Forum konie »

Sztuczki handlarzy i sprzedających. Jak się przed nimi ustrzec, lub je wykryć?

heheh, ja wtedy byłam "świeżo" po powrocie do kraju i jakoś tak nie mogłam się przestawić na tutejsze realia😉 naiwna byłam, że szok.
no, niezłe te "krakowskie księżniczki ujeżdżenia"  🤔wirek:
I dlatego sprzedając czy konia czy samochód informuję od razu przez telefon co on ma, a czego nie ma, bo mi to sporo czasu zaoszczędza - nie przyjeżdżają klienci, którzy się czegoś innego spodziewali. 😉
Ale natychmiastowe pytanie ile spuszczę z ceny zawsze dobrze mi robi na niskie ciśnienie krwi 😉
W temacie, jak widać nie tylko u nas handel końmi to taki trochę "pudrowany interesik"
http://www.eurodressage.com/equestrian/2011/12/06/legal-letter-your-duty-investigate-when-buying-horse
mam sporo telefonow zaczynających sie na..- ile pani moze opuscic za konia. To normalka.

wczoraj sama zrobilam to czego w sumie niecierpię- zadzwonilam i odrazu spytalam o cene. Zrobilam to tylko dlatego, ze perspektywa podrozy w okolice Opola to dla mnie wyprawa na cała dobe w aucie. Pan mi bardzo grzecznie odpowiedzial, malo tego dwie godziny potem oddzwonil, i podal mi kilka szczegolow dotyczacych konia

bylo mi bardzo miło.
Czyli jak zwykle - niech się strzeże kupujący. 😉
BTW sprzedawałam kiedyś własnej hodowli klacz - przyszła (teraz już obecna) właścicielka pyta czy koń wchodzi do przyczepy. Za czym ja zgodnie z posiadanymi informacjami powiadam, że nie wiem, bo nie sprawdzałam, ale charakter tego konia pozwala domniemywać, że wielki problem to nie będzie.
Przyczepa podjechała, młoda wsiadła raz i drugi, kasa zapłacona, koń pojechał i dojechał szczęśliwie.
Z tego, co wiem, są z niej b.zadowoleni.
Dopiero jobów bym się nasłuchała, gdybym zrobiła jakiemuś sprzedawanemu koniowi super reklamę, że taki świetny i super duper spokojny, podczas gdy szkapa nawet podejść by nie pozwalała, a o przyczepie należałoby od razu zapomnieć.
Ale natychmiastowe pytanie ile spuszczę z ceny zawsze dobrze mi robi na niskie ciśnienie krwi

też mi problem. Się mówi stanowczym głosem że cena ostateczna jest tyle a tyle
A ja doskonale rozumiem, że ludzie najpierw pytają o cenę. Nie cierpię ogłoszeń, gdzie zamiast ceny podane jest wyłącznie "do negocjacji". Po co mam się pytać o konia, o jego stan, umiejętności itd., skoro może mnie nie być na niego stać?
no więc właśnie. podanie ceny od razu by odsiało niepoważnych kupców.
no nie do dokońca, ja często nie pdoaje ceny za konia i wtedy dosc duzo osob o niego pyta, kiedy napisze cene w ogloszeniu jest mniej telefonów, powiem  wam dlaczego, ano jak jest cena + opis konia kóry robię szczegółowy, to klient wszytsko wyczyta i nie dzwoni, tylko sie w zaciszu domowym zastanawia, a jak jest opis a nie ma ceny to ludzie dzwonią z ciekawosci, no  jak juz zadzownią to mam szans ena handelek, bo jakos im naopowiadam i konia kupią. Miałam raz telefon od pani, która spytala o kilka rzeczy dotyczących konia, i reszte rozmowy ok 30 min spędzilysmy an opowiadaniu sobie jak to z końmi bywa, ona o swoim byłym ja o znanych mi extremalnych przypadkach, a to o podejsciu, a to o róznych róznosciach. po zakonczeniu rozmowy, za kilkanascie minut znow zadzownila bo zapomniala z tego wszytskiego o cene spytac, podałam cene, pani juz wczesniej umówila sie ze mną na oglądanie.
Cena była normalna, czyli nie obecno rynkowa, godna konia i włozonej pracy.
Pani oczywiscie przyjechala i kona kupila.
Dlatego wole by ludzie czasem zadzownili luźna rozmowa, nie majaca nic wspolnego z wciskaniem im konia, powoduje ze ludzie nabierają zaufania i dochodzą do wniosku ze chłopem z koniem w stodole nie jestem wiec kon wart ceny jest.
Ostatnio wystawialam klacz i pdoalam cene, to był błąd.
julia ok, ale ile z tych dzwoniących osób to osoby, dla których bariera cenowa jest nie do przeskoczenia i w sumie dzwonią po nic, bo i tak na danego konia ich nie stać. Ja staram się omijać ogłoszenia bezcenne.
zdarzyło się komuś z was kupić konia młodszego niż zapewniał właściciel? Bo mi owszem  🤔wirek:


