Forum konie »

Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi


halo

To ja mam inny dobry przykład. 20 lat temu jak kupowalismy naszego pierwszego konia to kosztował dołownie 1/3 wartości domu, który posiadamy.Zwykły wałach wlkp z połową papieru.
taniutki był prawda?
Dziewczyny, co wy z tym nieszczęsnym "mierzą siły na zamiary"  🙇 zupełnie jak z "bynajmniej" się zrobiło  🙁
Toż właściciele koni właśnie "mierzą siły na zamiary" a nie powinni - powinni "mierzyć zamiar według sił"!
Błagam, bo już z 5 razy i kilka osób tak napisało - odwrotnie do sensu.
Poprawiłam  😡


O rety, muszę coś zrobić, żeby forum takich długachnych postów nie przyjmowało 😉


Ależ dlaczego, mamy przecież właśnie okres Wielkiego Postu
edzia69, czytam Ciebie i czytam w tym temacie i w koncu, po ktorejstam z kolei wstawce o tym ze 20 lat hodujesz konie - weszlam na strone, obejrzalam zdjecia. czy Ty w swojej hodowli probujesz wprowadzac te zmiany, probujesz walczyc z wadami, ktore sama polskim hodowcom wytykasz?

a propos "koni za 3 tys" - to ja sobie uknulam taki plan, ze jakbym miala wolne kilka tysi, to bym kupila pare co bardziej poprawnych i wyglednych, wstawila na pare miesiecy do siebie do stajni, dala porzadnie jesc, zeby ladnie wygladaly, podjezdziloby sie toto do poziomu chocby ladnie przejechanej Lki - i mysle ze znalazloby nabywce (zadowolonego) za tyle, zeby mi sie impreza z zyskiem zwrocila. tylko cholera, tej wolnej kasy mi brak.
anetakajper - no ale co ogłaszasz się jakoś na niemieckich stronach czy skąd takie twoje konie mają uznanie tam? Now łaśnie czemu kupują te konie mając u siebie niezmierzony wybór?


No właśnie nie wiem co jest grane. Oczywiście konie ogłaszam tylko na Polskich stronach i nie rozpisuję się na ich temat bo mi się nie chce. A na sprzedaży mi w ogóle nie zależy. Uznanie? nie sądzę.

Kurcze a co najbardziej mnie oszałamia to to że oni czekali na moją ponad miesiąc bo była podbita,miała ropę w kopycie i kulała. No czekali cierpliwie i dopytywali kiedy ona przestanie kuleć :/ przestała kuleć - okułam to przyjechali za 3 dni  🤔 nawet nie oddałam pożegnalnej hopki .
Oczywiście Niemka nawet na niej nie siedziała, nawet jej nie oglądała- jej tylko wystarczyło to że ma pół siostrę! i że chce mieć drugą karunię!
A jak mówiłam, że to kóliucha, że chimera, że wredna, że kowala wykończy w miesiąc - to tylko pytała czy da się wejść do boksu  🤔
Więc dziewczyna dojechała, odpoczęła. Pojeździli na niej . Zadzwonili. Powiedziała - dziękuję!
A ja w płacz!
Jako ciekawostkę napiszę, że dużo polskich koni w wieku 4-8 lat wyjeżdża co miesiąc do Szwecji i do Włoch w cenach od 2 tys Euro wzwyż

edzia69, czytam Ciebie i czytam w tym temacie i w koncu, po ktorejstam z kolei wstawce o tym ze 20 lat hodujesz konie - weszlam na strone, obejrzalam zdjecia. czy Ty w swojej hodowli probujesz wprowadzac te zmiany, probujesz walczyc z wadami, ktore sama polskim hodowcom wytykasz?

a propos "koni za 3 tys" - to ja sobie uknulam taki plan, ze jakbym miala wolne kilka tysi, to bym kupila pare co bardziej poprawnych i wyglednych, wstawila na pare miesiecy do siebie do stajni, dala porzadnie jesc, zeby ladnie wygladaly, podjezdziloby sie toto do poziomu chocby ladnie przejechanej Lki - i mysle ze znalazloby nabywce (zadowolonego) za tyle, zeby mi sie impreza z zyskiem zwrocila. tylko cholera, tej wolnej kasy mi brak.

