Tak z innej beczki: jakiś czas temu, po latach "semi-wegetarianizmu" (😉) zrezygnowałam również z jedzenia wszelkich ryb i owoców morza. I co się okazało? Mam najlepsze wyniki krwi od bodajże 13 lat (po raz pierwszy w życiu nic nie jest poniżej lub ponad normę). Przy czym układanie jadłospisu i obliczanie wszelkich składników odżywczych nie spędza mi specjalnie snu z powiek- po prostu jem zdrowo (nie jem również słodyczy, białego pieczywa itp.). Chyba będę nosić te wyniki w torebce i pokazywać wszystkich niedowiarkom, którzy wyjeżdżają mi z historiami niestworzonych chorób na skutek wegetarianizmu u swoich znajomych i znajomych znajomych... 😉
nerechta, zamawiasz z vegavani? próbowałaś już jakiś potraw?
nie, oni sa z Wawy a ja z lubuskiego - znacznie za daleko. Moja mama jest szefem kuchni w restauracji hotelu w ktorym bedzie przyjecie, oni beda robic, ja im tylko inspiracje podrzucam, za 2 tyg ustalamy ostateczne menu. Plus do tego moja kuzynka ma wloska restauracje, zamowimy u nich po blasze zapiekanych baklazanow i canelloni 🙂 Co jeszcze myslalam to zamowic samosy z cateringu z wroclawia, ale w sumie to nie jest wielka filozofia, dostarcze przepis i przyprawy i moze na miejscu dadza rade 🙂
wydaje mi się, że już pisałam, ale spoko, mogę jeszcze raz. weganką byłam ponad pięć lat, z jedną przerwą półtora roku wcześniej na miesiąc z okazji wyjazdu do azji. mój weganizm miał być eksperymentem, nigdy nie mówiłam, że to na zawsze. miały być dwa miesiące, ale zrobiło się kilka lat. zaczęło się od tego, że choć nie chciałam rezygnować z nabiału uznałam, że mogę nie jeść słodkości z nim. potem, jak przestałam jeść słodycze z nabiałem, a robiłam sobie kanapkę i miałam do wyboru ser i np paprykarz, dlaczego nie wziąć paprykarza? i tak się potoczyło. wyniki miałam bardzo dobre- poza jednymi badaniami, na samym początku, ale wtedy byłam ewidentnie osłabiona, nie byłam weganką, a wyniki tragiczne i tak nie były. badania robiłam najpierw co 3 miesiące, potem co pół roku. lekarze zazdrościli, raz na prośbę mamy konsultowałam się z dietetyczką- nie widziała przeciwwskazań. trochę mi się zaczęło nudzić, trochę przestraszyłam się odwapnienia kości, na które i tak jestem genetycznie skazana. zrobiłam test, podczas wakacji na bliskim wschodzie- bez większych problemów żołądkowo zdrowotnych włączyłam wtedy jajka i twarogi i wyroby z przetwrzonego mleka. wrociłam do domu z założeniem, że już zostanę przy tym, ale jakoś nie mogłam- dojrzałam do tego w marcu. nigdy mówiłam, że to na zawsze, ale nie mówię też, że do tego nie wrócę. przeciwnie, jestem przekonana, że owszem- ale czy to w formie detoksu, czy długodystansowej jak wcześniej- nie wiem. trochę znudziło mi się wyszukiwanie potraw, studiuję pracuję, nie miałam na to czasu. nie jest to problem, wrzucić sobie do plecaka marchew czy banana, ale miałam ochotę czasami zjeść na mieście coś innego niż tofu u wietnamczyka. to nie była nawet tęsknota za smakiem, tylko raczej chęć urozmaicenia, wybrania się gdzieś ze znajomymi i zmniejszenie problemu nagłego głodu na mieście. i tak duże tego nabiału nie jem- najwięcej jem twarogów, samych lub np upieczonych na sernik, jajka- zjadłam w tym czasie po 1-3 kawałki z 4 ciast, zjadłam ze 3-4 sałatki z majonezem, raz na tydzień jem jogurt (który nomen omen jadałam wcześniej- ale profilakycznie- jako probiotyk, gdy przyjmowałam leki- nie wiele razy), ze trzy razy dotychczas miód, ale ten jadłam już wcześniej. jakieś 5 razy jadłam falafela z sosem czosnkowym. sera żółtego niet- ale w zeszłym tygodniu obzwoniłam pizzerie, z zapytaniem jakich serów używają (jak dotąd w tylko jednej pizzerii pizza wegetariańska jest na prawdę wegetariańska)-bo mam ochotę na pizze, więc może zrobię sobie raz na jakiś czas dyspensę. mleko na codzien prawie wyłącznie po skwaśnieniu, czyli w jogurtach, twarogach itd, lub roślinne, np sojowe. zwykłe mleko gdy złapie mnie głód, to kupuję batona, ale staram się nie. przetworzone do słodyczy wprawdzie nie jest mniej krowie, ale mniej mleczne i w przeciwienstwie do zwyklego w nadmiarze wywołuje wysypkę a nie srakę jak zwykłe :P
ja chwilowo pomysł z weganizmem muszę odstawić na bok, w ostatnich badaniach wyszła mi anemia 🤔 muszę wrzucić z powrotem dużo kaszy do diety, pilnować czerwonych warzyw, faktycznie- trochę się zaniedbałam, nie było czasu za bardzo na pilnowanie dobrze zbilansowanych posiłków... 🤔
Ovca, polecam Ci produkty firmy Sys- mają wegetariańskie zupki i dania łatwe w przygotowaniu i bardzo smaczne. Dużo w nich właśnie kaszy, soczewicy itp. Bardzo mnie ratują od ciągłego jedzenia kanapek z serem, zwłaszcza na zimę są fajne, rozgrzewające.
