Melduje że u mnie dziś na 6 😉 trochę mało spadłam z wagi , dużo piłam i zjadłam 3 kromki (małe ) chleba z jajkiem i pomidorem , na obiad 2 ziemniaki i trochę sosu ,ogórek . Nie obeszło się bez kawy , z 5 kubków zleciałam na 2 , na dodatek z mlekiem (nie śmietanką ) i 1 łyżeczka cukru (normalnie 3 ) Do tego jeździłam 3 konie , robiłam kopyta , machania widłami nie liczę bo to jest norma . Nie zjadłam żadnej słodkości 🏇
Ja się wypisuję z zabawy (już napisałam do Dzionki, żeby skreśliła mnie z listy), bo mój organizm stwierdził, że w tym roku razem z niedźwiadkami zapadamy w sen zimowy i nie ma przebacz. Tłuszczyk już powoli hoduję (bardzo ładna mi się oponka zrobiła, mam 100% pewności, że nie utopię się w basenie), tak tragicznie to było ostatni raz w gimnazjum. Spróbuję coś tam zdziałać, ale jak wchodzę w ten wątek i czytam, co zjadłyście, to jeszcze bardziej robię się głodna.
A ja dzisiaj na 5. 😀 Ćwiczenia przez godzinę, potem zjadłam w ramach II śniadania 2 lekkie kanapki z sałatą, serem i pomidorem, na obiad po 3 godzinach to samo, tylko że dodałam jeszcze szynkę. Potem stajnia, jeździłam, a na kolację serek ze szczypiorkiem i 3 kromki z masłem. Jest dobrze. 🙂
ja policzyłam dzielnie kalorie i wyszło mi - do 20 - 1300 około. Do tego przed chwilą zjadłam kilka kawałków sushi... 🙂 więc myślę, że 1600 dzisiaj - szału nie ma 😉
U mnie wczoraj też się źle skończyło. Chłop zrobił BOSKĄ tajską zupę z krewetkami w ramach kolacji przeprosinowej i musiałam zjeść po prostu... No ale trudno, dzisiaj będę się pilnować bardziej.
Nie czaję czasami swojego organizmu. Przedwczoraj zjadłam te żelki późną porą, rano na wadze było o 0,6 mniej, wczoraj dzień na 5, dzisiaj wchodzę na wagę, a tam 72,3 czyli o 0,1 mniej. 🤣
dziś na wadze 66,6, więc -300g. woda schodzi, za dwa dni będę ważyć 64 😉 dzień wczorajszy oceniam na 1 z powodu wina i chrupek w okolicach północy w towarzystwie szczupłych lasek :P
Na razie 74,7. Czyli mniej więcej kilogram. Pierwsze dni na razie daję radę. Zobaczymy co będzie. Staram się nie podjadać ale moim zdaniem powinnam więcej jeść - w sensie zgodnie z dietą albo trochę więcej bo wieczorem bywam głodna, a to pierwszy krok do zarwania diety.
U mnie wreszcie wczorajszy dzień nie na 5 więc i bez porannego ważenia 😂
A tak na serio daje sobie solidne 3+
Przemyślałam sprawę kalorii i ilości więc zamieniłam (pomimo sprzeciwu organizmu) lekki obiad z sycącą kolacją. Nie jest to łatwe logistycznie (bo o 19 kończę pracę, więc ten obiad muszę jakość zjeść w trakcie) a na kolację zostawiłam hit moich ostatnich dni: serek wiejski light, pomidor, ogór kwaszony i szczytpa ziół włoskich. Biorę się za to w ramach obkurczonego żołądka, bo wcześniej, mimo iż wiedziałam że to zła kolejność, nie byłam w stanie (tak głodna wracałam po pracy).
I do sedna: śniadanie na piąteczkę, drugie śniadanie na czwóraka (duże jabłko), obiad na piąteczkę (wciąż ćpiem marchewkę z groszkiem, ale nic nie poradzę, że oprócz tego, że jest dietetyczna to po prostu strasznie mi smakuje :emoty327🙂, półtoragodzinny rowerek z psem do lasu (za to dostawiłam sobie plusa 😉 ) i kolacja na dwóję... 😁 Jak uprzedzałam, byłam w knajpie, byłam dość późno (19-20) i co prawda powstrzymałam się przed ukochaną pizzą z rukolą, ale zamiast sałatki jak planowałam, zamówiłam sobie talerz antipasto. Były tam pyszne oliwki, trzy rodzaje włoskiej wędliny, rukola, trochę mozzarelli i kuleczki chlebowe z pesto rosso. Kuleczki chlebowe oddałam koleżance (mimo, iż je uwielbiam! :mad🙂 ale resztę sumiennie wtranżoliłam 🤣
Ale nie miałam wyrzutów sumienia, zwłaszcza, że szczerze mnie ucieszyło iż najadłam się talerzem przystawek, a nie jak zazwyczaj przystawkami i daniem głównym, dobitym przez połowę deseru (zazwyczaj bierzemy z Micą na pół deser). Fajne uczucie, brak wyrzutów, za taka podłą postawą należy się kara 😉
Dziś na wagę nie wchodziłam, ale "karać się za kolację" nie zamierzam, głodzić czy pokutować. Po prostu wracam do trybu diety 🙂
ja od czerwca schudłam 12 kg i cały czas jestem na diecie mż , moim celem jest zrzucić na pewno jeszcze 5 kg a jakby sie dało to z 10kg przede wszystkim zaczęłam bardzo chudnąć jak odrzuciłam słodycze (czipsy, wafelki, cukierki)
u mnie dziś dzień na minus poza śniadaniem nie oparłam się kotletowi mielonemu który z wrogością patrzył na mnie z talerza plus mizeria ze śmietaną , do końca dnia pozostały mi już tylko marchewki i jabłka do zjedzenia razem z koniem :/
wczorajszy dzień na 4- ze względu na kolację - zrobiłam sobie tosty francuskie bo taaak bardzo ich pragnęłam... ale za to 2 godziny spędziłam na siłowni (20 min bieżni, 20 min rowerka i reszta czasu na ćwiczeniu na maszynach) no i przez resztę dnia jadłam zdrowo🙂
dzisiaj jak na razie dzień na 5🙂 lekkie śniadanie, potem godzina stretchingu, 30 min biezni, ale lało się ze mnie, potem jeszcze 30 min ćwiczeń na nogi i pupę (bo ręce miałam za bardzo zmęczone wczorajszym treningiem), na obiad pieczona pierś z kurczaka i na razie tyle🙂 teraz jeszcze w planach jajeczka na miękko i MOŻE coś na kolację, ale chyba nie będzie potrzeby bo nie czuję się głodna😉 trochę się obawiam wieczornego kina z dziewczynami... popcorn już mnei nie kusi bo jest za słony, ale pewnie rzucą mi się w oczy jakies skittlesy:P ale będę dzielna..😉
zen- cwiczyc nie cwicze... ale moj dzien zaczyna sie od wariactwa - szykuje 4 dzieci do szkoly. Jak odwioze ferajne- prosto do pracy. Po pracy odbieram ferajne ze szkoly i zaczynam domowy etat. Wieczorem mam troche spokoju- zwykle wsiadam na konia.
