Na prawdę dziękuje za słowa otuchy i wsparcia 🙂 Wiele pomogłyście. Pochodze ze sląska-Racibórz i te rejony. Niestety, w tym obszarze brakuje na prawdę dobrych stajni, takich, które dadzą więcej niż przysłowiowe klepanie tylka. ;d I do tego żeby byly blisko i w rozsądnej cenie.. A przynajmniej ja o takowych nie wiem. 🙄 Co do mojego podejścia-już mnie zycie nie raz w dupe kopnęło, z powodu mojego 'cwaniactwa', a co przy tym nauczyło mnie pokory i akceptowania, że czasem wiem i umiem cale 'g' 🤣 i dzięki za szczere odpowiedzi, czasem nawet te niesympatyczne wiele dają. Czyli plan na najbliższy czas to; 1) znalezienie porządnego trenera/instruktora. 2) obczajenie sprzętu konia i jego kręgosłupa 3) praca, praca, praca.. No cóż. Oby mi sie udało ogarnąć te galopy. Będę wtedy w siódmym niebie.. i jeszcze raz wieeelkie dzieki :*
amnestria- juz przeglądałam ten wątek. Moim najwiekszym problemem jest własnie głupie miejce zamieszkania-do samego Raciborza 20km, a wiekszość wspomnianych stajni znajduje sie ok 15km ZA Raciborzem.. Do tego skromne fundusze-no cóż, może mnie to wzmocni 🤣 Jeszcze raz wielkie dzięki... W życiu nie myslałam że re-volta może dać takiego kopniaka i tyle motywacji do działania :kwiatek:
Witam 🙂 pracuję systematycznie od pół roku z około 5 letnią klaczą. Mamy problem z galopem na lewą stronę, koń przy zagalopowaniu, a jeżeli ma dobry humor, to jakoś chwilę po zagalopowaniu bryka, i robi 'zwrot na przodzie' o prawie 180 stopni. Galop na prawo jest bez problemów, koń galopuje gdzie chcę, kiedy chcę, i zawsze na dobrą nogę, nigdy nie bryka. Lewa strona jest ciężka, nawet w kłusie, gdy raz już próbuję zagalopować i koń robi od razu się nerwowy, jest bardzo sztywny, idzie przegięty na zewnątrz, a i od czasu do czasu bryka. Na każdego nawet lekkiego bata oddaje z zadu, na mocniejsze łydki czasami też. Nie wiem jak galopować na lewo, bo o wysiedzeniu jej bryków nie ma mowy, długi czas mi się udawało, a teraz znalazła inne sposoby, i od razy po bryku ucieka na różne strony, a gdy dalej chcę żeby szła, to jest wściekła, i uciekając ciągle bryka. Jak spadnę, to nie ma mowy o próbowaniu dalej, bo koń wie, że ma na mnie sposób, i robi ciągle to samo. O jakiejś lonży przed jazdą też nie bardzo jest mowa, bo jedyne miejsce, w którym mogłabym ją lonżować jest "ujeżdżalnia", o szerokości 12 m, a nie chcę, żeby miała takie obciążenie na łopatki, więc jakiekolwiek jazdy i lonże tam ograniczam do minimum. Do tego lonża odpada ze względu na bunty konia, i ciągła chęć wlatywania do środka zadem i kopania. Zaznaczę do tego, że koń z ziemi jest bardzo przyjazny, tylko jak idzie pod siodło, albo lonża, coś oznaczającego pracę robi się mega wściekła, i nie ma mowy o ładnej jeździe, gdy chcę galopować. Myślałam też, o niedopasowanym sprzęcie, bo jest to dość mały koń, z za dużym siodłem, zawsze jeździmy z podkładką, dość grubą, która uniemożliwia trochę przesuwanie się siodła do przodu, ale jak na razie, nie widać poprawy, chociaż siodło znacznie mniej się przesuwa. Jak macie jakieś pomysły co z nią zrobić, i na jej brykanie, bo to głównie przez to nie ma mowy o galopie, i może dlaczego akurat na jedną stronę galop, to byłoby super 🙂 jak czegoś nie dopisałam, to pytajcie. Z góry dzięki 🙂
