Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Escada, mnie ziębiło (trochę, na przełomie, bo ogólnie to gorąca dziewczyna jestem) i przestało jak zaczęłam jeść kasze.

Busch, no dobra dobra, ale skok formy jest już po dwóch tygodniach, programy są chyba ze 4 wymagające na przestrzeni 4 tygodni, więc można się przyzwyczaić, poprawić, ale nie znudzić. poza tym, pamiętam jak po 3 tygodniach poszłam biegać- z tuptacza stałam się czarno-białą plamką zapitalającą między drzewami. możliwościami ciała jestem zachwycona 🙂
Madmadie na mnie niestety jedzenie kaszy nie działa ogrzewajaco. Wrecz przeciwnie zawsze po jjedzeniu jest mi jeszcze zimnej. Ogólnie chodzę w kurtce jak jest 25 stopni. Ciepło mi było jak miałam kilogramy teraz cierpię niestety.
madmaddie, skok formy jest u Ciebie po dwóch tygodniach 😉. Także masz się z czego cieszyć i z czego być dumna! 🙂 Ja piekielnie trudno dochodzę do jakichkolwiek rezultatów i bardzo szybko je tracę 😉. Po trzech tygodniach pewnie nadal nawet bym nie biegała, tylko robiła marszobiegi, jak znam siebie :P

escada, też mi jest ciągle zimno odkąd schudłam do swojej obecnej wagi... a to już prawie dwa lata :P W sumie już się do tego przyzwyczaiłam, przed komputerem w domu siedzę obwinięta w kocyk, a w pracy noszę dwa albo trzy swetry i rękawiczki z dziurami na palce 😁
ooo tak! jesień to parcie na żarcie..
ja dziś miałam reset, zjadłam sobie kawałek ciasta mamy na kruchym spodzie ze śliwkami i podjadam cały dzień słodkości, no ale w niedzielę mogę 🙂

Jutro siłownia i mam dzień cardio ,by spalić to dziadostwo. Czeka mnie 25 min interwałów na bieżni, a potem 30 min orbitreka na zmiennym obciążeniu.
A ja mam odwrotnie - zawsze na zimę chudnę. Teraz to samo, po prostu zrobiło się zimniej i mi od razu kilogramy poleciały ot tak. To pewnie dlatego, że organizm się wysila, żeby się ogrzać i na to traci sporo energii, nie?
busch dzięki, ale jeszcze sporo pracy 🙂 niestety aż tak pięknie nie jest, jeździectwo musiałam zarzucić już dawno przez kasę, teraz tylko wpadam okazjonalnie pofocić, pogadać i czasem powozić tyłek przez kilka minut. A supergłodzilla to samo, ostatnio jakoś kontroluję, ale dzisiaj przegrana po całości :/ no nic, spali się jutro

Od jutra tydzień odpuszczenia przed Grand Prix Polski, będę tęsknić za siłownią 🙁
Busch, chodziło mi o bieganie przed i po insanity, dużo sprawniej, bo ciało lepsiejsze. jak zaczynałam biegać w ogóle, to marszobiegi robiłam długo. na pewno do 5 tygodnia i nie pamiętam czy później też.
i co z tego wszystkiego, jak brzuszek dalej mam.  😵 cel: zlikwidować do końca roku.

nagrzeszyłam wczoraj trochę, ale za to byłam na długim, cudownym spacerze.
dziś już się ogarniam, wskoczyłam w fajny rytm, porządnych śniadań, lekkich obiadów i niskokalorycznych kolacji. w międzyczasie też zdrowo, bo nie kupuję górek słodyczy.
dzisiaj wolne w miarę, poczytam, zrobię obiad, przejadę się na wydział na godzinkę, wrócę i będę ćwiczyć z Shaunem.

kolega wrócił z jakiegoś kursu i namieszał mi w głowie. wychodziłoby, że nie potrzebuję większej ilości białka niż zwykle, a na bolące mięśnie- węgle. no nic już nie wiem  🤔wirek: takie to dla mnie trochę nielogiczne.
jak tam laski po weekendzie? ja od dzisiaj wracam na dietę i postaram się pocisnąć te ostatnie 5 kg już bez żadnych wpadek. W weekend totalnie poszalałam, ale cóż zrobić... 😉

Wrzucam fotki z gali by się pochwalić moją nową figurą 😀 aż nie wierzę, że to ja!
Dzionka - fajnie masz, ja niestety tyję. Mój organizm zbiera tłuszczyk na zimę, w razie "w", chyba z epoki kamienia łupanego to sobie zakodował :P

Jolaa - mega szczupła jesteś.



