Forum konie »

Co się z tym światem porobiło - czyli weterynarze odgrażają się forumowiczom

U mnie w mieście jest kilku wetow. Ja od lat leczę swoje zwierzęta w jednym miejscu. Koń po sprzedaży także jest dalej prowadzony u weterynarzy, których polecilam. Dlaczego? Bo im ufam. Inni weterynarze podeszli do moich zwierząt mało profesjonalnie i nie zdobyli mojego zaufania. Lecznica, w której od lat leczę moje psy dba o swoich pacjentów, a sam zespół cały czas podnosi swoje kwalifikacje. Dzięki nim mój Dragon dożył pięknego wieku 16 lat, dzięki nim mój były koń Darnica stala się zdrowym i pięknym koniem, a jak ją kupiłam wyglądała jaknasza Szkapa. To są powody dla których będę ich zawsze polecać, a plotki na ich temat zawsze dementuje pokazując swoje psy. To najlepszy dowód. Ludzie o których napisałam to: Pan Tomasz, Małgosia i Patrycja z Lecznicy weterynaryjnej w Giżycku. Oby każdy miał takich Weterynarzy jakich mam ja. Oni nigdy nie odmawiają. Przyjazdu.
weterynarze odgrażają się nie tyko forumowiczom

wara przeciętnemu kowalskiemu dowiedzieć się ile w sprzedaży hurtowej kosztują niektóre reglamentowane preparaty, jedna hurtownia coś kiedyś pisnęła i za chwilę otrzymała telefoniczne zjebki od weta, i od tej pory nie udziela takich informacji...

czemu nie mogę się dowiedzieć ile ktoś na mnie zarabia? (a niech zarabia, nie mam nic przeciwko, jak mnie stać to zapłacę, jak nie - nie skorzystam z usług) ale co to za straszna tajemnica jest?? chyba że marża wynosi 50% lub więcej to wtedy faktycznie trochę wstyd się przyznać  😎

(od razu prostuję że chodzi o samą sprzedaż preparatu - nie usługę podania go z dojazdem do stajni)
Ha, tylko 50%. Miałam kiedyś to samo- zawołano cenę 200zł za sam preparat bez podania, zadzwoniłam do hurtowni gdzie podali mi cenę 70 zł! Wet stwierdził ,że hurtownia co podała mi takie informacje nie istnieje  🤣. i dostałam opieprz .Za takie coś do widzenia nigdy w życiu.  Pojechałam zatem do mojego ulubionego weta ,takiego od krów tzw."weteryniorza" ,który też lubi opieprzać ale zupełnie z innych względów. Ten pokazał mi najpierw grubaśny spis leków i pokazał co za ile i jaki odpowiednik inny. Lek sprowadził szybko i mam wrażenie ,że jego prowizje wynoszą góra 10zł . Mógłby zbić fortunę ,bo obecnie jest jedynym od dużych zwierząt na cały powiat! Kopę lat w zawodzie a jednak szanuje on ludzi. Za przyjazd do krowy czy do konia z kolką nawet o nocnej godzinie bierze od nas 100+leki a bywało ,że doglądał i dzwonił po informacje do kolegów za darmo. Po prostu nie ma chłop żyłki biznesmena.
skoro szczepionka na wściekliznę kosztuje 50gr (słownie: pięćdziesiąt groszy) - niezależnie od gatunku, bo zawsze podaje się taką samą dawkę - to o jakich 50% marży mówimy? 🙂
jeśli pytam o zbiorowe zaszczepienie 50 zwierząt i dostaję odp, że no, da się wynegocjować 30zł od sztuki... bo bez weta to pieczątki pod szczepionką nie będzie...

