nią naprzeć tyłkiem odchylając się to tyłu i są małe szanse żeby koń się wyrwał, jeśli jednak nie jesteśmy w stanie utrzymać to puszczamy. Jak tak trzymam to nigdy mi się nie zdarza ucieczka, jak koń chce dać dyla to przysiadam prawie na ziemi ale nie puszczam, nie wymaga to użycia dużej siły.
Ala_WR
29 listopada 2013 16:56
O tak, rękawiczki to podstawa. Jeżeli mimo to zwierzakowi uda się wyrwać to należy złapać go, zaprowadzić z powrotem do miejsca gdzie się lonżowało i należy kontynuować pracę od momentu w którym koń zaczął świrować. Ważny jest spokój i opanowanie, koń często jest odzwierciedleniem naszego zachowania, my się boimy to koń też, my się wkurzamy to koń też. W przypadku "płoszenia" podczas prowadzenia konia, to powinno się prowadzić w ogłowiu i na lonży, w ogłowiu ponieważ mamy większą kontrolę, na lonży ponieważ jest dłuższa i daje nam większe pole manewru w razie czego.
TRATATA Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
29 listopada 2013 17:03
Mimo założonych rękawiczek to trzymając konia tylko w rękach się go nie utrzyma, za żadne skarby. Gdzieś widziałam jak ktoś lonżował konia w taki sposób, że lonżę owijał wokół grubej belki wkopanej w ziemię. Lonża szła od konia, owinięta wokół belki i do ręki lonżującego, który poganiał konia. (tylko gdzie ja to widziałam???)
TRATATA, nie mogę sobie jakoś wizualizować, jak ty trzymasz tą lonżę :/. Wyobrażam sobie że ona jest zawinięta wokół ciebie 🤔.
Na_biegunach "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
29 listopada 2013 17:26
Wyobraź sobie, że siedzi na huśtawce ze sznurka 😉
A to już mam wyobrażenie 🙂. Z moją to nie wiem czy by przeszło, ja jestem raczej mała, a ona jak by się odsadziła, to wyprułabym jak z katapulty.
TRATATA Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
29 listopada 2013 17:40
Zapierasz się nogami i ciężarem ciała jakby przysiadasz na lonży, ja ważę niecałe 50 kg i daję radę
No to jak tak samo, ale mam 150 w kapeluszu. Muszę spróbować, najwyżej będę całować matkę ziemię 😀.
lussi
29 listopada 2013 17:51
Dobrze, że mój uciekinier jest szetlandem 🤣. Siłę chłopak ma, ale jednak lepiej go utrzymać, niż duże bydlątko, bo te akcje, które on próbuje.. no nie wyobrażam sobie, żeby miał być wysokim koniem i robić to, co robi 🤔 Poza tym tak czytam ostatnie posty i przypomniała mi się sytuacja tydzień temu jak przyszłam chora do stajni. Taki słabeusz postanowiłam, że kobyłę wylonżuję. Stałam na środku, lonżę miałam po to, żeby nie wisiała, a koń sporo energii, więc sobie podczas galopu postanowiła pobrykać. Lonża mi wyleciała z ręki, koń dalej biegnie po kole (na wolnej przestrzeni), za chwilę się kapła, że coś za sobą ciągnie i.. spojrzała na mnie, przybiegła radośnie, ja podniosłam lonżę, a ona po prostu wróciła kłusem na koło i dalej biegała 🤣 Nic nie powiedziałam, nie pokazałam, nie miałam też bata. Strasznie mnie rozbawiła wtedy tą domyślnością i samodzielnością 🤣 🏇
Moja idzie niby normalnie, nagle bardzo przyspiesza i odsadza się z taka siłą, że kiedyś po prostu pofrunęłam w powietrze.
edzia69 Kolorowe jest piękne!
29 listopada 2013 18:33
Jak koń chce zwiać i tak ucieknie. Dziś sprowadzaliśmy z letniego pastwiska 3 kuce, na zimę do domu. Nie utrzymałam kuca 120 cm, a syn z mężem nie dali rady dwom 3 latkom wzrost 130 i 140 cm. Za pretekst posłużył doskonale im znany pies, którego widziały codziennie jak się do nich z owsem szło. Nawet nie podbiegł do nas ten pies, szedł spokojnie za nami. Jak odpaliły wrotki to jedne z panów zadkiem po pastwisku pojechał.
Niektóre konie sprawdzają z kim pracują i szybko się uczą z kim i na co sobie mogą pozwolić.
nerd
29 listopada 2013 18:43
no właśnie z tym moim typem jest problem, że jest strasznie cwany. parę razy mu się udało i teraz mam. a lonżę mam zawsze do wędzidła przypiętą, a zdarzyło mu się ostatnio uciec, jak miał wypinacze przypięte. nie mam pojęcia, co on wypatrzył/wymyślił, ale zrobił dwa koła szybkim galopem na lonży i poszedł...