Pisaliście w tym wątku o różnych przygodach z nieuczciwymi pensjonariuszami. Tak jak wcześniej wyczytałam,niektórzy nie mają podpisanych umów pensjonatowych. Co w takim razie ma zrobić właściciel stajni, jeśli pensjonariusz nie wywiąże się z długów? Nie ma żadnej podstawy prawnej ,żeby nasłać windykatora albo sądzić się o zwrot kosztów i jest jednym słowem w ciemnej duuu.. szy. Wynika z tego wniosek - zawsze podpisuj rozsądna umowę pensjonatową.
Na zakaly nie ma rady. Prosisz grzecznie o zaplate za kilka dni miesiaca, w ktorych kon u Ciebie stal, a taka powie Ci taka, ze ja wyp...las na zbity ryj-przedstawiajac wypowiedzenie zgodnie z terminem i jeszcze zapewniajac, ze gdyby miala obsowe w wyjezdzie, to oczywiscie nie ma problemu. Dla parudziesieciu zlotych do sadu nie pojde. Ale ciesze sie, ze moglam sie chociaz utwierdzic, ze to byla dobra decyzja 🙂.
Dziewczyny mam pytanie do doświadczonych w tej kwestii.
Koń stoi w stajni, właściciel ma podpisaną umowę, że jeśli 3 msc nie płaci to koń przechodzi na własność stajni. Faktury za wszystkie 3 nieuregulowane miesiące zostały wysłane, telefon nie odpowiada (celowo jest nieodbierany). Jakie kroki prawne należy podjąć, żeby w 100% legalnie przejąć konia i wyrobić dla niego nowy paszport (bo o oddaniu i polubownym rozwiązaniu nie ma nawet mowy). Problem potęguje to, że koń ma litewski paszport.
Olson litewski paszport to nie problem . nie jest potrzebna wymiana paszportu, tylko zgłoszenie konia do PZHK, że jest Twoją własnością. Pytanie czy związek przepisze konia na Ciebie na podstawie oświadczenia, że koń jest twoją własnością na podstawie umowy pensjonatowej w takim brzmieniu . Wiele koni przepisywałem na siebie bez umowy kupna sprzedaży na zasadzie oświadczenia że konia nabyłem, tylko ja je nabyłem od kumpla i nikt do nich pretensji nie składa .
Dziewczyny mam pytanie do doświadczonych w tej kwestii.
Koń stoi w stajni, właściciel ma podpisaną umowę, że jeśli 3 msc nie płaci to koń przechodzi na własność stajni. Faktury za wszystkie 3 nieuregulowane miesiące zostały wysłane, telefon nie odpowiada (celowo jest nieodbierany). Jakie kroki prawne należy podjąć, żeby w 100% legalnie przejąć konia i wyrobić dla niego nowy paszport (bo o oddaniu i polubownym rozwiązaniu nie ma nawet mowy). Problem potęguje to, że koń ma litewski paszport.
nie ma takiej możliwości. Musisz wniesc o nakaz zapłaty do sądu, sąd zasądzi, idziesz potem po klauzule wykonalności, z całym tytułem do komornika. Następnie komornik może zając konia na poczet długu i potem go zlicytowac dla Ciebie. Nie mozna na mocy samej umowy i faktu, ze ktos nie płaci, przejąć konia. Polecam wybrac się do prawnika.
ofc zwykle wysłanie samego pisma ze wskazaniem, ze w razie nie zapłacenia bedzie to egzekwowane przez komornika wystarczy, by ta osoba zechciała sama Tobie sprzedac konia. Wtedy po prostu cene potrącasz z czynszem i koń jest legalnie Twój. Ale musi na to byc umowa sprzedazy. Ja miałam własnie taką sytuacje. Gość nie płacił, powiedziałam, że albo to trafia do sądu albo sprzedaje mi konia, a ja sobie potrącam czynsz.
