Ja nie zapomnę jak w ubiegłym roku na praktykach doprowadzałam do ładu dwie mamuśki ze źrebakami . Nie były dawno myte , czasem odgruzowywane z piachu/błota i sprawdzane czy nic się nie dzieje, nie mają ran . Źrebaki zwiedzały okolice myjki generalnie . Jeden który w życiu nie był kąpany , tyle co deszcz ją ( obie to był klaczki ) "wykąpał" , nie dość , że stał jak osiołek spokojnie przysypiając , polewany wodą z węża to jeszcze dała się gąbką i szamponem wyszorować .
No własnie- jak różne reakcje koni 🙂 Mój kuc, pierwszy raz kąpany stał zupełnie spokojnie. I do tej pory nie ma problemu, chyba , ze go polewam wodą z wiaderka 😉
A Kuba kompletnie odmienny. Faktem jest , ze miały zupełnie odmienne wcześniejsze doświadczenia z ludźmi. To pewnie jeden z powodów odmiennych reakcji. Bardzo trudno z koniem po przejściach uzyskać reakcje i relacje , jak z koniem , którego kontakty z człowiekiem były niezłe. 🤔
guli, ale dlaczego lamanie? ja konia wiaze, ale przeciez po pierwsze nie na sztywno, krotko itp, a po drugie patrze co robi i dzialania swoje dobieram do konskich reakcji. czy lamaniem jest metoda na wiaderko, gdzie kon tak jest zajety wpieprzaniem marchewek, czy co tam sie wsadzi, ze nie zauwaza tego strasznego weza i tej strasznej wody? w dodatku, moim zdaniem, zaczyna mu sie to pozytywnie kojazyc wiec o co kaman?
katija, bo koń powinien na słowo 'myjka' wyskakiwać ze szczęścia górą boksu i kłusować na myjkę... 😉
Przecież to część higieny i rytuał dla konia a nie nagroda, nie widzę powodu dla uszczęśliwiania konia kąpielą, ma ją znosić, może ją lubić, a jak nie lubi to też musi z tym żyć, po co do tego dodawać ideologię?
guli, ale dlaczego lamanie? ja konia wiaze, ale przeciez po pierwsze nie na sztywno, krotko itp, a po drugie patrze co robi i dzialania swoje dobieram do konskich reakcji. czy lamaniem jest metoda na wiaderko, gdzie kon tak jest zajety wpieprzaniem marchewek, czy co tam sie wsadzi, ze nie zauwaza tego strasznego weza i tej strasznej wody? w dodatku, moim zdaniem, zaczyna mu sie to pozytywnie kojazyc wiec o co kaman?
Wyjasniam. Nie chodzi o wiazanie konia do mycia , bo kon który polewanie woda znosi spokojnie, przewaznie nie ma problemu z wiązaniem 😉 Chodzi o tekst: ja nie kumam. nie lepiej sobie konia przywiazac do kapieli?? ja konie wiaze, i pomalu najpierw puszczam wode na ziemie i zblizam do kopyt. normalnie zaczynam od przodu, jednak u koni odsadzajacych sie zaczynam od zadnich nog.
Jesli przywiązujesz odsadzające sie konie do mycia i pacyfikujesz ich motor, czyli tylne nogi, to oznacz , ze je łamiesz. Ja pisałam o koniu , który panicznie boi sie polewania wodą z węża.
To jest identyczna sytuacja, jak z problemami przy wprowadzaniu do przyczepy. Mozna to robić nawet przywiązując uwiąz do języka 😲 , czy przy pomocy chemii, a mozna stopniowo i spokojnie do tego dojsc.
Można przygotowywac konia do wsiadania przechodząc poszczególne etapy szkolenia ( oswajania) , a można zamknąc konia w poskromie, jeszcze z dwoma osiłkami w pogotowiu i na niego wsiąść. Cel ten sam, tylko droga i efekty długoterminowe- odmienne Naprawdę nie widzisz różnicy?
roznica polega na tym, ze ja po prostu konie kapie, a ty zastanawiasz sie jak to zrobic.
Ja widzę inną róznicę - dla mnie fundamentalną.
