https://www.youtube.com/user/PamikuPL "Mówiąc inaczej" - absolwentka filologii polskiej uczy Polaków poprawnej polszczyzny 🙂 Ja polecam - za jednym razem pochłonęłam wszystkie odcinki i kilku nowych rzeczy się dowiedziałam (i przy okazji pośmiałam)
ikarina, nie widziałam wcześniej tego wątku, więc wróciłam na pierwszą stronę zobaczyć, o co chodzi... Wkurza Cię to niezmiennie od dwóch lat. 😉 (I wcale się nie dziwię...)
Ależ słowo harpagan jak najbardziej istnieje, nawet jeśli nie w SJP to przynajmniej w slangu 😉 Jest nawet rajd na orientację HARPAGAN, może stąd przejęto to określenie. I bynajmniej nie oznacza dusigrosza, harpagona 😉
Jako nazwa rajdu oczywiście istnieje i to zupełnie odrębna sprawa. Natomiast gwarowo owszem, nawet wywodzi się z Małopolski, ale nie zmienia to faktu, że słowa gwarowe nie należą do literackiej polszczyzny 😉 Ale dobra, może się w takim razie czepiłam, mnie razi używanie gwarowych słów i dla mnie to błąd językowy, ale na pewno nie każdego razi.
"wzią-ś-ć" też jest powszechnie przyjęte. 😉 Nie zaleca się łączenia języka literackiego z gwarowymi wyrażeniami, to jest tzw. niechlujstwo językowe. Aczkolwiek są na ten temat różne poglądy. Co do Moliera nooo, polska szkoła nadal jeszcze uwzględnia jego utwory w programie nauczania, więc teoretycznie każdy człowiek po liceum powinien wiedzieć albo, kto to jest Harpagon, albo, kto to jest Tartuffe. 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=91367.msg2450921#msg2450921 date=1447746032] "wzią-ś-ć" też jest powszechnie przyjęte. 😉 Nie zaleca się łączenia języka literackiego z gwarowymi wyrażeniami, to jest tzw. niechlujstwo językowe. Aczkolwiek są na ten temat różne poglądy.
[/quote] Murat ale " pojedyncze jednostki" są w porządku ?
Majowa w pierwszej chwili wydawałoby się, że to błąd tej samej kategorii, co np. "kontynuować dalej", ale wbrew pozorom nie - mogą być np. pojedyncze jednostki w tłumie (tu jedna, tam jedna...) albo nieliczne jednostki. Także moim zdaniem można tak powiedzieć. Gdyby to była "pojedyncza jednostka na pustyni", to oczywiście błąd logiczny. 🙂
[quote author=Murat-Gazon link=topic=91367.msg2450943#msg2450943 date=1447749129] Owszem 🙂 tylko że słowo "pojedynczy" nie oznacza wyłącznie "jeden". Może także oznaczać "rozpatrywany w oderwaniu od innych".
[/quote] Czyli jednostka edit Murat , poddaj się 😉
Jeśli wiele razy słyszymy w codziennej mowie ten sam błąd to nie trudno się do tego przyzwyczaić 😉 Sama robię masę, a jestem przekonana, że mówię prawidłowo 😀 Polski jest bardzo, bardzo ciężkim językiem. I nawet, jeśli używamy go od dzieciństwa- nie da się uniknąć pomyłek 😉
Drugi? Trzeci z kolei? Chyba coś takiego. O ile dobrze kojarzę to wyprzedza nas chiński albo japoński 😉 Ja zaczęłam "doceniać" trudność tego języka kiedy zastanowiłam się nad różnicami między polskim a angielskim. Ot, taki najbanalniejszy przykład- słowo "dwa". Ile mamy odmian w angielskim? Two, second... i chyba tyle? A w polskim? Dwa, dwóch, dwojgu, drugiemu, drugich, dwojga, drugie, drugim... i tak dalej. Dla nas ta odmiana jest jeszcze w miarę naturalna(a i to nie zawsze 😀 ), ale dla takiego anglika? Kosmos 😀
Oj, oj. Polacy lubią sobie schlebiać uważając, że nasz język jest jednym z najtrudniejszych. Takich rankingów było robionych wiele, ale chętnie poznam jakiś obiektywny i wiarygodny. Bo dla mnie w czołówce to: chiński, japoński, koreański, wietnamski, mandaryński, arabski, fiński, węgierski, grecki, hebrajski...