to taki tylko przykład

ja od lat szukam weta doskonałego 🙂 który będzie się przejmował zwierzyną. który będzie chciał szukać i się uczyć albo odsyłać do lepszych. mam czasami naprawdę ciekawe przypadki... zawsze za usługę płacimy. czasem w ratach, zależy od tego, co uzgodnimy. a mimo to ciężko mi. poza trudnymi diagnozami mam zwyczajne zabiegi - odrobaczanie, szczepienia, robienie zębów. przy 20-30 koniach, 10-30 psach, 10-20 kotach - to są już naprawdę fajne kwoty, regularnie wpadające. mimo tego nie czuję się uprzywilejowana. wręcz przeciwnie, czasem mam wrażenie, że się mnie wykorzystuje

uf. sobie popłakałam
to ja nie mam więcej pytań właściwie... nie podoba mi się taki świat - tylko nie ma gdzie się wyprowadzić :/

cwaniactwo ma krótkie nóżki, takie numery są na raz

jak mi się konie znudzą to nie zarobi na mnie ani weterynarz ani hurtownia, ani dużo ani nawet trochę...
skoro recepta kosztuje ok 5gr obojętnie od tego co się na niej napiszę a wypisanie recepty w prywatnym gabinecie 60- 150zł ...
itd, itd
Ludzie... To co weterynarz za szczepienie ma wziąć 1zł, bo szczepionka kosztuje 0,50? A gdzie pieniądze za usługę, za to,że kiedyś musiał siedzieć i ie tego nauczyć, ze w książeczce podpisuje się pod szczepieniem? Wiem,że szczepienie to akurat pewnie każdy mógłby zrobić ale jednak człowiek bierze na siebie jakąś odpowiedzialność.
Jeżeli chodzi o to ile lekarze zarabiają na lekach.. Bardzo róźnie ale teraz na rynku jest bardzo duża konkurencja i te ceny na prawdę nie są jakieś z kosmosu (przynajmniej jeśli chodzi o małe zwierzęta). Weci głównie zarabiają na tzw. opłacie za wizytę...
A jeżeli chodzi o recepty... cóż ja znam kilka przychodni, które za wypisanie recepty NIC nie biorą, albo są to kwoty rzędu 15-20 zł, a nie 100.
ogurek - to o czym mówisz to jest porada lekarska - a nie paragon za leki + marża aptekarza

nie mam nic przeciwko płaceniu za usługi, i nie mam nic przeciwko płaceniu rozsądnej marży - dyplomów darmo nie rozdawali w końcu

ale jeśli ceny niektórych preparatów są tajemnicą wręcz wagi państwowej - to raczej po to żeby móc swobodnie r*pać klienta  😁

edit: i w nawiązaniu do tematu - hurtownia została sterroryzowana przez weta, że ma trzymać buzię na kłódkę - to mnie głównie zniesmaczyło, a nie to ile kto zarabia...
Jakos od ludzkiego lekarza mozna se recepte wykupic gdzie sie chce,w tanszej aptece, z prog.lojalnosciowym.
Od weta masz szczezcie jak laskawie wyjawi nazwy szpryc,ktore zapodal, zostawione leki tez czesto w sloiku po dzemie i no name.
Nie wszyscy. Ale wielu.
A ja mam wrażenie, że jest sporo vetów, którzy by chcieli kasować mniej za usługi typu szczepienie, pasta na robale ale nie moga bo by ich koledzy po fachu zjedli.
kotbury - masz rację, też miałam taki przypadek kiedy wet mi pomógł, poprawił po innych partaczach - i wziął mniej niż "cennik" ale z zaznaczeniem żeby się nikomu nie chwalić, żeby się koledzy nie dowiedzieli

to jest na pewno o wiele bardziej skomplikowany system niż nam się wydaje...
Od weta masz szczezcie jak laskawie wyjawi nazwy szpryc,ktore zapodal, zostawione leki tez czesto w sloiku po dzemie i no name.