Fajnie,że weszłaś na naszą.Po to między innymi się udzielam. Nie uważam,że mam się czego wstydzić.
A kolory no cóż, wiem,że każdemu się podobać muszą.
Chętnie poczytam jakie wady posiadają nasze konie, albo jakie ewidentnie błędy popełniam.
Szczególnie te które wytykam a u siebie nie widzę, takie konkrety, a nie aluzje na wiat rzucane.
Jakoś przeżyję ten cios.



przez takie ceny koni i ich niesamowitą dostępność rośnie nam grupa "właścicieli" którzy uważają, że taniej i lepiej nauczą się na własnym, bo po co płacić za każda jazdę 45 min po 25 zł [20 jazd w miesiącu] jak można zapłacić grosze za konia i 500 zł miesięcznie jeździć ile się chce i można mieć SWOJEGO konia.

ninevet, celne i sensowne. Faktycznie coraz więcej stajni nastawia się na pensjonaty, niż prowadzenie jazd. Przeważnie rekreacja jest na miernym poziomie, najbardziej się rozwija w okolicach atrakcyjnych turystycznie (bo każdy chciałby pojeździć konisiem po piaszczystej plaży). Konia wcale nie trzeba MIEĆ, ale z drugiej strony brakuje sensownych miejsc, gdzie można kulturalnie pojeździć. Pamiętam, jak zwiedzałam obiekt w Verden, tam się mieści też szkółka jeździecka. Byłam już mocno rozczarowana, kiedy została mi tylko ta część szkółkowa - no bo co ja ciekawego w takiej szkółce zobaczę... A tu zonk, bo stajnia wypaśniejsza, niż ta część sportowo-aukcyjna, wszędzie panuje 100% porządek, na placu instruktorzy ze zorganizowanymi grupami jeźdźców, wszystko ładne, schludne, fajne konie. Verden jest siłą rzeczy dość końskim miasteczkiem i jak widać taka szkółka może tam przyzwoicie egzystować.

majek, hahah, piękne 🤣

kujka, wolnej kasy i własnej stajni, bo inaczej to co miesiąc przy warszawskich warunkach trzeba by podnosić cenę o dobry tysiączek :/ Nie chcę reklamować stronki, ale w necie wisi sobie taka jedna, gdzie są ładne i poprawne koniki z przedziału naście-trzydzieści tysięcy i sądząc po tym, jak zdejmują ogłoszenia, to mają chyba spory ruch w interesie.

montana, ja się spotkałam z jakimś gościem z Włoch, który kupował ciekawe polskie konie po kilka, kilkanaście tysięcy i woził je do siebie na handel, bynajmniej nie w celach konsumpcyjnych 😉 Płacił mało, ale konia też szybciutko odbierał - nawet jacyś tam moi znajomi sprzedali mu jednego rumaka.
ja mam jeszcze jedno wyjaśnienie fenomenu kupowania konie w Polsce gdzie dobry koń wcale  nie musi być tańszy niż u nich.

Bo trawa jest zawsze bardziej zielona u sąsiadów.

Są tacy ludzie co im się wydaje że to co zagraniczne jest lepsze, ciekawsze. A jak do tego jeszcze cena w miarę niewygórowana no to już jest atrakcyjne.
edzia69, no offense, mi sie te konie ktore zobaczylam na zdjeciach nie podobaja po prostu. i wcale tu nie mowie o masciach, bo ja do kolorowych koni nic nie mam (no, za srokaczami moze nie przepadam jakos bardzo, ale jakbym miala mozliwosc kupic ladnego, wysokiego, ladnie ruszajacego sie taranta - to bym sie nie zastanawiala). po prostu nie znalazlam taiego, o ktorym powiedzialabym "o, jaki urodziwy tarant, ciekawe co to".
+ weszlam sobie na galerie treningowa, a tam.. konie na gumach. malo zachecajaca oferta, ja jako potencjalny kupiec bym sie nie zainteresowala, choc nie jestem zadnym zawodnikiem ani trenerem, mam ambicje tylko na zabawe w sport (jak najwyzej sie da oczywiscie - ale mimo wszystko to zawsze bedzie tylko amatorska zabawa).

