Forum towarzyskie »

Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Dziewczyny miałyście problem z zatrzymywaniem wody w ciąży? Jak sobie z nim radziłyście?
Ja chyba mam trochę (teraz to już 31 tydzień), bo jak założę ciaśniejsze skarpetki to potrafi mi się odcisnąć ściągacz, no i mam taką "nalaną" twarz. Wiem, że to nie po prostu dodatkowe kilogramy, bo to zależy od dnia - czasami czuję się "szczuplej", a czasami taka trochę jakby obrzęknięta.
Chętnie posłucham jakichś rad, bo już na prawdę jem mniej i bardziej zdrowo, niż przed ciążą (wtedy po prostu wpieprzałam wszystko i o każdej porze), teraz np. zrezygnowałam już z frytek, kolacji, jak jestem głodna to owoc), a nadal przybieram jak dzika.
Z tego co wiem to sól zatrzymuje wodę w organizmie, ale w przypadku ciąży może to coś innego jeszcze?
Cierp1enie, Kopyciak, Horciakowa, gwash, dziekuje, dziewczyny 🙂
Julia podobna do jacola jak byl maly jak dwie krople wody, ale my w sumie mamy podobne papusiaste buzie, wiec na razie trudno okreslic 🙂.
Kopyciak, fajnie Ci z ta jazda 🙂.
ami, kenna mi puchną dłonie, lekarka kazała mi tylko ograniczyć sól, ale jakoś specjalnie to nie działa;/
Ciezarowki sprobujcie wode z cytryna np. Ja pozwalam sobie na picie zielonej herbaty , ale hmm niektorzy mowia, ze szkodliwa... Ale kubeczek dziennie jak dla mnie to zbawienie 😉
A jeszcze co do wody z cytryna nosze ze soba non stop specjalna butelke z lodem i caly czs pije... Ja wiem, ze jestem duzo przed Wami i najgorsze jeszcze przede mna, ale ja juz wczesniejszych tygodniach ciazy doswiadczylam uczucie ciezkosci, a teraz jakos jest ok 😉
witam wszystkich po sporej przerwie
z góry przepraszam ale zupełnie nie jestem na bieżąco z czytaniem tematu, niestety brak mi na to czasu.

Chciałabym wam opisać to co mi i moje córce przydarzyło wczoraj.

Kilka miesięcy temu moja wtedy 7-8 miesięczna córka miała pobieraną krew do badania. Przebiegło tw bardzo miłej i nie stresującej atmosferze, dziecko w zasadzie nie uroniło ani jednej łezki. Siedziała na moich kolanach, czuła sie bezpiecznie, a pani pielęgniarka pobrała krew z żyły w zasadzie bezbolesnie.
Kilka dni temu moja córka teraz 14 miesięczna dostała skierowanie na testy alergiczne z krwi. Przekonana, że pobieranie krwi będzie wyglądało podobnie udałam sie do M........ szpitala na oddział dziecięcy, dziecko zostało przebadane przez bardzo miłą pania doktor. W trakcie badanie nawiązała super kontakt z lekarką, a zazwyczaj utrzymuje duży dystans w stosunku do obcych osób. Przyszedł czas na pobranie krwi i ty zaczął sie dla mnie i przede wszystkim dla moja córeczki horror. Przyszły trzy pielęgniarki zapytałam czy dzieci bardzo płaczą przy tym, a jedna z pań powiedziała, że płaczą bo to normalna reakcja na ból po czym kazały położyć i tak już przestraszone całą sytuacją dziecko. Po chwili wyprosiły mnie za drzwi, uprzedzałam że córka miała pobierana krew w zupełnie inny sposób i obyło sie bez takich "cyrków". Moje przerażone dziecko płakało tak strasznie jak jeszcze nigdy nie płakało, było przerażone tym, że straciło z oczy osobę, która daje jej poczucie bezpieczeństwa, u której zawsze mogła sie schornić w ramionach(mój wielki błąd, że wyszła). Otoczona 3 zupełnie obcymi osobami przytrzymującymi dziecko siłą w pozycji leżącej, osobami sprawiającymi ból i powodującymi ogromny stres u dziecka. Całe szczęście nie wytrzymałam i weszłam do sali zabiegowej aby być przy moim dziecku. Córka długo nie mogła się uspokoić i dojść do siebie, do wieczora chodziła przestraszona i przytulała sie do mnie.
Czy tak powinno traktowac się dzieci dla których sam pobyt w takim miejscu jest już stresującym? Czy tak malutkie dziecko, które nie rozumie co sie z nim dzieje powinno sie zabierać od matki? Przeciez to tylko zwykłe pobranie krwi, rozumiem, że są dzieci, które szarpią się, wyrywają ale może warto byłoby chociaż spróbowac w inny sposób niż ten brutalny opisany przeze mnie. Przecież to dziecko, żywa istota, najwiekszy skarb jaki mamy. Czy panie pielęgniarki zapomniały po co tam są? Czy rutyna spowodowała, że traktują dzieci jak przedmioty? Przeciez te maluszki najczęściej płaczą bo zabiera się ich od rodziców w sytuacji kiedy potrzebują ich najbardziej, to nie ból fizyczny powoduje tak histeryczny płacz. Ja sama po tym zdarzeniu nie mogłam dojść do siebie i wciąż wraca mi w myślach widok przerażonej, strasznie płaczącej córki trzymajej siłą przez trzy kobiety. Popełniłam wielki błąd pozostawiając moje dziecko w rękach obcych kobiet, zaufałam ludziom, którzy mają pomagać. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Całą noc nie spałam.

