Forum konie »

Ku przestrodze. Wypadki których można było uniknąć.

Megane, ok ale co mają sanki do wiatraka, bo nie ogarniam? 😁

Lanka_Cathar, dlatego przy koniach warto myśleć i może nie namawiać do wiązania do sizala, a do... hm lichego sznurka (typu gruba nitka) 🙂
To, ze śniegu nie pamietam dawno, a halo napisała o strasznych obciążeniach... 10 cm śniegu, to siłownia 🙂 (sorki, z komorki to takie wlasnie durne pisanie hihi) faktycznie durnie to wygląda  :kwiatek:
Megane, hahaha aa to ogarnęłam. Fakt, ostatnio prawdziwy śnieg widziałam 3 lata temu w Wielkanoc (leżał cała 3 dni i właśnie wówczas zasapałam się na spacerze z koniem w ręku) 😂
Ja ostatnio w głębszym (kilka cm) śniegu jeździłam w zimę 3 lata temu po lesie 😉 potem co roku parokrotnie zdarzało nam się wsiadać na śniegu ale płyciutkim. Taki śnieg na łące jest o wiele lepszy od zmarzliny na ujeżdżalni :/
Hali nie mamy, tylko lonżownik kryty no ale ile można na nim jeździć. W aktualnej stajni w zimę w terenie nie byliśmy jeszcze.
_Gaga, ja praktykuję metodę z niezawiązanym uwiązem. Tzn. mamy w stajni słupy (element konstrukcyjny stajni angielskiej), przy których w połowie wysokości są takie dwa wyrostki (można zawiesić np. kantar na noc) i nad nimi wiąże się uwiąz, żeby nie opadł na glebę. Jak mam zwierza odsadzającego się, to nie robię węzła, tylko zahaczam uwiąz o te wyrostki. W razie paniki koń ma możliwość cofnięcia się (uwiąz wysuwa się), ale nie natyka na opór i przestaje się szarpać. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie zostawić nie uwiązanego konia idąc do siodlarni.
Chwila, po kolei, bo kilka rzeczy się pomieszało.
1. Konia, który pół roku nie chodził pod siodłem nie wzięłabym w 3-godzinny teren nawet z chowu 24/7 pod chmurką, nawet latem, nawet hucuła. Każdy żywy organizm wymaga adaptacji.
2. Zimą nie wzięłabym tym bardziej, nawet bez śniegu, lodu, grudy. Każdej zimy temperatura powietrza jest niższa, a to znacząco utrudnia metabolizm w mięśniach.
3. Pomysł, żeby na takim koniu "galopy najwyżej w głębokim śniegu" uważam za od czapy do sześcianu.
4. Koniem, który pół roku stał (zakładając padoki), oczywiście można jechać w teren, gdy kto lubi tereny, a nie lubi siebie. Przy optymalnych warunkach gruntowych i termicznych, na lekki spacer do godziny.
Cała reszta to igranie ze zdrowiem konia (bo własne gnaty to już niech sobie naraża, kto lubi, z tym, że jeśli "ktoś" da na glebę a wystany koń pójdzie w długą... 🙁)
Lanka_Cathar, ja miałabym problem, bo moje ogony za mną łażą. Nieuwiązane by polazły jak np. znowu zapomnę popręgu z paki 😉
A tak w ogóle to sizal to nawet nie jest sizal  😂
A tak w ogóle to sizal to nawet nie jest sizal  😂


Dokładnie. Sizal to włókno roślinne, z agawy sizalowej. Takie jasnobeżowe i szorstkie. Sznurek z sizalu w zasadzie nie jest już używany - kiedyś to był ten sławny sznurek do snopowiązałek, którego wiecznie brakowało. Sizal jest siłą rzeczy mniej trwały i mniej odporny na przerwanie  niż obecnie stosowane sznurki z włókna sztucznego.

