Mnie z kolei na moich dietetycznych studiach uczą, że mleko i jego produkty powinno się spożywać, o ile u kogoś nie powoduje jakiś poważnych problemów związanych właśnie z laktozą, biegunki inne tego typu zdarzenia. Jeśli samo mleko jako takie komuś nie do końca służy, powinien spróbować przerzucić się na tzw. ,, fermentowane produkty mleczne" czyli po prostu np. kefir,jogurt, gdzie laktoza jest rozkładana w dużej mierze przez drożdże i bakterie odpowiednich szczepów, które dodatkowo mają pozytywną rolę dla flory jelitowej. W Polsce problem niedoboru wapnia jest na prawdę spory ( wg badań Instytutu Żywności i Żywienia statystyczny polak pokrywa dzienne zapotrzebowanie na wapń w 50%- a potem za paręnaście lat zdziwienie, że jak to? jaka osteoporoza?!) a mleko i przetwory są jego łatwo przyswajalnym źródłem. Jadę statystyką, bo robiłam ostatnio z tego referat. 😁 A, wapń z produktów roślinnych: jest go zwykle nie wiele, a przyswajany jest w bardzo w znikomym stopniu, bo występuje zwykle jako nierozpuszczalne sole: szczawiany, fityniany itp. Do tego też trochę białka, witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, kończąc na zasadotwórczym odczynie- teraz tak często słyszy się reklamę o słynnym zakwaszeniu organizmu. Jako takie wyobrażenie: nie jest to absolutnie żadna reguła, ale pisząc jadłospisy mogę wysnuć taki wniosek, że przeważnie zaspokojenie dziennego zapotrzebowania na wapń dla osoby dorosłej jest pokryte, gdy przynajmniej dwa razy dziennie pojawia się taka dobra porcja mleka bądź jego przetworów.
Jeszcze będąc przy tych przetworach trzeba mieć na uwadze, że w białym twarogowym serze, może nie być tyle wapnia ile nam się wydaje. Jak to moje ulubione stwierdzenie mówi: wapń w procesach technologicznych w dużej mierze przechodzi do serwatki. Np. jogurt naturalny 2% tłuszczu: 170 mg wapnia w 100 g produktu, podczas gdy ser twarogowy tłusty: 88 mg w 100g. Co oczywiście nie oznacza, że biały ser jest w ogóle bezwartościowy i zły i nie powinno się go jeść 😉
Hamer, Nie masz bladego pojęcia o przechowywaniu żywności, technologii żywności i w ogóle o współczesnym rolnictwie. Poczytaj sobie chociaż przepisy prawne, jakie są w Polsce i co wolno, a czego nie w żywności. I owszem, papierowe pomidory są średnio smaczne, ale nie dlatego, że są GMO. BTW, jak sobie chcecie płacić dwucyfrowe liczby za jarzynki, owocki i trzycyfrowe za mięsko to tak, należałoby się przestawić na żywność eko. Niestety tradycyjne rolnictwo nie jest w stanie wyprodukować takiej ilości jedzenia, żeby zaspokoić potrzeby ludności i żeby to miało w miarę akceptowalną/dostępną dla ogółu cenę.
Niestety tradycyjne rolnictwo nie jest w stanie wyprodukować takiej ilości jedzenia, żeby zaspokoić potrzeby ludności i żeby to miało w miarę akceptowalną/dostępną dla ogółu cenę. możesz rozwinąć? Wydawało mi się, że jest nadprodukcja żywności i mnóstwo się jej marnuje.
