ha! fretki. W przypływie rozpaczy wynotowałam telefony do fundacji fretkowych w celu wypożyczenia\wynajęcia. Zniechęciły mnie jednak opisy możliwości niszczycielskich fretki - chyba gorsze niż szczury. http://wortal.fretki.org.pl/index.php?module=Strony&func=display&pageid=29 😁 Zastanawiam się nad poproszeniem jakiegoś właściciela fretki o udostępnienie mi.... żwirku z freciej kuwety. Podobno sam zapach śmiertelnego wroga odstrasza szczurze plemię.
dempsey szczury nie cierpią Bacha. Szczególnie " Koncertów brandenburskich". Myszy :" Pierścień Nibelungów" Wagnera. Pająki wymiękają przy Szymanowskim.
Była też mowa o pająkach w tym wątku. Kiedyś będąc w Technikum Leśnym i idąc na praktyki do lasu, byliśmy spryskiwani specjalnym środkiem. Pomagał on od wszelkich owadów - pająki też nie siadały. Można zakupić go w każdym sklepie leśniczym.
Ja ostatnio miałem szczura, nic na niego nie działało. Ale zgubiło go łakomstwo i zeżarł wysłodki granulowane, które mu spęczniały potem i się zabrał jak smok wawelski. 😉
ależ się strachu najadłam przez te pająkowe focie, takie rzeczy tylko w linkach proszę 🤦 zajrzałam z ciekawości do wątku myślałam, że chodzi o innych gości, a tu takie potwory.
odnośnie wypożyczenia fretki, jeśli ktoś z Wrocławia to mogę mojego wypożyczyć, zniszczeń żadnych nie robi ;D tzn. co najwyżej nabałagani ;D 2kilowy facet, także myślę, że się szczurki wystraszą 😁
Ja w któreś wakacje wypłukiwałam z brudu skrzynki na szczotki dla koni. I w pewnym momencie patrzę, a w takim zagięciu przy brzegu skrzynki na całej długości białe kokony (?), które jak polałam wodą to wylatywały obrzydliwe krzyżaki 🤔 Chyba z 20 takich wstrętnych osobników wypłukałam. I potem miałam nadzieję, że wcześniej przenosząc skrzynki nie dotknęłam tych stworów.
Krzyzaki to male piwo, nam kiedys zaczelo smierdziec w siodlarni, szukamy skad i znalezlismy - ginazdo myszy z jedna zdechla, w starych butach z tylu szafy. Krzyk dziewczynek stajennych byl nie do opisania 😉
Pamiętam, jak w starej stajni zadomowił się szczur, w starej kupie siana. Miałyśmy z przyjaciółką się tej kupy właśnie pozbyć, więc twardo wjeżdżamy taczkami, przyjaciółka łapie widły i do roboty - w pewnym momencie wrzask "SZCZUR!!!" i ucieka, patrzę, a tam myszka biegnie, więc zaczynam się śmiać. Kaśka wybiegła przed stajnię i dzwoni do właściciela żeby przyjechał i zabił szczura (było niedzielne przedpołudnie, pan W. twardo obierał ziemniaki na obiad ;D ) Ja wtedy zgrywając cwaniaka łapię widły i zabieram się za siano. Jedna warstwa do taczek, druga... I nagle odkrywam wielkie, obleśne wijące się gniazdo małych szczurów, więc zrywam się i biegnę do Kaśki, która krzyczy, że ich mamusia przebiegła mi między nogami! Pan W. leżał ze śmiechu, z odległości słyszałam jego wycie. Wieczorem odświeżone zostały stacje deratyzacyjne i wyłożona trutka, kilka dni później Kaśka znalazła na środku stajni pięknego, wielkiego, martwego i dorodnego szczura. Teraz mieszkają tam chyba dwa koty i z tego co wiem problemów z gryzoniami nie ma. Słyszałam właśnie o tym, żeby wystawić gdzieś na widok (i zapach) kocią kuwetę, to szczur sam się wyprowadzi.
strzeszynopitek dzięki za podpowiedź, nie omieszkam zapuścić czegoś w tym stylu na szczura pogrzebie 😀iabeł: efemeeryda, skorzystałabym, serio, ale jestem spod Wwy.. szkoda.
