Mnie się zdarzyło utopić telefon raz i prawie skutecznie. W dodatku Nokię-cegłówkę. Na takie telefony wspaniale działa morska woda... Telefon w sumie działa... Przez 30 minut od momentu włączenia 🤣 Problem nie leży w baterii, sprawdzone.
Wczoraj wieczorem zadzwoniłam do mamy z pytaniem, gdzie z tatą popełnili błąd przy produkcji mnie??
jestem sobie w empiku z mężem, o, patrzę, że jest moja wykładowczyni z anatomii, dzień dobry, i pokazuję mężowi, ze to ona, ta, no wiesz . On mówi: nie wiem. No to chciałam mu wytłumaczyć, jak wychodziliśmy ze sklepu, obejrzałam się z tyłu, z boku, czy pani nie ma i tłumaczę; No wiesz, ta co zrobiła taki test z układu oddechowego, którego nawet ty nie potrafiłeś rozwiązać, ta o takiej niemieckiej urodzie, ta helga jawol:P i w tym momencie zauważyłam, że pani idzie przed nami...!!!
Pomyliłam dni tygodnia! Myśląc, że dziś jest sobota zrobiłam sobie super makijaż, ładnie się ubrałam, i czekam na kumpla który miał być o 18 i mieliśmy jechać na imprezę. Dzwonię i dzwonię i nie odbiera. Za którymś tam razem po pół godzinie odebrał, a ja go [s]z*ebałam[/s] zbeształam od góry do dołu za spóźnianie się. Andrzejki są jutro 😵
O! Wątek o mnie 🙂 Ostatnio płaciłam za paliwo stacji i przy okazji kupiłam sobie kawę. Wróciłam do samochodu i szukając nieszczęsnych kluczyków (czyli stały punkt programu) w torebce, odstawiłam kawę na dach samochodu. Kluczyki znalazłam i odjechałam... no ale kawy niestety już nie wypiłam 😉
To tym razem nie moje roztrzepanie, ale kilka lat temu byłyśmy podpisać ze znajomą papiery jej konia u weterynarza, szczepienie czy jakieś tam duperele. Chodziło o sam podpis, więc zaczekałyśmy na parkingu, wszystko odhaczył na dachu samochodu. Pożegnałyśmy się i odjechałyśmy. Po pół godzinie dzwoni weterynarz że jakiś koleś pozbierał dokumenty z ulicy, ledwo przetrwały :P Kosztowało to moją znajomą litr wódki w ramach podziękowań za oddanie.
Były to wszelkie dokumenty typu paszport, licencja a zawody następnego dnia <3
Poszłam ostatnio na siłownię, dostałam kluczyk z numerkiem 146, wpadłam do szatni spóźniona, otworzyłam szafkę, przebrałam się, zamknęłam na klucz... a po godzinie nie mogłam jej otworzyć... okazało się, że zamknęłam rzeczy w szafce numer 197 😁 niestety okazało się, że klucza do szafki 197 nie ma w recepcji, tylko ma go jakaś Pani ze sobą... Poszukiwania klucza trwały jakieś 40 minut 😁
Haha popełniłam dzisiaj hit tygodnia. Poszłam do łazienki założyć soczewki. Podkreślam - założyć. Robię to od wielu lat, więc jest to czynnośc czysto automatyczna. Otworzyłam pudełko, WYLAŁAM płyn, otworzyłam oko i WYCIĄGAM soczewkę, której tam oczywiście nie ma, bo przyszłam ją ZAŁOŻYĆ. Dobrze, że to, co wylałam z pudełeczka, zostało na umywalce, szybko wyciągnęłam, przepłukałam no i hulają. Ale po prostu sama się z siebie uśmiałam.
Drugi raz mi się już to zdarzyło.. Kucyki w boksach stoją po dwa. Wchodzę, siodłam jednego, wychodzę i... zapominam zamknąć drzwi od boksu. 😵 Radość uwolnionego gagatka - bezcenna po prostu, radość koleżanek, które łapią zgubę - również.