Ha ! Koń znajomej. Wet przyjeżdżał codziennie opatrzyć ranę na nogach. Wiecie no, odkazić, posmarować, zawinąć.
Kasował za to swoje. W końcu zirytowana zapytała weta czym smaruje nogi [w sensie co to jest za preparat] to się dowiedziała "takie moje mazidło".
To jest dopiero rżnięcie... zamiast dać to mazidło, niech już będzie no name i niech sobie sama zawija, smaruje, zmienia bandaże to nie. Przyjeżdżać musiał.
No proszę jaki ciekawy wątek się zrobił 😁
Met nieźle wynegocjował na 3 dychy. Nasz przyjeżdża po prostu raz do roku na wiochę ,rozstawia na ulicy majdan, ludziska stają z burkami w kolejce i szczepi wszystkie po kolei po 20zł.
Basznia jeżeli wet nie podaje ci jakie szpryce dał koniowi to jest to arogancja i jawne chamstwo! Jak to pieniądze ho ho wziął a dowodów na leczenie nie ma...? U mnie zawsze wypisuje na miejscu i daje mi taką kartkę A4-druk z tabelką, nazywa się to "Książka leczenia zwierząt gospodarskich" Są tam wszystkie dokładne dane łącznie z godziną wykonania czynności i opis zwierzęcia,rozpoznanie choroby, nazwa produktu leczniczego,nr serii, dawka, okres karencji tkanek , zalecane zabiegi. 3 lata jest ważny taki dokument.
Takie gadanie ,że ktoś studiował i tyle wysiłku go to kosztowało ..... a inni to robole albo matoły i parobki niekumate?
[quote author=BASZNIA link=topic=92279.msg1869357#msg1869357 date=1378565414]
Od weta masz szczezcie jak laskawie wyjawi nazwy szpryc,ktore zapodal, zostawione leki tez czesto w sloiku po dzemie i no name.


Ha ! Koń znajomej. Wet przyjeżdżał codziennie opatrzyć ranę na nogach. Wiecie no, odkazić, posmarować, zawinąć.
Kasował za to swoje. W końcu zirytowana zapytała weta czym smaruje nogi [w sensie co to jest za preparat] to się dowiedziała "takie moje mazidło".
To jest dopiero rżnięcie... zamiast dać to mazidło, niech już będzie no name i niech sobie sama zawija, smaruje, zmienia bandaże to nie. Przyjeżdżać musiał.
[/quote]

haha :P

Moi znajomi chcieli zdiagnozować konia no i vet przyjezdzał przez 3dni (od kilku godzin podczas jednej wizyty do kilkunastu minut na ostatniej) i powiedział, że nie wie co koniowi jest po czym wystawił fakturkę na 1250zł i 40gr  ❗ 😵
Na pytanie za co dokładnie ona jest (szczególnie właśnie to zero więcej i ta niesamowita końcówka groszowa) to dostali odp że 'nie ma czasu wgłębiać się w szczegóły

To jest dopiero LOL  🤣
Ja zapłaciłam 700zł za stwierdzenie że wykorzystałam wszelkie możliwości zdiagnozowania konia w polsce i muszę jechać do niemiec  😁
wiecie co, a mnie się skojarzył jeszcze jeden "weterynarzowy" wątek, ale chyba bez sensu zakładać na to nowy. Mianowicie - jak to jest z tzw. "historią choroby" u konia. Ja dostałam zdjęcia RTG bodajże dwa razy. Raz jak robiłam badania kupno - sprzedaż i CHYBA raz przy jakiejś pierwszej kulawiźnie. A prześwietlany był kilka dobrych razy. Opisy USG? w życiu. Wyniki badań krwi na papierze? Nigdy - tylko słowna informacja że np. wszystko ok albo braki tego albo owego. Na fakturze od wetów (jeśli dostanę fakturę) "usługa weterynaryjna"  i finito - żadnych szczegółów...
I tak sobie myślę - WTF??
Jak skonsultować wyniki badań z innym wetem np. jeśli się ich fizycznie nie dostaje?
Ostatnio za różne wet-historie związane z koniem dostaję faktury. Ale wcześniej? Nigdy. Ani rachunku, ani faktury, ani paragonu, NIC.

a jeszcze a propos brania odpowiedzialności za szczepienie - mój koń kiedyś po szczepieniu zakulał... ciekawa jestem jaką odpowiedzialność za to wziąłby ówczesny wet, bo szczerze powiedziawszy sądzę, że by mnie wyśmiał 😉

A a propos odrobaczania - ostatnio płaciłam za odrobaczanie ok 80zł. Po czym dowiedziałam się od mojej koleżanki wet, że środek ten kosztuje ok. 20...

