Nestor, rzetelnych sprzedających jak na lekarstwo... Zgadzam się w Tobą oczywiście, ale czasem nawet okres próbny nie ma większego znaczenia, bo czy dziecko będzie miało kaprys po tygodniu, miesiącu, roku - i tak koń zostaje poszkodowany.
Nestor, rzetelnych sprzedających jak na lekarstwo...
To tez mnie wkurza - szczególnie w kontekście dzieci i "wciskających" kuce starych wyjadaczy, tzw. koniarzy całą gębą. Kucunio Dzięki za słowa otuchy! Nie jest źle - poślę małego na woltyżerkę, to mogę "załatwić". Może zostanie mistrzem woltyżerki, a może, może... 🏇 A to, że woltyżerki nie ma w każdej gminie - to też mnie wkurza! Załatwiałoby tyle problemów: kontakt z końmi dla "bogatych inaczej", test - czy dziecko i koń to na pewno to, wygimnastykowanie dzieciaków, zajęcie tam, gdzie tylko budka z piwem etc. I jeszcze wkurza mnie (nie tylko w jeździectwie), że władza tak szybko demoralizuje. Iluż znałam "równych gości", a po dwóch latach "u żłoba" - chce się omijać drugą stroną ulicy/parkuru 🙁
A ja odkopuje temat bo mnie coś strasznie wkurzyło!!!! Mam znajomych , którzy zajeżdżają 2 letnie hucułki, polega to na tym że jadą od razu w teren za innymi końmi. Po roku konie są zajechane na pysku i bronią się od wędzidła i przy bliższym kontakcie rzucają głową. Wiecie jaką mają na to radę - palcatem po głowie jak koń próbuje rzucić łbem. Jak próbujemy im wytłumaczyć że sie tak nie robi i ze to jest sadystyczne to powiedzieli że my sie na jeżdżeniu nie znamy. Nic do nich nie trafia , ach tylko koni żal.
to jest nic. u mnie na wsi zajezdza sie 1,5 roczniaki. powadza sie je na wedzidle bo one o niczym innym nie marza, tylko wyrwac sie, uciec i pokopac wlasciciela. teraz te konie maja 3/4 lata od wielkiego dzwona sa zaprzegane do bryczki, nieokute na asfalcie klusem. nic nie robia a dostaja po 6 kg gniecionego na karmienie, a kobyla, chociaz zbior wad pokrojowych, jest pokryta. a co!!! maja pregi na kopytach, czasem jezdza na nich dzieci (nie umiejace jezdzic, ale lubiace galopy). total jakis.
Nie wiem czy by to coś pomogło bo to trudno udowodnić. Konie mimo wszystko są zadbane , mają ładną stajnię tylko że ci właściciele nigdzie sie,nie uczyli jeździć i rad też nie słuchają.Ostatnio zajęli się lonżowaniem - w ich tego słowa znaczeniu.Żadnego konia nie mają dłużej niż 2 lata. Siebie uznają za wybitnych jeźdźców i znawców koni.
😕to co piszecie jest baaardzo smutne ale..jakże częste. I ja wykupiłam z takch "rączek" maoej dwie ukochane klacze. Kasia zimnokrwista kobyłka mająca 1,5 roku musiała pracowacw polu. A wiecie jak była przyuczana do jazdy w w ozie. Dwóch "gnoi" zaprzęgło ja do koła od traktora ,jeden usiad w kole a drugi latał z orczykiem lejąc ja po zadzie. 😀iabeł: Nie ma spsobu na to aby wytłumaczyc takim "ludziom" (specjaleniw cudzysłowie) ,że postępuja jak najgorszy element i ,że to jest sadyzm. Bardzo często na wsi jest przekonanie ,że pozniej jesli kon dorosnie to będzie za pozno ,bo będzie za silny. 🤔 Równiez spotkalam się z tym ,że dobrze jest jak kon boi się własciciela bo kiedy "pan" wchodzi do bosu kon musi ze strachu byc w kącie , wtedy łatwo jest padac paszę , siano itp. Kurcze to gorzej jak w sredniowieczu. 🤔wirek: Nic nie da tłumaczenie, odwrotnie Oni uważają ,że to ja jestem Świr ,iże ja jeszcze zle skoncze bo za bardzo spoufalam się ze zwierzakami. Jestem dla nich taki swir ,że obmawiają mnie na cała wies. Na szczescie są i tacu ( mój ulubiony sąsiad) którzy kochają zwierzaki, jestesmy ja i On i nie przejmujemy się gnojkami ze wsi.