Szczur drwi dalej. Wczoraj mąż zużył pięć dużych puszek pianki wypełniając wszystkie otwory i nie tylko... W piance była trutka. Nie przeszkodziło to szczurowi w ciągu nocy błyskawicznie przebić się w dwóch nowych miejscach. Jego reakcja to chyba: "O! Dzięki stary, dawno myślałem żeby zamienić tę starą dziurę na jakąś nowszą" 😁
W chałupie mam błysk, codziennie rano co znajdę ślad (mąż Sherlock rozsypuje mąkę 😉 ) to robię mega akcję dezynfekującą, wstręt dodaje mi sił. Dziś pewien facet w ogrodniczym wysłuchawszy historii wręczył mi paczkę jakichś cud-saszetek za 12,60 (!) twierdząc że to absolutnie absolutnie pewne. Powiedziałam mu, że jak nie zadziała, to kupuję rkm i jadę serią w tą ścianę bo już nie wytrzymuję. Fretkowa kuweta jeszcze moją nadzieją. A potem już firma deratyzacyjna. Albo wyprowadzam sie, podkładam granat, resztę palę i zaoruję metr w głąb 😵
łoo to szkoda, że tak daleko, kuwety też bym mogła użyczyć, mój akurat przed kastracją, więc zapaszek ma ciekawy 😀iabeł: szkoda, że ciężko by było wysłać taki smrodek pocztą 😁
Dla walczących z gryzoniami: kupujcie trutki w formie pasty ❗ Rewelacja. Kupiłam taką: http://www.e-rosa.pl/toxan-pasta-200gr-trutka-na-myszy-i-szczury-p-1768.html i mój wróg ćpa ją jak cukierki 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł: Zeżre tyle ile mu podtykam, chyba z 7 juz znikło. A nic nie ruszal, nic, sery francuskie w rękawiczkach kładzione itp, trutki granulaty, cuda wianki. A pastę bierze! 💃 (Nie byłby sobą gdyby na odchodnym nie przegryzł mi rury z wodą 🤔 = wczoraj w nocy zostałam sama z 2 dzieci, szczurem i cieknącą rurą w domu.. Zakręciłam zawory, skutkiem czego nie chodziło c.o. i skostniałam w nocy. Ale już niedlugo nadejdzie koniec 😀iabeł: )
efemeeryda dzięki za propozycje, rozpatrywałam już naprawdę,ale jednak chyba koniec mojej udręki 🙂 (revolta jednak jest niezastąpiona na każdej płaszczyżnie, włącznie z wysyłką śmierdzącego żwirku pocztą 😁 )
No w końcu wątek dla mojego męża 😁 mamy od pół roku problem - pod maską naszego autka zamieszkało zwierzątko. Podejrzewamy, że to jakaś łasica albo kuna... Poprzegryzała kable od spryskiwaczy, całe wygłuszenie, jeszcze kilka innych kabelków (na szczęście na razie nic ważnego, ale boimy się że kiedyś hamulce nie zadziałają 🙄 ). Ale najgorsze znaleźliśmy miesiąc temu - dwa martwe ptaki 🤔 sroka była jeszcze cała, drugi ptaszek był już trudniejszy do zidentyfikowania. Ptaki były tak zaplątane w kable, że mąż nie mógł ich wyciągnąć. Umówił się na drugi dzień do serwisu licząc, że panowie za sześciopak piwa jakoś sobie z tym poradzą. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na drugi dzień po ptakach nie było śladu 😲 Próbowaliśmy już różnych rzeczy - specjalne psikadła na gryzonie, taśmy odstraszające zwierzęta leśne, zawieszki domestosa, sierść psów, elektryczne brzęczałki - nic nie działa, zwierzak dalej u nas mieszka, przerabia auto na karawan, a my co chwilę odwiedzamy serwis z poszatkowanymi kablami i płacimy solidne rachunki - help 🙇 co jeszcze możemy zrobić oprócz przeprowadzki 👀
Ale ze szczurami nie mieliśmy do tej pory do czynienia...