W sensie? Dużo żywności ludzie wyrzucają i marnują (i jedzą za dużo), ale to nie zmienia faktu, że w skali świata mnóstwo osób jest niedożywionych/głoduje (no i powiedz takim ludziom, że niech teraz sobie kupują ziemniaki po 10zł kg, dżem za 35zł kg, jabłka 15zł kg, a mięso za 50-60zł kg i drożej, bo to zależy od gatunku, o rybach to już nie wspominając, co prawda będą zdrowo żywieni, tylko okaże się, że nagle mogą tej żywności kupić x razy mniej). Zbiory w rolnictwie ekologicznym masz kilkukrotnie mniejsze niż w nie-ekologicznym. Nawozy sztuczne, jakie by nie były szkodliwe, działają lepiej na wzrost roślin niż obornik/kompost. Pryskanie przeciw szkodnikom też zwiększa zbiory, bo ci stonka nie zeżre ziemniaków, jakiś inny owad jabłek i wiśni, a jeszcze inny truskawek (ludzie nie kupią nadgryzionych przez robaczka i nieładnie wyglądających warzyw). Więc te zbiory są większe. Karmiąc eko paszą zwierzęta (a ta eko pasza musi być z eko upraw, czyli znowu jej mniej się wyprodukuje, jest droższa) nie uzyskasz takiego przyrostu masy w tak krótkim czasie jak karmiąc paszą nie-eko. No i jak mięso ma być eko to zwierzęta nie mogą być w małych klatkach/oborach, (gdzie się nie mogą ruszać= większy przyrost masy) przemysłowych, a nie utrzymasz na łące w Polsce stada kilku tysięcy krów/kurczaków/świń/indyków.
Także jak chce się dużo taniej żywności to nie uzyska się takiej metodami eko, a naprawdę nie a tak wielkiej ilości ludzi, która byłaby sobie w stanie pozwolić na żywienie się tylko drogą żywnością ekologiczną.
o problemach z proukcję eko żywności wiem. Dziwi mnie tylko, że właśnie tradycyjne rolnictwo nie zaspokaja potrzeb, a z drugiej strony lekko zbrązowiałe babany z hipermarketu lądują na śmietniku.
Ja ostatnio natrafiłam na ciekawy artykuł dotyczący żywności typu "organic": http://www.slate.com/articles/double_x/the_kids/2014/01/organic_vs_conventional_produce_for_kids_you_don_t_need_to_fear_pesticides.html W skrócie obalane są mity, że jak żywność jest z produkcji ekologicznej, to nie ma w niej żadnej "chemii" - jest chemia, ale pochodzenia organicznego, która ma często wielokrotnie wyższą szkodliwość, niż chemia syntetyczna. Szkodliwość w sensie - możesz dać dużo mniej nawozu, nie ryzykując, że przekroczy dawkę uważaną za szkodliwą. W dodatku "organiczny" nawóz jest mniej efektywny, więc rolnicy używają go więcej - efekt przyswajania mniejszej ilości chemii może przez tą zależność w ogóle się nie pojawić.
demon, nikt nie neguje badań DNA ( choć one są już przestarzałe przy alergiach, teraz pracuje się na miRNA) i jest to problem w niektórych liniach, rodzinach itp. bo wiadomo, że alergie można dziedziczyć, ale pisanie, że jest to problem większości dorosłych jest niezgodne z prawdą i o tym właśnie piszą i to właśnie badają te tęgie umysły o których pisałaś. Alergia pokarmowe są dużym problemem, ale nie ma co demonizować mleka jako takiego, bo alergenów jest od groma...
zywnosc roslinna spokojnie zaspokoilaby glod na swiecie - produkcja przemyslowa zwierzeca pochlania mnostwo zboz i mnostwo wody i to jest ogromny problem ekologiczny.
A mleko zakwasza organizm i jest po prostu nienaturalne dla ludzi. Zreszta wiele ludzi wapnia z mleka nie wchlania.
klik Zdanie pod koniec strony: 80 %, z 10 000 odmian pomidorów, występujących na świecie, jest modyfikowanych genetycznie artykuł Uważnie przeczytać pierwszy artykuł. GMO nie zawsze musi być etykietowane, w Polsce zabronione do uprawy, ale może być sprowadzane z zagranicy. W tym te wymienione 80% odmian pomidorów. Marketowe odmiany pomidorów, to również efekt mutagenezy. Czyli dłubania w DNA rośliny. Wygaszania jednego genu kosztem innego. Tzw pomidory LSL nie mięknące artykuł1 A więc nie utrwalane chemicznie, tylko zmodyfikowane żeby były twarde. Tak jak truskawki i inne miękkie produkty. a sałata... no cóż ta pakowana samo zdrowie 😂czytaj zielony papier płukany w............... a z reszta, sami doczytajcie artykuł2
wartość do znakowania GMO to w UE 0,9 % i jest to warunkowane prawnie. Zanim zaczniemy negować GMO warto zapoznać się jakie geny i ściezki zostały zmienione i jak i czy może to wpływać na genom człowieka, bo tak jak mówię często gęsto większe zmiany (negatywne, ale i pozytywne) "robią" produkty niby nie GMO, ale właśnie wpływające na profil transkryptomiczny danego organizmu- i na tym bazuje cała nutrigenomika.