Zauważyłam, że od 3 tyg w niedzielę mam reset i jem sobie więcej i zakazane rzeczy, to nie nabieram już wody, a mam nawet mniej w poniedziałek rano 🙂
Cierp1enie czy to Ty na tablicy u Ewy Chodakowskiej? 👀 (zdjęcie poniżej z profilu Ewki)
[img]https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/1016334_752896024784110_3931637619538656075_n.jpg?oh=dbaf3d9a3b1e4c9e4e9d1060fb0711c5&oe=54BDA377[/img]
tak, to Cierp 🙂

Jola,  super sylwetka. no i cyc! 😀
madmaddie, a mówił, dlaczego akurat węgle pomagają odbudować się przy zakwasach? Właściwie powinnyśmy pisać DOMS-ach, czyli delayed onset muscle soreness. Zakwaszenie mięśni jest bezbolesne i zwykle ustępuje 60 min po treningu 🙂. Tak czy siak według mojej wiedzy "zakwasy" to mikrouszkodzenia mięśni i według tej teorii najlepiej byłoby po prostu jeść pożywne rzeczy, w tym białko, które ma działanie (podobno) budulcowe i dużo spać, żeby szybciej organizm odbudował. Ale chętnie dowiem się czegoś nowego, jeśli moja wiedza jest niewystarczająca 😉

Jolaa 🙂, ale z Ciebie laska, wow! 🙂 A suknia niesamowicie elegancka 🙂

Cierp1enie, Twoja metamorfoza jest niesamowita, nic dziwnego że nie chcą w nią uwierzyć - wtedy musiałyby się wziąć do roboty, żeby uzyskać te same efekty 😉

Ja dzisiaj byłam na fizjoterapii pierwszy raz. Fizjoterapeuta mi naciskał jakieś ścięgna, chyba żeby je rozluźnić i myślałam, że tam UMRĘ. Niesamowity ból, po chwili zorientowałam się, że zaczęłam zgrzytać zębami na tej leżance z bólu. Najlepsze było, jak po tym uciskaniu mi tą nogą ruszał i tylko powtarzał, żebym ją trochę rozluźniła 😀. Potem były różne ćwiczenia, niezły mają plac zabaw tam w tym ośrodku! 🙂 Najlepszy był taki żelkowy jeżyk, na którym leżałam tyłkiem i musiałam balansować ciałem, żeby nie spaść. Normalnie momentami mnie bujało jak podczas sztormu 😁. Całkiem konkretnie się napracowałam, mięśnie były solidnie wymęczone i już dzisiaj bolały w ciągu dnia, więc jutro będzie srogie cierpienie :P
Rety, Cierpienie.... Patrzę na Ciebie i już wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych  :kwiatek:
Cierpienie - już wyraziłam swój podziw na fb. Powiem szczerze, że gdybym nie obserwowała Twoich zmagań tutaj to też bym była jednym z niedowiarków na fb 😉 Super robota!
Busch, no to fajnie się bawisz! 🙂
nie mówił. ja myślę raczej o tym bólu, co rano powala. tak od razu po treningu nigdy nic mnie nie boli, chyba że w coś przywalę :P
dzięki laski, serio czasami sama w to nie wierzę, np siedzę i wyobrażam sobie, że jestem ta gruba ja, ale nagle się uśmiecham i myślę sobie, że nie 😀

Dziś trening koszmar! Prawie 3 godziny na siłce.
8 min rozgrzewki na bieżni, godzinny trening na górę, po której ciężko mi się pisze... potem 15 min na brzuch i 40 min cardio na orbitreku.
Wróciłam o 20😲0 i dalej padam na ryjek. Zjedzone jakieś 1900 kcal w tym 2x białko, bcaa i carbo.

Jutro na 8:30 trening nóg, już się boję, bo wiem jak będzie brrrr
Piękna zmiana! Ale ile ty ładujesz teraz!  😲
A mi tak pięknie dziś szło, posiłki co 2-3h, małe, lekkie, przemyślane... i co? Wieczorem po całym dniu który mi co chwilę dowalał i kopał w d... pochłonęłam prażynki.
No nic, jutro też jest dzień i będzie lepiej. Jutro albo maszyny albo basen albo joga. A może 2 opcje? Po dzisiejszej ściance zmęczenia nie czuję zbytnio  🙄
madmaddie, no zwykle jak tuż po treningu coś boli, to ma się poważny problem 😀. Nie polecam fizjoterapii, nie jest zabawna :c. Ten ból na drugi dzień to właśnie DOMS-y, zakwasy to pojęcie które wprowadza w błąd, bo ból na drugi dzień nie ma nic wspólnego z kwasem mlekowym 🙂.
magda - leci mi 4 tydzień gdzie jestem na siłowni 5x w tygodniu 🙂
Jutro też dzień, mi już po wpadkach, woda się nie zatrzymuje więc w niedzielę podjadam 🙂😉)

W czwartek zaczynam na poważnie z siłką, dieta, trening z trenerką - moją Izą.

Przyszło moje nowe białko - karmelowe  😍 jutro spróbuję i powiem czy dobre.