A macie jakiś pomysł na taką sytuację (mam nadzieję że dobry wątek):
Koń stoi w stajni od urodzenia (od 10 lat). W paszporcie ma wpisanego właściciela Marokańczyka. Facet pojawił sie dwa razy podczas tych 10 lat. Nie płaci za utrzymanie konia i nigdy nie płacił. Właściciel konia i właściciel stajni nie mają spisanej żadnej papierowej umowy. Marokańczyk od lat zwodzi właściciela stajni, że wywozi on konia do Maroka, ale szuka funduszy na transport itp. Status quo, próba dowiedzenia sie czegoś więcej kończy sie agresywną odzywką właściciela stajni. Niedawno pojawiła sie wersja, że wykup konia nie jest możliwy, ponieważ właściciel konia podarował go królowi Maroka czy tam jakiemuś księciu. Cuchnie mi to straszną bujdą ale tak jak mówię ciężko się dowiedzieć coś więcej. Ostatnio właściciel konia przyjechał z domniemanym sponsorem i rozmawiał z właścicielem stajni. Udało mi sie podsłuchać, że koń ma zostać wywieziony w kwietniu lub maju. Transport ma zapewnić właściciel stajni a koszty zostaną mu zwrócone przez sponsora. Niestety nie udało mi sie porozmawiać z Marokańczykiem także nie wiem nic więcej.
Ja jestem w to zamieszana w taki sposób, że (nielegalnie bez umowy) dzierżawię tego konia od wlaściciela stajni. Marokańczyk nie wie o tym. Bardzo zależy mi na tym koniu, chciałabym żeby został ze mną jako jego właścicielką. Może wydaje sie że sprawa niewarta świeczki, ale dla mnie to całe życie. Mam inne konie, ale to jest "ten jedyny", końska miłość mojego życia i łatwo sie nie poddam. Myślałam, żeby próbować dowiedzieć się czegos więcej przez ambasadę Maroka, znam nazwisko właściciela konia, ma on jakiś tytuł szlachecki (emir??), może oni coś podpowiedzą.
zgłoś porzucenie zwierzęcia na Policję. Jakas fundacja go przejmie, podpiszesz umowe adopcyjną, goscia pozwą, pewnie sie nie zjawi i mozliwe, ze kon przejdzie na Ciebie.
Ostatnio właściciel konia przyjechał z domniemanym sponsorem i rozmawiał z właścicielem stajni.
Obawiam się, że to wyklucza porzucenie. Co innego, gdyby zgłosić taką sprawę zanim się ostatnio pojawił po jakiejś dłuższej nieobecności i braku kontaktu.
Marokańczyk od lat zwodzi właściciela stajni, że wywozi on konia do Maroka, ale szuka funduszy na transport itp. Status quo, próba dowiedzenia sie czegoś więcej kończy sie agresywną odzywką właściciela stajni. Niedawno pojawiła sie wersja, że wykup konia nie jest możliwy, ponieważ właściciel konia podarował go królowi Maroka czy tam jakiemuś księciu. Cuchnie mi to straszną bujdą ale tak jak mówię ciężko się dowiedzieć coś więcej.
To brzmi jak jakaś wersja tego nigeryjskiego przekrętu 🤔 "Wyłóż pan kasę, my konia wywieziemy i wtedy kasę oddamy". Po 10 latach bez płacenia za utrzymanie?
Mirinda94 jak to transport ma załatwić właściciel stajni, a sponsor zwróci kase?! Przecież to śmierdzi na kilometr. Właściciel zobaczy kase za transport jqk świnia niebo. Chyba, że zapłaci z góry. W ogóle to jakaś dziwna sprawa, coś jak nigeryjski przekręt...
