Forum konie »

Zjawisko "naturalnego werkowania" - artykuł Francuskiego Związku Podkuwaczy

zabeczka, u nas jest o tyle fajnie, ze spora  część dobrych,świadomych kowali nie widzi nic złego we współpracy z naturalnymi strugaczami (wiadomo,że nie wszystkimi, bo oszołomów znajdzie się po dwóch stronach). Myślę,że póki nie uzbiera się takich przypadków jak we Francji to będzie cisza i spokój.
ja się strasznie cieszę, że moja dwójka kowali nie psioczy na siebie, a wskazówki jednego drugi chętnie wykorzystuje🙂
Ja jestem zawsze za pełną współpracą i wzajemnym zroumieniem, byle by nie szkodzić 🙂
żabeczka, lubię to! 😅 :kwiatek:
Piglet, czyżbyś miała z tym coś wspólnego 😉


Oczywiście, że ma, bo to ona już dobre ponad półtora roku struga mojego konia. I chwała jej za to! Jesteśmy za to wdzięczni ja i koń 🙂
I chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz - co rozumiemy przez naturalne struganie ? Jeżeli jest to doprowadzenie kopyta do stanu w którym: zachowane są proste linie w osi pęcinowo-kopytowej, kopyto jest zrównoważone, strzałka jest zdrowa, duża i ma kontakt z podłożem,  kopyto nie wygląda jak ścieśnione koturny, krawędzie są zaokrąglone, powierzchnia kopyta jest gładka, kon nie stawia kopyta od palca, wszystkie ingerencje w wady postawy przeprowadzane są stopniowo i nie powodują kulawizny, konie które tego nie potrzebują nie są podkuwane. Do tego zwierzę ma zapewnione odpowiednie warunki bytowe - ruch, żywienie, sucha ściółka - to ja podpisuje sie pod tym obiema rękami.

Co do artykułu - zastanawiam się jak uczestnik trzydniowego kursu, siedzący sobie wygodnie na krześle i strugający martwe kopyta ma ocenić postawę konia w pozycji stojącej i w ruchu ? Jak ma ocenić wady postawy i zachowanie prostych linii przed i po werkowaniu i jak ma odnieść efekty swojej pracy do żywego zwierzęcia ? Pomijam już fakt, że werkowanie martwego kopyta ma niewiele wspólnego z pracą z żywym koniem, który nie zawsze chce współpracować i często nie ma możliwości zapewnienia odpowiednich warunków do pracy (zabłocony padok, zła pogoda i koń, któremu nogi ktoś tam kiedyś podniósł ale kiedy to było to nikt nie pamięta). O ile zgadzam się z tym, że uczestnik takiego kursu ze swoim koniem może robić co chce, to jestem stanowczo przeciwny temu, żeby dorabiać do tego ideologię i sprzedawać swoje usługi - często na czarno, bez prowadzenia działalności gospodarczej. Chociaż jak już pisałem wcześniej - jeśli nie odgórne regulacje prawne to wystarczy prawo rynku - przecież z drugiej strony ktoś kto zaczął od trzydniowego kursu może po jakimś czasie stać się prawdziwym fachowcem, oferującym usługi na wysokim poziomie. 



O Bosze, co ja pacze!!! What a fucking awsom story!!! Urzekła mnie ta historia!

Ten artykuł już dawno urwał mi jaja w stajni bo uwaga - pewien debil powiesił go u nas na tablicy w stajni a potem latał i pokazywał wszystkim (łącznie z personelem): Paczcie, ktoś coś takiego powiesił (no k. mać ciekawe kto? 😀iabeł🙂! Koniec, koniec  z nimi tymi no z tą i tamtą co tu konia robi sama.

o i ten tekst to jest w moich oczach takie narzędzie ludzi malutkich co pojęcia nie mają o czym pierniczą.


Kopyta mojemu koniowi robię sama. tak jestem po kursie... czy był to kurs "Naturalnego" werkowania... trudno powiedzieć. Raczej w moim odczuciu kurs prowadzony przez lekarza weterynarii, który opierając się o nowsze niż z epoki króla Ćwieczka badania i przykłady oraz doświadczenie z własnego podwórka, mówił o dobrostanie koni ze szczególnym uwzględnieniem mechaniki kopyta.

