Nie wiem nawet jak opisać jak bardzo było pięknie, cudownie i wspaniale 😍 Baaardzo Wam dziękuję za wszystkie rady i zalecenia co do miejsc i przygotowania się do trasy, wszystko wypadło wspaniale, choć oczywiście trochę za bardzo młodego przetaśtałam po górach 😡 Franek jest niesamowicie dzielny i sprawny, jestem z niego szalenie dumna. Nie mogliśmy się oprzeć i wszystkie trzy dni wykorzystaliśmy na spacery i wycieczki, więc nie było dnia wytchnienia.
Pierwszego dnia jako że dotarliśmy na miejsce później niż sądziliśmy zaserwowaliśmy sobie krótszą wycieczkę do Wąwozu Kraków i Smoczej Jamy. Tego dnia pogoda nie dopisała, byliśmy przemoczeni do suchej nitki, ale dzięki temu w pewnym momencie mieliśmy całą Dolinę Kościeliską tylko dla siebie. Oczywiście zapomniałam, że Smocza Jama po deszczu jest szalenie trudna do przejścia, ale jakoś daliśmy radę 😉


W nagrodę, gdy się rozpogodziło naszym oczom ukazał się taki widok:

W Smoczej Jamie przebraliśmy ubrania na suche, więc później wędrowało się całkiem przyjemnie.
Następnego dnia trochę z duszą na ramieniu zaserwowałam nam najdłuższą wycieczkę, i oczywiście wypadła jeszcze dłuższa niż sądziłam 😉 Wstaliśmy o 5 rano, o 6.30 byliśmy na szlaku. Dolina Roztoki zapiera dech w piersiach, chyba jeszcze bardziej niż Siklawa - choć nie spodziewałam się, że podejście będzie tak wymagające. Franek spotykał się z bardzo dużą sympatią turystów na szlaku, został mianowany "Dzielną, małą żabą", więc czuł się dumny i zaiwaniał po szlaku aż miło.



Później Dolina Pięciu Stawów, cudne pstrągi, oswojony lis (w sumie smutne) przepyszny żurek i poszliśmy dalej na Świstówkę.



Franek bardzo docenił Waszą podpowiedź dotyczącą czekolady i potwierdzam, że zjedzenie owej baaaaardzo dobrze robi podczas męczącej wędrówki:

Później niestety nastąpiło nudne jak flaki z olejem zejście z Morskiego Oka. Żałuję, że nie podjechaliśmy fasiągiem bo to było niepotrzebne nabijanie kilometrów w stópki Franka, ale jakoś dał radę. Generalnie energii miał bardzo dużo, pod koniec trasy dostał głupawki ze zmęczenia. Jednak gdy w samochodzie spytałam go, czy da radę jutro iść w góry powiedział: Tak, ale w dłuższą trasę 🤣 No więc zaryzykowałam i następnego dnia wyruszyliśmy w kierunku Kasprowego.
Podejście na Przełęcz Kondracką jest bardzo męczące, zwłaszcza po dwóch dniach wędrówki. Bałam się, że młody nie da rady, ale zapodałam temat Minecrafta i szedł takim tempem, że to ja z mężem zarządzałam przerwy 🤣
http://re-volta.pl/galeria/foto/176285Podeszliśmy na Kopę Kondracką(widoki niezapomniane!)
http://re-volta.pl/galeria/foto/176279I ruszyliśmy w kierunku Kasprowego, gdzie zaczęła na gonić gigantyczna burza:
http://re-volta.pl/galeria/foto/176280http://re-volta.pl/galeria/foto/176284http://re-volta.pl/galeria/foto/176288Weszliśmy do schroniska w momencie, gdy zaczęło solidnie lać 😀 Jak widać nie warto się zniechęcać okropnymi prognozami pogody. Zabezpieczyliśmy się dodatkowym zestawem ciuchów, pelerynami i kurtkami przeciwdeszczowymi, przez co mieliśmy dosyć ciężkie plecaki, ale gdy tylko pogoda zmieniała front nie wpadaliśmy w panikę tylko ubieraliśmy się od stóp do głów.
Jestem zakochana 😍 I ta miłość już nie odpuści. Najgorsze jest to, że do gór mam tak szalenie daleko i poważnie rozważam w przyszłości przeprowadzkę bliżej 😀iabeł: Przepraszam za posta-giganta, ale chciałam Wam pokazać, że plan zrealizowany w 150 % 😁 Tak z ręką na sercu: nie był to wypad i trasy dla typowego 7-latka. Ja wiem, że młody kondycyjnie wymiata i baaardzo lubi góry, więc mogłam sobie pozwolić na te ryzyko, ale z większością dzieci trzeba by te atrakcje zdecydowanie rozłożyć na więcej dni. Jestem dumna z mojego syna jak paw! Mnie i męża wszystko boli, ale psychicznie odpoczęliśmy jak nigdy.
Max. 10 zdjęć na post.