Oczywiście że właściciel stajni kasy nie zobaczy. Ale to dziwny człowiek. Mocny w gadce i w sumie to tyle. Nie potrafi postawić na swoim i nie przyjmuje dobrych rad. Gdyby był ogarnięty, to sprawa już dawno zostałaby rozwiązana, ale on "po sądach nie będzie biegał"... W ogóle dowiedzieć się czegoś od niego to jest cud. Każdemu mówi jakąś inną wersję wydarzeń, widać że ukrywa śmierdzącą sprawę.
Ponoć właściciel konia i właściciel stajni są w kontakcie telefonicznym. Także porzucenie to raczej krok w złą stronę. Ale tak jak mówię, najgorsze w tej sprawie jest to, że stoję na grząskim gruncie i w sumie nie wiem co jest prawdą a co nie, i nie mam możliwości weryfikacji tych informacji.
Mirinda, radzę trzymac się z daleka, bo sprawa śmierdzi na kilomtery. Król Maroka trzyma konia w Polsce u chłopa w stodole 😂 (nie obrażajac oczywiście tego przysłowiowego chłopa). To co pisały dziewczyny, konia należy odebrać włascicielowi, chociażby za długi. Ale musi to zrobić właściciel stajni, bo to nie wobec Ciebie król Maroka ma długi. Poza tym dopóki prawnie właściciel stajni nie przejmie konia, Ty i on możecie potem jeszcze odpowiadać za paserstwo i zabór mienia. Więc póki własciciel stajni nie zacznie działać, radzę siedzieć cichutko albo poszukać sobie inne cztery kopyta do kochania.
Mirinda moim zdamiem przede wszystkim nie rozmawiaj z wlascicielem stajni, bo on to sobie moze, tylko z tym Marokanczykiem. Bo to od niego kupisz konia jak cos. I z tego co czytam, to radze Ci jak tylko uda Ci sie kupic tego konia, (zreszta jak nie to tez) zmien stajnie.
Biżka, z Marokańczykiem, czyli że z od razu z królem Maroka? Dla mnie to jedna wielka ściema i tyle Poza tym nie trzymałabym obcego konia 10 lat bez umowy i zapłaty za utrzymanie... 🤔wirek:
_Gaga, chyba, że w tajemnicy przed właścicielem koń jest dzierżawiony od dawna i właściciel stajni na tym zarabia, chociaż dla mnie historia z Marokańczykiem też jest śmieszna.
Gaga A mnie sie zawsze wydawalo ze dopiero jak masz cos fizycznie to to jest Twoje. Bo to tak samo jakby mi ktos powiedzial, ze mi podarowal wlasnie Ferrari ktore jeszcze stoi w salonie i jest w sumie nie oplacone. Tzn ze to auto jest juz moje i moge nim odjechac, a inni niech sie martwia? To oznaczaloby tez ze krol dostal konia razem z 10letnimi dlugami...
KaNie, żadne z praw czy krajowych czy międzynarodowych nie mówi, że coś przechodzi na Twoja własność w momencie, gdy jest w twoich rękach / u Ciebie w domu... Przecież niejednokrotnie konie / samochody / nieruchomości itp. sprzedawane są zdalnie...
Swoja ścieżką gdybym dostała umowę darowizny Ferrari to bym puknęła w czoło obdarowującego, bo nie byłoby mnie stać na podatek 😉 Gdyby jednak obdarował mnie Pan Tato (brak obowiązku podatkowego), dostałabym kluczyki i wystawiony na mnie dowód rejestracyjny i ubezpieczenie, to bym po auto mogła podjechać w wolnej chwili. Byłabym jednak właścicielem od momentu podpisania umowy.
