jezus maria, czyli ze wszystko to wina zbyt dużej prędkości?? Naprwdę uważacie ze jadąc zgodnie z przepisami na połowie naszych dróg gdzie można jechać 90km/h brak drzewa przy drodze w wielu przypadkach nie uratowałby życia?? Ja nie mówię tu o debilach którzy wyprzedzają na 3, wsiadają po pijaku i sami załatwiają sobie wyrok śmierci. Ile osób zepchniętych z drogi przez właśnie takich inteligentów żyłoby gdyby nie drzewo??
Znajomi wracali niedawno w nocy do domu. Na drogę wyszło jakieś leśne zwierze (chyba dzik) i kierowca go wyminął. Wpadli w poślizg i zaryli w drzewo. Przydrożne. Nie jechali szybko, nikt nie był pijany. I co?? Dalej wina kierowcy??
Polskie drogi są do bani i to jest fakt. Nie należy za wszystko winić alkoholu i prędkości bo nie zawsze to jest przyczyną.
O rany niezłe to zestawienie. Oprócz drzew rzucają się jeszcze w oczy: płeć -100% mężczyzn, wiek - na ogół 20-35 lat oraz, trochę mniej ale jednak chyba znacząco statystycznie, marka auta - BMW.
płeć -100% mężczyzn, wiek - na ogół 20-35 lat oraz, trochę mniej ale jednak chyba znacząco statystycznie, marka auta - BMW.
Cholera, to i mój chłop się na to łapie... 😉
Jakby w końcu wycięto te "przydrożne" drzewa ile więcej ludzi by żyło Jak się nachlam i wywalę na tzw. gębę, to będzie moja wina czy chodnika, że mnie w głowę uderzył...?
Szerokie szosy z szerokimi poboczami potrafią za to pięknie prowokować (niektórych) do zachowań niebezpiecznych. Patrz: szosa Lubelska. Nie ma łatwych rozwiązań, nie wystarczy pobocze (choć bez niego też źle), nie wystarczy odsunąć drzewa. Najlepsze byłyby lejek do dolewania oleju do niektórych głów 😉
ale pobocze bardzo się przydaje, przynajmniej jest gdzie spierniczać. Gorzej, że tępe ćwoki wyjeżdżają po prostu na czołówki bo wiedzą, że przecież zjadę na bok.
Właśnie o takich co spychają mi chodzi. Jak mają gdzie, to to robią. Nieważne, że noc, że poboczem mogą iść piesi. O to mi dokładnie chodzi. Nie wystarczy wyciąć drzewa czy dodać szerokie pobocza.
najgorzej jest jak jadę z przyczepą - jestem zawalidrogą, która trzeba wyprzedzić za wszelką cenę bo się wlokę nędzne 60-70. To co się ostatnio działo na trasie Koszalin-Trójmiasto to po prostu przeszło moje blade pojęcie. Nie ma kultury na drodze, a przede wszystkim nie ma myślenia! 🙁
czytalam kiedys wypowiedz lekarza z pogotowia. Mowil, ze oprocz mlodych z bmw, najczesciej ofiarami wypadkow sa piesi potraceni na przejsciach dla pieszych przez panie w srednim wieku!
Dzisiaj trafiłam na takiego spychacza, młody chłopak, ale w oplu. Jechał środkiem- wyleciał zza zakrętu i sru, bo przecież JA miałam gdzie zjechać. No miałam, on też miał czas, żeby się schować. Ostentacyjnie podjechałam do środkowej linii, długie, klakson- chłopak zaczął hamować i się schował. Doprowadzają mnie do pasji tacy kierowcy! Zazwyczaj ograniczam się jedynie do puszczenia długich z podtekstem, że go widzę, ale nie zamierzam zjeżdżać. Dobrze, że mam większy samochód- to też trochę studzi zamysł. Również nie lubię jak mi nagle jakiś kretyn 'zza pleców' zaczyna wyprzedzać i leci na trzeciego- wtedy autentycznie mam obawy, że mnie przypadkiem weźmie ze sobą- a przecież ciężko się prowadzi patrząc jednocześnie na wprost i w bok i w tył 🤔 Wtedy jak mam miejsce, to dodaję gazu i nie puszczam barana, ale czasami nie ma miejsca na taki manewr. Kilka takich sytuacji nauczyło mnie zerkać co kilka sekund we wsteczne lusterko- mam wtedy nieco więcej czasu zeby się przygotować- i albo 'zablokuję' takiego palanta wyjeżdżając lekko na środkową linię- jak chce lecieć, ok, ale niech poczeka na miejsce, kiedy będzie mógł swój manewr wykonać bezpiecznie. Nie cierpię być zaskakiwana 🤔
Jakby w końcu wycięto te "przydrożne" drzewa ile więcej ludzi by żyło Jak się nachlam i wywalę na tzw. gębę, to będzie moja wina czy chodnika, że mnie w głowę uderzył...?
to porównanie to żart?? Mam nadzieję że tak.
