Forum towarzyskie »

Reforma systemu emerytur

Składka dla rolnika ma być równa składce przedsiębiorcy? Przy małym gospodarstwie wyjdzie, że rolnik ma przekazać na ubezpieczenie 50% lub więcej swoich dochodów. Który człowiek prowadzi własną firmę by zarobić poniżej 1000zł netto?

To jest wlasnie przyklad jak punkt widzenia zalezy od doswiadczenia.
Akurat znam kogos kto prowadzi firme nawet z mniejszym zyskiem... Zatrudnia na dodatek jedna studentke. Oprocz tego pracuje normalnie na etacie, a w swojej firemce w weekendy i wieczorami. Firme zalozyl bo chce sie doszkolic i potrzebuje kasiure na nauke. Ale to mieszczuch, przyzwyczajony do tego ze jak sam sobie nie zarobi to mu nikt nie da bo jest "xyz" i sie mu nalezy.
trusia, ilu znasz ludzi pracujących 7 dni w tygodniu po 10-14h i mających dochody na poziomie rolnika?

Też tak myślałam, dopóki nie zobaczyłam jak żyją ludzie na wsi, nie rozejrzałam się po sąsiadach. Żyją nie w nędzy, ale na wakacje nie jeżdżą.


I tak cały rok tyra?  Trzymam konie u rolnika. I on teraz ma taką pracę (sam to mówi): myśli, co będzie robił i wymyśla sałatki sobie na śniadanie.

Ja z kolei miałam wizję rolnika od wiosny do jesieni harującego od świtu do nocy. A "mój rolnik" sprowadził mnie na ziemię. Więc nie demonizujmy. Fakt, jesienią tyrał na okrągło, ciemno, a on nadal w polu. 

Oczywiście rozumiem, że inaczej rozkłada się praca rolnika uprawiającego zboża, a inaczej rolnika zjamującego się hodowlą, ale teraz już nie wierzę w tę pracę świątek, piątek czy niedziela i tak cały rok.

A ludzie spoza rolnictwa mają wyjazdy na wakacje zagwarantowane w pakiecie socjalnym czy jak?
bobek, nie takie przykłady miałam na myśli.

U nas poza rolnikami, którzy nie robią nic i stoją pod sklepem z emerytury babci, mamy wielu rolników co mają kilkanaście ha, kilkanaście krów, ze 2 maciory i prosięta na tucz, do tego stado kur. Od marca do października harują prawie non stop. Jak nie w polu to w lesie, bo opał też ważna rzecz. Zimą dzień  krótki, ale krowy wydoić trzeba, nakarmić zwierzęta, wody nanosić. Niby dużo mniej pracy, ale się nie nudzą.
Wakacji może w pakiecie nie ma, ale jakoś w mieście nawet wśród tych narzekających widziałam jak pakują się ,,na wczasy,,.
moja rodzina jest rolnikami i w głowie się nie mieści co niektórzy tutaj wypisują.
tam gdzie mieszkają teren typowo rolny głównie uprawiają kalafiory, kapustę i tym podobne.
praca zaczyna się w styczniu bo trzeba zacząć pikować nasiona, żeby potem co w polu było zasadzić, trzeba mieć odpowiednią cieplarkę + opał do ogrzania + woda żeby podlać sadzonki.
sam koszt nasion i specjalnych palet do sadzenia to kilka tyś zł a nie zawsze wszystko z tego wyrośnie czy w tej palecie czy potem na polu.
jak rolnik jest niezmechanizowany to wszystko trzeba zrobić ręcznie, pracuje się przeważnie od poniedziałku do soboty, bo niedziela dla rolnika to dzień święty i tylko w niedziele wychodzi się na pole jak już trzeba, praca przeważnie od 5-6 do późnego wieczora niezależnie od pogody.

czy ktoś orientował się kiedyś za ile rolnik sprzedaje swoje płody rolne? a ile one potem w sklepie kosztują? bo to co rolnik ma ze sprzedaży np tego kalafiora to śmiech an sali porównując z ceną w hipermarkecie. pomijając fakt że czasem nic się nie sprzeda a kalafior po ścięciu jest świeży do max 2 dni zakładając że nie ma upałów, potem to już tylko trzeba na kompostownik go wyrzucić bo nikt go nie kupi. zakładając że mamy duże gospodarstwo ze specjalnymi chłodniami to tydzień możemy takiego kalafiora trzymać ale ile w Polsce jest tak na prawdę wypasionych gospodarstw.