Chciałam iść na klasyczny kurs werkowania, taki, który podparty będzie papierami jakiejś organizacji i będzie miał jakieś wymagane ogólnopolskie minimum programowe ale:
- nie ma czegoś takiego - są tylko kursy dla kowali, a ja jestem baba co jej bóg nie dał bicepsa jak Pudzian i kuć koni nie zamierzam, wolę co kilka tygodni się powyginać i zrobić delikatny pedicure
- w czasie gdy ja chciałam swą wiedzę poszerzyć kursów nawet kowalskich nie było
- i teraz najważniejsze - sorry ale znam kilka (kilkanaście osób) po kursach kowalskich (kowali praktyków) - jak kur.. słyszę powtarzana jak mantrę bezwiedzę i pewne cudowne średniowieczne teorie to się zastanawiam kto pozwala na propagowanie takich bzdur! (np. przesławne rozszerzanie kopy! - założę fanklub temu debilnemu nurtowi).

Dziwi mnie czemu kowali w Polsce nie dzieli się na tych wyedukowanych (którzy rozumieją to jak zbudowane jest kopyto, jaka jest jego mechanika i biomechanika i maja trochę anatomicznej wiedzy o swoich pacjentach) i na szkołę "średniowieczny beton".

A wkurza mnie okropnie nadawanie łatki "naturalny" każdej osobie grzebiącej w kopytach, która podków nie przybija! Naturalne to jest jak koń popierdziela po prerii i sam kopyta sobie ściera a jak mu nie wychodzi to go coś zeżre! I to jest selekcja naturalna czyli najlepszy weryfikator jakości strugania.
W warunkach stajennych (jakkolwiek stajnia nie byłaby zarąbista) niektórzy mogą co najwyżej symulować naturalną prace kopyta.

Strugam sama. Jestem po weekendowym kursie. Nie jestem jakimś top strugaczem, który wie jak robić korektę przypadków ciężkich ale na boga podstawowa pielęgnacja kopyt (nawet przy użyciu noża, cęgów, tarnika) to nie jest rocket science! Od wieków ludzie dbali o kopyta swoich koni nie kończąc jakiś magicznych kursów i śmiem twierdzić, że były czasy, że dbali lepiej - bo koń miał większą wartość i dłużej miał służyć.
U nas wciąż są zawodniczy skokowi (nazwisk nie podam bo nie wiem czy by sobie życzyli), którzy sami sobie konie robią, także kują (tak kują) a kursu nie mają żadnego🙂. I tym jakoś nikt smrodu nie robi🙂


I teraz tadammmm (fanfarki) - gwóźdź programu czyli happy endu nie będzie.
Nie nastąpi w Polsce żadna regulacja zakazująca grzebania w kopytach bez uprawnień cechu rzemiosł w ciągu najbliższych kilku lat. Przyczyna tej sytuacji urodziła się niedawno - są nią prace nad ustawą deregulującą zawody  😁


Co do artykułu - zastanawiam sie jak uczestnik trzydniowego kursu, siedzący sobie wygodnie na krzesle i strugający martwe kopyta ma ocenić postawę konia w pozycji stojącej i w ruchu ? Jak ma ocenić wady postawy i zachowanie prostych linii przed i po werkowaniu i jak ma odniesć efekty swojej pracy do żywego zwierzecia ? Pomijam już fakt, że werkowanie martwego kopyta ma niewiele wspólnego z pracą z żywym koniem, który nie zawsze chce współpracować i często nie ma możliwosci zapewnienia odpowiednich warunków do werkowania (zabłocony padok, zła pogoda i kon, któremu nogi ktos tam kiedys podniósł ale kiedy to było to nikt nie pamięta). O ile zgadzam sie z tym, że uczestnik takiego kursu ze swoim koniem może robić co chce, to jestem stanowczo przeciwny temu, żeby dorabiać do tego ideologię i sprzedawać swoje usługi - często na czarno, bez prowadzenia działalnosci gospodarczej. Chociaż jak już pisałem wczesniej - jeśli nie odgórne regulacje prawne to wystarczy prawo rynku - przecież z drugiej strony ktos kto zaczął od trzydniowego kursu może po jakims czasie stać się prawdziwym fachowcem, oferującym usługi na wysokim poziomie. 


A dlaczego uważasz, że doświadczenie z kursu jest jedynym źródłem wiedzy takiej osoby? Przecież te kursy mogą kończyć np. zootechnicy, długoletni hodowcy, którzy mają bardzo dużą wiedzę na temat motoryki, budowy itp. Dziś jest internet, masę publikacji i naprawdę nie trzeba kończyć szkoły konkretnej by zdobyć wiedzę.
Ja "podstruguję" swojego konia choć kursu żadnego nie kończyłam. Czerpię wiedzę od osoby, która werkuje konie u mnie oraz z dostępnych książek i artykułów. Kopyta idą ku lepszemu. A spartolił je człowiek po szkołach.
Inna sprawa, że nie wiemy jak to wygląda we Francji - może tam faktycznie kowale podchodzą inaczej, biorą odpowiedzialność (w tym finansową) mają obowiązek się szkolić w szkołach (a nie jak to u nas się przyjęło w większości - jeżdżąc ze starszym kolegą i tyle). Nie wiemy tak na prawdę jak to wygląda - nie możemy więc dopasowywać tego do naszych realiów.