Gaga To o czym piszesz jest dla mnie oczywiste. Nie mniej jednak w tematcie krola, to watpie ze on sobie jakas umowe podpisywal, zeby dostac jakiegos konia, ktory stoi w polskiej wsi... 😉 wiec dla mnie wlascielem konia jest marokanczyk ktory moze podarowac konia krolowi, po tym jak ureguluje dlugi z calych 10 lat i bedzie mogl zabrac konia ze stajni. A tak szczerze to mysle ze ten kon zdarzy zdechnac zanim zobaczy maroko 😉
_Gaga, a zasiedzenie? My się śmiejemy, bo znajomy rodziców zostawił u nich w garażu ponad 15 lat temu kominek, że przechodzi na rodziców przez zasiedzenie 😉.
bera7, z tym, że tu masz do czynienie z usługą przechowania , właściwie chowu (bez względu na to czy na usługę jest podpisana umowa)... to się chyba tak od strony prawnej nie da
Ale temat jako taki, chociaż bajkowy - to ciekawy... Jak to wygląda od strony prawnej. Koń utrzymywany 10 lat, generalnie porzucony. I co dalej...
bera7, poczytałam sobie Kodeks cywilny (Dz. U. z dnia 18 sierpnia 1990 r.), :"Art. 174. Posiadacz rzeczy ruchomej nie będący jej właścicielem nabywa własność, jeżeli posiada rzecz nieprzerwanie od lat trzech jako posiadacz samoistny, chyba że posiada w złej wierze." Czyli chyba własność konia przeszła już na właściciela stajni i dałoby się to usankcjonować prawnie (wystarczy wniosek do sądu)...
Teoretycznie gdyby właściciel stajni wystąpił z takim wnioskiem wcześniej to tak, ale od ostatniego kontaktu z właścicielem termin 3 lat liczy się od nowa. Jak dobrze kojarzę to usługi typu przechowanie wyłączają instytucje zasiedzenia, z dobrą wiarą też by można polemizować. Realnie widzę tylko opcje załatwienia sprawy przez sąd. Jeśli właściciel ma umowę pisemną to w zasadzie powinien wygraną mieć gwarantowaną - x lat utrzymania konia przerasta jego wartość rzeźną.
Posiadaczem samoistnym w dobrej wierze jest osoba, która jest błędnie przekonana, że przysługuje jej prawo własności, ale to błędne przekonanie jest usprawiedliwione okolicznościami np. kupiłam od kogoś długopis więc wydaje mi sie, że jest mój, a okazuje sie, że kupiłam go od osoby, która nie była jego właścicielem bo np go ukradła. Przy świadomości, że coś nie jest moje jestem posiadaczem samoistnym w zlej wierze, w momencie, gdy w międzyczasie sie dowiaduję, że coś jednak nie jest moje (pozwziełam informację, iz długopis był ukradziony) tracę dobra wiarę i staję się posiadaczem w złej wierze.
Co do umowy przechowania, to idąc ta drogą właściciel złamał warunki przechowania, gdyż nie wolno mu korzystać z rzeczy przechowywanej ( chyba, że umowa była inna) - tutaj koń był dzierżawiony osobie trzeciej, także można polemizował, czy właściciel należycie przechowywał rzecz mu powierzoną... Zresztą książę Maroka otrzymał konia w darowiźnie, nie otrzymał natomiast długów za utrzymanie konia. Długi nadal ma jego pierwszy właściciel i od niego należy dochodzić roszczenia za nieopłacony pensjonat.
Moim zdaniem, jakby sprawa wyglądała tak, ze 10 lat facet wisi za pensjonat, a właściciel pensjonatu tylko na tym traci, to właściciel już dawno by się dochodził zwrotu pieniędzy. A czemu się nie dochodzi? - bo pewnie Mirinda94, płaci za utrzymanie tego konia, więc cóż właścicielowi zależy kto mu płaci?
A może za plecami Mirindy94 płaci również Marokańczyk, a właściciel pensjonatu jej sciemnia, bo chce żeby płaciła dalej?
Jeżeli jednak byłby stratny, powinien wystawić Marokańczykowi, z którym ma umowę wezwanie do zapłaty i skierować sprawę na drogę sądową.
A swoją drogą, jak ma umowę sprzed 10 lat, to jaka kwota pensjonatu może na niej figurować? Pewnie sporo niższa niż obecnie.