i wcale tak łatwo naszym rolnikom nie jest i dziwie się że tyle osób po nich jeździ i najlepiej ich usunąć, tylko że tak naprawdę kupując nasze produkty a nie np niemieckie kalafiory dajemy naszym rolnikom zarobić przez co oni się wzbogacają i może za te 20-30 lat będzie ich stać na to żeby na równi z innymi płacić składki zusowskie, tylko że Polak to jak pies ogrodnika sam nie zje i innemu nie da. w naszym państwie się nic nie zmieni bo nawet po tym wątku widać zawistność " ja mam płacić, to niech on tez płaci a co! i żeby jeszcze więcej płacił niż ja!"

pokemon jakoś nie widziałam nigdy tych odszkodowań od państwa u mojej rodziny czy ich sąsiadów jak w 97 i 09r przy powodziach wylała Wisła i zalała kilkadziesiąt hektarów pół uprawnych  🙄
odszkodowanie dostali Ci którzy sami na własną rękę ubezpieczyli sobie pola. i jak już tak się czepiamy to czemu państwo przy tych powodziach dofinansowało odbudowę domów za "nasze" pieniądze jak im się nie chciało wydać tych 200zł rocznie na ubezpieczenie domów?
Nie uważacie, że O TO WŁAŚNIE CHODZI? O takie właśnie nawalanki, jak w tym wątku: żeby nie-rolnik psioczył na rolników, ubezpieczony na nie-ubezpieczonych, VAT-owiec na nie-VAT-owców - żeby się nawzajem nienawidzili, żeby sobie zazdrościli i żeby chcieli się nawzajem potopić w łyżce wody... Komu? Ano sędziemu tych sporów: niemiłościwie nam panującemu gosudarstwu... Z każdą taką kłótnią - potęga gosudarstwa rośnie. Dziś gosudarstwo może dać emeryturę, albo emerytury nie dać. Może zmieniać czas albo nie zmieniać. Może decydować o tym, czego się uczą, albo czego się NIE uczą dzieci. O czym będzie decydować jutro..? Kiedy się okaże, że wszyscy są zachipowani i może jeszcze wytatuowani albo zakolczykowani..? I to jeszcze - przy entuzjastycznym poparciu znacznej części zainteresowanych, którzy przy tej okazji, ku wielkiej swojej satysfakcji - komuś dokopali..?
Przeceniasz. Ja zamiast PLANU widzę bałagan.
Czy trawa potrzebuje planu, żeby się zielenić na wiosnę i schnąć jesienią? Czy jakiś plan podstępny kieruje końmi, że dostają rui gdy zaczyna przybywać światła..? Nie - to są tropizmy, wrodzone instynkty, mechanizmy działające niezależnie od świadomości. Tak samo biurokracja nie potrzebuje planu, żeby odruchowo zwiększać zakres swoich kompetencji - i żeby równie odruchowo dzielić, fragmentować, skłócać swoich poddanych. Bo wtedy: łatwiej się nimi rządzi...
jak mnie nie stać na ZUS, to zamykam firmę...jak rolnika nie stać na uprawianie roli, to niech spienięży gospodarstwo i weźmie się za coś opłacalnego, no i niech przestanie głosować na cwaniaków, co obiecują że "rząd da", bo rząd żeby dać, musi najpierw zabrać, a po drodze obciąć sobie gigantyczną prowizję za fatygę!
a jak czytam te głupoty o "reformie", to robi mi się śmiesznie i strasznie, jakby tygrysa w tajdze bzykać, albo trupa reanimować 😜
każdy kto weźmie rocznik statystyczny i kalkulator do ręki, wie, że to jedna wielka hucpa...ale ludzie lubią być oszukiwani.
Dziś (wyjątkowo) słuchałam trochę TV (naprawiając lapka). I usłyszałam - pieniędzy w systemie zabraknie za 2-3 lata (bo rząd lekka rączką podbierał czego nie powinien). Co ma do tego demografia? Ciekawe, gdy zwykły człek weźmie co nie swoje - to idzie do ciupy. A taki rząd? Ano - jest wybierany po raz n-ty.
Również nie zgadzam się do tego co do rolnictwa..... u mnie w sadzie prace praktycznie trwaja cały rok... W zime moze mamy te dwa miesiące luzu, ale tak cały czas robota....Nie wspomne o wysokich kosztach nawozów czy też oprysków.