A siodlo - to niestety, wiem ze wydatek niemaly, ale wypadaloby wymienic na pasujace (chyba, ze kon nie twoj, to trzeba blagac wlasciciela). Poza tym, jak zsuwa sie do przodu - trzeba uzyc podogonia 😉
Niestety koń nie mój, właściciel na pewno nie zainwestuje w siodło, ale jak pisałam, z podkładką siodło o wiele mniej przesuwa się do przodu, a wydaje się tak, bo klaczka jest dość długa, a ma krótką szyję. Podogonie na pewno jeszcze bardziej powoduje bryki u konia, więc póki da się tego jakoś uniknąć, nie chciałam korzystać 🙂 Dzięki za link do tematu 🙂 niestety tam wszyscy biorą pod uwagę, jak koń bryka i idzie do przodu mimo tego, a w tym wypadku jednak klacz mi się zatrzymuje z brykiem i obrotem w przeciwnym kierunku. Sam zwrot z brykiem powodują często już utratę równowagi, a wtedy koń to wykorzystuje, zatrzymuje się, i nie ma mowy o ruchu do przodu. Aczkolwiek dziękuje 🙂
Ja polecałabym zaczęcie od lonży. Kon wlatuje do środka, czyli ,,na twoje terytorium". Od czego jest długi bat? Polonżujcie(?) ją w dwie osoby, jedna trzyma konia, druga pilnuje zadu batem. Jak tylko wchodzi, wystarczy lekkie dotknięcie. Wydaje mi się, że 12 m to jeszcze nie jest tak mało. W poprzedniej stajni widziałam osoby, które lonżowały/kazały biegać w kółko na 3m uwiązie bo nie chciało im się iść po lonżę 😵
Po pierwsze, zobacz czy problem nie jest zdrowotny - coś z łopatkami, albo kręgosłupem, albo mięśniami grzbietu po tej stronie. Po drugie, zobacz zęby - czy nie ma wilczaków, albo ostrych krawędzi. Jak to wkluczysz, ogarnij galop na lonży, najlepiej na wypinaczach, które imitują równy kontakt, potem stopniowo skracaj wewnętrzny wypinacz, tak, żeby był docelowo 2 dziurki krótszy. Pod siodłem zagalopuj na dojeździe do ściany z koła (dużeo, 15-20m), jak koń ma już łopatkę prawie na ścianie ( 2 kroki od ściany). Jedź na równym kontakcie do przodu, siedź do tyłu, wyraźnie na lewo i cofnij się ramionami, bo prawdopodobnie czekasz na rodeo, więc nie siedzisz. Rób początkowo krótkie odcinki galopu, przejście do kłusa, do stępa i chwilę długiej wodzy w nagrodę i stopniowo wydłużaj ten galop, tak żebyś zawsze to Ty robiła przejście zanim ona zacznie szajby.
A ja mam jakieś dziwne przeczucie, że koń zdrowotnie jest ok, tylko zwyczajnie krzywy, kiepsko ujeżdżony i nie szanuje agatyt. Nie wiem, jak ma wyglądać dalsza praca z koniem, skoro dziewczyna nie lonżuje, bo się boi, nie galopuje bo się boi i spada... Radzę znaleźć kogoś ogarniętego, kto pomoże wypracować u konia szacunek i na ziemi i w siodle albo zmienić konia na takiego, który już to minimum szacunku do jeźdźca posiada.