Tylko, ze teraz nasuwa sie pytanie, kto o zdrowych zmysłach zrezygnował  by z czegoś dobrego - w tym przypadku z fachowego prowadzenia końskich kopyt przez podkuwaczy-klasyków, którzy chełpią sie tradycją rozczyszczania i podkuwania już od kilku wieków - na rzecz czegoś nie wiadomo czego.
Bo ja na pewno nie.  Jeśli konie były by prowadzone dobrze i nie kulały, nawet by mi do głowy nie przyszło by szukać informacji o Strasser.


Jeżeli jest to doprowadzenie kopyta do stanu w którym: zachowane są proste linie w osi pęcinowo-kopytowej,


A to jest bardzo ciekawe stwierdzenie (pogrubienie moje). Widziałam juz nie raz takie zachowywanie na siłe owej osi pęcinowo-kopytowej, w kopytach, które z jakiegos powodu miały minimalne oderwania ściany przedniej. I po rozczyszczeniu piętek do naturalnej wysokości, kopyto za cholere nie chciało sie wkomponować w tę że oś , wiec kowal chlast chlast callusa i juz pasuje. A potem konik kuśtykał tydzień po korytarzu stajni.
Fakt, że na wyspach za spartolone konie można pójść siedzieć, jeśli nie ma sie uprawnień. Ale w przypadku podkuwania. Strugać kopyta ma prawo każdy. Niemniej pewnie i to zostanie uregulowane z czasem. Ja nie ma nic przeciwko temu by były państwowe uprawnienia do wykonywania zawodu strugacza naturalnego. Ale dobrze wiemy że w naszym kraju to może za 50 lat  😎 Choć jak ruch sie jeszcze trochę rozpropaguje to ten kto pierwszy otworzy szkołę wydająca uprawnienia zbije niezły interes 😉

Ja uważam, że każdy odpowiedzialny właściciel powinien cokolwiek wiedzieć o pielęgnacji kopyt, tak samo jak i żywieniu, podstawowych chorobach, o szczepieniach, o odrobaczaniu, o tym że koń musi mieć dopasowane siodło itd. Bierzesz odpowiedzialność za zwierzę - to czegoś sie o nim dowiedz.
Natomiast nie każdy musi chwytać za tarnik i to wręcz nie każdy powinien. Niektórzy sie do tego po prostu nie nadają i po to są specjaliści. A że ruch jest młody, to specjalistów na razie wciąż mało.
Też uważam, że ktoś po kursie weekendowym wie bardzo mało i nie powinien od razu brać sie za struganie koni innym ludziom - ale jeśli skonsultuje przypadek własnego konia i nie jest to żadna szczególna patologia, to spokojnie może tego swojego konia robić. Znam dużo ludzi, którzy są po 3 dniowych kursach, korzystają z konsultacji specjalisty, ale robią swojego konia sami i idzie im doskonale. Nie widzę w tym nic złego.

Natomiast jak ktoś zajmuje sie tym zawodowo, to wiadomo że 3 dniowy kurs nie wystarczy. Ale też nie zauważyłam by ci co zajmują się tym zawodowo robili to po 3 dniowym kursie. Ci ludzie sie kształcą, jeżdżą na różne kursy/seminaria, czytają literaturę, dzielą się doświadczeniami z innymi strugaczami/kowalami, praktykują na jakiejś grupie koni a dopiero z czasem biorą się za pozyskiwanie klientów. Smieszne byłoby zakazanie prawem wykonywania zawodu tym ludziom.
[quote author=lukaszpodkuwacz link=topic=87773.msg1365079#msg1365079 date=1333883649]
Jeżeli jest to doprowadzenie kopyta do stanu w którym: zachowane są proste linie w osi pęcinowo-kopytowej,


A to jest bardzo ciekawe stwierdzenie (pogrubienie moje). Widziałam juz nie raz takie zachowywanie na siłe owej osi pęcinowo-kopytowej, w kopytach, które z jakiegos powodu miały minimalne oderwania ściany przedniej. I po rozczyszczeniu piętek do naturalnej wysokości, kopyto za cholere nie chciało sie wkomponować w tę że oś , wiec kowal chlast chlast callusa i juz pasuje. A potem konik kuśtykał tydzień po korytarzu stajni.
[/quote]