nie kupiłam, ale wiem jakie mogą być przyczyny... np. nieważna licencja ogiera i źrebak opisany na zeszłoroczne świadectwo krycia, wszystko się zgadza prócz daty 🙂
nie rozumiem absolutnie bulwersacji szczerze mówiąc...

mam ogloszenie np 10 tys do negocjacji, kon mi się podoba, ale np osoba dająca mi zlecenie szuka konia do 9 tys. więc dzwonię i podstawowe zdanie to "poproszę o cenę ostateczna", jesli jest ponizej kwoty, którą dysponuję, umawiam się, jadę i ogladam, jesli ostateczna cena jest zbyt wysoka-grzecznie dziękuję i się żegnam.

to takie denerwujące? wystarczy napisac :10 tysięcy. bez adnotacji o negocjacjach. wtedy bedzie oczywiste, ze cena jest ostateczna, i nie dzwonię z pytaniem o "spuszczenie" z ceny.

najczesciej ogloszen "do negocjacji" nie tykam. bo po co mam tracic pieniadze na telefony, jesli kon nie jest w przedziale cenowym, który mnie interesuje? nie kazdy, dla kogo szukam konia powie "wiesz, szukalem konia do 5 tys. ale masz rację, kupię tego za 15.". wrecz przeciwnie..

czasem się zdarza, ze np wypatrzę super konia za tysiac wiecej, wtedy dzwonię  i pytam, czy tysiąc więcej moze byc, bo kon naprawdę fajny. rzadko dostaję potwierdzenie.

mialam kiedys zdarzenie, zaryzykowałam telefon do goscia z ogłoszenia"do neg", bo konik wprawdzie dosc daleko, ale bardzo fajny. pierwsze moje pytanie bylo o cenę konika, a facet pytanie zbył i zaczał opowiadac jak on się rusza, a Pani ma swoje konie? a do czego ten konik ma byc? napewno sie spodoba, piękny! a jak skacze! on to na mistrzostwa to spokojnie, naskakany, a jaki zgrabny! a jaki odwazny! a przy weterynarzu jaki niesamowicie spokojny, a kowal to mu robi kopyta bardzo rzadko, bo taki dobry róg!

i taką mialam gadkę przez 20! minut, nie moglam przerwac tego slowotoku, a jak mi się udalo kilka razy zapytać o cenę, to facet nie przejmując sie zbywał pytanie, i mówił dalej. jak stanowczo powiedzialam, ze chcę poznac cenę konia, to burknął ze 24 tys do niewielkiej negocjacji. powiedzialam dziękuję, bo kon mial byc do 10 tys.

gdyby cena byla podana to raz, ze ja bym się nie narażała na koszta i niechciane pogawędki, a dwa, nie marnowałabym czasu sprzedającego.

PS: a i z własnego podwórka. znajomy krył kobyłę, mial swiadectwo krycia, ale nie zaskoczyla, to po co on ma wozic znowu, skoro na pensjonacie ma ogiera kolezanki, no i za zgodą obojga pokryli. ogier oczywiscie bez licencji. a zrebak wpisanego mial ojca ze swiadectwa krycia oczywiscie...
Dlatego bardzo podoba mi się pomysł z badaniami markerów.
tak naprawdę badania markerów powinny byc zawsze przy opisywaniu zrebaka... bo nawet jak rodzice znani to i tak mozna sie naciąć. w tym przypadku takie szczescie/nieszczescie, ze ogier byl lepszy i eksterierowo i rodowodowo niż wpisany, ale malo ludzi tak robi?

nawet jakby prawdziwy tatus byl miszczem swiata, to ja placę za zrebaka po konkretnym ogierze i konkretnej matce i taki "towar" chcę otrzymac. potem wychodzą ciapki na koniu bez srokaczy w rodowodzie...
kotbury zwróciłam uwagę na twoją historię, bo szukając ostatnio innego wątku na starej volcie, trafiłam na ten http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?p=694001&sid=33269dcae94ffc4b5e0fb33085283e7c . niezła 'transformacja wiekowa', skoro koń podobno w 2006 temu miał lat 8 🤔
ja jak widzę ogłoszenie bez ceny również nie zawracam sobie nim głowy...ba często w wyszukiwarkę wpisuję przedział cenowy np. na giełdzie koni i wówczas te z cena do negocjacji mi nie wyskakują wcale dzięki temu

Jak szukałam ostatnio klaczy to właśnie zadzwoniłam 1 i ostatni raz do ogłoszenia gdzie nie było ceny -szukałam konia nie zajeżdżonego (cenę usłyszałam 3 razy wyższą niż kwota która dysponowałam, więc tylko strata czasu...