Pierwsza zasada- czytamy etykiety i specyfikacje producenckie, jeśli mamy wątpliwości mailujemy do biura konsumenckiego i producenta. Odpowiadają, a niedouczonym wysyłają odnośniki do publikacji, badań itp. nie tylko swoich labów, ale przede wszystkim akredytowanych🙂
Hamer, ale mutageneza może zachodzić samorzutnie... Albo pod wpływem czynników niekoniecznie wywoływanych przez człowieka. To jest proces NATURALNY i nikt nie musi w roślinie dłubać, żeby zmutowała. Dobór naturalny sam sobie wybiera osobniki, które mają przetrwać - eliminuje te o niekorzystnym zestawie genów. Można się pokusić o stwierdzenie, że zastępuje słabe geny lepszymi. Więc równie dobrze wygaszanie genów przez człowieka mogłoby zajść w sposób naturalny. No ale wszystko, co modyfikowane jest be, tylko nie rozumiem, dlaczego tak uważasz...
Na naturalną mutagenezę handel /rynek nie ma czasu 😁 Potrzeby zmieniają się dynamicznie, nie tak jak naturalnie mutujące odmiany roślin. Ps. Nie mówię ,że wszystko jest be... Ale jak ze wszystkim trzeba zachować umiar. Nie w pogoni za popytem, modyfikować jak leci. Nigdy nie wiadomo jak taki wyścig zbrojeń wpłynie na nasze organizmy.
Jeśli mam wybierać między pachnąca, aromatyczną, i słodką truskawką, a papierowym, kwaśnym cudem, z marketu. Po którym dostaję uczulenia, to wolę taką brudną od piasku prosto z krzaka 😂 Podobnie z papierowymi pomidorami. to ,że są ładniejsze, nie znaczy ,że lepsze od głupiego koralika z krzaczka na działce.
Ja też wolę np. rzodkiewkę z ogródka, bo smakuje jak rzodkiewka, a nie woda. Ale to nie znaczy, że tępię GMO tak właściwie bez powodu. Bo to, że akurat Ciebie uczula, nie znaczy, że każdego musi. Zresztą myślę, że to nie to, że ta truskawka jest GMO, ale to, że pewnie pryskana i nafaszerowana chemią.
Nie chce co poniektórych martwić, ale każda rzecz którą zajadacie jest modyfikowana genetycznie, bo jakoś te odmiany, które są trzeba było te x lat temu wyhodować. 🤣 No i nie żeby coś, ale jak się hoduje pomidora na krzaczku na działce to też nie wiadomo ile on ma metali ciężkich i czy norm nie przekracza np.
A jak zjadasz z krzaka to chociaż umyj, bo naprawdę gleba jest głównym źródłem niepożądanych/szkodliwych drobnoustrojów w przemyśle spożywczym.
A na smak produktów spożywczych ma wpływ bardzo wiele czynników, jednym z nich jest sposób i czas przechowywania.
Karla🙂 dziękuję za głos profesjonalny :kwiatek: Ja spotkałam się też z pytaniem, czy z racji tego że pomidory z Auchanu są niesmaczne, tzn. że są zmodyfikowane... Ręcę opadają 🤔wirek: W Polsce jest zabroniony obrót produktami GM - wszystko co kupujecie w sklepach, co jest niesmaczne, papierowe, tekturowe i blaszane to wynik nieodpowiednich warunków uprawy bądź zbyt dużej ilości oprysków.
Rolnictwo ekologiczne - temat rzeka... Fajna sprawa na papierze, w praktyce nie jest to sposób który jest w stanie wyżywyć ludzkość, jak już Alveaner wspomniała. Rolnictwo ekologiczne nie jest nastawione na dużą liczbę dużych i błyszczących jabłuszek, które tak chętnie kupujecie w marketach 😉 Tabela z mojej prezentacji - rolnictwo ekologiczne dopuszcza użycie nawozów ogranicznych (obornik, kompost), co nie oznacza jest to 100% bezpieczne użycie. Te nawozy charakteryzują się wysoką koncentracją składników odżywczych i przenawożenie może mieć takie same katastrofalne skutki jak przy nawozach mineralnych... A skoro ekologiczne to zdrowe, cnie 😉 ?
