Mam nadzieję, że to stara fotka konia i nikt nie siodła konia z takim grzbietem. Przydało by się na stronie napisać, że koń wygląda w tej chwili dużo lepiej, bo ten opis brzmi okropnie w połączeniu ze zdjęciem 🤔
I nawet jeśli koń w tej chwili wygląda jak na zdjęciu wstawianym przez założycielkę tematu ( a nie jak na zdjęciu na stronie), to i tak nie powinien moim zdaniem być siodłany, bo nie ma na czym tego jeźdźca wozić. A energiczny może być, bo będzie np. uciekał przed bólem. Odkarmić, odrobaczyć, jak słusznie zauważyły dziewczyny, a potem wdrażać powoli ruch bez siodła. Lonża, na wypięciu, tak by koń odbudował trochę grzbiet. I dopiero na odbudowany grzbiet można założyć siodło. tak uważam
beyi , ufam , że jesteś odpowiedzialną osobą .... bo ja jak wczoraj dowiedziałam się , kto z moich ''znajomych '' chce adoptować konia , to myślałam , że się przewrócę .... mam nadzieję , że do tego nie dojdzie , bo koń który tam trafi zostanie zarznięty jazdą przez pierwszy sezon . Laska , u której miałby stać ten koń już zajeżdziła dwulatka ( niecały nawet) , żeby móc już szaleć .... Ech , smutno ...
Jeżeli o tego z linku to pisze, że przyjechała w 2009, ciekawe z kiedy jest zdjęcie. Poza tym z opisu wynika, że normalnie się na niej jeździ. Jakiś kosmos te fundacje.
JA się zastanawiam, jezeli to ten koń i przyszedł do nich w 2009 roku, to jakim cudem przez 3 lata wciąż ma zagadkowy "zanik mięśni" Przez 3 lata da się odpaść konia !
Klacz z linku od wielu wielu lat miała koszmarne problemy z plecami i nogami i to był powód odstawienia od jazd, rzekomo była na łąkach, jak się okazuje jest w fundacji.. Mam nadzieję, że szybko uda mi się jej znaleźć dom na który zasługuje.
To jest "moja" Cantata. W 2009 roku jej wlasicielka wyslala ja na laki, podobno mialo jej byc dobrze i miala juz nie pracowac. Chce mi sie plakac jak widze te zdjecia.
Mam nadzieję, że to stara fotka konia i nikt nie siodła konia z takim grzbietem.
To samo pomyślałam.
beyi Dziewczyny dobrze prawią. Zacznij od odrobaczania (i to nie jednego, a serii - ilość i rodzaj past do uzgodnienia z wetem), pożądnego odżywienia (nawet jak nie gotowymi paszami, to ekonomicznymi sposobami kupując choćby jęczmień i wysłodki na targu) i dopiero jak konia przybędzie można będzie myśleć o wprowadzeniu lekkiej pracy na lonzy (też takiego konia nie można przeforsować). Jak się będzie wszystko robić z głową to na pewno będą efekty.
To jest "moja" Cantata. W 2009 roku jej wlasicielka wyslala ja na laki, podobno mialo jej byc dobrze i miala juz nie pracowac. Chce mi sie plakac jak widze te zdjecia.
Po południu zaglądałam na stronę tej fundacji i znalazłam info, że ta kobyła razem z wł. Carry zostały oddane przez właścicielkę do fundacji na emeryturę, czyli w domyśle miały nie pracować. Jak to się ma do oddania tego konia do rzeczywistej adopcji osobie która chce na nim jeździć!?!? Może warto by było zawiadomić o tym właścicielkę? Bo jeżeli taka jest prawda to fundacja wykazuje skrajną nie odpowiedzialność i nie słowność.
Szaga, jeśli udałoby się ją tu ściągnąć to na pewno nie będzie pracowała, znamy jej historię. Mogę właścicielce przekazać, nie wiem czy okaże zainteresowanie.
beyi, To jedź ze swoim wetem i obczaj sytuację. Konie da się odpaść, mięśnie da się nabudować (przynajmniej tak, żeby koń wyglądał normalnie, nie musi być super-atletą), ale.... zwyrodnień, jakichś starych a niedoleczonych kontuzji czy innych głębokich problemów nie da się "wykasować" i może być tak, że ten koń już w ogóle nie powinien chodzić pod siodłem, ale o tym może orzec tylko weterynarz. Jeśli chcesz konia pod siodło, to... może lepiej odłożyć sentymenty i rozglądnąć się za innym?
Jeżeli chodzi o prace koni w tej fundacji pod siodłom - to mi powiedzieli, że nikt w ich fundacji nie jezdzi na tych koniach ( że one poprostu tylko wychodza na łąki) - to było jeszcze przed załozeniem posta...
najbardziej mnie martwi, że narazie cisza z ich strony- właścicielka fundacji miała mi napisać mela i cisza....
To jest "moja" Cantata. W 2009 roku jej wlasicielka wyslala ja na laki, podobno mialo jej byc dobrze i miala juz nie pracowac. Chce mi sie plakac jak widze te zdjecia.
a to nie ta kobyłka co w Książenicach jeździłaś na niej, co zdjęcia wklejałaś? taka z zapadniętym grzbietem?
witajcie, właśnie dostałam informację bardzo smutną - konik o którym pisałam... któremu chciałam pomóc -dostał skrętu jelit , nie udało się im go uratować ... 🙁
witajcie, właśnie dostałam informację bardzo smutną - konik o którym pisałam... któremu chciałam pomóc -dostał skrętu jelit , nie udało się im go uratować ... 🙁
przykre. współczuję. prawdopodobnie nic byś mu juz nie pomogła. był wyniszczony - to na pewno miało wpływ na stan jelit
No cóż, ja trochę nie wierzę w całą tą sytuację, ale ja to ja. Niemniej jednak, jeśli jest ona faktycznie prawdziwa, to również jest mi przykro. Szkoda konia.
dostałam na meila tylko takie info - " jest mi bardzo przykro , ale koń miał rano skręt jelit - niestety nie udało nam się go uratowac. robilismy wszystko co w naszej mocy..."
Nie wiem co dalej, bo nie wiem co odpisać - szczeże... jestem poprostu w szoku bo tu wszystko dobrze miał przyjechać weterynarz, zbadać tego konia, dac konkretna diagnoze.. . i sama w to nie do końca wieze... :/