Szarotka bardzo przykre co piszesz 🙁 Niestety hucuły mają właśnie taki stereotyp - 2 lata to ujeżdżamy pt. wsiadamy i jedziemy w las 🏇 Sama się często spotykam z takim procederem i staram się właścicielom choć trochę uświadomić, że nie o to w tym wszystkim chodzi 🙁
Mnie wkurza: 1. snobizm 2. "wszystkowiedzenie" 3. nadużywanie palcata, ostróg i ostrych kiełzn 4. niekompetencja i brak wiedzy 5. dzieffczynki - quniarki :bum: 6. plotkarstwo i wyśmiewanie 7. brak szacunku dla koni i sprzętu 8. a przede wszystkim złe traktowanie koni 😤
Mnie wkurza: 1. snobizm 2. "wszystkowiedzenie" 3. nadużywanie palcata, ostróg i ostrych kiełzn 4. niekompetencja i brak wiedzy 5. dzieffczynki - quniarki :bum: 6. plotkarstwo i wyśmiewanie 7. brak szacunku dla koni i sprzętu 8. a przede wszystkim złe traktowanie koni 😤
Pamiętam jak miałam pierwszy raz na lonży 7 letnia dziewczynkę. Jej mam stała obok i krzyczała "Pięta w dół, palce do konia" i inne bardzo dobre rady dla dziecka które siedzi pierwsze 5 minut na koniu i trzesie sie jak osika. W pewnej chwili nie wytrzymuje, i proszę mamę żeby sama poprowadziła lonże swojej córce. odpowiedź: "Ale ja przecież nie umiem"...
ale to się chyba kwalifikuje pod punkt 2 Severus, z listy, z którą zgadzam się w 100%
arivle i Grafitkowa rodzice to mnie też czasem wkurzją, np. wsiada dziecko na konika , już tam jakieś podstawy ma i na początku jazdy zawsze mam 10 min. stępa a mamusia po minucie- ale ty już kłusuj , czemu tak pomału jeździsz. Mamusia to by sie najbardziej cieszyła gdyby dziecko całą godzinę jechało kłusem i galopem -tylko nie wiem co koń na to.
1.Upartość niektórych "hodowców" którzy posiadają inne zwierzęta gospodarskie i myślą ,że koń powinien rodzić rok w rok byle kźrebak był nie ważne ,że czym się kryje 👿
2.Dziewczynki które wiedzą wszystko o koniach i nikt nie ma prawa tego podważyć
3.Znowu owe dziewczynki które marzą żeby jeździć i mieć konia więc zakładają wirtualne stajnie i kradną zdjęcia... (moze to nie takie z jeździectwa typowo ale tez mnie strasznie denerwuje)
4.Ludzie którzy 1raz na konia wsiadają i odrazu chcieli by galopować
5.I ludzie którzy nie mają styczności z końmi ,nie jeździli i twierdzą ,że nie ma w tym nic trudnego poprostu wsiadasz i jedziesz więc co to za filozofia 😵
6.Jeźdcy który wyżej sr... niż d.. mają
OT ten filmik co Julie wrzuciła matko boska 👿 😵 Kto mu pozwolił startować i to nie jest konkurs pierwszego kroku ...Ktoś tu się z motyką na słońce porwał Tylko szkoda konia ale podziwiam ,że przy takim "stylu" udało mu się nie spaść..cud.. Nowa dyscyplina skoki przez przeszkody i nad siodłem 👿
I jeszcze jedna sprawa, która strasznie ciśnie mi się na język... Tutaj podam konkretny przykład: Przyjeżdżam do stajni i pierwsze co słyszę to ***** ganiała xxxxx 30 min. na lonży galopem, a teraz pojechała w teren, nie ma jej jakieś 30 min. Po wjechaniu do stajni poszła na ujeżdżalnie gdzie spędziła 1.5 godz. w całej jeździ było może 10 min. stępa. oczywiście galopu najwięcej :bom: Zwróciłam jej kulturalnie uwagę że nie powinno się tyle galopować. oburzeniem odpowiedziała że xxxxxx jeszcze nie jest zmęczona 🤔
Miałam z nią do czynienia jeszcze raz, tym razem 2 godz. jeździła na hali, i również większość czasu spędzała w galopie, co mi odpowiedziała tym razem ? że to jej koń. 😵
Podobno tak wyglądała każda jej jazda, na całe szczęście że nie widziałam tego 😤
A mnie wkurza uczłowieczanie(?) koni. Przecież to jest zwierzę, a nie małe bobo . niektórzy nigdy nie dorosną 🙂
Jeśli chodzi o to że ktoś ubiera konia w derkę "bo przecież wieje" to się zgadzam. Albo zganianie konia do stajni bo kropi (mimo że za góra pięć minut przestanie, a koniowi to w ogóle nie przeszkadza). Ja gadam do koni praktycznie cały czas podczas czyszczenia. Po prostu. Albo idę do konia żeby z nim 'pogadać', pożalić się, a kiedy akurat wtedy przytuli do mnie głowę to się cieszę. Bo może odczuwa że mi smutno? Wnerwia mnie (było już to wiele razy pewnie mówione) jak ktoś uważa że jeździ super i się zna. Mówi że koń jest nauczony cofać jak się ciąga wodze na przemian- chodziło o piłowanie 🤔. Zna się super, ale to ja mimo swojego wieku musiałam tłumaczyć gdzie jest staw skokowy. Ktoś kto usilnie stara się wepchnąć w moją jazdę swoje trzy grosze, mimo że nie ma racji. To już było jakiś czas temu. Ulżyło mi trochę 😉
A mnie wkurza uczłowieczanie(?) koni. Przecież to jest zwierzę, a nie małe bobo . niektórzy nigdy nie dorosną 🙂
"Uczłowieczanie" odnośni się do prawie wszystkich zwierzątek (mówię o domowych). I dopóki nic się złego się nie dzieje tymże, to nie mam zastrzeżeń.