co do reformy..przeraza mnie wizja pracy do 67 roku zycia...Dla mnie nie realne to jest...
Jak zwykle przy tego rodzaju dyskusjach - zaczynacie, Drodzy Forowicze, podliczać kto bieny, kto bogaty, kto ile zarabia a kto nie... I żadnemu z Was do głowy nie przyszło, że jeszcze 100 lat temu taka dyskusja uchodziłaby za skrajnie grubiańską i niebotycznie wręcz nietaktowną! Oto przykład jak powszechnie panujący na całym świecie socjalizm zamienia porządnych skądinąd ludzi w bydlęta...


Ja jestem starej daty i uczono mnie, że o pieniądzach i polityce nie mówi się przy stole. A nie, że nie mówi się wcale.
Być może sprawa reformy będzie poddana pod głosowanie w referendum. Jeśli nie, to przynajmniej będzie można wyciagnąć wnioski przy kolejnych wyborach. Nie rozumiem czemu o tym nie dyskutować?
A, że nierówne obciążenia dla różnych grup są ? No są. Nie musi się to podobać. Nie znaczy to, że polecę z siekierą na jakiegoś rolnika czy sędziego czy prokuratora czy księdza.
Mnie wysokość stawek a raczej NISKOŚĆ dla najbogatszych rolników oburza.
I znam też rolników biednych. I uważam, że to właśnie KRUS ich w biedzie trzyma. Tak ich mami niską składką a potem daje żałosne świadczenie.
a jak czytam te głupoty o "reformie", to robi mi się śmiesznie i strasznie, jakby tygrysa w tajdze bzykać, albo trupa reanimować 😜
każdy kto weźmie rocznik statystyczny i kalkulator do ręki, wie, że to jedna wielka hucpa...ale ludzie lubią być oszukiwani.

Kasa w naszym panstwie nie pochodzi tylko z rocznika statystycznego. Sa jeszcze pozyczki i prywatyzacje oraz przerozne haracze. Ludzie wiedza, ze wladza w jakis sposob jest zalezna od nich i na biezaco cos tam sa w stanie wymusic, stracili tylko chec do patrzenia w przyszlosc. "Po nas chocby potop" dotyczy nie tylko rzadzacych ale tez glosujacych. Godzenie sie na taki stan rzeczy jest w wielu przypadkach jakas egoistyczna kalkulacja, a nie naiwnoscia.

I znam też rolników biednych. I uważam, że to właśnie KRUS ich w biedzie trzyma. Tak ich mami niską składką a potem daje żałosne świadczenie.

No wlasnie. Potrzeba matka wynalazku, a skoro nie ma potrzeby to sie klepie biede bo to przynajmniej znana bieda. Ludzi czesto czeka cos lepszego ale boja sie zmian i dopoki nie musza sie ruszyc, to siedza na znanym terytorium.
Ja patrzę na to inaczej. Czy płacąc ZUS dostanę emeryturę? NIE, albo jakieś ochłapy. Czy płacąc KRUS dostanę coś - pewnie tyle samo. Więc po co przepłacać? Ten system jest nieudolny od lat i nie  miał prawa przetrwać. Bo gromadzone środki nie były odpowiednio inwestowane tylko bezmyślnie wydawane (patrz. jedyny marmurowy budynek w moim rodzinnym mieście to ZUS właśnie).
Ja jestem starej daty i uczono mnie, że o pieniądzach i polityce nie mówi się przy stole. A nie, że nie mówi się wcale.
Być może sprawa reformy będzie poddana pod głosowanie w referendum. Jeśli nie, to przynajmniej będzie można wyciagnąć wnioski przy kolejnych wyborach. Nie rozumiem czemu o tym nie dyskutować?
A, że nierówne obciążenia dla różnych grup są ? No są. Nie musi się to podobać. Nie znaczy to, że polecę z siekierą na jakiegoś rolnika czy sędziego czy prokuratora czy księdza.
Mnie wysokość stawek a raczej NISKOŚĆ dla najbogatszych rolników oburza.
I znam też rolników biednych. I uważam, że to właśnie KRUS ich w biedzie trzyma. Tak ich mami niską składką a potem daje żałosne świadczenie.