Sporo jest DOBRYCH stajni w okolicach Raciborza. Radziłabym zacząć od Szymocic, a najlepiej podpytać się tam ludzi o kontakty do dobrych trenerów. Nie wiem kto aktualnie jest tam instruktorem, jeżeli Ksymena, to polecam. Na PW mogę podać więcej informacji. Również w Pietrowicach jest stajnia, jest też Lewada. Więcej nie szukałam, ale dla chcącego nic trudnego 😉
Sama mam konia z problemami z zagalopowaniem. W sumie... Ze wszystkim. Ale to z powodu ogromnego lenistwa konia i nadużywania siły przez dwumetrowego faceta przy zajeżdżaniu tego konia i przy jeżdżeniu go przez kilka lat. Na szczęście, nie jestem z tym sama 😉
Sankaritarina, nie wiem, bo nie było mnie tam już ponad rok, jestem ciekawa jak się tam pozmieniało. Ale faktycznie, ona chyba poszła gdzieś w okolice Gliwic? Na Płoni też jest stajnia... Dla odważnych. Jazda polega na "jechać i pupy ładnie podnosić". Autentycznie. Ale mimo wszystko kiedyś się tam jeździło, bo godzina dychę kosztowała... Fajnie było jak się było młodym 😉
Maddie, ale, kto, Ksymena? Najpierw do Nędzy, a później nie wiem, ale możliwe, że gdzieś do Gliwic. btw, gdzie są te dobre stajnie w okolicach Raciborza? Mnie się wydaje, że dobra jest tam jedynie jedna, na Ocicach. 🙂
Moonlight, No, jak wszystko co już się "sport" nazywa 🙁
Przy zakładaniu tematu pisałam wam o brykańsku przy zagalopowaniach. Chcę właśnie się podzielić paroma spostrzeżeniami. 😉 Nie jeździłam na nim gdzieś koło 2 tygodni-byłam na wyjeździe. Gdy wróciłam, właściciel kazał mi na niego wsiąść. To, co zauważyłam podczas jazdy jeszcze bardziej mnie załamało-koń już praktycznie w ogóle nie chciał iść, denerwował się, nawet w kłusie. Gdy wzięłam na chwilkę palcat stanął całkowicie. Stwierdziłam że nie ma sensu taka praca z batem, bo on i tak nic nie działa-odłożyłam go spowrotem. Wałaszysko na każdą łydkę w kłusie reaguje skuleniem uszu (ba! on już cały czas chodzi ze skulonymi ze złości uszami, zadartą głową itp.). Już w kłusie podbrykuje. O zagalopowaniu na prawdę można już pomarzyć.
Później, żeby zobaczyć jego reakcje w terenie, kilkakrotnie pojechałam na przejażdżkę. Po prostych koń galopował normalnie, całkowicie inny niż na maneżu. Ale gdy pojechałam na polankę, żeby przegalopować pare kółek, zaczęło się to samo-w lewą stronę zagalopuje brykając, zawsze na złą noge, nie chce iść i denerwuje się. W prawo natomiast idzie normalnie-na dobrą noge, skrętny, bez bryków.
Przyjrzałam się też siodłom (?) w których koń chodzi. nie ma żadnego idealnego-albo za małe, albo za szerokie. Skojarzyłam też (po małym 'śledztwie' w stajni, a raczej siodlarni), że koń bryka odkąd jego stare siodło leży rozwalone, a on chodzi w innych. Próbowałam namówić właściciela na zawołanie kogoś doświadczonego, kto dopasuje mu odpowiednie siodło, bo przecież może stać się komuś, jak i samemu koniu krzywda. Usłyszałam odpowiedz, że koń po prostu taki jest, i że jak coś z siodłem nie tak, założyć 3 kocyki i jechać. Niestety tak jak się spodziewałam-właściciel koni starej daty, ze swoimi przekonaniami, których nie da się u niego przestawić. O weterynarzu oglądającym grzbiet też nawet nie chce słyszeć-według niego to wydawanie pieniędzy.