Proszę nie łapać mnie za słówka i nie cytować wyrwanych z kontekstu fragmentów. Kawałek dalej jest napisane:

"...wszystkie ingerencje w wady postawy przeprowadzane są stopniowo i nie powodują kulawizny..."


zaraz ktoś napisze, że załamana oś to nie wada postawy i tak dalej w kółko Macieju, wraca wyższość świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Ja nie ma nic przeciwko temu by były państwowe uprawnienia do wykonywania zawodu strugacza naturalnego. Ale dobrze wiemy że w naszym kraju to może za 50 lat  😎 Choć jak ruch sie jeszcze trochę rozpropaguje to ten kto pierwszy otworzy szkołę wydająca uprawnienia zbije niezły interes 😉

A kowale mają państwowe uprawnienia?
Obawiam się, że 50 lat to mało 😉
właśnie branka,  powiedziała coś, co mnie zastanawiało od kilku chwil.

gdzie są własciciele? przecież własciciel powienien wiedzieć, kiedy kopyto jest prowadzone poprawnie. tzn czy kon powinien/nie powinien kulec, powinien isc od piętki itp.  i jesli latami kowale partaczą robotę, konie są trwale okulawione, to czy za przeproszeniem, własciciele są normalni, że wołają kowala, po którego robocie kon wiecznie kuleje, skraca i coraz gorzej działają kopyta?

przecież to jest najczesciej wina włascicela, bo nie ma pojęcia o poprawnej pracy kopyta (podstawowe zagadnienia) czy żywieniu i woła kowala za rzadko, albo takiego, który robi to fatalnie. poza tym, nawet najlepszy strugacz/kowal nie zrobi nic, gdy własciciel nie zadba o strzałki, ruch, żywienie, podłoze...

i stwierdzenie, że

to jestem stanowczo przeciwny temu, żeby dorabiać do tego ideologię i sprzedawać swoje usługi - często na czarno, bez prowadzenia działalnosci gospodarczej. Chociaż jak już pisałem wczesniej - jeśli nie odgórne regulacje prawne to wystarczy prawo rynku

dla mnie to działa zupelnie odwrotnie.
NIGDY, a jak każdy własciciel konia, pracownik w stajni, miałam do czynienia z dość dużą stawką kowali, powtarzam, NIGDY nie dostałam paragonu.  chcesz dyskutować o tym, czy więcej jest strugaczy działających na czarno niż "kowali" ? są kursy dla strugaczy, są kursy kowalskie. dlaczego niby ktos po kursie kowalskim jest lepszy i ma prawo na czarno dziubać, a ktoś po kursie strugaczy to juz nie? 

brzmi to jak mega hipokryzja, człowieczek sobie przez dwa miesiące potrzyma nogi podkuwaczowi, będzie sprzedawał dalej teorię (dorabiał ideologie), że trzeba kuć (bo to drożej i dla niego opłacalniej) bo kopyta słabe, na czarno, bez zadnej działalnosci, to juz jest ok?

prawo rynku właśnie niestety(dla mnie stety) sprawia, że coraz wiecej jest strugaczy a mniej kowali. dlaczego? wieksza swiadomość, brak naprawdę dobrych podkuwaczy, zapotrzebowanie na inną robotę, szukanie własnych rozwiązan.  coraz bardziej robienie pięknej miseczki i cięcie pod obrazek, żeby było ładnie robi się mniej popularne, bo własciciele powoli przestają być laikami, i wiedzą jak kon powinien chodzic po poprawnej pielegnacji kopyt.

