Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Stomatolog mi powiedział na fotelu, żebym nie pomyślała, że mi koszeń wystaje, bo będzie mi wystawać kość.
Mam do niego prawie 50km, więc nie wiem czy jechać i usłyszeć "no przecież Pani mówiłem, że tak będzie"
Brzmi dziwnie (nie znam się, nie wiem). Możesz zadzwonić ewentualnie zamiast jechać od razu.
W takich sytuacjach doceniam mieszkanie w dużym mieście - wszystko na miejscu.
A ja się pochwalę, bo mimo kontuzji i niemożności wykonywania jakiejkolwiek aktywności fizycznej nadal utrzymuję ciężko wywalczone w maju i czerwcu 60kg 😉 (przypomnę, że wcześniej przez kilka lat ważyłam 66kg).
Ascaia dzieki, na tym polu jest lepiej  :kwiatek:

Miałam wczoraj skręt jelit prawie wylądowałam na pogotowiu. Na szczęście narzeczona brata jest pielęgniarka imnie z tego wyciągnęła. Ale wystraszylam się nie na żarty 😉
Niedobrze, że się czymś załatwiłaś.

Bardzo dobrze, że regenerujesz nastrój.
A ja coś tam schudłam. Zaczynam powoli włazić w jeansy. Dopinam się i nie wyłazi mi górą. Tylko za ciasno jeszcze w nich... ale już coś widać. I biust zwisł. Ale twarz ładniejsza, bo oczy się pojawiły.  😀
Robię dalej swoje, tylko powoli, bom starawa.  😁
U mnie 1 dzień zrobiony na 6, z pełną mocą.
Teraz już się nie dam, koniec kropka, nawet nie zamierzam podjadać typu "tylko jedno ciasteczko" bo wiem jak to się kończy.

Tunrida - super, oklaski dla Ciebie

Escada - jak tam? doszłaś do siebie?

Jolaa - walczymy razem!


I jak tam u was reszta dziewczyn? Działacie?
Ja czuję moc i znowu będę tu zasypywać was postami, bo jak tylko znikam z forum, to nawalam... a jak tu piszę, to mi jakoś lepiej tą dietę trzymać
tuńczyk, uważaj na bieżni, żebyś nie biegła za szybko, bo się rozsypiesz... Staruszka się znalazła. 😉

Cierp1enie, masz siłę, więc jak sobie postanowisz tak na porządnie to na pewno nie będziesz nawalać.

U mnie dzisiaj znowu luz, ale jak pisałam poprzednio - taki dzień akurat, że co tam! 😉 
nie zamierzam podjadać typu "tylko jedno ciasteczko" bo wiem jak to się kończy.

haha, skąd ja to znam!

A ja całe życie mam pod górkę, jak nie praca w sklepie spożywczym ze świeżymi bułeczkami i innymi rarytasami , to teraz praca na restauracji, m.in. na kuchni wśród tego darmowego żarła.. Ale nie daje się! Od kilku dni dietka, bo w spodniach nieco ciaśniej, powracamy w ramy. Tylko na sport mniej sił, bo praca ze mnie calą energię pochłania...  😕
U mnie też tak sobie. Nie tyję ale i nie chudnę. Dostałam @ i jakoś ogarnęła mnie stagnacja. Ale dziś już było wzorowo. Za dużo węgli trochę ale za to cukru mało i zero słodyczy.
Mam nadzieję dziś pobiegać ale moje dziecko zdaje się niezniszczalne i nadal nie śpi...
ja dzisiaj nie mam jak poćwiczyć z Shaunem. ale wczoraj pobiegałam z takim pałerem że ło. jesień to jest mój czas, zdecydowanie mój czas  😍
Aaa! Z jedzeniem dzisiaj od czapy, ale poćwiczyłam solidnie - 15 minut rozgrzewki na rowerku, a później 40 minut programu Chodakowskiej,
Przyszłam się pochwalić 🙂 Jest 5 z przodu! 😅 Magiczna bariera przekroczona 😅 😅 😅
mundialowa, super! Przybij piątkę! 🙂
Gratuluję! I zzazdroszczę, dla mnie to chyba nie osiągalne..
Cierp1enie damy radę 🙂😉)) Jest moc! Musimy dokończyć to, nad czym tyle czasu pracujemy. I nie ma innej opcji!

Dziewczyny, ja ostatnio miałam (i mam nadal) gorsze chwile życiowe. Totalnie się załamałam i popłynęłam... Jest mi wstyd samej przed sobą, że tak odpuściłam... Ale tłumaczę sobie, że nieważne ile razy upadniesz. Ważne, ile razy wstaniesz!

Pokażę Wam co dotychczas osiągnęłam. To mnie mobilizuje. Dam radę, muszę!
escada, bo Tobie ta 5 z przodu nie potrzebna 😉 Dobrze wyglądasz, byle teraz trzymać.
Dziewczyny, ja mam 156 cm wzrostu, dla mnie 6 z przodu to już nadwaga i to bardzo widoczna. Muszę się trzymać kurczowo tej piątki, choć po dzisiejszej obronie (piwie i czekoladkach 😵 ) będzie ciężko...
A ja się czuje dobrze w swoim ciele te 3cm w udach chciałabym mięc mniej...ale tak lubie swoj teraz odstajacy tyłek że mogę przeboleć te uda które się powiększyły, bo gruba jak nie byłam tak nie jestem, a przy obecnej pracy i stresie ciężko przytyć, a i w pracy nie mam czasu myśleć o jedzeniu, więc jem mniej 😅
lepiej dla spalania i organizmu gdy będę wieczorem biegać +/- godzinę i po tym zrobię insanity (czyli ciężkie cardio i rzeźbienie), czy jeśli rano pobiegam albo zrobię insanity i drugą rzecz zostawię na wieczór?
madmaddie, to zależy. Generalnie bardzo źle jest ćwiczyć na czczo, bo spalasz przez to mięśnie, a im więcej mięśni, tym szybszy metabolizm. Więc jeśli planujesz coś na rano, to najlepiej tylko wtedy, gdy masz możliwość coś najpierw zjeść - ja na przykład dlatego rano nie ćwiczę. Bo wiem, że nie będzie mi się chciało wstać wystarczająco wcześniej, by coś zjeść, odczekać i poćwiczyć 😉