Czy w waszych stronach też panują takie zwyczaje?

Przepraszam, że tak się z tym wbijam w temat ale obiecałam sobie, że tak tego nie zostawię. Rozmawiałam już z kolegą z naszej regionalnej gazety i po świętach obiecał mi artykuł na ten temat. Co mogę jeszcze zrobić aby uchronić kolejne dzieciaczki przed takim traktowaniem. Chciałabym aby przynajmniej rodzice mogli być przy dzieciach podczas takich czynności.
O Boże  😲 Masakra- moja starsza miała parokrotnie pobieraną krew, ale zawsze to ja ją trzymałam, a pielęgniarki robiły wszystko by ją zagadać i odwrócić uwagę. Jak to bezmyślność ludzka (pielęgniarek) małemu człowiekowi krzywdy narobi  😤
Euforia niestety tak bywa na oddziałach pediatrycznych.  Bezduszność obsługi jest po prostu zaskakująca. Dla pielęgniarek jesteś którąś tam w tym tygodniu mamuśką rozczulającą się nad swoim dzieckiem któremu nic nie jest, w przeciwieństwie do dzieci które naprawdę mają jakieś okropne urazy czy choroby. Ale dla dziecka to koszmar, który na pewno będzie długo pamiętać.
Oddziały pediatryczne jak mało co ćwiczą asertywność. Po prostu czasem trzeba się postawić i podnieść głos. Wypraszanie rodzica przy takim zabiegu na dziecku to bezprawie, poza tym że bezduszność.

Nie dziwię się że wyszłaś, człowiek nie przygotowany na coś takiego po prostu z zaskoczenia podporządkowuje się absurdalnym poleceniom. Drugi raz gwarantuję Ci że będziesz bojowo  nastawiona.

Mnie też to kiedyś tak zaskoczyło. Wylądowałam z niespełna dwuletnim dzieckiem na SOR pediatrycznym na Niekłańskiej. Po nieudanym zabiegu w znieczuleniu miejscowym (próba wyjęcia bardzo poważnej drzazgi z mięśnia) skierowano nas na oddział piętro wyżej na zabieg w pełnej narkozie. Pomijam fakt, że wiedząc o marnym skutku tegoż zabiegu (drzazga niestety znów się wyślizgnęła spod narzędzi i "uciekła" w głąb) nie zdecydowałabym się na narkozę - no ale zdecydowałam się.
Dziecko dostało sedację i co? Jeszcze świadome , przerażone do granic możliwości sytuacją i własnym "odlatywaniem", zostało zapakowane na łóżko na kółkach, oderwane ode mnie siłą mimo moich protestów i wyjące zniknęło za szczelnymi drzwiami bloku operacyjnego. OK, po 10-20 sekundach wrzask ucichł bo usnęła, ale koszmarne uczucie słuchania rozpaczliwego płaczu zza tych drzwi to coś, co wypieram do dziś z pamięci.
Jasne, że wobec ogromu cierpień które zdarzają się w szpitalach, głupio robić aferę z powodu drącego się zdrowego dzieciaka z drzazgą w tyłku. Jednak wystarczyłoby naprawdę niewiele - pół minuty -  żeby oszczędzić jednej  małej traumy.
Euforia okropne 😕
Filip też miał pobieraną krew, w przychodni (prywatnie) i odbyło się to zupełnie inaczej.
Masakra.
Nie straszcie- bo ja muszę z Emisią w poniedziałek na badanie krwi iść...
Ale może i lepiej, bo przynajmniej nie dam się zaskoczyć i nie oddam nikomu w ręce.