A dlaczego nie przeraża Cię raczej WYSOKOŚĆ daniny (to nie jest żadna składka - i ani jej wysokość, ani czas jej odprowadzania NIE MAJĄ NIC WSPÓLNEGO z tym, jaką emeryturę dostaniesz!) którą sama odprowadzasz - tylko zaraz musisz zazdrościć komuś, kto oddaje mniej? Ale przecież oddaje - ze swojego, nie z Twojego..?

Zgadzam się z berą7, że o wiele rozsądniej jest należeć do KRUS. Ponieważ tzw. "składka emerytalna" to czysta strata - nie mająca najmniejszego uzasadnienia. A skoro tak, to straty należy minimalizować - a nie powiększać! Podniesienie składki rolnikom żadnego problemu nie rozwiąże, bo to z definicji niemożliwe. Rozwiązaniem problemu byłaby likwidacja systemu emerytalnego w całości. A skoro to niemożliwe - to KRUS jest o wiele, ale to o wiele lepszy od ZUS-u!
A dlaczego nie przeraża Cię raczej WYSOKOŚĆ daniny (to nie jest żadna składka - i ani jej wysokość, ani czas jej odprowadzania NIE MAJĄ NIC WSPÓLNEGO z tym, jaką emeryturę dostaniesz!) którą sama odprowadzasz - tylko zaraz musisz zazdrościć komuś, kto oddaje mniej? Ale przecież oddaje - ze swojego, nie z Twojego..?

Nie upraszczaj. To nie jest zazdroszczenie koledze piatki w szkole, gdzie ilosc piatek jest nieograniczona. Jest co roku okreslonej wielkosci wor na datki, ktory ma sie wypelnic i nie jest mi wszystko jedno czy to ja poniose wszystkie koszty wypelniania tego wora czy poniosie je ze mna kolega. W koncu wypelniajac wor oddaje ze swojego.
Nie zazdroszczę. Złości mnie gdy sprytny mieszczuch udaje rolnika, leczy się za moje składki i dorabia do tego teorie.
Problem polega na tym, że płatnicy systemu - niezależnie od tego, czy płacą ZUS, czy KRUS - nic z tego nie mają. I nic z tego nie będą mieli! Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest jasne: tzw. "składka" na system emerytalno - rentowo - zdrowotny nie ma charakteru dobrowolnego - jest więc daniną - a wprowadzone "do systemu" pieniądze są środkami publicznymi - należą więc do państwa, a nie do tzw. "ubezpieczonych". Państwo może używać tych środków najzupełniej dowolnie - jak tylko chce! I jest to w 100% legalne. Zresztą: to przecież konsekwentne, prawda? Daniny mają to do siebie, że trafiają do wspólnego "wora" - a potem się z nich finansuje różne rzeczy...

Podział na "ZUS" i "KRUS" to tylko mydlenie oczu i prowokowanie ludzi, żeby skakali do oczu sobie nawzajem, a nie próbowali się zastanawiać nad sensownością tej piramidalnej bzdury, w której - chcąc nie chcąc - biorą udział.

Oczywiście, możemy pytać, czy daniny w Polsce - w tym tzw. "składki" na ZUS lub KRUS - są sprawiedliwe? Tylko - co to znaczy "sprawiedliwe daniny"? Czy sprawiedliwie jest po równo - czy - jak teoretycznie mamy teraz - proporcjonalnie do dochodów?

