na razie chyba będę grać na czas albo w ostateczności znajdę nową stajnie na miesiąc, ale jak tylko mojego konia nie będzie na osiedlu to już coś wymyśle żeby sąsiadka usunęła kury ;D Konia nie chce tylko jedna sąsiadka, a kur więcej więc już jakiś przepis się znajdzie. Koń przynajmniej skosił trawę i teraz ładniej wygląda na osiedlu 😉 hahaha
Źle wspominam jednego sąsiada, ale "zamknęłam" mu buzię i już żadnych cyrków nie raczy wyprawiać. Jedno jest pewne, baby od chłopów gorsze, jeżeli się uprą i chcą na swoim postawić. A sąsiadka nie mająca nic do roboty prócz dręczenia ludzi, szybko nie odpuści.
o psy to czepiał mi się inny sąsiad...raz wkońcu zgłosił, że moje psy go pogryzły, ale policjanci jak przyszli zobaczyć te moje groźne psy to się roześmiali i wkońcu sąsiad dostał mandat za niepostawne wzywanie policji i jest spokój 😀 Mam Labradory 😀 hahahaha... mam nadzieje, że macie racje i ja wygram to jakoś, bo nie chce jeszcze płacić nie wiadomo jakich kar za to, że koń kosi trawe na osiedlu
tłukom twoim kotom nogi? zabijają ? strzelają do psów? i nic im nie można zrobić?! ;/
ale...mnie już nic nei zdziwi. obserwuje właśnie na żywo jak policja i prokuratura działa, na dzikim zachodzie był porządek. tu jest kraina bezprawia i przeciągania spraw aż do umorzenia...
ej, a jak się ma do tego wszystkiego stajnia np w warszawskich łazienkach? na podstawie czego jednym wolno trzymać konie w mieście a innym nie?
w Łazienkach to Pikuś. Bródno jest jeszcze lepsze - naokoło same bloki. Z tym że najpierw to był i jest PGR i pola a potem na polach bloki sie pojawiły
żeby było ciekawiej nie ma prawa ,konkretnie przepisów prawnych regulujacych jakie zwierze mozemy trzymac w miescie a jakie nie.Tylko w przypadku psów jest 10 ras wytypowanych do których trzymania musimy miec zgodę ale tylko dlatego ,że zostały one uznane za szczególnie agresywne. Co do stajni czy np gołebnika to tu tylko i wyłacznie decyduja władze miejskie i gminne które moga nie wyrazic zgody na budowe i tzryamnie takiego obiektu poniewaz jest niezgodny z miejscowym planem zabudowy. Znam to z autopsji az za dobrze, latami walczyłam z sasiadem który trzymał gołebnik i mnóstwo ptaków. Mialam wiecznie asrany dach, werande, całe oczko wodne a raczej wodospad zasrany (sąsiad chyba zapominal gołebiom zostawiac wodę ) i ni cholery nie moglam sobie z tym problemem poradzic. Dopiero wydzial architektury dopatrzył się ,że gołebnik zostal postawiony bez zgody budowlanej i nakazal rozbiórkę.Pomogło ale...tylko na chwilę. Sasiad przerobił blaszak na gołebnik i ...znów sa gołebie. Nauczyłam swoje psy je gonic, to jedyne co mogłam zrobic.
faza - w podlinkowanych przepisach szczecińskich jest wyraznie napisane ze w obrebie miasta nei wolno trzymac zwierząd gospodarskich (ich lista też jest dokładna) poza: gołebiami szt 20 , kilkoma krolikami, szynszylami czy czymś tam i pszczołami. + ile odleglosci od sąsiadów.
wyłączone sa tylko szkółki hipo, kluby sportowe, coś tam, oraz te "gospodarstwa" które istniały przed wcieleniem terenu do miasta. czyli np jesli z gagi (sorki, że cię podaje - ale jesteś znanym mi przykładem lokalizacyjnym 😉 ) wioski zrobią kiedyś miasto to będzie mogła konie mieć dalej 🙂
Horse - miasto i gmina ma własne ustalenia na podstawie planów zagospodarowania przestrzennego. I tak np jesli gmina planuje w danym miejscu osrodek wczasowy ,szkołe to wiadomo ,ze nie podzwoli na np hodowlę lisów itp. Kłopoty tak naprawde sa w gminach gdzie nie ma planów zagospodarownia a takich większosc.
