Słuchajcie, mam dylemat. Wieziemy konia pod koniec stycznia na Mazury i nie wiem co zrobić z Sarą. Zimno, cała logistyka i fakt, że to z przyczepą pewnie 4h w jedną stronę i 4 w drugą, przemawia za tym żeby Sarę zostawić w domu. Z kolei fakt, że ona nic nie je, a na sam widok butelki dostaje spazmów, przemawia za tym żeby ją jednak na tą eskapadę wziąć. Miotam się i nie wiem co zdecydować. Co radzicie?
bera7 super Nelka gada 🙂 Jestem wprawdzie przyzwczajona, że 2-latki mówią pełnymi zdaniami i używają słów, których ja nie znam, ale wiem, że to nie jest norma 🙂
U Nas podobnie....nocnik nie został użyty ani jeden raz - wyłącznie nakładka no i fascynacja gaszeniem pożaru na stojąco🙂 Dziewczyny - spokojnie - przyjdzie czas to odpieluchowanie nie może się nie udać🙂 u nas zajęło 5 dni i od tej pory ZERO wpadek! tj. nigdy nie było akcji zapomnienie w zabawie np. ale pewnie dlatego, że to był dobry czas - wcześniej podjęłam jedną próbę (rok i 11 miesięcy chyba) i to było dla Jurka za wcześnie. A 2 lata i 2 miesiące okazały się strzałem w dziesiątkę! Powodzenia i optymizmu - nie ma się co schizować opowieściami o daaaaawno odpieluchowanych dzieciach w rodzinie i wśród znajomych:P jestem pewna że większość z nich jest mocno przesadzona - Jurek chodzi od września do przedszkola i są dzieci w jego grupie, które na drzemkę mają pieluchy więc luuuuuz🙂
maleństwo - kibicuję wam niezmiennie 🙂 gratuluję pierwszych kroków. Moja malutka przyniosła mi "mojego" pluszowego kota i uciekła. Położyła się teraz w drugim pokoju, przy tv z bajkami. No, jest to jakaś metoda... Pozytywnie, że nie domaga się przyjścia do mnie. Zwykle między 19 a 20 już śpi, a teraz słyszę, że "nie chce jej się spać". Ciekawe o której padnie.
Kurde, co ja bym bez rv zrobiła 😀 Dlaczego ja na to nie wpadłam? Mój mąż pojedzie więc zacieśniać stosunki z tatą na cały dzień, podobno sytuacje ekstremalne (2 laików i wielki Dzion) zbliżają 😁
Dzionka, oj bez przesady, mój mąż też niekoński a z musu został świetnym transporterem koni ostatnio 😜 woził w tym sezonie całe moje przedszkole bez mojego udziału 🤣 🤣 w tym wesołe, jajeczne trzylatki 🏇
Ol jee, uwielbiam jak cala trojka chce cos na raz. o 21 z minutami zaliczylismy zbiorowe ryki- Kuba, bo Kuba, Rozka, bo ja Kuba obudzil, a Jasiek bo 'on nie wie' co. Maz robil podejscie do kazdego, co konczylo sie potegowaniem spazmow, wiec musialam kazde po kolei przejac, uspokoic i uspic. Dobrze, ze ich kurde nie ma wiecej... Bonusowo dzisiaj bylam sama 12h z ferajna, wiec zapowiedzialam, ze do rana mam ich dosc.
Dzionka, taaa, z cyklu 'proste rozwiazania sa dla ludzi bez wyobrazni' 😁
Dzionka, dadzą radę. Mój tata ogarnął sam, z panem od transportu tylko, Łosia w i ze szpitala, ja zostałam w domu. W stajni jednej i drugiej też zawsze ktoś pomoże.
szafirowa, Czasem innych rozwiązań nie ma. Kiedyś na pewno nie puściłabym konia "samego z kimś". Musiałam z nim jechać i trzymać go za kopytko, przeżywając jak mrówka okres. Życie weryfikuje wszystko, szczególnie jak się dużo z końmi jeździ to sprawa powszednieje (choć mój mąż teraz już teraz bardziej koński niż kiedyś, trochę już konie woził z moim udziałem wcześniej, więc nie jest taki zielony...). Ale tak na poważnie teraz, mi chodziło o jakiś normalny, profesjonalny transport, który Dzionka mogłaby zamówić. Dysponuję namiarem na firmę, z którą naprawdę bezpiecznie i mega profi jeżdżą konie w każdy zakątek świata. I wcale nie jest tak drogo jakby mogło się wydawać. I odpada problem co zrobić z dzieckiem, a koń w dobrych warunkach jedzie pod wskazany adres.
