Jojum. Muszę kupić eleganckie buty na obcasie. I super. Tylko mam stopę 20,5 cm. Dramat. Znalazłam jeden sklep w internecie. Moje buty przyjadą z Hiszpaní... :/
Nowy problem. Leje i leje, pora kupić kalosze. No i nie ma. Albo są takie z mega protektorem, które tonę błota będą ciągnęły. Albo ciężkie. Albo różowe z kokardką. Albo drogie jak skórzane kozaczki. Albo cholewka szeroka, że można słoik ogórków wsadzić. Albo wąska i strach kupować przez net. No nie wiem sama.
Ja w związku z tym podchodzę do problemu na wesoło i kupuję najtańsze (20 zł?) w tesco, innym realu czy auchan, najkolorowsze z możliwych. W Lidlu też bywają takie. Mam w jakieś kolorowe kwiatki. 😀
Ja w związku z tym podchodzę do problemu na wesoło i kupuję najtańsze (20 zł?) w tesco, innym realu czy auchan, najkolorowsze z możliwych. W Lidlu też bywają takie. Mam w jakieś kolorowe kwiatki. 😀
Ja chyba też tak zrobię. Racja. Dziękuję. :kwiatek:
Taniu, ja mam te kalosze. W lydce nie jestem najmniejsza, ale spodnie nosze 36 wiec jakos super wielkich lydek tez nie mam. A kaloszki przy chodzeniu ocieraja mi sie krawedziami w lydki, co na dluzsza mete nie jest najwygodniejsze. Na dluzsze wyprawy wkladam niezawodne huntery.
[quote author=Tania link=topic=89323.msg1793725#msg1793725 date=1370333255] Albo cholewka szeroka, że można słoik ogórków wsadzić. Albo wąska i strach kupować przez net.
A mi się marzą takie żeby można było ten słoik wsadzić. Niestety na mnie wszystko w łydce ciasne 🙁 [/quote]
Witaj w klubie, Huntery zwykłe za ciasne, oficerki z deca za ciasne... A jak kupiłam w normalnym obuwniczym kalosze za ponad 100 zł to po 3 miesiącach (?) noszenia "na deszcz" więc nie jakoś często- pękły i zaczęły przeciekać 😵
Taniu , kupiłam ostatnio w tarnowskim Lidlu kalosze na promocji, wydałam 10zł 🙂 tyle, że ciemny róż... do stajni, więc mi to nie przeszkadzało, mój chłop też się pozbył obciachu i je założył jak mu przyszło w błocku oprowadzać dzieciaki 😉
Tania, a kaloszki do kostek? Problem z cholewką rozwiązany 🙂 Na deszcz się chyba sprawdzą, na ogromne błoto już nie bardzo.
Do kostek mam. Ale przy tej pogodzie, na wsi to mi je błoto zessie z nóg. Patrzcie-taka niby prosta rzecz. 🤔wirek: Z tego zamieszania kupiłam takie - na zimę. Bo przecenili solidnie.
Może nie koszmar. Raczej żałosne. Apteka. Z tych mega wypasionych. Cała zastawiona witrynkami z drogimi kosmetykami. Za ladą panny sprzedawczynie (nie farmaceutki). Pusto. Żywego ducha. Weszłam i pokazuję dłoń ze złażącym naskórkiem. I proszę: - Poproszę o COŚ, co mi przyniesie ulgę. Panika w oczach. Gapią się i milczą. No to poprosiłam o maść witaminową za 4,50 zł i sobie poszłam. A dobry handlowiec nie wypuściłby mnie bez wora kosmetyków. 🤔wirek: I mydło antyalergiczne i ziółka do kąpieli dłoni i opatrunki i mazidła i w ogóle. Powinnam tam zostawić z 200,00 zł. Czyli świetny sklep z masą towaru jest do kitu, jeśli personel kiepski.
te bepatheny, panthenole, sudocremy, alantany nie kosztują 4,50, mogły zarobić. magiczne działanie słowa "prowizja". co sie sprzedawca będzie wysilał, przecież nie od sprzedaży pensja zależy, nie sobie piterek nabija...
te bepatheny, panthenole, sudocremy, alantany nie kosztują 4,50, mogły zarobić. magiczne działanie słowa "prowizja". co sie sprzedawca będzie wysilał, przecież nie od sprzedaży pensja zależy, nie sobie piterek nabija...
I ja odniosłam takie wrażenie. I stąd w tym wątku taki przykład. Zmotywowany personel= sukces sklepu i zadowolenie Klienta.
Maleńki sklepik spożywczo przemysłowy. Pani robi na życzenie kanapki. Pomysł znakomity. Przecina bułkę, ucina dowolną wędlinę, daje ogórek lub musztardę. Całość 3 zł. Jednak robienie tego na ladzie, gdzie leży wszystko, skończyło się dla mnie solidną niedyspozycją p.pok. Kurczę, nie można już nic zrobić jak trzeba? Deskę kupić , ręce umyć ? Fuj. 👿
Ha! W sklepie, ważone wędliny. Paczam, a pani przed włożeniem wędliny do woreczka ŚLINI PALEC i takim obślinionym wkłada. Jezu!!!!!!!!!! Moja kolej - proszę nie ślinić palca. Słuchajcie! Zrobiła mi awanturę, że ona może ślinić palec i będzie ślinić palec, bo inaczej tego woreczka nie otworzy. 😵 Kurna, byłam w takim ciężkim szoku, że nawet nie zrobiłam awantury u kierownika. Serio, ja, "klyjęt" notorycznie bez krawata.