świadomość włascicieli to największy wróg partaczy. czy to strugacza po 3 dniowym kursie, czy kowala z bożej łaski, co miesiąc kopyta trzymał.
lukaszpodkuwacz  mam wrażenie że prowadzisz pewnego rodzaju krucjatę... mało wiesz w temacie osób które zajmują sie naturalnym werkowaniem kopyt a wyrażasz dość  ograniczoną i bardzo zawężoną opinię skrajności.Struganie kopyt to nie jest wiedza dla wybranych. Ba nawet można przyjemnie ją przyswoić- jeśli tylko się tego chce.
Kto pyta nie błądzi.
Wejdz na wątek naturalnego werkowania kopyt. Zobacz sam jakie dziwczyny cuda dokonują - zamiatając ten cały syf jaki zostawili po sobie pseudo kowale lub nawet  ,,fachowcy z papierami". Poczytaj to nie boli.
Nikt nie mówi ze osoba po 3 dniowym kursie zaczyna działać cuda... ale zaczyna mysleć , rozwijać tą myśl dalej, rozwijać sie  i nikt tuaj bez pomocy ( ani po kursach) nie zostaje.
I sama też nie mówię że kowale są ,,be" znam jednego świetnego który ma wiedze elastyczną do każdego przypadku.I takie osoby sie ceni. Potrafi na poziomie porozmawiac i zapytać- a dlaczego? ku czmeu to służy?
Najwazniejsza jest współpraca i indywidualne podejście do przypadku. Przede wszystkim -nie szkodzić.
I moze warto zastanowić sie dlaczego ta metoda zaczyna wypychać klasycznych kowali z rynku? A raczej  niejednokrotnie szachraji i oszustów którzy doprowadzili konie do takiego stanu że odpowiedzialni właścicieli zmuszeni byli szukac pomocy gdzie indziej?
Ja wiem że wiedza klientów zaczyna boleć i dotykać ,,ego" takiego prostego z życia wziętego kowala. Ale tutaj chodzi o zdrowie naszych zwierząt i moze wartoby zaznajomić się z ta całą sprawą?
właśnie branka,  powiedziała coś, co mnie zastanawiało od kilku chwil.

gdzie są własciciele? przecież własciciel powienien wiedzieć, kiedy kopyto jest prowadzone poprawnie. tzn czy kon powinien/nie powinien kulec, powinien isc od piętki itp.  i jesli latami kowale partaczą robotę, konie są trwale okulawione, to czy za przeproszeniem, własciciele są normalni, że wołają kowala, po którego robocie kon wiecznie kuleje, skraca i coraz gorzej działają kopyta?

przecież to jest najczesciej wina włascicela, bo nie ma pojęcia o poprawnej pracy kopyta (podstawowe zagadnienia) czy żywieniu i woła kowala za rzadko, albo takiego, który robi to fatalnie. poza tym, nawet najlepszy strugacz/kowal nie zrobi nic, gdy własciciel nie zadba o strzałki, ruch, żywienie, podłoze...

i stwierdzenie, że

to jestem stanowczo przeciwny temu, żeby dorabiać do tego ideologię i sprzedawać swoje usługi - często na czarno, bez prowadzenia działalnosci gospodarczej. Chociaż jak już pisałem wczesniej - jeśli nie odgórne regulacje prawne to wystarczy prawo rynku

dla mnie to działa zupelnie odwrotnie.
NIGDY, a jak każdy własciciel konia, pracownik w stajni, miałam do czynienia z dość dużą stawką kowali, powtarzam, NIGDY nie dostałam paragonu.  chcesz dyskutować o tym, czy więcej jest strugaczy działających na czarno niż "kowali" ? są kursy dla strugaczy, są kursy kowalskie. dlaczego niby ktos po kursie kowalskim jest lepszy i ma prawo na czarno dziubać, a ktoś po kursie strugaczy to juz nie? 

brzmi to jak mega hipokryzja, człowieczek sobie przez dwa miesiące potrzyma nogi podkuwaczowi, będzie sprzedawał dalej teorię (dorabiał ideologie), że trzeba kuć (bo to drożej i dla niego opłacalniej) bo kopyta słabe, na czarno, bez zadnej działalnosci, to juz jest ok?

prawo rynku właśnie niestety(dla mnie stety) sprawia, że coraz wiecej jest strugaczy a mniej kowali. dlaczego? wieksza swiadomość, brak naprawdę dobrych podkuwaczy, zapotrzebowanie na inną robotę, szukanie własnych rozwiązan.  coraz bardziej robienie pięknej miseczki i cięcie pod obrazek, żeby było ładnie robi się mniej popularne, bo własciciele powoli przestają być laikami, i wiedzą jak kon powinien chodzic po poprawnej pielegnacji kopyt.

świadomość włascicieli to największy wróg partaczy. czy to strugacza po 3 dniowym kursie, czy kowala z bożej łaski, co miesiąc kopyta trzymał.


Zgadzam się, może faktycznie nie tak to zabrzmiało. Chodziło mi o to, że jeśli ktoś poważnie podchodzi do tematu i nieważne czy jest to kowal-podkuwacz czy naturalny strugacz powinien ponosić pełną odpowiedzialność za swoją robotę a przejawia się to między innymi posiadaniem odpowiedniego wykształcenia, prowadzeniem działalności pod jawnym szyldem, posiadaniem odpowiedniego ubezpieczenia i wystawieniem rachunku za wykonaną usługę, jeśli zażyczy sobie tego właściciel konia.