opolanka, ja chyba z milion razy wyjmowałam nieistniejącą soczewkę :p Ale właściwej całe szczęście 'wylać' mi się nie zdażyło to mi natomiast przypomniało sytuację, w której nałożyłam sobie na szczoteczkę do zębów podkład <3 suuuuper było, zdążyłam włożyć do ust zanim się zorientowałam 😵
Za to przybiegłam tutaj zameldować roztrzepanie mego taty 😂 Wracaliśmy akurat z Gdańska no i paliwo się kończyło więc stanęliśmy na stacji - tuż przed jego wyjściem prowadziliśmy ożywioną dyskusję o filmie Refna. W każdym razie zamyślony, jak gdyby nigdy nic wlał benzynę do baku na ropę 😂 Zorientował się przy 10tym litrze. Lekka panika, ale sprawę załatwił olej rzepakowy i ropa do pełna :P
Swoją drogą dzięki temu wyszło że mamy dziurawy bak i nalewać do pełna nie można 😁
W zeszłym tygodniu wchodząc do kantoru na Dworcu Centralnym nie zauważyłam szklanych drzwi i oczywiście w nie dosłownie weszłam. Oczywiście wkoło mnóstwo ludzi. Tak rozbawiłam tym pana z kantoru, że dziękował mi za poprawę humoru i zszedł z ceny na moją korzyść... Czasami bycie roztrzepańcem popłaca 🙂
Za to moja mama zostawiła samochód na parkingu, poszła na zakupy, wraca- samochodu nie ma. Co się okazało? Nie zaciągnęła ręcznego, samochód przetoczył się przez cały parking i zaparkował na działce budowlanej znajdującej się zaraz obok parkingu. Całe szczęście 🙂
nopebow, ałłłł no to słabo, właśnie też z tatą na ten temat rozmawialiśmy - bo tak też tata chciał kiedyś zrobić, z innym autem, ale ta "wtyczka" nie weszła w otwór :P (cóż za fachowe nazewnictwo:P). Więc założyliśmy, że ropa do benzynowego jest gorsza. I faktycznie, bo jedno tłuste drugie nie.
A mama odpaliła silnik ? Ciekawa jestem czy samego baku w tej sytuacji nie da się opróżnić i wyczyścić, jeśli jeszcze ropa nie dotarła dalej.
odpaliła i nawet kawałek przejechała nim zorientowała się co zrobiła. Silnik poszedł w ten sam dzień do czyszczenia, ale niestety nic już nie dało się zrobić 🤣
Benzyna ropniaka tylko "przeczysci", szybko dolana duza ilosc ropy powinna zalatwic sprawe. Ropa benzyniaka zalatwia-mechanizmu nie pamietam, ale DON'T ! :-)
zoriczkowa, ja ostatnio do pudełka na soczewki nalałam... płynu do demakijażu. Mam z Pharmaceris, jest przezroczysty, ale pudełka obydwu płynów zupełnie różne 😉
Jak się auta nie odpali, to jeszcze można ratować. Mieszkam w pobliżu stacji BP, bardzo często zabierają stamtąd auta na lawecie, bo ktoś pomylił się i nalał innego paliwa 😉
uf odwrotnego paliwa jeszcze mi się udało nie wlać...
Za to miałam ciekawy przypadek z pociągami. TLK odchodził 7:18. Bilet w kieszeni, 20 minut na kawkę. Dopijam kawę, beztrosko patrzę na zegarek w komórce, zbieram się bez pośpiechu. Patrzę po chwili na zegar dworcowy i szok! Jest 7:20! Oczywiście żyłam ze źle ustawionym zegarkiem w telefonie, drobiazg, 5 minut...
Lecę biegiem na peron, patrzę ufff! Stoi jeszcze. Peron się zgadza, miasto docelowe na tabliczce na wagonie też. Udało się, jeszcze nie ruszył, hura!! Wskakuję, sekundę potem pociąg rusza. Pytam konduktora który to wagon mój. A on na to: "Ale to nie jest pani pociąg. Pan pociąg pojechał, i chyba nawet na centralnym go już nie złapiemy.... Ale niech się Pani nie martwi, jedziemy do tego samego miasta co tamten.."
Okazało się, że spóźniłam się na pociąg, ale 4 minuty później, słownie cztery minuty, odchodził z tego samego peronu drugi pociąg, dokładnie do tego samego miasta. Co prawda intercity i była dopłata, ale to drobiazg.
opolanka, hehe soczewki dużo roztrzepanych problemów sprawiają:P Ja ram wyjęłam sobie w wannie, położyłam na oparciu (?) i o tym zapomniałam. Następnego dnia już się nie dało zeskrobać :o Wtopiła się dosłownie w materiał, niczym nie mogę się tej nieszczęsnej soczewki do dzisiaj pozbyć.