Jeśli jednak mamy dyskutować na ten temat - to nie zgadzam się na rozpatrywanie danin zwanych dla niepoznaki "składkami" w oderwaniu od całości systemu podatkowego. Bo to tylko pogłębia mistyfikację w której bierzemy udział...
jkobus, nie mam nic do tych, ktorzy wykorzystuja istniejace prawo, zeby placic mniej. Mam za to pretensje do prawa jezeli jest durne i niekorzystne. To, ze placenia "danin" na KRUS i ZUS nie jest inwestycja w emerytury, nie zmienia mojego punktu widzenia, bo jakos mi sie nie widzi ze dozyjemy czasow, kiedy nie trzeba bedzie juz placic tych danin. Funkcjonujemy w rzeczywistosci, ktora istnieje, nie tej co byla 100 lat temu lub jest w czyichs marzeniach. I tak jak napisales bierzemy w tym udzial "chcac nie chcac", a zmieniac mozemy tylko ograniczona czesc tej rzeczywsitosci.
Tylko dlaczego zamiast myśleć o tym, jak samemu zapłacić mniej - chcesz, żeby inni płacili więcej..? Przypomina mi to stary dowcip: dlaczego przy polskim kotle w Piekle nie ma straży..? Bo co który wylezie, zaraz go inni ściągają w dół!

A serio: skoro nie ma ŻADNEGO związku między wpłatą a (przyszłą, niepewną...) emeryturą - to moim zdaniem nie da się z sensem ustalić, kto dokłada, a do kogo jest dokładane. Państwo arbitralnie określa jakie daniny i w jakiej wysokości pobiera - i równie arbitralnie określa, na co je przeznacza.

Innymi słowy: rolnicy płacą KRUS, który jest niższy od ZUS-u. Ale za to znakomita większość z nich nie ma szans na odliczenie VAT. I kto udowodni jaki to daje bilans..? Dodatni dla rolników, ujemny dla rolników - czy wychodzi na zero? Tego się w ogóle nie da policzyć w obecnym systemie!

Na tym zresztą polega jego siła. Na tym że jest nielogiczny, absurdalny, zagmatwany, bezsensowny. Znakomita większość nawet myślących ludzi (a nie ma takich znowóż zbyt wielu...) gdy dochodzi do tej oczywistej skądinąd konkluzji - ucieka w przerażeniu, wmawiając sobie, że to MUSI być bardzo mądre! Przecież nie do pomyślenia jest, że cały świat trzyma się tak dobrze na... głupocie..?
Zaraz, zaraz - ZUS, KRUS... a OFE?
Ilu z nas zostało po reformie w 1999r. zmuszonych do przystąpienia do OFE?  Ile OFE straciły grając na giełdzie? Od 1999r - ponad 200 miliardów! Połowa polskiego długu publicznego! No, i kto za to zapłaci? My wszyscy, bo wzrastają podatki VAT, akcyzy, składka rentowa, rząd szuka oszczędności w sposobie refundacji leków i podnoszeniu wieku emerytalnego. Bo czymś tę dziurę spowodowaną przez OFE trzeba zatkać...
Inna sprawa, że OFE należą do PTE (Powszechnych Towarzystw Emerytalnych), które z kolei w większości należą do koncernów finansowych, od których zależą np. ratingi  😀iabeł:
Czy więc postraszony obniżeniem ratingów i, co za tym idzie bankructwem kraju, rząd nie zrobi wszystkiego, żeby zaspokoić żądania PTE? Dla nich to czysty zysk: zarabiają na opłatach i prowizjach od ubezpieczeń emerytalnych, więc im dłużej pracujemy i płacimy, tym dla nich lepiej. Proste?

Przerażające...
Ale zaraz, o jakich w ogóle my emeryturach mówimy? Ja jestem urodzona po 1990 roku i już dawno porzuciłam złudzenia, że jakakolwiek emerytura na mnie czeka. Prognozuję, że przy przyjaznych wiatrach wypłacanie emerytur potrwa jeszcze 10-30 lat, natomiast potem wszystko z hukiem się dupnie i rząd oznajmi wszystkim, że emerytur nie ma i nie będzie, a odkładane przeze mnie pieniądze rozpłynęły się w powietrzu.

No bo bądźmy poważni - jak długo można walczyć o przedłużenie życia tego żywego trupa, który już teraz utylizuje pieniądze na potęgę? W tej chwili nawet nie robię na swoją emeryturę, ale opłacam współczesnemu emerytowi wypłatę. Biorąc pod uwagę, że obecnie na jednego emeryta przypada czterech odkładających składki - a taki błogi stan rzeczy nie potrwa zbyt długo - naprawdę trudno spodziewać się czegokolwiek innego, niż dramatyczna zapaść systemu emerytalnego w niedługiej przyszłości.