Takie podejscie , jakie reprezentujesz stosowali kowboje łamiąc brutalnie konie , wystawiając je uwiązane do mocnego pala nawet w upał przez wiele godzin, az "zmiekną". Bo to były zawsze narzędzia do pracy. Wystarczy poczytac histoprie Indian i ich traktowanie koni, oswajania za pomocą stopniowanego dotyku- wędzideł nie stosowali. A jakimi byli wspaniałami jexdźcami i z jakim szacunkiem traktowali konie- były ich towarzyszami, a nie narzędziami. Oczywiście równiez u nas i obecnie nawet , ciagle mozna spotkać się z brutalnością ludzi wobec koni. Wiejskie zimnokrwiste koni nie znają łagodnego szkolenia - przeważnie. Nie wiem, czy ten, któremu urwano kawałek języka przy wprowadzaniu do przyczepy, wszedł do niej Może osiągnięto swój cel , ale nie przypuszczam, żeby na jej widok rżał radosnie i wbiegał w podskokach. I jeszcze jedna różnica. Z takim podejściem jak prezentujesz , własnie ten panikarski Kuba mial do czynienia w wczesnych latach- az uczyniło to z niego konia niebezpiecznego. Bo nie każdy koń daje się łatwo spacyfikować- niektóre walczą i tracą bezpowrotnie zaufanie do ludzi A "odrabianie " tego trwa latami i nigdy nie jest do końca skuteczne. Ja i tak pewnie nauczę go znosic w miare spokojnie kąpiel- o ile będę miała na to ochotę i duzo czasu. Tak dla uściślenia- tylko z nim są problemy, bo drugi mój koń przyjmuje kapiel może nie z zachwytem, ale z godnościa nieuniknionego 😉
Z kolei ja wiążę konia ( tzn. tylko owijam uwiąz o rurę stojącą przy myjce - w razie odsadzenia uwiąz się odwinie ), wybieram stronę, którą najpierw będę się zajmować, moczę daną stronę konia poczynając od kończyn, następnie szyja, brzuch i zad, wyciskam szampon ( używam najzwyklejszego do włosów - najlepszy według mnie ), spieniam szczotką mniej więcej taką: i spłukuję dokładnie. Tak samo postępuję z następną stroną, a na koniec zostawiam ogon 😉. Później jeszcze po wszystkim spłukuję całego konia dokładnie i używam ściągaczki do ściągnięcia wody. Oczywiście kąpię konia tylko wtedy, jak jest ok. 30 stopni Celsjusza na dworze! Później idę z konikiem na trawę, a jak już jest w miarę suchy to odstawiam go do boksu 😉.
Czasem jeszcze myję jego pyszczek, ale wtedy zmniejszam ciśnienie w "wężu" i moczę delikatnie zaczynając od chrap. 🙂 Polecam!
P.S. Oczywiście nie obejdzie się bez brudnej koszulki podczas kąpieli, więc pamiętajcie o zmianie ubioru, jeżeli wracacie ze stajni do domu np. autobusem, haha 🙂
guli, na mojej myjce nie mam nawet koniowiazu. moj kon stoi z uwiazem przerzuconym na szyje. wyboraz sobie rowniez, ze wszystkie konie, ktore staly w mojej stajni, czy stajni ktora prowadzilam przez pol roku, uspokajaly sie i nabywaly zaufania do ludzi. tyle, ze kon ma dawac robic sobie rzeczy nawet dla niego nie przyjemne- to bardzo proste, ja wole zeby nie trzeba bylo my zakladac dudki, badz premedykowac do np zabiegow weterynaryjnych. wezwij do mnie toz, bo konie u mnie robia to, czego sie od nich oczekuje, rozumieja ze czlowiek jest przewodnikiem i maja na tyle zaufania, ze nie zrobi im krzywdy. jesli jest cos nieprzyjemnego- po prostu to znosza. Chytrus, bardzo ci dziekujemy, bez ciebie nie wiedzielibysmy jak to zrobic.
guli, nie mam pojęcia jak nazwać to, co wypisujesz bez urażania autorki 🤔 Jeśli dziecko (ludzkie) przypina się pasami w foteliku samochodowym, to się je brutalnie pacyfikuje? Nie. Jeśli dla dorosłego jest to oczywiste, to dziecko przyjmie pasy tak samo jak zakładanie pieluchy - nie ma innej opcji, a może być nawet fajnie. Najgorszą możliwą rzeczą jest roztaczanie wizji typu "olaboga, jakie biedne maleństwo 🙁" Do rzeczy. Jaki "kran w środku"? Co ty wymyślasz? odpowiednia złączka kosztuje 4 PLN. "Pistolet" produkujący także mgiełkę - 12? Mgiełkę szczerze polecam.
