[quote author=miss_misery link=topic=20214.msg1375007#msg1375007 date=1334648726] Rodzice dzieci z prywatnej szkoły obok mojego miejsca pracy - jak tylko wysadzą swoją ukochaną pociechę pod szkołą (oczywiście pod samą furtką) to gazują swoimi wypasionymi SUVami i pickupami, ruszają z piskiem opon (bo mogą!), na przejściu dla pieszych przepuści jeden na piętnastu. Wyniuniane paniusie w ciemnych okularach o 7.45 rano i faceci takie-mam-dizajnerskie-okularki-i-fryzurę-bo-jestem-prezesem-swojej-dizajnerskiej-firmy-joł - a ty głupia babo co chodzisz pieszo do pracy spier*** z przejścia ino szybko, bo cię przejadę swoim porszakiem. [/quote]
a mnie wkurzają piesi którzy lezą jak ślepe komendy, wpadają niby przypadkowo pod auta i uważają, że mają w miejskiej dżungli pierwsze i najważniejsze miejsce. a najbardziej wkurzają mnie matki wypychające wózek na ulice pod auto, po to aby się zatrzymało. tak właśnie to mnie wkurza kiedy spieszę się rano swoim autem w swoich okularach do swojej firmy 😎 jak widzisz punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc zarówno spieszącym się pieszym jak i spieszącym się kierowcom co rano przydałaby się meliska zamiast kawy 😉
escada Też jestem kierowcą, ale częściej jestem pieszym (bo mam blisko do pracy) i rowerzystą (bo uwielbiam jeździć i w moim średniej wielkości mieście ten środek transportu sprawdza się najlepiej, zwłaszcza przy obecnych remontach, korkach i reorganizacji MZK) i zawsze będę stała murem za słabszymi uczestnikami ruchu. Muszę się chyba przeprowadzić do Danii lub Holandii, żeby odzyskać spokój ducha 🙄
miss_misery, rozumiem, że mówisz o kierowcach, którzy kompletnie olewają pieszych, tak? bo wydaje mi się, że escada, ma na myśli pieszych, którzy uważają, że na pasach są królami, a auto jadące powiedzmy 60km/h zatrzyma się w miejscu w przeciągu 2 metrów. bo tacy też się zdarzają. jacy niektórzy kierowcy są to wiadomo, dlatego trzeba myśleć. w kodeksie drogowym jest coś takiego jak wtargnięcie na pasy. to naprawdę nie zawsze jest wina kierowcy 🙄
Uhm - już widzę jak prokurator obciąża zabitego pieszego (albo dziecko w wózku) za wtargnięcie na pasy :kwiatek: (przypomnę: Przejście dla PIESZYCH). I g* prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To Kierowca MA uważać przed przejściem i jechać na tyle wolno, żeby wyhamować i ustąpić pieszemu, który zamierza na przejście wejść. Jeśli tak nie robi, to jest Chamem, Piratem drogowym i potencjalnym Przestępcą, choćby był naszą ukochaną przyjaciółką, subtelną blondyneczką z dyplomem profesora. Znowu ta p* Wolność - wolność krzywdzenia innych i gnębienia słabszych? Bo pieszy w zetknięciu z blachami JEST słabszy. Ta - punkt widzenia od punktu siedzenia 🤔wirek: to dawaj po półliterku za kierownicę (bo-ja-tak-lubie-i-jezdem-najlepsiejsi-kierowca-no-i-trzeeeźwy). Jestem przeważnie - kierowcą.
Słyszałam o jednym przypadku, kiedy chłopak został potrącony przez auto ( złamało mu rękę ) i sąd skazał go - pieszego - za wtargnięcie na jezdnię. Szok, ale się zdarzyło.