Dava - masakra
Nawet jeśli koń padnie to usłyszysz "zdarza się", a weterynarz robił wszystko co w jego mocy aby zwierzęciu pomóc. Tak to już jest i tyle. A jak niby miało by być?
Z tego co piszecie to olewają was weci aż sama nie wiem jak to nazwać... niedbalstwo czy zacieranie śladów 🙄
Trzeba zawsze wołać "Książkę leczenia zwierząt gospodarskich"  to jest podstawa wymagana i bez dopłaty a wyniki badań krwi robi laboratorium i oni dają opis temu kto wyniki odbiera a dr je rozkminia. Z opisem rtg czy usg to na życzenie raczej i nie każdy ,raczej spec.
Pędzidełko, no ale jeśli wet przyjeżdża do Ciebie z aparatem USG i w oparciu o obraz USG diagnozuje Ci np. uszkodzenie łąkotki w kolanie to IMO powinien to napisać na odpowiednim druczku i Ci dać.
Podobnie z fakturami. 100zł za dojazd, 200zł za USG kolana, a nie "usługa wet" - to tak jakby w sklepie kupować "jedzenie" a nie "chleb tostowy schlustad" i "pomidory koktajlowe"...
Anaa z opisem usg czy rtg to nie ma takiego obowiązku, tak mi się wydaje,bo takich druczków nie ma. Też dostałam tylko zdjęcia i słowne objaśnienie ale jeśli komuś zależy na opisie to musi o niego poprosić.
Rzeczoną "Książkę..."  dostaje nawet jak kupuje zastrzyk i sama mam go wstrzyknąć, wtedy podpisuje na dole karty rubrykę z oświadczeniem ,że nabyte produkty zastosuję zgodnie z zaleceniem lekarza wet. Czyżby na moim Zadupiu Dolnym mieszkał najsumienniejszy weteryniorz...?
wszystkie wyniki badań zawsze należą do pacjenta (lub jego właściciela). Może wet je przetrzymać w kartotece, czy czymkolwiek, ale tylko za zgodą właściciela. Więc jesli nie daje wyników- to zaniedbanie, jesli poprosisz (a masz prawo nawet zażądać😉) to wet ma dać ci świstek i koniec.
Pędzidełko nie wiem czy konie można traktowac jako zwierzeta gospodarskie, książki się wypisuje, owszem, ale chyba tylko dla zwierząd typu bydło, trzoda, owce, kozy i innych producentów żywności, chyba, ze konia sklasyfikujemy jako zwierzę rzeźne- ale to raczej nie dotyczy koni rekreacyjnych i sportowych😉 Wtedy nie ma obowiązku wpisywania nic do książki
Karta leczenia musi być wystawiona jeśli jest się rolnikiem - to wiem na pewno jako rolnik 😉 , mimo, że nasze konie nie są rzeźne - leczenie w gospodarstwie musi być odnotowane - później ARiMR i IW czepiają się przy kontroli gospodarstwa jeśli takowych nie ma. Jak to jest w przypadku "nierolników" - nie mam pojęcia.
Odnośnie faktur - usługa wet jest na niższym vacie niż np. osobno rozpisana usługa, sprzedaż leków, dlatego najczęściej wypisywane są faktury p.t. usługa weterynaryjna.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=92279.msg1869524#msg1869524 date=1378583328]
Karta leczenia musi być wystawiona jeśli jest się rolnikiem - to wiem na pewno jako rolnik 😉 , mimo, że nasze konie nie są rzeźne
[/quote]
całe życie człowiek się uczy😉
