Pozdrawiamy z Siwką. 😉 To był bardzo dobry pomysł, żeby jednak dziś jeździć. 😉 Wsiadłam na oklep na kantarze, miałam tylko postępować, a wyszło, że galopowałam na Siwej na oklep pierwszy raz w życiu. 😉 Kiedyś dawno na oklep na niej jeździłam, ale galopem nie i powiem Wam, że jestem taka szczęśliwa, że ją mam! Jest cudowna! 😉 I taka mięciutka na oklep. 😉 Wiecie co jest najgorsze? Jak już było coraz lepiej to ja jutro wyjeżdżam. ;(( Ale muszę się pochwalić: kobyła będzie miała 3 razy w tygodniu zapewniony ruch, to już na 100% postanowione! 😉 Zamiennie lonża lub jazda. 😉 Moja najcudowniejsza na świecie trenerka się zgodziła, wszystko dogadane, więc jest cudownie!!! Bardzo dobrze się ten rok zaczął. 😉 No i w środę wreszcie ma być kowal. 😉 Także wszystko układa się idealnie! 😉 Wiem, że dzięki pracy mojej Trenerki z Nią, będzie nam łatwiej. 😉 A zobaczymy się z powrotem już za 11 dni! 🏇
Zu zgadzam się, puki Libelka stoi luzem. Bo jak na nią wsiąść, to się okazuje, że to zwykły cham spod budy z piwem 😉 A więcej będzie, jeśli coś zostanie po dokonaniu selekcji. Na tą chwilę mogę podrzucić jeszcze jedno 😉
Zoja hehe, no powiedzmy, że można to tak określić... 😁 p.s. Fajne siwe! Ja chyba też do kącika za rzadko zaglądam, bo jakoś tego Twojego konia nie kojarzę 🙂
Libella jest naprawdę ślicznym koniem, urodziwym, ramowym, fajnie zbudowanym. Można się zakochać od samego patrzenia, ale wsadzając tyłek w siodło można się równie szybko odkochać 😜
Ja może też w końcu na dłużej wrócę na forum i będę częściej wpadać do Was :kwiatek:
A dla tych jeżdżących jeszcze w szkółce też? W końcu też rekreanci 👀 Ja poprzednie wątki (2 bo wcześniej mnie na rv nie było 😉 ) starałam się czytać, oczywiście w miarę możliwości (a i tak wszystkiego nie dawałam rady doczytać 😁 ) ale prawie w ogóle się nie udzielałam. Mimo to i tak się wpiszę jeśli można :kwiatek:
Libella, na jeździe twojego koniska nie widziałam ale jak stała na padoku- zgadzam się z Zu, wyglądała bardzo dziewczęco i delikatnie a nawet niewinnie 😁
Rekreanci!!! W tym Nowym Roku wszystkiego najlepszego, mniej kontuzji, jak najwięcej sukcesów i samych powodów do radości w pracy z ukochanymi Kopytnymi 🏇 🏇 🏇
Urodził sie w 2002, poznałam go 2003, w 2005 już był mój. Mamy 2012, za 4 dni Rewir miałby urodziny. Nie doczekał. Miał tylko być szczęśliwy, biegać i jeść trawę do oporu. Mógł się wkurzać kiedy dmuchałam mu powietrzem w chrapy, mógł być nieznośny przy zwykłych czynnościach, w końcu "Gruby" zawsze miał u mnie zawyżony zakres tolerancji. Przetrwaliśmy sporo problemów z układem ruchu, ze wszystkiego wyszedł. Codziennie radosny biegł na pastwisko, niczym hrabia zawsze ostatni wracał do boksu i czekał na ukochane marchewy. Już nigdy tak nie będzie. Już nigdy go nie odwiedzę, nie wyczyszczę, nie dam jabłka. Kawał mojego życia po prostu zniknął. Zrobiłam wszystko co się dało, ale ta pieprzona bezsilność i tak w końcu przejęła sprawę. Już go nie ma. kolka.