Proszę nie łapać mnie za słówka i nie cytować wyrwanych z kontekstu fragmentów. Kawałek dalej jest napisane:

[quote author=lukaszpodkuwacz link=topic=87773.msg1365079#msg1365079 date=1333883649]
"...wszystkie ingerencje w wady postawy przeprowadzane są stopniowo i nie powodują kulawizny..."


[/quote]

Nie było to łapanie za słówka konkretnie Ciebie. Użyłam tego stwierdzenia "wyrwanego" , dlatego, że właśnie dla niektórych priorytetem jest zachowanie tej osi i to chciałam tu podkreślić. Raczej nie przejmują sie tym, że koń znaczy przez 3 dni, ważne, ze oś pecinowo- kopytowa jest zachowana.

Usune autora cytatu w poprzednim poście by nie odnosiło sie to do Ciebie konkretnie a raczej do ogółu.
[quote author=branka link=topic=87773.msg1365121#msg1365121 date=1333887715]
Ja nie ma nic przeciwko temu by były państwowe uprawnienia do wykonywania zawodu strugacza naturalnego. Ale dobrze wiemy że w naszym kraju to może za 50 lat  😎 Choć jak ruch sie jeszcze trochę rozpropaguje to ten kto pierwszy otworzy szkołę wydająca uprawnienia zbije niezły interes 😉

A kowale mają państwowe uprawnienia?
Obawiam się, że 50 lat to mało 😉
[/quote]

W Polsce mogą mieć. Ale nie muszą. Kiedyś pewnie będzie tak, że by podkuwać trzeba miec państwowe uprawnienia i nie będzie zmiłuj. No ale to nas na razie nie obowiązuje.
lukaszpodkuwacz  mam wrażenie że prowadzisz pewnego rodzaju krucjatę... mało wiesz w temacie osób które zajmują sie naturalnym werkowaniem kopyt a wyrażasz dość  ograniczoną i bardzo zawężoną opinię skrajności.Struganie kopyt to nie jest wiedza dla wybranych. Ba nawet można przyjemnie ją przyswoić- jeśli tylko się tego chce.
Kto pyta nie błądzi.
Wejdz na wątek naturalnego werkowania kopyt. Zobacz sam jakie dziwczyny cuda dokonują - zamiatając ten cały syf jaki zostawili po sobie pseudo kowale lub nawet  ,,fachowcy z papierami". Poczytaj to nie boli.
Nikt nie mówi ze osoba po 3 dniowym kursie zaczyna działać cuda... ale zaczyna mysleć , rozwijać tą myśl dalej, rozwijać sie  i nikt tuaj bez pomocy ( ani po kursach) nie zostaje.
I sama też nie mówię że kowale są ,,be" znam jednego świetnego który ma wiedze elastyczną do każdego przypadku.I takie osoby sie ceni. Potrafi na poziomie porozmawiac i zapytać- a dlaczego? ku czmeu to służy?
Najwazniejsza jest współpraca i indywidualne podejście do przypadku. Przede wszystkim -nie szkodzić.
I moze warto zastanowić sie dlaczego ta metoda zaczyna wypychać klasycznych kowali z rynku? A raczej  niejednokrotnie szachraji i oszustów którzy doprowadzili konie do takiego stanu że odpowiedzialni właścicieli zmuszeni byli szukac pomocy gdzie indziej?
Ja wiem że wiedza klientów zaczyna boleć i dotykać ,,ego" takiego prostego z życia wziętego kowala. Ale tutaj chodzi o zdrowie naszych zwierząt i moze wartoby zaznajomić się z ta całą sprawą?


Na mojej stronie jest napisane:
   
"Jestem zwolennikiem jak najmniejszej ingerencji w strukturę kopyta i zawsze staram się nie zakłócać jego naturalnej biomechaniki. Także zwolennicy "naturalnego strugania" znajdą ze mną wspólny język - jestem otwarty na wszelkie nowości i teorie, pomagające utrzymać kopyta w stanie jak najbardziej zbliżonym do prawidłowego, daleki jestem od podkuwania każdego konia :-)"

Nie jestem przeciwnikiem naturalnych strugaczy, nie prowadzę żadnych krucjat i nie zamierzam się z nikim sprzeczać. Jeśli mój post i zamieszczony artykuł, który jak też napisałem :

"Artykuł jest tu zamieszczony jako ciekawostka i nie jest w pełni zgodny z moim osobistym zdaniem w tej sprawie."