efka, tylko ten tego, urządzamy właśnie mieszkanie i każdy transport, który jest droższy niż wynajęcie przyczepy, obecnie przerasta mnie cenowo 😀 Ale wiem o czym mówisz, nagle rzeczy niemożliwe do wyobrażenia sobie stają się zupełnie akceptowalne - bo nie da się rozdwoić, bo dziecko ważniejsze niż koń, bo się czegoś fizycznie nie da zrobić. szafirowa, nawet o tym gadałyśmy, jak ostatnio u Ciebie byłam. Kiedyś płacz dziecka i brak reakcji był dla Ciebie niewyobrażalny. A teraz? No masz trójkę, jesteś jedna - któreś czasem musi popłakać, bo zajmujesz się innym, życie 🙂
Ej, Sary mamoza przeszła w coś dziwnego. Nie mogę się z nią bawić, nie mogę jej usypiać, bo... ma jeden cel - wspinać się na mnie, wczepiać się we mnie, dawać mi mokre całusy, SKLEIĆ się ze mną najchętniej. Witek znów ją uśpił w łóżeczku w 3 minuty, przy nim nie wstaje w ogóle. A jak ja siedzę przy szczebelkach to nie ma opcji żeby 3 sekundy uleżała, wstaje i wyciąga do mnie ręce. Lotnaa czy Ty nie pisałaś, że Hania ma teraz coś takiego? Że wisi na Tobie i jęczy 😀?
...no i d. zimna. O 3 am pobudka i płacz: mama tu ma byyyyć! stwierdziłam, že nie będę jej stresow dokładać w okolicznościach wirusowych - szalik na twarz i dostała cyca... pewnie i tak będzie chora...
efka,Dzionka, ehh, szum komunikacyjny- zupelnie nie chodzilo mi o to, ze puszczanie konia samego to brak wyobrazni, tylko o to, ze jak sie ma duzo wyobraznie i wymysla tysiace mozliwych rozwiazan to najtrudniej wpasc na te najprostsze (jak tu- po prostu zostac z dzieckiem w domu). Moj kon beze mnie zrobil sporo kilometrow ;-)
Hahah, maleństwo, dzięki za podsumowanie, faktycznie pielucha jeszcze przede mną 😂
Czytam o waszych przebojach z zasypaniem, jedzeniem, odpieluchowaniem, a i tak nie mogę się doczekać tego wszystkiego...kobieca psychika jest mocno zwichrowana 🤣
Dzionka, a wy ciągle na jednej drzemce? Jak Sara teraz wytrzymuje? I o której chodzi spać? Pokaż jakiejś zdjęcie jak "łazi" 🙂
Co do włażenia na mnie - no właśnie! Aaaaa! Strasznie to irytujące, bo za bardzo nie widzę w tym sensu - tu nie chodzi o przytulanie, tylko o jakieś jęczenia. Czasem pokazuje na coś, w znaczeniu "zanieś mnie tam", ale nie zawsze. Nie daje się normalnie z nią bawić, bo wisi i wisi. Na szczęście, dopukać, wczoraj było ciut lepiej. Zobaczymy.
sienka, odwiedzaj, szalej, korzystaj póki możesz, później będzie trudniej!
Ja jak Was czytam to tylko utrzymuję się w przekonaniu, że jedno wystarczy 😁 Pamiętam, jak Raja miała taką mamozę, że wisiała na mnie non stop- raz od 6 do 9 miesięcy a później w wieku 3 lat jak się przeprowadziliśmy. Myślałam że zfiksuję psychicznie 😵
szafirowa, ja nie wiem jak Ty to robisz! Serio! Ja wieczorem wymiękam i chce uciec daleko. Przysięgam ze jeszcze kilka takich wieczorów i wyskoczę przez balkon .
Gdzie jest moje zasypiajace ok 20:15 dziecko???!!!
Super! Świetna atmosfera, fajni ludzie, robia to naprawdę wszystko super. Mysle, ze mimo tych całych perypetii z szukaniem to teraz trafiliśmy w super miejsce i Gabrys sie tam odnajdzie. Bo wkoncu najważniejszy w tym wszystkim jest on, ja juz pogodzę sie z kasa jak bede miec szczęśliwe dziecko.
Mysle ze najtrudniejsze dla Gabrysia jest nauczenie obchodzenia z hałasem. On miał bardzo spokojne zycie do teraz i widać, ze jak jest głośno to mu to nie leży...