Lubie cienko pokrojone. Cieniej niz standardowo. Na kanapki zawsze nakladam plasterek lub dwa wedliny, plasterek sera, pomidora, ogorka, czasem salata. Do tego czesto kapka majonezu, albo sosu. Chleb tez cienko kroje. Zeby to mialo smak musi byc cieniej.
W niektorych sklepach, jak poprosze, zeby skroic cieniej (z zaznaczeniem, ze jak bedzie ciut wiecej to nie szkodzi), slysze czesto z fochem, ze sie nie da, albo wszystko jest OK do chwili, kiedy dostaje zawiniatko z wedlina pokrojona jeszcze grubiej.
W takich sytuacjach przestalam zabierac te wedliny.
Epk mnie zatkało, naprawdę, autentycznie zatkało. Ale nie sądzę, żeby ta pani pracowała tam dalej, bo się awanturowała też potem do swojego kierownika.
Ha! W sklepie, ważone wędliny. Paczam, a pani przed włożeniem wędliny do woreczka ŚLINI PALEC i takim obślinionym wkłada. Jezu!!!!!!!!!! Moja kolej - proszę nie ślinić palca. Słuchajcie! Zrobiła mi awanturę, że ona może ślinić palec i będzie ślinić palec, bo inaczej tego woreczka nie otworzy. 😵 Kurna, byłam w takim ciężkim szoku, że nawet nie zrobiłam awantury u kierownika. Serio, ja, "klyjęt" notorycznie bez krawata.
Identyczną sytuację miał w ostatni poniedziałek mój mąż- w najbliższym od naszego domu sklepiku kupował bułki. Przyuważył juz wcześniej, że sprzedawca (zarazem właściciel) ma taki właśnie zwyczaj ślinienia palca, więc poprosił, żeby tak nie robił gdy będzie nakładał bułki dla nas. Usłyszał, że zrobił się strasznie delikatny- gość nie mógł zrozumieć, że to ohydne i niehigieniczne! W sklepie nie było innych klientów, nie mógł się poczuć jakoś urażony, obrażony. Nie kupię tam więcej nic, co nie ma fabrycznego opakowania 😀iabeł:.
Odnośnie bułek- w Kauflandzie w moim mieście samoobsługowe stoisko z pieczywem jest naprzeciwko stoiska z wędlinami, mięsem itp. I kiedyś wybierając jakieś sucharki przyuważyłam, jak pani z mięsnego po obsłużeniu klienta wychodzi ze swojego stoiska, podchodzi do pieczywa, maca kilka rodzajów bułek, wybiera jedną i wraca do siebie. Podeszłam do niej i grzecznie zwróciłam uwagę, że nie powinna dotykać bułek przeznaczonych na sprzedaż gołymi rękami, którymi wcześniej nakładała mięso i nawet ich nie umyła. Ależ była awantura 🙄 Pieczywa już więcej tam nie kupię.
Jak kupić coś do ubrania przez 2 godziny jak się ma do większego miasteczka minimum 30 minut drogi? Dłużej nie mogę bo dzwonią z domu, że głodne dziecko płacze. To jest dopiero koszmar zakupowy, jak coś wypatrzę to przymierzę za drugim wyjazdem 😤.
Small Bridge, nie mierz, tylko przymierz "na płasko" przed lustrem czy ci do twarzy + rozmiar - jasne, kup i ew. oddaj później 🙂 (w małych sklepikach mogą nie być chętni 🤔)
Taka niby drobnostka: stacja benzynowa, paliwo, napoje, hot dog za około 300 zł gotówką. Zapłaciłam i maszeruję do WC. A tam taki, w niemieckim stylu, krzyżak i trzeba wrzucić złotówkę. Wracam do kasy po monetę, grzebię w portfelu a tam mam 90 groszy z drobniaków. Pani patrzy i ani drgnie. Wytrzepałam jeszcze 6 groszy. Czyli brakowało mi 4. Miałam albo lecieć do auta albo rozmienić 100 zł. I pytam: czy za zakupy za 300 zł dostanę rabat na WC 4 grosze?? A pani: rabat? Nie. Ale może pani za użycie WC zapłacić kartą. 🤔wirek: Poszłam po brakujące monety do auta. Ale na stację się obraziłam. O!
Jak dla mnie to trochę popadacie w paranoje jeszcze nikt od tego nie umarł i tak naprawdę to z większością artykułów spożywczych nie wiecie co się dzieje zanim je kupicie. Skąd pewność, że podczas wkładania bułek do pojemników nikt ich nie dotykał rękoma? Według mnie żadna także nie ma co tragizować, wiadomo nie mówię, żeby się na to godzić, ale nie popadajmy w paranoje 😉