no i stad pytanie: jaki jest cel Waszej hodowli? czym poza oryginalnym umaszczeniem koni i 20 letnim stazem sie mozecie pochwalic? pytam - bo ze strony wyglada to na oferte hodowli kolorowych konikow rekreacyjnych. bez specjalnych umiejetnosci, srednio ladnych. ale moze to strona jest zla, moze na niej nic nie widac, nie ma na nich sukcesow wyhodowanych przez Was kon. moze po prostu zdjecia sa beznadziejne i nie widac calego piekna i potencjalu Waszych koni. ja jako potencjalny kupiec tego nie wiem, a srednio zrobiona strona ze srednimi zdjeciami, bez opisow koni na sprzedaz - nie pomaga w wyrobieniu pozytywnej opinii. a po tym co widze na stronie absolutnie nie chcialoby mi sie przejezdzac przez pol kraju, zeby sprawdzic, czy sie przypadkiem nie pomylilam.

pisze to i wypytuje nie zlosliwie, prosilas o konkrety - wiec wypisalam 🙂  przynajmniej wiesz, jakie sa wrazenia osoby zupelnie nieznajacej Was i Waszej stajni po wejsciu na strone www.

EluPe alez masz absolutna racje!
niedaleko trzeba szukac - nawet na naszym forum mamy osoby, ktore wolaly kupic taniej surowki z zagramanicznym papierem, ktore jaj nie urywaly, choc od reki za ta sama cene mogly kupic mlode fajne konie gotowe do rozpoczecia kariery w sporcie. nie znasz takich? nie wazne jaki lach, byleby "holszt"/"hann" mozna bylo napisac na tabliczce. i powiedziec, ze "niemiec". a ze rusza sie przecietnie, skacze tak jak wiele innych, czesto tanszych i urodzonych, wyhodowanych u nas - to jest nie wazne.
ale to jest chyba jakas postac bananstwa i burzujstwa, charakterystyczna dla duzej czesci naszych krajan, to nieobiektywne patrzenie na metke a nie produkt.
tez weszłam na tę stronę i moje wrażenie po jej obejrzeniu jest takie: głęboka rekreacja, konie w niepopasowanym sprzęcie, na gumach, wypinaczach, siodła prawie na szyjach u tych kucy, jeźdźcy widać że radoche mają ale technika jazdy raczej marna, konie niespecjalnie przygotowane do zjęć (długie niezadbane grzywy). Przecież na stronę się umieszcza zjęcia wybrane, gdzie wszystko gra a nie na hurra wszystko. To takie mało profesjonalne jest.

No ale Edzia ma kupców zza granicy więc nie ma na co narzekać raczej i jak widać taka prezentacja niespecjalnie przeszkadza. Może faktycznie to  my się nie znamy i pod tą nieuporządkowaną i amatorską otoczką kryją się prawdziwe perełki .

Ja też nie jestem amatorką koni kolorowych a już ostręczają mnie na maksa konie z ogonem wyleniałym jak to często u tarantów bywa. No ale każdy ma swój gust i być może są na nie chętni.
Ja mam jednak w sumie pozytywny kontakt z naszą rodzimą stadniną, a mianowicie z Liskami. Byłam tam iks lat temu obejrzeć mamę mojego Skarego, plątało się kilka odsadków po padoku (hmm, chociaż nie wiem do końca co to było, bo podłoże na tym placu było mocno dyskusyjne, może wedle zasady 'co ich nie zabije to je wzmocni..?'😉. W końcu ktoś mnie przypatrzył, że się plączę i zaglądam i mnie zaczął oprowadzać, opowiadać, pytać o cel wizyty. Zapytałam o klacz, ale mi powiedziano, że pomimo tego, że źrebaki daje piękne, ramowe, to niestety ale psychikę przekazuje nienajlepszą, pomimo łączenia z dobrymi ogierami z dobrą psychiką (Skary potwierdza, że gorący łeb po mamusi odziedziczył) i wycofali ją z rozrodu, przebywa u pracownika, który zapewne nadal ją trzyma do wyciągania źreboli, bo przecież fajne daje 🙄

Sama mam zatem konia rodzimej hodowli, owszem fajnego, ale niestety z głową 'nieteges' 😉 Inna sprawa, że mój koń to typowy skoczek i w skokach się sprawdza i głowa tak bardzo mu nie utrudnia pracy, natomiast ujeżdżeniowo to..ehh..  🙂