moja kocica robi to samo tylko z pola przynosi mi pod wycieraczka i układa 👿 myszy to mało, kiedyś miałam młodego zająca, bażanta, różne ptaki i SZCZURA 🤔
tak więc dempsey mogę ci na tydzień pożyczyć kocice będzie w miarę humanitarnie a kot będzie miał uciechę 🙂
a co do wchodzenia różnych zwierząt pod ciepła maskę samochodów to ja w październiku miałam usmażoną wiewiórkę, co ona tam robiła nie wiem
Altiria, ale zywego? moja mniejsza kocica zabija szczury. co ciekawe, zabija, masakruje (urwane nogi np.) ale nie zjada. ale dzielny kotek 😀 znalazlam juz trzy w magazynie z sianem i sloma.
Żywego. 😁 Jak postawił samochód na podwórku i wysiadł, to usłyszał coś dziwnego pod maską. Jak ją podniósł, koło niego przemknął nieźle przestraszony kot. 🏇
Kami, znajomi mieszkają na Bielanach i sukcesywnie szczury gryzły im kable- problem zniknął po zamontowaniu ultradźwiękowego odstraszacza gryzoni- to taka kostka z własnym zasilaniem, podobno bardzo skuteczna.
moja owczarka niemiecka polowała na szczury. U moich rodziców zdarza się, że jakieś przebiegają przez działkę, bo z jednej i z drugiej strony sąsiedzi mają obory. Pierwszego szczura sunia przyniosła mi i rzuciła na buty, po mojej ucieczce i przeraźliwym wrzasku już układała swoje "trofea" na podjeździe do garażu na brzegu kostki. Jamniczce też się udało kiedyś upolować szczura. W jej przypadku myszy i krety był standardem 😉
Moja poprzednia sznaucerka chyba mi nogę ocaliła od serii zastrzyków- wściekły chyba szczur dosłownie rzucał się w moim kierunku..wysiadłam z samochodu, coś przemknęło obok, myślałam, że to pies albo kot. Po chwili się odwracam zamykając drzwi- a tam szczur. Sparaliżowało mnie ze strachu, a szczur nagle wykonał skok w moim kierunku- pies się pojawił nie wiem skąd i rzucił się na szczura. Raz nim machnęła o beton i starczyło.
A moi znajomi w Brukseli nadziali szczura na szpikulec od szaszłyków 🤔 Wpadł im do kuchni i wleciał pod szafki- w domu dwójka dzieci, więc nie było czasu na ceregiele z dziadem- i niestety marnie skończył 🙁 Wiecie jak straszliwie piszczał...o szlag.. 🤔
Tak odnosnie strachu przed gryzoniami, to dzisiaj uslyszalam wrzask zycia. Wszystko z powodu myszy- jest remont w korytarzu obok i ludzie z innego laboratorium korzystaja z naszej lodowki. Ich biedna studentka otworzyla dzis nie ta szuflade w zamrazarce i dotarla do naszej mysiej kostnicy, a potem sie wydarla. Myslelismy ze conajmniej jej cos na glowe spadlo czy cos...
A nasze kuchenne za to zyja i maja sie dobrze :/ W domu czysciutko, zadne jedzenie na zewnatrz nie zostaje, szafki wszystkie pozamykane tak ze sie do nich nie dostana. A one sobie zyja gdzies w dziurach miedzy scianami a podloga (tych jest masa, bo angole nie umieja domow budowac), maja gdzies trutke (wlasciciel mieszkania na nasza prosbe sciagnal firme deratyzacyjna), maja gdzies przyniesiony z laboratorium arszenik i ogolnie nie wiemy juz czym je mamy truc zeby sobie poszly, bo zaczynaja przegryzac sie do szafki od tylu, a jak im sie to uda bedzie masakra bo kuchnia jest mala i szafka nam potrzebna....
