Forum konie »

Rozważania o stajennych...

Lanka_Cathar

Zgadza sie, ale ja nie płaciłam dodatkowo. Dlatego jak mnie poprosił o piwo nie robiłam łaski.
Mnie tez to zastanawia, ze przychodzi transport lepszego siana i gorszego czy tez lepszej slomy i gorszej. U nas wszystkie konie dostaja to samo, tym samym maja scielone. Tak samo maja robione boksy.

I ciesze sie, ze mam super ludzi w stajni, ktorzy bedac u swojego konia zerkna do pozostalych boksow. To czesto widac, ze jak sie idzie korytarzem, to sie patrzy do innych zwierzakow, co u nich. Mi sie czesto zdarza wejsc do boksu chociazby Agrosa i poprawic mu derke czy dopiac ocieplacz. To normalne. Zadna z osob stojacych w stajni nie ma (oby) pomyslow zeby doplacac stajennemu za wykonanie podstawowych obowiazkow.. Dziekuje dziewczyny, ze mamy zdrowa atmosfere! 🙂
Bardzo ciekawa dyskusja. Zderzenie postaw.
Biorąc za przykład szkołę i dzieci.
Czym innym jest udział w składce na kwiatki dla Pani a czym innym prywatny prezent
żeby Pani dała pytania na test przed klasówką tylko naszemu dziecku.
Albo prościej:
- każdy dzieciak ma dostać po 3 cukierki.
Tak wychodzi z wyliczenia.
I jedna mama boczkiem prosi o specjane traktowanie.
Jej dziecko dostaje 4 a inne dziecko 2.
Nic w tym złego?
Dla mnie porownywanie ludzi do zwierzat jest troche dziwne. Zwlaszcza w takim temacie 🙂
U nas stajennym jest właściciel (małutka stajnia, 4 konie). Wszystkie konie traktowane są tak samo, ale tak się składa, że opieka nad moim koniem jest bardziej uciążliwa (COPD) - ładowanie siana do siatek, moczenie, właściciel przywozi mi trociny, za ktore nie płacę dodatkowo, śrutuje jęczmień, za który też nie płacę, podaje suplementy, gdy trzeba, parzy ziółka itp. Nie płacę więcej niż reszta, ale staram się w stajni jak najwięcej pomagać i jak najczęściej wyręczać go w opiece nad moim koniem. Uważam, że tak jest uczciwie, i obie strony są z tego układu zadowolone.
Dla mnie porownywanie ludzi do zwierzat jest troche dziwne. Zwlaszcza w takim temacie 🙂

No może tak.  😡
Chodziło mi o zilustrowanie pewnej postawy.
Dobra...bo wszyscy się zafiksowali na tych dwóch podanych przeze mnie przykładach, a pozostałe przeszły bez echa.
Dzięki temu, że a) lubię stajennego i CHCĘ mu zrobić przysługi b) włażę w tyłek i robię przysługi, wtedy kiedy mi się nie chce ich robić, liczę na to, że koń:
- dostanie lepsze siano, pójdzie na lepszy padok ( i to będzie owszem, odbędzie się jakimś tak kosztem innych koni- z tym, że inne konie nie ucierpią bo dostaną dobry padok i dobre siano)
- kiedy zadzwonię i poproszę, to wyczyści mu 2 razy dziennie kopyta ( bo mam jobla na tym punkcie) Kiedy poproszę, to postępuje z nim na hali 20-30 minut ( i w tych momentach inne konie na tym nie stracą, bo stajenny NIE MA obowiązku czyszczenia kopyt, czy oprowadzania koni)
Pewno zrobiłby to, dlatego, że mnie lubi. Bo i ja go lubię. Ale ponieważ piszę szczerze, to piszę, że czasami włażę mu w tyłek, bo robię coś, czego mi się nie chce. I świadomie robię to, wiedząc, że "to stajenny, a nim trzeba dobrze żyć- i jest to interesowne"

A czemu tak dbam o konia?
Bo mam taki charakter, że dbam o swoje. O konia, o dzieci, o męża, o moje dobra materialne.