a ja z innej beczki aczkolwiek w nawiazaniu do wczesniejszego posta jakie polecacie złączki i jakie "pistolety" - jak to halo nazwała chodzi mi o coś co sie po chwili nie rozpadnie bo wąż ma duży przekrój i ciśnienie z pompy bardzo duże
Ja mam bardzo fajny pistolet - ma dwie opcje mgły, shower, strumień płaski, strumień cienki (full), strumień skierowany w dół i jesczez jakieś dwa albo trzy. Kupiony za 17-19 zł, wygląda bardzo porządnie moim zdaniem. Jutro sprawdzę firmę. Funkcja mgły jest obłędna w takich temperaraturach - łagodnie schładza, a konie ją uwielbiają 🙂
I chociaż droga, to może warto, bo potrafi i 3 lata przetrwać. W OBI widziałam rzeczy jakiejś polskiej firmy, takie turkusowe z czarnym, w umiarkowanej cenie. Jak pistolety - nie wiem, ale złączka działa u mnie lepiej niż gardeny.
Jeśli dziecko (ludzkie) przypina się pasami w foteliku samochodowym, to się je brutalnie pacyfikuje? Nie. Jeśli dla dorosłego jest to oczywiste, to dziecko przyjmie pasy tak samo jak zakładanie pieluchy - nie ma innej opcji, a może być nawet fajnie. .
Czy przypniesz histeryzujące dziecko , które z dziwacznych powodów boi się tego ? Jeśli to zrobisz i pojedziesz, to dla mnie oznacza , że potraktowałas je brutalnie. Czy to jest rzeczywiście tak trudne do zrozumienia?
Dla mnie dziwne, że nie widać rozróżnienia 🤔
Przypominam, że nie pytałam czy wiązać konie do mycia, czy nie 😉
Sprecyzowałam dokładnie, czego szukam i odpowiedź dostałam 🙂 Ci którzy nie zrozumieli o co pytam- może po prostu nie powinni się wypowiadać.
Tylko, że.... koń to nie małe, 30-40 kilowe stworzenie. Koń waży te 500 kg, które dysponuje ogromną siłą, wobec której człowiek sobie może co najwyżej zagwizdać.😉 Przywiązywanie konia do kąpieli poczytuję jako element zapewniający bezpieczeństwo temu człowiekowi, a nie jako wredne i złośliwe pacyfikowanie biednego konika. Wredne i złośliwe pacyfikowanie byłoby w momencie kiedy człowiek bierze bat i tego konia nim ostro traktuje "za złe zachowanie", a nie w momencie, kiedy tego konia się przywiąże i spokojnie, powoli oraz cierpliwie, bez wrzasków, polewa mu się kopyta wodą z węża do momentu, kiedy koń zaakceptuje "straszną wodę", a gdy zaakceptuje na kopytach, można spróbować wyżej i tak, pomalutku, sukcesywnie, aż do wykąpania całego konia.... Oczywiście - mowa o przypadku, który się boi. Koń ze strachu jest w stanie bezproblemowo temu 50kilowemu człowiekowi się wyrwać, przeorać nim podłoże i radośnie sobie uciec od węża z wodą, a to jest dopiero niewychowawcze. To samo, ale złośliwiej, jest w stanie zrobić koń, który się nie boi tylko stawia własne "warunki"...
Czy przypniesz histeryzujące dziecko , które z dziwacznych powodów boi się tego ? Jeśli to zrobisz i pojedziesz, to dla mnie oznacza , że potraktowałas je brutalnie. Czy to jest rzeczywiście tak trudne do zrozumienia?
Wysoki poziom abstrakcji. Nie mam pojęcia, bo dzieci mi nie histeryzują z byle powodu. Konie też nie 🙂 No dobra, ale sposób postępowania jest taki: uspokoję - i zapnę pasy (bądź - zbliżę wodę). Wrzask? Uspokoję i zapnę pasy. Wrzask? Uspokoję i zapnę pasy... W końcu westchnie (dziecko), np. opuści łeb (koń) - i będzie nagroda! 💃 Jest opcja - że si w ogóle nie jedzie, ale bez pasów się nie jeździ - po prostu. A konie się myje.
Z całą pewnością wysokim poziomem abstrakcji jest to 😀 Nie mam pojęcia, bo dzieci nie histeryzują z byle powodu. Konie też nie 🙂
I to No dobra, ale sposób postępowania jest taki: uspokoję - i zapnę pasy (bądź - zbliżę wodę). Wrzask? Uspokoję i zapnę pasy. Wrzask? Uspokoję i zapnę pasy... W końcu westchnie (dziecko), np. opuści łeb (koń) - i będzie nagroda! 💃 Jest opcja - że si w ogóle nie jedzie, ale bez pasów się nie jeździ - po prostu. A konie się myje.