Przyznam szczerze, że myśląc perspektywicznie o kolejnym koniu, to bałabym się go kupić z hodowli od 'pana Gienia z Dolnej Poprzecznej'..wolałabym pogrzebać w państwowych zasobach, chociaż trafić tam na ujeżdżeniowca, to pewnie szanse podobne jak do chociażby czwórki w lotto 😉
wolałabym pogrzebać w państwowych zasobach

to raczej z tym nie zwlekaj bo pewnikiem zaraz wszystko sie poprywatyzuje, porozsprzedaje.
Paulinka, to niech się skonsultują - bo bzdury totalne. A ty zapytaj konkretnie: o cenę brutto, tę która masz zapłacić. Co cię reszta obchodzi? na paragonie sobie zobaczysz ile poszło na VAT 🙂

edit: przepraszam, będzie długo  😡 ale widocznie mam dzień "nachodzących refleksji"  😁
Zaczęłam sobie myśleć jaki błąd zrobili (w odległej przeszłości - bo tak jest w hodowli) polscy hodowcy, że dziś nie ma takich koni jak potrzebuje klient.
Doszłam do wniosku, ze nie przewidzieli zmiany systemu (drobiazg  :hihi🙂, zmiany "czasów" i potrzeb dzisiejszych nabywców. Hodowcy "zachodni" mieli szanse, widzieli "na bieżąco" co się zaczyna dziać.
Prawda jest taka, że nawet żeby koń utkany ze złota się urodził, to nie osiągnie szczytów jeśli nie włoży się masy pracy. I to nie byle jakiej. Ciężkiej, przemyślanej, umiejętnej, celowej, wytrwałej, pełnej zaangażowania i... kosztownej  🙁
A jakoś tak jest, że szalenie rzadko ktoś dysponuje i funduszami i możliwością pracy pełnej poświęcenia  😁
Powstało ogromne zapotrzebowanie na konie "gotowce" pusch-and-play  😀, ba! niezależnie czy chce się kupić 10-latka czy 3-latka! Koń ma być "ready-made" ma być śliczny, machać szkitami i pakować taakie wagony - reszta nieważna. I hodowcy na zachodzie dawno zdali sobie z tego sprawę. I tylko to ich interesuje. Efektowny produkt dla nabywcy. Co będzie dalej? Mało istotne. To już wyjdzie u klienta i będzie jego kłopotem. Nogi się posypią? Kręgosłup nie wytrzyma? Wrzodowe kolki będą co chwilę bo zerowa odporność na stres (czy też - zdolność odreagowania - zerowa)? Emerytura przed 10 rokiem życia? Jakie to ma znaczenie? Kasa dawno na koncie  😁 a "przypadki chodzą po koniach". Zresztą - klienta to nie interesuje. Kto dziś patrzy na potencjał konia? Co z niego może być w przyszłości? Po tej "niewdzięcznej" pracy? Czy koń ma zdolności rozwojowe? Czy też, owszem, macha lotne i piaffuje jako 4-latek i... postępu nie zrobi, bo np. zaangażowanie w naukę - mikre, albo zwyczajnie - mózg nie łapie. Warunki "z urodzenia" to niekoniecznie jest potencjał. to nie to samo.
Klienci patrzą na konia jak na... kieckę. Ma zachwycać w momencie nabycia, a potem... tylko się zużywa i traci na wartości, buu... Chcą "rozwiniętej róży" tu i teraz. Ważny jest "input". Jaki będzie "output"? - a ile osób, tak naprawdę, to interesuje?  😀iabeł:
Polscy hodowcy brali pod uwagę jakieś "dziwne" rzeczy: odporność konia, zdrowie, wydolność, wykorzystanie paszy, płodność, cechy rasowe...
Sukcesu bez pracy nie chce być. Koń musi być zdolny do rozwoju. Nie to, żeby był nieogarniętą pokraką, ale np. wczesna dojrzałość wcale dobrze nie rokuje na przyszłość  🙁.
W PL już od 20 lat ludzie kupują te "zachwycające zachodnie konie" i co? I procent osiągających znaczące wyniki jest niemal identiko (albo i mniejszy) jak był "za komuny". Bo ten procent, prawie niezależnie od materiału wyjściowego, będzie podobny - bo od pracy zależy  🙁 No, ważna jest też ilość! "materiału" na wejściu.