ma spowodować pyskówkę i osobiste wycieczki do mnie to ja bardzo dziękuję i zaczynam żałować, że cokolwiek napisałem. Wolę iść z dzieciakiem na spacer.
to nie jest pyskówka do ciebie zle mnie odczytałeś.  Chodziło mi o raczej luźną rozmowę....przykro mi jeśli tak to zorozumiałeś.  :kwiatek:
Tak samo jak Jolanta G pisze ze chodzi mi o ogół...  o całość  sytuacji.
Wszystko tyczy się artykułu- opinia skrajności chodzi o artykuł który wkleiłeś... nie że sam to wyrażasz..no ok źle to zabrzmiało.- wybacz

Piszac  swoje wątpliwosci odpowiadam ci...  ze nie wolno oceniac - jak taka osobapo kursie  moze nie miec pojecia...o wiedzy w temacie  teorii kopyt.
bo  no moze... niejednokrotnie moze....Na kurs jeżdżą też osoby które czytają...mają jakąś wiedze, chcą ją rozwijać.

I cieszy mnie fakt że są ludzie którzy potrafią współpracowac, bo oto mi chodzi. Kowal czy naturalny strugacz..liczy się wiedza i podejscie.

A ten artykuł jest dla mnie poprostu śmieszny.
edit: dodaję na raty bo mi net na wiosce leci
A ja się b.cieszę, że taka osoba jak Łukasz tu zawitała bo wydaje mi się, że w końcu mamy na forum kowala klasyka z głową. I fajnie by było gdyby zechciał podyskutować w wątku naturalnej pielęgnacji kopyt także.

Ja też jestem zdania, że się narobiło zbawców koni z bożej łaski sporo i wiele osób popadło w pseudo naturalną skrajność i nie ma się co dziwić, że coraz więcej złych opinii o naturalnym werkowaniu.


zabeczka17 - Nie ma sprawy, nie gniewam się. Stron na temat "naturalnego werkowania" mam sporo w zakładkach i wierz mi, nie wchodzę na nie żeby sobie szyderczo porechotać. Zawsze coś ciekawego i odkrywczego można tam znaleźć.
kotbury jestem za  😉
lukaszpodkuwacz  😉 cieszy mnie to ogromnie 🙂
edit: jesteś drugim kowalem   którego spotykam, który  ma ochotę rozwijać swoją wiedze w temacie kopyt.  😎
Wcześniejsi ..raczej szkoda słów
...przecież z drugiej strony ktos kto zaczął od trzydniowego kursu może po jakims czasie stać się prawdziwym fachowcem, oferującym usługi na wysokim poziomie. 


i proszę zwrócić uwagę na to co już wyżej napisałem
lukaszpodkuwacz swietny sposob na zdobycie nowych klientow, gratuluje zmyslu przedsiebiorczosci 🤣 pisze niezlosliwie, gdybys dzialal w moich okolicach pewnie sama bym sie skusila na skorzystanie z Twoich uslug 😉
Ja tylko chciałam pochwalić twoją stronę lukaszpodkuwacz - bardzo przyjemna, przejrzysta i zachęcająca 🙂
Byłam na kursach naturalnego werkowania i na kursach "klasycznego" -też. Obie strony znają mechanikę kopyta, mają zdjęcia rtg, filmy z "pracą" kopyta... a mimo to są ogromne różnice w struganiu. Z czego one wynikają? Nie posądzam ludzi o brak myślenia, logicznego rozumowania i wyciągania wniosków. To skąd się to bierze -że np kopyta niekutych, dzikich  koni mają niskie piętki, a kowal robi je wysokie niczym ściana przednia? Czyżby nie wiedział, jak układa się wtedy kość w kopycie?
Na ostatnim kursie "klasycznym" w części teoretycznej wyjaśniono słuchaczom, że kość kopytowa ma być rownoległa do podloża. Po czym w części praktycznej kowal nie ruszył "piętek", chociaż były dużo wyższe, niz potrzeba. Jak się ma teoria do praktyki?
Co do 3-dniowych kursów: od czegoś trzeba zacząć. Znam osoby, które szukają jakiejkolwiek alternatywy - bo ich koń po kowalu przestał zupełnie chodzić. Wtedy dobre są i te 3-dniowe i struganie martwych kopyt. Zaczynanie na żywym koniu -jest ryzykowne. Zwłaszcza, jak się nigdy nie miało noża w ręce. Jest to sytuacja patowa -ale u nas nie ma innej możliwości. Jechanie na kurs Strasser do Niemiec -to 2 lata "zjazdów" i 10 tys euro.
Taki w miarę logiczny kurs -to musiałby trwać  co najmniej 2 tygodnie - w tym struganie martwych przez tydzien, a potem żywych przez drugi. No, i może wtedy byłoby brdziej prawidłowo 😉 Ale to moje zdanie 😁
TomC, starałam się jak mogłam oddać wiernie ton wypowiedzi tego pana i śmiem twierdzić, że mi się udało.  😀iabeł:


Wiwiano, nie wiedziałem, że to Ty tłumaczyłaś, ale teraz jestem całkowicie przekonany o fachowości przełożenia na polski 🙂.