Jeśli chodzi o dziecko. Czy uważacie, że rodzice zawsze 1) zgłaszają się do trójki rodzicielskiej 2) pieką ciasta na imprezy 3) robią stroiki na teatrzyki 4) chodzą jako pomoc z panią na basen, czy do kina TYLKO I WYŁĄCZNIE z pobudek czysto charytatywnych? Czy jednak mają w zanadrzu myśl, że "jeśli się poudzielają dla szkoły, to nauczyciel przychylniejszym okiem CZASAMI spojrzy na dziecko?
Wiadomo, ze jeśli dzieciak ma większość czwórek, dostanie czwórkę. Wiadomo, ze jeśli ma większość piątek, dostanie piątkę. Ale jeśli ma ich po równo i nauczycielka się będzie zastanawiała jaką ocenę postawić, weźmie pod uwagę inne cechy dziecka. Czy progresuje, czy jest ukłądny, miły, nie wiem co tam jeszcze. I może sobie pomyśli "No..mama tak się bardzo udziela w życiu szkoły, robi te stroiki na przedstawienia, widać, że jej zależy- niech ma 5-kę"

Nie mówię o lizusostwie, o jawnym przekupstwie, ale o tym, że czasami nasze intencje NIE SĄ tak strasznie szczere. Tyle, że nie chcemy się do tego przyznać i udajemy bardziej świętych niż jesteśmy w rzeczywistości. A to jest obłuda. Nawet jeśli jest ona wobec nas samych.
Wiadomo, ze jeśli dzieciak ma większość czwórek, dostanie czwórkę. Wiadomo, ze jeśli ma większość piątek, dostanie piątkę. Ale jeśli ma ich po równo i nauczycielka się będzie zastanawiała jaką ocenę postawić, weźmie pod uwagę inne cechy dziecka. Czy progresuje, czy jest ukłądny, miły, nie wiem co tam jeszcze. I może sobie pomyśli "No..mama tak się bardzo udziela w życiu szkoły, robi te stroiki na przedstawienia, widać, że jej zależy- niech ma 5-kę"


szczerze? obrzydliwe.
i cholernie krzywdzące dla dziecka w dłuższej perspektywie.. nie mówiąc o tym, że powinno to być także obraźliwe dla każdego pedagoga, ale w tzw. dzisiejszych czasach nie jestem pewna czy każdy by się obraził

dzieci w szkole to dla mnie dopiero pieśń przyszłości, ale może dobrze uświadomić sobie że istnieją i takie postawy.


co do stajni, to zaczynam się dziwić, że mój koń przeżył w dobrym zdrowiu i zadowolony ponad 10 lat w pensjonatach, chociaż jego właścicielka zawsze była alienem, wpadała do stajni w pośpiechu żałując na pogaduchy każdej chwili jazdy, ograniczając się do dzień dobry, do widzenia i uwag o pogodzie. sporadycznie zdarzało mi się podwieźć do miasta, kupić fajki, pomóc złapać źrebaka.
może miałam szczęście do ludzi?

Faza, rozumiem w pełni Twoje podejście.
tunrida, taka postawa mam od zawsze budziła we mnie odrazę i nie przypominam sobie, żeby dzieciaki takich nadgorliwych rodziców miały w grupie rówieśniczej łatwo. Już nie mówiąc o tym, że samo dziecko zauważa zależność swoich ocen i traktowania przez nauczycieli od działań charytatywnych rodziców i to uczy lizusostwa, lenistwa i kombinowania w życiu. Nie takie wartości chciałabym dziecku przekazać.
Przykład ze szkołą jest ogólnie bez sensu, bo konie tego nie analizują, że właściciel dzisiaj przyjechał z piwem do stajennego i dlatego siano jest lepsze niż wczoraj albo, że w ogóle jest lepsze niż ma kolega obok.
Bycie miłym dla porządnie pracującego stajennego to inna bajka niż poświęcanie swojego czasu i pieniędzy na to, żeby mieć wszystko lepsze niż reszta. Pierwsze świadczy o kulturze osobistej, drugie jest zwyczajnym przekupstwem i źle świadczy o samej stajni, stajennym i właścicielu konia. Chyba, że jesteś osobą, która zwyczajnie nie potrafi odmawiać, kiedy ktoś o coś poprosi, ale z twoich postów wywnioskowałam, że jednak kalkulujesz to na chłodno.
Czy uważacie, że rodzice zawsze 1) zgłaszają się do trójki rodzicielskiej 2) pieką ciasta na imprezy 3) robią stroiki na teatrzyki 4) chodzą jako pomoc z panią na basen, czy do kina TYLKO I WYŁĄCZNIE z pobudek czysto charytatywnych? Czy jednak mają w zanadrzu myśl, że "jeśli się poudzielają dla szkoły, to nauczyciel przychylniejszym okiem CZASAMI spojrzy na dziecko?