Będę w ogromnym szoku, jeśli moje prognozy się nie sprawdzą 😉

edit:
ps. Rząd już też wie, że emerytur dla mojego pokolenia nie będzie, stąd podwyższenie wieku emerytalnego. Oczywiście nie poprawi to specjalnie kondycji finansowej ZUS-u, a w dodatku konsekwencje będzie widać dopiero za kilkadziesiąt lat, ale za to dużo mniej ludzi dożyje momentu, w którym ZUS będzie musiał spłacić marne grosze tego, co kradł przez całe życie  😉
W tej chwili nawet nie robię na swoją emeryturę, ale opłacam współczesnemu emerytowi wypłatę.
(...)
ps. Rząd już też wie, że emerytur dla mojego pokolenia nie będzie, stąd podwyższenie wieku emerytalnego.

Tak jest już od dosyć dawna - tj. prawie od zawsze. Rząd dopłaca co roku kilkadziesiąt miliardów zł do FUS, czyli do tego, co zbierze na bieżąco.
Komunikat o podwyższeniu wieku jest skierowany do agencji ratingowych, by koszt zadłużenia nie wzrósł z 30 na np. 100 mld. rocznie - i nie służy czemu innemu.
Obecnie mamy 65/60, a efektywnie: Średni wiek przechodzenia na emeryturę w Polsce to 61 lat dla mężczyzn i 57 dla kobiet, - więc ustawodawca może tak to zorganizować, że efektywny wiek przechodzenia na emeryturę może być niższy przy jego podwyższeniu - w praktyce jest to możliwe.

Emerytury będą wypłacane tak długo, jak długo państwo będzie zdolne do ściągania podatków - w skrajnym przypadku nie jest do tego potrzebna żadna składka emerytalna.
Dlatego pewnie po zakończeniu edukacji zrobię jak wiele osób z mojego regionu- wyjadę za granicę i będę mieć w d... ten psychiczny kraj. Chyba że jakimś cudem będzie mnie stać na utrzymanie się jako takie.
Tylko dlaczego zamiast myśleć o tym, jak samemu zapłacić mniej - chcesz, żeby inni płacili więcej..? Przypomina mi to stary dowcip: dlaczego przy polskim kotle w Piekle nie ma straży..? Bo co który wylezie, zaraz go inni ściągają w dół!

Jest dluga kolejka do lekarza, jedni czekaja dluzej, drudzy krocej, jeszcze inni nigdy sie nie doczekaja. Jezeli ktos sie w tej kolejce przesuwa przede mnie, bo jest uprzywilejowany, to nie znaczy, ze chce mi zrobic krzywde, tylko chce sie dostac do lekarza, tak samo jak ja. Przyjmuje to. Dlaczego Ty nie mozesz przyjac, ze zniesienie przywilejow w kolejkach nie jest zlosliwym atakiem na Ciebie tylko moja checia zwiekszenia swojej szansy na skorzystania z porady lekarza? To ze Ty masz gorzej to skutek uboczny, a nie cel tego kto Ci przywilej zabiera. Wor trzeba wypelnic do okreslonej kwoty, Ty wrzucasz mniej - ja wrzucam wiecej. To nie jest sytuacja z kotlem w piekle, czy piatka w szkole, poniewaz czyjs przywilej oznacza moja gorsza sytuacje, poza tym prawie kazda regulacja powoduje tez popsucie rynku i gospodarki jako calosci.
A to ze trudno oszacowac, kto ile dostanie na emeryturze tym bardziej motywuje, zeby placic jak najmniejsza danine teraz.