Nie powinnaś też ćwiczyć tuż po tym, jak biegałaś, zwłaszcza godzinę - chyba że uzupełnisz w międzyczasie zapasy dla organizmu (czyli coś zjesz, najlepiej z węglami, żeby organizm miał co spalać). W ogóle ćwiczenie ponad godzinę powinno wiązać się z dodatkowym tankowaniem gdzieś w trakcie, bo w przeciwnym wypadku ponownie narażasz się na katabolizm mięśni i spowolnienie metabolizmu. Poza tym nie wiem czy się nie zajedziesz takim zestawem? Najpierw biegiem, a potem taka zmachana i zapocona chcesz się brać za jeden z najbardziej hardkorowych programów? Naprawdę będziesz w stanie jeszcze uczciwie ćwiczyć? :P Pisałaś, że Ci ciężko jest się zmobilizować, więc ja na twoim miejscu obawiałabym się przetrenowania i zrobienia w takim trybie może jednego tygodnia, a potem rzucenia tego wszystkiego w cholerę.

Może po prostu wybierz sobie dni biegowe i dni na insanity? I pamiętaj o odpoczynku 🙂. Po czymś takim jak insanity organizm musi mieć czas, żeby się zregenerować - w przeciwnym wypadku ryzykujesz kontuzje, zniechęcenie, przetrenowanie, utratę sił itd. 😉 Pamiętaj, że nie chodzi w ćwiczeniach tylko o to, ile spalisz podczas ćwiczeń, ale też o to, że podczas regeneracji pomiędzy ćwiczeniami też palisz na odbudowę mięśni, plus metabolizm ogólnie jest przyspieszony 🙂

A ja się pochwalę, że dzisiaj pierwszy raz udało mi się zrobić AŻ DWIE męskie pompki 😁 Jestem dumna i blada 😀
bush, dzięki!
ja generalnie rano sił nie mam i to jest w rytmie mojego organizmu czas na wysiłek umysłowy. dla mnie spoko jest wstać o 5 i się brać za materiały. bieganie tutaj wypadałoby w systemie "zjeść i poczekać"
no i wieczorem to jest czas na ćwiczenia fizyczne i wtedy biegnę z energią, fajnie mi się ćwiczy- ogólnie na tak.
no i jest jesień, dla mnie okres największej ilości sił, zapału, motywacji, chcę biegać i nie chcę rezygnować z insanity i nie wiem jak to zrobić.
jak się będę mogła w końcu wprowadzić do pokoju, co się remontuje (czyli przyszły tydzień) to spróbuję systemu bieganie-węgle-insanity, no i do ćwiczeń z Shaunem izotonik, bo jak zaczynają się maxy to żartów nie ma 😉
bo jak biegam to jeszcze muszę się rozciągnąć i jakieś 3min sobie idę żeby ochłonąć na koniec, muszę oddać psa koleżance, rozebrać się, włączyć filmik, to schodzi, więc myślę że mogłoby działać. zobaczę, nie chcę rezygnować teraz z przypływu sił, bo chcę w końcu efekty!

gratuluję pompek!

edit: zjadłam słowo
Jolaa - super super!


1000 kcal spalonych na siłce..jest moc.
U mnie mniej spalone, ale też poćwiczone. 20 minut na rowerku i program Chodakowskiej.
Poza tym od poniedziałku codziennie robiłam połowę trasy praca-dom na piechotę (ok 3,5 - 4 km w zależności od wybranych uliczek). Ale w mocnym tempie. Wychodziło ok. 6,5 km/h, więc zdecydowanie powyżej średniej. A Lublin ma dodatkowego bonusa dla biegaczy i chodziarzy - teren jest pofałdowany, zawsze trafisz na jakąś górkę do pokonania.
Idę  na 8😲0 na orbitreka...dość tych kontuzji. Kontuzja-sruzja...  w nosie ją mam.  😤
A u mnie znów 6 z przodu 🙁 co prawda tylko o 0,1 kg, ale nie lubię tej 6 baaaardzo 😤
Jolaaa, ale to cieszy, co? Żałuję, że wszystkie spódnice dałam mamie do przerobienia, bo teraz nie mam co porównywać 🙂
Brawo 🙂
Tunrida, też właśnie spadam na godzinę orbitreka 🙂
4 dzień u mnie i czuję moc
Szłam na orbitreka a doszłam na bieżnię.  😂  Boli brzuch w okolicy talerza kości biodrowej. Jakiś tam musi być przyczep czegoś co mi się naciągnęło...kit z tym..udaję, że nie czuję.
Dieta ok i jest moc.
Ja za to ustawiłam sobie interwały na orbitreku - 60min.... wg maszyny spaliłam 832 kcal i pokonałam 17 km.
Schodziłam na trzęsących się nogach, a do domu szłam prawie że na kolanach :P

dietowo ok
śniadanie
owsianka z bananem i orzechami

przed treningiem bcaa
po treningu bcaa i białko z mlekiem jako 2 śniadanie

obiad 2 naleśniki pełnoziarniste z dżemem 100% z malin
parówka (nie mogłam doczekać się naleśników)

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się