zawsze myślałam że rodzice sa aktywni na polu szkoły zupelnie bezinteresownie...

jeśli myślą że cokolwiek tym "ugrają" dla swojego dziecka to jest to postawa godna pożałowania i wzbudzająca odrazę
Gwoli jasności: zależy mi na ocenach dziecka, dla DZIECKA. jako, że mały ma poczucie niskiej wartości i dobre oceny, jak życie pokazuje, powodują, że staje się psychicznie silniejszy.
Ponadto: nigdy nie piekłam ciasta i nie latałam na basen. Nie chce mi się i nie mam czasu.
Ale rozumiem matki, które to robią, nie tylko z dobrej woli, ale niejako dla swoich dzieciaków. Bo nie mówcie mi, że nauczyciele tego nie widzą, nie dostrzegą i nie ocenią pozytywnie. I nie mówcie mi, że matki są tego nieświadome.
tunrida, widać, że patrzysz na takie rzeczy przez pryzmat swojego zawodu. W końcu w środowiskach lekarskich tego typu zachowania są normą.

Nie jest to nic personalnego, po prostu smutny fakt
Tunrida, mogłabys odpowiedziec na moją wiadomosc na poprzedniej stronie? :kwiatek:
Nie robią tego dla dziecka tylko dla SIEBIE. Bo dziecku takie zachowanie rodziców wyraźnie szkodzi i tyle. Jeśli mama czuje się dowartościowana, bo działa charytatywnie i czuje, że coś ugrywa dla swojego dziecka, to oszukuje siebie, własne dziecko i ludzi wokół (bo działa interesownie a praca charytatywna powinna być w założeniu bezinteresowna i z dobrego serca). Pominę już fakt nauczycieli, którzy się na takie sztuczki nabierają.
I to nie rodzicom ma na ocenach zależeć tylko dziecku. Dobre oceny zdobywa się poprzez przyswojenie wiedzy i pewnych umiejętności, których w szkole wymagają (jakkolwiek głupie by one czasem nie były). Inne metody zdobywania dobrych ocen, rzekomo dla dobra dziecka, to czyste oszustwo. I najbardziej na tym ucierpi właśnie ten młody człowiek.
tunrida, widać, że patrzysz na takie rzeczy przez pryzmat swojego zawodu. W końcu w środowiskach lekarskich tego typu zachowania są normą.

Nie jest to nic personalnego, po prostu smutny fakt


to tunrida jest lekarzem? nie wiedziałam. Faktycznie to po części wyjaśnia jej stosunek do problemu łapówkarstwa  😎
Hehehe aaa to fakt.

Robicie mały  🚫  o tych dzieciakach  😀iabeł:

Bardzo ciekawy ten temat  😎
Isabelle- odpowiedziałam. Dbam o rzeczy/osoby za które się czuję odpowiedzialna i chcę by miały wszystko co najlepsze.
Łapówek nie biorę  😉( Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że pisząc co piszę, nie uwierzycie mi. ) Nauczycielom też łapówek nie daję. Prezenty dla stajennego/właściciela stajni ( ogłowie/koniak) będą łapówką. Ale jeśli mam do wyboru dać taką łapówkę i dzięki temu mój koń przytyje, lub zmieniać stajnię na inną, albo co dzień przyjeżdżać dokarmiać konia własnym sianem, wybieram łapówkę w postaci piwa, czekolady.

A temat owszem, ciekawy się zrobił. Ja obserwuję za zainteresowaniem, od dłuższego zresztą czasu ogólnie na forum, postawę ludzi "nie przyznam się, udam, że mnie to nie tyczy".
😡 no to ja jestem meeega wyrodną matką. Nie byłam w żadnych trójkach, nie piekłam ciast, no..raz pomagalam przygotowac studnióke. I jakoś córa szkoły i polibudę skonczyła. A mnie sie cholera nawet o wywiadówkach  w czasach gdy byla w podstawówce i w ogólniaku zdarzalo zapomniec.