Zresztą porównywanie ludzkich motywacji, zachowań z końskimi jest najbardziej abstrakcyjną sprawą 🙂 Twierdzisz , że nie ma lepszej komunikacji wewnątrzgatunkowej , w tym przypadku rodzic- dziecko , niż metoda przybliżania ? 😉
Ja do kąpania nie wiążę. Używam Tresera do potrzymania,albo sobie trzymam sama. A często kąpię dwie klacze jednocześnie . Stoją i się cieszą z chłodu i ulgi w pogryzionych przez robale miejscach. Zauważyłam,że konie boją się tego szurania węża po ziemi. Takiego ruchu wężą w wielu miejscach naraz. Nie mogą tego pojąć. Może z prawdziwym wężem im się kojarzy? I jeszcze konie nieobyte z kąpaniem boją się w pierwszej chwili tego rozprysku- takiego uczucia,że w wielu miejscach na skórze czują bodźce dotykowo zimne. Trudno im to pojąć na początku. Lepiej zaczynać od polewania jednolitym strumieniem . Początkowo kopyta, nogi, zadek ,łopatka . Słabizny potem,jak już koń przywyknie do zimna . Do kąpania zniechęca konie lanie wody na głowę a szczególnie uszy. A przy końcówce bardzo rozpryskującej łatwo w ucho trafić. Dlatego myjąc grzywę leję jednolicie . Wiązanie konia płoszącego się jest niebezpieczne i dla konia i dla człowieka zanim nie przywykną. A jak potrafią przywyknąć najlepiej widać na rajdach długodystansowych. Tam się leje solidnie, z siodła, butelką plastikową, zakłada na łeb mokry ręcznik i jeszcze kilka osób polewa,ściąga, moczy gąbką z ziemi jednocześnie i przy okazji zakłada pas do pulsometru,przykłada słuchawki i dyskutuje w sposób ożywiony.
Najlepszym sposobem jest kąpiel w jeziorze zwłaszcza w letnie upalne dni 🙂 Wypróbowałem tą metodę na wielu ogierach, nawet mogę rzec , że to połączenie przyjemnego z pożytecznym 😀
[code]A często kąpię dwie klacze jednocześnie . Stoją i się cieszą z chłodu i ulgi w pogryzionych przez robale miejscach.[/code] o to tak jak ja, niewiązane, arabka nawet nie trrzymana🤣klacze dodatkowo czochrają się wzajemnie w tym czasie, no i przy okazji na mnie coś spłynie. [code]A jak potrafią przywyknąć najlepiej widać na rajdach długodystansowych[/code]. potwierdzam, byłam w Żukowicach w Teamie K.Czarnoty-laliśmy równo i Wened wpłynał na 3 miejsce 😁 Kris jeziora to Ci zazdroszczę 😉 😉
Najlepszym sposobem jest kąpiel w jeziorze zwłaszcza w letnie upalne dni 🙂 Wypróbowałem tą metodę na wielu ogierach, nawet mogę rzec , że to połączenie przyjemnego z pożytecznym 😀
guli, nie zmieniaj treści cytatów. Moje dzieci nie histeryzują z byle powodu. Że inne potrafią - to wiem. I fakt - trudno porównać, bo dzieci wychowuję zaledwie trójkę, a koni trzeba było uczyć znacznie więcej, w każdym razie wychowanie mojej! trójki dzieci opierało się na podobnych zasadach jak układanie koni. Szczególnie - zanim była możliwa komunikacja werbalna. Zawsze najważniejsza jest postawa opiekuna, spokój, konsekwencja i unikanie chaosu.
Ale dzisiaj przegięłam 🙁 "Płukałam" mojego 4-letniego ogra xx po jeździe w czasie, gdy klacze były sprowadzane z padoku - tak jakoś dziwnie wyszło. 3 m. od wejścia do stajni. Niby nic się nie działo, niby wszystko ok, ale nie zdawałam sobie sprawy, że to jest takie wyczerpujące: koncentracja + emocje + kontrola + nieustępliwość. Gdy klacze w końcu zeszły i mogłam wypuścić młodego na padok - mało nie padłam - a w zasadzie padłam, jakbym maraton przebiegła. Nie polecam więc takich akcji, gdy komu zdrowie szwankuje.