Pieszy jest słabszy - sprawa oczywista, ALE nikt mi nie powie, że dojeżdżając do przejścia z przepisową prędkością np. 50 km/h, czy nawet 40, jeśli jest ograniczenie, jestem w stanie zatrzymać auto na przysłowiowej ćwierćdolarówce, bo akurat komuś zachciało się przejść TERAZ. Staram się jak najczęściej przepuszczać pieszych, ale bezmyślne wtargnięcia na przejście, szczególnie kiedy za mną nie ma już żadnych aut, irytują. Głównie dlatego, że jeśli nie daj Boże nie zdążę wyhamować, to mogę poważnie uszkodzić takiego gamonia.
Przejście o którym mówię to przejście na osiedlu centralnie naprzeciwko szkoły, droga jednokierunkowa, kierowcy najpierw wysadzają swoje pociechy 5-10 metrów przed przejściem, a potem wciskają gaz, i jadą ustalonymi przez siebie dwoma pasami ruchu (WTF?), ewentualnie jakby to interpretować zgodnie z kodeksem - zwyczajnie wyprzedzają na przejściu - bo już załatwili co chcieli i naprawdę nie zwracają uwagi na pieszych poruszających się w kierunki "od szkoły". Moja frutracja wynika może z tego, że niedawno prawie miałam odbity na ciele grill Hiluxa właśnie na tym przejściu. I tego samego dnia prawie nie zginęłam już na dobre stojąc rowerem przed przejazdem rowerowym oznaczony znakiem poziomym P11, czekając na swoje zielone. Gdy ruszyłam na zielonym moje przednie koło zatrzymało się na oponie auta, które miało zieloną strzałkę i pojawiło się znikąd bardzo szybko i tak samo szybko zniknęło. Ja wiem, że piesi i rowerzyści nie są bez winy, codziennie widzę matołów w obu grupach, samej zdarza mi się sporadycznie zrobić coś głupiego. Tylko niestety to piesi i rowerzyści w straciu z autem zawsze przegrają. Kierowcy, pochodźcie trochę pieszo, pojeździjcie na rowerze, poznajcie polski ruch uliczny z drugiej strony, tej dzikiej :kwiatek: To jest dopiero szkoła jazdy i życia 😉
miss_misery, Tia, niestety potwierdzam. Niedawno wpadłabym pod Stara, bo się facetowi zatrzymać nie chciało... a byłam w połowie! pasów! takich zwykłych, bez "wysepki". Gościu mnie widział z odległości 20 metrów! Facet mi przejechał dosłownie przed nosem i musiałam się na środku tych pasów zatrzymać. Szlag jasny by trafił. 😤 Kiedyś musiałam bokiem odskoczyć, bo jakaś babcia (lat 60 co najmniej...) jechała setką czymś chyba minimalnie większym od Seicenta, zahamowała za późno i zatrzymała się przednimi kołami w połowie pasów. Gdyby zamiast mnie szła tam jakaś inna staruszka, która nie odskoczy, to pewnie mamy trupa na miejscu. Fakt, sporo kierowców się zatrzymuje na szczęście (i zazwyczaj dziękuję kiwnięciem głowy i przyspieszam wtedy kroku na pasach, żeby nie przeciągać), ale sporo też jest takich, że trzeba oczy dookoła głowy mieć, bo to kompletnie nie myśli i wydaje się takiemu, ze jest na drodze sam.
Lena, wtargnięcie na jezdnię NA PRZEJŚCIU? Przed przejściem kierowca ma zas* obowiązek ocenić, czy ktoś nie zamierza na przejście wejść - a wtedy ma obowiązek zatrzymać się i wejście umożliwić. Jak mu 40km/h za szybko - niech jedzie 15, kierowca ma obowiązek "dostosować prędkość do warunków ruchu". Piesi też są uczestnikami ruchu. Wczoraj akurat: mamy rondo. Otoczone przejściami i ścieżką rowerową (!) z ewidentnym pierwszeństwem. Faktycznie - przepuszczają wszyscy. Także ci zjeżdżający z ronda. Zatrzymują się potężne ciężarówki. Wszyscy. Niemal. I właśnie o to "niemal" chodzi. Jadę rowerem, widzę facet/babka gna dojeżdżając do ronda. Zwolniłam - spieszy mu/jej się, niech przejedzie. Pisk hamulców - samochód stanął. No to jednak jadę. A on jednak... ruszył 🙇 Też z piskiem. Dałam radę wykręcić rower równolegle, "do zadu", że tak powiem, OMC wyp*jąc się o krawężnik pod koła. Życie jest kruche. Wolałabym, żeby moje dzieci nie zostały sierotami, bo komuś się spieszy. Zastanówcie się - czy uniknięcie 5 min. spóźnienia jest warte tego, żeby kogoś... zabić?