Co do placenia VATu to juz kazdy umie sobie dobrze policzyc co mu sie bardziej oplaca i z tej wlasnie umiejetnosci wynika duza popularnosc KRUSu wsrod nierolnikow. W razie nieoplacalnosci zawsze mozna sie przeniesc do ZUSu, co zreszta lepiej prosperujacy rolnicy ponoc robia.

busch, z informacji jakie uzyskuje od starszych pokolen, zapowiedz rychlego bankructwa ZUSu slyszy sie juz od 15-20 lat. Nikt nie jest jednak w stanie przewidziec kiedy emerytury przestana byc wyplacane. Moze za 2, a moze za 50 lat, poniewaz w tzw. miedzyczasie wiele sie moze zdarzyc.
Problem polega na tym, że płatnicy systemu - niezależnie od tego, czy płacą ZUS, czy KRUS - nic z tego nie mają. I nic z tego nie będą mieli! Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest jasne: tzw. "składka" na system emerytalno - rentowo - zdrowotny nie ma charakteru dobrowolnego - jest więc daniną - a wprowadzone "do systemu" pieniądze są środkami publicznymi - należą więc do państwa, a nie do tzw. "ubezpieczonych". Państwo może używać tych środków najzupełniej dowolnie - jak tylko chce! I jest to w 100% legalne. Zresztą: to przecież konsekwentne, prawda? Daniny mają to do siebie, że trafiają do wspólnego "wora" - a potem się z nich finansuje różne rzeczy...

Ja to zwal tak to zwał. Ale pieniądze na emerytury mają jakieś źródło, bo ludzie te emerytury dostają.  Tym źródłem są m.in. składki, ogołocone czy nie, ale przynajmniej cząstkowo finansujące wypłaty. Im mniejsze składki, tym mniej pieniędzy, zwłaszcza przy założeniu „ogołocenia” przez kolejne rządy.  Obciążenie jakiejś grupy zawodowej kosztami utrzymania innej jest moralnie naganne. Tak, jakby  każdy pracujący poza rolnictwem, sądownictwem (o ile sędziowi e też nie płacą ZUS) wziął na utrzymanie jakąś „część” rolnika, sędziego czy kogoś jeszcze.  Nie mówię, że rolnik ma się dobrowolnie wyżej „oskładkowac”. Mówię, że nie ma uzasadnienia, żeby prawo różnie traktowało  obywateli.

Ja nie deprecjonuję pracy rolników, ale pisanie, że pracują  „7 dni w tygodniu po 10-14h” jest po prostu wciskaniem ciemnot.  I chyba ma tylko słuzyć jako argument, że rolnikom należą się specjalne przywileje, bo innych powodów jakoś nikt nie wymienił.  W obecnym systemie przywilej=nierównomierne obciążenie=obarczanie jednych kosztami innych.  Poza tym nie tylko rolnicy ciężko pracują.

Nie chodzi mi o to, że zazdroszczę, że ja mam płacić, a ktoś inny nie, że jestem pies ogrodnika:, „Polak to jak pies ogrodnika sam nie zje i innemu nie da. w naszym państwie się nic nie zmieni bo nawet po tym wątku widać zawistność " ja mam płacić, to niech on tez płaci a co! i żeby jeszcze więcej płacił niż ja!". Chodzi mi tylko o niesprawiedliwe traktownania różnych grup społecznych (zaszłość poprzedniego ustroju), z którego potem wynikają pomysły, żeby ciężko fizycznie pracująca kobieta pracowała do 67 roku życia. Będzie rozładowywać te palety w Biedronce, a obok druga będzie ja podtrzymywała, a trzecia patrzyła, czy obie już się wywróciły i czy trzeba wzywać pogotowie.

A serio: skoro nie ma ŻADNEGO związku między wpłatą a (przyszłą, niepewną...) emeryturą - to moim zdaniem nie da się z sensem ustalić, kto dokłada, a do kogo jest dokładane. Państwo arbitralnie określa jakie daniny i w jakiej wysokości pobiera - i równie arbitralnie określa, na co je przeznacza.

Mylisz się, związek jest – z tych składek są późniejsze wypłaty. 
[quote author=jkobus link=topic=86609.msg1320101#msg1320101 date=1330378072]
A serio: skoro nie ma ŻADNEGO związku między wpłatą a (przyszłą, niepewną...) emeryturą - to moim zdaniem nie da się z sensem ustalić, kto dokłada, a do kogo jest dokładane. Państwo arbitralnie określa jakie daniny i w jakiej wysokości pobiera - i równie arbitralnie określa, na co je przeznacza.