I znowu, drogie Forumowiczki, zwracam się z prośbą do Was. Co w tej sytuacji mam zrobić? Nie stać mnie na nowe, całkiem dopasowane siodło. Chciałam porozmawiać z rodzicami, żeby może wezwać jakiegoś weterynarza na nasz własny koszt, ale usłyszałam odmowę. Powoli kończą mi się wyjścia. Na koniu na prawdę mi zależy, na jego zdrowiu też. Ma przecież tylko 8 lat. We wcześniejszej sytuacji, bardziej ogólnikowej, pomogłyście-może teraz też znajdziemy jakieś rozwiązanie? :kwiatek: Już powoli nie mam sił, różne dziewczynki przychodzą na jazdy, biorą sobie właśnie jego, zakładają byle jakie siodło, jeden cienki czapraczek i walczą z nim na siłę na tym padoku...
Widzicie jakieś wyjścia z sytuacji? Bo to, że faktycznie ma coś z grzbietem wiem już na pewno. Ale bez weta dużo zdziałać się nie da...
Jeżeli problemy zaczęły się po zamianie siodła, a napisałaś, że jego poprzednie leży popsute, to może udałoby ci się jakoś zebrać pieniądze i znaleźć jakiegoś taniego rymarza i je naprawić? Domyślam się, że nie chcesz inwestować w nie swojego konia, ale to jedyne co mi przychodzi do głowy, skoro wizyta weta i nowe siodło odpadają. Raczej nic więcej zrobić nie możesz.
anioleczek.97, Załamujący są tacy właściciele stajni i koni... 😵 Ja bym kombinowała tak: 1. Znalazła rymarza i dowiedziała się ile będzie kosztować naprawa tego poprzedniego siodła. 2. Spróbowałabym być miło-prosząco-upierdliwa i pomarudziłabym właścicielowi stajni. Podaj mu prosty przykład dlaczego zakładanie 3 kocyków pod za ciasne siodło działa wręcz przeciwnie niż mu się wydaje: To tak jakby założyć 3 pary skarpetek do za małych butów. Jak już będziesz wiedziała ile naprawa siodła kosztuje, to może właściciel chociaż dołoży się do naprawy...? Wykorzystaj swój urok osobisty 😉 (Uważam, że go masz, nas oczarowałaś!)
anioleczek.97 wspolczuje uzerania sie z trudnym wlascicielem 🙁
Ja bym chyba sprobowala przekonac wlasciciela konia, ze jednak oplaci mu sie wydac kase na weterynarza i dopasowanie siodla, ze w przeciwnym razie kon ma spore szanse byc wylaczony z pracy na dlugo, a im bardziej zaniedbany problem, tym zazwyczaj dluzsze i kosztowniejsze leczenie. Moglabys wydrukowac z neta jakies fachowe artykulu dotyczace skutkow jazdy w niedopasowanym siodle i nieleczonych problemow z grzbietem, artykuly napisane przez weterynarzy moga go bardziej przekonac nic Twoje argumenty - malo kto bierze 15-latki powaznie 😉
A jakby udalo Ci sie uzbierac z kieszonkowych na jedna konsultacje weta, to myslisz, ze jest szansa ze wlasciciel, majac diagnoze weterynarza ze kon na pewno ma problem z grzbietem, jednak dalby sie namowic na leczenie konia? Wtedy najlepiej, jakby wlasciciel byl przy wizycie weta, i moze on moglby go sklonic do leczenia konia. Moze ktoras z innych osob jezdzacych na tym koniu bylaby sklonna sie dolozyc i/lub dodatkowo poszuszyc wlascicielowi glowe o problemy z grzbietem i niedopasowane siodlo.
A tymczasowo najlepiej byloby unikac jazdy na tym koniu, a jesli juz, to chyba w tym szerszym siodle, z bardzo grubym czarpakiem, futerkiem, podladka itd.