Lena, wtargnięcie na jezdnię NA PRZEJŚCIU? Przed przejściem kierowca ma zas* obowiązek ocenić, czy ktoś nie zamierza na przejście wejść - a wtedy ma obowiązek zatrzymać się i wejście umożliwić. Jak mu 40km/h za szybko - niech jedzie 15, kierowca ma obowiązek "dostosować prędkość do warunków ruchu".
Halo, nie chcę się z Tobą sprzeczać, odsyłam do Kodeksu Drogowego, rozdział 2, art. 13 i 14. Nie jest tak, że pieszy na przejściu może się znaleźć zawsze, kiedy ma takową potrzebę i kierowca musi stanąć na rzęsach, żeby uniknąć jego potrącenia.
Art. 13. 1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. (...) Art. 14. Zabrania się: 1. wchodzenia na jezdnię: a. bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych, b. spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi; (...)
Nie podam Ci cytatu, bo takiego zwyczajnie nie ma. W moim rozumowaniu, jeżeli auto jedzie z przepisową prędkością (nie tylko taką, na jaką pozwalają znaki drogowe, ale i taka na jaką pozwalają warunki, czyli często mniejsza niż dozwolona na danym odcinku), samochód jest sprawny technicznie (hamulce, opony), a pieszy wejdzie przed maskę tak, że kierowca naciskający natychmiast na hamulec nie jest w stanie uniknąć zderzena, to będzie to dla mnie wtargnięcie bezpośrednio pod pojazd.
Nie oszukujmy się - tak samo jak są kierowcy, którzy nie ustąpią nigdy i po prostu sobie piratują, tak samo są pieszy, którzy włażą na przejście bez zastanowienia, bo mają takie prawo. Często wygląda to tak, że pieszy zbliża się do przejścia i po prostu wchodzi na nie bez ocenienia czy w danym momencie jest to bezpieczne. Co zabawne - często taki pieszy, to jednocześnie kierowca, który jadąc samochodem pieszego nie przepuści.
Z tym wywoływaniem zagrożenia gwałtownym hamowaniem też jest ciekawie.
Scenka rodzajowa: jadę przez Słupsk z dozwoloną prędkością 60 km/h, jest środek nocy, a na zderzaku "siedzi" mi TIR. Nagle na przejście wbiega grupa młodzieży. Hamuję gwałtownie? Oczywiście, to odruch w takiej sytuacji. Ułamek sekundy później zaczynam się modlić, żeby TIR zdążył zahamować za mną. Uff, zdążył... Alternatywnie mogłam "uciekać", próbując uniknąć uderzenia którejś osoby z grupki. Tylko gdzie? Chodnik? Przeciwległy pas? W najlepszym wypadku uszkodzona opona i felga, w najgorszym zderzenie z innym autem. Jeśli nie mam AC - mam pecha, bo nawet jeśli wygram w sądzie, raczej kosztów naprawy nikt mi nie zwróci. Niestety, kierowca - choć teoretycznie bezpieczniejszy, bo siedzi w środku auta - też może mieć dużego pecha przez czyjś brak rozwagi. Szczególna ostrożność obowiązuje obie strony, jeśli mamy się nawzajem nie pozabijać.
W przepisach o ruchu drogowym jest też, że kierowca ma obowiązek zachować szczególną ostrożność zbliżając sie do pasów.