phhhh u mnie waga stoi. cały czas to samo - beznadzieja 😉 dzisiaj rano mini musli, potem kawa, potem w odstępach 3-h po 1 kanapce typu chleb pełnoziarnisty + jajko/wędlina + kiełki + dużo warzyw.... Jeden grzech pt. cola 0.33 zwykła... no ale może to nie taki dramat?
a w ogóle to wczoraj wyczytałam, że łączenie białego sera z pomidorem (czyli mój hit - plus ew. jeszcze do tego oliwa i cytryna) jest totalnie niezdrowe o.O Szok trochę...
edit: z netu do powyższego "Częste spożywanie pomidorów z produktami nabiałowymi (np. z twarogiem), może doprowadzić do bolesnej choroby stawów. Zawarte w pomidorach kwasy (cytrynowy, jabłkowy, chlorogenowy i kumarynowy), łączą się z wapniem tworząc nierozpuszczalne kryształki, które odkładają się w stawach i doprowadzają do powstania stanów zapalnych wywołujących silne bóle"
Zlota, a mialabys czas zrobic taki test, zebys trzymala w miare diete (regularne niewielkie posilki, na dzien ok.1200-1500 kcal) i jednego wieczoru zrobila solidne 20-30 min aerobow..? Sprawdz wage nastepnego dnia rano.
Mnie osobiscie ani jazda konna ani basen nie pomagaja na zwalenie kilogramow. Niestety. Plywac moge do oporu, godzina plywania bez przerwy i jestem lekko zmeczona, waga oczywiscie ani drgnie. Natomiast wystarczy intensywny kiler aerobowy i nastepnego dnia waga absolutnie spada. Metabolizm bardzo przyspiesza.
U mnie ostatnio same wtopy..albo slone przekaski albo zbyt dlugie przerwy w jedzeniu albo brak ruchu.. Jazdy konnej nie zaliczam do ruchu, bo jak juz wspomnialam, nie wplywa na mnie wcale. Mam po prostu za dobra kondycje. Tylko aeroby mnie wykanczaja i zmuszaja organizm do pracy..
kiedys po pierwszej ciązy ambitnie zapisalam sie na aerobik. Po pierwszej lekcji, gdzie panny cwiczyly jakby szykowaly sie do tanca z gwiazdami -slicznie cwiczyly... ja po godzinie wyczolgalam sie z sali... potem do samochodu a po schodach wchodzilam wpełzalam w zasadzie....
ale zen moze masz rację- sprobuję i zobaczymy
mam herbatkę odchudzającą pt zioła mnicha ( ale boję się ją pić , bo mowiła mi ciotka ze bliskosc toalety jest konieczna) 🤔
dzis zjadłam rano jedną kanapkę... nic wiecej waga w miejscu 73 kg
Złota- serio wyjałowisz organizm... Zniszczysz to co było budowane latami. Wtedy klops. Takie jedzenie jest dobre dla głupich nastolatek. Zen ma rację. Druga rzecz że organizmowi trzeba dostarczyć dziennie chociaż minimalną dawkę tłuszczu i najlepiej połączyć to właśnie z witaminami aby sie mogły spokojnie wchłonąć np. sałata, pomidor, ogórek i oliwa z oliwek. Zadbaj o to. Z tymi herbatkami sratkami też trzeba uważać- wysuszają, odwadniają. Jeśli ustabilizujesz układ hormonalny z palcem w d... przetrwasz najgorszy okres podjadania - przy oczywiście mądrze ułożonym jadłospisie.Trzymam kciuki nie daj się ale nie przeginaj też w drugą stronę.
Jestem dziś na 4+ 🙂 Ze śmieciowego jedzenia przeszłam na normalne zdrowe + zero słodyczy. Ale jeszcze to nie jest to co planuję. Nie wchodzę na wagę bo raczej nie mam się czego spodziewać. Po 2 dniach nie zrzucę przecież 3 -5 kg 😁 Ale od przyszłego poniedziałku już restrykcyjnie.