A u nas tak o.. Średnio.
Już wszystkich wybiłam z paniki, uspokoiłam, wytłumaczyłam, że na razie nie ma co się denerwować, trzeba czekać na diagnozę.
Całą rodzinę przekonałam- teraz sama wymiękam...

Pediatra oprócz skierowania do rehabilitanta (brak symetrii napięcia mięśniowego po pękniętym obojczyku przy porodzie) stwierdził u Emi tachykardię, sinienie okolic ust i oczu. Mamy skierowanie do kardiologa, umówiłam się na środę..
Jak czytałam w necie o objawach wad serca to jedna mama, drugą uspokajała, że oprócz sinienia to jeszcze kłopoty przy karmieniu, ogólna nerwowość i duszność.
Moja w sumie też wszystko to mogła by mieć...

Wcześniej zwalałam, że po prostu nerwusek.

Tak się boję...
Po prostu czasem trzeba się postawić i podnieść głos. Wypraszanie rodzica przy takim zabiegu na dziecku to bezprawie, poza tym że bezduszność.
Nie dziwię się że wyszłaś, człowiek nie przygotowany na coś takiego po prostu z zaskoczenia podporządkowuje się absurdalnym poleceniom. Drugi raz gwarantuję Ci że będziesz bojowo  nastawiona.

Nie dać się wywalić za drzwi, mogą Cię tylko wywalić za drzwi podczas zabiegu chirurgicznego na sterylnej sali.
Tylko mało ludzi o tym pamięta.
Makabra!

RaDag nie bać się!
(łatwo powiedzieć, ja u swojej już z 5 razy diagnozowałam nowotwory oczywiście niezwykle złośliwe  🤔wirek: )
człowiek uczy sie na błędach najczęściej swoich ale chciałam tym sposobem ustrzec inne mamy przed takim traktowaniem więc drogie mamy to wy decydujecie o waszym dziecku. Jeżeli będą straszyć, że nie zrobią badania to niech wam to na piśmie pokażą, jak sie ich postraszy to trochę miekną albo proście o rozmowe z przełożonym ale niestety ja to wiem dopiero teraz po fakcie. Gdybym wiedziała, że tak to sie odbywa zupełnie inaczej pojechałabym tam nastawiona.  Najgorsze jest to, że nie mogę wymazać z pamięci obrazu rozhisteryzowanego i przestraszonego mojego dziecka  wiem, że to moja wina i nie potrafię sobie tego wybaczyć.

Muffinka tak jak pisałam Hania tez miała pobierana krew i była przy tym tylko jedna pielęgniarka i ja. Hania siedziała mi na kolanach, a pielęgniarka pobierała krew i to wkuwała się ze 3 razy bo żyły nie mogła znaleźć, a moje dziecko z zaciekawieniem obserwowało całą sytuację. Byłam w 100%pewna, że będzie to wyglądało podobnie i te dwie dodatkowe pielęgniarki to do pomocy w razie gdyby rzeczywiście dziecko zaczeło sie wyrywać mi z kolan, a tu taki horror urządziły.

Po niedzieli jadę tam po wyniki i spróbuje dostać się do ordynatora.

Czy takie zachowanie mogę zgłosić do jakiegoś rzecznika praw pacjetna bądź podobnej instytucji?