Mnie wkurza jak są prawo i lewoskręty, a pieszy ma zielone. Samochody jadą, a pieszy powinien mieć wtedy oczy dookoła głowy... Kiedyś facet wyjeżdżał z prawoskrętu i trąbił na mnie, że śmiem iść na zielonym. Sama jestem również kierowcą i nie przyszłoby mi do głowy jechać póki pieszy nie opuści skrzyżowania. Mieszkam blisko dużego skrzyżowania i nieraz jak na balkon ide zapalić to widzę ( wieczorem) jak tną nie patrząc na nic, również na czerwonym przejeżdżają przez skrzyżowanie, gdy się świeci strzałka w lewo, bo widzą, że na przeciw nic w lewo nie skręca. To nic, że piesi mają też akurat wtedy zielone.
Zielone strzałki to zbrodnia na ludzkości 😤 A w miejscach gdzie oprócz pasów są przejazdy rowerowe, na których kierowcy również powinni ustąpić pierwszeństwa, to już w ogóle jest masakra 🙁 Co ciekawe z moich statystyk prywatnych wynika, że częściej nie ustępują kobiety niż mężczyźni 👀
z kobietami, które nie ustępują, to się zgodzę, też to zauważyłam. autobus też prędzej wpuści facet niż kobieta. kiedy samochody mają zieloną strzałkę, a ja swoje zielone dla pieszego, to często patrzę na kierowcę, nie wprost, ale w kierunku, może to coś da. chociaż u mnie jest takie jedno skrzyżowanie, gdzie wszyscy bardzo długo mają zielone, ale kierowcy puszczają pieszych bez szemrania. aha, w kodeksie było też coś o wchodzeniu na jednię zza przeszkody. i co w takiej sytuacji - pieszy widzi, co się dzieje, ale kierowca już nie, bo ta przeszkoda zasłoniła pieszego. też kierowcy wina, że mu debil wyszedł, nawet mimo pasów? i z tego, co kojarzę, to nie ma bezwzględnego nakazu przepuszczania pieszych. halo, z pewnością żaden kierowca nie chce nikogo przejechać, ale naprawdę są ludzie, którzy np. idą sobie chodnikiem w pobliżu pasów i widząc auto, postanawiają szybko przebiec. i co wtedy? człowiek sobie szedł, bez przesady, żeby zatrzymywać się ludziom idącym chodnikiem koło pasów, bo MOŻE będą przechodzić 🙄 oczywiście nie mam na myśli tego, żeby kierowcy śmigali przez pasy jak szaleni, ale nie można pieszych zwalniać z myślenia!
art. 26. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu[/b].
to plus to, co wstawiła Dworcika oznacza, że pieszy nie jest zawsze bez winy.
calore, są też tacy, którzy postanawiają sobie popełnić samobójstwo. I co poradzisz? Nic nie poradzisz. Kierowca ma ocenić, czy pieszy przygotowuje się(!) do wejścia. Pieszy ma zachowywać ostrożność. Realnie to kwestia wyobraźni. Warto pamiętać, że to raczej pieszy ucierpi w kontakcie z samochodem, a jakie uczucia (ew. konsekwencje) spłyną na kierowcę... no, do tego wybitnej wyobraźni nie powinno być trzeba. Czasem mam wrażenie, że tej odrobiny wyobraźni zwyczajnie brakuje. Przypomnę jeszcze o "zasadzie ograniczonego zaufania", która zakłada jednak zaufanie (ograniczone), że inni użytkownicy ruchu przestrzegają przepisów. I wydaje mi się, że na tym (ograniczonym) zaufaniu to jednak gorzej wychodzą piesi. Procent rzucających się przed maskę w stosunku do kierowców sunących majestatycznie przed przysłowiową staruszką, pomimo jej bezradnego dreptania w miejscu, nie wydaje się zbyt duży. U pieszych też "kocham" brak wyobraźni. Mój typ: ubrany na szaro/czarno człowiek idący po zmroku i w dżdżu asfaltem wzdłuż pasa ruchu (tyłem do pojazdów) 🙄
no i o to mi chodzi. ale znowu nie można zwalniać przed każdymi pasami, bo w miastach ruch stanąłby już całkiem (mam na myśli pasy, gdzie niby nikt nie czeka, ale może ktoś wpadnie). oczywiście, że trzeba tę zasadę zachować. myślę, że trochę niepotrzebnie został ten wątek wydzielony, bo w tym wszystkim chodzi o to, że ani kierowca nie może czuć się królem szosy, bo otacza go tona blachy, ani pieszy, bo chronią go przepisy i może przychylne oko sędziego.