Powinien być choć przedział cenowy...bo jest różnica między 10 tysiami a 30 😎
[quote author=horse_art link=topic=76337.msg1210479#msg1210479 date=1323033672]
znajomy chcial kupic konia. na szczescie zabieral choc mnie do pomocy. same super-hiper. a to kulawy, a to krzywy a to jakis szurnięty czy znerwicowany.

az w koncu dojechalismy do znanego w okolicy hodowcy sportowych koni. mial dosc mlodego (chyba 6 lat?), .....
no i debil wziął. na 2-go dzien przywiezli do mnie do stajni (zobowiazalam sie go zrobic). przybili targu.
zagladam pozniej w paszport - i zgadnijcie ile lat mial ten od lat chodzacy pod dziecmi super-sportowiec? - niecale 3!





mam pytanie, jakim cudem można pomylic takiego młodego konia ze starszym 🤔

bo to, że 16 letniego ktoś sprzeda jako 10 letniego lub odwrotnie to jeszcze rozumiem, że ktoś tam te rejestry spiłował ALE przeciez taki młody koń ma MLECZNE ZĘBY, które wyglądaja zupełnie inaczej niż stałe i sa wymieniane przez konia z dokładnością do powiedzmy pół roku...więc nawet nie znając się na odczytywaniu rejestrów, można określić wiek takiego konia z dokładnością do pół roku mniej więcej, odchylając jedynie wargi ...chyba że aktualnie wstawia się koniom implanty czy koronki 😁
[/quote]

wiesz...jak pisalam, to byly wstepne ogledziny, "na szybkko", bez ogladania papierow itd, mielismy przyjechac ponownie (juz z wetem itd jesli w ogole bysmy sie zdecydowali), od razu powiedzialam, ze ile jak ile te 3-4 lata pod siodlem nie chodzi, szczegolnie majac niby 6 lat, bo tyle zresztą tez nie ma napewno nie (no i nic prawie nie umial - szybka, hamska zajazdka "dla wyglądu"😉.
byl duzy, dobrze rozwinięty. zresztą takie 3 -latki sie zdarzają co wygladaja na wiecej - spokojnie mogli wciskac laikom😉
tak czy siak, dokladnie nie ogladalam, w zęby nie zagladalam. no bo po co? - mielismy przeciez przyjechac ponownie.... (nikt po tym hodowcy sie takiego walka nie spodziewal, ale "poczulam mlodosc i brak treningu - co zresztą powiedizlam glosno, i to ze przyjedziemy kilka razy zanim sie zdecydujemy też, bo i inne konie na oku) ...a ze kretyn dał się naciągnąć to juz jego sprawa 🤔wirek: (pewnie wlasnie przez te moje publiczne wyrazanie watpliwości sprzedawca niedopuscil do ponownego oglądania - i mial racje bo pewnie bysmy go nie wzieli).
gosc wydal sporo kasy na trening, dojazdy, leczenie urazów ktore nabyl przez te pierwsze 2 dni (petem juz nie wsiadal, az skonczylam układanie pod niego), hotel .... ale teraz jest generalnie arcy zadowolony z konia a i sam przy okazji sie sporo nauczył 🙂
przyznam wam szczerze ze sama omijam ogloszenia bez ceny, chyba ze cos w tym ogloszenu mnie przekona, ale omijam tez ogloszenia gdzie nie ma podstawowego opisu, rasy, wieku, wzrostu i umiejetnosci.
Omijam tez ogloszenia gdzie prosza tylko o kontakt tel, a wrzucaja jedno marne zdjecie i skromny opis.