A co do tego, że w Polsce trzeba będzie ukończyć Wyższą Szkołę Podkuwania i Werkowania żeby móc wystrugać kopyta też nie wierzę. Deregulacja w zawodach zrobi swoje. Gdyby jednak z jakichś powodów lobby podkuwnicze miało zamiar zrobić coś takiego jak we Francji, to prawdziwie mądrych i fachowych kowali zostałaby garstka. Reszta poszłaby z torbami po wyrokach nakazujących odszkodowanie właścicielom koni za okulawianie ich koni.
... a za zerwane konie🙂 uuuuu bankructwo
[quote author=Arimona link=topic=87773.msg1364892#msg1364892 date=1333845407]
To ze ci sie trafiaja jakies nieroby, wcale nie znaczy ze klasyczne podkuwnictwo jest zle.

To, że trafiają się nieroby werkujące nie oznacza, że naturalne werkowanie jest złe.

Jednego im trochę zazdroszczę. Mimo, że musieli obniżyć cenę z 70 do 30 euro za jedno werkowanie, to na nasze warunki zarabiają wcale nieźle  😉 Ktoś z was tyle bierze?
[/quote]

No i ja nie pisze ze naturalne werkowanie jest zle, i wszyscy to robia zle.
Po co uogolniac? 

Jestem tez swiezo po zepsutej pracy klasycznym kowaliem, ale to tylko wylacznie moja wina ze dalam sobie wmowic ze to co robi jest ok.
Zamiast wziac swojego sprawdzonego kowala ktory moje porzednie konie kul bardzo dobrze i ma w tysiac razy wieksze doswiadczenie niz ktokolwiek z naturalnych strugaczy. Fakt poostaje faktem ze oczy ma otwarte, szkoli sie dalej i tez zmienil troche swoje poglady na kucie przez ostatnie lata.

No i to jest tylko i wylacznie kwestja pieniedzy, mozna i przekuwac co 4 tygodni tak samo jak i strugac naturalnie, jesli jest potrzeba napriawiac kopyta, albo sa takie ktrore potrzebuja takiej czestej opieki ze wzgledu na zmiany w srodku stawu.

Jedyne co,  to ja uwazam ze czeste rozkucie i podkucie konia nie jest dobre, to jak to robia niektorzy startujace zwolennicy naturalnego werkowania  i  moim zdaniem jesli kon juz jest kuty to treba kuc, chyba ze przestaje zupelnie pracowac. Dla mnie podkucie wiaze sie z innym obciazeniem sciegem, miesni i stawow, i to sa za duze zmiany na krotkie okresy. Ale dziala widac, konie nie kuleja, moge nie miec racji, ale eksperymentowac na swoich koniuach raczej nie zamierzam.

To tylko moje zdanie, nikt sie nie musi zgadzac naprawde.  😉

ukaszpodkuwacz- nikt przy zdrowych zmysłach nie chwyta za tarnik jeśli ma zdrowego, niekulejącego konia, bo najzwyczajniej w świecie fajniej jest pojeździć. Nie szuka się także alternatywy dla tego co działa- zwycięskiej drużyny się nie zmienia! Ale jeśli podkowy zaczynają odlatywać razem z kawałkiem kopyta, koń po okuciu zaczyna się ścigać (a boso tego nie robił), kopyta robią się sztorcowe albo rozczłapane, strzałki zanikają i gniją a kowal tłumaczy, że ten model tak ma, to coś jest nie halo 😤
Sama mam za sobą półtora roku praktyki, 2 trzy dniowe kursy, konsultacje z bardziej doświadczonymi, co jakiś czas wysyłam zdjęcia kopyt do weterynarza lub pokazuję je na żywo jeśli jest taka okazja, robię rtg by sprawdzić czy kość kopytowa wraca do swojego prawidłowego położenia i nie czuję bym robiła coś złego. ..Prawda jest taka, że sprzątam bałagan po uznanym kowalu (pracował dla dr Golonki)

Znam osobiście jednego kowala klasycznego, z którym mogę wymienić doświadczenia. Dogadać się można tylko trzeba chcieć a nie zakładać, że strugacz naturalny bez uprawnień to partacz, bo doświadczenie pokazuje, że mając uprawnienia także  można partaczyć .... Niestety- kując latami można maskować brak umiejętności....
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się