Mówię tu o hodowcach "masy" końskiej, bo z pewnością są też tacy, których interesuje tylko top, długoterminowe inwestycje hodowlane - tacy będą patrzeć (i postępować) inaczej.

Natomiast coraz wyraźniej dostrzegam przedzieranie się świadomości, że "bez pracy nie ma kołaczy". Coraz częściej ludzie patrzą na zdrowie (także w rodowodach), wyobrażają sobie pozytywny rozwój konia, chcą, mogą i próbują! ciężko pracować. Mało takich, ale są coraz częściej. I typ pożądanego konia znowu się zmienia. Oby.
Uff...
edit: no i wiedza szkoleniowa jest coraz głębsza i szerzej dostępna

Oj!Mądrego to i posłuchać miło.Jak to dobrze Halo że jednak masz ochotę pisać,dziękuję :kwiatek:
Też skupują tanie  konie,  byle najtaniej. By potem je sprzedać u siebie.

Widać to po przeróżnych duńskich forach. Owszem ludzie chętni są na konia z Polski "bo slyszeli że są tanie i w miarę dobre". Dobra cena to jest  ok. 20 tys koron (ok 10 tys zł) za juz w pełni wyszkolonego konia np. do L.

To sobie można zadać pytanie: ile taki handlarz musiał dać za konia w Poslce by po odjęciu kosztów transportu, formalności, ew. pensjonatu konia u niego na miejscu jeszcze mu się to opłacało. I jaki to musial byc koń skoro tylko tyle zapłacił.

Więc taki handlarz im sprzedaje to co oni chcą.

Z tym że potem te polskie konie nie mają zbyt dobrej opinii gdyż cena ceną ale wiele z tych koni dośc szybko podupada na zdrowiu w wyniku wcześniejszych kontuzji, urazów, nieprawidłowego treningu.

Kiedyś kiedy człowiek w Polsce zarabiał 20 dol/mies ceny koni były odpowiednio niższe. Może ktoś pamięta za jaką kase sprzedawano konie stadninowe na tzw. Zachód? Rozumiem że to przez Animecx szło czy jakoś centralnie. Ale mogę sobie wyobrazic  że wtedy nie dośc że cena była śmisznie niska to jeszcze w miare dobre te konie były.




Jakie były ceny na aukcjach ANIMEXU, na konie które chodziły? np. na czysto C klasę.  🙄, ok 10 tyś dolców, N-kowy 6 tyś dolców, stary profesor, po przejściach 1500$, koń surowy, po zajeżdżeniu 4-latek ok 2 tyś dolarów. 😉

Co do ceny, ile daje handlarz, by mu się opłacało? Ostatnio koleżanka sprzedała klacz 17 lat w komplecie z 2,5 rocznym ogierkiem(fajny)po zachodnim ogierze, cena za całość 3000zł. 😵
Cios przeżyłam. 😉

  Jak bardzo by Was to nie dziwiło,mamy klientów z zagranicy i konie się bardzo podobają.
Na co mam dowody w postaci wpisów do Księgi Gości, i na co dzień w rozmowach z klientami.
Oczywiście uwagi na temat strony wezmę pod uwagę.Strona jest w tej chwili budowana od nowa, więc pewnie niebawem będzie aktualniejsza.
Może kiedyś będę umiała sama ją aktualizować, bez konieczności posługiwania się kim innym.
A co do opisów koni sprzedażnych, to jak ktoś chce kupić to dzwoni.
Nasi klienci oczekują koni spokojnych, ładnych, dobrze pracujących, łatwych i takie dostają.
Jak dotąd ani jednej reklamacji. 😀
Niemniej temat ten jest arcyciekawy,bo czytam te oczekiwania wobec koni, tylko zapłaty za te oczekiwania nie widać.
Jak już wyżej wspomniałam.
Takie konie będą trafiały na rynek, za jakie kupcy chcą zapłacić.