Żywność GM w Polsce jest zabroniona - handel, obrót i eksport także. Aktualnie można chyba sprzedawać nasiona(?), ale nie można ich wysiewać i uprawiać takich roślin.
A mleko zakwasza organizm i jest po prostu nienaturalne dla ludzi. Zreszta wiele ludzi wapnia z mleka nie wchlania.
To bardzo ciekawe, jakoś mi wpajają, że jest alkalizujące ze względu właśnie na zawartość wapnia. ( tak jak jest np. wodorotelenek wapnia, kwasu który zawiera w sobie wapń nie znam żadnego 😉 ) I skąd to twierdzenie, że wiele ludzi nie wchłania wapnia z mleka? ( wykluczając przypadek niedoboru witaminy D, która ściśle koreluje z wchłanianiem wapnia) To chyba skądś się on musi brać co? Chętnie poczytam o tym jakąś publikację. Zakładając, że ten z roślin jest w zasadzie nie przyswajalny, a organizm potrzebuje wapnia w płynach ustrojowych do wielu procesów, gdy brakuje tego 1% który krąży, organizm zaczyna wypłukiwać z kości.
W ogóle za chwilę wyjdzie na to, że powinniśmy jeść tylko trawę, bo nic innego nie jest dla nas naturalne. Idąc tym tokiem rozumowania, można stwierdzić, że każdy produkt spożywczy poddany jakiejś obróbce lub procesowi jest już produktem nienaturalnym.
Aktualnie można chyba sprzedawać nasiona(?), ale nie można ich wysiewać i uprawiać takich roślin. a tak z ciekawości, bo zupełnie się na tym nie znam: jeśli rolnik wysieje takie nasiona to czy jest realna szansa na to, że takie warzywko lub zboże trafi do lab, gdzie zbadają pod kątem pochodzenia (czy gmo, czy nie)? Czy takie kontrole są przeprowadzane, czy nie szkoda nikomu na nie kasy i czasu 😉 . Zastanawia mnie też w jaki sposób rolnik potwierdza konkretnym organom pochodzenie nasion-wystarczy tylko na papierze?
Rul My na zajęciach mielismy takie testy paskowe, jak ciążowe 😉 które wykrywają dana modyfikację w danym materiale roślinnym. Rolnik/ogrodnik/firma przedstawa papiery dotyczące pochodzenia danej partii nasion dostarczając ją do skupu, obstawiam że to tylko na papierze - nikt nie sprawdzi 5ton nasion 🤣 Ale generalnie prowadząc hodowlę nasienną, jesteś pod kontrola PIORINu, inspektorzy przeprowadzają kontrole, sprawdzają papiery i pobierają tez próby nasion pod kątem czystości odmiany, czy nie GM, zanieczyszczeń pestycydami itp
To miała być taka mała ironia. Nie lubię demonizowania- nie jedzmy tego, tamtego i siamtego, bo chemia, bo gmo, bo laktoza, bo to samo zło. 😉 Wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba we wszystkim mieć umiar. 😉
To miała być taka mała ironia. Nie lubię demonizowania- nie jedzmy tego, tamtego i siamtego, bo chemia, bo gmo, bo laktoza, bo to samo zło. 😉 Wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba we wszystkim mieć umiar. 😉
Zwłaszcza, że w dziedzinie dietetyki często są przewroty kopernikańskie w stylu chyba już słynnej batalii pomiędzy margaryną, a masłem. Teraz się odsądza margarynę od czci i wiary, bo tłuszcze trans, bo coś tam, a przecież kiedyś to masłem się straszyło, że zapcha żyły i doprowadzi do miażdżycy 😉. Podobnie było z jajkami, które kiedyś "były niezdrowe i miały dużo cholesterolu", a teraz traktuje się je jako jeden z najlepszych pomysłów na śniadanie. To zniechęca do podążania za jakąkolwiek modą lub restrykcyjnymi zakazami, bo za 5-10 lat się może okazać, że te zakazy teraz znowu są całkowicie przeorientowane, a my się fatalnie żywiliśmy przez ostatnie 5 lat :P
Alaska, skoro sie tak fachowo wypowiadasz i taki z Ciebie znawca to powinnas wiedziec takie rzeczy co?? 😉 A tak na powaznie, powinnas wiedziec, ze przyswajalnosc wapnia nie tylko zalezy od wit D, ale przede wszystkim od fosforu i jego odpowiedniej proporcji. Mleko takich proporcji nie ma - sprawa jest wiec prosta. Nabial zakwasza i zaflegmia organizm - to jest fakt i tyle.