Ja gdy widzę ludzi czekających na przejście przez pasy zawsze puszczam nogę z gazu na wszelki wypadek, gdy stoją dzieci staram się przepuszczać. Najbardziej wkurza mnie wchodzenie na jezdnię gdy jest ślisko, pieszy uważają że kierowca ma się zatrzymac i koniec kropka, szkoda tylko że mimo hamowania samochód nie zwalnia i następuje bum. W takich warunkach nie ma szans uniknąć uderzenia. Pamiętam jeszcze za czasów gdy dopiero robiłam prawko, często ludzie oblewali właśnie przez pieszych bo ktoś wlazł tuż przed maską a biedny zestresowany kursant nie zdąrzył zareagować przed egzaminatorem.
Mnie zawsze dobijaja powroty z Hiszpanii... Nie wiem, moze tutejsi kierowcy to nadludzie, ale oni maja oczy dookola glowy. Zatrzymuja sie przed przejsciem, do ktorego sie dopiero zblizasz. Zatem, jak widac, da sie obserwowac otoczenie jezdni. Pieszy ma zawsze, ZAWSZE!, pierwszenstwo.
Kiedy byłam dzieckiem potrącił mnie samochód właśnie na przejściu dla pieszych. Kierowca zagapił się, i gdy samochód jadący przed nim skręcił w prawo, on wjechał prosto we mnie. Nie pamiętam dokładnie całego zdarzenia, był dla mnie zbyt wielki szok żeby ogarnąć całokształt, w każdym razie wina była w stu procentach kierowcy. Nie ważne zresztą. Jakiś czas temu sama potrąciłam rowerzystę. Wjechał mi na przejście ( w dodatku nieoznakowane jako to specjalne'dla rowerów'😉 na swoim czerwonym. Jechałam z prędkością około 40km/h, jednak gdy rezolutny pan znalazł się na masce to już miałam same czarne scenariusze przed oczami. Oczywiście nic się nie stało, wstał, zebrał rower z jezdni i sruuu dalej na czerwonym. Uciekł sobie tak poprostu. Przyjeżdżam do domu a tu cała maska porysowana. Myślałam, że mnie ku*wica strzeli. W dodatku nie miałam żadnej pewności, czy z delikwentem wszystko w porządku... Z perspektywy tych dwóch zdarzeń jednak częściej nasuwa mi się negatywne myślenie jeżeli chodzi o pieszych. Szczególnie tych niezmotoryzowanych, którzy nie mają pojęcia że często ich zielone nie oznacza czerwonego dla jadących aut. I nie chodzi mi o dzieci i młodzież, ale właśnie o starsze osoby... przynajmniej ja takie odnoszę wrażenie.
marysia550, oj, potwierdzam 😀 (jako rodowita kielczanka) - piesi w Kielcach muszą być "szczególnie dobrze wychowani" 🤣
Mnie osobiście najmocniej ruszył ten wpis o matkach "wózkiem wymuszających zatrzymanie samochodu". Sory, ale jeśli ktoś stoi twarzą do jezdni a przed sobą ma wózek, to Szykuje się do przejścia. I kierowca ma obowiązek to przejście mu umożliwić. A potem pokonały mnie rozliczne wpisy uzasadniające chamstwo i stwarzanie zagrożenia typu "gdyby kierowcy stawali". A kompletnie rozbroiły te o egzaminacyjnych L-kach. To chyba każdy wie, że kto nie ustąpi pierwszeństwa w czasie egzaminu - oblewa? I może mieć pretensje tylko do siebie, a nie do kretyna-pieszego np.? Ten wątek mnie przeraża. Rzecz jasna, niektóre wpisy, nie wszystkie. Stan umysłów typu "Kalemu ukraść krowę". A to to już poezja: Szczególnie tych niezmotoryzowanych, którzy nie mają pojęcia że często ich zielone nie oznacza czerwonego dla jadących aut.