a ja uważam, ze żeby negocjować to trzeba zobaczyć konia i umieć się targować.
Skoro wstawiam w ogłoszenie konia za np 10 tys do negocjacji, to jakbym chciała go sprzedać za 8 czy 5 czy 3 to bym tak napisała. Natomiast przyjedzie kupiec i mówi: ja tego konia do kochania bym chciał no to bach spuszcza mu się te 1 tys zł. Inny powie: no miał skakać 120 a tu widzę, że 110 z wielkim bólem, mogę dać 7 tys. za niego. A inny: tu nakostaniaczek, tu pęknięte kopytko - 5 tys. moja cena.
I wówczas sprzedający sie zgadza, albo targuje dalej.
Na tym polegają negocjacje.
Marysia, czyli majac w kieszeni 5 tys na konia mam zawracac glowę sprzedajacym, jezdzic, testowac i sprawdzac konie za 20-30 i się targowac?
A liczysz, że jak ktoś za 30 wystawił to spuści do 5? To możesz chyba zacząć dzwonić do tych co po 100 tys mają konie wystawione  😎
isabelle chyba nie o to chodzi 😉
ale jak szukasz takiego zeby skakal 100 cm, przyjezdzasz- kon za 20 tys - bo skacze niby 130, przyjezdzasz - a on 110 ledwie, no to mozesz utargowac pare tyś., bo i sprzedającemu i tobie sie oplaci (bo szukalas i tak słabszego). albo jak ma jakies wady - jesli tobie mimo to odpowiada, to można stargować. bo i tobie i sprzedającemu zalezy - nawet troche taniej.
ale to musi być jakis rozsądny% ceny "do negocjacji",  wystawianie  np. wartego 5 za 20 tys. to juz "lekka" przesada ;] tak samo oferowanie 5 za wartego 20 😉
mi sie ostatnio zdarzyło coś ciekawego. koń wystawiony za sporą kwotę x. młody, zdrowy, naskakany, startowany z dobrym wynikiem. przyjeżdża kupiec. ogląda mówimy wszystko jak leci otwarcie. od ceny, przez papier, osiągnięcia, charakter. laska wsiada, bywa kilka razy, koń pasuje, kwota uzgodniona, pozwalamy wziąć na próbę, wystartować, pojeźdźić. spotykamy się na zawodach, wszystko przygotowany tylko dać kasę i klepnąć. na co kupujący nam oświadcza, że da nam 3/4 ceny bo tyle może dać i  kropka. 🙄

także kupujący także mają swoje sztuczki...
dokładnie 😉 przejaskrawiłam specjalnie 🙂

dlatego własnie, jesli jest cena 10 tys, to zakładam ze maksymalnie jest tysiąc ruchomy. więc dzwonię i pytam o cenę ostateczną-jesli jest w przedziale cenowym, który mnie interesuje - jadę na miejsce.

dla kazdego inaczej wyglądają negocjacje. dlatego wolę konkretne ceny 😉 a jak ktos wystawia konia za 10 tysięcy a i za 5 sprzeda, to po co wystawia za 10 😉 nie lepiej od razu cenę stałą na 5?

Horse, tylko, ze jesli szukam konia skaczącego 100, cena jest adekwatna, ale on nie skacze 100, to zawijam kiecę i mnie nie ma 😉 nie zamierzam kupowac czegos innego niz obiecane i czegos, czego nie szukałam 😉

wychodzi na to, ze generalnie wystawia sie konie w cenach duzo wyzszych, zawyzonych i zatajonych a liczy, ze potem się spusci i kon pojdzie, makabra 🙂

christine, znam jedną instruktorkę, wraz z córką wziely konia "na testy" na miesiac, zeby postartowac. i juz tak pol roku testują i nie chcą płacic, bo jeszce nie sprawdzily 😉 a po tajniackiemu wiem, ze nie zamierzają konia brac, tylko chcą sobie postartowac😉
niezle! ja widzialam tez taki numer juz raz, ale wlasciciel po pol roku sie wsciekl ( a godzil sie tak dlugo bo kon byl za naprawde duze pieniadze bo oscylowaly w okolicach 250tysiecy ), konia odebral i innej osobie sprzedal. my tacy cierpliwi nie bylismy i po umowionym terminie konia spakowalismy i jest w stajni spowrotem. nie wykluczamy sprzedazy konia akurat tej osobie, ale teraz wyjedzie poza nasz teren dopiero po przekazaniu pieniedzy i to takich jakich sobie zyczylismy. rozumiem, że można opuścić 5 czy 10% ceny, ale nie 25% 🤔wirek: przy kwocie 250tysiecy jak kon pojdzie za 240 to już nie taka znowu różnica, ale im mniejsza kwota tym mniejsze pole do negocjacji. bo co to za zysk jak zamiast 30tysiecy ktos ma dostac 10, czy przy kwocie 10tysiecy ktos ma dostac 6.
kotbury zwróciłam uwagę na twoją historię, bo szukając ostatnio innego wątku na starej volcie, trafiłam na ten http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?p=694001&sid=33269dcae94ffc4b5e0fb33085283e7c . niezła 'transformacja wiekowa', skoro koń podobno w 2006 temu miał lat 8 🤔

