Ja właśnie dziś miałam napisać, jak to dobrze, ze mam tego mojego brzydala, że koń to moja ostatnia odskocznia od rzeczywistości, a rok skończył się, a następny zaczął, nie za ciekawie, bo z problemami zdrowotnymi w rodzinie. Wchodzę, a tu takie wieści...
rewir, nie wyobrażam sobie nawet, co czujesz. Bardzo, bardzo mi przykro 🙁
maleństwo, to prawda, konie są wspaniałą odskocznią.. Ja właśnie wróciłam ze stajni, mój koń chodził na lonży bardzo dobrze dziś, pomimo ciemnicy wokół. Na deser zablokowały nam się drzwi lonżownika i już myślałam że będę tam siedzieć do jutra bo telefon oczywiście nie miał zasięgu.. Wtedy właśnie nie ma nic fajniejszego niż młodziak na końcu sznurka - no ale finalnie dzięki świętemu spokojowi zachowanemu przez mojego genialnego konia udało mi się otworzyć naszą pułapkę i się wydostać..
A jutro - trzymajcie kciuki za transport - jedzie do nas nowy członek revoltowej ekipy 🙂
rewir-to strasznie przykre, ale zapewniłaś mu wspaniałą przedwczesną emeryturę, opiekę, swoje oddanie, odszedł kochany.Teraz szczęśliwy galopuje po wiecznie zielonych pastwiskach. Trzymaj się dzielnie :przytul:
rewir, strasznie mi przykro, współczuję, trzymaj się... Wiesz, że dałaś mu wspaniałe życie :kwiatek:
Ja oczywiście też życzę całemu kącikowi wszystkiego, co najlepsze w nadchodzącym roku, oby przewijało się tu jak najmniej, a najlepiej zero, kontuzji, choróbsk czy innych nieprzyjemnych sytuacji. Wielu pięknych rocznic, samych sukcesów i najwspanialszego czasu spędzonego z kopytnymi!!! 😀
właśnie.. nie miał robic nic innego poza bieganiem po pastwisku. co chwilę słyszałam ze coś zbroil- często uciekał z padoku i zabierał całe stado na wycieczkę po okolicznych polach, galopujqc na przodzie z dumnie wniesionym ogonem. opiekował się zawsze wszystkimi zrebakami i młodzieżą - troskliwie i stanowczo. targal mna w drodze na padok. lubił też pić wodę z węża, można mu było oblac całą głowę. lubił też jeździć w trajlerze. teraz go nie ma, a ja chyba już nie chce jeździć konno.. dziękuje wszystkim za słowa otuchy.
wiem przynajmniej, że zrobiliśmy wszystko co się dało, wczoraj był jeszcze taki pełny życia, krzyczałam na niego bo był nieznośny przy czyszczeniu, oczywiście nic sobie z tego nie robil bo akurat miał ochotę pojesc sianko. przepraszam ze tak chaotycznie piszę, ale wciąż nie wierze w to co się dzieje
rewir, trzymaj się i bądź silna! to życie już takie jest że stawia nas w cholernie trudnych sytuacjach. a najgorsze że ktoś to życie daje i odbiera wg sobie tylko znanego planu 🙁 daj sobie czas, ponoć on leczy rany najlepiej i ja też w to zaczęłam wierzyć.. ehhhh....
rewir Efcia dobrze mówi! 😎 Nigdzie się nie pali 🙂 Spokojnie ochłoniesz, przejdzie przez Ciebie ta wiadomość i nauczysz się z nią normalnie funkcjonować 🙂 :kwiatek:
Ech, smutno i nostalgicznie się w kąciku zrobiło... Ja zaczęłam dzisiaj strasznie tęsknić za Dzionkiem, chyba nie wytrzymam do weekendu i pojadę jakoś w środę...