Edit:
skoro już tu jestem to zapytam.
Moja córka po powrocie z zabaw na świeżym powietrzu ma strasznie zimne rączki. Zakładam cieplutkie na polarku rękawiczki i nawet przy plusowych temp. ok.10 st. strasznie marzną jej te łapeczki. Kark ma cieplutki, stópki też, a rączki jak lody. Wiem, że niektóre typy tak maja ale czy to może sie wiązać z jakimiś zaburzeniami krążenia, czy powinnam sie tym martwić? W sumie w domu tez często ma chłodne ale po spacerze to wyjątkowe lody.
Drogie Panie! Temat mnie zaciekawił, choć "wczesnodzieciowe" problemy dawno już za mną. Otóż spotkałam się ze stwierdzeniem, że przy niektórych badaniach krwi dziecko... musi płakać, najlepiej histerycznie, że chodzi o natlenienie/rozrzedzenie krwi. Nie uwierzyłabym, gdyby nie to, że te same pielęgniarki były bardzo taktowne, czułe i delikatne np. przy wkłuwaniu wenflonu. Spotkałyście się z tym? Ja chyba 3-krotnie, a reszta bardzo ok, "na miękko".
jeżeli nawet tak musi być to po pierwsze należałoby o tym poinformować rodzica, a po drugie nadal uważam, że nie mają prawa wypraszać rodzica za drzwi.
Euforia_80 jeżeli Ci sie chce to fajnie i zrób zadymę. Rozumiem Cie doskonale ja przy Tymku tez sobie pozwoliłam  na zabranie mi histerycznie plączącego dziecka i do tej pory jestem na siebie zła, że się nie postawiłam. Iwcio ma dobrze, że ma starszego brata  😉
Jeżeli to prawda co pisze halo, to rzeczywistsze można o tym poinformować rodzica, który zostanie w gabinecie, a dziecko i tak w obcych rekach będzie płakać, ale będzie widzieć swoją matkę i trauma o wiele mniejsza, sytuacja zdrowsza i mama, która nie dokłada dziecku swojego przerażenia.
halo ja nie słyszałam o czymś takim 🤔 Aż muszę podpytać tatę.
halo Ja też nie słyszałam.. Natlenienie może.. ale rozrzedzenie płaczem? Dziwne..
Euforia_80, spędziłam trochę czasu na pediatrii po bezpiecznej stronie igły, robiliśmy dzieciom różne wkłucia i inne niefajne zabiegi - zawsze był rodzic, jakieś misie, zagadywanie. Nawet jak dziecko niewspółpracujące i ktoś musiał przytrzymac to i tak zawsze rodzice zostawali i pomagali. Masakra co tu opisujesz!
Drogie Panie! Temat mnie zaciekawił, choć "wczesnodzieciowe" problemy dawno już za mną. Otóż spotkałam się ze stwierdzeniem, że przy niektórych badaniach krwi dziecko... musi płakać, najlepiej histerycznie, że chodzi o natlenienie/rozrzedzenie krwi. Nie uwierzyłabym, gdyby nie to, że te same pielęgniarki były bardzo taktowne, czułe i delikatne np. przy wkłuwaniu wenflonu. Spotkałyście się z tym? Ja chyba 3-krotnie, a reszta bardzo ok, "na miękko".


Stara metoda pielęgniarek a już tlumaczę dlaczego.
U większych dzieci czy też dorosłych krew przed pobraniem mozna rozrzedzic wodą poza tym przy każdym pobraniu krwi pracujemy reką dla lepszego uwidocznienia żył.

U małych dzieci szczególnie karmionych mlekiem matki krew jest gęstsza co za tym idzie trudniejsza do pobrania.
Podczas placzu szczegolnie histerycznego podnosi się ciśnienie krwi i szybciej mozna ja pobrac.

Oczywiście metoda stara jak świat i ludzie na szczęście coraz mniej stosowana

edit:lit
a co do samego pobierania krwi to wiem, że robi się to igła i strzykawką, w Hani przypadku miała wprowadzoną igłę w zewnętrzną stronę dłoni i krew miała kapać do tych "pojemniczków" czy nie łatwiej i szybciej do strzykawki?

metoda jaka zastosowały pielęgniarki to dokładnie jak za czasów komuny, a dziwie się bo jedna z pielęgniarek to młoda kobieta była. Wsali zabiegowej nie było ani jednej zabawki, ani jednego obrazka na ścianie nic czym mozna zainteresować dziecko więc więcej niż pewne , ze maja to daleko w .... . Po pobraniu krwi u mojego dziecka poszły pić kawę i oglądać telewizor  😤 😤

