Sankaritarina, najmłodsza - sześcioletnia. Ale ma tak praktycznie od samego początku, to jest właściwie ten typ, co stado ma gdzieś, jeżeli można gdzieś samemu poleźć i obejrzeć/zeżreć coś fajnego. A jeszcze fajniej, jak można to coś wziąć w zęby i trochę tym pomachać albo komuś przypierniczyć 😀
Przykład? Jakoś niedługo po zajazdce wracając z jazdy mijałyśmy stos drewna przykryty folią. Moja kobyła ofukała i poszła dalej, Kulka podeszła, wyciągnęła głowę (jeździec pozwolił, niech kucyk oswaja strachy), cap folię w zęby i truchtem w kierunku stajni 😵
Kiedyś mi nawet odkręciła zaślepki od włączonego(!) elektryzatora.
A jeszcze fajniej jest, jak ją czyści ktoś mało doświadczony - zachowuje się jak małe dziecko, które wyrzuca zabawkę z łóżeczka tylko po to, żeby rodzice przynieśli mu ją z powrotem. W tym wypadku szczotki ze skrzynki robią za zabawki 😀
A żeby nie offtopować całkiem - gdy brak warunków do jazdy koniom można urozmaicić życie też w taki sposób:


😀