Turinda odpowiedzialnosc ,odpowiedzialnoscią ale przesada przesadą. Albo zmien stajnie albo zmien swoje zachowanie bo kurcze moze i stajenny Cię lubi ale inni własciciele koni przebywających w tej stajni napewno nie pala do Ciebie "miłoscią".
Mnie szlag by trafił gdyby np danego dnia nie mogła byc w stajni a pozniej dowiedzialabym się ,że moj kon dostal gorsze siano bo kon Turindy dostał lepsze. Albo ,że mój kon mial poscielone byle czym i byle jak za to kon Turindy mial słomy pod brzuch.A i stajenny nie zdążył np sprzatnąc w boksie bo smarował kopyta konia Turindy.
tunrida, naprawdę sądzisz, że po tym wszystkim co tu zostało napisane ktoś przyjdzie i napisze "hej, ja też przekupiam stajennego żeby dawał mojemu koniowi więcej siana"? 🙂
gdybym ja jako właściciel pensjonatu się dowiedziała że stajenny traktuje konie w zależności od otrzymywanych łapówek to bym się bardzo wkurzyła i z takim stajennym na pewno zamieniła 2 słowa.

Ja to mam chyba szczęście, że u nas jednak wszystkie konie traktuje się jednakowo, bez względu na układy z właścicielami - tak samo dostają jeść, mają pościelone, mają padoki, karuzelę. Gdybym miała podejrzewać, że jest inaczej to bym zwariowała.
Zresztą miałam sytuację, że poprztykałam się z jedną z osób z kierownictwa - i co? Nic, nic się nie zmieniło - koń dostał co miał dostać i jak - bo naszą stajnię prowadzą porządni ludzie. I np. w sprawach padoków - jeśli byłyby różne to też jestem pewna, że zaplanowaliby tak, żeby konie chodziły raz na jedne, raz na drugie. A nie patrzyli, że jeden właściciel przyjemny i milutki to jego koń będzie miał trawkę, a drugi przyjeżdża raz na tydzień i to bez giftów - to ten nie.
. Ale jeśli mam do wyboru dać taką łapówkę i dzięki temu mój koń przytyje, lub zmieniać stajnię na inną, albo co dzień przyjeżdżać dokarmiać konia własnym sianem, wybieram łapówkę w postaci piwa, czekolady.
A jak nie dasz to schudnie? A jak dasz schudnie ten obcy?

A temat owszem, ciekawy się zrobił. Ja obserwuję za zainteresowaniem, od dłuższego zresztą czasu ogólnie na forum, postawę ludzi "nie przyznam się, udam, że mnie to nie tyczy".

Zakładasz, że każdy z krytykujących "dawanie" -kłamie i daje?
Czy dopuszczasz myśl, że bywają INNI ludzie?
Prezenty dla stajennego/właściciela stajni ( ogłowie/koniak) będą łapówką. Ale jeśli mam do wyboru dać taką łapówkę i dzięki temu mój koń przytyje,

ja bym chyba wolala zmienic stajnię, badz zapytac się jaka ilosc jedzenia jest wliczona w cenę, jesli mniejsza niż mój kon potrzebuje(co mi sie jeszcze nie zdarzylo) to bym te 50 zł dopłaciła. wydaje mi sie to nienormalne, ze musialabym robic komus prezenty, zeby mój kon dostał to za co i tak płacę ...

na hubertusa zrobiłam prezent włascicielom, ale nie do konca rzeczowy, a bardziej pamiątkowy, dostali puchar i medal z adnotacją i podziękowaniem. nie ze wzgledu na specjalne względy, a bardziej na to, ze tak wielkiego serca nigdy od ludzi nie zaznałam, bardzo mi pomagali i pomagają, i wiem, ze poczuliby się poniżeni gdybym zaproponowała np dopłatę, żeby było "czysciej" albo "bardziej na konia zwracali uwagę". bo wszystkie konie maja czysciutko, niezaleznie czy pensjonariusz jest lubiany czy nie lubiany, tak samo zadzwonią jak cos się stanie do każdego, tyle samo godzin kazdy spędza na dworze, dostaje porzadnego jedzenia kazdy tyle samo(wg zalecen). zastanawiam się nad zaproponowaniem dodatkowej opłaty, bo chcialabym np ocieplacze żeby były na noc zakładane, a tego umowa nie obejmowała. wiem, ze bez opłaty, też z dobrego serca byloby to robione, ale mi wstyd wymagac od ludzi dodatkowych rzeczy, czuję się jakbym ich miala wykorzystywać.