Dymów mi sie nie chce robić ale jak sobie pomyśle co czuło moje dziecko przez te kilka minut i co czują inne dzieci to musze im trochę zrobić zamieszania bo żal mi dzieciaczków i rodziców zresztą też. Wiem, że większość z rodziców jest przerażona faktem, że ich dziecko jest chore i godzą się na wszystko aby ratować zdrowie dziecka ale jakieś Humanitarne zasady powinny obowiązywać.
Euforia_80, o właśnie! Przypomniałam sobie - to było właśnie przy "kapaniu".
aszhar, dzięki za wyjaśnienie.
Jak by nie było - dla matki makabra 🙁 Dla dziecka też, ale mają "krótką pamięć" (w porównaniu z naszą). Mnie wtedy nie wypraszano, ale poproszono o dosunięcie się, bo trudno mi było powstrzymać się przed uspokajaniem dziecka. Brr... Dobrze, że dzieci rosną 🙂 a czasy się zmieniają.
Euforia_80, nie przejmuj się, mała szybko zapomni, a Ty (i my wszystkie) będziemy miały naukę na przyszłość. Myślę, że co innego starsze dzieci (tak jak i zwierzaki) - są czasami grzeczniejsze, jeśli rodzica nie ma w pobliżu. W takim znaczeniu, że jak jest rodzic, to od razu rozklejają się, histeryzują i przestają współpracować. Ale to dotyczy IMO starszych dzieciaków, no i trzeba to wyczuć. Kapanie krwi do probówki, zamiast nabierania normalnie do strzykawki stosowało się (chociaż jest to wbrew przepisom) przy dużym zagęszczeniu krwi, kiedy nawet pod ciśnieniem krew nie chce napływać do strzykawki/probówki ciśnieniowej, a po odłączeniu jej jakoś czarodziejsko leci. Nie wolno mocno naciągać strzykawki (powodować dużego podciśnienia w niej), bo prowadzi to do hemolizy krwi, tzn. na skutek ciśnienia elementy krwi zmieniają właściwości (krwinki pękają czy coś) i nie jest ona wtedy wiarygodnym materiałem do badań. Dlatego czasami, już z braku innych możliwości, krew się "nakapywało" do probówki.

Apropos buractwa, to podzielę się z Wami, jak ludzie są w stanie pokazać, że im słoma z butów wychodzi na wieść o tym, jakie imię będzie miał mój syn. Ja przecież rozumiem, że imię zwłaszcza mało popularne, może się nie podobać większości. Normalną dla mnie reakcją, gdy słyszę niepodobające mi się imię dziecka jest albo nieokazanie tego rodzicom albo, jeśli nie uda mi się zaskoczenia ukryć, lub jestem z nimi w tak bliskich relacjach, że mogę sobie na nie pozwolić, jest zapytanie - skąd takie imię, dlaczego na nie wpadli, jakie ma pochodzenie etc.? No co mnie kurcze obchodzi, jak będzie miało na imię dziecko kogoś innego, niż ja i jaki można mieć cel w prawieniu dziwnych żartów jeśli się nie ma zielonego pojęcia w ogóle na ten temat? Znajomy w stajni, taki na "dzień dobry-dzień dobry" na dźwięk imienia Milan powiedział, że to jest imię jakieś wygrzebane z butelki z piwem, po czym poprawił się, że to chyba mój TŻ (którego zna jeszcze bardziej pobieżnie, niż mnie) wyczytał to imię spod kapsla z piwem (pomijając fakt, że mój TŻ w ogóle piwa nie pije i nie miał szansy widzieć go z piwem gdziekolwiek i kiedykolwiek). Ja po prostu nie wiem, jak można być takim burakiem i chyba nieomieszkam mu o tym powiedzieć przy najbliższym pretekście. Przecież imię może być nadane ze względu na szacunek dla jakiegoś przodka, może mieć tysiąc różnych poważnych przesłanek, a osobie tą oceną "obdarowanej" może zrobić się zwyczajnie przykro. Mi się na szczęście przykro nie zrobiło, wyrobiłam sobie tylko do końca opinię o buraku 😉 I zdziwiłam się. A jeśli chodzi o decyzję o imieniu, chyba jeszcze bardziej mnie to w niej utwierdziło. Z resztą - no kurcze, przez obozy letnie w stajni przewija się tysiące dzieci i mają one na prawdę różnorakie, wymyślne, mniej i bardziej znane imiona, pochodzące z Polski i zza granicy, i nie słyszałam nigdy, by którekolwiek było z tego względu prześladowane. A buraki, jak to buraki, teorię wymyślą nawet do Jasia i Stasia... 😉
Drogie Panie! Temat mnie zaciekawił, choć "wczesnodzieciowe" problemy dawno już za mną. Otóż spotkałam się ze stwierdzeniem, że przy niektórych badaniach krwi dziecko... musi płakać, najlepiej histerycznie, że chodzi o natlenienie/rozrzedzenie krwi. Nie uwierzyłabym, gdyby nie to, że te same pielęgniarki były bardzo taktowne, czułe i delikatne np. przy wkłuwaniu wenflonu. Spotkałyście się z tym? Ja chyba 3-krotnie, a reszta bardzo ok, "na miękko".


