Na szczęście je widziałam zanim Szanowna Pani Moderator usunęła :kwiatek:
N. : Zmniejsz i wrzuć jeszcze raz 😉
W sumie śmiesznie, że rozmawiamy przez forum, a widzimy się ze dwa razy w tygodniu osobiście... no ale myślę, że to pomaga, bo co trzy głowy to nie jedna.
Więc tak 😀
Powiem Ci, że mnie też często kusi, żeby pojeździć na czarnej, albo wsadzić jej w dziób ostrzejsze wędzidło.
W tej chwili jestem na etapie co raz mniejszego "cackania się" i pewnie przetestuję także te opcje.
A czemu nie zrobiłam tego do tej pory?
Leci trzeci miesiąc mojej znajomości z naszą "histeryczką" i ciągle się jej uczę.
Zaczęłam delikatnie, wróciłam do samych podstaw skali ujeżdżeniowej i uważam, że tak trzeba.
Wszystko fajnie, ale (zgodnie z tym co mnie uprzedzano) doszłyśmy do tego momentu, który już teoretycznie został kilka razy osiągnięty.
Szkoda, że na Twoich zdjęciach była pokazana tylko głowa konia, a nogi obcięte.
Bo szef wcale nie załamał się głową konia, czyli nieszczęsnym nieakceptowaniem kontaktu, tylko bardziej tym, że koń wlecze zad.
Na Twoich zdjęciach widać, że momenty "wejścia na kontakt" już były. Super, ale reszty nie widać.
Niby doszłam do tego samego 😵
Ale ciekawe jak było i jak jest z jednoczesnym wkraczaniem tylnych nóg pod kłodę...
Więc może zapodam kilka zdjęć z ostatnich dni.
Na życzenie Pana Perszerona, który nie lubi się upubliczniać, obcinamy jego osobę, a koń w całości:



Film z tej jazdy się ładuje i już niebawem, za jakieś 150 lat dorzucę 😉
W każdym razie uważam, że na te małe zmiany tego konia na lepsze, mają wpływ różne osoby.
Ty i różne inne, ja coś tam poprawiłam w rozluźnieniu, a teraz Pan Perszeron coś gdzieś mocnej przytrzymał i puścił... takie tam niuanse, nie do opisania słowami... i jakoś powoli się kobyła turla ku lepszemu.
Tylko niech cierpliwość szefa będzie łaskawa... 😉