Spychacze są najlepsi, i niestety za kierownicą głównie "łyse pały". No i dobrze że czasem jest gdzie uciec.Ale niestety nie zawsze.
Fajni też są piesi bez żadnych odblasków. Najgorsza jest zima. Czasem mam wrażenie, zwłaszcza na wsiach ze to loteria (przy gorszej pogodzie) czy takiego człeka zauważysz czy nie.
xxagaxx, to pomyśl sobie o lokalnych drogach w UK. Często jeden pas, czasem dwa, czasem ten jeden pas jest szerszy, czasem tak wąski, że co jakiś czas są zatoki, żeby auta mogły się minąć. Wije się toto jak wąż. Drzewa często tuż przy drodze. Czasem kamienne płoty, czasem żywopłoty na wałach. I się zastanów, czy to na prawdę drzewa są problemem.
A co do polskich nieoznakowanych pieszych. Fakt, utrapienie. Też się boję na wiejskich drogach (i jako pieszy, i jako kierowca). Ale z drugiej strony - póki to nie jest pijany poruszający się dziwnymi zakosami, ani dureń nagle wdzierający się na jezdnię - jeśli się jedzie 50-60 na godzinę, to jest czas go zobaczyć w światłach. I zareagować rozsądnie.
Podróżowałam w weekend trasą Tarnów -Rzeszów i dalej na wschód. Popularnie zwana A4 jest po remoncie. To jakiś KOSZMAR , co tam zrobili!! 👿 Co kilka kilometrów rondo, radar, wysepki, słupki , znaczki, zwężenia - no jak w wesołym miasteczku. Wąsko, wąsko i cały czas trzeba uważać. Może to i zgodne z pomysłem UE na bezpieczne drogi, ale prowadzenie auta po czymś takim wykańcza. Kierowcy cały czas czają się na króciutkie odcinki, gdzie można wyprzedzić i jak się taki odcinek trafi to się zaczyna ściganie i kocioł. Wolałam dawne oznakowanie tej drogi. 🙁
E tam Taniu już i tak jest lepiej - skończyli kilkuletnie roboty na tej drodze 😂 i nawet zbudowali obwodnicę Ropczyc, gdzie była masakra! 😉 I dziwić się że do stajni jeżdżę tzw. bokami 😉 Chociaż teraz jadę A4 aż za Ropczyce, wcześniej zjeżdżałam z głównej znacznie wcześniej.
No własnie o tym piszę. Też się męczyłam w remoncie. I miałam wielkie oczekiwania. Tymczasem zamiast bezpiecznej drogi tranzytowej na wschód jest coś ..... No, trudno to nazwać. Jakiś lunapark. 🤔
W sobotę wracałam do Rzeszowa wyjątkowo A4 - fakt, to co niektórzy tam wyprawiają mrozi krew w żyłach. Zatrzymania się praktycznie na wysepce, albo wciskanie na siłę przed auto na porządku dziennym :/ I moja rozmowa z synem: "O patrz Kazio skończyły się ronda, zaczęły się wysepki" 😁
Droga W-wa - Rzeszów na wielu odcinkach bardziej dziurawa niż ser. Prędkość bezpieczna to 40-50km/h, aby zdążyć zauważyć dziurę. Droga Grójec- Końskie - nie da się ominąć dziur, bo to jedna wielka dziura.
ja tylko jeszcze nawiążę do tego zestawienia.. śmieją się chłopy z bab za kierownicą, że zawalidrogi, że parkować nie umieją, że auta rysują, czy obijają. ok. sama czasem mam uśmiech na ustach, jak widzę panią, która cuda wyprawia parkując tyłem seiczusiem, w miejscu, gdzie i dwa auta by stanęły. faceci jednak temat kobiety za kółkiem kwitują zawsze szyderczym śmiechem (w dużej mierze). i zawsze odpowiadam jedno, tym moim narwanym, cwaniakowatym kolegom - ale kobiety nie zabijają na drogach. (nie chcę powiedzieć, że się nie zdarza, ale jednak statystyki mówią same za siebie). ja się panicznie boję, że ja, albo ktoś z mojej rodziny będzie jechał dobrze, a przez takiego idiotę może wydarzyć się tragedia. jak się rozbijają sami na drzewach - nie jest mi szkoda. jak to się mawia, głupota odsiewa się sama, taka jest dzisiejsza ewolucja. i jeszcze zaobserwowałam taką zależność - im lepsza droga, tym lepiej wzdłuż przystrojona krzyżami. wystarczy spojrzeć na trasę z Rz-wa na Głogów chociażby. gwash na pewno kojarzy. (btw. pozdrów synka, pewno już duuży chłop, bo ja go pamiętam, jak jeszcze maleńki brzdąc "dyskutował" poważnie z małym Kacperkiem 😉)
gwash: No dokładnie tak jak mówiłaś Kaziowi. Też jechałam w sobotę. Panowie kierowcy "mądrzy inaczej" wyprzedzali na tych wysepkach jadąc pod prąd odcinkami. Strasznie mnie zmęczyła ta jazda bo stale musiałam uważać. Za to odkryłam dzięki gps drogę powrotną Zamość-Kraków przez Nową Dębę . Fantastyczna! Prosta, gładka, ani jednego TIRA , no i krótsza o 60 km! Tnie się 120 km/h . Świetna.