Dziś piłam jakieś nowej firmy, czekoladowe i pyszne jest, a piłam z wodą, więc z mlekiem to pewnie bajka, no ale ma kreatynę w sobie, więc tak nie bardzo, by go pić na co dzień dla mnie :P
Cierp1enie, wow! 👍

Tylko kącik podczytuje, ale po ostatnim opierdolu od trenera (za okropne nawyki żywieniowe :icon_redface🙂 czas się ogarnąć z całością. Na siłce od 1. tygodnia września jestem 2 razy w tygodniu - progres na treningach jest, ale zawalam żarciem. I tak swój dzisiejszy dzień bym oceniła na 2. I w sumie wyżej od 3 nie podskoczę od początku treningów 🤦 Od ~tygodnia walczę - głównie z ilością i czasem posiłków + podjadanie.. 🤬
Cierp1enie niezmiennie podziwiam  🙇
Jolaa super wyglądasz!
A mnie niestety rozłożyło 🙁 Ledwie mówię, gardło mnie boli, czuję się fatalnie, a w przyszły weekend ważne zawody  😵 szkołę sobie darowałam (ciężka sprawa, jak się w niej mieszka 🤣 ), jutro też raczej się nie wybieram, a procencik na maturze ucieka. Gorzej z treningami, dzisiaj kłopot sam się rozwiązał, trenera nie było, mieliśmy z innym. Rano 5 km, dawno tak nie olałam treningu, aż mi głupio było, ścięłam dobrą 1/3, a jak już płynęłam to kompletnie nie miałam siły się starać, po południu nawet nie wchodziłam do wody. 🙁 Ehh, zawsze się musi zepsuć przed czym ważnym  🙁 I oczywiście przeziębienie zajadam słodyczami, znowu  🙄
Viridila - powoli, powoli wkręcisz się w stały rytm.

Wilczyk - zdrowiej, teraz paskudny wirus panuje. Moja kumpela z siłowni już 2 tydzień chora ehh
Dzień dobry, pewnie macie mnie dość, bo ostatnio jestem to aż zaaa aktywna, choć hmmmm nieee, wróć! Ja jestem tak jak zawsze, ale to Wy moje drogie milczycie!

Zen, Tunrida - tak mi brakuje waszych wpisów.
Escada - a Ciebie to najbardziej mi brakuje.

Ja już od godziny na nogach i ogarniam dzieci i lecimy. Michał do mojej mamy, Jula do przedszkola, a ja na 8:30 trening nóg 🙂
Cierpienie...no co ja Ci poradzę...Nie mogę na razie iść na całego. To i pisać nie mam czego.  Jeśli będziesz tu na mnie czekać kilka miesięcy, to jeszcze kiedyś powalczymy razem...
Cierpik :kwiatek: ja wrócę na nowy rok, po zakończeniu tego maratonu, świętach i urlopie. Ale czytam cały czas 🙂 no i staram się nie tyc choć na wadze już 64kg... Problemy mam już na wszystkich frontach życia niestety...
Cierp, Twoje wpisy i zdjęcie u Ewy mocno motywują! Jestem pełna podziwu, bo do kącika dołączyłam niedawno, nie widziałam więc, z jakiej wagi startujesz. Jesteś mega silna babka! :kwiatek:
U mnie trochę jak u escady - staram się nie tyć (na wadze zwykle pomiędzy 61,5 a 60,2 - poniżej magicznej 60 zejść nie chce...) ale wieczne zalatanie, brak czasu, problemy finansowe i pałętające się choróbska uniemożliwiają mi dotarcie na siłownię. Liczę, że uda mi się zacząć trenować jeszcze w tym roku, ale ten cel zamiast się przybliżać, to się oddala 🙁 No nic, pozostaje nie utyć za bardzo przez zimę, żeby nie mieć jeszcze więcej pracy na siłce, gdy na nią w końcu dotrę 😀
Ale za trenujące i dietujące dziewczyny trzymam mocno kciuki!
Pisz Cierp1enie, pisz. Za jakiś czas wątek znowu ożyje. Typowa sinusoida. 😉 Teraz akurat jest więcej czytaczy niż piszących.
Ja się biorę za siebie. Mam silną motywację i próbuję po raz kolejny. Tym razem się uda - wierzę w to! Cel - zejście <60 kg i sylwetka wspinaczkowa, szczupła, a także permanentna zmiana nawyków żywieniowych.
Śniadanie zjedzone, pozbieram się do kupy i lecę na maszyny (to moja nazwa na orbitreki, rowerki, bieżnie itp). Po ściance mięśnie naramienne trochę czuję i dłonie biedne oberwały.
Moje pierwsze podejście do wątku i odchudzania jakiś czas temu umarło w przedbiegach. Przy obecnym, drugim podejściu udało mi się wyrobić nawyk jedzenia śniadań przed wyjściem z domu, jedzenia mniejszych porcji i nie zagryzania lenistwa do gotowania fast foodami i słodyczami. Więcej czasu spędzam w kuchni - nie jestem mistrzem gotowania zdrowych potraw, ale jest lepiej niż kiedyś 😁 Ale za trzecim podejściem do odchudzania uda mi się, zobaczycie! 😀
Dziękuję dziewczyny, jesteście mega kochane 🙂 takie komentarze dają mi niesamowitego powera do dalszej pracy  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się