jasminowa ja mam konie hodowlane i rekreacyjne i to raczej nie jest ważne jak kto sobie je klasyfikuje i jak bardzo dany koń jest sportowy i czy nie będzie z niego niedługo kiełbaska. Formularz ma taką akurat nazwę i wypisać go można każdemu koniowi każdej rasy a co jest najważniejsze stanowi on dokument ,na którym znajduje się historia leczenia i każdy wet powinien to mieć ze sobą. Zawsze kiedy zwracałam się do specjalisty czy to od ciąży klaczy czy od nóg, nie musiałam rozdziawiać japy i przewracać oczami jak mnie pytał o rozpoznanie i stosowane leki tylko dawałam kartki KSIĄŻKI LECZENIA ZWIERZĄT GOSPODARSKICH i wszystko było jasne rzeczowe i nie trzeba było wróżyć z fusów.
Pędzidełko, wydaje mi się , że jeśli vet zrobił usg lub rtg to jego obowiązkiem jest opisać - czyli zdiagnozować - stan, który zobrazował. W tym celu były te badania, kosztują niemało. Coś mi podpowiada, że zwyczajnie niektórzy veci  mogą nie chcieć zostawić śladów swojej niepewności, niewiedzy czy ignorancji, więc nie opisują. Ale ci dobrzy zawsze dają na płycie obraz i opis.
Grace mnie się wydaje ,że obowiązku nie mają i nie chodzi raczej o niepewność co do diagnozy a oto że szkoda na to czasu trwonić.
Zdarzało mi się prosić lekarzy o pisemny opis co zostało zbadane, co zostało stwierdzone, co zostało podane, jakie są dalsze zalecenia, a także za co ile zapłaciła. Nigdy mi nikt problemu z tym nie robił.
koniczka ja też - na szczęście - nie miałam nigdy problemu. Po prostu na zakończenie wizyty lekarz podawał termin kiedy prześle rtg/usg z opisem i zaleceniami.
Dokładnie. Trzeba źądać opisów choroby i leczenia. Prawdę powiedziawszy to powinien być obowiązek weta, jak lekarz ma obowiazek prowadzenia historii choroby. Choćby - tak powiem - było czarno na białym do sądu w razie czego. A marże... Dobrze , źe do mnie teraz wsiowy wet przyjeźdźa joj, jak się okazało, że leczenie zwierzęcia tańsze być może :/. (a wciąż skuteczne). Met, jak na mój gust, to taki "hurtownik" jak ty to upusty mieć powinien 8I . A nie z łaski  żeby nic nie opuścić ( bo u mnie z dojazdem wwścieklica 25 zł).
Pewnie każdemu lekarzowi weterynarii jest przykro czytać ten wątek.
Tak troszkę złośliwie spytam: na te leki, które sami podajecie to też ma dokumentację wypisywać ? Tak lubicie sami zastrzyki robić. Bo taniej. Bo każdy głupi wie co i jak.
To się trzeba zdecydować. Raz pasuje wet, co daje leki do ręki, raz nie pasuje.  😉
I znikam, bo nie chcę brać udziału w tej dyskusji.
Tania, nie smutaj, bo to przecież nie o to chodzi! :kwiatek:
rozliczamy w innym wątku właścicieli stajni - były głosy, że zarobek 50zł na hotelowanym koniu miesięcznie, to już powinno każdemu wystarczyć. więcej to wyzysk. i gdzieś tam głęboko to też uwiera, ale... no niestety, klient zawsze będzie oceniał. tak samo weterynarzy. a jednocześnie tych uczciwych, sumiennych, z którymi miałam przyjemność pracować, bardzo chętnie - przynajmniej ja - chwalę i polecam. dobry weterynarz "na podorędziu" to dla mnie połowa recepty na spokojny sen. i mamy takich weterynarzy!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się