ja poznałam na studiach dziewczynę z Ostrowa Wielkopolskiego, która mówi "czy" zamiast "trzy", "czynaśćie" zamiast "trzynaście", "dzieczyny" zamiast "dziewczyny". Ona uparcie twierdzi, że u nich się tak mówi. Jak uparcie twierdzę,że ona jest językowym niedbaluchem i kazałam jej przy mnie mówić "trzy". Może i nie miałam racji, ale nie mogłam znieść! Fe!
W Poznaniu to w ogóle jest wesoło- laczki, wiara, pyry, siano, ' z całej epy'...zgłupieć można 😁
Ja bardzo długo nie wiedziałam co to znaczy "wiara". Miałam kiedyś koleżankę z Inowrocławia, która używała tego zwrotu, ale zawsze wstydziłam się jej zapytać o co chodzi z tą "wiarą". 😡
Aaaa drażni mnie jeszcze jak ktoś mówi "jedziemy NA Warszawę" 😵
Aaa też mnie drażni! "Idziemy na hotel", "proszę złożyć pismo na kancelarię"...
A "laczki" to mi się ze Śląskiem kojarzą. Z resztą uwielbiam śląską gwarę.
W Inowrocławiu mówienie "wiara" na ludzi jest popularne, ostatnio też się spotkałam z tym, że osoba z Łodzi nie zrozumiała, o co chodzi w mojej wypowiedzi 😉 Tak samo ze słowami "model", "modelka" - określenie na chłopaka/dziewczynę, który . hmm, coś zrobił 😉 Np. "Patrzcie, jaaaaki model!"
Co do wypowiedzi na poprzedniej stronie - w kujawsko-pomorskim nie mówi się "jo", tylko "he" 😎
Mnie śmieszą takie wschodnie powiedzonka. I rozsiewam je w Krakowie. Nauczyłam pracownika mówić : Uuuu luuudzieee kuuchaanii. I "paszczurowata" na brzydką osobę. No i mój osobisty sukces - jest taki chwast ogrodowy (takie małe krzaczki z listkami pierzastymi) . Przywiozłam to do centrum Krakowa z Zamościa z sadzonkami. Mówiłyśmy z Mamą na to "Pani Markowa" . Bo u pani Markowej to rosło. I teraz sąsiadka mi latem nagle mówi, że "pani Markowa" jej ogródek zarosła. Przyjął się chwast i moja prywatna nazwa.
Mnie śmieszy "kupywać"... kojarzy się bardziej z czynnością fizjologiczną niż z zakupami... Irytuje coraz częściej używane "halo", "no halo" itp. ... W zeszłym roku na grillu u znajomych poznałam nowe słowo: "zygać". Ktoś się spotkał?
[quote author=Gienia-Pigwa link=topic=84017.msg1287935#msg1287935 date=1328259426] ja znam "laćki/lacie" a nie "laczki" [/quote] Albo ciapy. Moja Mama konsekwentnie mówi ranne pantofle.
Tak, Taniu - prowokować, zaczepiać. Również zaczepiać dziewczynę. Z ciekawostek: w firmie jestem m.in. odpowiedzialna za materiały biurowe, kiedy chcę zamówić temperówkę, zazwyczaj słyszę zdziwione: strugaczkę? strugawkę? ostrzałkę (fonetycznie: oszczałkę🙂😉? Ilość nazw dla tego małego przedmiotu jest niesamowita.
U nas na Kaszubach "joo!" króluje, do tego dużo wtrąceń z kaszubskiego normalnie funkcjonuje w rozmowie (chociaż to zależy od regionu, blizej Trójmiasta tego mniej, a dalej na Wybrzeże w kierunku Pucka, lub w lasy w kierunku Kartuz więcej), do tego wspomniane juz "idźkaj, chodźkaj, śpijkaj" bardzo częste, ja to akurat bardzo lubię i mówię tak bardzo bliskich osób okazując przywiązanie 🙂 i do mnie też tak mówią bliskie osoby (przyjaciele, rodzina), natomiast obcy i znajomi już nie. Np. jak przyjeżdża ktoś do mnie lub przyjaciół z innego regionu to ciągle się pyta, co znaczy dane słowo, a dla nas to zupełnie normalne wtrącenia i zapożyczenia z kaszubskiego, których nawet się nie zauważa 😉
[quote author=ozzy_bb link=topic=84017.msg1287951#msg1287951 date=1328259840] Z ciekawostek: w firmie jestem m.in. odpowiedzialna za materiały biurowe, kiedy chcę zamówić temperówkę, zazwyczaj słyszę zdziwione: strugaczkę? strugawkę? ostrzałkę (fonetycznie: oszczałkę🙂😉? Ilość nazw dla tego małego przedmiotu jest niesamowita. [/quote] W Toruniu "ostrzynka", która zawsze była dla mnie temperówką 😀
Mój mąż z lubelskiego mówi "ciężkie" na "gorące". Teraz przywykłam, ale początkowo nie mogłam zrozumieć - jak mówił, że zupa jest ciężka, to mówiłam, że jak ciężka to mu ten talerz przeniosę 🙂
Z poznańskiego kojarzę "pyry" na ziemniaki 🙂
Stajenny zaś mówił "ale wiater wieja" - nie wiem skąd był i czy to regionalizm, czy niechlujstwo językowe.
Mój mąż z lubelskiego mówi "ciężkie" na "gorące". Teraz przywykłam, ale początkowo nie mogłam zrozumieć - jak mówił, że zupa jest ciężka, to mówiłam, że jak ciężka to mu ten talerz przeniosę 🙂
Ja, lubelanka, pierwszy raz się z czymś takim spotykam 👀
kujka, Ni, ni, po ślonsku (tam jest coś pomiędzy o a u 🙂 ) byłoby ale "wiater wieje". "Wieja" to chyba bardziej ze wschodu... albo z Podkarpacia.
ja uwielbiam te wschodnie regionalizmy. 💘 Może się jeszcze ruskiego nauczę. Jechałam kiedyś pociągiem z panem z Przemyśla, który tak śpiewnie zaciągał, że ciężko było zrozumieć, ale to tak świetnie brzmiało.
[quote="JARA"]Mojego chłopaka wujek tak mówił, a to czysty ślązak był.[/quote] Czyli Śląsk Śląskowi nierówny. Na Śląsku bardziej w stronę Czech się tak w ogóle nie mówi.