Byłam dzisiaj u radcy prawnego i on powiedział, że poszuka jak to jest w mojej gminie z koniem w mieście bo pierwszy raz słyszy o tym, że nie można mieć konia na swojej działce 😉 ogólnie to powiedział, że najpierw powinien przyjść mandat od, którego można się odwołać i fakt o tym, że koń jest tylko na wakacje i w celu rehabilitacji powinien być decydujący...więc może się uda wygrać z sąsiadką i koń zostanie ;D
czyli ze mozes zpowiedzieć ze go nie trzymasz "hodujesz" tylko jest czasowo...tak w gościach, w pracy (jazdy, hipo - czyli też dłuższy kontakt a nie tylko cwiczenia na grzbiecie)? (tak nie-końskim językiem 😉 ) bo przeciez wolno przejeżdżać, stać z koniem (np jak na festynach, czy jechać - co jest jasno opisane w kodeksie drogowym np) - nie ma zakazu wstępu dla koni do miasta... - i tego się trzymać i pod to podciągać? 😜
W Krakowie jest babka, która w środku miasta trzyma konia, konkretnie przy ulicy Wrocławskiej, czyli autobusem jakieś 3-4przystanki od dworca, który znajduje się przecież tuż przy rynku. Koń na wybieg nie wychodzi, ale cały dzień ciekawsko zerka w stronę ulicy. A jest tam odkąd pamiętam, jeszcze parę lat temu właścicielka urządzała sobie dość szalone przejażdżki po pobliskim parku.
Koń po prostu przyjechał ze mną na wakacje i w sierpniu jedzie do stajni, w której szybciej stał. Wakacje mu się na pewno podobają bo jest żarłokiem, no a tutaj prawie tylko je 😀 hahaha
.... i w sierpniu jedzie do stajni, w której szybciej stał. ....
Wybacz czepialstwo, ale moja wyobraźnia nie ogarnęła szybko stojącego konia 😂
Co do sąsiadki to zgadzam się z przedmówcami, że ogień należy zwalczać ogniem. I zastanów się czy trzymanie konia w pojedynkę to na pewno dobry pomysł. Mimo wszystko są to zwierzęta z silnym instynktem stadnym i nawet jeżeli w pewnym stopniu potrafią się przyzwyczaić do samotności, to dobrze im ona nie robi.
Ludzie potrafią być okropni, mieszkam nie na wsi a w czarnej dziurze za wsią. Zanim my nastaliśmy nawet droga była nieprzejezdna, na skróty przez pola chodzili. Wywojowaliśmy drogę, wodociąg, jest szansa na kanalizę i gaz. No i sąsiadce co zawsze miała drób itp nagle zaczęły nasze zwierzęta śmierdzieć, były donosy itp. Szczytem wszystkiego było jak oskarżyła nas o kradzież podobno gminnej szlaki [którą sami sobie kupiliśmy]. Sołtys się do nas fatygował, dzwonił do Gminy z zapytaniem co z ta szlaką na drogę i gdzie ma być wysypana. Wstydu sobie narobił, bo gminom już nie wolno utwardzać dróg szlaką jako niebezpiecznym odpadem.Poradziliśmy sobie, ale ustępliwością niczego się z takimi ludźmi nie załatwi. Niestety.
Tak czytając wątek, muszę Wam opowiedzieć inna historię (oj, będzie OT) Dzięki takim przepisom dotyczącym trzymania zw.gosp. w obrębie miasta, mój przyjaciel nabył klaczkę po Europejczyku. A było to tak.. (opowieść czas zacząć :P ) Jakieś 8 lat temu, kolega postawił własną stajenkę, kilka wałachów już miał ale cierpiał na niedostatek "hodowlany". Marzyła mu się klacz dająca "super źrebolaki". Szukał, szukał, nawet z Holandii chciał sprowadzać jakieś żeńskie kalectwo. Aż tu telefon, jest super klacz xxoo do kupienia, za śmieszne pieniądze!!! Tylko dziwny warunek był aby ją zabrać już dziś, natychmiast. Okazało się, że jakiś facet od lat miał dwa konie przy domu w mieście i jakiś nowy sąsiad się wprowadził. Robił awantury, że mu śmierdzi, policję nasyłał i w końcu posłał właściciela do sądu. Sąd nakazał zabranie koni w jakimś koszmarnie krótkim czasie i facet nie miał co z kopytnymi zrobić. (czemu nie dał do pensjonatu jakiegoś nie wiem) I sprzedał za cenę rzeźną klacz z super papierami 🙂 Gdzie jeden traci, drugi korzysta...