Że co? Jak nie oznacza - jak oznacza? Że niby palą się zielone na przeciwstawnych sygnalizatorach?
Jako kierowcę najbardziej irytują mnie piesi wbiegający na jezdnię, najczęściej po skosie. Naprawdę ciężko takiego zauważyć, a i wyhamować nie zawsze łatwo. To w mieście. Poza miastem oczywiście piesi bez żadnych odblasków, kurcze naprawdę widzi się takiego człowieka w ostatniej chwili. Mam wrażenie, że pieszy myśli, że skoro samochód ma światła, to jest to oczywiste, że go widzi. Przyznam, że zanim sama zaczęłam być kierowcą, również wydawało mi się to oczywiste 😡
Jako pieszego denerwują mnie niesamowicie kierowcy, którzy kompletnie mają w nosie, to że przy pasach (bez świateł) stoi już kilkoro pieszych. Oni jadą, a Ty sobie czekaj, aż miną godziny szczytu 😵
Ja nie wiem, może ze mną coś nie tak, ale oczywiste wydaje mi się, że ZAWSZE przed oznakowanym przejściem moja uwaga maksymalnie się zwiększa. Jak tlyko widze ludzi w pobliżu to zwalniam. Ogólnie jestem strasznie wyczulona na pieszych, mimo tego, że niektórzy, faktycznie zachowują się jak święte krowy (tylko moim zdaniem nie dotyczy to przejścia) Ale ja jestem z tych potrąconych. Dlatego jeszcze jedno mnie denerwuje- jak kierowcy debile wyprzedzają na przejściach;]
Mój mąż nigdy się nie zatrzymuje przed przejściem jeśli za nim zaraz piesi mogą przejść, mówi: O jeszcze dwa samochody i sobie przejdą. Nie bierze pod uwagę tego, że nowa fala dojedzie za ten czas. Ale on właśnie nie bywa pieszym, nie wie , jak to jest. Myślę, że dużo przypadków chamstwa stąd się bierze, albo ludzie nie wiedzą, jak trudno wejść na pasy, albo nie chcą wiedzieć.
Szczególnie tych niezmotoryzowanych, którzy nie mają pojęcia że często ich zielone nie oznacza czerwonego dla jadących aut. I nie chodzi mi o dzieci i młodzież, ale właśnie o starsze osoby... przynajmniej ja takie odnoszę wrażenie.
Pieszych nie powinno obchodzić, że kierowca ma np. zieloną strzałkę. ZAWSZE mają prawo wejść na pasy na swoim zielonym, a kierowca ma obowiązek udzielić im pierwszeństwa. Niestety w praktyce to wygląda często inaczej 🙁
Ale on właśnie nie bywa pieszym, nie wie , jak to jest. Myślę, że dużo przypadków chamstwa stąd się bierze, albo ludzie nie wiedzą, jak trudno wejść na pasy, albo nie chcą wiedzieć.
Ja przez jakiś czas musiałam przechodzić przez przejście, gdzie była sygnalizacja wzbudzana i zielone dla pieszych zapalało się na bardzo krótko. Kierowcy śmigali jeszcze na żółtym i czerwonym, tak że czasem trzeba było odczekać 2-3 zmiany świateł, żeby przejść. Na szczęście ludzie interweniowali (ja sama też zgłaszałam problem do MZD) i najpierw pojawił się koło przejścia patrol policji wlepiający mandaciki, a obecnie zostało ono przebudowane wraz z całą ulicą. Wcześniej przechodzenie na tych światłach było po prostu upokarzające.
Też zauważyłam zależności regionalne w kulturze kierowców. W moim rodzinnym mieście na północnym wschodzie kraju kierowcy zatrzymują się często i chętnie. W Toruniu - porażka.