potwierdzam - sa przepyszne! szczegolnie grochowa i botwinka! smakuja zupelnie naturalnie a nie jak sztuczne noodle 🙂 jadlas moze dania z tej serii? kasza z czyms itp?
czy to jest rodzaj dania, które zalewa się wodą? czy coś bardziej skomplikowanego? paradoksalnie, szukam tego pierwszego, ale nie chciałabym stać się niebieska po zjedzeniu tego, a przydałoby się, jak jest się cały dzień na nogach, poza domem. czasami nie mam nic do odgrzania, kanapki nie zdążę więc sięgałabym tylko do szafki po takie koło ratunkowe przed wysciem.
skomplikowane bardzij o tyle, ze trzeba gotowac ok 20 minut. wsypujesz proszek, czasem trzba dodac lyzke smietany czy oleju (nie trzeba w sumie ale raczej lepiej 😉 i doprawic czasem przydaje sie) i tyle. chwile to zajmuje ale o tyle wygodne ze nie trzeba nic kroic itp tylko wsypujesz i mieszasz a naprawde smaczne sa te zupy! z jednej paczki 2 talerze porzadnego jedzenia jest. koszt ok 4,5zl
Magda, z dań próbowałam póki co tylko ryż ze szpinakiem i był nawet ok. Z zupek moja ulubiona jest ta z soczewicy 💃 Cieciorka, w realach, marcpolach itp to kupisz, masz też listę sklepów na ichniej stronce. Moja jedna uwaga- nie należy zostawiać zupy na długo samej pod przykryciem, bo wychodzi- może dla gotujących regularnie jest to oczywiste, mnie to w każdym razie zaskoczyło 😉
Wypróbuję- to coś dla mnie, bo ostatnio wpadam do domu na chwilę i mam dosłownie 20 minut na posiłek...ostatnio zaczęłam jeść podgrzane i doprawione pomidory z puszki zagryzane bułą z ziarnami, to jest chyba najwyższy level szybkiego ciepłego posiłku 😂
Urządzam niedługo imprezę,na której oprócz strasznych i złych mięsożerców będzie kilkoro wegetarianpodzielicie się pomysłem na jakieś fajne wege danie na ciepło?
Na grilla - parówki sojowe i szaszłyki warzywne 🙂 Bakłażany też są pyszne, szczególnie nadziewane. A fajne danie- lasagne ze szpinakiem i serem gorgonzola albo z innymi warzywami. Dobre są też kalafiory w cieście naleśnikowym, ale to raczej jako dodatek.
szaszlyk jak ponabijasz na dosc cienki patyk to pewnie sie da. tylko co konkretnie na tym patyku? cukinia, baklazan, cebula, papryka... raczej potrzebuje cos co w wiejskim sklepie trafie jakims cudem 😉 moze bulke czyms napchac np?
grilowany grejfrut z przyprawami 🙂 no i szaszłyki z kotletami ale schabowe i odpowiednia zaprawą- uwielbiam!
a też dopiero zobaczyłam, że ognisko 🤦
to chyba poza ciemniakami i grzankami pozostają przekąski na zimno. ewentualnie jabłko?
ja muszę znowu zrobić zagryzkę do drinków z marchewki i ogórka. można ją wcinać też za dnia 🙂 pokroić w paluszki, wrzucić do wody z solą, cytryną i czosnkiem- proste i dobre 🙂