To jest porownywalne z mitem zelaza i szpinaku - mimo ze jest go w nim sporo, to sie nie wchlania bo szpinak zawiera polifenole i kwas szczawianowy.
Naprawde polecam troche poszperaci zapoznac sie z obiema stronami medalu kazdego zagadnienia, dla siebie, swojej wiedzy, czy po to zeby nie tworzyc czy nie powielac niepelnych/nieprawdziwych informacji...
nerechta, nie każdy nabiał zakwasza, wszystko zalezy od dodatków do mleka jako samego surowca i procesów jego obróbki (m.in. temperatury, czy będzie to UHT, czy niska pasteryzacja, dwie pasteryzacje w odstępach czasowych na niższych temperaturach,sterylizacja, czy mikrofiltracja itp.więc nie generalizujmy, proszę. po to się dodaje pewne dodatki żeby bilans Ca-P był prawidłowy i wchłanianie jak największe tekst przeczytany, brak w nim jakichkolwiek odnośników do najnowszych badań prowadzonych przez renomowane ośrodki naukowe i w oparciu o najnowsze metody kliniczne i biologii molekularne... tekst, że dowodem na coś jest to, że dzieci przestały lubić... nerechta, teksty źródłowe też mało wiarygodne
jak masz jakieś porządne naukowe odwołania to chętnie poczytam, bo na kongresach food safety na które jeżdżę neguje się zdrowotność produktów eko ( roślinnych, zwierzęcych- bez różnicy) a o mleku jedynie nowinki o niejednorodnych alergiach i różnicach we wpływie rasy na ich występowanie, lepszym zbilanoswaniu Ca-P w mleku niż w roślinach itp. no i genetyka, genetyka, nowe szczepy bateri pro i takie tam. :kwiatek:
Jeszcze jakby iść tokiem myślenia niejakiego Murraya to.. wszystkie rośliny wystawione na działanie temperatury i UV się mega mutują i są szkodliwe... tak jak i gotowane mleko😉 Poza tym, dobre bakterie do produktów mlecznych są zaszczepiane po procesie obróbki termicznej, a nie przed- więc ktoś nie zna podstaw technologii mleka. Coraz więcej zakładów obniża temp pasteryzacji, wchodzi w mikrofiltrację właśnie po to by wytłuc to co złe, a zostawić kilka procent tego dobrego, co w krótkim czasie b. szybko się rozwinie. To tak w kwestii mleka w Europie, bo świeżo po warsztatach jestem i się dzielę wiedzą🙂
Karla🙂, bardzo interesujące jest to, co piszesz, czy mogłabyś podać jakieś źródła, do których warto sięgnąć, żeby pogłębić wiedzę z dziedziny dietetyki? 😉
tak na szybko- mam przyjemność czytania autorów i słuchania 😉 na szkoleniach takich oto wydawnictw: food and nutrition science journal of nutrition education American Society of Clinical Nutrition Diary Journal food and nutrition journal no i kupa gajnych artow o mleku była ostatnio w Science i Genomics i coś tam ( niestety nie pamiętam dokładnie tytułu) na kongresach FS i szkoleniach z EU najczęściej są współautorzy publikacji, badań, grantów naukowych, które właśnie tam sa opisywane. Część artów znajdziesz przez google scholara, jeśli coś jest niedostępne to śmiało pisz do autorów- chętnie wysyłaja i dyskutują- szczególnie Niemcy, Amerykanie, Francuzi i Anglicy.
heh mam ten luksus ,że na własne potrzeby, warzywa i owoce uprawiam. Podlewam gnojówkami z żywokostu, pokrzywy, Pomidorom, w ziemię zakopuję skórkę od banana (sporo potasu), podlewam gnojówką zrobioną z obcinanych im liści, by wykorzystać to co roślina już zdążyła użyć. Opryskuje od robali rozcieńczoną gnojówką z wrotyczu, skrzypu na mączniaka, wyciągiem z czosnku i innymi tego typu specyfikami. Spokojnie zjadam, tylko obtarte z piasku marchewki i truskawki.