Wrócę jeszcze do wyceny kosztów wyhodowania trzylatka.
Nie mam pojęcia o hodowli, nie hoduję i robić tego nie będę na pewno.
Ale tak mnie zastanowiło, na ile miarodajne jest wliczanie tego, co zwierzę zeżre w jego wartość rynkową.
OK, trzylatek po zliczeniu wszystkich kosztów, w tym pasz, kosztuje tyle i tyle. A czterolatek - czy jego wartość gdy będzie stał przez 12mcy w stajni wzrośnie o 12x300 zł? Czyli za rok o tej samej porze będzie ten koń kosztował o 3.600 PLN więcej?
I co roku jego wartość wzrasta o wartość zeżartego jedzenia? No nie.
A trzylatkowi wlicza się to jedzenie w cenę.

(Zastrzegam, że absolutnie nie jest moim celem podważanie prawa hodowcy do żądania słusznych pieniędzy za swój produkt. Wręcz przeciwnie, życzę hodowcom dobrych cen a społeczeństwu adekwatnych zarobków.
To tylko nieuczesane myśli laika, które przyszly mi do głowy podczas sprzątania boksów 😉 😉 )
edzia69, halo, dziękuję za odpowiedzi. :kwiatek: Byłam dziś, wszystko okazuje się być w porządku, bez płacenia tych zabójczych procentów 😉
tylko, ze taki trzylatek do ukonczenia swojego wieku z reguly nic nie robi, tylko zre😉  pozniej zaczynasz z nim prace i jakby nie liczy sie juz tego zarcia, tylko to co w niego fizycznie wlozysz. i to kosztuje😉 i nie tylko 300 x 12. czasem to, co kon zaczyna soba reprezentowac mnozy sie przez duzo wiecej  😉
Wrócę jeszcze do wyceny kosztów wyhodowania trzylatka.
Nie mam pojęcia o hodowli, nie hoduję i robić tego nie będę na pewno.
Ale tak mnie zastanowiło, na ile miarodajne jest wliczanie tego, co zwierzę zeżre w jego wartość rynkową.
OK, trzylatek po zliczeniu wszystkich kosztów, w tym pasz, kosztuje tyle i tyle. A czterolatek - czy jego wartość gdy będzie stał przez 12mcy w stajni wzrośnie o 12x300 zł? Czyli za rok o tej samej porze będzie ten koń kosztował o 3.600 PLN więcej?
I co roku jego wartość wzrasta o wartość zeżartego jedzenia? No nie.
A trzylatkowi wlicza się to jedzenie w cenę.

(Zastrzegam, że absolutnie nie jest moim celem podważanie prawa hodowcy do żądania słusznych pieniędzy za swój produkt. Wręcz przeciwnie, życzę hodowcom dobrych cen a społeczeństwu adekwatnych zarobków.
To tylko nieuczesane myśli laika, które przyszly mi do głowy podczas sprzątania boksów 😉 😉 )


Tak jakoś dziwnie jest świat zbudowany, a już na pewno Polska, że rolnik, w tym też hodowca koni, to osoba która ma robić do upadłego za darmochę, bo to tylko rolnik.
Taki przykład załóżmy uprawy pszenicy. Nasiona, uprawa pola, opryski, nawozy, zbiór, transort, pracownicy itd.... wszystko to kosztuje po cenie rynkowej, czyli cena towaru = koszt produkcji + zysk producenta.
Rolnik jest producentem, ponosi wszystkie koszty w normalnych cenach, ale nie może sobie sprzedać gotowego produktu po takiej cenie, żeby na tym mieć normalny zarobek. Ceny dyktują spekulanci, państwo itp. I owszem jeden rok jest taki, ze się zarabia normalnie, a jest taki, że trzeba wbrew własnej woli sprzedać poniżej kosztów.
I to samo się tyczy handlu końmi. Jakoś tak wszystkim jest dziwne, że w cenę konia wlicza się to co zjadł. Ale za darmo to może conajwyżej zjeść trawę gdzieś w rowie dziko rosnącą. A reszta kosztuje.
A jeszcze dziwniejsze jest, ze jak się idzie do handlarza, to z nim się nie dyskutuje czemu koń tski drogi, tylko się płaci cenę jaką on ustali.
[Jakoś tak wszystkim jest dziwne, że w cenę konia wlicza się to co zjadł.