Meise - ale ta droga o której mówisz na Głogów (na warszawę) jest właśnie okropna. Tam jest cały czas jeden pas z tzw. szerokim poboczem, na które kierowcy zjeżdżają żeby przepuścić tych, którym się spieszy. te krzyże podejrzewam są właśnie efektem owego przepuszczania :/
Taniu - jest ta droga męcząca, ale z kolei jazda bokami przez wsie też wymaga max. koncentracji bo ludzie, rowery, zwierzęta, zakręty. Miałam kilka niebezpiecznych sytuacji z winy pieszych albo rowerzystów. Także nie wiem co lepsze.. Chyba czekać na autostradę, ile - nie wiadomo.
Meise - ale ta droga o której mówisz na Głogów (na warszawę) jest właśnie okropna. Tam jest cały czas jeden pas z tzw. szerokim poboczem, na które kierowcy zjeżdżają żeby przepuścić tych, którym się spieszy. te krzyże podejrzewam są właśnie efektem owego przepuszczania :/
na pewno tak, i prędkości. ale chodziło mi w tym przypadku głównie o jakość drogi i to szerokie pobocze. bo gdyby ludzie mieli mózgownicę, to korzystanie z tej trasy byłoby przyjemnością. ja lubię tamtędy jeździć, ale najlepiej tak o 6 rano 😉
Tym razem ja byłam szybka - i o mały włos - martwa 🙁 Z koniem = na koniu. Na przejściu dla pieszych. Błagam Was, nie wjeżdżajcie konno na jezdnię, jeśli gdziekolwiek widać! samochód, choćby to było o 3 km, choćby trzeba było czekać godzinę 🙇 Bo może się okazać, że akurat dwa samochody równolegle uprawiają wyścigi ok. 160/170 i 3 km to jest jeden błysk 😕. Na pisk hamulców i zgrzyty - konia zamroziło, zdążyłam westchnąć, żeby nie zaczął się cofać. Zdążyłam pomyśleć: "Panie Boże, jakie krótkie to życie, szkoda 😕" Zdążyłam niemal usłyszeć ten huk-plask w nas i zdążyłam wyraźnie zobaczyć nasze truchła na jezdni. Jeden z "szybkich" dał radę objechać łukiem (przez wysepkę), drugi - poczesał ogon konia. Ciągle jeszcze się trzęsę, a minęło już paaarę godzin.
Tak - wszystko w porządku :kwiatek: Po resztę opisu dnia zapraszam do "Nagrody Darwina" na końskich. Jeszcze uzupełnienie: niedokładnie o to chodziło, że samochody były na szosie - są zawsze. Były tak daleko, że jeszcze nie mogłam ocenić szybkości, z jaką jadą. Mimo to wjechałam na przejście - głupia, głupia, głupia 🙇 Aniołowi Stróżowi serdeczne dzięki :kwiatek:
Sobota rano, kawałek lasu, teren niezabudowany, bardzo dobry odcinek drogi, niewielki zakręt, poważnie rozwalony samochód, jeleniowate zwłoki na środku pasa.
Sobota przed południem, autostrada, niewiele brakowało do zderzenia, bo ktoś nie popatrzył przed zmianą pasa na lewy.
Ta sama sobota, godzina ~22.00, skrzyżowanie, znak stopu, cały bok samochodu skasowany przez motocykl, który był częściowo wbity w auto. I but leżący kilkanaście metrów dalej. I karetka tuż obok, która nigdzie się nie spieszyła.
O wyprzedzaniu na trzeciego czy absolutnie bezmyślnym ścinaniu zakrętów nie warto nawet pisać, bo to "norma", niestety. Przejechałam ok. 250 km o różnych porach dnia i karetkę na sygnale widziałam 5 razy. Drogówkę raz, a kilkanaście razy żałowałam, że jej nie ma.
Słyszałam, że wszystkie ofiary, którym spadły buty to ofiary śmiertelne. Też wydaje mi się to mitem, ale czytałam wypowiedź jakiegoś eksperta, że tylko bardzo mocne uderzenie może spowodować, że człowiekowi spadną buty, a bardzo mocne uderzenie = śmierć.