spotkaliście się kiedyś z jakąś ostrą reakcją na kleszcza?
mojej kobyle 2 dni temu wczepił się jeden, między przednimi nogami już po kilku godzinach, jak schodziła z padoku obrzęk był na tyle duży ( na początku myślałam, że zgarnęła kopniaka), że utrudniał jej poruszanie się. kleszcz był mały, lekarz kazał wyciągnąć, zasmarować środkiem odkarzającym i przeciwzapalnym i dać wapno, bo za wcześnie na panikę. ale następnego dnia, tzn dzisiaj było jeszcze gorzej :/ obrzęk zwiększył się tak z dwa razy. teraz dostała jakieś przeciwzapalne dożylnie, maść na obrzęki, nie ma gorączki, apatii, raczej nie borelioza tylko jakaś reakcja alergiczna, zobaczymy co dalej
ale pierwszy raz widziałam taką silną reakcję. Może ktoś już widział coś takiego? ;/
o, ja też miałam kiedyś martwego ptaka pod maską. tato go znalazł, jak uzupełniał mi płyn do spryskiwacza. ale po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to kot ze stajni mi go tam przywlókł, bo parę dni wcześniej byłam w stajni i widziałam jakąś jedną łapę na ziemi, a reszta schowana w zawieszeniu, no i potem wylazł spod auta kot, więc to musiała być jego sprawka. za to mama kiedyś znalazła pod swoją maską wielki kawał suchego chleba, nie wiadomo skąd 😉
wiem, że to wszystko szkodniki, ale ja jakoś nie miałabym serca ich mordować, a już historia ze szczurem i szpikulcem mnie przeraziła 🙁 raz w akcie paniki odkurzyłam pająka i potem cały dzień mnie to męczyło, że on się tam męczy i dusi i ma długą, powolną śmierć.. a wczoraj przekopywałam grządki z bratkami i wykopałam połowę wielkiej, białej, tłustej glizdy.. przypuszczam, że larwa chrabąszcza majowego.. 🙄
Jak tak pomyślę, to no tak... szkoda i smutne to takie itd, itd. Ale jak wyobrażam sobie bezpośrednią konfrontację z wkurzonym szczurem, to przestaję mieć jakiekolwiek skrupuły. Takiego dzikiego szczura boje się okropnie i tyle. Jak gdzieś tam sobie żyje, to prosze bardzo, ale jak ma żyć na moim terenie, to albo on, albo ja. A ponieważ mnie trudniej zmienić lokum, to sprawa jest prosta - albo szczur się wyprowadza, albo idzie na zielone łąki za tęczowym mostem. Chociaż jesli to możliwe, to wolę trutkę, ponoć bardziej humanitarna. Za to w przypadku bezpośredniego zagrożenia - nie ma zmiłuj.
A myszy mi szkoda, chociaż wiem, że jakby mi się w domu zalęgły to dla własnego dobra bym się z nimi nie zaprzyjaźniła 😉
czy jest jakiś dobry sposób na pozbycie się mrówek? już trzeci rok nas odwiedzają 😵 kuchnia jest cała w nich. nie trzymamy jedzenia na wierzchu, nawet cukier jest zamknięty w szczelnym pojemniku, naczynia myte są na bieżąco co by nie wabiły. były zostawiane specjalne trutki na mrówki ale nie pomogło. a mrówki jak miały się świetnie tak się dalej mają
haha wlasnie jestem na etapie wyrzucania mrowek z domu 🙂 Kupcie sobie kwas borowy w aptece- buteleczka 2-3 zł. Posypcie tam gdzie sa mrowki.Niech zaniosa na łapkach do gniazda. Po 5 dniach nie ma po nich sladu. Ja dla zmyłki zmieszałam środek z cukrem... podziałało 🙂 Własnie zaopatrzyłam sie na weekend w 3 butelki... posypie tym na strychu 🙂