bzdura na resorach z tym rozrzedzaniem krwi. W tak krótkim czasie aż tak się nie da tej krwi całej dotlenić, nawet w tak małym ciałku. My byliśmy ostatnio w szpitalu i zakładano wenflon na rękę (mój syn miał wtedy niecałe dwa miesiące). Popłakiwanie było i owszem ale spowodowane ograniczeniem ruchu ręki-wściekłość taka.
Płacz jest wskazany czasami przy badaniu ultrsongraficznm jamy brzucha czy nerek - dziecko robi wtedy dobre wdechy wydechy i lepiej pewnerzeczy widać
Kopyciak, mam nadzieję, że się jednak nie zarazili/zarażą. Póki co zdrowi.

RaDag, wszystko będzie dobrze, musisz być dobrej myśli. Trzymam kciuki za Was  :kwiatek:

Euforia_80, straszną "przygodę" miałyście. Ja z Adaśkiem przeżyłam podobną, ale nie aż tak dramatyczną. Poszłam do pobrania krwi do laboratorium w szpitalu - ja go miałam na kolanach, a trzy starszawe pielęgniarki próbowały unieruchomić mu rękę i wbić igłę. Trzy razy próbowała się wbić w żyłkę z zgięciu łokcia. Ostatecznie nie dała rady i wbijała się w wierzch dłoni. Mały darł się wniebogłosy i strasznie wyrywał. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej tam nie pójdę.
Do następnego pobrania poszliśmy do prywatnego punktu pobrań - ponownie miałam Adaśka na kolanach, zagadywałam go a w tym czasie jedna, młoda dziewczyna przytrzymała zdecydowanie rączkę, jednym wprawnym ruchem wbiła się w żyłkę i pobrała krew bez żadnego problemu. Tak samo było przy kolejnych pobraniach.

Ja jutro idę do pediatry z tym moim małym łobuzem, bo ta skóra na buźce mnie niepokoi. Dodatkowo w fałdkach na szyi po jednej stronie zrobiły mu się takie jakby rumienie. Możliwe, że to tylko/aż odparzenie, ale codziennie to przemywam wodą i nic się nie poprawia. Zobaczymy co nam lekarka jutro powie.
RaDag, wszystko będzie dobrze, musisz być dobrej myśli. Trzymam kciuki za Was  :kwiatek:


Dzięki :kwiatek:

Kilka niedzielnych fotek mam
Dosypianie z rana:


...i spacerkowo...
cała rodzinka w komplecie:






a po kąpieli gimnastyka:
RaDag suoer fotki  😀

powiedzcie mi jeszcze czy do testów alergicznych z krwi musi być pobrana krew przez kapanie? Musze się zabezpieczyć bo jak tam pojadę to chce mieć kilka mocnych argumentów. Jeżeli można  było pobrać do strzykawki to dlaczego tak maltretowały moje dziecko?
no i dziękuje wszystkim za wsparcie, pewno moja córka zapomni o tym szybciej niż ja ale obawiam się, że na widok białego fartucha będzie płakać (a pamiętliwa jest bardzo) i już nie będzie się tak chętnie poddawać jakimkolwiek badaniom.
RaDag, jak na razie, to ona "cała Twoja"  😀 A pierwsze zdjęcie fantastyczne  😍
RaDag Słodkie foty!
Euforia a zadzwoń do jakiejś przychodni i poprostu o to spytaj. Powinni powiedzieć jak się odbywa takie pobranie krwi.

RaDag super fotki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się