Polecam nie chodzić na spacery przez pół roku, a potem wziąć 10kg plecak na plecy i pójść na 3h spacer zimą.
Plecak niepotrzebny. Ja chodzilam do pracy caly rok na piechote ( ok 45 minut marszem) jak spadl snieg poszlam tylko raz. Ledwie doczlapalam do klatki schodowej na omdlalych nogach.
Kwestii uściślenia:

to  miał być spokojny teren,a nie rzeź niewiniątka galopem po zamarzniętych ścieżkach,ważę 63 kg, a wypadek był wystarczająca nauką na przyszłość, człowiek młody to głupi, sto razy się udało za 101 było gorzej, dlatego opisałam swoją bezmyślność ku przestrodze. Po wypadku pod choinkę dostałam kask z wszystkimi możliwymi atestami na wszystko  🤔 i od tamtej pory, tj. od 16 lat się z nim nie rozstaję;-)
ps.znam biomechanikę ruchu konia,swoją również,możliwe urazy,kontuzje etc. i potrafię dozować trening rajdowy

pozdrawiam,
re-voltowiczów

evescool, ale ty nadal myślisz wyłącznie o sobie, nic o wierzchowcu.
Koniecznie musicie to gdzieś zgłosić.  Ku przestrodze. Nie wolno jeździć na koniach. Ile by nie staly.
LSW, często widuję takie konie, które stoją po 2-3 tygodnie, po czym idą na 3 godziny w teren
Kolejne 2-3 tygodnie właściciele się nie pokazują, zatem nie widzą że konie po takim procederze często są kulawe
Oczywiście "nic się nie stało" i oczywiście "można", a że kosztem zwierząt to co. Przecież po to są, co nie? 🤔wirek:
no a po co innego są? Część jest do hodowli, największa ilość jest na mięso, najmniej jest do sportu. A największa ilość kulawych koni jest w tzw "sportowych" stajniach. Stoją tygodniami w boksach ( bo na wybieg nie wolno wypuszczać) i czekają aż się właścicielka pojawi i weźmie na "trening". Po kilku intensywnych treningach następuje półroczne leczenie i rekonwalescencja. Potem znów "trening" i znów kulawizna. I tak jest w porządku wg revolty.
LSW, dawno większych bzdur nie czytałam 🤔wirek:

LSW, ciekawe wnioski, na czym je opierasz?
Myślę, że na chęci wywołania gó*noburzy. Zwykle nie odzywam się w takich sytuacjach ale głupota bijąca z tamtej wypowiedzi jest porażająca.
A największa ilość kulawych koni jest w tzw "sportowych" stajniach.


Ogarnięty właściciel widzi kulawiznę to woła weta i leczy, nieogarnięty wozi cztery litery na sztywnej kulawej lamie i śmieje się z frajerów co wiecznie konia leczą 🤣

Btw. świat nie jest taki fajny ze jak ktoś dba to ma, a jak zlewa to koń od razu choruje. Mało to jest koni w zaje*istych warunkach co wiecznie mają pecha i szkapek w ujowej rekreacji co dożyją w zdrowiu sędziwego wieku?
Może taka wizualizacja da do myślenia tym, dla których założenie kasku jest problemem

Cos wam opowiem.

Jak moze niektorzy wiedza, mieszkam razem z moim koniem w Anglii.
Nikogo nie dziwi, ze ktos konno jedzie droga asfaltowa, w PL mialaby pewnie status gminnej/lokalnej.
Kierowcy na drogach bardzo grzeczni, zawsze zwalniaja przy koniach (nawet bardziej niz musza) albo w ogole staja i wylaczaja silnik i czekaja, az ich jezdziec minie.

Droga waska, po obu stronach krzaczory. Na tyle waska, ze co jakis czas sa `mijanki`.  Droga kreta, wiec wszyscy jezdza wolno, na wypadek, gdyby cokolwiek z przeciwka jechalo.
Wszyscy wiedza, ze w okolicy sa stajnie, sa znaki ostrzegawcze, ze mozna konia na drodze spotkac. Droga  lokalna, raczej nikt obcy nia nie jezdzi.

Wiec jade Ci ja ta droga, w zoltej odblaskowej kamizelce zreszta.
No i slysze z oddali, ze ktos ta droga zapier***, trabi na zakretach (ze niby ten co z przeciwka jedzie to ma niby zaczac cofac?). Wiec stwierdzam, ze moze podklusuje po tym asfalcie kawalek, do nastepnego wjazdu w brame.