bostonka chciałam już coś takiego wskórać, ale moje kieszonkowe są na prawdę nie wielkie-25 zł miesięcznie. Z tego ten miesiąc musze jeszcze oddać rodzicom za dorobienie zgubionych kluczyków (ahh, to roztrzepanie 🙄 ) Jak by dobrze poszło, to musiałabym zbierać minimum 4 miesiące (ile w zasadzie taka wizyta by kosztowała?), a przez ten czas pewnie by się jeszcze bardziej wszystko pogłębiło... Obawiam się że z właścicielem, jako tako może nie było by dużego problemu-pomęczyłabym go.. On wbrew pozorom kocha te zwierzaki, zrobiłby dla nich wszystko, ale po prostu przez stare zwyczaje i przyzwyczajenia nie zawsze rozumie, że kon to tak deliatny zwierz. Większy problem będzie z wnukiem właściciela-20-latek z typu 'ja wszystko wiem i umiem, bo jestem naj'. 🤔 A z szerszych siodeł jest jedno-strasznie leży na łopatkach
Jak leży na łopatkach, to osiodłaj konia dalej, co za problem? Nie bardzo rozumiem.
Pierwsze co mi przyszło, apropos tego 20 latka, to po prostu mogłabyś podstawić mu jakąś starszą koleżankę, aby go zbajerowała i zakręciła na waszą korzyść ;D Ale to tylko moje nocne myśli i nie należy brać ich serio 😉
anioleczek.97 kurcze, faktycznie ciezko bedzie Ci uzbierac na wizyte weta za Twoje kieszonkowe. Moze jednak udalobysie ublagac rodzicow o ratunek finansowy albo znalezc jakas sezonowa prace na sierpien? A co do siodla, to jezeli sie zsuwa do przodu, moze udaloby sie znalezc/zrobic jakies podogonie?
A moze ktos z voltowiczow ma podogonie lub podkladke korygujaca, ktora moglby pozyczyc?
Wrzuc zdjecia tych siodel do watku o dopasowaniu, moze ktos bedzie potrafil cos sensownego doradzic.
No i mecz dalej wlasciciela, najlepiej z pomoca doroslych, kompetentnych i przekonujacych osob 😉
Dzisiaj wsiadłam na stępo kłusa. Wybrałam dość szerokie siodło-do tego 2 czapraczki i wytrzasnęłam z siodlarni taką poduszkę do samochodu (nie potrafię nigdzie znaleźć zdjęć w googlach. W każdym bądź razie-chciałam żeby siodło trzymało się porządnie i żeby było pod nim mięciutko-ta poducha jest dość gruba, fajnie wyprofilowana ..). I co? Koń chodził bardzo przyzwoicie 🏇 Na następny raz jak będę zrobię mu zdjęcie tak osiodłanego i wam pokaże-powiecie mi co myślicie. Ale ogromnie się cieszę z tego, że koń nie odwalał mi brykańska 😅 Jak tak fajnie szedł w kłusie to się nie obeszłam bez próby zagalopowania.. Ale w ogóle! Nic, żadnego bryczka! Na początku pogalopowałam 2 kółka w tą lepszą stronę, na prawo. Później spróbowałam w lewo-musiałam go porządnie wypchać, ale zagalopował. Niby tylko pół kółka, ale niezmiernie się z tego powodu cieszę. aaa i jeszcze jedno-właściciel chce kupić siodło. Używane, bo używane, nie dopasowywane pod akurat tego konkretnego konia, ale ma kupić. Może będzie dobrze leżeć? No nic, dziękuję wszystkim Wam za pomoc. :kwiatek: Jak pojadę na następny raz na stajnie (w tygodniu jakoś) to porobię te zdjęcia. Dzięki wielkie, revoltowiczki! Za to że próbowałyście pomóc i potraktowałyście mnie w 100% poważnie. Aż się uśmiech na twarzy pojawia jak wchodzę na to forum.. :*
Moim zdaniem lepszym pomysłem niż kupno nowego (pewnie też niedopasowanego) siodła byłoby namówienie właściciela na naprawdę starego w którym koń dobrze chodził i twierdzisz, że było jako tako dopasowane. Może pogadaj z nim o tym?
LatentPony - rozmawiałam dziś o tym siodle. I się dowiedziałam, że ono zostało rozwalone dlatego, żeby naprawić inne. 🤔 Także nic już z niego nie będzie. Poza tym to na prawde stare siodło, nawet nie wiem jakiej firmy.. Wyjście na jakiś czas jest, zobaczymy co będzie dalej..