Ale chyba nie da się nalać ropy do benzyniaka, dystrybutory mają inne końcówki i ten od ropy nie pasuje. Wiem bo sprawdzałam 😉 Chyba że ktoś na siłę usiłuje wlać tylko przytykając pistolet 😉
Hmm to nie wiem czy ktoś pobije mnie i moich znajomych. Wracalismy z Krymu (bilety Krym-Lwów kupuje się 40 dni przed dniem odjazdu, potem bardzo szybko sa wykupowane, ja kupowałam nam bilety u takiego Ukraińca, który się tym zajmuje, bo bilety tylko na Ukrainie można dostać, a ja kupowałam z Polski), no i nie trzeba mowić, że dostanie 4 biletów na ten sam pociąg i w tym samym przedziale jest bardzo trudne, a dzięki panu pośrednikowi, który się zajął naszymi biletami mielismy 4 miejsca w jednym przedziale w obie strony. Siedzieliśmy w McDonaldzie przed odjazdem, przyjechalismy specjalnie w okolice stacji kolejowej 3h przed planowanym powrotem. Pociąg miał byc o 18.37. siedzimy spokojnie, jakies małe zakupy na podróż (pociąg jedzie 24h). Ktoś nagle zażartował - hehehe a co by było, gdyby ten pociąg był jednak wcześniej? wszyscy się smieją, kolega wyjmuje bilety a na nich jak wół napisane 17.37!!! Na zegarku godzina 17.35 (nie koloryzuje, scena jak z filmu). Tak szybko nigdy nie biegłam, z wielkim plecakiem i tobołami... Serce wali jak oszalałe, co przeszkadza w biegu. Przedarcie się przez tłum ludzi zajeło nam więcej niż 2 minuty i pociąg odjechał nam dosłownie na naszych oczach, jeszcze nasz konduktor z wagonu wyglądał, bo mu sie nie zgadzali pasażerowie... Co dalej? Kupa mysli, mało pieniędzy (na pewno za malo na kolejne bilety, o ile udałoby się je dostać) bilety Lwów-Warszawa juz kupione (fakt, że mielismy spędzić jeszcze 2 dni we Lwowie, więc zawsze to jakiś zapas). Podchodzi pan ze złotymi sygnetami i oczywiście zębami 😁 i mowi, że go dogonimy. Wsiadamy z nim do samochodu (taksówkarz, nieoznakowany, jak większość tam) i jedziemy, wyjeżdżając z miasta widzimy nasz pociąg, po czym pan pyta ile mamy pieniędzy. Mieliśmy każdy po 100 hrywien (ok 50 zł) i złotówki. Złotówek nie chce, zaczyna zatrzymywac sie na poboczu, ale moja koleżanka dostała przed wyjazdem od taty 100 do9larów 'na wszelki wypadek" no i zdarzył się ten wszelki wypadek. Jak pan zobaczxył 100 dolarów to pojechał dalej bez słowa. Jechalismy 100 km z nim, do kolejnej stacji (nigdy jej nie zapopmne, Dżankoj sie nazywała 😀). Zabrał od nas wszystkie hrywny i dolary (czyli za 100 km zapłaciliśmy łącznie ok 500 zł, juz wiem skąd miał te złote sygnety ). Dogoniliśmy pociąg, wsiedliśmy i przez kolejne 24h nawet nie wysiedlismy na postojach, wode kupiliśmy za ostatnie pieniądze przez okno w pociągu i nawet nikomu nie przyszło do głowy, żeby narzekać (a w pociągu temperatura przez całą drogę sięgała 35 stopni). Historia w 100% prawdziwa, choć niektórzy mi w nią nie wierzyli 😉
A jak dojechaliśmy wreszcie do granicy to musiałam wyjść z autokaru pomacać chodnik w Polsce bo nie mogłam uwierzyć, że nie zostaliśmy uziemieni 2000 km od domu.
opolanka, w moim życiu też jest hitem i do tej pory nie wiem, jak 4 ogarnięte osoby, a przynajmniej dwie (bo ja i koleżanka sie nigdy nigdzie nie spóźniamy, jesteśmy w miarę zorganizowane, bo chłopaki to nie zawsze) mogły się tak pomylić, widząc te bilety tyle razy? 😀
Mi też się zdarzyło trochę zagubić jeśli chodzi o czas. Któregoś dnia miałam wizytę u dermatologa, byłam święcie przekonana, że jest na godzinę 12. Wstałam późno, jakoś 10.45, zrobiłam sobie kawę, czytam voltę, siedzę nieogarnięta w piżamie. Coś mnie tchnęło żebym zajrzała do portfela upewnić się czy mam kasę. Wyleciała z niego karteczka z przychodni. Wizyta na 11. Godzina 10.50. W życiu tak szybko z domu nie wyleciałam. 😵
Moja mama dzisiaj mnie rozwaliła. Wchodzę do pokoju, paczam na szafie wisi koperta. Otwieram, paczam tusz do rzęs, idę podziękować, ale tak przyuważyłam, że coś mi nie pasi. Biedna mama się pomyliła i dała mi do koperty stary tusz, który używamy na codzień 😁, kupiła mi taki sam, nowy, a ja zczaiłam po wytartym napisie, że się pomyliła hihi 😁