Ja do swoich królików zawsze namiętnie gadam, a tak naprawdę prócz komendy "hop hop" nie rozumieją nic. No, może ton głosu coś dla nich znaczy. Moja Mama psa traktuje jak dziecko, mimo że kiedyś śmiała się ze znajomych. I co z tego? Może dziwacznie wygląda to z boku, groteskowo wręcz, ale co komu to szkodzi? To samo mam z końmi. Ostatnio z Bunią prowadziłam żywiołową "dyskusję" (w cudzysłowie, bo jak się zapewne domyślacie, Bunior nie miała wiele do powiedzenia 😉), aż właściciel wszedł do stajni i pytał "o co chodzi? co się dzieje? 👀"
I tak, przyznaję z pełną tego świadomością - uczłowieczam swoje zwierzęta. Ale czemu mam tego nie robić skoro mi z tym lepiej? Przy okazji pragnę podkreślić, staram się jak najlepiej zapewniać zwierzakom to co miałyby na wolności. Biorę więc pod uwagę instynkty, ich naturę, staram się zrozumieć dlaczego tak, a nie inaczej. Co nie zmienia faktu, i moim zdaniem w niczym nie przeszkadza, że traktuję je często gęsto jakby myślały abstrakcyjnie 😁
Grafitkowa, na tego typu ludzi trzeba się w duże mierze uodpornić... Ja tam nikomu się ze "złotymi radami" nie wcinam, choć też mnie czasem coś korci, by zwrócić komuś uwagę, ale zawsze mówię sobie, że nie warto. Nikt nie lubi mądrowania, nawet jeśli ten mądrujący ma rację. Uwagę komuś można zwrócić mówiąc tak pół-żartem, pół-serio, by się delikwent nie obraził i pomyślał.😉
Uczłowieczanie koni bywa denerwujące, ale.... nie, że gadanie do konia w nadziei, że odpowie, ale po prostu nie zrozumienie końskiego charakteru, organizmu i potrzeb. Mnie tam nie przeszkadza słodzenie konikowi, jakby był małym dzieckiem, rzucanie zdrobnieniami, przytulanie się do konia i inne takie fidrygałki jak z obrazka "pańcia i jej piesek".😉 Amnestria tu ma rację, uczłowieczane są w pewien sposób chyba wszystkie zwierzątka domowe. Nie jest jednak problemem jak jakaś pani sobie do pieska czy kotka gada, ale jak ta sama pani karmi pieska czy kotka ponad miarę, tak, że ledwo się ruszają, śpi z nimi pod jedną kołdrą, nosi je w torebce, na rączkach, zapomina o kimś takim jak weterynarz, a w domciu ma pół szafy z ubrankami dla pieska czy kotka, to to już jest dla mnie dużym i denerwującym odstępstwem od normy. 🤔wirek: Denerwujące jest robienie z konia psa, na zasadzie "żeby go wychować trzeba ostro karać", przypisywanie koniowi typowo człowieczych cech no i wydelikacanie konia na wszelkie możliwe sposoby. Ba, sama do konia gadam, tulę się jak mi smutno [i podejrzewam, że nie jestem jedyna 😉] i rozczulam się, jak mi młody czasem położy głowę na ramieniu, przytuli się tak sam od siebie czy nawet jak zacznie usilnie dopraszać się uwagi, mimo, że wiem, iż on niekoniecznie kocha mnie w rozumieniu takim "człowieczym" oraz że nie myśli i nie będzie myślał tak jak człowiek. No po coś w końcu te konie mamy, nie? 😁
a wiecie co w tym momencie mnie najbardziej wkurza w jezdziectwie? to ze jest ktos instruktorem mase kasy wydal na kursy, egzaminy, nie wspominajac o wlasnym szkoleniu na konsultacjach treningach wyjazach na zawody a potem oferuja mu prace jako instruktor za mniej niz wynosi minimalna stawka krajowa i do tego na umowe zlecenie zeby nie placic ubezpieczen skladek itp
Nie lubię ludzi którzy mocno pod koloryzowują swoje historie. A bardzo mnie to obrzydza jak np. widziałam całe zdarzenie i wyglądało troszkę inaczej niż w opowieści. 😁 Bo czego to ich koń nie robi ! A jak ja przyszłam i sobie patrze to nagle jakiś niegrzeczny ; p