chodziło mi bardziej o to, ze skoro mówisz, ze koniom nic złego się nie dzieje, z powodu ze po równo są na lepszym padoku, to po co te zabiegi, żeby Twoj był tam czesciej? skoro innym jest idealnie, to skąd te podchody?

bo kurcze moze i stajenny Cię lubi ale inni własciciele koni przebywających w tej stajni napewno nie pala do Ciebie "miłoscią".

sądzisz, ze o tym wiedzą? wyobraź sobie minę kogokolwiek "heeej, Twoj kon bedzie na gorszym padoku stał, bo ja jestem milsza i pomagam stajennemu i dlatego mój będzie stał na lepszym, choc płacimy tyle samo i powinny po równo byc na lepszym i gorszym"
epk, no właśnie, dostają jeść tak samo. Tak samo za mało. Ja poprosiłam i mam więcej. Jakby nie poskutkowało, to bym sięgnęła do innych metod, włącznie z przekupstwem pieniędzmi, żarciem czy co tam trzeba. Nie interesuje mnie, że koń Zosi czy Małgosi dostaje tyle, że w pół godziny nie ma już nic. Niech Zosia Małgosia się zainteresuje tematem. A Wy robicie z tego jakąś dziwną odpowiedzialność zbiorową?

Ludzie, co Wy z tym zmienianiem stajni?  🤔 naprawdę uważacie, że wszędzie jest wybór i jak się stoi w ciulowym miejscu to jest to własne widzimisię?  😲
Zakładasz, że każdy z krytykujących "dawanie" -kłamie i daje?

zdaje się, że tunrida w sposób oczywisty właśnie to zakłada.
w dodatku mam wrażenie że jeśli napiszę, że poczułam się jej wpisem obrażona, to  nie będzie kompletnie w stanie pojąć o co mi chodzi.

cóż, człowiek uczy się całe życie.
tunrida, to jest kwestia podejścia do życia. Jeśli zaakceptuję dawanie "czekoladowych czy piwnych" łapówek stajennemu to czy mam moralne podstawy do ganienia za to np. moich ludzi w swojej pracy? Wg. mnie nie. Więc, żeby być wobec siebie w porządku i móc sobie spojrzeć w twarz w lustrze- po prostu tego nie akceptuję na żadnym froncie. Ludzie mają taką pracę i płacę na jaką się godzą w umowie. Jeśli uważają, że wynagrodzenie jest za małe to niech to załatwiają ze swoim pracodawcą albo zmienią pracę. Łapówkarstwem zwyczajnie "psuję" komuś pracownika.
Isabelle- ZMIENIŁAM. Na idealną, gdzie koń tyje od samego siana i garści sieczki.

Tania, dempsey- Oczywiście, że są inni ludzie, tylko jakimś dziwnym trafem, na re-volcie same ideały, żyjące dla ideałów. Widocznie koniarze to inny typ ludzi, w porównaniu do populacji.

Gillian- w sumie to nie wiem na co liczę. W tym temacie na pewno nikt się już do niczego nie przyzna. Chodzi mi też jednak o ogólną tendencję na forum, do udawaniu dużo lepszych niż jesteśmy. Ja po prostu ZA SZCZERA jestem i zawsze taka byłam i języka za zębami nie umiem trzymać.
Gillian, ale dla mnie w tej sytuacji sprawa jest prosta - prosisz, nie skutkuje. To potem nie idziesz przekupywać stajennego - idziesz do właściciela i ustalasz z nim - jeśli to co dostają jest zgodne z umową, to pozostaje Ci wynegocjować większą porcję albo za nią dopłacić. Właścicielowi, nie stajennemu.
Mnie wciąż chodzi w sporze z Tunridą, że stajenny nie przynosi dodatkowego siana z domu.
Tylko przekierowuje ze wspólnej puli.
Jakby przynosił to OK.
A jeśli właściciel jest stajennym ????

Przerabiałam różne opcje. Chciałam przywozić własne siano,. Dowiedziałam się, że "nie...bo będzie zamieszanie". Sprawą przysłowiowej "czekolady" załatwiło się sprawę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się