Kiedy bylam tak z 15 metrow od tej bramy, slysze, ze to auto za mna jest juz calkiem blisko. Slysze pisk hamulcow, opony, trzask galezi. Oczywiscie kon nie wytrzymal nerwowo i zaczal galopowac po tym asfalcie. Obrocilam sie i widze, ze ten samochod ledwo wyhamowal, widze, ze w srodku niezla impreza, kilka osob tam na pewno siedzi..
Za chwile... BUM. .. Za nim jechal drugi. Juz tego nie widzialam (no bo zdazylam swoje odgalopowac).

Zatrzymalam sie, zsiadlam, nogi jak z waty, ale stwierdzam, ze pojde opierdzie*** no i sprawdzic, czy wszyscy przezyli.

No i jak doszlam to nikogo juz nie bylo.
Wszyscy zwiali.

Podejrzewamy, ze samochody moze kradzione nie byly, ale ubezpieczenia mogly nie miec, a towarzystwo prawdopodobnie nie do konca trzezwe np.

No nic, telefon na policje itd, tu juz nie ma co opowiadac.

Ale to nie koniec.

Tam, gdzie udalo mi sie wyhamowac mniej, spotkalam pana na takim skuterku inwalidzkim, ktory jechal w nasza strone.
Normalnie gdyby nie to, ze towarzystwo przeze mnie skonczylo w krzakach - pewnie by dziadka przejechali..

No nic, bede unikc tej drogi teraz niestety

tak to wygladalo
Straszna tragedia

http://equista.pl/editorial/1595/tragiczny-wypadek-podczas-hits-saugerties

To pokazuje jak ważne jest wyszkolenie pary  🙁

Scaliłam temat z wątkiem Ku Przestrodze.
Smok10, ale CO pokazuje, że akurat tutaj zawiodło wyszkolenie pary? Przecież o ile się doczytałam, to nic w tej sprawie nie wiadomo, szczegóły zostały utajnione, więc nie wiemy np, czy koń się nieszczęśliwie nie potknął, nie przewrócił na prostej, bo np. dziecko z balonem mu wyskoczyło przed nos, albo zawiodło podłoże i doszło do poślizgnięcia etc.
Nie napisałem tego w kontekście tego przypadku tylko jako przestrogę do tego co się często widuje w niższych klasach na zawodach regionalnych . Walka o życie i dzwony że aż strach. Oczywiście że mogło być wszystko , nawet atak serca. W każdym razie to straszna tragedia .
Nikt nic nie utajnia

http://www.dailyfreeman.com/general-news/20160901/woman-killed-in-horse-accident-at-hits-in-saugerties-was-medal-winning-rider

22-letnia Rebecca Weissbard po wygranym konkursie kl. L, jechała rozgrywkę w drugim konkursie. Na drugiej przeszkodzie koń zahaczył nogą o drąg, amazonkę wyrzuciło z siodła, a koń straciwszy równowagę upadł na nią. Poniosła śmierć na miejscu.
Smokowi zapewne o to chodzilo, ze doswiadczony jezdziec w niskiej klasie.
Ktos by powiedzial phi, a jednak zapominamy, ze to mega niebezpieczny sport. No i fakt, to co czasem sie wyprawia na zawodach to pachnie szpitalem...
ElaPe, dzięki za szczegóły. Wczoraj czytałam jakiś link z facebooka, gdzie podano, że na prośbę rodziców i do czasu wyjaśnienia wypadku wszystkie szczegóły zostały utajnione. Straszny dramat...
Smokowi zapewne o to chodzilo, ze doswiadczony jezdziec w niskiej klasie.
Ktos by powiedzial phi, a jednak zapominamy, ze to mega niebezpieczny sport. No i fakt, to co czasem sie wyprawia na zawodach to pachnie szpitalem...



Akurat tej zawodniczce nie można zarzuciś że słabo czy szpitalnie jeździła. Jest trochę jej filmików na yt. Jeździła dużo koni i startowała w konkursach do 130 cm zdaje się. Miała własną stajnię na Long Island.
Akurat w tym przypadku może nie ,ale ststystycznie rzecz biorąc jak się szuka guza to prędzej czy późnie się znajdzie. Niech ten tragiczny wypadek będzie jakąś przestrogą dla tych co uważają że wystarczy kupić dobrego konia i jedziemy. Potem wychodzisz na rozprężalnie i modlisz się o życie. 😤
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się