Spokojnie, na razie nie wszystkim, tylko mnie 😉
I nie w cenę każdego konia, tylko trzylatka, to mnie zastanowiło.
Pięciolatka już nie.
Tarancik wstawiony przez Quantę ze względu na swoją budowę nie wiem czy dla kogokolwiek kiedykolwiek [ nie biorę pod uwagę akcji typu: "znam od źrebaka, kocham i dam każde pieniądze"]  byłby wart 36 x 300 zł + krycie czyli 10 800 zł i flaszka 😉

Edit: Ciąg dalszy myśli.

Właśnie dlatego opłaca się hodować konie dobre, poprawne i ze sprawdzonym łbem, nieznana mieszanka, niepoprawna pokrojowo nigdy nie będzie opłacalna. Za "tarancika" nikt nie da rzeczywistej ceny jego wyprodukowania, za to cena jest jak najbardziej realna w przypadku wyhodowanych z głową końmi.



Czyli za rok o tej samej porze będzie ten koń kosztował o 3.600 PLN więcej?
I co roku jego wartość wzrasta o wartość zeżartego jedzenia? No nie.


dempsey, a powinna wzrastać. Ba, co więcej cena konia powinna wzrastać o włożoną w niego pracę (pod warunkiem, że jest to praca trenera / rajtra, a nie radosnej stajennej dziewczynki, która uważa się za wtajemniczoną jeździecko, bo wie, że anglezuje się na zewn. nogę...)
Za granicą tak to właśnie wygląda. Na konia moich marzeń w wieku 4-5 lat nie było mnie zwyczajnie stać. W efekcie musiałam wybierać wśród trzylatków, które kilka razy miały na sobie siodło. Kilka innych koni, które też wtedy oglądałam, kilka miesięcy później znalazło nabywców, ale już za zupełnie inną cenę (jeden podrożał, bagatela, o 30 tys. euro... Hardkor, chociaż wiadomo, cena zależy też zawsze od klienta 😲).
a powinna wzrastać.

możliwe, możliwe.
To przynajmniej byłoby konsekwentne.
Tarancik wstawiony przez Quantę ze względu na swoją budowę nie wiem czy dla kogokolwiek kiedykolwiek [ nie biorę pod uwagę akcji typu: "znam od źrebaka, kocham i dam każde pieniądze"]  byłby wart 36 x 300 zł + krycie czyli 10 800 zł i flaszka 😉

Edit: Ciąg dalszy myśli.

Właśnie dlatego opłaca się hodować konie dobre, poprawne i ze sprawdzonym łbem, nieznana mieszanka, niepoprawna pokrojowo nigdy nie będzie opłacalna. Za "tarancika" nikt nie da rzeczywistej ceny jego wyprodukowania, za to cena jest jak najbardziej realna w przypadku wyhodowanych z głową końmi.



Amen. Wyhodowanie trupka i dobrego konia kosztuje tyle samo. Tylko za trupa nikt tych 10tys nie zapłaci a za dobrego konia to nawet i więcej dadzą.
Tak sobie czasami przeglądam allegro, te same konie, które przez 2-3 miesiące cały czas tanieją, niektóre mają teraz ok1/3 ceny od początkowej ceny w dół. (takie poniżej 6000pln...)
Zarcie konia to koszty jego wyprodukowania. Jak zrebie dobrze sie zapowiada- na plus wyjdzie mu pokazanie go na czempionacie roczniakiem np. Potem moze dwulatkiem... itp. To sa koszty przekraczajace jego roczne zarcie. Ale ten kon przestaje byc hodowany za stodoła a jest pokazany. Jeszcze jak bedzie dobrze oceniony- to jego wartosc wzrosnie. Czy znajdzie sie kupiec? coz... roznie to bywa. W przypadku koni arabskich to jeszcze wyscigi- kolejne koszty.

Hodowla to worek bez dna. Dobra, porzadna stanowka to koszt pow 2 tys /euro. Modna- 5-8 tys euro.



edit dopisek
Hodowla to worek bez dna.

czyli po co to robić? takie hobby drogie po prostu?
a to pytanie zadałas... dla mnie to pasja, konie sie sprzedaja wiec nie mam co narzekac. Nie zwiekszam stada klaczy, w tym roku urodzily sie dwie nastepne klaczki..

No i mam swojego ogiera, ktorym pokryje w tym roku jedna swoja klacz i kilka obcych. Ale ogier bedzie gdzies tam pokazywany, wiec koszty ida w gore...

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się