O ile wiem, to te rankingi są robione na podstawie między innymi skomplikowania fleksyjnego i fonetycznego języka, a to się da miarodajnie ocenić. Polski jest językiem bardzo fleksyjnym, z całą maaaasą oboczności, wyjątków i "dziwności" do tego.
Ja takie rankingi polecam brać z dużą dozą dystansu, ponieważ z lingwistycznego punktu widzenia nie ma czegoś takiego, jak jeden najtrudniejszy język - może być natomiast język obcy relatywnie trudny dla osoby z danym językiem rodzimym. Język angielski nie ma rozbudowanej fleksji i jego użytkownicy często wymieniają język polski jako trudny, ponieważ dla nich trudne jest ogarnięcie rozumem fleksji (a także np. rodzaju przypisanego do rzeczownika). Im bardziej podobny twój język do języka, którego chcesz się nauczyć, tym łatwiej i szybciej ci pójdzie sama nauka. Słyszałam na przykład wielokrotnie od Ukraińców, którzy wyemigrowali do Polski, że nauczyli się języka polskiego w ciągu zaledwie kilku miesięcy. I to w stopniu umożliwiającym pracę z klientem w tym języku. Dla Polaków pewnie piekielnie trudny będzie do nauki chiński (z tym zastrzeżeniem, że nie ma czegoś takiego jak jeden język chiński, a raczej grupa językowa). Dlaczego? Ponieważ jest to język tonalny i ani nasz język nie ma tonów, ani nawet w Europie żaden język indoeuropejski czy ugrofiński się tonami nie posługuje. Za to na przykład chiński jest bardzo prymitywny pod względem czasów i składni. Z kolei japoński ma bardzo skomplikowany zapis, a niebywale mało fonemów, w dodatku każda ich sylaba jest otwarta (kończy się na samogłoskę) - rezultaty widać, jak Japończycy próbują mówić po angielsku. Na przykład moje ulubione anime to Fullmetal Alchemist, w Japonii ten angielski tytuł czytają jako "furumetalu arkemisto"
Któryś z języków Indianów z pewnością może być uznany za najtrudniejszy dla największej liczby nacji, a to dlatego że ta grupa językowa ma składnię i gramatykę zupełnie odjechane w porównaniu z całą resztą języków.
Te całe rankingi 'najtrudniejszych języków' zresztą nie wytrzymują próby nawet racjonalnego wytłumaczenia, ponieważ należy pamiętać, że w danym narodzie są jednostki bardzo inteligentne i totalni idioci, wszyscy się posługują tym samym językiem, więc ten język po prostu nie może być za trudny nawet dla pijaka spod sklepu. Zresztą jak się porówna wiek, w którym dzieci nabierają biegłości w mówieniu danym językiem, to zawsze ten wiek wypada tak samo, niezależnie od tego, czy posługują się mandaryńskim, polskim czy angielskim. Z pisaniem i czytaniem sprawa jest trochę ciekawsza, ponieważ różnie to było z postrzeganiem samego czytania i pisania - na przykład w Chinach to była umiejętność, która ustawiała człowieka do końca życia, bo tak mało ludzi umiało pisać i czytać. W Polsce już od XVI wieku była cała gama tłumaczeń Pisma św. i ogólnie może kmiotki nie czytały, ale na pewno szlachcic miał duże szanse przynajmniej umieć się podpisać. Więc co do biegłości w pisaniu i czytaniu, różni się to zależnie od języka, z chińskim i japońskim językiem na czele, bo ich pisownia jest bardzo skomplikowana.
edit: nawet obecność fińskiego i węgierskiego na tych listach potwierdzają, że to chodzi tylko o trudność relatywną - bo te języki ugrofińskie, więc to po prostu zupełnie inna grupa, niż prawie cała reszta języków europejskich, będących językami indoeuropejskimi.