Szukam przepisu na przyzwyczajenie panikującego konia do polewania wodą 🙂
Gdzieś , kiedyś , czytałam taki przepis, ale niestety nie pamiętam. Chodzi mi głównie o moment , kiedy należy przestać polewać , żeby odniosło pożądany skutek. 🙂
Guli, wracam do pytania kiedy przestać , bo zapomniałam dodać jedną rzecz.
„Kiedy przestać” jest istotne bo właśnie zaprzestanie we właściwym momencie uczy konia, że zrobił coś dobrze. Ale moment zaprzestania zależy od powodu, z którego koń broni się przed jakąś naszą czynnością (tu polewaniem wodą). Jeśli koń broni się, bo się boi, musimy przestać i wycofać się zanim nastąpi moment krytyczny -„ucieczka” od bodźca (w jakiejkolwiek formie by ta ucieczka była), czyli stopniowo przesuwamy granicę tolerancji konia. Natomiast jeśli koń broni się, bo czegoś nie chce robić (pokazuje nam środkowy palec), wtedy przestajemy, gdy zaakceptuje daną czynność, czyli działamy po „ucieczce” aż do jej całkowitego ustania.
Właściwe zdiagnozowanie powodu jest jak zwykle kluczowe .. i chyba najtrudniejsze , bo wymaga niezłej znajomości danego konia 🙂
Chyba dlatego miałam wątpliwości co do samej metody.
Przyznam, że dawno temu próbowałam go polewać wodą z węża. Kilka lat temu, kiedy przechodziliśmy to po raz pierwszy, to jak już pisałam. Staliśmy pierś w pierś , jedna ręką obejmowałam go, a drugą polewałam- i było wszystko ok , bo nie widział węża, a właściwie odwracałam jego uwagę. Ale w tamtym miejscu była też podgrzewana woda do podlewania.
Obiektywnie, po kilku latach obserwacji konia mogę powiedzieć, że jednym ze źródeł strachu jest nieszczęsny waż, zwłaszcza jak nim poruszę. Drugim źródłem zachowania są pierwsze krople spadające na ciało- takie spore krople deszczu tez powodują, że natychmiast chowa się pod wiatę . I trzecia sprawa- zdecydowanie nie lubi zimnej wody.
Niedawno myłam obydwa, ale nie wężem, bo na wybiegu. Miałam za to podgrzaną słońcem wodę . Myłam go gąbką z wiaderka i tylko pierwsza spływająca woda spowodowała wzdrygnięcie. Potem ku mojemu zaskoczeniu stał zupełnie spokojnie , gryząc trawę.Mogłam go umyć całego łącznie z puzdrem, co nie było możliwe jeszcze kilka miesięcy temu ( bronił puzdra bardzo). Może w międzyczasie wiele spraw rozwiązało się "samo" 😀 Choć poruszanie się wężem nadal budzi niepokój- ale już nie panikę. Czyli może właściwie nie ma żadnego problemu , poza zimną wodą. I ta zimna woda powstrzymuje mnie przed próbą generalną , ale pewnie dojdzie i do tego w końcu.
guli, czytając Twoje wypowiedzi, myślę sobie, że za bardzo ustępujesz, konie mają tendencję do panikowania, jeśli zauważą, że wywiera ono wpływ na człowieka. Koń ucieka, pokazuje, że jest wystraszony, dlatego, że wie, że wtedy mu odpuścisz. Konie to bardzo inteligentne stworzenia i potrafią pewne reakcje zaobserwować i wykorzystać. Bardzo możliwe, że Twój koń na początku bał się wody i węża, a potem, jak zobaczył, że okazywanie przez niego strachu powoduje, że mu odpuszczasz, uznał, że czy się boi, czy nie to dla świętego spokoju, strach trzeba zademonstrować... Poza tym to czytając dyskusję, zgadzam się z halo. 😉 Myślę, że jeśli konia byś uwiązała, powoli polewała wodą i uspokajała to w końcu zaakceptowałby fakt, że czy to lubi, czy nie musi grzecznie stać. A potem takiego konia moim zdaniem należy myć, jak najczęściej. Bo wiadomo, że konie wielokrotnie poddawane działaniu danego bodźca akceptują go. A i jeszcze jedno - próbowałaś nagradzać go za grzeczne stanie?. Kawałki marchewki do kieszeni i jeśli grzecznie stoi i daje się polewać dać mu kawałek, potem znowu polać i znowu dać przy tym poklepać i mówić łagodnie. Jak skojarzy marchewkę z głaskaniem i delikatnym tonem głosu to można przestać dawać marchewkę, a w ramach nagrody tylko głaskać i mówić do niego łagodnie. 😉