Mylisz się, związek jest – z tych składek są późniejsze wypłaty. 
[/quote]
Nie myli sie 😉 Z Twoich dzisiejszych skladek wyplacane sa emerytury dla dzisiejszych emerytow (plus panstwo doplaca jeszcze do tego z innych srodkow - patrz post Nestora ). "Pozniejsze wyplaty" jeszcze nie wiadomo skad beda oraz jak dlugo w ogole jeszcze beda.
trusia: z faktu, że tzw. "składki" są tylko jednym ze źródeł służących do opłacania wypłat dla bieżących emerytów - wynika jasno, że porównanie samych tylko składek płaconych przez różne grupy ludności, nie jest wystarczające do tego, aby realnie ocenić ich udział w finansowaniu system. Z czego oczywiście nie wynika, że Polacy są obciążeni daninami na rzecz państwa równomiernie. Nie są. Nie są też obciążeni proporcjonalnie do osiąganych dochodów. Jeśli można mówić o jakiejś zależności - to obciążenia daninami na rzecz państwa zależą głównie od indywidualnej zapobiegliwości oraz siły przebicia. Kto ma mniejszą - ten więcej płaci.
trusia, zapraszam Cię w takim razie na pole żebyś popracowała sobie z tydzień to nie będziesz mówić głupot że tyle nie pracują bo pracują po te 10-14 godzin dziennie bo nic się samo nie zrobi, zresztą jak w każdej pracy.
i nie uważam że komukolwiek należały się specjalne przywileje 😉
i nie uważam że każdy człowiek pracujący ma płacić jednakowo bo dlaczego prezes PZU zarabiający ok 60tyś zł netto miesięcznie ma płacić tyle samo co  przytoczona Pani w biedronce która zarobi ok 1500zł i rolnik który czasem jest stratny bo sprowadza się tańsze owoce i warzywa z zagranicy.

reforma samych emerytur tu nic nie zmieni bo trzeba było by wszystko zreformować mądrze żeby państwo miało stały dopływ gotówki a głupi posłowie odpowiadali własnym majątkiem za podejmowane decyzje i inwestycje.
wyprzedawanie państwowych zakładów które przynoszą zyski to odcinanie się od gotówki do skarbu państwa, ale pan który do tej prywatyzacji doprowadził dostanie odpowiednią walizeczkę i będzie go to walić co będzie za jakiś czas.
trusia, zapraszam Cię w takim razie na pole żebyś popracowała sobie z tydzień to nie będziesz mówić głupot że tyle nie pracują bo pracują po te 10-14 godzin dziennie bo nic się samo nie zrobi, zresztą jak w każdej pracy.

Mieszkam na wsi i nie znam takich co tyle pracują.
Jesteście ewenementem w skali krajowej.
Chyba, że dodajesz godziny z całego tygodnia.
pokemon, wszystko zależy od ilości posiadanego pola bo inaczej się pracuje jak się ma tylko 5ha a inaczej jak 35ha, to pewnie też zależy też co się uprawia na tym polu, bo np ze zbożami to kwestia zasiania, dwa razy opryskania środkami na szkodniki i zebrania a potem wysuszenia ziarna.
moje wujostwo jak i ich sąsiedzi większość czynności wykonują ręcznie a takie kalafiory to trzeba zasiać do palet, podlewać potem zasadzić w polu, z 3-4 razy wyplewić z chwastów a potem zebrać z pola ułożyć w magazynie albo na aucie i jechać z tym na targ. niestety mało który rolnik ma podpisaną umowę na płody rolne z jakaś większą wytwórnią lub sklepem.
a jak się sprzedaje na targu to trzeba się dostosować do kupca, nie raz tak było że był telefon z placu że np kapusta pekińska idzie po dobrych cenach, więc trzeba było szybko na pole i szukać wyrośniętych zebrać je i jechać na plac.

jak byłam młodsza to jeździłam pomagać i zapieprz jest straszny bo trzeba ze wszystkim zdążyć.  w wakacje to koło 12 jest masakra w pełnym słońcu w polu ale samo się nie zrobi.
pracuje się od wczesnych godzin poranny do wieczornych lub jak zajdzie słońce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się