Ha! A na zdjęciu w avatarze jest chyba właśnie "trenerka"🙂
Ja tam byłam bodajże w 2008 roku i podawano mi wiek konia 10 -11 lat, czyli zgadzało by się to z informacjami jakie próbowały uzyskać "właścicielki".. ale w związku powiedzieli co innego...

No i z zacytowanej dyskusji wynika, że już poprzednia właścielka nie miała kontaktu z osobą, która miała paszport tego konia. To niezłym cięciem w ch.. było ględzenie, że sobie w związku wezmę numer telefonu do tego pana i on mi przyśle.. skoro im 2 lata przesyłał heheh.

christine  - powinna być zawarta umowa wstępna, co prawda nic nie jest gwarantowane i tak, ale ze sprzedającego debila się nie robi wówczas. Tylko z siebie.
Isabelle- ja to rozumiem tak: wystawiam konia za 5 tys, dzwoni kupujący i mówi: chcę obejrzeć, czy cena będzie do negocjacji? Odpowiadam, że zapraszam, negocjować oczywiście będziemy, ale niech Pan zrozumie, że tyle i tyle kosztowało mnie struganie, szczepienie, wyrabianie papierów i co tam jeszcze, więc proszę zrozumieć, że dużo nie opuszczam. Albo odpowiadam: zależy mi na sprzedaży tego konia, jaka jest Pani cena? No i tu dalej się targujemy albo i nie.
Albo jako kupujący decyduję się, bo na prawdę zależy mi na TYM koniu, czego nie pokazuję po sobie oczywiście, podjeżdżam dobić targu i mówię :a cena była do negocjacji, ile Pan mi opuści? Z mojej strony wiem, ze jak nie opuści nic, czy opuści 50 zł to i tak wezmę, ale sprzedający tego nie wie.

A że przejedzie się trochę kilometrów? No coż. Może być i tak, że przez telefon opuści 10 tys, a po przyjeździe okaże się, że koń kulawy. Albo zamiast wałacha jest ogier.
  edit: a teraz mi się przypomniało jak do pewnej stajni przyjechał Włoch kupić sobie skoczka. Akurat były dwie kobyły na jego poziomie, jedna do wypchnięcia, której nie chciał i druga " nie na sprzedaż" , no ale uparł się na niej poskakać, właściciel cenę jakąś kosmiczną zaśpiewał , Włoch dawał 1/4 tego, czego ten koń i tak nie był wart. Targują się przy boksie,z tłumaczką naturalnie, a stajenny przechodząc obok krzyknął "Orfeo! Mów konkreto!" Myślałam, że padnę ze śmiechu. 😵
A ja miałam okazję widzieć dziwną historię. W stajni u nas była klacz wystawiona, skokowa. Oczywiście wielu chętnych się kręciło a raz przyjechała mama z córką- pół polski dodam. Koń miał być dla córki, która była w stajni przy siodłaniu konia , potem oglądała jak trener jeździł ( wsiadać nie chciała 🤔wirek🙂 i do końca dnia nie dotknęła nawet tego konia, nie pogłaskała... Czegoś takiego nie widziałam -jechać tak kawał żeby nawet konia nie dotknąć 😲 ludzie to są dziwni...
dlatego własnie, jesli jest cena 10 tys, to zakładam ze maksymalnie jest tysiąc ruchomy.

to slabo zakladasz, bo przy 10 to ruchome moze byc i 5. i tak bardzo czesto jest. w taki sposob handlarze kupuja konie (bo oni nie tylko na hak woza). kon jest wystawiony za 10... za 8... za 6... a oni przyjezdzaja i klada na stol 4500.  a jak wlasciciel sie nie zgadza sprzedac, to chowaja w kieszen. zwykle to wystarczy. a czasem nie. czasem wlascicel dzwoni dopiero na drugi dzien 😉 i w ten sposob handlarz kupuje konia wartego 8 tys za nieco ponad polowe i szybko go handluje dalej. tylko to jest tak, ze ja nie wiem jak oni to robia, ze zawsze wiedza gdzie sa konie, i zawsze maja komu sprzedac 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się